Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
W życiu Harvey’ego był taki okres, w którym wydawałoby się że zaczynało być już normalnie - skończył studia, na poważnie zajął się tatuowaniem, rozwijał swoje pasje, lecz z drugiej strony cały czas miewał problemy ze swoimi emocjami - bywał niemiły, nieuprzejmy, opryskliwy, szorstki, a czasem nawet w pewnym stopniu agresywny. Ta jego nienajlepsza strona ukazywała się często z zaskoczenia. Potrafił normalnie z kimś rozmawiać, śmiać się i dobrze bawić, po czym jego nastrój zmieniał się diametralnie i był totalnie nieznośny. Był to skutek nieradzenia sobie ze swoimi przeżyciami, głównie ze śmiercią brata. Dlatego bywało, że obrywali jego znajomi czy rodzina. Jednak większość z nich wykazywała się niebywałym zrozumieniem jego pokrętnego zachowania. Tylko, że nie każdy był w stanie tak szeroko i łagodnie patrzeć na jego postępowanie. Na pewno nie jego kilkuletnia siostra, która sama jeszcze mało co ogarniała i gdy można wręcz powiedzieć, że zupełnie bez powodu któregoś dnia Harvey odburknął jej coś, a to nie mogło skończyć się niczym innym jak ogromnym lamentem. I to nie takim chwilowym, teatralnym, którym dzieci czasem próbują coś wymusić. Tylko rzeczywistym i prawdziwym, który bardzo szybko sprowadził Spencera na ziemię. Poczuł się jak totalny śmieć i zaraz starał się wszystko naprawić, lecz to nie było takie łatwe. Przynajmniej dzięki tamtej sytuacji uświadomił sobie, że naprawdę miał pewien problem i powinien coś z nim zrobić. Jeżeli nie dla samego siebie, to dla niewinnych niczemu ludzi, którzy go otaczali.
Z tego powodu wylądował w grupie wsparcia dla osób w żałobie. Nie chciał iść do psychologa, uważając że ot tak nie będzie w stanie otworzyć się przed obcą osobą, która ma za zadanie go przeanalizować. To wyjście wydawało się bezpieczniejsze, bo na tych spotkaniach mógł pojawiać się i prawie nic nie mówić. Był tym typem, który skupiał się na słuchaniu innych, a gdy nadchodziła jego kolej, to mówił tylko że nie był gotowy i miał spokój. Co było nieco pokrętne, bo naprawdę chciał naprawić swój problem, ale jeszcze nie był do końca przekonany, co do tej formy. Zresztą nie był jedynym, który obrał taką taktykę. Jedni mówili mniej, drudzy więcej, ale wśród nich była także pewna dziewczyna, która tak jak on nie mówiła praktycznie nic. Czasem spoglądał w jej stronę podczas czyjejś dłuższej wypowiedzi. Po prostu był ciekawy, jaka była jej historia. Jednak rozumiał, że zapewne też miała swoje powody, by o niej nie mówić. W tym momencie prowadzący prowadził jakiś dłuższy monolog, gdy Harvey ponownie spoglądał w jej kierunku, do momentu gdy ich spojrzenia się skrzyżowały, bo wtedy natychmiast wrócił wzrokiem do mężczyzny. A teraz dobierzcie się w pary i spróbujcie być dla siebie wsparciem. Tylko takim jakie potrzebuje od was druga osoba, a nie takim które wam wydaje się właściwe. Ktoś może chcieć mówić, druga osoba słuchać, a trzecia potrzebować jedynie ciepłego przytulenia. Otwórzcie się na siebie i uwolnijcie swoje emocje. Harvey siedział dalej ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękami i ze ściągniętymi brwiami wpatrywał się w tego gościa. Czasem gadał tak, jakby naprawdę go popierdoliło. Wcale nie śpieszyło mu się by podnieść tyłek, gdy większość to już zrobiła, stojąc w różnych miejscach i zaczynając wchodzić w interakcje. Niestety prowadzący w końcu pojawił się przy nim. Spencer posłał mu nerwowy uśmiech, wędrując wzrokiem za dłonią mężczyzny, która wskazywała brunetkę. Chociaż spróbuj. Okej, mógł spróbować. Niechętnie podniósł swoje cztery litery po czym skierował się w stronę dziewczyny. Zatrzymał się tuż przy niej i opuścił na nią swoje ciemne spojrzenie. - Udaje, że próbuje, żeby Jack nie czepiał się. Wcale nie musisz odzywać się do mnie. Nie wiem, co to za pomysł z tym okazywaniem sobie wsparcia, serio… - mruknął nieco zdezorientowany, uciekając wzrokiem na inne „pary”, które w większości otwierały się przed sobą, zaczynały rozmawiać, a nawet płakać, więc może to wcale nie był taki beznadziejny pomysł?

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
Właściwie ciężko było jej określić, dlaczego zdecydowała się na uczestnictwo w grupie wsparcia. Może coś wspólnego z tym mógł mieć fakt, że zwyczajnie nie rozmawiała ze swoją rodziną, nie miała zbyt wielu znajomych, a większość jej konwersacji to było płytkie wymienianie słów z zupełnie nieznajomymi facetami? Potrafiła na co dzień grać radosną i zadowoloną z życia dziewczynę, beztrosko biorąc udział w kolacjach i przyjęciach. A potem przychodził wieczór, zamykała laptopa, wyłączała telefon, zaciągała zasłony i godzinami siedziała wciśnięta w kąt pokoju, obejmując ramionami swoje kolana i starając się nie utonąć w bezkresnym smutku i żalu. Nauczyła się już, że nie może wtedy oddychać zbyt szybko, bo tylko wzmagało to ataki paniki. To było trochę jak życie w dwóch światach - tym na zewnątrz, oraz tym wewnętrznym do którego wstęp miała tylko ona.
Nadal nie poradziła sobie ze stratą, o tyle zresztą bolesną, że siostra była tak naprawdę jedyną bliską jej osobą. Boleśnie zdawała sobie sprawę, że to ona powinna umrzeć tamtego wieczoru. Właściwie to wszystko było jej winą i niosła ją na swoich barkach od tego nieszczęsnego dnia.
Podobnie jak Harvey nie wyobrażała sobie pójść po prostu na terapię i otworzyć się przed zupełnie obcą osobą, dlatego wybrała pośrednią drogę. Nie spodziewała się drastycznej poprawy w swoim stanie, ale musiała czegoś spróbować, czegokolwiek co wyciągnie ja z tej ciemnej dziury. Dlatego od jakiegoś czasu pojawiała się na zajęciach, nigdy jednak nie zabierając głosu. Głównie ograniczała się do słuchania i obserwowania ludzi, chociaż jakoś szczególnie z nikim nie sympatyzowała. To nie tak, że nie miała w sobie empatii, po prostu raczej oczywiste było dla niej, że każdy przyszedł tu z jakąś traumą i każdy musiał się zmierzyć z czymś złym. Nie chciała się angażować w problemy innych, bo wtedy brałaby dodatkowe zmartwienia na swoją głowę, a to była zupełna odwrotność celu, dla którego tu przyszła.
Kilka razy podczas spotkań wyłapała wzrok pewnego mężczyzny. Śmieszne, bo w innych okolicznościach uznałaby go dość przystojnego i zupełnie w jej typie, ale teraz przyglądała mu się tylko czasami, zastanawiając dlaczego, tak jak i ona, nie zabiera głosu. Kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały, nie odwracała wzroku. Chciał pomyśleć, że się na niego gapiła? Proszę bardzo, nie miała nic przeciwko.
Skrzywiła się nieznacznie na wiadomość o pracy w parach. Nie chciała się specjalnie przed nikim otwierać, ale też zupełnie nie wiedziała jak okazać wsparcie i to to drugie było powodem jej zmartwienia. A co jak powie coś, co wpędzi drugą osobę w jeszcze gorszy humor? Przecież potrafiła być niedelikatna zupełnie nieświadomie. Chciała się jakoś z tego wycofać, udać, że musi wyjść do łazienki akurat teraz i zostać tam na tyle długo, aż czas na zadanie minie do końca. Ale zwyczajnie nie zdążyła. Widząc zmierzającego w swoja stronę Harveya wstała, obrzucając go badawczym spojrzeniem. No dobra, był przystojny. Musiała to przyznać nawet w takiej chwili. - Nie mam nic do ukrycia, raczej nie lubię się po prostu uzewnętrzniać. - odpowiedziała, po chwili dodając: - Ale skoro już mamy rozmawiać. Cześć, jestem Meave i przeze mnie nie żyje moja siostra. - czy istniał gorszy sposób, żeby zacząć rozmowę? Chyba nie.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Podejście do brunetki byłoby dla Harvey’ego pewnie o wiele bardziej naturalne i bezstresowe, gdyby okoliczności były normalniejsze. A tutaj siedzieli oboje w sztucznie utworzonej grupie, w której znajdowali się losowi ludzie, których jedyne co łączyło, to śmierć jakiejś bliskiej osoby. Z jednej strony można powiedzieć, że to było naprawdę dużo. Jedno, ale mocno traumatyczne przeżycie. Lecz z drugiej strony nadal pozostawali sobie totalnie nieznani, więc czemu mieli zawierzać się sobie nawzajem? A tym bardziej nawiązywać jakieś personalne, a nie tylko grupowe relacje. Mimo, iż nie miał problemów z nawiązywaniem nowych znajomości i raczej pozostawał ekstrawertykiem, to jednak jego zdolności komunikacyjne były w tych warunkach mocno ograniczone. Pewnie dlatego zaczął z dosyć bezpiecznej pozycji, uprzedzając że wcale nie musieli gadać. Wystarczyła krótka wymiana bezsensownych zdań i rozejście się każdego z nich w swoją stronę, żeby Jack był szczęśliwy, że robią postępy.
Lecz kiedy dziewczyna zaczęła mówić, to o dziwo odrzucił te swoje całe założenia o odegraniu jakiegoś teatrzyku, tylko naprawdę zaczął jej słuchać. Chociaż z jej perspektywy mogło to wyglądać jakby po prostu zaczął się na nią lampić. Konkretnie wgapiać w jej śliczne oczy. Uwielbiał jasne oczy, czy to jasnoniebieskie czy jasnozielone… ale stanowczo jasnoszare z ciemną obwódką dookoła wypadały najbardziej przyciągająco. Harvey nie był ślepy i na ich pierwszym, wspólnym spotkaniu dostrzegł ją, bo była naprawdę ładną dziewczyną. Zresztą chyba jedyną wiekowo prawdopodobnie zbliżoną do niego. Był tu dorosły facet, który przeżywał traumę z dzieciństwa - w pożarze zginęła jego babcia. Kobieta przed czterdziestką, której dziewięcioletnia córka przegrała walkę z rakiem. I mocno starszy pan, którego żona zmarła po ponad czterdziestu latach ich wspólnego życia. Byli też inni, każdy człowiek to była inna, równie smutna historia. Lecz brunetka oprócz tego, że była młoda, to reagowała w podobny sposób do niego, co od samego początku go zaintrygowało. Dlatego zaczął się jej przyglądać, szybko mógł ocenić ją jako niesamowicie piękną i uroczą dziewczynę, definitywnie poza jego zasięgiem. I nawet z daleka widział, że miała to przenikliwe, jasne spojrzenie, tylko z takiej odległości nie mógł upewnić się jakie. Więc, teraz gdy zbliżył się do niej i padło na tą cudowną szarość, to trochę go zatkało. - Ja też - przytaknął krótko, chociaż nie była to do końca prawda. Spencer raczej nie lubił uzewnętrzniać się w grupie, przy obcych ludziach. W bardziej prywatnych warunkach nie miał z tym większych problemów. Chwilę później już wyciągał dłoń w jej stronę, a kąciki jego ust nawet nieśmiało ruszyły ku górze, gdy brunetka dokończyła swoją wypowiedź.
Totalnie go wcięło. Stał w bezruchu, dalej wpatrując się w jej oczy i chociaż usta miał lekko rozchylone, to nie potrafił nic powiedzieć. Wiedział, że z jej osobą też musiała wiązać się jakaś śmierć, lecz to …i przeze mnie nie żyje moja siostra, było mocno wytrącające z równowagi. - Przykro mi. - Nic bardziej oczywistego nie mógł powiedzieć, jednak to była bezwarunkowa reakcja na te dosyć odważne słowa. Nagle ściągnął brwi, zadając sobie samemu pytanie, dlaczego właśnie to i w ten sposób powiedziała? Może właśnie takiej reakcji spodziewała się? Tego, że on nie będzie w stanie odnaleźć się w tej niekomfortowej sytuacji, tym samym zostawi ją w spokoju? Bo przecież, gdyby ten fakt tak po niej spływał, to nie przychodziłaby na grupę wsparcia. Więc, czy to była właśnie jakaś reakcja obronna? - Cześć. Harvey - przedstawił się krótko, a gdy przestał już analizować, to jego wyraz twarzy złagodniał, powracając do poprzedniego. Jeżeli faktycznie mieli rozmawiać, a ona uderzała od razu z tak ogromnego kalibru, to mógł jedynie spróbować podjąć ten temat. Dzięki temu chociaż unikając podjęcia kwestii, czemu on przychodził na te spotkania. - Co znaczy, że przez ciebie nie żyje twoja siostra? Zrobiłaś jej coś? Oddała ci nerkę, a potem jej przestała prawidłowo funkcjonować? Czy byłyście bliźniaczkami i wchłonęłaś ją jeszcze w łonie matki? - zapytał, podając pierwsze lepsze pomysły, które przyszły mu do głowy. Jeżeli miała na celu rozmawiać pewnie, otwarcie i może nawet trochę szorstko, to był w stanie podjąć tą rękawice. W końcu Jack sam powiedział, spróbujcie być dla siebie wsparciem. Tylko takim jakie potrzebuje od was druga osoba.

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
Daleko jej było do panicznej ucieczki przed rozmową, po prostu wolałaby jej nie odbywać wcale. Co prawda nikt jej nie zmusił, żeby tu przychodziła, podjęła świadomą decyzję i wybór by jakoś sobie pomóc, liczyła się z tym, że kiedyś będzie musiała opowiedzieć też swoją historię. Po prostu nie była przygotowana na to, że stanie się to tak szybko. Pasowało jej przychodzenie tutaj i słuchanie innych, może nawet nieco oszukiwała samą siebie, że to już wystarczy. Odsuwała w czasie moment żeby cokolwiek o sobie opowiedzieć. Może to głupie, bo nie życzyła nikomu takiej straty, jaką przeżyli obecni w pomieszczeniu wszyscy ludzie, ale czuła, ze przynajmniej przynależy do jakiejś grupy i to napawało ją nadzieją na przyszłość. Sam fakt, że inni podnosili się po tragicznych historiach działał na nią terapeutycznie. W obliczu braku znajomych, to byli jedyni ludzie z którymi spędzała czas po coś. Po coś innego niż pieniądze.
Ze spokojem wytrzymała jego spojrzenie, bez skrępowania je odwzajemniając. Nawet podobało się jej to, jak na nią patrzył. Musiała nieco unieść głowę, by móc wgapiać się również w jego oczy, zauważając przy tym, że jest zdecydowanie wyższy, niż przypuszczała. Cóż, to też jej się podobało. A najbardziej podobało jej się to, że był tak zdecydowanie inny niż wszyscy faceci z którymi się spotykała. Nie prawił jej od wejścia komplementów, w niczym też nie przypomniał tych bogatych buców z którymi chodziła na przyjęcia. Bez słowa ujęła jego rękę, ściskając ją lekko. Jej dłoń była zimna, nawet lodowato zimna, co można było zrzucić na słabe krążenie, ale dużo lepszym wytłumaczeniem było to, że jej serce zamarzło jakiś czas temu i nie zapłonęło cieplejszym uczuciem od śmierci siostry. - Myślę, że każdemu w tym pomieszczeniu jest na swój sposób przykro. - odpowiedziała, nie chcąc absolutnie go urazić. To nie był mechanizm obronny, nie starała się w żaden sposób grać. Po prostu lubiła nazywać rzeczy po imieniu, mówić wprost co miała na myśli. Odkryła, że dużo łatwiej jej się żyło, kiedy nie musiała owijać w bawełnę i zastanawiać się co ludzie chcą usłyszeć.
Już dawno zaakceptowała swoja stratę i winę, od tego momentu mogła ze spokojem o tym rozmawiać. Jasne, na samym początku nie potrafiła wydusić z siebie zdania na ten temat, bo na samo wspomnienie Brien brakowało jej powietrza. Kilka pierwszych miesięcy nie była w stanie opowiedzieć nikomu co czuje, ani co się stało. A potem... Potem stopniowo dopuściła do swych myśli całe wydarzenie. Przeanalizowała je sama, krok po kroku, biorąc na siebie całą winę. Było jej ciężko, czasem zapominała jak normalnie żyć, każdego dnia, każdej godziny, czasem też każdej minuty obwiniając samą siebie. Ale przynajmniej umiała o tym opowiedzieć. - Chyba faktycznie wolałabym ją wchłonąć w łonie matki, wtedy nie czułabym się aż tak winna. - uniosła nawet kącik warg w lekkim uśmiechu, tylko na chwilę, ale jednak. Taki sposób rozmowy dużo bardziej jej odpowiadał, trochę ironicznie, nieco szorstko ale za to szczerze. - Zginęła w wypadku samochodowym, a w aucie które ja powinnam prowadzić, nie ona. - dodała po chwili krótko, a w jej jasnych oczach pojawiło się coś na kształt przebłysku bólu. Nie należała do dziewczyn, które dużo płaczą, a swoje cierpienie raczej przeżywała w ciszy. Ewentualnie w krzyku, drąc się na całe gardło do czterech ścian.
- A jaka jest twoja historia? - odbiła piłeczkę, przekrzywiając głowę i przyglądając się mu teraz inaczej. Poznała już jego oczy, teraz omiotła wzrokiem resztę sylwetki, to jak był ubrany i jak wyglądał. Co prawda już to kilka razy zrobiła, bo przykuł jej uwagę na poprzednich spotkaniach, ale nigdy nie miała okazji robić tego z tak bliska. Trochę, ale tylko trochę, zapragnęła dotknąć jego ramienia, żeby sprawdzić czy faktycznie jest tak nieźle umięśniony, jak jej się wydawało, ale byłoby to zupełnie niestosowne w tych okolicznościach.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
To co powiedział było skrajnie głupie, ale czasem nie myślał, tylko działał tak jak wydawało mu się odpowiednio. Dopiero później wychodziło, że gadał od rzeczy. Chociaż wyraz jego twarzy nie zmienił się, to wewnętrznie sam siebie skarcił i czekał na podobną reakcję z jej strony. Jego "propozycje" mogły zabrzmieć nawet trochę prześmiewczo, a sprawa przecież była naprawdę poważna. A nawet on tego dnia wyglądał dosyć normalnie jak na siebie, ubrany w granatowy podkoszulek i narzuconą koszulę w kratę, prezentował się na tyle zwyczajnie, że dziewczyna tym bardziej nie mogła spodziewać się z jego strony takich debilnych słów. Lecz zamiast opierdolu to... pochwyciła go swoją chłodną dłonią. Jego wzrok mimowolnie powędrował w dół, chociaż całościowo nawet nie drgnął z miejsca. Mimo, iż jej dłoń była lodowata - w zupełnym kontraście do jego, bo on był chodzącym grzejnikiem - to w tym dotyku było coś kojącego. Harvey raczej nie miewał problemów z takim niewielkim kontaktem fizycznym, niejednokrotnie sam go inicjował, ale chyba trochę zaskoczyło go to, że Maeve zrobiła ten pierwszy ruch. Bardzo przyjemny ruch. Kąciki jego ust ponownie niepewnie ruszyły ku górze, gdy odwzajemnił to lekkie ściśnięcie.
- Kijowo - odpowiedział krótko po jej wspomnieniu o tym całym wypadku samochodowym. Niby jak mieli się wspierać według Jacka? Powtarzac w kółko jak im było przykro? No było przykro, tylko czy to coś w tym wszystkim zmieniało. Niestety nie, jej siostra nadal była martwa. Więc jak miałyby pomóc jego w pewnym sensie puste słowa, nawet jeżeli autentycznie jej współczuł tego przeżycia. Chyba jeszcze do końca nie był przekonany co do tej koncepcji. - A czemu ty powinnaś prowadzić? I co właściwie się stało? - pytał, chociaż sam nie miał pojęcia czy powinien wnikać. Ale zaczęła mówić, więc chyba wyszedł z jakiegoś naiwnego założenia, że chciała to zrobić. Może właśnie to był jej dzień na podzielenie się tą opowieścią? Albo z jakiejś dziwnej przyczyny on wydał się jej odpowiednim powiernikiem tej traumy? Nie miał pojęcia.
Uniósł swoje spojrzenie ponownie na jej śliczną buzię, gdy zadała mu pytanie. Powinien milczeć tak jak robił to przez cały czas, ale... sęk w tym, że było zupełnie inaczej niż do tej pory. Bo mimo, iż byli w tym samym miejscu, a dookoła byli inni ludzie, bo dało się usłyszeć ich rozmowy i płacz, to w pewnym sensie w tym momencie byli tylko oni we dwoje. A Harvey patrzył się na nią swoim nieco nieobecnym spojrzeniem i machinalnie zaczął mówić. - Mój brat powiesił się. Co prawda to nie ja założyłem mu pętle na szyję, ale... powiedzmy, że zignorowałem próby kontaktu, który próbował ze mną nawiązać niedługo przed swoją śmiercią - powiedział bardzo prostymi i odważnymi słowami, tak samo jak ona zrobiła to na początku. Spencer nigdy wcześniej nie opowiadał o tym w ten sposób, mówił że jego brat nie żyje bądź umarł, ale nie wyjaśniał wprost jak to zrobił. A to przecież też w tej całej tragedii miało ogromne znaczenie, bo odbiło się najmocniej na jego psychice. Zresztą nie tylko to. Zacisnął jej dłoń pewniej. Nie aż tak by zrobić jej krzywdę, ale nawet nie kontrolował tego odruchu. Było widać, że jeszcze chciał coś powiedzieć, ale trochę się wahał, bo i tak powiedział za dużo. Lecz... pierwszy raz w ogóle miał ochotę o tym mówić. Czuł taką potrzebę, by to z siebie wyrzucić. - I to ja go znalazłem - dopowiedział moment później, dalej zapatrzony w jej jasne oczy. Mimo iż stał twardo na ziemi, był względnie silny, wyższy od niej, no i był facetem, to w tym momencie poczuł się jakiś taki mały. I to uczucie wcale mu się nie podobało, bo prowadziło do swego rodzaju bezbronności. Nawet nie wiedział, co mógłby dodać więcej. Bo przywoływanie drastycznych szczegółów nie było na miejscu. Zmiana tematu tym bardziej. Więc po prostu tak stał i czekał na jej reakcję. Czy zacznie dopytywać, tak jak on to zaczął robić w jakimś stresowym odruchu? Czy zrobi coś zupełnie innego? Nieważne, ale... mogłaby tak jeszcze trochę z nim postać. Przynajmniej Harvey'emu to w jakiś przedziwny sposób odpowiadało.

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
Wcale nie odebrała jego zachowania jako nieodpowiednie. Ciężko w ogóle było powiedzieć, jakie zachowanie mogłoby być naprawdę odpowiednie w kontekście tragedii jaka ich spotkała. Przecież oboje odczuwali ogromna stratę, na swój sposób ją przeżywali. Słowa drugiego, obecnego człowieka niewiele do tego wnosiły. To czym komuś było przykro, czy też nie, nie zmieniało faktu, że ludzkie życia się zakończyły.
Zaskoczyło ją za to, jak intymny stał się ten moment i ich rozmowa. Byli w pomieszczeniu pełnym ludzi, gdzie rozgrywały się dramaty i wypowiadane były różne historie. Ktoś płakał, ktoś się śmiał, ktoś nawet krzyczał w emocjach. To wszystko działo się jakby obok, jakby odgrodzone cienką, szklaną szybą, a pośrodku stali sobie we dwójkę i rozmawiali na temat, który nie wypływał przy niedzielnej kawie czy wieczornym piwie w barze. A najdziwniejsze było to, że w sumie nigdy, z nikim o tym nie rozmawiała. Harvey był pierwszą osobą, z którą podzieliła się kawałkiem swojej historii. To jakby automatycznie wymusiło swojego rodzaju więź, jak z chłopakiem z którym się całowało po raz pierwszy, czy z koleżanką, z którą wypaliło się pierwszego papierosa. Wzięła głęboki oddech, zanim postanowiła z siebie wylać więcej słów. - To ja miałam pojechać załatwić kilka rzeczy dla rodziców. Brien nie lubiła prowadzić. - urwała, bo imię siostry wypowiedziane na głos, po raz pierwszy od jej śmierci zabrzmiało dziwnie. Jeszcze nie wiedziała jak się z tym czuje, bo Harvey, chcąc czy nie, pierwszy spowodował, że chociaż trochę się otworzyła. - Ale byłam zbyt zajęta głupotami i namówiłam ją żeby to ona pojechała. A potem nie było już czego zbierać. - dokończyła, ucinając w sumie swoją część historii. Na więcej nie miała ochoty, na pewno nie w tym momencie.
Dzisiaj wyglądała w sumie zupełnie zwyczajnie. Miała na sobie ciemne dżinsy w wyższym stanem, czarny krótki top na ramiączkach i narzuconą na to skórzaną kurtkę. Nie zwykła się stroić na te spotkania, bo nie chciała tu nikomu imponować. Zresztą uważała, że najpiękniejszą ozdobą były liczne tatuaże na jej ciele, widoczne tu i ówdzie spod ubrania.
Przeniosła wzrok z powrotem do jego oczu, wpatrując się w niego kiedy opowiadał o sobie. Czuła, że w ten sposób jest fair, nie odwracając spojrzenia i przejmując wszystko co chciał jej przekazać. Przynajmniej tyle mogła dla niego zrobić w tym momencie. Wciąż też trzymała jego dłoń, chociaż mogło się to wydawać trochę zbyt dziwne, w końcu rozmawiali ze sobą po raz pierwszy. Pokiwała głową nieznacznie, na znak, ze choć w niewielkim stopniu rozumie jego ból. - To było dawno temu? - nie chciała być niedelikatna, ale też brak jakiegokolwiek pytania mógł być przez niego odczytany jako brak zainteresowania. - Wiesz, czasami chciałabym się po prostu zamienić z nią miejscami. Była znacznie milszym człowiekiem niż ja. - ciągnęła temat, po części dlatego, że było to dla niej coś nowego i zaskakującego, a po części też dlatego, że chciała jeszcze trochę z nim porozmawiać. Tak po prostu. Może gdyby nie znajdowali się właśnie na grupowej terapii to mogłaby go zapytać jaki jest jego ulubiony kolor, albo czy wypije z nią szybkiego drinka wieczorem.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Ta sytuacja niby została między nimi wymuszona. Bo to nie tak, że sami chcieli podzielić się ze sobą tym kawałkiem swojego życia. Jednak z drugiej strony, to wszystko zaczęło płynąć tak bardzo naturalnie i swobodnie, co wydawało się nawet lekko nielogiczne. Jednak jeżeli przyjrzeć się dokładniej tej sytuacji, to ta swego rodzaju intymność, która między nimi powstała naprawdę miała sens. Bo oprócz śmierci bliskiej osoby i to kogoś z rodzeństwa, to łączyło ich coś jeszcze. Oboje czuli się winni i częściowo odpowiedzialni za tą śmierć. To pewnie był ten element, który pozwolił Spencerowi otworzyć się przed zupełnie obcą dziewczyną, bo chwilę wcześniej on poznał kawałek jej historii i chyba liczył na jakieś zrozumienie. Chociaż to wszystko działo się tak szybko i dynamicznie, że i tak to były jedynie gdybania, a całość pozostawała do przeanalizowania na potem.
- Ale... ale to nie ty spowodowałaś ten wypadek. To straszne, że on wydarzył się akurat wtedy, ale nadal to był nieszczęśliwy wypadek - odpowiedział dosyć niepewnie. Nawet jeżeli jego okoliczności były mocniej określone, np. uczestniczył w nim pijany kierowca, to nadal w sposób bezpośredni Maeve nie przyczyniła się do niego. Rozumiał skąd brało się w niej poczucie winy, lecz z drugiej strony nie miała żadnego realnego wpływu na okoliczności, w których doszło do tego wypadku. One zwyczajnie zdarzały się, tylko dziewczyna i jej siostra miały ogromnego pecha, że doszło do tego akurat tamtego dnia.
- Wiosną 2018 roku... Minęło już trochę czasu, ale od tamtej pory wszystko zaczęło się pieprzyć - odpowiedział zgodnie z prawdą. To pewnie też miało na niego ogromny wpływ. Jeżeli jego życie wyglądałoby tak, jak zakładał że będzie wyglądać, to na pewno byłoby mu łatwiej. Wtedy musiałby być silniejszy, musiałby się starać. Lecz w momencie, gdy wszystko się rozpadło, to mógł pozwolić pochłonąć się temu żalowi i poczuciu winy. - A wypadek? - zapytał w kontrze. Harvey spoglądał na nią cały czas z zauważalną troską i współczuciem. Nie traktował tego jak jakiegoś przesłuchania, tylko raczej wymianę swoich tragicznych historii pomiędzy dwoma bardzo zagubionymi duszyczkami, którymi oboje byli. Dopiero po jej kolejnych słowach w jego spojrzeniu zmieniło się coś. Pojawił się w nich niepokój i może nawet niewielki strach. Chociaż jej nie znał, wiedział tylko jak miała na imię, to jej słowa zabrzmiały bardzo niepokojąco. A on już raz zignorował takie sygnały... Jego uścisk poluzował się, by zaraz puścić jej dłoń. Mogło to wyglądać tak, jakby jej słowa go przerosły, a on szykował się do ucieczki, jednak nic bardziej mylnego. Zareagował totalnie bezwarunkowo zaraz zbliżając się do niej, pochylając się nieco i chowając jej drobną sylwetkę w swoim uścisku. Okazywał współczucie i wsparcie, tak samoistnie, chociaż wcześniej to wydawało mu się idiotyczne. Ten Jack nie był jednak taki głupi. - Nie myśl tak, to w niczym nie pomoże i niczego nie naprawi. Na pewno nie przywróci jej życia... I zobacz. Masz szansę spróbować być milszym człowiekiem. Akurat to ma sens i to możesz zrobić... Chociaż nie wiem o co ci chodzi, wydajesz się być naprawdę sympatyczną dziewczyną - na koniec dodał coś od samego siebie, chociaż jej nie znał i tak naprawdę mógł oceniać tylko wrażenie, które po sobie pozostawiała, jednak na sam koniec jakoś nie był w stanie powstrzymać się przed tym kometarzem. Dopiero chwilę później zrozumiał, że prawdopodobnie zachował się zbyt śmiało, więc wycofał się te pół kroku do tyłu, prostując się i zabierając ręce z jej pleców, przejeżdżając nimi na jej ramiona. - Przepraszam... Chyba za bardzo się wczułem - zaczął tłumaczyć się z tego za dużego stopnia spoufalenia, na które sobie pozwolił.

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
Harvey był chyba pierwszą poznaną przez Maeve osobą, która mogła czuć się podobnie jak ona. To odkrycie wywoływało w niej trochę zdumienia i pociągnęła za sobą dwa inne uczucia. Pierwsze - dużą falę smutku, że on również prawdopodobnie musiał się mierzyć z olbrzymią krzywdą. Nie żeby nie zdawała sobie sprawy, że na świecie jest masa takich ludzi jak oni, żyjących dalej w obliczu strasznej tragedii, ale zwyczajnie nie poznawała ich na co dzień (albo nie wiedziała, że ich poznaj bo kto normalny dzielił się takimi historiami z każdą nowo poznaną osobą). Drugie natomiast... To była taka dziwna ulga, połączona z zainteresowaniem. Po prostu nagle zapragnęła poznać go bliżej, dowiedzieć się więcej.
- Ja powinnam siedzieć w tym samochodzie. Nie ona. - pokręciła głową, ze zrezygnowaniem. Wiedziała, że to był wypadek, że nie miała wpływu na sytuację na drodze. Ale może cała sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby nie kazała Brien wsiadać do auta. Chyba nigdy w tej kwestii nie przestaną jej dręczyć wyrzuty sumienia. Miała tylko nadzieję, że nauczy się z nimi żyć, jakoś funkcjonować. Marzyła momentami by móc jeść śniadanie w spokoju i myśleć tylko o tym jak spędzi nadchodzący dzień, albo by kłaść się spać zadowolona, że przeżyła jakieś szczęśliwe chwile. Obecnie jednak każdy promyk słońca, każdą radość, przysłaniał jej smutek. I to było trudne. Bolało. Cholernie ciężko się z tym funkcjonowało. - Czasem zapominam, że minęło już trochę czasu. Zima 2019. - odpowiedziała z wyczuwalnym smutkiem w głosie.
Jego reakcja była dla Maeve zupełnie niespodziewana, najpierw ze zdumieniem obserwowała jak puszcza jej dłoń, by po chwili zastygnąć na kilka sekund w bezruchu. Otrząsnęła się jednak z pierwszego szoku, również nieśmiało go obejmując. To doznanie było dziwnie kojące, wlało w jej duszę trochę spokoju, którego dawno nie zaznała. Czyli jednak miało się okazać, że ta terapia to nie był wcale taki najgłupszy pomysł? - Wydaję się sympatyczna, bo jeszcze mnie dobrze nie znasz. - rzuciła, podkreślając jeszcze w tym zdaniu, jakby dając mu do zrozumienia, że nie jest to ich ostatnia rozmowa. Boże, czy ona właśnie z nim flirtowała przy okazji rozmowy o śmierci ich rodzeństwa?
Właściwie taką odpowiedzią chciała raczej w niemy sposób podkreślić, że nie miewała myśli samobójczych. Nie zamierzała wychodzić na wariatkę i obwieszczać tego na głos, ale nie - nigdy nie myślała żeby zakończyć swoje życie. Czuła olbrzymi smutek wypełniający jej serce każdego dnia, ale uważała, że jeszcze bardziej zhańbiłaby pamięć siostry, targając się na własne życie. Oczami wyobraźni widziała rozczarowaną minę Brien, gdyby tylko ważyła się pomyśleć o czymś podobnym.
Pozwoliła mu się wycofać z tego ich uścisku, zabierając własne dłonie z jego pleców, chociaż ku własnemu zaskoczeniu zrobiła to z lekkim oporem i niechęcią. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało. - Nie musisz przepraszać.... Właściwie nie miałam nic przeciwko. - odparła, już pewniej, wracając spojrzeniem do jego ciemnych oczu.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Nie miał pojęcia, co mógłby jeszcze powiedzieć. Nie znał ani jej, ani jej siostry. Jednak to nie zmieniało faktu, że jakieś rozważania, kto powinien być w tym samochodzie nie miały znaczenia. I nie tylko dlatego, że to już się wydarzyło i nie było do cofnięcia. Po prostu nie można było prowadzić dywagacji na temat, że czyjaś śmierć byłaby w jakiś sposób „lepsza”. Albo ktoś inny bardziej zasługiwał na życie. Nie byli Bogiem, żeby bawić się w tego rodzaju decyzje. Jednak powiedzenie czegoś w stylu „widocznie tak miało być”, było zupełnie bezsensu i jego samego też nie przekonywało. Więc wolał już po prostu milczeć i zacząć pozwolić opadać ich emocjom. Na informacje o konkretnym czasie tamtego wydarzenia jednie skinął głową. Jej rana była świeższa niż jego, chociaż pozornie wydawało mu się, że dziewczyna trzymała się lepiej. To pewnie przez tą bezpośredniość i swego rodzaju łatwość, z którą wypowiadała się o tej tragedii. Jednak jeżeli tu była, to oznaczało że tam samo jak on miała nierozwiązany problem.
Kiedy usłyszał jej kolejną odpowiedź, to parsknął powietrzem z nosa i nawet cicho zaśmiał się. Nie była to może najlepsza reakcja na te warunki, ale też bezwarunkowa, więc nie miał na nią większego wpływu. - Dlatego zapobiegawczo powiedziałem, że wydaje mi się - odpowiedział zgodnie z prawdą. Wiedział, że pozory potrafiły mylić, chociaż po ich pierwszej rozmowie trudno było mu sobie wyobrazić Maeve jako niemiłą osobę. Pewnie tak jak każdy miała lepsze i gorsze dni, jednak to nie znaczyło że od razu była niesympatyczna. Nie każdy miał taki charakter, by być cały czas uprzejmym i dobrym dla innych. Chwilę później już odsuwał się od niej, a ten niepewny uśmiech nie opuszczał jego buźki. Jednak zaraz ściągnął brwi i przeniósł swoje nawet lekko zaczepne spojrzenie na brunetkę. - Jeszcze? - zapytał, chociaż może sam dopowiedział sobie, że to słowo było zaakcentowane. Jednak jeżeli istniała chociaż taka szansa, to musiał się upewnić, bo… no chociażby ze względu na te jej pięknie oczy. Kurde. To było tak zupełnie nie na miejscu. W końcu byli właśnie na spotkaniu dla osób pogrążonych w żałobie. I faktycznie oboje w niej byli, ale… mieli okazywać sobie właściwe dla siebie wsparcie, więc może dla nich właśnie był właściwy kierunek? Trudno powiedzieć, ale w trudnych momentach swojego życia ludzie potrafili zachowywać się nielogicznie w stosunku do sytuacji. Flirtowanie podczas tego spotkania na pewno nie było właściwe, ale skoro miało jakoś pomóc...
Zaraz jego wyraz twarzy stał się znacznie łagodniejszy, a uśmiech zwyczajnie ciepły. - Powiedziałbym, że to było nawet całkiem miłe i… kojące - odpowiedział szczerze i już otwierał usta, żeby dodać coś więcej, ale wtedy zaczął mówić prowadzący, skupiając na sobie spojrzenia wszystkich. Jack powiedział kilka słów na zakończenie i zaproponował wszystkim powrót na ich miejsca. Harvey wrócił spojrzeniem do dziewczyny, zabierając dłonie z jej ramion i po raz ostatni uśmiechnął się do niej delikatnie. - W razie czego, to polecam się na przyszłość - powiedział i nawet puścił jej oczko, co tym bardziej nie było na miejscu, a chwilę później już wracał na swoje miejsce. Spotkanie trwało jeszcze dobrych dwadzieścia minut. Ludzie dzielili się swoimi odczuciami co do tego zadania, a Harvey jak zazwyczaj tylko słuchał. Jeszcze kilka razy zerkał w stronę brunetki, ale ponownie gdy tylko ich spojrzenia skrzyżowały się to uciekał spojrzeniem. Tylko tym razem zanim to zrobił, to krótko uśmiechał się do niej. Nawet sam nie rozumiał dlaczego. Tak jak tego, że cały czas zerkał na nią, chociaż nie powinien, bo przecież rozwikłał już zagadkę, co do jej koloru oczu. Lecz teraz zamiast dać sobie spokój, to robił to coraz częściej, jakby… coś go do niej przyciągało. Nie zorientował się nawet kiedy spotkanie dobiegło końca, a ludzie zaczęli się zbierać. Jemu samemu jakoś wyjątkowo nie śpieszyło się, więc dotarł do swojej kurtki prawie na samym końcu. Niestety też w między czasie stracił dziewczynę ze swojego pola widzenia. Westchnął pod nosem i opuszczał budynek, poszukując w kieszeni swojej kurki kluczyków od samochodu. Miał już do niego iść, gdy kawałek dalej dostrzegł brunetkę. Zatrzymał się, odruchowo uśmiechnął i wiedział, że powinien iść dalej. To co padało na grupie wsparcia powinno na niej pozostać, ale… - Maeve. Podwieźć cię do domu? Mieszkania? Koleżanki? Baru? Gdziekolwiek? - zapytał, pokazując w ten sposób, że bardzo chętnie wypełniłby funkcję jej prywatnej taksówki, jeżeli tylko chciałaby spędzić z nim trochę czasu.

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
Uśmiechnęła się do niego dość tajemniczo, pozwalając temu jeszcze zawisnąć miedzy nimi, jako element nadziei, że nie jest to ich ostatnia rozmowa. Chciała jeszcze chwilę posłuchać co miał do powiedzenia, ale przyszedł moment na zakończenie ćwiczenia, więc bez słowa powróciła na swoje miejsce. Przez następne kilkanaście minut ograniczała się do tego co zwykle - słuchania innych. Choć tym razem tak naprawdę ich nie słuchała, myślami pozostając gdzieś daleko. Widocznie była bardziej nieobecna niż zwykle, bo... bo jej myśli zaprzątał teraz brunet, siedzący wcale nie tak blisko niej. Z niewiadomych powodów nie umiała wyrzucić go z głowy, chociaż przecież rozmawiali tylko chwilę. Dlatego nie potrafiła się skupić na odpowiedziach innych uczestników spotkania, pogrążona we własnych rozmyślaniach. Co jakiś czas zerkała w stronę Harveya, zdarzyło jej się też kilka razy złapać jego spojrzenie. To nie tak, że robiła sobie nadzieję na coś więcej. Od tego była raczej daleka. Ale zwyczajnie okazywała zainteresowanie jego osobą.
Do myślenia nie tylko dała jej jego osoba, która wyraźnie ja zainteresowała, ale też jak łatwo była w stanie opowiedzieć mu o swojej prywatnej tragedii. To jej się nie zdarzało, nikt jeszcze nie skłonił jej do mówienia. Dlatego, chcąc czy nie chcąc, coś ją do niego ciągnęło, intrygowało, interesowało. Kilkanaście minut dalszego spotkania grupy wsparcia zleciało jej też dość szybko. Na sam koniec uprzejmie pożegnała się i skierowała do wyjścia. Nie spieszyła się nigdzie, ale też nie ociągała z wyjściem na zewnątrz. Kiedy już znalazła się na dworze pochwyciła gwałtownie powietrze w płuca, upominając się w głowie by nieco bardziej panować nad swoimi myślami. To była tylko krótka rozmowa, pewnie już się nigdy nie powtórzy... Pewnie zobaczą się jeszcze kilka razy i na tym koniec.
Nie spodziewała się go zobaczyć u swojego boku tak szybko, trochę wyrósł obok niej niespodziewanie, kiedy była zajęta grzebaniem w swoim telefonie. Nie zdążyła jednak zapanować nad mimiką twarzy i na jej ustach pojawił się nieśmiały uśmiech. - Gdziekolwiek brzmi całkiem nieźle. Możesz mnie tam zabrać, jeżeli masz ochotę - odpowiedziała, dając do zrozumienia, że nie miała szczególnego celu na dzisiejsze popołudnie. - Właściwie to nie miałam planów na teraz, więc jeżeli chcesz to możesz zostać moim planem na dziś. - zabrzmiało to co najmniej dziwnie, może też trochę dwuznacznie? Ale nie mogła się powstrzymać od odrobiny niewinnego flirtu wobec tego, jak bardzo był przystojny.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
W sumie to nawet sam Harvey nie wiedział, dlaczego ciągnęło go do niej. To znaczy, względy czysto fizyczne były oczywiste. Dziewczyna była naprawdę śliczna. Wystarczyły te oczy, w które mógłby się wpatrywać, aż by się w nich zatracił. Lecz przecież jeżeli chodziłoby tylko o wygląd, to mógł zagadać po ich pierwszym, wspólnym spotkaniu na grupie. Jednak nie zrobił tego, chociaż go intrygowała. Jednak po nawiązaniu tego krótkiego, szybkiego i pozornie obtartego z emocji kontaktu, coś pomiędzy nimi zadziało się. Jakby powstała jakaś niewidzialna nic porozumienia, którą Maeve przyciągała Spencera do siebie. W jego głowie powinna zapalić się lampka bezpieczeństwa, bo zawsze znajomości które charakteryzowały się tą specyficzną intensywnością, równie szybko rozpadały się z hukiem. Lecz obecnie nie myślał trzeźwo, próbując jedynie osiągnąć swój cel, czyli spędzenie większej ilości czasu z brunetką.
- Chyba jeszcze nikt nie nazwał mnie „swoim planem na dziś”. Muszę przyznać, że brzmi interesująco - odpowiedział trochę zaczepnie, po czym wskazał ruchem głowy swój samochód. Wcale nie spodziewał się tego, że Maeve zgodzi się. Raczej ryzykował tym podejściem do niej i wyjściem na odrealnionego debila, więc jej pozytywna odpowiedź była dla niego lekkim szokiem. Lecz jak to mówią, trzeba kuć żelazo póki gorące. Uśmiechnął się do niej szeroko, ukazując przy tym swoje białe ząbki i wycofał się w stronę samochodu. O dziwo, dziewczyna wcale nie żartowała i chwilę później oboje siedzieli już w środku. Harvey odpalił auto, wycofał, po czym dołączył się do ruchu i zaczął jechać. - A poza tym, że masz na imię Maeve, to powiesz mi coś o sobie? To znaczy, oczywiście jeżeli chcesz… równie dobrze możesz zmyślać, przecież w żaden sposób tego nie sprawdzę - zażartował niepewnie. Co prawda wolałby dostać szczere informacje, ale wcale nie musieli „poznawać się ze sobą”. Ta decyzja należała do brunetki, on tylko wyszedł z niezobowiązującą propozycją. W miedzy czasie zerknął na nią przelotnie, gdy stali na czerwonym świetle. - Okej, więc… czy to „gdziekolwiek” ma jakiś adres? - zapytał z dalej widocznym, dobrym humorem. Można by pomyśleć, że po tym całym spotkaniu i tematach tam poruszanych powinien być inny. Bardziej uspokojony i wyciszony, na pewno też nie taki radosny. Lecz każdy miał swoje sposoby na radzenie sobie z emocjami. - Pewnie pożałuję, że to powiem, ale… gdy usłyszałem to gdziekolwiek, to od razu pomyślałem o tym, żeby powiedzieć, czy „moje łóżko” też brzmi całkiem nieźle? Ale powstrzymałem się, bo wtedy raczej nie wsiadłabyś ze mną do auta… a teraz skoro już ze mną jedziesz, to i tak nie masz za wielkiego wyboru - zażartował sobie po raz kolejny. Biorąc pod uwagę fakt, że wcale nie znali się, to mogło wydawać się trochę niebezpieczne i nieodpowiedzialne. Lecz osoby, które uczęszczały na grupę wsparcia były spisywane przez Jacka, nie każdy mógł przyjść na nią ot tak. Więc rzeczywistość była taka, że Maeve nic nie mogło grozić, a Harvey jedynie próbował z humorem wybrnąć z sytuacji. Na moment odwrócił twarz w jej stronę, by móc spojrzeć na nią w pełni, a nie tylko ukradkiem i odczytać jej pierwszą, szczerą reakcję na jego słowa.

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
Po prostu poza jakimś tam pociągiem do wyglądu zewnętrznego, miedzy nimi podczas tej krótkiej wymiany zdań przeskoczyła mała iskra. Przynajmniej Maeve tak to odczuwała, więc chcąc czy nie chcąc, coś ją do Harveya przyciągało. Wcześniej tylko jej się podobał, ale nie było w tym nic odkrywczego, zwyczajnie był atrakcyjnym mężczyzną, do tego wysokim, a to już mogło sprawić, że zmiękną jej kolana. A teraz poczuła się tym bardziej zaintrygowana, miała ochotę go lepiej poznać. Dlatego bez wahania wsiadła do tego samochodu, umieszczając się wygodnie na fotelu pasażera. - Moje plany dość szybko ulegają zmianom, ale na razie możesz się nacieszyć tym tytułem. - odpowiedziała zaczepnie, zerkając na niego z ukosa. Oparła się o siedzenie i wyciągnęła nogi przed siebie, lekko opierając się ramieniem o drzwi. W ten sposób mogła łatwiej na niego zerkać, a zawsze uważała, że w facecie prowadzącym samochód jest coś pociągającego, zwłaszcza gdy robił to pewnie.
Zanim odpowiedziała na jego pytanie, zastanowiła się chwilę. Miała duży wpływ na to, ile tak naprawdę mu zdradzi, a ponieważ nie mieli raczej wspólnych znajomych, to nie musiała się martwić, że usłyszy od kogoś innego coś co wolałaby zatrzymać dla siebie. Nie wstydziła się niczego, po prostu... w pierwszym kontakcie wolała przemilczeć pewne rzeczy. Nie zamierzała też zmyślać, bo nie widziała sensu w kreowaniu siebie na kogoś innego. - Mam 24 lata, skończyłam studia i pracuję. Pochodzę Eastbourne, nie utrzymuję kontaktu z rodzicami. Zawsze chciałam mieć psa, ale los pokarał mnie kotem. Najpierw płatki, potem mleko. Mulan to najlepsza bajka - nie radzę się ze mną kłócić w tej kwestii. Wolę pepsi od coli, ale jak chcesz mnie naprawdę uszczęśliwić to kup mi redbulla. - niespiesznie wymieniła kilka losowych informacji o sobie. Jedne były bardziej osobiste (jak wzmianka o rodzicach), inne zupełnie trywialne. Celowo nie wspomniała czym zajmuje się zawodowo. Nie żeby chciała to jakoś specjalnie ukrywać, ale nauczyła się już, że ludzie reagowali bardzo różnie. Zwłaszcza ci, którzy zupełnie nie rozumieli jak dokładnie wygląda cały ten proces. Przeżyła już wyzywanie od dziwek i puszczalskich, czy takich, co nie szanują siebie i nie znają poczucia własnej wartości. Na następne pytanie tylko wzruszyła ramionami. - To ty jesteś kierowcą, możesz nas dostarczyć gdziekolwiek Ci się podoba.
Rozbawił ją tym całym tekstem o łóżku, spojrzała więc na niego całkiem śmiało, unosząc lewy kącik ust w uśmiechu, a jedna brew również powędrowała lekko ku górze. Nie speszył jej tym, ani nie zaniepokoił. Wręcz przeciwnie, czuła się coraz bardziej zaintrygowana. - Może gdybyś się nie powstrzymał, to wsiadłabym jeszcze szybciej? - odpowiedziała żartem, w którym jednak kryło się takie małe zapewnienie, że przy niej nie musi krępować się z wygłaszaniem takich tekstów. Przecież częściowo łechtał jej próżność, bo to znaczyło, że wpadła mu w oko.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Ten ton wypowiedzi stanowczo spodobał mu się. Taki zaczepno-zadziorny, który od razu pokazywał że Maeve była dziewzyną z charakterem i lepiej było nie prowadzić z nią żadnych gierek. Bo w tym momencie Harvey mógł być "jej planem", ale to zaraz mogło zmienić się. Jednak z drugiej strony to zachowanie nie było przesadzone, Spencer nie czuł się nieprzyjemnie sprowadzany do parteru, tylko raczej kusząco wodzony za nos. W odpowiedzi na jej słowa nie mógł powstrzymać uśmiechu i lekkiego skinienia głową jakby potwierdzał "tak, jest! ".
Wrócił wzrokiem przed siebie i skupił się na drodze. Jeździł pewnie i dynamicznie, jednak nie niebezpiecznie. Nie ignorował potencjalnych niebezpieczeństw na drodze i mimo, iż nie jeździł przepisowo, to też nie odgrywał pirata drogowego. Jechał główną trasą, aż zaczęła faktycznie opowiadać mu o sobie. Musiał w końcu wybrać jakiś punkt, do którego mogliby jechać, żeby nie wyglądało to tak że jeżdżą w kółko. A ponieważ nie podała mu swojego adresu, to nie chciała jechać do swojego domu. Tak więc, jeszcze jej nie informując obrał sobie cel i skupił się na zarejestrowaniu wszystkich informacji. - Najpierw płatki, potem mleko, to jedyna właściwa kolejność - potwierdził, przywiązując uwagę do tej w sumie najmniej ważnej odpowiedzi. Jednak nie byli już na spotkaniu grupy i wcale jej nie znał, więc nie wydawało mu się, że powinien pytać chociażby o jej rodziców. - Zabrzmiało jak dobrze stworzona wizytówka... A może, hmm... Jak trafiłaś na grupę? To znaczy, powód jest oczywisty, ale... czy to był twój pomysł czy to wyszło od kogoś? - zapytał, zagłębiając się w ten główny temat, który ich łączył. Bo skoro nie miała kontaktu z rodzicami, a nie wpadłaby na ten pomysł sama, to może... zasugerował jej to ktoś, kto nie byłby zadowolony, że brunetka właśnie jeździ po mieście z zupełnie obcym facetem? Czyli Harvey badał teren.
- Hmm. W takim razie... ja mogę jechać jeszcze szybciej - odpowiedział, unosząc brew do góry i w tym momencie dodając więcej gazu, by oboje poczuli to przyspieszenie wgniatające w fotel. Zaraz jednak uspokoił się i zaśmiał krótko. Tą odpowiedzią jeszcze bardziej go zaintrygowała, chociaż ze swoim szczęściem, to mógł liczyć jedynie na to że sobie z niego żartowała. Lecz nie odpuścił rozmowy w tym tonie. Nagle i przesadnie spoważniał, przenosząc ponownie na nią swoje spojrzenie. - Taka propozycja byłaby chyba wbrew zasadom grupy... Jack nie byłby z nas zadowolony - powiedział, a jego kąciki ust powędrowały ku dołowi. W sumie mieli jakiś regulamin i tak kojarzyło się brunetowi, że było coś o tym, żeby "nie spoufalać się ze sobą na gruncie prywatnym", co w sumie miało jakiś sens. Bo można było się znać czy nawet kolegować, ale wchodzenie w bliższe relacje było już trochę niebezpieczne. Jednak Harvey nie brzmiał wcale poważnie i nie miał zamiaru jakoś przejmować się tym regulaminem, szczególnie że niedługo później wjechał na swoje osiedle. Zauważalnie zwolnił, a ostatecznie zatrzymał się pod swoim domem, ale nie wjeżdżał na parking przed domem, tylko stanął na ulicy.
- Jeżeli lubisz psy, to mogę cię zapoznać z najbardziej uroczą suczką pod słońcem, która wabi się Charlie. A jak uwielbiasz redbulle, to mogę zaproponować mojego autorskiego drinka z nim i... posiedzimy, pogadamy, a później zamówię ci Ubera - zaproponował, po tym jak odwrócił się do niej przodem. Całość zakończył subtelnym uśmiechem. Na sam koniec podkreślił to, że nie zapraszał jej do siebie w jakimś konkretnym celu. Za tego rodzaju podejście należałby mu się jedynie liść w twarz, bo dopóki ich rozmowa utrzymywała się w żartobliwym tonie, to było jeszcze w porządku. Jednak jeżeli zaproponowałby coś takiego w pełni poważnie, to musiałoby to być strasznie umniejszające, a przecież nie chciał jej w ten sposób potraktować... jednak gdyby ostatecznie taki był rozwój wydarzeń - chociaż to mało powiedziane - Harvey nie miałby nic przeciwko.

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
W ogóle lubiła jeździć samochodem, niezależnie czy sama prowadziła, czy była tylko pasażerem. W dźwięku silnika, obrazach migających za oknem czy przyjemnych fotelach w którym można było siedzieć całkiem wygodnie nawet godzinami odczuwała coś kojącego. Często kiedy nie potrafiła poradzić sobie z własnymi myślami i miała wrażenie, że cztery ściany jej sypialni zaraz się na nią zawalą, to wybierała właśnie krótkie wypady za miasto jako sposób na oczyszczenie głowy. Zawsze robiła to sama, bez towarzystwa, chociaż musiała przyznać, że całkiem przyjemnie było dla odmiany siedzieć obok kogoś, do kogo mogła się nawet odezwać. Ta rozmowa też płynęła całkiem swobodnie, nie czuła się naciskana na żaden z tematów. Na razie to Harvey głównie zadawał pytania, a ona opowiadała mu o sobie, ale wkrótce miało się to zmienić. - Zazwyczaj nie pytam nikogo o radę w takich kwestiach. Sama znalazłam tę grupę i postanowiłam coś ze sobą zrobić. Postawić się na nogi. Może przestać odrzucać wszystkich ludzi dookoła mnie. - w jej głosie można było wyczuć odrobinę smutku, ale takiego wynikającego z żalu do samej siebie. Zawsze dręczyła się wyrzutami sumienia, że mogłaby być lepsza, żyć lepiej, otwierać się na ludzi. Chwilowo jednak to pozostawało zawsze poza jej strefą komfortu. Szybko ten cień smutku, który zdążył przemknąć przez jej twarz, prysł kiedy Harvey przyspieszył. Zaśmiała się głośno, nachylając się nieco w stronę bruneta, ale tak aby nie utrudniać mu prowadzenia. - Uroczyście przysięgam, że nie powiem nic Jackowi. Nie pisnę ani słówka, że cię uwiodłam i zaciągnęłam do łóżka. - nadal pozostawała w tonie żartu, przykładając jedną rękę do klatki piersiowej, a drugą unosząc w górę w geście składania obietnicy. Skoro jednak od oboje podchwycili ten temat do swojego rodzaju flirtu, to chętnie go kontynuowała. Zawsze przecież mogła wybrnąć z sytuacji i powiedzieć, że tylko żartowała.
Z zaciekawieniem wyjrzała na zewnątrz, kiedy samochód zaparkował. Z jego słów wynikało, że faktycznie znaleźli się pod jego domem, co ją zaskoczyło. To znaczy pozytywnie, ale wciąż zaskoczyło. Przecież byli dla siebie prawie zupełnie obcy, a on tak śmiało zapraszał ją na drinka. A co jeżeli to ona była seryjną zabójczynią? Ona sama postrzegała swoją przestań jako coś dość intymnego, na pewno nie zapraszała do siebie byle kogo. - Brzmi jak całkiem dobry plan, ale mam nadzieję, że liczysz się z utratą psa. Będę musiała ją porwać, jeżeli faktycznie jest taka urocza. - ceniła to, że nie zachowywał się jak typowy zjeb, który liczył na coś więcej zapraszając ją do siebie. Jeżeli dojdzie do czegoś więcej to dlatego, że oboje tego chcieli. Nie była typem dziewczyny, która przywiązywała do tego wielką wagę. Jeżeli miała na coś ochotę, to to robiła, ale nie zadowalała się każdym nowo poznanym facetem, dupków i głąbów odrzucając z miejsca.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Gdy Maeve udzieliła odpowiedzi na jego pytanie, to przez krótką chwilę milczał. Chyba musiał przetrawić sobie to, że dziewczyna była bardzo otwarta i szczera. Co oczywiście doceniał i co podobało mu się, bo sam taki zazwyczaj pozostawał. Lecz zazwyczaj w rozmowach, szczególnie takich pierwszych, ludzie zachowywali pewien dystans. Nikt raczej nie pokazywał całego siebie, nie obnażał się przed zupełnie obcą osobą. Oni zrobili to już wcześniej, więc może dlatego było trochę łatwiej. Albo zwyczajnie brunetka miała właśnie taki charakter. Tak czy inaczej, odpowiadało mu to, bo ostatnimi czasy miał dość niejasnych, dziwnie pokomplikowanych relacji. Tego rodzaju postawa była naprawdę przyjemną odmianą. - Czyli kierowały nami bardzo zbliżone pobudki. Tylko, że ja wpadłem na ten pomysł dopiero jak zobaczyłem, jak bardzo moja rodzina obrywa - powiedział to jakoś machinalnie i dopiero po tym, jak dotarło do niego znaczenie jego własnych słów, to widocznie skrzywił się. Bo to nie tak, że miał na nich totalnie wyjebane, tylko naprawdę nie widział że jego postępowanie mogło, aż tak na nich oddziaływać. Bo jeżeli chodziło o inne relacje, to one też na pewno cierpiały. Jednak raczej Harvey nie przywiązywał do nich tak ogromnego znaczenia i gdy ktoś ulatniał się z jego życia, to było bardziej z korzyścią dla tej osoby. Chociaż zdawał sobie sprawę, że to też nie było dobre i powinien ogarnąć się tak całościowo, żeby zwyczajnie dało się normalnie przebywać w jego towarzystwie. - Czemu zakładasz, że to właśnie TY uwiedziesz i zaciągniesz do łóżka MNIE? - powiedział z niby lekkim oburzeniem, gdy przedstawiła taki potencjalny przebieg zdarzeń. Zaraz zerknął na nią kątem oka, sam z siebie krótko zaśmiał się i wywrócił oczami. - Dobra, cofam to. To było durne pytanie - przyznał po chwili, przyznając jej rację. Akurat z ich dwójki to on miał większe predyspozycje, by zostać przez nią „wykorzystywany”, po czym porzucony w środku nocy.
- Możesz próbować, ale ona jest we mnie szaleńczo zakochana, więc na pewno nie da tak łatwo się porwać - odpowiedział z szerokim i pewnym uśmiechem na twarzy. Co prawda Charlie była kochana i po chwili była w stanie łasić się do każdego. Jednak była naprawdę mocno przywiązana do Spencera, więc nie było szans, że ktoś inny tak szybko skradnie jej psie serduszko. - Więc, zapraszam - powiedział, gasząc silnik i wysiadając z samochodu. Poczekał aż ona zrobi to samo, zamknął go i ruszył w stronę ścieżki. Lecz nie tej prowadzącej wprost do głównego budynku, tylko bocznej. - Więc, tak… ogólnie to długa historia, ale dom jest jeszcze na etapie remontu. Mieszkam sobie w domku dla gości - odpowiedział bez większego przejęcia, kiwając w stronę głównego budynku. Zaraz odwrócił się do niej przodem, przez co musiał iść do tyłu. Wiedział, że to mogło zabrzmieć trochę „dziwnie”, bo właśnie zabierał ją na tyły jakiejś posiadłości, na której znajdowała się pierwszy raz. Sam mógł wyjść na jakiegoś świra bądź czubka. - Poczekaj tutaj - powiedział posyłając jej ciepły uśmiech, po czym odwrócił się i przyśpieszył kroku. Faktycznie doszedł do o wiele mniejszego budynku. Otworzył drzwi i na moment za nimi zniknął. Lecz chwilę później wyłonił się z powrotem w towarzystwie jasnowłosej Charlie, kierując się ponownie w stronę Maeve. - Spokojnie, będzie musiała zapoznać się z tobą, ale jest całkowicie niegroźna - powiedział, gdy suczka ruszyła w kierunku brunetki. Zaraz zaczęła ją obwąchiwać i kręcić się dookoła niej. Spencer krótko zaśmiał się, zatrzymując się kilka kroków przed dziewczyną. Pokazał, że wcale jej nie wkręcał, więc chyba mogli ruszyć dalej. - Chodź na tego drinka - dodał i zawołał suczkę po imieniu, a ta od razu ruszyła w stronę jego lokum.
Zaraz wszyscy znajdowali się już w jego małym mieszkaniu. Harvey odwiesił kurtkę na wieszaku i kazał dziewczynie rozgościć się. Salon i kuchnia były ze sobą połączone. Na parterze znajdowała się jeszcze większa szafa, łazienka i schody, które prowadziły na piętro, na którym była tylko jego sypialnia i druga, mała łazienka. Mężczyzna skierował się od razu do lodówki, z której wyciągnął wcześniej wspominane energetyki i kostki lodu. Na blacie pojawiły się wysokie szklanki, w których wylądowały pierwsze składniki. Zaraz Harvey pojawił się przy kanapie, zostawiając obie szklanki na niewielkim stoliku, który znajdował się przed nią. - Grasz? - zapytał w międzyczasie, pokazując na telewizor i znajdującą się obok konsolę, po czym skierował się do swojego niewielkiego barku. Po drodze ściągnął jeszcze swoją koszulę, zostają w samym granatowym podkoszulku. Rzucił ją na jeden z fotelu i wracał do Maeve z syropem cukrowym i rumem Bacardi. W końcu posadził swoje cztery litery na kanapie i zajął się dokończeniem drinków. Pierw wlał większą ilość rumu, a na koniec syrop na osłodę. Już chciał chwytać za szklankę, by podać ją dziewczynie, gdy przypomniało mu się coś. - Zapomniałem o najważniejszym… - wymruczał sam do siebie i ponownie wstał, by udawać się do części kuchennej. Pokręcił tam się moment i wrócił z niewielkim talerzykiem, na którym leżała pokrojona w ćwiartki limonka. - To na sam koniec. Lepiej smakuje jak się ją przegryza, a nie wrzuca w całości do drinka - zasugerował rozwiązanie, które jemu bardziej odpowiadało i w końcu skupił swoje spojrzenie na brunetce. Jego „dom” może nie sprawiał jakiegoś świetnego wrażenia, ale dla samotnego kawalera był wystarczający. Widać było, że wykończony i urządzony niedawno, bo wszystko było w nim nowoczesne, głównie królowały biel i czerń. Nietypowe było to, że w jednym kącie salonu miał jeszcze swoje małe miejsce do tatuowania, bo dopiero niedawno zaczął pracować w prawdziwym studio, a do tej pory przyjmował klientów u siebie. Pewnie dlatego nie miał większych oporów przed zaproszeniem Maeve, bo do tej pory dosyć często przywiały się u niego różne obce osoby.

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
Właściwie powody jej bezpośredniości były dwa. Pierwszy - tak, na ogół po prostu taka była. W sytuacjach prywatnych wyrażała wprost swoje myśli i opinie, nie przejmując się zdaniem innych. Oczywiście nie była niedelikatna i nie urażała ludzi bez powodu swoim gadaniem, ale zapytana wprost udzielała szczerej i zgodnej z własnym sumieniem odpowiedzi. Drugi - przecież powiedziała Spencerowi już jedną z najgorszych rzeczy w swoim życiu, wiedział o niej więcej niż znajomi, z których zresztą coraz rzadziej spotykała. Nie czuła powodu, by krępować się i udzielać wymijających odpowiedzi, bo jeżeli ktoś miał ją zrozumieć to właśnie on. Właściwie super, że w końcu mogła o tym komuś opowiedzieć, podzielić się tym, co do tej pory trzymała dla siebie. - Czyli robisz to zdecydowanie z lepszych pobudek niż ja. Ja jestem w tym wszystkim dość samolubna. - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Nie utrzymywała kontaktu z nikim z rodziny z wielu powodów. Po części dlatego, że rodzice nie omieszkali w emocjach zrzucić na nią winy za to co się stało. Nie miała im tego za złe, w końcu sama obwiniała się o smierć siostry. Z drugiej strony rodzice nigdy szczególnie nie interesowali się samą Maeve, dlatego z dużą łatwością przyszło im rozstanie się z córką. A potem żadna ze stron nie zabiegała o odnowienie kontaktów i tak już zostało.
- Bo w drugą stronę byłoby ciężko, zazwyczaj robię tylko to na co mam akurat ochotę. - odpowiedziała, pomimo iż wycofał się ze swojego pytania. Wysiadła za nim z samochodu, podążając ścieżką. Nie była zaskoczona, przecież takie rzeczy się zdarzały, ktoś był w trakcie remontu, ktoś się budował. Sama nie zdobyłaby się na takie przedsięwzięcie, zwyczajnie nie mając cierpliwości by czekać. A te procesy zazwyczaj wymagały ogromu czasu. Wybrała więc mieszkanie, które mogła szybko i łatwo przystosować do swoich potrzeb. Widząc jasnowłosą piękność rozpromienia się, kucając i czekając aż suczka do niej podejdzie. W spokoju pozwoliła jej na zapoznanie się z zapachem, zanim przeszła do śmiałego głaskania. - Jesteś przepiękna! Będziemy się przyjaźnić, prawda? - zupełnie normalnie rozmawiała z psem, jakby był małym człowieczkiem, nie wątpiąc jednak, że Charlie sporo rozumie. Wkrótce ruszyła za Harveyem i suczką, wchodząc do jego domu. Podążając za przykładem właściciela lokum, zdjęła kurtkę, odwieszając ją na bok. Została w samym topie, ujawniając pod spodem dość sporo różnych tatuaży. Usidla na kanapie, cmokają do Charlie, jeżeli ta dalej wykazywała jakieś zainteresowanie jej osobą. Zerknęła kątem oka na konsolę, śmiejąc się w duchu. No oczywiście, musiał akurat trafić w ten punkt. Mogła ominąć temat, ale zwyczajnie postanowiła grać z Harveyem w otwarte karty. - Coś tam gram… Właściwie to element mojej pracy. Albo lepiej, sposobu na życie bo nazywanie tego pracą niektórych dziwi. - odparła, zaraz też rozglądając się po pomieszczeniu. Jej wzrok padł na kąt przygotowany do tatuowania. - A ty? Tatuujesz dla rozrywki czy tym właśnie się zajmujesz? - zapytała, coraz bardziej zainteresowana jego osobą. Jak tak dalej pójdzie to przed północą będzie znała jego rozmiar buta.
Ujęła szklankę w dłoń, opierając się wygodniej o oparcie kanapy. Teraz oboje swobodniej mogli się w siebie wpatrywać, a musiała przyznać, że było na co popatrzeć. Dlatego tez śmiało wlepiła w niego spojrzenie swoich jasnych oczu, po chwili ciszy kontynuując rozmowę: - To teraz zdradź mi coś na swój temat, poza tym co już wiem. - jedną dłonią głaskała Charlie, tak długa jak ta miała na to ochotę. Maeve nie miałaby nawet nic przeciwko temu, gdyby pies postanowił ulokować się na jej nogach.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
A czy Harvey nie był samolubny? Wcześniej na pewno, kiedy ignorował fakt, że jego zachowanie krzywdzi osoby, które były dla niego ważne. I pewnie mógłby zorientować się o wiele wcześniej, lecz z niewiadomych mu powodów pozostawał ślepy na ich ból, mimo iż raczej zaliczał się do bardzo troskliwych i empatycznych osób. Niestety przez kilka ostatnich miesięcy przeżywał okropne wahania, szukając na nowo jakiejś stabilizacji w swoim życiu i nie potrafiąc odnaleźć punktu zaczepienia, który mógłby mu ją zagwarantować.
Na jej kolejne słowa odpowiedział tylko krótkim zapamiętam sobie, w ten sposób wbijając sobie do głowy, że na Maeve na pewno nie zadziałałaby jakaś presja czy sugestia, jeżeli ona sama „nie miałaby ochoty”. Niestety po raz kolejny w jej obecności nie mógł powstrzymać się przed uśmiechem. Chyba już od dosyć dawna z nikim nie rozmawiał w tak swobodny sposób. I raczej nie spodziewałby się tego, po tym jak ich znajomość rozpoczęła się. Brunetka cały czas go zaskakiwała i to bardzo pozytywnie, co mogło tylko dobrze wróżyć… nawet jeżeli tylko na ten wieczór. W końcu Harvey nie miał pojęcia „na co miała ochotę Maeve” i czy jej plan obejmował tylko dzisiejszy dzień, czy coś więcej.
- Ciekawe… - skomentował widocznie zaintrygowany, bo jednak nie spodziewał się twierdzącej odpowiedzi. Jednak o wiele częściej grali faceci niż dziewczyny. Pewnie dlatego odruchowo wstał i już chciał sięgać po pada, gdy usłyszał dalszy ciąg jej wypowiedzi. Hm, jeżeli to zahaczało o pracę, to może lepiej było sobie odpuścić? Bo co za dużo to nie zdrowo, a oni powinni raczej rozluźnić się. - Więc, żebyś nie musiała myśleć o pracy, to może… zaproponuje bardziej klasyczną rozrywkę - powiedział, kierując się do szafki. Jednak po tych słowach nie mógł powstrzymać się, musiał zerknąć w jej stronę i skontrolować reakcję na jego niestosowny żart. Zazwyczaj nie uruchamiał swojego poczucia humoru tak szybko przy nowych osobach, ale wcześniej już rozmawiali w podobnym tonie. Może nawet trochę flirtowali. Więc wydawało mu się, że mógł pozwolić sobie na tego rodzaju tekst, a jego rozbawiony wyraz twarzy i uniesiona brew jedynie podkreślały dwuznaczność jego słów. Otworzył jedną z szuflad, z której wyciągnął talię kart. Zaraz wrócił na swoje miejsce, położył karty na stoliku i skupił swój wzrok na Charlie, która w międzyczasie zaczęła łasić się do brunetki. Coraz bardziej wpychała swój pysk na kanapę, a swoimi maślanymi oczkami zerkała w stronę Spencera. - Ty mały zdrajco… - powiedział niemal karcącym tonem, lecz zaraz uśmiechał się i dodał tylko właź, a Charlie zaraz znalazła się na kanapie, za brunetką, bardziej wysuwając się tułowiem w stronę dziewczyny. - Obecnie można już chyba powiedzieć, że zajmuje się tym - podsumował po chwili zastanowienia. Chwycił po drinka i jeden kawałek limonki. Upił większy łyk, po czym ugryzł spory kawałek owocu, tak zachłannie że trochę soku pociekło mu po wargach, które musiał oblizać. Odłożył skórę na talerzyk i w końcu oparł się wygodnie, odwracając bardziej przodem do dziewczyny. - Ogólnie to z wykształcenia jestem weterynarzem. Ale jakoś nie wyszło. O wiele bardziej zainteresowały mnie tatuaże… jakby nie było widać - zażartował sobie, zerkając pierw na swoją jedną, a potem drugą rękę. Chwilę później przeniósł wzrok na jej ramiona, które też były pokryte tuszem. - Wcześniej widziałem, że masz na dłoniach, ale chyba nie spodziewałem się ich w takim wykonaniu. Czarne wypełnienie to bardzo odważne posunięcie. Ale muszę przyznać, że wyglądają na naprawdę dobrą robotę - powiedział, mrużąc nieco swoje oczka i przyglądając się jej ręce. Z tej odległości nie mógł dokonać szczegółowej oceny, ale całościowo tatuaż prezentował się naprawdę dobrze i „pasował” do dziewczyny. Dopiero po chwili uniósł spojrzenie, wracając do jej pięknych tęczówek i posłał jej subtelny uśmiech. Mówienie tak samemu z siebie nie przychodziło mu łatwo, a biorąc pod uwagę, że wcale nie uważał się za ciekawą osobę, to tym bardziej nie pomagało. - Co mogę jeszcze dodać… jestem dwa lata starszy. Większość życia spędziłem w Eastbourne. Z rodziną mam dobry kontakt. Jakbyś zobaczyła gdzieś w moim domu jakieś dziecięce zabawki, to nie, nie ukrywam dziecka, ale mam małą siostrzyczkę. Lubię filmy od Marvela. Nie wyobrażam sobie dnia bez jakiegokolwiek wysiłku fizycznego, wystarczy chociażby bieganie. Nie zacznę dnia bez porządnego śniadania. Piję, ale nie palę… i często jestem o to pytany, więc tak, tatuowałem sam siebie - zakończył ponownie nieco humorystycznym akcentem przez ten cały czas nie zdejmując z brunetki swojego ciemnego spojrzenia.

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
Sama jeszcze nie wiedziana, czy miało to być miłe spotkanie tego wieczoru, czy może będzie chciała w przyszłości kontynuować znajomość. Nie podjęła tej decyzji i nie zamierzała podejmować, raczej skupiając się na chłonięciu tego co działo się obecnie. Nie wybiegała myślami w przyszłość, nie robiła planów, żyjąc głównie z dnia na dzień i biorąc to, na co miała ochotę. A w tej chwili miała ochotę poznać lepiej siedzącego przed nią bruneta, interesowała ją jego osobowość, a może nawet zastanawiała się jakby to było poczuć jego dłonie na swoich udach, a usta na szyi... Potrzasnęła głową, próbując pozbyć się tych ostatnich myśli.
- Lubię klasyczne rozrywki. - posłała mu zaczepne spojrzenie, lekko przygryzając dolną wargę. A więc dalej pozostawali w sferze takich żartów. To jej dziwnie odpowiadało, nie musiała się martwić, że palnie coś głupiego, jednocześnie dając upust swojemu, dość specyficznemu, humorowi. Zerknęła na talię kart, po chwili dodając: - Powróżysz mi z nich? Tylko błagam powiedz, że czeka mnie coś przyjemnego. - złapała za szklankę i kawałek limonki, idąc za przykładem Spencera upiła trochę i zagryzła owocem, marszcząc przy tym lekko nosek i oblizując wargi. Z radością też powitała Charlie na kanapie obok siebie, bo chociaż jej głównym zainteresowaniem obecnie był brunet, to suczka była uosobieniem słodyczy i zdecydowanie umilała jej wieczór.
- Brzmi... Imponująco. Weterynaria to nie jest łatwy kierunek. - była widocznie pod wrażeniem, bo zupełnie się tego nie spodziewała. Trzeba było być naprawdę zdolnym, żeby skończyć takie studia. Z większym zainteresowaniem przeniosła spojrzenie na jego ręce i przedramiona, pokryte tatuażami. Skoro porzucił ścieżkę kariery po tylu latach studiów na rzecz czegoś zgoła innego to musiał serio bardzo to kochać. - Dziękuję, staram się wybierać zdolnych artystów. Mam tych tatuaży jeszcze trochę... w innych miejscach. Może kiedyś ci pokażę - znowu to zaczepne spojrzenie, może nawet takie, mówiące mu, ze nie miałaby nic przeciwko gdyby zdecydował się przyjrzeć jej dziarom z bliska.
- Który film jest twoim ulubionym? - złapała się dość neutralnego tematu, na razie postanawiając nie pytać za dużo o rodzinę. Pewnie jeżeli sam Harvey zechce, to opowie jej kiedyś więcej, na razie podał jej tak sporo informacji.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Odpowiadanie w „tym tonie” bardzo podobało się Harvey’emu. I niekoniecznie chodziło o to, że od razu miał jakieś brudne myśli. Przyjemne samo w sobie było to, że mógł się zachowywać dla siebie całkiem zwyczajnie, a jego poczucie humoru nie działało w żaden odtrącający sposób. Dziewczyny w różny sposób reagowały na tego typu żarty. Nie raz spotkał się z oburzonym spojrzeniem, mimo iż kontekst jego wypowiedzi jasno wskazywał, że nie wypowiadał tych słów na serio. Maeve pod tym względem przypominała trochę jego, tylko miała w sobie jeszcze większe pokłady otwartości i bezpośredniości. Co było widać po jej kolejnym „pytaniu”, które zadała odnośnie kart, gdy Spencer zajął już z powrotem miejsce na kanapie. Skupił na nich swoje spojrzenie i ponownie nie był w stanie powstrzymać się przed tym bezczelnym, wskazującym na bardzo jednoznaczne myśli uśmiechem. Lekko pokiwał przecząco głową, ale nie żeby w te sposób jej odpowiedzieć, tylko bardziej ochłodzić samego siebie, bo… no dobra, poczucie humoru poczuciem humoru, ale przecież Maeve podobała mu się. To był niezaprzeczalny fakt, więc mimo wszystko w tych „żartach” kryła się jakaś cząstka jego wyobrażeń, które pojawiały się w międzyczasie ich wspólnej rozmowy.
- Wróżka ze mnie żadna, ale… skoro robisz tylko to na co masz ochotę, to myślę że to czy czeka cię jakaś przyjemność zależy tylko od ciebie - odpowiedział, przenosząc swoje ciemne ślepia na jej jasne oczy. Dalej żartował, nadal w tym widocznie seksualnym kontekście, chociaż tym razem zabrzmiał nieco poważniej. Może nie na tyle jakby składał jej jakąś ofertę, ale na tyle by dotarło do niej, że mimo iż byli u niego, to ona rozdawała karty. Zresztą skoro sama na początku zaznaczyła, że robi tylko to co chce, to nie miał zamiaru ingerować w to przekonanie. Jego spojrzenie trochę dłużej zawiesiło się na niej, ale zaraz z powrotem powróciło do tali kart. - Może być tysiąc, pan, kanasta albo poker? - zaproponował, chociaż wcale nie musieli grać. Przyjemnie było umilać sobie rozmowę jakąś klasyczną rozrywką, lecz to przecież wcale nie musiały być karty… dobra, Harvey trochę rozkokosił się ze swoimi myślami. Co było widać po tym jak mimowolnie, nie kontrolując tego w najmniejszym stopniu przegryzł swoją dolną wargę.
- Nie był. Wybierając go kierowałem się trochę innymi… celami życiowymi. Teraz bardziej skupiam się na tym, co naprawdę chcę robić - skomentował jeszcze krótko a propos takiej radykalnej zmiany, która zaszła w jego życiu i mogła wydawać się bardzo bezmyślna, ale wręcz przeciwnie. Była naprawdę dobrze przez niego przemyślana. - No patrz… i jakoś do mnie nie trafiłaś. Chyba powinienem poczuć się urażony - odpowiedział niby jakby faktycznie tak było, jednak uśmieszek na jego twarzy świadczył o tym, że nadal sobie żartował. - Nie będę wyjątkowy jak powiem, że Iron Man. To totalnie moje poczucie humoru. A twój? - zapytał, po czym pochylił się w stronę stolika, by ponownie sięgnąć po drinka. Raczej nie rozdrabniał się, tym razem wypijając trzy większe łyki po czym sięgnął po limonkę. W międzyczasie zerknął na jej rękę, która teraz znajdowała się trochę bliżej. Połknął kawałek, odłożył skórkę po czym przeniósł swoją dłoń na jej przedramię. - A to co? Jeden z pierwszych? Widać trochę rozlanego tuszu - powiedział przejeżdżając palcem wzdłuż jednej linii, nieświadomie pozostawiając na jej skórze nieco soku z limonki, który pociekł mu na palce. Zorientował się, dostrzegając dopiero ten mokry ślad. - Ups… - mruknął, po czym tym samym palcem przejechał w drugą stronę, zbierając z jej skóry sok. Po czym szybko uniósł dłoń do góry i oblizał palec, dopiero po chwili orientując się co w sumie zrobił, więc jego spojrzenie wystrzeliło w górę, przenosząc się z tatuaży na jej szare oczy.

@Maeve Palmer
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Maeve Palmer
Awatar użytkownika
24
lat
167
cm
Influencer
Nowi Zasobni Pracownicy
To, że czuła się przy nim dość swobodnie zdążyła już zauważyć. Mogła pozwolić sobie na bycie sobą i naturalną dla siebie otwartość i bezpośredniość, bez obawy, że go czymś urazi (przynajmniej taką miała nadzieję). Ale coś w jego spojrzeniu ciemnych oczu, w uśmiechu towarzyszącemu tym wszystkim żarcikom, zarysie mięśni pod koszulką sprawiało, że zaczynała czuć coś jeszcze. Małą iskrę napięcia, która gdzieś sobie zawisła między nimi i rosła z każdym małym podtekstem. Był w jej oczach bardzo atrakcyjnym mężczyzną, a jego sposób bycia jeszcze dodatkowo to podkreślał. - Czasem żeby było naprawdę przyjemnie, potrzeba więcej niż jednej chęci. - brnęła dalej w podobnym klimacie, choć tym razem przemknęło jej przez głowę, że trochę przesadziła i mogła sobie podarować aż tak bezczelne teksty. To było jednak silniejsze od niej, trochę jakby badała do jakiej granicy żartu może się posunąć. Napierała więc na te granice leciutko, sprawdzając jego reakcje. Zerknęła kątem oka na talię kart, ale tylko na moment bo zbyt była pochłonięta wbijaniem w niego świdrującego spojrzenia jasnych oczęt. - Obawiam się, że kiepski ze mnie gracz i umiem tylko w remika. - przyznała niechętnie, że jest coś czego nie umie. Nie chodziło jej o to, że musiała być we wszystkim najlepsza, ale coś tak prostego i powszechnego jak gra w karty powinno leżeć w zasięgu jej możliwości. Zwyczajnie nikt ją nigdy nie nauczył żadnej ze wspomnianych gier, a ona nigdy nie zapytała.
- A co naprawdę chcesz robić? Tak poza tatuowaniem. W sensie: czego szukasz w życiu? - chociaż inne, bardziej przyziemne rzeczy, krążyły po jej myślach, to wciąż interesowała ją jego osoba, wiedziała już całkiem sporo jak na fakt, że znali się krótko. Ale nic nie stało na przeszkodzie żeby dowiedzieć się więcej. - Może po prostu jeszcze cię nie odkryłam? Ale mam kilka wolnych miejsc na ciele - miała w planach jeszcze kilka dziar tu i ówdzie, i po prawdzie nie miałaby nic przeciwko powierzyć kawałek skóry Harveyowi. - Też bardzo lubię Iron Mana, chociażby ze względu na Roberta Downey Jr. Chociaż najwiecej razy widziałam pewnie Deadpoola, jeżeli chcesz do zaliczać do tej samej kategorii filmów. - obserwowała każdy jego ruch, sama ograniczyła się to kilku mniejszych łyków swojego drinka. Lekko zadrżała pod wpływem jego dotyku na swoim przedramieniu, na krótki, prawie niezauważalny moment wstrzymując oddech. - Tak, jest trochę starszy… - prawie wymruczała, patrząc jak zahipnotyzowana na to co robił. Nachyliła się lekko, żeby z całkiem niewinnym uśmiechem przejechać kciukiem po jego dolnej wardze, gdzie również zostało trochę soku z limonki a potem dość bezwstydnie go oblizać. - Ups… - powtórzyła cicho za nim, wgapiając się w niego równie bezczelnie co przed chwilą.

@Harvey Spencer
Mów mi Brzydkie rzeczy. Piszę w Pośpiechu. Wątkom +18 mówię Catch me if u can.
Szukam Niemożliwego. Szczęścia w życiu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: literówki we własnym imieniu xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Odpowiedz