Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Saltdean Beach nie była bardzo chętnie odwiedzana przez ludzi ze względu na obecność drobnych kamieni na plaży, a nie samego piasku. Jednak dzięki temu mało kto kręcił się na niej. Szczególnie jeżeli pogoda nie była jeszcze zupełnie słoneczna, a temperatura bliska trzydziestu stopni. Tak więc, można było liczyć na pięknie okoliczności przyrody i prywatność. Harvey’emu wydawało się to idealne miejsce na randkę. Taka oficjalną, na którą w końcu zaprosił Maeve. Chociaż jakby popatrzeć na ich relację, to jednak byli już o wiele dalej niż na etapie randkowania. Jednak tak szybko przeskoczyli do tego najbliższego etapu, że z drugiej strony teraz musieli nadrobić. To znaczy, wcale nie musieli. Widywali się na spotkaniach grupy, a potem chodzili gdzieś razem. Często też kończąc u niego, a tam już rozgrywał się bardzo konkretny i przyjemny dla nich scenariusz. I chociaż wcale nie przeszkadzał mu kształt, który nabierała ich relacja to… przecież nie spotykał się z brunetką, tylko dlatego że podobała mu się i pociągała go. To nie było - nie mogło być - aż takie płytkie. Nie po tym, jak zaczęła się ich znajomość. Przynajmniej Spencer jakoś złudnie wierzył, że to mogło być coś więcej. Przynajmniej ta nić porozumienia, która pomiędzy nimi zaistniała świadczyła o tym, że była taka szansa. Więc byłby idiotą, jeżeli nie spróbowałby wykorzystać właśnie tej okazji. Trochę obawiał się, że słowo „randka” odstraszy Maeve, ale o dziwo przystała na jego propozycję, co tylko niezmiernie go ucieszyło.
Czekał na nią o umówionej godzinie. Do przejechania mieli kawałek - wcale nie taki duży - jednak podróż komunikacją mogłaby być uciążliwa. Po drodze rozmawiali głównie o grupie. To był jednak najbardziej łączący ich temat. Teraz już nie tylko mówili o sobie, ale też o innych i ich opowieściach. Oboje niezbyt udzielali się na spotkaniach, jednak w prywatnej rozmowie było o wiele łatwiej podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Dzięki temu droga minęła im całkiem szybko. Harvey zaparkował samochód tuż na początku promenady, którą musieli się przejść. Wysiadając z auta zabrał swój plecak i wskazał głową kierunek. - Mają tu niezłą kawę i takie śmieszne, tęczowe lody. Chcesz czegoś spróbować? - zapytał, zerkając w stronę niewielkich budek i odciągając ich rozmowę z tych poważnych na bardziej zwyczajnie tory. Pojedyncze osoby kręciły się po okolicy, ale raczej już wracały do zaparkowanych w pobliżu samochodów, gdyż były już godziny popołudniowe. W końcu nie przyjechali tutaj opalać się tylko miło spędzić razem trochę czasu, a do tego nie potrzebowali całego dnia. Zresztą popołudniu nadal było ciepło, a do tego mogli podziwiać powoli zachodzące słońce… kto by pomyślał, że głęboko w Spencerze siedział prawdziwy romantyk.

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
Obecność Spencera w jej życiu nie nabrała jeszcze określonego kształtu, ale sama Maeve niezbyt chciała ten kształt nadawać. Ich znajomość zaczęła się bardzo intymnie, a potem nawet nie zauważyła, że z większą chęcią przychodziła na zajęcia grupy terapeutycznej. Nigdy by się do tego nie przyznała, ale celowo nie robiła żadnych innych planów w dni, w które spotykali się w Willingdon Trees Community Centre, licząc po cichu na kolejne spotkania. I faktycznie, spotkania dochodziły do skutku a Harvey trochę niepokojąco zaczął zaprzątać jej myśli. Co prawda dalej na słowo randka odczuwała niepokojący skurcz w żołądku, ale jak zwykle - tym też postanowiła się nie przejmować i zająć później. Nie snuła przecież planów o wspólnej przyszłości, nawet nie wyobrażała sobie by móc to coś między nimi kiedyś nazwać związkiem, ale brunet wyraźnie się jej podobał, lubiła nie tylko zakończenia ich spotkań u niego w domu, ale też całą resztę - od żartów, po nieco bardziej poważne rozmowy. Nader mocno jednak lubiła po prostu jego sposób bycia i to, że w jego oczach widziała wyraźne zainteresowanie jej osobą, tak różne od tych prostaków, z którymi na codzień miała do czynienia. Szczerze nimi gardziła i gdyby nie dość pokaźny zarobek, przy niedużym przecież nakładzie pracy to już dawno by to rzuciła.
Na zaproszenie Harvey’ego zareagowała dwojako, z jednej strony ciesząc się na taki obrót spraw, z drugiej odczuwając małe, ogarniające ją przerażenie. Mogła to sobie jednak łatwo zracjonalizować, że skoro oboje dobrze się bawią w swoim towarzystwie, to nic nie stoi na przeszkodzie dodatkowym spotkaniom. Dlatego była gotowa do wyjścia (No dobra, lekko spóźniona, ale można te kilka minut jej wybaczyć chyba…), ubrana nawet w sukienkę (ale nic super dziewczęcego, ot z uwagi na pogodę mogła wrzucić na siebie coś lżejszego). Podczas podróży włączyła się w dyskusję, dość bezpośrednio komentując różne sytuacje i historie. Może w oczach kogoś innego mogła uchodzić za boleśnie brutalną, ale Harvey już chyba zdążył się przyzwyczaić do tej prostolinijności, która nie wynikała z okrucieństwa tylko z prostej szczerości.
Wysiadła z samochodu, zabierając swoją torbę i nakładając okulary przeciwsłoneczne na nos. Podążyła za brunetem, rozglądając się po okolicy.
- Kawę chętnie. Jeżeli znajdziemy mrożoną to tym lepiej. - dzień był przecież dosyć ciepły, więc coś zimnego do picia było wskazane.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Wcześniej, gdy czekał na nią w samochodzie i podczas ich podróży, był zbyt skupiony na przedstawieniu planu działania, drogi, a potem ogólnej rozmowie. Jednak, gdy Maeve wysiadła z samochodu i mógł zobaczyć ją całą w tej sukience - nawet niezbyt dziewczęcej sukience, jakby dla Harvey’ego to nie było istotne, sukienka to sukienka, ważne że odkrywała zgrabne nogi - to nie powstrzymał się przed tym bezwarunkowym odruchem przejechania wzrokiem po jej kobiecej sylwetce. Ale nawet nie miał zamiaru tego ukrywać czy jakkolwiek zawstydzać się, bo przecież brunetka doskonale wiedziała, że pod względem fizycznym niesamowicie go pociągała, a on wcale nie czuł, że musiał jakoś blokować się przy niej. - Ślicznie wyglądasz - skomentował krótko, czekając aż dziewczyna dojdzie do niego i razem będą mogli ruszyć w stronę budek. Był przekonany, że miała tego świadomość, a jego komentarz nie wnosił wiele nowego, jednak mimo to pozwolił sobie na wyrażenie tej opinii, bo… może jednak chociaż troszeczkę to by ją interesowało? Mógł się łudzić, że tak.
- Wydaje mi się, że powinni mieć… chociaż ja to jednak wolałbym loda - powiedział tak dosyć prosto, podchodząc już do tablicy, na której były wypisane przeróżne kawy, które mieli do zaproponowania. Dopiero po chwili zorientował się jak zabrzmiała jego wypowiedź, co powinno go spłoszyć, lecz nic bardziej mylnego. Zerknął na nią kątem oka, unosząc przy tym jedną brew do góry. Widać było, że walczył z tym, by uśmiech nie pojawił się na jego mordce, ale zaraz przegrał i roześmiał się głośno. Taki cały zadowolony z samego siebie, zamówił jedną mrożoną kawę i jednego tęczowego loda, zapłacił i odwrócił się w jej stronę. - W sumie powinienem cię o to zapytać wcześniej, ale… masz jakieś alergie? - zapytał. Przygotowując różne przekąski wcale o tym nie pomyślał, a teraz było już trochę za późno. Jednak lepiej było zapytać teraz, niż później mierzyć się ze wstrząsem anafilaktycznym. Podziękował pani, odbierając zamówienie. Przekazał kawę Maeve, a sam zabrał się za zajadanie loda, ruszając wprost promenady i rozglądając się dookoła. - Byłaś tutaj kiedyś? - zapytał, ciekawiąc się czy może z tym miejscem wiążą się jakieś interesujące wspomnienia czy opowieści. Chociaż plaża mieściła się w okolicach Eastbourne, to jednak była dosyć rozpoznawalnym punktem. Tylko nie tak chętnie odwiedzanym jak ta główna, która o wiele bardziej nadawała się do typowego opalania.

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
Szczerze mówiąc, to jednak chciała trochę zrobić na nim wrażenie tą całą sukienką. Może nie jakieś piorunujące, bo widział ją przecież nago w całej okazałości, niewiele cielesnych tajemnic mogła przed nim skrywać, ale jednak postarała się by wyglądać po prostu dobrze. I tylko trochę pobudzić jego wyobraźnię, co świadcząc po jego lustrującym wzroku przyniosło spodziewany efekt. - Dziękuję. - odpowiedziała, bez udawanej skromności, no bo przecież widziała, że wyglądała ładnie, jaki sens było temu zaprzeczać? Poczuła się jednak miło, że w ogóle zauważył i chciał skomentować. Takie niby nic, a rozlało się ciepłym uczuciem na serduszku.
Jego kolejna uwaga z miejsca ją rozbawiła, ale nie mogła się powstrzymać żeby nie dorzucić do tego swojego komentarza. Dlatego tak zupełnie zwyczajnie wspięła się na palce, opierając dłoń na jego ramieniu i przysunęła usta w stronę jego szyi, by nikt oprócz niego nie mógł tego usłyszeć. - Myślałam, że czas na loda przyjdzie trochę później… - musnęła wargami kawałek skóry za uchem, po czym uśmiechnęła się tylko niewinnie, zabierając z niego swoje łapki. Te ich słowne przepychanki stawały się już zupełnie normalne i nie krępowały żadnej ze stron, wręcz przeciwnie - oboje raczej dobrze się bawili, wymieniając ociekające podtekstami żarciki. Po chwili odebrała zamówienie i sącząc zimną kawę przez słomkę, ruszyła za nim, na razie całkowicie przekazując mu dowodzenie nad kierunkiem ich spotkania. W końcu to on wpadł na pomysł tej randki, więc dawała mu szansę aby się wykazał. - Pszczoły. - odparła krótko, aż wzdrygając się na samą myśl o tych latających, żądlących paskudztwach, które jeszcze w dzieciństwie przysporzyły jej sporo bólu i nieprzyjemności. - Ale jeżeli pytasz o pokarmowe, to nic o czym mi wiadomo. Nie przepadam za oliwkami, ale nie umrę od ich zjedzenia. - w ogóle pod kątem jedzenia była dość bezproblemowa, jadła wszystko, czasem wręcz w za dużych ilościach, ale jak widać nie musiała się martwic swoją sylwetką przez to, co wykorzystywała. Gdy jej koleżanki zamawiały sałatki na luch, ona wpychała w siebie podwójną porcję frytek.
- Nie, nigdy. Jakoś nie było mi po drodze, a ty? - może sama plaża nie znajdowała się daleko od Eastbourne, ale Maeve nigdy nie miała okazji na niej być. Może miało to związek z samym charakterem miejsca - nie nadawał się do wylegiwania na piasku i letnich kąpieli. A może życie Palmer jako nastolatki w ogóle nie było dość szczęśliwe i obfitujące w jakieś wypady poza miasto, więc nie zwiedziła nawet najbliższej okolicy.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Niestety Harvey nie miał za bardzo możliwości, żeby zareagować na tą zaczepkę słowną, bo w tym czasie stał przodem do pani ekspedientki, która już szykowała ich zamówienie. Więc w reakcji mógł jedynie uśmiechnąć się zadziornie, doskonale rozumiejąc przekaz, ale też zdając sobie sprawę, że były to tylko żarty. Chociaż z Maeve to nic nie było wiadomo, bo ich pierwsze kawały też skończyły się w bardzo konkretny sposób, a na początku były tylko niby niewinnymi zaczepkami. Teraz, gdy już nie musieli zupełnie z niczym kryć się wobec siebie, to mógł spodziewać się po niej wszystkiego, ale też nie nastawiał się na nic. Bo przecież cały czas żarty mogły pozostawać tylko żartami i to też było świetne, bo dla Spencera było bardzo ważne to, żeby nie musiał pohamowywać się przy drugiej osobie ze swoim beznadziejnym poczuciem humoru. A w tej kwestii z Maeve dogadywał się doskonale. Na to muśnięcie na swojej skórze zareagował lekkim przymrużeniem powiek, ale zaraz szeroko otworzył oczy i posłał jej niby takie groźne spojrzenie, które miało oznaczać „nie drażnij mnie”, a przecież… bardzo chciał, żeby w ten sposób bawiła się z nim. Lecz zakładał, że brunetka doskonale odczyta jego prawdziwe intencje.
- Dobrze wiedzieć. Ale jaki to jest poziom alergii? Taki, że po prostu spuchnie ci ręka czy po minucie stracisz przytomność i trzeba wzywać pogotowie? - dopytał już poważniejąc. Faktycznie, nie sprecyzował że chodziło mu o alergie pokarmowe, ale akurat to była bardzo istotna - chociaż miejmy nadzieję, że nigdy mu się nie przyda - informacja. - Oliwki są specyficzne, dlatego spokojnie, nie ma ich w moim dzisiejszym menu - zażartował sobie, idąc spokojnym, nieśpiesznym krokiem. Mijali pojedynczych ludzi, którzy już się zwijali, co odpowiadało mu. Nie to, żeby miał jakieś dziwne plany, ale jednak gapie nie byli im potrzebni, prawda? - Przyjeżdżałem tutaj czasem w wakacje z kolegami. Wiesz, jak jeszcze nie byliśmy pełnoletni. Jak było gorąco to fajnie było się wykąpać, ale też… napić zimnego piwa, a na normalnej plaży mógłby być z tym problem. Mieliśmy tutaj taką naszą miejscówkę, o tam - powiedział, zatrzymując się troszkę za nią już na końcu promenady. Wtedy też nieco przychylił się w ten sposób, że jego głowa znalazła się na poziomie jej buzi, a łapa wskazywała punkt w oddali. - Takie drzewo na skraju skarpy. Świetny punkt widokowy. Można wyjść na słońce, ale też poleżeć w cieniu - dokończył swoją opowieść. Oni tam nie zmierzali, bo jednak spory kawałek musieliby przejść kamienistą plażą, zresztą Spencer planował rozłożyć się tuż przy wodzie. Nie omieszkał jednak wykorzystać tej „okazji”, którą sam sobie wytworzył, nachylając się tuż nad jej uchem, by zaraz przekręcić usta w jego stronę. - A co do tego loda, to nie myśl sobie, że ja nie pamiętam tego, co mi obiecałaś. Co prawda, może nie słownie, jednak wystarczająco sugestywnie, żeby mocno zapadło mi to w pamięć. Tylko, że nie myślałem, że fantazja aż tak cię poniesie… żeby to aż tak zuchwale i na plaży? No Maeve, nadal mnie zaskakujesz - niski, ciepły ton, którym mówił te słowa mógłby sugerować, że mówił bardzo na serio. Podczas wypowiadanych kolejnych zdań pozostawał na tyle blisko, by mogła czuć jego oddech na swojej szyi oraz lekkie muśnięcia jego warg na płatku swojego ucha podczas ruszania ustami. Po tym jak skończył to zamilkł, nieco odsunął się i … ponownie ten bezczelny, niemal już arogancki uśmiech zawitał na jego mordę. - To co? Lodzika? - zapytał, przysuwając jej pod buzię łapę ze swoim tęczowym lodem i z zaciekawieniem oczekując jej reakcji.

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
Może w tym wszystkim właśnie o to chodziło, żeby nie być pewnym kiedy żarty są tylko żartami, a kiedy prowadzą do czegoś więcej. Dzięki temu oboje żyli w pewnego rodzaju niepewności, ale takiej wprawiającej w lekki dreszczyk ekscytacji. Nie nudzili się w swojej obecności, a każde spotkanie obfitowało w nowewrażenia. A do tego seks był świetny, czego chcieć więcej?
Na jego udawane groźne spojrzenie pokazała mu język, doskonale odczytując intencje jakie za tym stały. - Standardowo gorączka i opuchlizna większa niż u normalnego człowieka. Raz przestałam oddychać. Nic wielkiego. - faktycznie tylko raz ta alergia doprowadziła do sytuacji bardzo niebezpiecznej, w której konieczna była pomoc medyczna. Poza tym - to było po prostu bardzo bolesne i nieprzyjemne, dlatego obecność owadów doprowadzała ją do stanu wielkiego wkurwienia. Właśnie dlatego nigdy nie warto jej kupować kwiatów, bo istniał ogromny procent szans, że wylądują w koszu na śmieci przed blokiem, zanim zdążą zwabić latających terminatorów do jej mieszkania. Zresztą w ogóle pod tym względem była bardzo wybredna, jeżeli już jakiś prezent miał jej sprawić radość to musiał spełniać odpowiednie kryteria, przede wszystkim - nadawać się do użycia. Wszystko co było tylko ładne, ale bezużyteczne raczej wywoływało u Maeve jedynie uprzejmy uśmiech. - Kamień z serca w takim razie, może nawet zakończę to spotkanie najedzona. Co szef kuchni na dziś zaplanował? - nie spodziewała się nawet, że Harvey przyjdzie na spotkanie tak przygotowany. Raczej zakładała, że po prostu usiądą z kawą w ręce, pogapią się trochę na morze a potem zajmą... innymi sprawami.
Powiodła wzrokiem za jego ręką, próbując sobie wyobrazić młodszego Spencera nielegalnie pijącego piwo z kolegami. Jej wyobraźnia nie pracowała jednak na tych torach na tyle dobrze, by móc faktycznie zwizualizować go sobie te 10 lat temu. No i obecność jego twarzy tak blisko powodowała małą dekoncentrację. Ogarnij się Maeve, upomniała siebie w myślach, ale i to nie podziałało w obliczu tego co potem powiedział. Może wspomnienia tamtej nocy, a może niewypowiedziana obietnica, w każdym razie coś z tych dwóch rzeczy było powodem dla którego zrobiło jej się gorąco. Powoli jednak obróciła się w jego stronę, przyciemniane okulary nasuwając na głowę, by móc złapać z nim kontakt wzrokowy. Przymrużyła oczy, udając, że nie pamięta o czym on mówi. - Chyba będziesz musiał mi przypomnieć co obiecałam, bo zupełnie zapomniałam. - na jej ustach pojawił się niewinny uśmiech, kiedy obróciła się przodem do niego. A potem, zupełnie jakby zaprzeczając swoim słowom, skierowała na niego swoje jasne, rozszerzone oczy, wbijając w niego intensywne spojrzenie i nie przestając się na niego gapić, bez najmniejszego mrugnięcia polizała dość sugestywnie tego loda przed nią. Następnie powoli oblizała wargi, ale nie mogła dłużej wytrzymać i wybuchła szczerym śmiechem.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Dla Harvey'ego to nie było "nic wielkiego". W końcu taka sytuacja mogła skończyć się naprawdę tragicznie. Zresztą sam wiedział czym jest ciężka reakcja alergiczna, bo był uczulony na orzechy i pamiętał jeszcze sytuację, gdy był małym dzieciakiem i wylądował z tego powodu w szpitalu. Nikomu nie życzyłby takich przeżyć, a nawet nie chciałby być ich świadkiem, jednak... o wiele lepiej, że wiedział niż jakby miał pozostawać w nieświadomości. Dzięki temu w razie czego będzie wiedział, co się działo i jak powinien się zachowywać. Jednak w tym momencie nie skomentował już słów dziewczyny, bo nie było co siać paniki zawczasu.
- Nie wiem, czy będziesz najedzona, bo jednak to są głównie przekąski... ale później dowiesz się jakie, trochę cierpliwości - zażartował sobie. Miał pewien mały "plan" co do kosztowania tych przysmaków i nie widziało mu się teraz z niego wycofywać. Co prawda ostatecznie Maeve mogła się nie zgodzić, ale wtedy mówi się trudno. Lecz teraz sam sobie nie chciał odbierać tej możliwości i zdradzać tego, co przygotował. Zresztą, Spencer trochę postarał się i liczył, że... zostanie to zauważone? Nie chodziło o jakieś docenienie czy chwalenie go, ale przynajmniej o to, żeby Maeve dostrzegła, że postarał się i zależało mu. Bo taka była prawda. Te ich spotkania i to jak zazwyczaj się kończyły było świetne, ale Harvey nie chciał ograniczać się tylko do tego. Brunetka wydawała mu się być naprawdę interesującą osobą. Lubił z nią rozmawiać i przebywać, tak po prostu. Tą całą "randką" próbował chyba pokazać, że nie chciał, żeby pozostała jedynie jego koleżanką od seksu. Chciał ją bliżej poznawać, odkrywać i zbliżać się do niej (nie tylko w tym fizycznym sensie). Nie zdawał sobie sprawy, czy ona pragnęłaby tego samego. Chyba nawet nie zadawał sobie tego pytania, bo to niejako wydawało mu się... naturalne? Gdyż jak dwoje ludzi lubiło ze sobą przebywać i dogadywało się na różnych płaszczyznach, to czemu nie pozwolić tej relacji rozwinąć się? No cóż, nie pomyślał że niektórzy - w tym Maeve - mogą mieć zupełnie inne zdanie.
- Tak, nie pamiętasz. Weź mnie nie wkręcaj i... - nie dokończył swojej wypowiedzi, a szeroki uśmiech na jego mordce zaczął powoli maleć, gdy obserwował jej kolejne poczynania. Było po nim widać, że kompletnie stracił kontakt z rzeczywistością i całkowicie zafiksował się na tym jej sugestywnym obliznięciu loda. Wpatrywał się w nią niczym w zaczarowany obrazek, gdy wybuchła śmiechem. Dopiero wtedy oprzytomniał, przejeżdżając językiem po wnętrzu swojego policzka. - Ty mała, wredna wiedźmo... - wymruczał niezadowolony, zdając sobie sprawę, że bezczelnie sobie z nim pogrywała. Co z jednej strony strasznie mu się podobało, ale z drugiej też miał swoje granice i brunetka powinna mieć tego świadomość, że nie może tak cały czas wodzić go za nos. - Uwierz mi, że zemszczę się - zagroził jej, chociaż obecnie nie miał pojęcia jak i kiedy, no ale to nie mogło być tak, że tylko ona będzie sobie z nim tak arogancko pogrywać. Wypuścił jeszcze głośno powietrze z płuc, opanowując swoje emocje i powstałe w jego głowie wyobrażenia. - Chodź - mruknął w tym niemal rozkazującym tonie, jakby chciał przywołać ją do porządku i zaraz wędrował kamienista plażą w stronę wody. Zatrzymał się stosunkowo blisko niej. Wcale nie musiał się rozglądać, bo nikogo nie było dookoła. Tak, to było dobre miejsce. Rzucił plecak i zaraz wyciągnął z niego spory, gruby koc. Dzięki niemu mogli spokojnie i w miarę wygodnie położyć się na plaży, nie obawiając się o te kamyczki. - Pomyślałem, że może zagramy w te karty, które umknęły nam na pierwszy spotkaniu? - zaproponował i mimo wszystko nie potrafił powstrzymać lekkiego uśmiechu, który wkradł mu się na twarz. - Ale nie musimy... jak masz ochotę posiedzieć, poopalać się czy porobić cokolwiek innego, to też będzie dobrze - powiedział otwarcie, bo nie miał aż tak konkretnego planu co do całego dnia. A że Maeve robiła tylko co chciała, to w ten sposób pokazywał jej, że chociaż częściowo chętnie odda jej prowadzenie ich randki.

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
Nie skomentowała już kwestii przygotowanego przez niego jedzenia, bo skoro nie chciał się z ty zdradzić tak od razu, to zapewne miał jakiś plan. Świadomość, że Harvey przygotował się na to spotkanie wywołała w niej coś na kształt stresu i przypomnienia, że sama nie powinna się zbytnio angażować. Właściwie w ogóle nie powinna przenosić tej relacji na żaden poziom, dla dobra własnego, ale przede wszystkim Spencera. Nie chciała robić mu nadziei, nieprawdziwej zresztą, że mogą być czymś więcej. Tylko to było silniejsze od niej, nie potrafiła się od niego odsunąć, bo za bardzo go lubiła. A właśnie to powinno być powodem, żeby zostawić go w spokoju. No bo jak kogoś lubisz, to nie chcesz mu sprawić przykrości. Tylko w tej walce wygrał jednak egoizm i chęć spędzenia z nim większej ilości czasu, zanim wszystko jebnie i rozbije się o podłogę. W jej głowie pojawiła się na chwilę inna myśl - A może wcale nie musi się to tak skończyć? , szybko ją jednak odsunęła, przypominając sobie, że absolutnie nie może się bawić w związki.
Takie pogrywanie z nim sprawiało jej dużo satysfakcji, a badanie gdzie leżą jego granice tylko podsycało pragnienie by naginać granic żartu. Sam sposób w jaki na nią patrzył, podczas gdy oblizywała tego loda, wywołał w niej delikatnie uczucie pobudzenia. Ostatecznie przecież żartowała, ale nie składała mu obietnic bez pokrycia. Mogła go wodzić za nos, zbywać jeszcze trochę, doprowadzić do poirytowania, a na koniec spełnić wyobrażenie jakie już powstało w głowie Spencera. Ty mała wredna wiedźmo? - Chyba w końcu odkrywasz moją prawdziwą stronę - odpowiedziała wciąż wyraźnie ubawiona, szczerząc do niego ząbki. Obietnicę zemsty puściła jednak mimo uszu i ruszyła za nim, pozwalając bez marudzenia wybrać mu dogodne miejsce. Od razu też zauważyła, że praktycznie nikogo nie było dookoła, a więc Spencer jednak zapewnił jej dogodne warunki to wypełnienia obietnicy.
- Zgoda, może w końcu mnie czegoś nauczysz. - odparła, w między czasie siadając na kocu. Wyciągnęła nogi przed siebie, nadgarstkiem podparła się za sobą i skierowała twarz w stronę słońca, łapiąc promienie jeszcze przed zachodem. - No chyba, że w końcu opowiesz mi coś więcej o sobie, bo ostatnio to ty głównie pytasz mnie, a sam niewiele zdradzasz. - nie powinna się interesować, bo zainteresowanie generowało przywiązanie. Ale no... nie mogła się powstrzymać.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Harvey był chyba za zwyczajny, by brać pod uwagę wersję, w której Maeve odgórnie i bez większego powodu byłaby na „nie”. Zdawał sobie sprawę, że brunetka była dosyć specyficzna, jednak w dobrym znaczeniu tego słowa. To, że wcześniej chodząc na takie intencjonalne randki, a nie tylko jakieś tam krótkie spotkania, celował w dziewczyny które były bardziej nieśmiałe czy spokojne, to nie odznaczało że nie był w stanie dogadać się z nią. Jej charakter i indywidualizm podobały się mu, tak samo jak jej otwartość i bezpośredniość. Domyślał się, że były to cechy, które mogłyby sprawić, że w jakiejś sytuacji zaboli, bo dziewczyna nie miałaby oporów, by rzucić mu czymś prosto w twarz. Ale z drugiej strony przecież właśnie szczerość cenił sobie bardzo mocno i wyznawał tą zasadę, że najgorsza prawda jest lepsza niż najpiękniejsze kłamstwo. I jak - nieskromnie - wydawało się my, to Maeve też była w jakimś stopniu nim zainteresowana. Nie wnikał w to, czemu i czym, ale przecież „robiła to co chciała”, a chciała spędzać z nim swój czas i to było dla niego wystarczające na tym etapie. Wydawało mu się, że w ten sposób dostawał furtkę na jej bliższe poznawanie i odkrywanie się nawzajem, a to obecnie stanowiło jego cel.
- Wiesz co, mogłabyś chociaż czasem trochę poudawać, że wcale nie masz nade mną takiej władzy, a nie bezceremonialnie chełpisz się tym - odpowiedział z przesadnym oburzeniem, jednak towarzyszący mu cały czas uśmiech pokazywał, że nadal wypowiadał się w tym zabawnym tonie. Zresztą w ten sam sposób odebrał jej słowa, bo przecież wcale nie uważał ją za małą, wredną wiedźmę. Nie była wcale taka „mała”, w tym sensie że była właśnie tego idealnego dla niego samego wzrostu. Chociaż mimo wszystko, zestawiając ją obok niego użycie słowa „mała” wcale nie było takie bezpodstawne. No i nawet nie była wredna tylko raczej zaczepna, ale do tej pory i w tym wymiarze, w którym go to jeszcze bawiło. A co do tej wiedźmy, to odpowiedź wydawała się raczej oczywista.
- W końcu? - zapytał, przenosząc na nią swoje spojrzenie. To już brzmiało jak taki przytyk, który miał go trochę ukłuć. Albo przynajmniej wydawało mu się tak przez to, że godził w jego męskie ego. Jednak nie chciał chyba pokazać, że to jakoś mu dopiekło, więc wolną ręką zajął się poszukiwaniem kart, które zaraz znalazły się na kocu. - Jestem po prostu nudniejszy niż ty - skomentował krótko, wzruszając ramionami. To w sumie było w jego mniemaniu prawdą. Sam siebie Harvey nie postrzegałby jako kogoś wyjątkowo interesującego. Więc no najwidoczniej nie odkryli jeszcze dziedziny, w której on byłby dobry czy miał jakieś większe zdolności, a której ona chciałaby się nauczyć. Z tego samego powodu jej późniejsza propozycja wydała mu się trochę niezręczna. Jeżeli chodziło o głupoty, to czasem potrafił gadać jak najęty, ale to zabrzmiało jak powiedz mi coś ciekawego o sobie, a skoro za takiego nie uważał się, to trudno byłoby mu coś takiego samemu z siebie znaleźć. Dlatego w pierwszej reakcji na jego mordce pojawił się ten krępująco-kłopotliwy uśmiech, który świadczył o jego niewielkim zmieszaniu. Zrobiło mu się jeszcze cieplej, chociaż i tak było już wystarczająco gorąco, szczególnie w tym słońcu. Na szczęście kończył już tego loda, który wystawał już tylko trochę poza wafelek. Tak więc, zdołał złapać go swoimi ustami, uwalniając swoją drugą dłoń, dzięki czemu udało mu się ściągnąć z siebie koszulkę i rzucić ją za siebie. Z powrotem pochwycił loda w łapę, położył się na boku, kierując się do niej przodem i opierając się na przedramieniu. - Może… pytanie za pytanie, hm? Jakiekolwiek, o czymkolwiek, bez żadnej krępacji. Tylko bez odbijania piłeczki - zaproponował. To wydawało mu się o wiele łatwiejsze i atrakcyjniejsze, niż „powiedz coś o sobie”.

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
To nie tak, że była po prostu na nie. Przecież podświadomie marzyła o kimś, kto ją pokocha bezwarunkowo, taką jaką była. Kto nie będzie kwestionować jej światopoglądu, humoru czy wartości. Ale nie była w miejscu w życiu, gdzie mogła kogoś wpuścić bez poważniejszych konsekwencji dla tej drugiej osoby. Była emocjonalnym bałaganem i nie wyobrażała sobie kogoś obarczyć chociaż wspomnieniem o swoich problemach. A poza tym nie sądziła, że toś tak zupełnie normalnie zaakceptuje jej pracę.
Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, po wzmiance o posiadaniu nad nim władzy bo... no bo był durny. Sam sobie nie zdawał sprawy, że zdobył już wystarczającą władzę nad Maeve żeby doprowadzić ją do stanu co najmniej pobudzenia samym tylko spojrzeniem. I mógł to zupełnie bezkarnie wykorzystać, tylko chyba jeszcze o tym nie wiedział. A skoro tak się sprawy miały to ona nie zamierzała go uświadamiać o odmiennym stanie rzeczy. - Już nie opowiadaj, że ci to nie pasuje... - odmruknęła, sącząc swoją kawę przez słomkę powoli. - Gdyby było inaczej, to na pierwszym i jedynym spotkaniu by się skończyło. - po tym czasie spędzonym razem, nie miała już wątpliwości co to tego, że mu się podobała, przynajmniej fizycznie. Jeżeli zaś o jej charakter chodzi to nie wnikała na razie, czy coś w niej samej odpowiadało mu bardziej lub mniej. Faceci byli różni, niektórzy szukali związków, niektórzy partnerki do łóżka. Jeszcze nie wyrobiła sobie zdania do której z grup zaliczyć Spencera.
- Mi się tan wydajesz całkiem interesujący. - skontrowała, jasno określając, że podobało jej się nie tylko jego ciało. Nie potrafiła tego powiedzieć wprost, nie przeszłoby jej to pewnie przez gardło, ale na swój pokrętny sposób mogła przyznać, że go po prostu lubiła. Chociaż mógł się już domyślić po spędzonym wspólnie czasie i zgodzie na tą dzisiejszą randkę, bo gdyby było inaczej to nie poświeciłaby mu tyle swojej uwagi. Następne zdanie zatrzymało się zanim zdążyła odpowiedzieć, bo była zbyt zajęta obserwowaniem go, jak ściąga koszulkę. A potem na chwile zawiesiła wzrok na nagiej klatce piersiowej, ramionach, dusząc w sobie nieodpartą chęć żeby go po prostu dotknąć. Wydawało się to jej jednak nie na miejscu, bo o ile seks był seksem i wtedy robiła wszystko na co miała ochotę, to takie po prostu dotykanie go sprawiało wrażenie dużo bardziej intymnego. Trochę jakby takie czułe gesty były zarezerwowane dla ludzi w związkach, czy dzielących głębsze uczucia do siebie, a nie dla niej. Szybko otrząsnęła się, wracając wzrokiem do jego oczu i tam się zatrzymując na chwilę, a potem kierując znowu twarz w kierunku morza i słońca. - No dobrze. Ja zacznę. Kim chciałeś zostać jak byłeś dzieckiem i dlaczego? - zaczęła prosto, może wręcz banalnie, ale to pytanie wydawało jej się jednocześnie prywatne i ogólne, nie mogła go nim raczej urazić, ale też potrafiło trochę powiedzieć o człowieku.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
W sumie miała w tym pełną rację. Gdyby jej podejście i zachowanie przeszkadzało mu, to nie chciałby kontynuować tej znajomości na gruncie prywatnym. A chciał bardzo. Może ich znajomość zaczęła dosyć nietypowo, ale to nie musiało oznaczać „źle”. W końcu jeżeli oboje odnajdywali się w tym, to mało istotne były jakieś konwenanse. Dlatego w pierwszym odruchu jedynie uśmiechnął się do niej szczerze i subtelnie. Można by powiedzieć, że nawet trochę w taki nieco rozczulony sposób, wpatrując się w jej piękne oczy. Lecz nie pozwolił sobie za szybko odpłynąć i zaraz poszerzył ten uśmiech, by kontynuować ich potyczkę słowną. - Więc mówisz, że… ja miałem cokolwiek do powiedzenia w kwestii kontynuacji naszej znajomości? Bo wydawało mi się, że to ty jesteś tutaj decyzyjna - mówił to takim tonem, jakby to była jakaś oczywista oczywistość. No i droczył się z nią dalej, chociaż w tym momencie nawet na nią nie zerkał tylko skupił się na swoim lodzie. Ale stale towarzyszący mu uśmieszek pokazywał jego prawdziwe intencje.
Na ten komplement - bo chyba tak należało odczytywać jej słowa - powinien jakoś sensownie zareagować. Skontrować go albo bezczelnie potwierdzić, ale Harvey jedynie parsknął powietrzem z nosa, przenosząc swój wzrok na wodę i powoli zachodzące słońce. Troszkę zapatrzył się, dlatego nie wyłapał tego momentu, kiedy ona zawiesiła swój wzrok na nim. Czasem Harvey bywał naprawdę ślepy i rzeczywiście nie miał pojęcia, że też już posiadał jakąś władzę nad brunetką. Co prawda, to było pewne że jej była o wiele większa, bo on sam w sobie był bardzo podatny, a wobec pięknych istot potrafił być też dosyć naiwny. Odwrócił twarz w jej stronę dopiero, gdy padło pierwsze pytanie. Ściągnął brwi, zastawiając się i widocznie szukając odpowiedzi w swoich wspomnieniach. Po chwili miał już ten wyraz twarzy, który mówił „eureka!”. - Strażakiem. To była wersja, która utrzymywała się najdłużej i to już do takich nastoletnich lat. Chyba dlatego, że w ten sposób można pomagać ludziom i wiesz… jakby strażaków wszyscy lubią. Nie to co na przykład policjantów - zażartował sobie na sam koniec, prezentują prawdopodobny poziom myślenia, który mógł kierować nim za niezbyt mądrego dzieciaka. - Wafelka? - zaproponował, dochodząc do tego ulubionego miejsce w lodzie i przechylając go w stronę dziewczyny. Nie miałby nic przeciwko, żeby podzielić się nim z nią, jeżeli tylko miała ochotę. A przy okazji stwierdził, że od razu przejdzie do swojego pytania, które nasunęło mu się w między czasie. - Jak mnie zobaczyłaś na grupie, to na pewno pomyślałaś coś sobie albo poczyniłaś jakieś założenia co do mnie… jestem ciekawy, czy jest coś takiego, co okazało się nieprawdą. Wiesz, pomyślałaś sobie jedno, a wyszło coś zupełnie innego. I czy ta rzeczywista wersja podoba ci się bardziej czy jednak czujesz się zawiedziona? - zapytał otwarcie przy tym cały czas, utrzymując ciepły uśmiech na buzi. To oznaczało tyle, że mogła uderzać wprost bez obaw, że Harvey jakkolwiek się oburzy czy obruszy, bo przecież pytał dlatego, że naprawdę chciał wiedzieć.

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
Nawet podobało jej się to, że oddawał jej jakąś pozorną władzę. Oczywiście nie łudziła się, że miała nad nim jakąś większą kontrolę, przecież (jeszcze) nie rzuciła na niego żadnego specjalnego uroku aby miał ulegać jej decyzjom wbrew sobie. Tylko na to wychodziło, że na razie jej decyzje były po jego myśli i chętnie na nie przystawał, co oczywiście kiedyś miało się skończyć, najpewniej wtedy kiedy Maeve postanowi uciec z jakiejkolwiek relacji miedzy nimi i zniknąć na dobre. Harvey jednakowoż był chyba całkowicie nieświadomy tego, w co się wpakował, chociaż może powinien czasem posłuchać głosu rozsądku. On zapewne podpowiadał mu, żeby się zanadto nie angażować... - Mówisz tak, jakbym Cię tu zaciągnęła siłą i kazała siedzieć za karę... - odpowiedziała z udawanym oburzeniem, lekko wydymając dolna wargę. Zapewne moment w którym Harvey dowie się o swojej władzy nad Palmer i zacznie jej nadużywać, będzie ostatnim, w którym ją zobaczy, więc może i lepiej na razie, że pozostawał nieświadomy. Nie chcemy przecież, żeby ta znajomość skończyła się tak prędko. A Maeve nie lubiła być wodzona za nos, więc jeżeli tylko czuła, że na kimś zbytnio jej zależało to bardzo nieelegancko znikała.
- Strażakiem? - musiała gwałtownie zatrzymać swoje myśli galopujące zdecydowanie w złą stronę i nie wyobrażać sobie Spencera w takiej wersji. Ukryła lekkie parskniecie śmiechem, maskując je pociągnięciem kolejnych kilku łyków kawy. - A z tym całym zjeżdżaniem po rurze i w ogóle? - nie mogła się przecież powstrzymać przed jakimś komentarzem, przy którym z resztą uniosła jedną brew do góry i z bezczelnym uśmieszkiem obrzuciła bruneta wzrokiem.
Zerknęła na wafelka i wysunęła się trochę w jego stronę, aby zaraz pochylić i ugryźć kawałek. Wcale nie zerkając wtedy na Spencera spod rzęs i wcale nie dając mu okazji do zerknięcia w dekolt. Przecież byli dorośli, takie zagrywki nie były na ich poziomie... Powoli wyprostowała się i odchyliła głowę do tyłu. Po chwili zapragnęła poczuć trochę ciepła pod palcami, w końcu byli na plaży. Zsunęła więc powoli buty, opierając bose już stopy poza obszarem koca i mrużąc delikatnie oczy z zadowolenia. Podobno zamiłowanie do ciepła miały istoty tylko z piekła rodem, co właściwie mogłoby się sprawdzić w tym przypadku.
Zmarszczyła na moment brwi, zastanawiając się nad odpowiedzią. Prawda była taka, że rzadko czyniła założenia o ludziach, których nie znała. Kiedyś lubiła sobie wyobrażać i dorabiać historię do zupełnie przypadkowych osób, podpatrzonych na przykład w autobusie. Ale to raczej było takie bajkopisarstwo, zajecie głowy, jakaś rozrywka podczas nudnej podróży. Jak wtedy kiedy jedziesz z miłą staruszką w jednym przedziale i układasz sobie historię, że właśnie ona od kilku lat romansuje ze swoim sąsiadem, okłamując męża, aż któregoś dnia nie wytrzyma presji i poda mu truciznę. Nie wierzyła w swoje wymyślone historie, po prostu lubiła je tworzyć. A w przypadku Harvey'ego nie poczyniła większych założeń, bardziej czuła się zaintrygowana jego osobą. Coś tam sobie jednak pomyślała, więc wypadało teraz podzielić się tymi myślami. - Najpierw pomyślałam sobie, że jesteś bardzo przystojny. To się akurat nie zmieniło, nadal tak myślę. - pozwoliła sobie na całkowitą szczerość, nie ukrywając wcale, że czułą w jego kierunku jakieś przyciąganie. Póki mówiła o sferze fizycznej, to nie miała nic do ukrycia. - Oprócz tego chyba założyłam, że jesteś flirciarzem i kobieciarzem. Co do tego jeszcze nie zdecydowałam czy mam rację. W końcu nie wiem, z iloma kobietami na raz się spotykasz. - ostatnie zdanie wypowiedziała w żartobliwym tonie, chcąc tym samym podkreślić, że zupełnie jej to nie obchodziło. Jeżeli miał na oku również inne dziewczyny, to była jego sprawa. Niczego sobie nie obiecywali, o żadnej więc wyłączności mowy być nie mogło. - No i chyba cię rozczaruję, ale nie poczyniłam innych założeń. Staram się tego nie robić, łatwiej się wtedy żyje. - powinna dodać, że ludzie wtedy mniej cię ranią i rozczarowują, kiedy nie dorabiasz sobie do nich dodatkowej osobowości, która potem okazuje się fikcją. Ale chyba nie chciała, aby ta gra w pytania miała taki smutny wydźwięk, więc zatrzymała to dla siebie. - Masz jakieś swoje ulubione miejsce na ziemi? Takie do którego zawsze wracasz, bo czujesz się tam dobrze? - z kolei to pytanie wydało jej się już bardzo osobiste i intymne, takie odkrywające kawałek duszy człowieka, ale zadała je z szczerą ciekawością.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
- Ta wizja tak cię bawi? - zapytał lekko oburzony, bo przecież nadawał się na strażaka! Był wysoki, wysportowany, dosyć dobrze zbudowany. Przynajmniej pod tym względem czysto fizycznym uważał, że pasował do tego zawodu. Więc kompletnie nie rozumiał, czemu powiedziała to takim tonem, ale… zaraz już się dowiedział. Zerknął na nią tym wzrokiem w stylu serio, jednocześnie zaciskając usta w wąską linijkę. Nawet w takim przypadku musiała żartować sobie w ten niefrasobliwy sposób, rozpustnica. - Bycie strażakiem to bardzo poważny i odpowiedzialny zawód. Więc tak, nawet z tym całym zjeżdżaniem po rurze i w ogóle! - odpowiedział jakby naprawdę nieco się oburzył, ale zaraz sam zaśmiał się krótko, co oznaczało że kontynuował swoją wypowiedź w tym żartobliwym tonie. Oczywiście już dawno zrezygnował z tej opcji na życie, więc tych przytyków nie brał do siebie. Zresztą ten komentarz o rurze był tak przewidywalny, że nawet nie powinien się dziwić, że brunetka na niego wpadła, bo przecież oboje gdy tylko mieli okazje to żartowali w ten sposób. - Wiesz co, żeby bezcześcić niewinne, dziecięce marzenia. - Jego słowa miały wydźwięk, który wskazywał na spore zawiedzenie jej zachowaniem. Co ponownie pokazywało jego mocno przerysowaną postawę.
Gdy nachyliła się nad nim to jego wzrok niemal automatycznie powędrował w stronę jej dekoltu. Szybko jednak wybił w górę, bo Spencer natychmiast uświadomił sobie, że to była celowa zagrywka. Pokiwał tylko przecząco głową. Z jednej strony te podchody pomiędzy nimi baaardzo podobały mu się. Tak jak ona cała podobała mu się. Jednak z drugiej strony starał się, żeby mogło być stosunkowo normalnie, by potem może udało mu się przesunąć środek ciężkości ich spotkania w stronę miło, ciepło i blisko, jednak już bez tego podtekstu seksualnego. Tylko, że nie miał nawet chwili, bo cały czas coś między nimi się działo, a on sam ulegał jej kolejnym podstępom. - To może ja wyciągnę pierwsze przekąski - zaproponował, przekręcając się na brzuch i wyciągając łapy w stronę plecaka. Chwilę w nim grzebał, dając dziewczynie czas na przemyślenie swojej odpowiedzi, po czym słuchał jej uważnie. Po pierwszym zdaniu krótki, mało pewny uśmiech pojawił się na jego buźce, ale zaraz mocno skupił się na dalszej, ważniejszej części jej wypowiedzi. - Z iloma na raz? Weź, przestań - sam wyśmiał jej słowa. Nie uważał, że byłby zdolny umawiać się z kilkoma czy nawet dwoma dziewczynami na raz. Zresztą nawet jakby spróbował, to byłoby to zapewne trudne chociażby pod względem logistycznym. Nie wspominając już o tym, że nawet w tym swoim najbardziej lubieżnym okresie tego nie robił. Po prostu nie. - Etap „flirciarza” miałem może jakiś rok temu, ale ciągłe poznawanie nowych osób może stać się męczące, więc… znudziło mi się - dopowiedział pokrótce. Oczywiście nie musiał, bo Maeve mogła sama wyciągnąć sobie odpowiednie wnioski, ale co do tego akurat zupełnie nie trafiła, więc mógł od razu sprostować jej wyobrażenia. - W sumie to bardzo rozsądne podejście - zakończył, przytakując przy tym głową. On raczej był optymistą, nastawiał się pozytywie. Na czym też potrafił się przejechać, chociaż - naiwnie - wydawało mu się, że nie tym razem.
- To mi teraz wymyśliłaś. Muszę się zastanowić. A ty w tym czasie, zamknij oczy, otwórz buzię - powiedział, uśmiechając się przy tym przebiegle i wgapiając się w nią z taką upartością aż - czy tego chciała czy nie - wykonała jego polecenie. W tym czasie wyciągał z plecaka niewielki pojemniczek z owocami. Miał tam mieszankę truskawek, czereśni, malin i dwóch rodzajów winogron. Chwycił pierwszy lepszy owoc, kierując się wprost do jej buzi. - Sprawdzimy, jak dobrze działa twój zmysł smaku… zgaduj - rzucił jej wyzwanie, gdy powoli wsuwał malinę na jej język. Gdy ją już pochwyciła to zabrał łapę i zaraz sięgnął po kolejny owoc. W czasie jej smakowania zastanowił się nad odpowiedzią na swoje pytanie. Starał się nie rzucać pierwszych lepszych wyjaśnień, tylko naprawdę udzielać ich w pełni szczerze, dlatego potrzebował chwili na przemyślenie zanim odezwał się. - Moje ulubione miejsce jest… w kimś - zaczął mówić bardzo statecznie, ale po raz kolejny wygrało poczucie humoru. Roześmiał się głośno, ale równie szybko opanował swoje emocje. W końcu to pytanie nie było płytkie, więc należało udzielić prawdziwej, szczerej odpowiedzi. - Ale w sumie coś w tym jest, bo myślę, że nie mam takiego „miejsca”, w sensie jakiejś określonej lokalizacji, która byłaby dla mnie ostoją… ja bardziej mogę czuć się tak przy kimś. W towarzystwie bliskiej mi osoby potrafię czuć, że „to jest moje ulubione miejsce” i „tam zawsze czuje się dobrze”. I nieważne gdzie wtedy będę, bo mogę być gdziekolwiek, ważne że będą tam z tą konkretną osobą - odpowiedział, wędrując do jej ust z zielonym winogronem i wpatrując się w jej śliczną buzię. Przy Maeve czuł się dobrze. Co prawda ich znajomość była bardzo świeża, ale dla niego na pewno miała perspektywy na rozwój w kierunku „ulubionego miejsca”. Chociaż były to bardzo pochopne założenia, ale cóż, Spencer był tym pieprzonym optymistą. - Najbardziej wstydliwa rzecz, którą zrobiłaś bądź sytuacja, która ci się przytrafiła? - zapytał z żywym zaciekawieniem od razu po tym jak tylko sam skończył odpowiadać.

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
Nie mogła, po prostu nie mogła powstrzymać natłoku zabawnych (i brudnych też) myśli. To nie tak, że chciała z niego szydzić, po prostu jej wyobraźnia posunęła się za daleko w wizualizacji pewnych rzeczy. Dlatego też zaczęła śmiać się niekontrolowanie, pomimo jego dość poważnej odpowiedzi. - Przecież powinieneś już wiedzieć, że mam paskudny charakter... Czego innego się spodziewałeś? - uśmiechnęła się to niego, ale już nie w ten złośliwy, prześmiewczy sposób. Tylko tak... nieco cieplej? Dziwne, że akurat przy takich głupich żartach wykradł jej się taki wyraz twarzy, zdradzający prawdziwe rozbawienie. ale takie gadanie o życiu, dzieciństwie, swobodna wymiana myśli na różne tematy wydawała jej się taka zwyczajnie dobra. Miła. Zupełnie inna.
Jeżeli Spencer planował przesunąć ich spotkanie w stronę miło, ciepło i blisko to chyba nie wiedział na co się pisał. Nie było prawdą, że Maeve nie miała w sobie żadnych romantycznych uczuć - gdzieś podświadomie pewnie pragnęła takiej relacji, opartej na uczuciach i zaufaniu. Kładąc się wieczorem, kolejny raz sama, zastanawiała się co jest z nią nie tak, że nie potrafi dopuścić kogoś bliżej siebie. Albo raczej - dlaczego przyciąga samych idiotów? I gdzieś pod tą całą skorupą złożoną z bezczelnych tekstów, dwuznacznych spojrzeń krył się mięciutki środek, delikatny i wrażliwy. Tylko dotarcie do niego było wręcz niemożliwe, bo brunetka zawsze na czas zdążyła uciec i odsunąć się. Ciężko jej mieć to za złe, po prostu chciała chronić siebie i swoje uczucia. Wybierała łatwiejszą drogę, taka która nie wymagała od niej zaangażowania. A umówmy się, że ta fizyczność była łatwiejsza, zwłaszcza z kimś takim jak Harvey - gdzie od razu poczuła chemię i jakieś dziwne przyciąganie.
Zaskoczenie mogło się w jakiś sposób odbić na jej twarzy, spowodowane, może nie tyle co jej własną pomyłką co do poczynionego założenia, ale bardziej jego szczerością w tym temacie. Wcale nie musiał jej się przecież z tego tłumaczyć. - Skoro z nikim się teraz nie spotykasz, to pewnie kryje się za tym coś innego... może żona czekająca na ciebie w domu? -odpowiedziała bardziej żartem, nie chcąc wchodzić głębiej w tematy kto się z kim spotyka, kiedy i dlaczego. Prawdopodobnie dlatego, że świadomość, iż Spencer postanowił spotykać się aktualnie z Maeve, i tylko z nią, mogłoby wprawić ja w uczucie zakłopotania.
Zerknęła na niego, sądząc, że ten cały pomysł z zamykaniem oczu to żart, ale widząc jego upartość wypisaną na twarzy szybko uległa i prztyknęła powieki. Zastanawiała się, czy wygląda jak idiotka, otwierając tak usta na oślep. Kiedy poczuła na języku dotyk miękkiego owocu, zamknęła wargi, kosztując powoli. Zarówno smak, jak i tekstura były jej dobrze znajome, więc akurat tym razem nie miała problemu z bezbłędnym odgadnięciem. - Malina. - wygłosiła werdykt, po którym uchyliła jedno oko, patrząc na niego bezczelnie. No jasne, przecież nie mógł się powstrzymać przed takim durnym żartem. Uniosła oceniająco brew do góry, szykując jakąś ciętą ripostę (bo kto to przed chwila robił jej wyrzuty, ze drwiła z jego dziecięcych marzeń?),musiała ona jednak poczekać w związku z drugą częścią jego wypowiedzi, która była... zupełnie urocza. Wbiła na chwilę w niego intensywne spojrzenie, przekręcając głowę na bok i ważąc jego słowa. Może była trochę zazdrosna, że potrafił tak swobodnie uzależniać swoje szczęście od kogoś innego. Podchodził do ludzi z tak dużym optymizmem i zaufaniem, co było godne podziwu ale też naiwne, przynajmniej w oczach Palmer. Od razu nasunęło jej się też kolejne pytanie na myśl, bo kierowana ciekawością chciała rozwinąć ten temat. Tylko, że akurat był jej czas na odpowiedź.
- Ale musisz mi obiecać, że nikomu nie powiesz o tym ani słowa. - burknęła, rozgryzając przejęte od niego winogrono i rozkoszując się chwilę jego soczystością. Zaraz też kontynuowała: - Nie wiem czy wiesz, ale pewnie wiesz, bo studiowałeś weterynarię... Więc chomiki potrafią wpadać w hibernację. No a ja miałam kiedyś chomika, jako dziecko. Wszystko było super, ale nadeszła zima, a nasze mieszkanie w tamtym okresie... cóż, powiedzmy, że sporo oszczędzaliśmy na ogrzewaniu. Chomik dodatkowo mieszkał przy oknie... Dalej możesz się domyślić co się stało. Myślałam, że umarł, urządziłam mu pogrzeb... A rok później dowiedziałam się, że prawdopodobnie pogrzebałam go żywcem. - ta historia była na tyle śmieszna i żenująca jednocześnie, że wywołała nawet jakiś cień uśmiechu na jej wargach. Lecz niezależnie od tego, była strasznie żenująca i stała się tematem żartów w rodzinie Palmer na jeszcze długi, długi czas po tym wydarzeniu.
- Powiedziałeś, że Twoje ulubione miejsce jest przy kimś. Poznałeś kiedyś taką osobę, przy której absolutnie wszystkie miejsca wydawały ci się ulubione? - powoli wkraczała na niebezpieczny grunt pytań o poprzednie związki. Nie była szczególnie delikatna w tym względzie, bo też sama nigdy nie rozpamiętywała w jakiś sposób swoich poprzednich relacji. Zdążyła się jednak w porę zreflektować, że dla kogoś innego takie pytanie może wydać się zbyt osobiste, dlatego dodała szybko: - Przepraszam, może nie powinnam o to pytać. - mruknęła, dając mu do zrozumienia, ze ma pełne prawo nie odpowiadać.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
- No tak, mój błąd - powiedział, przy tym znacząco wywracając oczami. Może chociażby tego, że były jakieś tematy, z których nie należało żartować, hmm… nie, w sumie tak nie uważał. Sam przecież potrafił zarzucić bardzo głupim żartem, który ocierał się już o niesmak czy czarny humor. Więc w rzeczywistości nie miał jej niczego za złe. Tylko dalej przekomarzali się, a najlepiej świadczyły o tym szczere, ciepłe uśmiechy po obu stronach.
Na tym etapie był jeszcze widocznie rozbawiony ich rozmową. Jednak po tych komentarzu o „żonie czekającej na niego w domu”, coś zmieniło się w jego wyrazie twarzy. Albo bardziej w samych oczach, które jakby widocznie przygasły, końcowo przybierającą smutny wygląd. W końcu uciekł gdzieś spojrzeniem w bok, ale nie w ten wystraszony sposób, jakby został właśnie na czymś przyłapany i nie potrafił zacząć dobrze oszukiwać. Raczej jakby uciekał przed tematem, który wyraźnie go ugodził, chociaż nie padło nic takiego, co mogłoby świadczyć, że miał prawo do jakiegoś cierpienia. Jednak nie znali się na tyle dobrze, by gadać o wszystkim. Bo chociaż połączył ich ten najtrudniejszy temat, to jednak ich znajomość kręciła się wokół konkretnych punktów i jakoś nie dążyli do poznawania się na innych płaszczyznach. Co tego w tej rozmowie dążył Harvey, bo chciał ją bliżej poznać, od innych stron, dowiedzieć się czegoś o niej. Jednak to też wiązało się z zagłębianiem w jego życie, a ona nieświadomie dotknęła jego czułego punktu. Lecz to nie był czas i miejsce, by robić z tego powodu jakieś dramaty, bo jednak byli na randce i powinni ją dobrze wykorzystać. Tak więc, stłumił narastające w nim emocje, wrócił do niej swoimi ciemnymi oczami, uśmiechnął się na znak, że wszystko jest okej i dodał. - Czeka na mnie tylko Charlie - odpowiedział, przywołując swoją ukochaną suczkę, którą już dobrze znała.
- Ani słowa - potwierdził, po czym skupił swoją całą uwagę, wsłuchując się w jej opowieść. Już w połowie domyślił się do czego dążyła ta historia. W jego mniemaniu była bardziej przykra niż wstydliwa, bo przecież Maeve wcale nie musiała mieć tej świadomości, co naprawdę stało się z chomikiem. Lecz nie miał zamiaru czepiać się tego szczegółu, bo tak czy inaczej wewnętrznie cieszył się, że tak otwarcie i bezproblemowo dzielili się ze sobą swoimi różnymi przeżyciami. Dzięki temu dowiadywali się czegoś o sobie, a Spencer chciał wiedzieć o niej jak najwięcej. - Przykro mi, ale miałaś prawo nie wiedzieć - odpowiedział krótko, nie chcąc wchodzić w ten mało przyjemny temat niż bardziej trzeba było. Mówiąc te słowa jego łapa odnalazła jej przedramię, po którym w geście troski i wsparcia, przejechała kilkukrotnie. I nim zdążył zrobić coś więcej, to nadeszła pora na jej pytanie, a ono nawiązywało do wcześniejszego tematu, tylko w tym kontekście w którym nie rozmawiało mu się aż tak łatwo.
Ponownie uciekł spojrzeniem, tym razem w stronę swojego plecaka. Miał tam jeszcze tyle dobrych rzeczy. To była najlepsza pora, żeby je wszystkie wyjąć! Bez słowa podniósł się na kolana i zaczął grzebać w nim. Tym „brakiem reakcji” i zajęciem się zupełnie czymś innym, Harvey chował się przed tematem dla niego potencjalnie bolesnym. Taka pierwsza faza obronna, czyli zignorowanie sprawy. Potem przychodziła kolejna, czyli uśmiech i obrócenie wszystkiego w żart bądź zajęcie się czymś zabawnym. Ten pierwszy już pojawił się na jego mordce, gdy wyciągnął z plecaka czekoladowe muffinki. Potem były jeszcze dwa morelowe smoothie, jakaś owocowa sałatka w pojemniku i małe placuszki z jabłkami w następnym. - Mógłbym aspirować na „perfekcyjną panią kuchni” po tym wszystkim… jakby nie brać pod uwagę tego, jaki bałagan w niej zostawiłem - zażartował sobie, śmiejąc się przy tym w nieco nerwowy sposób. Oczywiście to wszystko, to były bardzo proste w przygotowaniu przekąski, które zrobiłby każdy po znalezieniu jakiegokolwiek przepisu w Internecie. Jednak on najlepszy w organizacji przy gotowaniu nie był i jego mieszkanko nie nadawało się obecnie na wizytę jakichkolwiek gości.
Zatrzymał się spojrzeniem na tych wszystkich rzeczach i w końcu uspokoił. Przestał chaotycznie wszystko wyciągać, kąciki jego ust opadły w dół, pozbywając się tego nieszczerego uśmiechu, a jego niepewne spojrzenie wróciło do twarzy brunetki. - Nie no, nic się nie stało. Sam przecież chciałem, żebyś pytała - sprostował od razu, nie chcąc żeby cała ta jego reakcja została odebrana przez nią niewłaściwie. Nie chciał, żeby krępowała się przed nim i przed zadawaniem pytań, które ją interesowały. Nawet jeżeli to miałoby naruszać jego strefę komfortu. - Tak, więc… poznałem. Dlatego też ten twój wcześniejszy żart o żonie mnie nie rozbawił, bo wiesz, to wszystko już było na takim dosyć poważnym etapie… miał być ślub… i ten dom, dom który mijasz jak idziesz do mnie, to też miał być… no ale nie wyszło, więc… to naprawdę cudowne uczucie mieć kogoś takiego. O wiele gorzej jest kiedy kogoś takiego się traci, ale… ryzyk fizyk - zażartował na sam koniec. Mówił przerywając, jakby nie był do końca pewny, jak ułożyć swoje myśli w słowa. Bo nie chciał jej ani przytłoczyć ani odpowiedzieć tak pokrętnie, żeby wyglądało na to, że unikał tego tematu. Ostatecznie wydawało mu się, że powiedział tyle, żeby zrozumiała jego reakcje i żeby udzielić odpowiedzi na jej pytanie. Na samym koniec nawet uśmiechnął się, ale nie w taki sztuczny sposób jak wcześniej, raczej taki pokrzepiający, chociaż jego oczy cały czas wydawały się przybite. - A jak już zahaczyliśmy o te tematy… - szybka zmiana punktu zainteresowania, w końcu tak czy inaczej on też musiał zadać jakieś pytanie. Zresztą nie chciał swoją odpowiedzią powodować jakiejś przygnębiającej atmosfery. Sięgnął tym razem po czereśnie. Nachylił się nad nią, podpierając się dłonią przy jej głowie i nachylając się nad jej twarzą. Przysunął niewielki owoc do jej ust, ale nie dał go jej od razu. - Ilu miałaś chłopaków i dlaczego wam nie wyszło? - zapytał z nieukrywaną ciekawością wymalowaną na twarzy, chociaż zaraz jego ślepia skoncentrowały się na jej wargach i zbliżającej się do nich czereśni.

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
Nie chciała mu sprawić przykrości, zwyczajnie nie wiedziała, że uderzy w jakiś czuły punkt. Ta to już było z nowymi znajomościami i wzajemnym odkrywaniem się - wszystko było nowe, ekscytujące i pełne wrażeń, ale też z dużą łatwością można było natrafić na temat, aspekt czy pogląd, który tą drugą osobę uwierał. I jak już się taki temat napotkało, to z jednej strony nie chciało się brnąć w to dalej, bo oznaczałoby to świadome rozgrzebywanie starych ran, a z drugie, no właśnie, trudno było pohamować ciekawość i przeczucie, że należy i takie trudne sprawy w pewnym momencie poruszyć. Może co prawda nie był to najbardziej odpowiedni czas i miejsce, bo ich znajomość była dość powierzchowna, ale też ciężko żeby przestała być, jeżeli podejmowaliby tylko bezpieczne tematy. Dlatego Maeve zerknęła na niego z wyrazem zaniepokojenia i troski, wymalowanej na swojej ładnej buzi, ale też nie zamierzała się w żaden sposób wycofywać. I tak pewne pytania już padły i nie mogła ich cofnąć, ale nawet gdyby mogła to nie zrobiłaby tego. Uczucie były nieodłączną częścią człowieka i chciała je poznać wszystkie, zarówno te dobre, jak i złe. - Z taką rywalką to mogę konkurować o Twoje względy, przynajmniej wiem, że wyglądem mi nie ustępuje. - zażartowała na temat czekającej w domu Charlie, chcąc tym trochę złagodzić nietrafność wcześniejszych przypuszczeń. Potem z kolei przyszła kolej na jej żenującą historię, która w jej oczach właśnie była bardziej wstydliwa niż smutna, bo potem wiązała się z niekończącymi się docinkami w jej stronę, płynącymi od rodziny. Szczególnie jej ojciec upodobał sobie opowieść o małej Maeve i chomiku, jako sposób rozbawiania gości przy niedzielnym obiedzie. Doceniła jednak ten drobny gest wsparcia, płynący ze strony Harvey'ego, który wlał w nią jakaś małą porcję ciepła. Nie była zbytnio przyzwyczajona do okazywanego jej wsparcia w jakiejkolwiek formie, a taka była na tyle przyjemna i subtelna, że mogła ją zaakceptować bez zbędnej paniki.
Nie spuszczała z niego swojego czujnego spojrzenia, kiedy zajął się jedzeniem bezpośrednio po zadanym pytaniu. Wiedziała już, że poruszyła coś niewygodnego i uwierającego ale dawała mu czas i przestrzeń by mógł zdecydować, czy w ogóle chciał udzielać jej odpowiedzi. Do tego naprawdę postarał się jeżeli chodzi o przygotowania do ich dzisiejszej randki. Gdyby o nią chodziło to pewnie wpadłaby do sklepu i kupiła cokolwiek, co nadawało się do zjedzenia. - Następnym razem możesz użyć mojej kuchni, piekarnik chyba pozostał nietknięty od remontu. - zasadniczo powoli dorastała do decyzji, aby troszkę wpuścić Spencera do swojego życia, to znaczy wróć! do swojego mieszkania. Już to było niemałym postępem w jej pokrętnej logice.
Wysłuchała go ze spokojem, nie przerwała ani nie zadawała dodatkowych pytań. Smutek przebijający spomiędzy tych słów dotknął ją na tyle, by w zupełnie bezwarunkowych odruchu najpierw oprzeć dłoń na jego szyi i pogładzić uspakajająco, a potem przytulic go delikatnie. To był jeden z niewielu ruchów jakie wykonała w jego kierunku, który był pozbawiony jakiegoś elektrycznego pobudzenia, a zwyczajnie oparł się na trosce i zrozumieniu. Po krótkiej chwili puściła go, zakłopotana sama swoim poczynaniem, ale odparła. - Przykro mi. - tylko tyle dała radę z siebie wydusić, ponieważ wciąż była oszołomiona zarówno jego odpowiedzią, jak i swoją reakcją.
Tym razem to ona potrzebowała chwili na zastanowienie, by udzielić mu jakiejkolwiek, zgodnej z prawdą oczywiście, odpowiedzi. Aby dać sobie jeszcze chwilę do namysłu, najpierw pochwyciła zębami czereśnię, zabierając ją z palców bruneta, a następnie dłonią również sięgnęła do pudełka, chwytając pierwszy, losowy owoc. Powoli zbliżyła winogrono do warg Harvey'ego, przy tym obserwowała go uważnie. - To chyba będzie dłuższa odpowiedź. - zaczęła niepewnie. - Nie było ich wielu, kilku. Trzech z którymi spotykałam się chwilę dłużej. Nigdy nie weszło to na super poważny poziom, nie mieszkaliśmy razem, a najdalsze plany wybiegały do wspólnie spędzonych wakacji. - przerwała na chwilę, bo druga część odpowiedzi była zdecydowanie trudniejsza do ujęcia w słowa. - A dlaczego nam nie wyszło... Chyba mogłabym powiedzieć, że wszyscy okazywali się skończonymi palantami, nie zależało im na mnie jako mnie. Nasze spotkania toczyły się wokół imprez. Ja sama też nie traktowałam ich jakoś super poważnie. No i w końcu charakter mojej pracy zawsze ostatecznie okazywał się problemem. - ostatnie zdanie wypowiedziała trochę przyciszonym głosem, ale jednak zdobyła się na zahaczenie o ten temat. Skoro oboje mieli się zdobyć na szczerość, to może nie było sensu za wiele ukrywać, nawet jeżeli miało to prowadzić do bolesnej konfrontacji. Co prawda nie chciała w żaden sposób spłoszyć Spencera, akurat w tym momencie, ale też nie zamierzała zataić prawdy. Dopóki więc nie pytał, to nie opowiadała, ale jak już zapyta to będzie zmuszona mu co nieco opowiedzieć.
Zmieniła swoja pozycję, by siedzieć trochę bardziej naprzeciwko bruneta i kontynuować podawanie mu owoców wprost do ust. Przy kolejnym winogronie przetarła opuszkiem palca jego dolna wargę delikatnie i uśmiechnęła się przy tym łagodnie. To było nawet miłe, może mogłaby przywyknąć do takich czułych gestów? - Co robisz jak nie pracujesz i nie chodzisz na grupę wsparcia? - po ciężkich pytaniach chciała znaleźć coś przyjemniejszego, a zarazem ciekawego, a sposób spędzania wolnego czasu był chyba właśnie jednym z takich tematów.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Na komentarz w sprawie swojej ukochanej suczki, Harvey jedynie uśmiechnął się lekko. Na tamten moment nie wydawało mu się, że było cokolwiek po nim widać, bo jego reakcja była szczątkowa. No i właśnie dlatego, bo przecież w innym przypadku to odezwałby się, powiedział cokolwiek, a on to przemilczał. Później Maeve na szczęście podjęła sposób jego rozmowy, co chociaż jeszcze na chwilę dało mu trochę poczucia komfortu.
Spencer na pewno nie spodziewał się z jej strony jakiegoś gestu… współczucia? Czy może raczej zrozumienia? Raczej obawiałby się jakiegoś bolesnego komentarza, bo tak to wyglądało, że oni wzajemnie „pociskali sobie”. W sumie ona częściej jemu w różnych żartach. Odpowiadało mu to, jednak w takiej dla niego poważnej kwestii mógł nie znieść już tego łagodnie. Tym bardziej wkroczenie na takie bolesne tematy było dla niego bardzo ryzykowne. Lecz gdy go przytuliła, to cały nieuzasadniony strach przed jej reakcją zniknął. Niemal odruchowo - lecz jednocześnie bardzo świadomie - sam ją objął, żeby mocniej się do niej przytulić. To było tak niewiele, ale z drugiej strony tak bardzo dużo. To zwyczajne, pozbawione jakiegokolwiek podtekstu schowanie się w objęciu drugiej osoby, to… było coś, czego cholernie mu brakowało. O wiele bardziej niż tych przyziemnych przyjemności, które mógł sobie „załatwić”. A takiej szczerej reakcji ze strony kogoś, kto nie był mu obojętny nie mógł. Niestety trwał on krótko, dla Harvey’ego o wiele za krótko, bo on był jednak z tym bardzo przytulaśnych i dotykalskich osób, które doceniały zarówno drobne gesty, jak i takie zwyczajne towarzyszenie sobie, przebywanie ze sobą. Jednak gdy brunetka odsunęła się to kąciki jego ust od razu ruszyły powoli do góry. Nie w sposób sztuczny, całkowicie naturalny, a jego wcześniej smutne spojrzenie stało się jakby rozczulone tym niewielkim - ale znaczącym - gestem z jej strony. - Dzięki, Maeve - odpowiedział krótko, uważając że należało, jednak z drugiej strony też nie chciał zwracać za wiele jej i swojej uwagi na to zachowanie. Wydawało się mu, że lepiej będzie je przemilczeć, a na pewno w żaden sposób sobie z niego nie żartować, bo… wychodziło na to, że wcale nie musieli robić tego cały czas. Potrafili całkiem normalnie rozmawiać, a nawet okazać sobie trochę emocji wobec takich ludzkich spraw, o których opowiadali sobie nawzajem.
Chciał słuchać i obserwować ją uważanie, ale pierw skupił się na owocu, który wędrował do jego ust. W końcu był zniecierpliwiony i sam wyciągnął szyję w jego kierunku i pochwycił go w przednie zęby. Nie był teraz w stanie odpowiedzieć, ale wrócił wzrokiem do jej jasnych tęczówek i zamieniał się w słuch w międzyczasie zajmując się jedzeniem. Może to zabrzmi dziwnie, ale Harvey ucieszył się, że jacyś chłopcy byli wcześniej w jej życiu. To oznaczało, że w przeszłości w mniejszym bądź większym stopniu potrafiła zaangażować się w jakieś relacje. Co prawda nie miał pojęcia jak one przebiegały, ale jasno zapytał o „chłopaków”. Tak więc o facetów, których mogła nazywać „swoimi chłopakami”, a to już świadczyło o jakimś poziomie spowinowacenia, który wykraczał poza umowę pt. „Tylko seks”. To na pewno go nie satysfakcjonowało. Oczywiście nie wymagał od razu nie wiadomo czego - hm, może jednak trochę wymagał, tylko pozornie wydawało mu się że wstrzymywał się - jednak tak czy inaczej, dobrze było mieć tą świadomość, że była w jakiś damsko-męskich relacjach. Ta druga cześć jej odpowiedzi mniej mu się spodobała, a raczej wzbudziła jakieś jego wątpliwości. Rozumiał, że brak jej zaangażowania wynikał z tego, że ci chłopcy mieli nieodpowiednie podejście - oj, chyba bardzo błędnie rozumował, na swoje wielkie nieszczęście. Ale dopiero jej ostatnie zdanie naprawdę go zaintrygowało, bo… co ona robiła? Uświadomił sobie, że nie miał pojęcia. Tak więc, kolejne pytanie miał już gotowe.
- Biegam, gram w kosza, wspinam się. Dużo rysuje, zarówno nowe projekty tatuaży, ale też prowadzę swój autorski komiks, który publikuje w necie. Gram. Spotykam się ze znajomymi, a niedzielę najczęściej spędzam z moją rodziną. To chyba względnie tyle… - wymienił bardzo szybko i bez większego zastanowienia, bo tak naprawdę mówił o swojej codzienności i rutynie. Na sam koniec wzruszył ramionami, bo nic z tego nie uważał ani za szczególne ani warte jakiegoś rozwinięcia. Tak więc prędko postanowił wrócić do wcześniejszego, dla niego niezamkniętego tematu. - Czyli w sprawie tego piekarnika to… zapraszasz mnie do siebie? - zapytał, chwytając ją za słówka. Uniósł brew do góry i wbił w nią swoje intensywne spojrzenie. Jednak wolał nie przeholować, bo jednak z jakiś - nieznanych mu przyczyn - spotykali się do tej pory u niego albo na mieście. Więc wolał pociągnąć tą kwestię w żartobliwym tonie. - Byłoby ciekawie, bo wiesz, u mnie w mieszkaniu robi się już trochę nudno - zasugerował, a zadziorny uśmieszek na jego twarzy sugerował o nudę w jakim zakresie mu chodziło. Swoje pierwsze spotkanie spędzili na kanapie, a potem zdążyli zaliczyć już inne miejsca. Jednak nadal jego lokum nie należało do największych i nie pozostało im już wcale wiele nowych możliwości. Więc jej mieszkanie/dom byłoby ciekawą odmianą, chociażby pod tym względem. No i prościej żartowało się o czymś, niż wprost pokazywało swoje zadowolenie z tego, że brunetka - chyba bardziej gdzieś podświadomie - chciała wpuścić go głębiej do swojego życia. - O co chodzi z tą twoją pracą? Czym się zajmujesz? - zapytał widocznie zaintrygowany jej wcześniejszą odpowiedzią.

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
To krótkie przytulenie było dziwnie miłe. Nawet w obliczu trudniejszej sytuacji i kawalątka jego smutnej historii, poczuła, że może zrobić coś dobrego. A było to tylko sekund szczerej bliskości, nic więcej. Prawda jednak jest taka, że nawet najbardziej twarde i niewzruszone jednostki czasem potrzebowały kogoś. Kogoś, kto okaże zainteresowanie, trochę zrozumienia czy nawet współczucia. Żeby nie czuć się całkiem samotnym w tym wielkim, przytłaczającym świecie. Maeve zazwyczaj się tak czuła, zwykle też jej to nie przeszkadzało. Lubiła być sama sobie sterem i okrętem, w pełni decyzyjna i niezależna. Tylko też nie znała innej rzeczywistości, takiej w której prawdziwie mogłaby na kogoś liczyć, więc nie miała za czym tęsknić, bo i jak tęsknic za czymś czego się nie doświadczyło? Wydawało jej się, że tak powinno być i tak jest dla mnie najlepiej.
Podobało jej się to, że miał jakieś zainteresowania. Że nie tylko praca i imprezy, ewentualnie meczyk na kanapie z piwem w ręce. To wcale nie było takie oczywiste w obecnych czasach, przecież wiele jej znajomych właściwie tak żyło. Osobiście tego nie rozumiała. Mózg by jej się zmielił na papkę i usmażył, gdyby nie znajdowała zajęć, które faktycznie ją w jakimś stopniu pasjonowały. To nie musiało być nic niezwykłego, ale po prostu jakiś sposób na spędzenie czasu, sprawiający przyjemność i będący na tyle absorbujący, że głowa mogła odpocząć. - Właściwie pomyślałam, że możemy dziś wpaść do mnie. - odpowiedziała całkiem szczerze, ale widząc wracający mu humor i kolejny powód do żartów uśmiechnęła się znowu przebiegle. - Powinnam się obrazić, za to trochę nudno, ale może w nowym miejscu będę w stanie zapewnić ci więcej wrażeń. - nachyliła się w jego stronę, powoli zbliżając do twarzy. Utkwiła jasne spojrzenie w jego oczach, na chwilę spuściła ja na dół na jego usta a potem wycofała się jakby nigdy nic. Wcześniej na chwilę zrobiło się poważnie, więc teraz tym bardziej z ochotą wróciła do tego ich droczenia się i przekomarzania. Taki sposób na rozładowanie napięcia, chociaż na moment zanim spuści na niego wielkie wiadro lodowatej wody... A musiało to w końcu nastąpić, bo zadał jej to pytanie. Nie miała mu tego za złe, w końcu to nic dziwnego chcieć wiedzieć, czym dana osoba się zajmuje zawodowo. Brunetka nigdy sama z siebie nie wspomniała o tej kwestii, ale robiła to całkowicie świadomie, sprytnie manewrując tematami. Teraz też zahaczyła o temat z pełną znajomością konsekwencji, że kolejne pytania mogą stać się niewygodne. Tylko, że chyba... chyba podświadomie chciała mu powiedzieć. Przekonać się, czy lubi ją tylko trochę i po otrzymaniu kilku informacji nie będzie chciał się z nią więcej spotykać. A może lubi ją już trochę bardziej i będzie w stanie przymknąć oko na niezbyt poważny charakter pracy Maeve? Niby to nie miał być żaden rodzaj testu, ale głęboko w środku chciała żeby jednak ta druga opcja okazała się prawdziwa. Nie przyznałaby się do tego przed nim, ba! nawet sama przed sobą by się nie przyznała, ale naprawdę zaczynała go lubić. I czekała na te wspólne spędzanie czasu. Wzięła głęboki wdech, poważniejąc na moment. Jej spojrzenie powędrowało gdzieś w bok, a ramiona napięły się. Bez słowa sięgnęła do swojej torby, wyciągnęła telefon, odblokowała go, stukając coś na klawiaturze. Zaraz też podsunęła go Spencerowi pod nos. - To powinno Ci choć trochę rozjaśnić. - to był tylko jej Instagram, ale już same zdjęcia i ich charakter mogły zdradzać wiele.
Maeve z wiele sugerującym dekoltem i padem od PS.
Maeve przed lustrem w krótkiej, kolorowej sukience.
Maeve na łóżku, owinięta samym tylko ręcznikiem.
Nie było tam nagości, ale widać, że kontent nastawiony był na wzdychające do niej jednostki, gotowe zapłacić za chwile rozmowy czy jedno prywatne zdjęcie. - Trochę streamuję gry, trochę... oh no po prostu piszę z ludźmi na pieniądze. Daję im swoja uwagę, a oni robią mi za to przelew. Zdarza mi się chodzić na jakieś kolacje czy przyjęcia, gdzie robię za ładne trofeum do pochwalenia się przed znajomymi. - przerwała na chwilę, czekając na niego reakcję. Zdawała sobie sprawę, że to sporo informacji na raz i Harvey może być w szoku. Czuła się więc w obowiązku wyjaśnić jeszcze jedną kwestię. - Zanim zapytasz: mam zasady. Nie ma nagości. Nie pozwalam się dotykać na spotkaniach. Nie rozmawiam o sowim życiu prywatnym. - nic więcej nie przychodziło jej na myśl, powiedziała mu wszystko. Teraz to od niego zależało co z tym zrobi. A, ze nastał czas na jej pytanie, to postanowiła je zadać w innej formie. - Jak się czujesz z tym co Ci właśnie powiedziałam? - proszę nie powiedz, że to za dużo. Proszę.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
- Trzymam cię za słowo, co do tych „więcej wrażeń” - odpowiedział na ten moment widocznie z siebie zadowolony, pierw standardowo chwytając się fragmentu z podtekstem. Chociaż przecież wcale nie musieli iść do niej, tylko po to by po raz kolejny zrzucić z siebie ubrania. To oczywiście byłoby bardzo miłe i przyjemne, ale dla Harvey’ego wcale niekonieczne. Liczył na to, że brunetka zdawała sobie z tego doskonale sprawę. - No i… obrazisz się na mnie? To byłaby jakaś nowość. No ale cóż, jest jak jest - skomentował jeszcze bezczelnie do tego trochę nudno, a szeroki uśmiech, który wkradł mu się na buzię pokazywał, że nawet nie potrafił utrzymać powagi podczas tego udawania. Spencer na pewno nie powiedziałby, że mógł nudzić się przy Maeve. Oni razem nawet nie potrzebowali robić nic szczególnego, bo dziewczyna sama w sobie była niemal chodzącą atrakcją, oprócz tego że niemal na każdym kroku go kusiła, to była też zabawna, bardzo rozmowna i otwarta. A co do samego seksu, to chyba sama powinna umieć określić jego poziom ekscytacji i końcowego zadowolenia, które nie miały nic wspólnego z jakąkolwiek nudą. Może w ten sposób zachowywał się zbyt arogancko, bo przecież wystarczyło żeby dziewczyna rzuciła czymś w stylu racja, ostatnio zrobiło się nudnawo i nawet gdyby przy tym uśmiechała się, to jego męskie - zdradzone przez Harper - ego na pewno zostałoby urażone. I to nie przez sam fakt, że mógł komuś nie odpowiadać w łóżku. Niedopasowania były przecież czymś prawdopodobnym. Ale w tym przypadku wskazałaby na to, że było fajnie, a zrobiło się gorzej, nudniej, mniej ciekawie, a tym samym on przestał się nadawać, a skoro się nie nadawał to zapewne bardzo łatwo i szybko mogłaby sobie go zastąpić kimś innym… a tutaj wchodziliśmy już na prawdziwe pole minowe. Harvey sam nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo bezmyślnie zachował się, poruszając tą kwestię w taki sposób, ale na szczęście do tej pory atmosfera żartu była bardzo dobrze wyczuwalna.
Gdy zaczęła szukać swojego telefonu, to brunet zajął z powrotem swoje miejsce. W między czasie wyciągnął łapę po swoje morelowe smoothie, ale zanim zdążył go spróbować to przed jego oczami pojawił się już ekran smartfona. Spencer nie miał zbyt wiele czasu, żeby poprzyglądać się konkretnym zdjęciom, ale szybko - pewnie zbyt pochopnie - mógł wyciągnąć jakieś wnioski. Mając tego świadomość wolał milczeć, ściągnął brwi i przeniósł swoje lekko zatrwożone spojrzenie na dziewczynę, czekając na właściwe wytłumaczenie sprawy. Znieruchomiał, dopuszczając jej kolejne słowa do siebie, ale kompletnie zatrzymując się wzrokiem na jej uroczej buzi. Okej, nie należała ona do tych niewinnych, ale niezaprzeczalnie ślicznych i to… to tak kompletnie nie pasowało mu do tego co usłyszał, że naprawdę początkowo myślał, że to wszystko mu się przesłyszało. - Co? - mruknął cicho, w którymś momencie, prawdopodobnie wtedy gdy weszła ta wzmianka o „ładnym trofeum”, bo… co to, kurwa, miało znaczyć? Ona to mówiła naprawdę. Mówiła w ten sposób o sobie. A Harvey patrzył się na nią i milczał, czekając na żartowałam, ale miałeś minę. Jednak nic takiego nie pojawiało się z jej strony. Więc brunet potrzebował chwili, żeby to wszystko sobie przemielić.
W tym czasie przeniósł wzrok na swoje smoothie, jakby to ono było najważniejsze. W tym momencie jego „brak reakcji” nie był reakcją, bo było widać po jego niespokojnym i oszołomiony wyrazie twarzy, że jeszcze to wszystko procesował. Nie zdążył jeszcze skończyć, gdy Maeve zadała swoje pytanie. - Nie wiem… nie wiem, czy mam w ogóle prawo jakoś „czuć się z tym” - odpowiedział po chwili zastanowienia. Mówiła o czymś, co było częścią jej życia, jej pracą, rutyną. Musiała to robić cały czas. Też w tym okresie, w którym już spotykali się ze sobą. Tylko oni robili to… od takiej strony, która raczej nie dawała mu pozycji, która umożliwiałaby mu rzucanie swoją opinią czy wylewaniem swoich odczuć, co do tego co powiedziała. Dlatego zamiast oburzyć się tym co usłyszał, to schował te powierzchowne emocje głębiej, a wypuścił na wierzch, to co było o wiele ważniejsze. - Czuję się zaniepokojony… bo, ty to robisz, bo musisz czy bo chcesz? - pierwsze bardzo ważne pytanie. Oczywiście domyślał się, że nikt tak bezpośrednio ją do tego nie zmuszał, ale mogły zmuszać ją warunki czy okoliczności, to że musiała opłacić rachunki czy swoje mieszkanie. Mogło być naprawdę wiele powodów. Gorzej jeżeli chciała. Jednak to też mogło rozkładać się na różne poziomy, bo mogła chcieć uznając to za łatwy dochód, a mogła chcieć bo to zwyczajnie podobało się jej, sprawiało jej jakąś satysfakcje, czerpała z tego przyjemność. A to mogłoby być już dla niego za dużo. Chodziło o Maeve, a ona robiła co chciała, domyślał się jaka będzie jej odpowiedź, więc nie czekał tylko brnął dalej. - To jest niebezpieczne. Pewnie wydaje ci się, że masz nad tym jakąś kontrolę, ale… pomyślałaś kiedyś o tym, że to może skończyć się źle dla ciebie? - uniósł w końcu swoje spojrzenie, wracając do jej jasnych oczu. W jego była widoczna taka mieszanka trochę zawiedzenia, trochę troski, trochę nierozumienia. Nie chciał jej atakować. Nie chciał wszystkiego podważać, ale zwyczajnie chwytał się tego, co wybiło się dla niego na pierwszy plan. Czyli ta świadomość, że te spotkania - nawet oparte na jakiś zasadach - realnie mogły jej zagrażać. - Nie boisz się? Nie… nie brzydzisz się ich? Wiesz, że oni patrzą na ciebie tylko jak na ładną zabawkę? A ty… ty nie jesteś tylko śliczną buzią i powabnym ciałem. Więc uważam, że nie powinnaś pozwalać komukolwiek traktować się w ten sposób - podsumował na sam koniec. To było wręcz niesamowite, że powiedział to wszystko z takim opanowaniem i spokojem. Bo gdy tylko myślał o tym dłużej i dłużej, wyobrażając sobie tych facetów i to co myśleli sobie o niej czy robili do jej zdjęć to… jednocześnie robiło mu się niedobrze i narastał w nim prawdziwy gniew. Lecz nie chciał tego wszystkiego na nią wylewać, bo po pierwsze nie znał jeszcze całej historii, a po drugie chyba naprawdę nie miał do tego jakiegokolwiek prawa.
Ale chciał mieć. Zresztą ona sama go o to zapytała, więc - chociaż chwilowo - mu je dawała. Jednak sam Harvey chyba wolał obecnie wprost ich nie określać, bo sam potrzebował czasu, żeby to sobie ułożyć. Ale był pewien, że nie chciał, żeby jego zachowanie odebrała jako jakieś odtrącenie, bo Spencer naprawdę chciał ją zrozumieć, to skąd to się wzięło i co za tym stało, więc… - Chodź do mnie - powiedział ciepłym, łagodnym głosem, by podkreślić że nie atakował jej, tylko pytał z budzącej się w nim troski wobec niej, którą teraz też chciał jej okazać. Dlatego wyprostował pierw jedną nogę, wyciągnął swoje obie łapy w jej kierunku, łapiąc ją za ramię i biodro - czy tego chciała czy nie - przysunął ją do siebie, wtedy też mógł wyprostować drugą nogę, tak że ona znalazła się w jego rozkroku, plecami przyparta do jego torsu. Objął ją rękoma wokół jej tali, w ten sposób uniemożliwiając jej jakąkolwiek ucieczkę - bo trochę obawiał się, że jego słowa mogą ją do tego sprowokować - i nachylił się nad jej ramieniem. - Jak się czujesz z tym co zrobiłem? - zapytał, bo… w końcu jego kolej, prawda? Odwrócił twarz w bok i odsunął głowę nieco do tylu, tak żeby mogła na niego spojrzeć, jeżeli tylko chciałaby przekręcić buzię nieco w bok.

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
Oddychała powoli. Wdech za wdechem, licząc w głowie sekundy. Strach przed jego reakcją odczuwała silniej, niż to sobie wyobrażała, dlatego musiała zachować jakiś spokój, przynajmniej pozorny i powierzchowny. Nie zdradzić się, że jednak jakoś zależało jej na jego opinii. Już była w takich sytuacjach wcześniej, że coś komuś musiała wyjaśnić, opowiedzieć. Przecież się tego nie wstydziła, to nie był żaden temat do ukrycia, no może do przemilczenia w towarzystwie, ale jak ktoś już bardzo chciał wiedzieć, to odpowiadała wprost. Dlaczego teraz stresowała się bardziej? Może dlatego, że Harvey był inny niż te wszystkie puste dupki, z którymi miała okazję chodzić. A może dlatego, że zwyczajnie jej się podobał, lubiła go i nie chciała rezygnować ze wspólnie spędzanego czasu. I znowu wdech i wydech, spojrzenie utkwione w jego twarzy. Palce jednej dłoni zaciśnięte na przedramieniu drugiej ręki. Paznokcie wbijające się w skórę.
Nie wiedział, czy miał prawo jakoś się z tym w ogóle czuć, ale przecież właśnie o jego odczucia zapytała. Bo chciała znać, nawet bolesną prawdę. - To nie tak, że muszę. Ale też nie tak, że jakoś szczególnie to lubię. Po prostu to łatwe pieniądze, bo przy małym nakładzie czasu jestem w stanie zarobić naprawdę dobrze. - rozjaśnić mu tę kwestię mogła dość łatwo, bo przecież głównie o to chodziło. Nie musiała ciężko pracować, wyrabiać roboczogodzin czy zarywać nocek. Stać ja było, aby bez pomocy rodziców kupić własny kawałek domu i samochód. A przy tym nie zrywała się rano, aby cały dzień harować, nie brała kredytów, żyła lekką ręką. - U mnie w domu nigdy nie starczało pieniędzy, a ja chciałam skończyć studia. Tak się zaczęło, bo mogłam jednocześnie się uczyć i zarabiać. Kurwa, byłam nawet w stanie wyciągnąć więcej niż mój żałosny ojciec! A potem... A potem Brien umarła i było mi już wszystko jedno, czym się będę zajmować, więc tak zostało. Rozkręciło się, mi było wygodnie, nigdy nie widziałam powodu żeby to przerwać. - kolejne wyjaśnienia wywołały w niej już większą dawkę emocji, bo całe tło jakie musiała przywołać na potrzeby tej historii było po prostu bolesne. Ale czuła, że w jakiś sposób jest mu to winna, więc zacisnęła tylko mocniej paznokcie na swoim przedramieniu i brnęła dalej. - Nie boję się, nigdy się nie bałam. Zdarzyło się kilka niebezpiecznych sytuacji, ale wyszłam z tego żywa, jak widać zresztą. - tego tematu wolała jednak dalej nie rozwijać, na pewno nie w tej sytuacji. Po mimice jej twarzy niewiele mógł wywnioskować, poza tym, że mówiła szczerze. Zniknął uśmiech i drwiący wyraz, ale absolutnie nie zdradzała nic innego, ani pół łzy nie zakręciło się w kąciku jej oka. Kiedyś mówiła, że jej łzy wyschły dawno temu i nie ma dla nich już miejsca. Prawda była taka, że nie pozwalała sobie na taki wyraz słabości przy ludziach. - A czy się ich brzydzę? Tak, Harvey kurwa, ja tymi ludźmi gardzę jak cholera. Może nie wszystkimi, bo część z nich to po prostu bardzo samotne osoby, które potrzebują miłego słowa. Ale cała reszta... - tu wzdrygnęła się - - większość z nich to prymitywy, mający nie więcej rozumu czy emocji niż patyczek po lodach. - spuściła wzrok na dół, zastanawiając się czy nie powiedziała za dużo. To było takie obnażenie skrywanych dotąd myśli i uczuć, ale przez to też narażenie się na ewentualny cios. Bo im więcej odsłonisz, tym bardziej potem może boleć.
Nie do końca chętnie się do niego przysunęła, ale kiedy już to zrobiła to poczuła swego rodzaju ulgę. Może nawet trochę bezpieczeństwo, a na pewno oparcie jakie jej dawał. Obróciła głowę lekko na bok, unosząc twarz w jego stronę. - A co jeżeli tym właśnie jestem? Ładną buzią, niezłym ciałem? Może nie ma we mnie nic więcej i dlatego nie warto nic zmieniać. - ściszyła głos wypowiadając na głos jedną z większych wątpliwości jaka chodziła jej od zawsze po głowie. No cóż, dobry nastrój prysł a ona sama raczej zaczynała się gubić pod naporem własnych myśli. Dała mu prawdę o sobie, ale to nie było ani wcale szczególnie łatwe, ani przyjemne. O ile komuś innemu mogła po prostu rzucić z uśmiechem przyklejonym do buzi Tak, zarabiam na onlyfans, tak tutaj niosło to za sobą zdecydowanie większy ładunek emocjonalny, bo chyba po raz pierwszy w życiu nie chciała zostać z tego powodu odrzucona.
Oparła się jednak o Spencera, czując na sobie uspokajający wpływ jego ciepła, zapachu, powoli poruszającej się klatki piersiowej kiedy oddychał. Dzięki temu gdzieś umykało z niej całe napięcie, które zdążyło się wytworzyć. - Chyba... Chyba dobrze? Pytanie tylko czy zrobiłeś to bo chciałeś, czy żebym to ja poczuła się lepiej? - krótka odpowiedź, szybkie kolejne pytanie.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Odpowiedz