Widziała wiele zielonych flag w zachowaniu Rollera, ale jednak wolała być ostrożna. Na co dzień pracowała z różnymi końmi i zwyczajnie przyzwyczaiła się do tego, by być przygotowaną na każdy scenariusz. Bezpieczniej było zakładać najgorsze niż potem żałować za grzechy i swoje niedopatrzenie. Więc mimo że w zachowaniu konia nie było niczego, co by budziło jej czujność w większym stopniu, to wciąż nie zdobył jej kredytu zaufania. Pod tym względem była ciężkim przypadkiem.
W całym tym harmidrze przy dzisiejszych przygotowaniach do terenu nie zauważyła nawet, że felernym trafem wdepnęła w bliżej niezidentyfikowaną substancję. Dopiero lekki zapaszek dochodzący do jej nosa zmotywował ją do tego, by spuścić wzrok na swoją prawą oficerkę, pod którą namierzyła źródło tego zapachu. Wyciągnęła stopę ze strzemienia, z niezadowoleniem spoglądając na podeszwę, by zobaczyć tam dokładnie to, czego się spodziewała. No, może nie dokładnie to, bo to zdecydowanie nie była końska kupa. Czy była specjalistką od kału? Raczej nie, ale pracowała z końmi na tyle dużo, by wiedzieć, że to zdecydowanie nie był zapach, konsystencja ani kolor czegokolwiek, co miało związek z Rollerem. Na całe jej cholerne szczęście wdepnęła obcasem, więc samo strzemię było w miarę czyste - w miarę, bo przecież i tak czekało ją wyczyszczenie tego obrzydlistwa. Na razie tylko wykorzystała moment stępowania, by porwać gałązkę z drzewa i jej końcówką wygrzebać chociaż część psich skarbów. Czy naprawdę właściciel nie mógł zadbać o swojego pupila, skoro już decydował się na przywożenie go do stajni? Pomijając możliwość takiego wdepnięcia, wchodziło jeszcze ryzyko płoszenia koni, z których większość nie lubiła towarzystwa psowatych.
Cała ta śmierdząca akcja nie zajęła jej dużo czasu. Wciąż pamiętała, że siedzi na grzbiecie obcego sobie konia i gdy tylko wyrzuciła gałązkę, wróciła zainteresowaniem do siwego. Odrobinę skróciła wodze, dojeżdżając go łydką przy tym i starając się skupić na ich wyjeździe w teren. Ten wiosenny spacerek w końskim towarzystwie miał jej służyć za zregenerowanie
energii po zimie, czego bardzo potrzebowała w dobie długich godzin pracy. Swobodnie podążała za ruchem ogiera, podtrzymując tylko żywe tempo stępa, ale dając mu możliwość rozglądania się.
Słońce przyjemnie grzało, ale nie na tyle, by było jej za
ciepło. Do tego wszystko zaczynało się już robić
zielone, co od razu odpędziło negatywne myśli Mary.
Po kilkunastu minutach stępa, a w międzyczasie wejścia do trochę wyższego ustawienia i trybu pracy, dała ogierowi łydkę do kłusa i od razu zaczęła anglezować. Kierowała się z nim na Butts Brow, które były idealnymi
łąkami do szalonych galopad. To była zdecydowanie jej ulubiona rozrywka poza Orchardem i miała szczerą nadzieję, że Roller jako WKKWista również podzielał jej entuzjazm. Co prawda niosło to ze sobą pewne ryzyko w postaci łapania
kleszczy, których teraz zaczynało się mnożyć na potęgę, ale nie bez powodu wcześniej wypryskała go jakimiś specyfikami przeciwko nim, mając jego dobro i zdrowie za priorytet.
@Roller Coaster
2x podwójne punkty doświadczenia za kolejny trening