Awatar użytkownika

lat

cm
Elita

Happy Paws Puppy Rescue
schronisko dla psów

To niewielkie lokalne schronisko, prowadzone przez kilku pasjonatów oraz licznych wolontariuszy. Zwierzęta znajdują się w niewielkich boksach, które w całości ufundowane zostały ze składek społecznych. W remontach i pracach naprawczych najczęściej pomagają okoliczni mieszkańcy nie oczekując niczego w zamian, a nawet przynosząc dodatkowo stare koce, karmy, miski i zabawki. Od czasu do czasu placówka urządza spotkania w szkołach i przedszkolach aby uświadamiać najmłodszych, jak ważne jest odpowiedzialne podejście do zakupu zwierzaka.
Mów mi Eastbourne.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Dla użytkownika

Ryann O'Riordan
Awatar użytkownika
22
lat
161
cm
Opiekunka w schronisku dla zwierząt
Prekariat
Ryann zjawiła się w schronisku dokładnie o siódmej. Pracę zaczynała codziennie od siódmej trzydzieści, ale zawsze przychodziła z co najmniej piętnastominutowym zapasem, żeby móc się niespiesznie przygotować. W tym czasie przebierała się w swoje robocze ubranie, potem robiła krótki obchód po boksach, aby sprawdzić jak miewają się psiaki, a na koniec przygotowywała dla nich poranny posiłek. Ostatnie zadanie było szczególnie ważne i wymagało sporo uwagi, ponieważ wiele psiaków było na specjalnej diecie, przyjmowało leki albo suplementy i ciemnowłosa musiała dawkować wszystko według listy. Zazwyczaj jednak nie robiła tego sama. W schronisku było dość sporo psów, więc pracownicy, którzy podobnie jak ona przychodzili wcześniej, działali wspólnymi siłami. Równo o siódmej czterdzieści psiaki i kociaki dostawały kolejno swoje śniadanie. Potem pracownicy i wolontariusze mieli chwilę na załatwianie innych spraw, np. papierkowej roboty. Tego Ryann nie lubiła, ale przyjmowanie ankiet i spisywanie dziennych raportów było jednym w jej obowiązków. Zrobiła więc sobie herbatę i zasiadła w biurze. Była tak podekscytowana dzisiejszym dniem, że ledwo potrafiła skupić się na pracy. Aiden miał przyjść do schroniska około dziesiątej, więc do tej pory dziewczyna musiała jakoś zająć sobie czas i trzymać emocje na wodzy. Nie spieszyła się z pracą, chciała, żeby była wykonana poprawnie. Potem wraz z koleżanką poszła policzyć braki w karmie, ponieważ powoli zbliżał się koniec miesiąca i trzeba było zamówić kolejne puszki i worki suchej. W międzyczasie prowadziła jeszcze bardziej lub mniej przyziemne rozmowy z wolontariuszami i wbrew pozorom czas szybko jej zleciał. Było około wpół do dziesiątej, kiedy weszła na linię boksów, trzymając w dłoni parę smyczy i obroży. Do paska miała przypiętą saszetkę, po brzegi wypełnioną smaczkami dla psiaków, z którymi dzisiaj będą spędzać czas. Przywitała się z kudłatym psiakiem o imieniu Lucky. Wyglądem przypominał trochę border collie, z tym, że był cały biały. Dała psiakowi smaczka, którego wyjęła z saszetki i pogłaskała czule. W tym samym boksie znajdował się drugi psiak, a właściwie suczka - Sally. Była dużo bardziej nieśmiała, siedziała w budzie, ale kiedy zobaczyła Ryann ożywiła się i podeszła do krat boksu. Sally miała w sobie coś z teriera: szorstka sierść, charakterystyczne brwi i bródkę z wąsami. Jej ciemnowłosa również dała smaczka, ale nie głaskała, wiedząc że nie za bardzo za tym przepada.
- Powędrujemy dziś trochę - powiedziała wesoło do psów, a te jakby rozumiały, zaczęły wspinać się i wesoło machać ogonami. Dziewczyna otwarła boks, a wtedy oba psy zaczęły ją obskakiwać, co wywołało na jej twarzy uśmiech. Kiedy już nieco się uspokoiły, wtedy założyła na ich szyję obroże i nagrodziła, a potem wypuściła na wybieg, żeby się wstępnie wybiegały. Sama zaś co chwilę zerkała w stronę bramy, a gdy ujrzała w niej Aidena, uśmiechnęła się szeroko i aż podskoczyła. Zamachała do niego obiema rękami, żeby zdołał ją zauważyć. Raczej nie powinien mieć z tym problemu, bo teren był dość odsłonięty. Spojrzała na biegające z zadowoleniem psiaki, zaraz ruszając w stronę bramy. Karmę, którą Aiden kupił ostatnio, ciemnowłosa sama przywiozła do schroniska. Czasami zdarzało jej się przyjechać tutaj wraz z jedną z wolontariuszek, która dysponowała swoim samochodem, przejeżdżała ulicą, przy której mieszkała Ryann i jeśli obie jechały do schroniska na tę samą godzinę, to ciemnowłosa miała podwózkę i nie musiała jechać autobusem. To właśnie przy jednej z takich okazji zabrała karmę, którą kupił Aiden.
Podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję.
- Dobrze, że już jesteś! Psiaki już biegają i czekają na nas - mówiąc to, wskazała palcem wybieg.

@Aiden Craven
Mów mi Livienn. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Livienn#0694. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię to zależy.
Szukam osób kreatywnych, które nie boją się trudnej fabuły i w miarę szybko odpisują.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: opisy samookaleczania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Aiden Craven
Awatar użytkownika
26
lat
177
cm
sprzedawca w Locoskates
Pracownicy Usług
Podczas gdy Ryann ciężko pracowała od samego rana, Aiden jeszcze spał. Zawsze gdy miał wolne, jak dzisiaj, jego poranki były niespieszne i leniwe, ale czemu się dziwić, skoro nie miał psa, z którym trzeba wyjść, albo nawet innego zwierzątka, któremu trzeba dać jeść. Umówił się z przyjaciółką dopiero na dziesiątą, w związku z czym miał wiele czasu do wyjścia. Pamiętając o tym, co mu mówiła o ubłoconych łapach, skaczących psach oraz odpowiednim do takich warunków stroju, ubrał się dziś w czarne dresy, czyli zupełnie inaczej niż na co dzień. Postanowił jednak zaufać doświadczeniu Ryann i uwierzyć jej na słowo, że wizyta w schronisku mogłaby poważnie zaszkodzić jego ulubionym ciuchom, choć co prawda nie przywiązywał do tego większej wagi, nie mając w sobie nic z materialisty.
W okolice schroniska, które mieściło się prawie na drugim końcu miasta względem mieszkania Aidena, blondyn podjechał autobusem. Wyszedł z domu odpowiednio wcześniej, żeby przypadkiem się nie spóźnić i wreszcie, punkt dziesiąta, pojawił się na terenie schroniska, już z daleka słysząc szczekanie i... czując specyficzny zapach unoszący się nad schroniskiem. Nie był jednak na tyle dokuczliwy, by zniechęcić Aidena czy zatrzeć mu uśmiech z twarzy, który stał się jeszcze większy z chwilą, w której Ryann wyszła mu na spotkanie. Kiedy rzuciła mu się na szyję, pozwolił sobie na to, żeby złapać ją w objęcia i wykonać pół obrotu, zanim odstawił ją na ziemię.
- To tamte? - Zapytał, przenosząc wzrok na dwa psy, które biegały luzem po wybiegu, wyraźnie ciesząc się z ofiarowanej im wolności. Trochę przypominały mu konie wypuszczone z boksu, które wreszcie mogą rozprostować nogi. - Śliczne są. Jak mają na imię? - Ryann mogła się dziś spodziewać wielu pytań z jego strony, bo była to dla niego zupełnie nowa sytuacja. Czasem miał kontakt z psami, ale raczej ograniczony, a tymczasem dziś miało być zupełnie inaczej. Nie mógł się już doczekać, aż będzie mógł wygłaskać oba psiaki, wyprowadzić je na spacer, a może nawet się z nimi pobawić, jeśli będą miały na to ochotę. - Od której jesteś w schronisku? - Zagadnął Ryann, gdy byli w drodze do psów. Po wejściu na wybieg nie próbował na siebie zwrócić uwagi za wszelką cenę, ale jeśli psy się nim zainteresowały i były niepewne względem obcego, to instynktownie ukucnął i zawołał je cichym, spokojnym tonem, wychodząc z założenia, że trochę je ośmieli, jeśli zniży się do ich poziomu.

@Ryann O'Riordan
Mów mi Zuza. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Ryann O'Riordan
Awatar użytkownika
22
lat
161
cm
Opiekunka w schronisku dla zwierząt
Prekariat
Ciemnowłosa uśmiechnęła się szeroko, ukazując rządek równych, białych zębów, kiedy poczuła, że chłopak objął ją mocniej i wykonał półobrót. Aby mu to ułatwić, ugięła nogi w kolanach, a potem szybko wyprostowała i kiedy Aiden ją puścił, oparła stopy stabilnie na podłożu. Założyła niesforny kosmyk włosów za ucho i przypatrując się przyjacielowi, po chwili powiodła wzrokiem w tym samym kierunku, w którym i on. Bez zastanowienia skinęła głową, potwierdzając przypuszczenia blondyna. Przez moment przyglądała się dwójce psiaków, biegających wesoło po wybiegu, a później znów spojrzała na chłopaka.
- Ten biały to Lucky, a ta szorstkowłosa suczka to Sally. Trafiły do schroniska po interwencji. Odebrano je jakiemuś facetowi, którego mieszkanie było totalną meliną, a on wiecznie pijany albo naćpany nawet nie pamiętał, żeby psy nakarmić. I chyba musiał je bić, bo obydwa reagują strachem na gwałtowne ruchy i krzyki. Sally boi się szczególnie - rozwinęła swoją wypowiedź, uprzedzając ewentualnie kolejne pytanie blondyna. Dziewczyna była gotowa na nawałnice pytań, prawdopodobnie znała odpowiedź na każde z nich, albo przynajmniej na większość, bo swojej pracy oddawała się w całości i historię każdego psa przeżywała na swój sposób.
- Od siódmej - odparła krótko, spoglądając na chłopaka z uśmiechem. Kiedy dotarli pod wybieg, Ryann otworzyła furtkę i wpuściła Aidena pierwszego, a po chwili sama wślizgnęła się za nim na teren wybiegu i przymknęła furtkę. Psy od razu zwróciły uwagę na przybysza, wpierw trochę niepewnie, ale kiedy blondyn kucnął, Lucky ostrożnie podszedł do niego, machając lekko ogonem. Obszedł chłopaka dookoła, uważnie go obwąchując, a potem przystanął z boku i bez sprzeciwu pozwolił się pogłaskać, wystawiając długi język i dysząc, ale bynajmniej nie dlatego, że odczuwał dyskomfort psychiczny, a dlatego, że chwilę wcześniej sporo się nabiegał.
- Pamiętaj, żeby nie głaskać ich tak z góry, raczej bardziej od boku - wytłumaczyła, pokazując przy tym ruchami rąk, jak nie powinno głaskać się szczególnie obcych psów. - Sally jest bardziej wycofana, przy niej nic na siłę, nie za bardzo lubi też dotyk, chyba że sama się o to prosi. - dodała, widząc, że suczka stanęła w sporej odległości i z rozłożonymi uszami chłonie zapach Aidena z daleka. Wygrzebała z kieszeni smaczka i podała go chłopakowi.
- Trzymaj, może uda ci się ją zachęcić do podejścia. Byle ostrożnie i delikatnie - uśmiechnęła się ciepło do chłopaka i sama przykucnęła obok, obserwując sytuację. W tym czasie Lucky już zdążył odbiec i teraz węszył w kępkach trawy, z pewnością wyczuwając w nich zapachy swoich psich kolegów.
Sally natomiast obserwowała, oblizała pysk i dłuższą chwilę wahała się, ale jeśli blondyn był wystarczająco delikatny i nie naciskał na psa, tylko subtelnie zachęcał, szorstkowłosa suczka w końcu zdecydowała się zbliżyć. Podchodziła powoli, po łuku, więc zbliżyła się do Aidena od boku. Zatrzymała się i wyciągnęła szyję, jak tylko mogła, żeby powąchać przybysza, a potem porwała mu z ręki smaczek i momentalnie się wycofała. Ale kiedy już zjadła smakołyk, znów podeszła, jakby oczekiwała otrzymania kolejnego. Ryann uśmiechnęła się lekko i podała przyjacielowi kolejny smakołyk, żeby mógł przekazać go Sally.
- Podejrzewamy, że Sally przeszła o wiele większe katusze niż Lucky, albo po prostu ma delikatniejsze usposobienie i to spowodowało, że teraz jest taka lękliwa. - wyjaśniła, patrząc na psicę z troską.

@Aiden Craven
Mów mi Livienn. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Livienn#0694. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię to zależy.
Szukam osób kreatywnych, które nie boją się trudnej fabuły i w miarę szybko odpisują.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: opisy samookaleczania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Aiden Craven
Awatar użytkownika
26
lat
177
cm
sprzedawca w Locoskates
Pracownicy Usług
Nie mieściło mu się w głowie, że ktoś mógł tak potraktować psy. Posłał im zamyślone spojrzenie, nie potrafiąc wpaść na nic, co mogłoby usprawiedliwić takie zachowanie ani na nic, co mogłoby popchnąć człowieka do takiego czynu. A jednak, dziesiątki psów przebywających w tutejszym schronisku miała za sobą taką lub podobną historię, co oznacza, że tyle samo ludzi nie miało żadnych skrupułów, żeby skrzywdzić istotę, która kochała ich bardziej niż samego siebie. W sumie nie powinno go to dziwić - ludzie potrafili krzywdzić nawet własne dzieci, a co dopiero zwierzęta.
- Ktoś to zgłosił, czy po prostu zaczął przeszkadzać sąsiadom? - Zapytał, zastanawiając się, czy ktoś ulitował się nad tymi biednymi istotami i zareagował w porę, czy zostały uratowane przy okazji. Z doświadczenia wiedział, że ludzie lubili odwracać wzrok, gdy komuś działa się krzywda. Nikt nie chciał się wtrącać i robić sobie kłopotów, a ofiara w tym czasie musiała radzić sobie sama.
Uśmiechnął się widząc, jak Lucky podchodzi bliżej. Nie spieszył się jednak z wyciąganiem rąk do psa, jakby w obawie, że spłoszy go tym ruchem. W końcu jednak się ośmielił, ale zgodnie z przypuszczeniami Ryann, odruchowo spróbował pogłaskać psa od góry, po głowie. Na szczęście ostrzegła go w porę, więc zdążył się poprawić i delikatnie podrapał psa po klatce piersiowej i szyi. - Ma taką miękką sierść - powiedział z zachwytem, po czym pozwolił psu odejść, gdy przeszła mu ochota na dalsze pieszczoty. Zamiast tego wziął do ręki smakołyk, który podała mu Ryann i położył go na dłoni, którą wystawił w stronę Sally. Nie patrzył jej w oczy, za to próbował zachęcić do podejścia mówiąc do niej cichym, spokojnym głosem. Wreszcie, zapewne w chwili nieuwagi, suczka odważyła się podejść na tyle, żeby porwać smakołyk z ręki blondyna, co delikatnie go zaskoczyło. Powstrzymał się jednak przed bardziej żywiołową reakcją i tylko spojrzał na przyjaciółkę z uśmiechem.
- Czy kiedyś jej to przejdzie, czy już zawsze taka będzie? Nie wiem... Istnieje coś w rodzaju psiego psychologa? - Zapytał, z nieco zakłopotaną miną, bo nie miał pojęcia, czy nie palnął właśnie jakiejś strasznej głupoty. Wziął kolejny smakołyk do ręki i ponownie starał się zachęcić Sally do podejścia, tym razem postanawiając mieć ją na oku.
- Takim psom chyba jest ciężej zostać zauważonymi, prawda? - W tonie jego głosu mogła usłyszeć posępną nutę, której ciężko było się dziwić. Takie historie nie napawały optymizmem, podobnie jak świadomość, że nawet zwierzęta musiały się zmagać z regułami rządzącymi tym światem. Tak jak cichym, wycofanym ludziom, tak straumatyzowanym psom ciężko było się wybić, zwrócić na siebie uwagę, a przecież potrzebowały miłości dokładnie tak samo, jak ich przebojowi towarzysze niedoli.


@Ryann O'Riordan
Mów mi Zuza. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Ryann O'Riordan
Awatar użytkownika
22
lat
161
cm
Opiekunka w schronisku dla zwierząt
Prekariat
- O ile pamięć mnie nie myli to sprawę zgłosiła jedna z sąsiadek, która chwilę wcześniej wprowadziła się do bloku. - odparła, poprzedzając to chwilą zastanowienia. Psy musiały cierpieć w ten sposób bardzo długo, bo po dotarciu do schroniska były istnymi kłębkami nerwów, Sally nie pozwalała się w ogóle dotykać, reagowała agresywnie, kiedy próbowano się do niej zbliżać. Pies nie nabawia się takich reakcji na ludzki dotyk w ciągu kilku dni, no chyba, że jest codziennie regularnie bity... Ale dramat tej dwójki szacowano na co najmniej półtora roku, więc przez półtora roku pozostali sąsiedzi musieli odwracać wzrok, albo po prostu bać się sąsiada pijaka, który też bywał agresywny.
Ciemnowłosa obserwowała uważnie zachowania psów oraz każdy ruch Aidena. Na jej twarzy widniał delikatny uśmiech, który nie nikł ani na moment. Rozumiała, że nie każdy musiał wiedzieć wszystko na temat psów i ich zachowań, tym bardziej osoba, która takiego zwierzaka nigdy nie miała, dlatego służyła radą w każdej chwili.
- To przez to, że niedawno był kąpany. Okazuje się, że uwielbia się pluskać. - rzuciła z dużo szerszym uśmiechem. Podejrzewała, że w poprzednim domu nie były w ogóle myte, skoro właściciel zapominał nawet o nakarmieniu. Mimo to Lucky polubił kąpiele i wszyscy nieźle się przy tym bawili. Odprowadziła psa spojrzeniem i zaraz zetknęła na blondyna, a potem na suczkę, która zaczęła się przyczajać. Nie miała pewności czy Sally podejdzie, bo była naprawdę wycofanym psem. Ryann obawiała się, że niezwykle ciężko będzie jej znaleźć nowy dom i na wspomnienie o tym czuła, jakby wypalała się wewnątrz. Dziewczyna uśmiechnęła się jednak, gdy pies pochwycił smakołyk. Nawet jeśli szybko się wycofała, to samo wzięcie smakolyka z obcej ręki było krokiem do przodu. Ryann uśmiechnęła się i spojrzała na przyjaciela pełnym radości wzrokiem.
- Tak, psi psycholog to behawiorysta. Sally pracuje z naszą behawiorystką, ale przypuszczamy, że zanim wyjdzie na prostą minie jeszcze sporo czasu. Pewnie lepiej by jej było, gdyby ktoś ją przygarnął i tak samo jak tutaj, pracował nad nią wspólnie z behawiorystą. Ale takim psiakom ciężko znaleźć nowy dom, a tutaj niestety jest mnóstwo psów z problemami i jeden behawiorysta nie jest w stanie ogarnąć wszystkiego i poświęcić każdemu psu tyle czasu, ile by musiał... - westchnęła smutno, spoglądając na Aidena z krzywą miną. Zaraz potem przekierowała wzrok na Sally, która zatrzymała się w pewnej odległości i obserwowała, jak chłopak sięga po kolejny smakołyk. Zadarła lekko łeb i zaczęła węszyć w powietrzu, bo najwidoczniej do jej nosa dotarł zapach smaczka.
- Strasznie ciężko, ludzie wolą bardziej energiczne psiaki. Takie jak Sally mają kłopot znaleźć swojego wymarzonego człowieka, a czasem zdarza się tak, że taki wycofany pies szybko wraca z adopcji, bo potrzebuje więcej czasu na aklimatyzację, przywykniecie do nowej rzeczywistości, jest osowiały, nie chce jeść, ani tym bardziej się bawić, boi się. A ludzie oczekują, że pies ze schroniska będzie im wdzięczny, będzie pchać się z tej wdzięczności na kolana i w ogóle... No niestety to tak nie wygląda - pokręciła głową z pełną powagą, aby jeszcze bardziej podkleslić to, że rzeczywistość jest bardziej brutalna niż się wydaje. Jednocześnie kątem oka zarejestrowała ruch Sally, która znów zaczęła swoje podchody. Do Aidena przykłusowała zygzakiem, a potem podeszła do niego od boku, nie za blisko i zaczęła wyciągać szyję, żeby zgarnąć smaczka. Ciemnowłosa powoli przykucnęła i obserwowała z zaciekawieniem, posyłając blondynowi porozumiewawcze spojrzenie. Suczka próbowała dosięgnąć jedzenia bez bliższego podchodzenia, ale nie dawała rady, więc nie pozostało jej nic innego, jak zbliżenie się o jeszcze dwa kroki. Wówczas smaczek wylądował w jej pyszczku, ale tym razem nie uciekła od razu, a wciąż stała koło Aidena, przeżuwając smakołyk. Kiedy go przełknęła, spojrzała na chłopaka, jakby prosiła o jeszcze.
- Daj jej - zareagowała od razu Ryann, odzywając się przytłumionym głosem, żeby nie wystraszyć psa. Sunia oblizała się, oczekując na więcej pyszności.

@Aiden Craven
Mów mi Livienn. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Livienn#0694. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię to zależy.
Szukam osób kreatywnych, które nie boją się trudnej fabuły i w miarę szybko odpisują.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: opisy samookaleczania.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Javier Navarro
Awatar użytkownika
47
lat
181
cm
właściciel firmy budowlanej - Grupo ACS
Elita
Udział w akcjach charytatywnych w okolicy świąt stał się już swego rodzaju rodzaju coroczną tradycją Javiera. Może i nie uchodził za szlachetną osobę, ale mimo to trzeba było mu przyznać, że miał gest i co roku, zupełnie bezinteresownie, dzielił się swoim bogactwem z najbardziej potrzebującymi. Zwykle były to hospicja lub domy dziecka, ale w tym roku - zapewne za namową żony, która marzyła o psie - postanowił wesprzeć również okoliczne schronisko dla zwierząt. Nie wyobrażał sobie posiadania żadnego zwierzęcia w domu, na co dzień również stronił od większości czworonogów, ale po przemyśleniu sprawy doszedł do wniosku, że przecież nie zbiednieje, jeśli pomoże również bezdomnym zwierzakom. Schronisko w ostatnim czasie intensywnie szukało pomocy, polecało swoich podopiecznych do adopcji i prosiło o datki, ale brak większego zainteresowania w dobie kryzysu nie był niczym dziwnym. Solidny zastrzyk gotówki i zapas karmy mógł jednak odmienić los tego miejsca w tak trudnym czasie, jakim była końcówka roku.
Gdy Javier już zaczął się interesować sprawą, nieoczekiwanie wciągnęło go to bardziej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Zamiast zlecić to zadanie któremuś ze swoich pracowników, na własną rękę dowiedział się u źródła, co powinien kupić. Podczas jednego z wieczorów nawet obejrzał z Raelyn psy, jakie widniały na stronie schroniska, choć nawet to nie było w stanie sprawić, żeby zmienił zdanie w kwestii adopcji. Złożył za to duże zamówienie, przy którego dostarczaniu zamierzał być obecny, co na początku wcale nie było takie oczywiste, bo odrzucało go to miejsce. Chciał mieć jednak pewność, że wszystko gra.
Niecały tydzień później przyjechał do schroniska, pod którym czekał już dostawczak, w którym znajdowało się ponad siedemset kilo suchej karmy, parę palet z puszkami mokrej karmy, a także spora ilość podkładów higienicznych i innych akcesoriów, które były przydatne do codziennej opieki nad psami. Pracownicy byli co najmniej zaskoczeni wizytą, ale też bardzo ucieszeni z darów, co sprawiło, że i na poważnej twarzy Navarro pojawił się wreszcie uśmiech. Skusił się nawet na to, żeby zostać oprowadzonym po schronisku i wysłuchać z czym obecnie się zmagało. Te opowieści tylko utwierdziły go w tym, że było to bardzo potrzebne.
Gdy wóz już został rozpakowany, mężczyzna także zaczął się zbierać do wyjścia. Nie szukał poklasku, rozgłos właściwie byłby mu nawet nie na rękę, więc odmówił przyjęcia podziękowań czy zrobienia pamiątkowego zdjęcia na Facebooka schroniska, za to zostawił jeszcze w biurze plik banknotów na najpilniejsze potrzeby i życząc wszystkim wesołych świąt, opuścił teren schroniska, wracając do swojego zepsutego świata. Ten drobny uczynek z pewnością nie miał zmienić Javiera ani naprawić zła, które wyrządził, ale pozwolił mu się poczuć trochę lepiej samemu ze sobą, a już z pewnością ucieszył głodne psiaki, a o to przecież w tym wszystkim chodziło.

/zt
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Odpowiedz