-
Nieee - odpowiedziała, stając z Hayley przed drzwiami domu znajomego. Powiedziała to z nieuzasadnioną pewnością siebie, co uświadomiła sobie zanim przyjaciółka zdążyła o to zapytać. -
Tak przynajmniej myślę - dodała pospiesznie, swoje przypuszczenia bazując przede wszystkim na tym, co wiedziała o Oliverze. Jego życie prywatne było dla niej tajemnicą, ale swego czasu współpracowali ze sobą i nie zauważyła, by kiedykolwiek wspomniał o jakimkolwiek współlokatorze czy bliskiej osobie. Niby nie było w tym nic dziwnego - a z drugiej strony o każdym innym zawodniku ze stajni miała taką wiedzę.
-
Pewnie, że tak. Przecież przyszłyśmy pomóc, a nie go okraść, co nie? - W przeciwieństwie do Hayley, Jess nie przejmowała się tym ani trochę, zupełnie jakby to nie był pierwszy raz, kiedy wchodziła w tajemnicy do czyjegoś domu. Chciała po prostu pomóc, nie tylko Oliemu, ale również Hayley, która wyszła z tą propozycją i której wyraźnie było potrzeba psychicznego wsparcia.
Weszła za przyjaciółką do środka, wyjątkowo nie obawiając się psa, który czekał za drzwiami. Pamiętała go jako szczeniaka, później widziała go też parę razy w stajni i nigdy nie odniosła wrażenia, że jest niebezpieczny, choć trzeba przyznać, że szczek suki robił wrażenie.
-
Obronny pies to to nie jest - stwierdziła, widząc jak Hayley szybko obłaskawiła mieszańca, który zaczął się do nich nieśmiało cieszyć. -
Właściwie to jaki masz plan? - Zapytała, uświadamiając sobie, że z psem trzeba będzie coś zrobić, przy czym miała nadzieję, że to "coś" nie będzie potrzebowało jej pomocy. Średnio sobie wyobrażała wzięcie tak dużego psa do domu, ale może akurat Hayley to nie przeszkadzało...
Również pogłaskała suczkę po głowie, posyłając jej przy tym współczujący uśmiech. -
Biedaku, pewnie nie wiesz o co tu chodzi, prawda? - Westchnęła, mogąc sobie tylko wyobrażać tęsknotę psa za właścicielem, która miała rosnąć z dnia na dzień.
@Hayley Wright