Luke Sugarman
Awatar użytkownika
29
lat
184
cm
jeździec, zawodnik i trener
Techniczna Klasa Średnia
Temperatury wreszcie zaczęły robić się takie, że wyjazd w teren mógł być najzwyczajniej w świecie przyjemny – a jak jeszcze nie wiało, zaś spomiędzy niezbyt gęstych chmur często wyglądało słońce… no coś pięknego. Zwłaszcza, że do rozpoczęcia sezonu na jakiekolwiek insekty też było jeszcze trochę czasu, więc może nadal trzeba było mieć na sobie kurtkę i szalik, ale lepsze to niż borykanie się z kolei z upałem i nieznośnymi muchami. Chociaż na Otello… czasem wydawało się Luczkowi, że poza zwykłym ubiorem powinien był jeszcze nosić kamizelkę ochronną i w ogóle ochraniacze na kolana oraz łokcie. Co prawda do tej pory o dziwo nikomu jeszcze nie stała się żadna poważna krzywda, a on siedząc na grzbiecie ciemnogniadego nie odczuwał strachu czy nawet jakichś wyraźniejszych obaw, no ale kto wie, może jego jeździeckie szczęście było już na wyczerpaniu po tak długiej współpracy z nie w pełni stabilnym Paniczem of Rohan. :lol:
Żeby szczęścia nie naginać, krótkie rozstępowanie i podpinanie popręgu załatwił jeszcze na terenie Orcharda na jednym z placów zewnętrznych, z którego razem z Jess dopiero wyruszyli w kierunku Abbot’s Woods. Konia oczywiście ubrał w jego standardowy sprzęt na takie wycieczki, tak że jego nóżki były bardzo elegancko zabezpieczone porządnymi ochraniaczami (więc czaprak wziął czarny, żeby nic się nie gryzło, wiadomo). Dla kogoś niewtajemniczonego widok ostróg na oficerkach oraz długiego ujeżdżeniowego bata w dłoni blondyna mógłby sugerować, że mężczyzna dosiada niezbyt chętnego do ruchu naprzód wierzchowca, lecz to było jedynie takie zabezpieczenie na jakąś sytuację awaryjną, w której Otello mógłby odmówić postąpienia kroku przed siebie ze względu na jakieś niestworzone strachy.
Aktualnie szedł z ogierem na czołowej pozycji, bo jednak jego stęp był początkowo na pewno o wiele bardziej żwawy niż podopiecznego jego towarzyszki, a też wolał nie rozpoczynać tego terenu od ciągłego wstrzymywania ogiera. Zdawał sobie sprawę, że mogłoby to doprowadzić do nieprzyjemnych frustracji na dzień dobry, a przecież po co, skoro można sobie oszczędzić nerwów przynajmniej na razie.
- Jak tam wasze dzisiejsze nastroje, Jess? Będziemy się w końcu ścigać, czy tradycyjnie ja tu z przodu będę zabiegać o resztki kontroli, a ty tam z tyłu rozkoszować się opanowanym galopem? – Zagadnął, obracając się na moment przez ramię z szerokim uśmiechem. Oczywiście trochę wyolbrzymiał, jego koń bywał trudny, lecz bądź co bądź był też już w poważniejszym wieku i na takim etapie wyszkolenia, że sytuacja wcale nie mogła być taka dramatyczna. Chyba. :lol2:

@Otello of Rohan @Jessica Wrens @Charleston Disasterpiece
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y

Obrazek
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię why not.
Szukam koni na treningi i paru innych głupot.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: żałosne żarty, dużo tekstu mało treści.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
7
lat
170
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Swego czasu Otello regularnie chodził w tereny, ale odkąd poprzednia właścicielka go sprzedała, zwyczaj ten uległ lekkiemu zaniedbaniu. Częstotliwość terenów okazała się jednak nie mieć większego wpływu na zachowanie Otella, który już przy próbie wyjechania poza teren stajni, zareagował oporem, który regularnie powtarzał się w przeszłości i który nie zamierzał zniknąć także teraz. Poprzednio zawsze chodził w towarzystwie drugiego konia, Soendergaarda, który go prowadził, zapewniając ciemnogniademu minimum bezpieczeństwa i spokoju ducha. Dzisiaj jednak role miały się odwrócić, i to on miał iść na przedzie, na co jednak nie był szczególnie przygotowany. Opór objawił się tańcowaniem w miejscu, robieniem jednego kroku w przód w miejsce dwóch kroków w tył, aż do jego małego rozumku dotarło, że jedyna akceptowalna droga, to właśnie ta w przód. Zdenerwowany bardziej, niż to zasadne, poszedł wreszcie do przodu. Stępował energicznie, stawiając obszerne kroki, ale wyglądało to komicznie, bo dosłownie co kilkadziesiąt metrów wił się jak glista, gdy rzuciło mu się w oczy coś niepokojącego. Z nastawionymi na sztorc uszami co chwilę furkotał chrapami i ze strachem spoglądał na podejrzane obiekty, takie jak śmietniki, paradoksalnie nie reagując na to, co rzeczywiście mogło być zagrożeniem, jak na przykład pojazdy. Motywowany przez Sugarmana do ruchu naprzód nie stawał więc w miejscu, ale próbował obejść straszne rzeczy bokiem lub jak najbardziej się od nich odsunąć. Życie z nim nie było proste. O ile w konkretnej robocie potrafił już nad tym panować, to w takich chwilach luzu jak ta, jego wszystkie brzydkie nawyki wychodziły na jaw. Na szczęście daleki był przy tym od ponoszenia czy wspinania się, ale mimo to jazdę na nim w terenie ciężko było nazwać przyjemnością. Jeśli Luczkowi jeszcze się wydawało, że za chwilę będą śmiało galopować do przodu, to był w dużym błędzie. Chętnie objąłby pozycję Charlestona, na którego swoją drogą nie zwracał większej uwagi. Przy zachowaniu normalnego, bezpiecznego dystansu, obecność innego ogiera w żaden sposób go nie mierziła. Miał zresztą większe problemy na głowie niż zwalczanie potencjalnego rywala - starał się przeżyć i wrócić do stajni w jednym kawałku. Przynajmniej tutaj byli zgodni z Sugarmanem.

@Luke Sugarman @Jessica Wrens
Mów mi Otello. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Jessica Wrens
Awatar użytkownika
30
lat
168
cm
zawodniczka ujeżdżenia
Uznana Klasa Średnia
Jessie starała się jeździć w tereny przez cały rok, tak długo, jak pozwalało na to podłoże, ale musiała się zgodzić z Lukiem, że obecna, wiosenna aura była o wiele bardziej zachęcająca niż ta, jaka im towarzyszyła choćby miesiąc temu. Przystała więc na propozycję stajennego kolegi, z którym choć znała się dłużej niż z własnym mężem, to - wstyd przyznać - jeszcze nigdy nie miała okazji wspólnie pojechać w teren. A szkoda, bo byli dla siebie odpowiednim towarzystwem, biorąc pod uwagę podobne cele. Raczej żadne z nich nie myślało o dzikich galopach, skokach przez rowy i żywopłoty, co na co dzień robiła większość angielskich jeźdźców.
Zdecydowała się zabrać Charlestona, dla którego jazda w terenie zawsze wychodziła na plus. Starała się regularnie zabierać kasztana na galopy na otwartej przestrzeni, wciąż zachęcając go do otwierania się, choć jego problem z tym i tak był już mniejszy, odkąd się spotkali. W przeciwieństwie do Sugarmana, mogła być pewna swojego konia, ale i tak skorzystała z propozycji wstępnego rozstępowania koni jeszcze na terenie stajni. Zrobiła to bardziej dla towarzystwa, niż z potrzeby, ale w gruncie rzeczy wyszło im to na dobre.
Po wyjechaniu poza mury, trzymała się trochę z tyłu, ale wcale nie dlatego, że musiała co krok pchać swojego wierzchowca. Widząc, co wyczynia Otello, wolała zachować odpowiedni dystans, by ogier przypadkiem nie wpadł w nich zadem, gdy znowu próbował wrzucić wsteczny. Poza tym wcale nie skupiała się na gniadoszu, tylko na Charlestonie; dała mu sporo swobody, trzymając wodze długie, choć na kontakcie, który wolała utrzymywać przynajmniej do czasu, aż całkowicie nie wyszli z miasta.
- Mam pewne wątpliwości co do tego, które z nas będzie z tyłu, a które z przodu - odparła z rozbawieniem, co do reszty musząc się zgodzić. Zapewne większość czasu miała galopować sobie przez nóżkę na pełnym luzie, w przeciwieństwie do mężczyzny, który na relaks nie mógł sobie pozwolić, bo jego koń ciągle wymagał jakiegoś działania. Jess tymczasem mogła się odprężyć, choć nie zapominała o treningowej wartości tego wyjazdu i cały czas pilnie dbała o to, by jej podopieczny szedł aktywnie do przodu, nie skracając wykroku. Starała się stworzyć mu optymalne warunki ku temu, nie blokując go dosiadem ani ręką, za to podpierając łydką, gdy było to konieczne.

@Luke Sugarman @Charleston Disasterpiece
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 312087 lub Discorda Joy#9747. Piszę w w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Szukam sześcioletniego synka.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: głupotę xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Charleston Disasterpiece
Awatar użytkownika
9
lat
181
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Problemy, z którymi mierzyć musieli się jeźdźcy dosiadający go po poprzedniej właścicielce, co prawda nie ciągnęły się już za nim takim ciężarem, jak miało to miejsce przez pierwszy rok jego pobytu w Orchardzie, ale nie da się też ukryć, że mimo wszystko nadal się na nim odbijały. Coraz mniej, to fakt, prędzej w postaci zawahań niż konsekwentnej niechęci, i aktualnie jeśli już to zdarzało mu się to w treningowej rutynie bądź podczas zbyt chaotycznych sytuacji na zawodach - ale w tereny chodzić wręcz uwielbiał. Choć też nie od początku tak to wyglądało, jednak nauczył się iść naprzód na otwartej przestrzeni i obecnie ruch podczas właśnie tej aktywności sprawiał mu najwięcej frajdy.
Jeszcze na placu stępował długimi ale niezbyt zaangażowanymi krokami, lecz już w trakcie opuszczania terenu stajni zaczął się nieznacznie ożywiać. Jakby robił się minimalnie bardziej... wesołym koniem (nikomu nie mówimy, Charl to przecież taki kopytny sztywniak). Na swojego nerwowego kompana tylko łypał regularnie pobłażliwym spojrzeniem. Sam może nie należał do najbardziej odważnych koni, niemniej skutecznie straszyły go faktycznie głównie sytuacje wydające się stwarzać realne niebezpieczeństwo ze względu na hałas bądź gwałtowne ruchy. Bał się także wody, szczególnie w postaci kałuż, no ale poza tym był ogierem, na którym dało się generalnie polegać. I całe szczęście nie ekscytującym się przesadnie innymi końmi.
Nie robił swojej amazonce kłopotu z utrzymaniem bezpiecznego odstępu, i wcale nie chodziło o to, że się lenił. Maszerował całkiem aktywnie, po prostu on się nieco skrócił, w sensie sylwetka kasztana nie była aż taka rozlazła jak rozgotowany makaron - mimo, że Jess pozostawiała mu sporo miejsca na wodzy. Poza treningowymi obiektami dochodził do takiego długiego kontaktu o wiele prościej i szybciej, więc niedługo nawet przeżuwał sobie delikatnie wędzidło i poparskiwał cicho, totalnie nie dając zrobić na sobie wrażenia temu, co działo się przed nim... No dobra, parę razy na moment przejął się nieznacznie, kiedy Otello jakoś nagle mocniej się wzdrygał bądź gwałtownie wchodził w chaotyczne poruszanie się - jednak względnie szybko wyłapał w tym pewien schemat i choć nie odpuszczał kontrolnego zerkania w stronę widzianych przez ciemnogniadego potencjalnych zagrożeń, to jednak zaczął zachowywać do tego należyty dystans. W takim razie, w ostateczności spokój jego ducha, przynajmniej na tym początkowym etapie, pozostawał bezpieczny.

@Luke Sugarman @Jessica Wrens
Mów mi luczkowa.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Luke Sugarman
Awatar użytkownika
29
lat
184
cm
jeździec, zawodnik i trener
Techniczna Klasa Średnia
- Zaproponowałbym jakiś mały zakład, ale chyba nie chcę wywierać na sobie i nq nim presji. Wrażeń i tak nam starczy - odpowiedział z drobnym rozbawieniem, mimo wszystko nie tracąc humoru. Luke zdawał sobie sprawę, że poprzednia właścicielka jeździła na Otello regularnie w tereny i często nawet słyszał o tym jakieś anegdotki uwzględniające też innego, zawsze tego samego konia, ale chyba nie sądził że ten koń był jak pies przewodnik dla ciemnogniadego. On sam z kolei znał więcej koni w jego typie, które będąc poza stajnią prędzej uciekały do przodu w otwartą przestrzeń niż myślały wstecz. Co prawda przewidywał też możliwe stopki czy inne dziwactwa, ale intensywność oporu ogiera chyba jednak go lekko zaskoczyła. Niemniej nie zniechęcał się, licząc że sytuacja się odmieni kiedy dotrą faktycznie do lasu, nie dawał się też wytrącić z równowagi różnego rodzaju uskokami bo jego postawa w siodle w pewnym sensie zabierała go automatycznie z ruchem konia - a dopóki ten nie wyrywał do przodu by później nagle wykonać bardzo gwałtowny zwrot na zadzie w przeciwną stronę, albo nie uskuteczniał jakichś kaprioli i innych takich, to raczej nie było trzeba obawiać się o rozłączenie pary. Chyba. Znowu to chyba.
Skoro jednak niedługo znaleźli się w środowisku naturalnym, a ich wspólna sytuacja nie ulegała poprawie, w pewnym momencie nabrał nieco wyraźniej wodze i postarał się skupić go kilkoma półparadami, by ostatecznie móc mięśniami zblokować ruch naprzód, jednocześnie ciężarem dociążając pionowo w dół i domykając łydkami oraz finalnie ręką - zatrzymać i przytrzymać względnie w miejscu. - Okej, to może jednak dla wszystkich okaże się prościej, jak się zamienimy - rzucił bez skrępowania, oglądając się na koleżankę z jej koniem. Ktoś mógłby się zdziwić że jak to - jeździec z takim doświadczeniem jak on nie da sobie rady? Jednak w jego oczach to nie chodziło o dawanie rady za wszelką cenę, a o konia i jego komfort psychiczny (albo w każdym razie zdjęcie z niego chociaż części emocjonalnego obciążenia).
Odczekał, aż Jess z Charlem ich wyminą i wyprzedzą o kilka kroków, następnie wypuścił Otella do ruszenia znów dając mu przy tym nieco więcej wodzy i bacznie analizując, czy jego podejście ulegnie jakiejkolwiek poprawie.

@Otello of Rohan @Jessica Wrens
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y

Obrazek
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię why not.
Szukam koni na treningi i paru innych głupot.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: żałosne żarty, dużo tekstu mało treści.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
7
lat
170
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Po wyjściu z miasta Otello odrobinę się wyciszył, czy może raczej napotykał na swojej drodze mniej strachów. Wciąż nie można było jednak tego nazwać równym, energicznym spacerem do przodu, bo średnio co dwieście metrów jego oczom ukazywało się coś, co albo go przytykało, albo prowokowało do chodzenia bokiem. Nic dziwnego, że Luke wreszcie zrezygnował z przywództwa i oddał Jessie i Charlestonowi miejsce z przodu. W reakcji na paradę, ogier zatrzymał się i zaokrąglił szyję, zaczynając się wyżywać na wędzidle. Ciężko było mu stać w miejscu, gdy miał w sobie tyle emocji, dlatego mielił metal w pysku, spode łba obserwując otoczenie. Jego oddech był lekko przyspieszony, co zdradzał szeroko rozwierającymi się nozdrzami. Mimo to cierpliwie czekał, aż jeździec ponownie pozwoli mu ruszyć. Na szczęście był dość posłuszny, więc Luke nie musiał się raczej obawiać z jego strony prób poniesienia, nagłego zawrócenia do stajni czy pozbycia się go z siodła. Tym bardziej, że mężczyzna nie dawał mu ku temu powodów. Co innego, gdyby przesadnie go cisnął, dokładając mu stresu. Wtedy prawdopodobnie by wybuchł, ale tymczasem trzymał nerwy na wodzy.
Przepuścił drugą parę, po czym w odpowiedzi na łydkę podążył śladem za kasztana, od pierwszej chwili będąc w odczuciach jak zupełnie inny koń. Wciąż spoglądał niepewnie na boki, ale Charleston w roli przewodnika wyraźnie dodawał mu otuchy. Co prawda nie był tak zrelaksowany, jak bywał w towarzystwie swojego starego kompana, ale przynajmniej się już nie zatrzymywał ani nie szedł slalomem. Gdy czasem coś go bardziej przestraszyło, jak na przykład trzask gałęzi, to co najwyżej kulił uszy i podwijał lekko zad, robiąc maksymalnie dwa-trzy kroki pseudo kłusa, ale miało to miejsce bardzo rzadko. Możliwe, że po zmęczeniu się miał trochę zobojętnieć na otoczenie, bo póki co był też po prostu bardzo rześki, a to sprzyjało szukaniu sobie strachów.

@Luke Sugarman
Mów mi Otello. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Jessica Wrens
Awatar użytkownika
30
lat
168
cm
zawodniczka ujeżdżenia
Uznana Klasa Średnia
- A ja myślę, że po prostu wiesz, jaki byłby wynik - nazwała rzeczy po imieniu, mówiąc to jednak żartobliwie, bo wcale nie chciała mu dopiec. Choć nigdy nie jeździła na Otello, to widziała, jaki to typ konia - na pewno nie raz dał się poznać czy to na równoległym treningu, czy na rozprężalni podczas zawodów. Właściwie to nawet podziwiała Luke'a, że ciągnął tę współpracę i - co ciekawsze - odnosił coraz większe sukcesy, najwyraźniej potrafiąc dotrzeć do Otella, który mimo swojej płochliwości, naprawdę chwytał za oko. Jessie to nawet nie dziwiło, biorąc pod uwagę jego pochodzenie.
Czasem, mimo iż Charleston praktycznie nie reagował na zachowanie kompana, Jessie udzielała mu wsparcia delikatnym głaskaniem po szyi, pokazując mu też w ten sposób, że jest naprawdę dobrym chłopcem. Może i mieli nigdy nie odrobić lat, które stracił w treningu pod poprzednią właścicielką, ale kasztan punktował sobie u Jess stabilnym charakterem.
- Nie ma problemu - przystała na propozycję kolegi, po czym niewielkim łukiem wyminęła go i Otella, wjeżdżając na czoło ich niewielkiego zastępu. Nie spodziewała się żadnych problemów ze strony Charlestona, choć na wszelki wypadek poświęciła mu ciut więcej uwagi. Jeśli zaczął się bardziej rozglądać, bo na przykład mimowolnie udzieliło mu się wcześniejsze zachowanie Otella, to delikatnymi półparadami próbowała odwrócić jego uwagę i skoncentrować ją na sobie. Po chwili obejrzała się przez ramię, żeby zobaczyć, czy sytuacja uległa poprawie.
- I jak? Możemy zakłusować? - Zapytała, woląc to uzgodnić, na wypadek gdyby Luke potrzebował trochę więcej czasu na dogadanie się ze swoim koniem. Jeśli jednak dał jej zielone światło, to po ostrożnym nabraniu wodzy na ciut mocniejszy kontakt i półparadzie zaprosiła kasztana do kłusa, dając mu sygnał łydką, który w tych okolicznościach powinien wystarczyć, by koń ruszył wyższym chodem. Zauważyła, że w terenie szedł do przodu znacznie chętniej, więc liczyła na to, że dziś unikną problemu otępiałej reakcji na przyspieszające pomoce. Zaczęła anglezować, pozwalając Charlowi iść żywo do przodu, pod warunkiem, że nie był to niekontrolowany, narastający pęd. Od początku starała się go zachęcić do tego, by angażował zad, a nie tylko szybko przebierał nogami.

@Luke Sugarman @Charleston Disasterpiece
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 312087 lub Discorda Joy#9747. Piszę w w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Szukam sześcioletniego synka.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: głupotę xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Charleston Disasterpiece
Awatar użytkownika
9
lat
181
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Kasztan wprawdzie nie należał do koni bomboodpornych, idących zawsze nieustraszenie przed siebie, niemniej był faktycznie dość stabilnym wierzchowcem. W trudniejszych warunkach, jak na przykład chaos rozprężalni, albo ogólnie w okolicznościach wiążących się z dynamicznie zmieniającym się, głośnym i kolorowym otoczeniem, owszem, łatwo się spinał i wymagał specjalnej troski, dużo uspokajająco-skupiającego działania, jednak i tak wtedy nie odstawiał dzikich cyrków. W terenie, choć na pozycji czołowej robił się nieco bardziej uważny, mimo to chętniej szedł przed siebie w nieograniczoną niczym przestrzeń. Tak zadziało się i teraz, kiedy zgodnie z sugestią właścicielki wyminął zatrzymanego Otella i zaraz to on prowadził ich skromny zastęp. Jego ruch stał się trochę bardziej sprężysty, śmiały, i chociaż oczka początkowo częściej rozglądały się na boki, to uwaga poświęcona mu przez Jess przełożyła się na ogólne skoncentrowanie po prostu na stępowaniu, które też zyskało więcej zaangażowania z jego strony. Ostatecznie to właśnie zajęcie "pracą" (no w tym przypadku skromnym uruchamianiem mięśni, ale nadal) działało na niego najlepiej, bo jego specyficzne usposobienie sprawiało, że takie zwykłe, ludzkie gesty wsparcia czy zachęty miały na niego raczej niewielki wpływ.
Na krótszym kontakcie, po bardzo krótkim spięciu na dzień dobry, które dało się szybko i sprawnie przepracować po prostu impulsem od łydki i działaniem dosiadu, uczciwie oparł się z powrotem na wędzidle mocniej zaokrąglając szyję, co było dla niego osiągalne z zachowaniem równowagi dzięki napędzaniu jego ruchu przez podstawiony w optymalnym stopniu zad. Zaraz bez ociągnięcia zakłusował, oferując Jessie przyjemny w odczuciu, lekki a jednak energiczny chód. Kiedy szedł rozluźniony, a teraz w sumie nawet tak szedł, mógł sprawiać jeźdźcowi naprawdę sporo funu z jazdy - miał w sobie opanowanie, ale wcale nie trzeba było go cisnąć o aktywność. Nie dyskutował z decyzjami kierownictwa na jego grzbiecie, a dopóki naokoło nie działo się nic rzeczywiście przerażającego, pozwalał się w pełni cieszyć z tego prostego ruchu naprzód (zarówno sobie jak i dosiadającej go amazonce).

@Jessica Wrens
Mów mi luczkowa.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Luke Sugarman
Awatar użytkownika
29
lat
184
cm
jeździec, zawodnik i trener
Techniczna Klasa Średnia
Z ulgą przyjął zmianę w zachowaniu ciemnogniadego po zmianie kolejności - naprawdę nie chodziło tu o jakieś ułatwienie dla Luczka, tylko zwyczajnie o większy spokój dla konia, któremu ostatecznie wyjazdy w teren nie powinny kojarzyć się z samym stresem i presją, choć dobrze byłoby spróbować przyzwyczaić ogiera do tego, że ostatecznie nic mu podczas takich wypadów nie grozi. W tym celu pewnie miał już podczas powrotu zaproponować próbę zmiany pozycji, niemniej teraz skupił się po prostu na chwili obecnej. Działał tu i ówdzie z założenia rozluźniającą półparadą, oferował przyjazny kontakt, pilnował zaangażowania w ruch. Zwracał się też do niego uspakajającym tonem w tych momentach, w których wyczuwał budujące się spięcie lub już doszło do nagłego, choć nie tak intensywnego rozładowania.
Kiedy Jess się odwróciła w ich kierunku, podjął jej spojrzenie by zaraz lekko pokiwać głową. - No pewnie, kłusujmy - potwierdził ze słyszalnym w głosie i widocznym na twarzy lekkim uśmiechem. Zawsze doceniał, jak ktoś pytał, bo nawet jeśli jeździłby zawsze z jedną osobą, dokładnie tą samą trasą, w konkretnych miejscach zawsze idąc tym samym chodem, to on sam za każdym razem i tak pytałby, czy przejście będzie w porządku. Konie to nie były maszyny i trzeba było brać na to poprawkę, mogły mieć danego dnia jakiś dziwny humor i wymagać bardziej sumiennego przygotowania, a nawet jeśli miałyby dobry dzień... to i tak wymagały jakiegoś przygotowania.
Odzywając się do koleżanki jednocześnie skrócił troszkę wodze, co nie obeszła się bez wyraźniejszego zadziałania łydką oraz biodrami w siodle, aby w tej pierwszej chwili zaprosić ogiera do wejścia w to niewiele mocniejsze ustawienie w oparciu o wędzidło. Po kilku półparadach i jeszcze jednym wspólnym przytaknięciu sobie na kłus, wydał ogierowi subtelną łydkę, jednak jeśli trzeba było wzmocnić ten impuls, nie krępował się przed poprawką.
Pracą swojego ciała pilnował równego tempa, starając się skutecznie uprzedzać wszelkie spięcia i przestrachy, przy tym dbając też o jakość chodu, w którym rytmicznie anglezował. Teren terenem, ale warto było zachęcać konie do poruszania się w zaokrągleniu i z zaangażowaniem. - Moglibyśmy za parę minut zjechać w taką mniej uczęszczaną ścieżkę. Trzeba będzie przejść przez nią na pewno stępem, ale ona potem wychodzi na bardzo fajną trasę prowadzącą na polanę przy brzegu lasu. To świetne miejsce na galop - zaproponował za jakiś czas, zerkając na Jessie. Nie wiedział, czy kojarzy tą drogę, a jeśli nie to czy jest chętna, aby ją poznać. On sam jeździł po tych okolicach już przecież dobrych parę lat, a tą opcję odkrył stosunkowo niedawno. Niemiej na pewno nie miał zamiaru nalegać, bo aktualnie przez nich obrana, główna trasa na tereny, była przy okazji sporą, fajną "rundą" do wykręcenia i pozostając na niej wcale by nie tracili. Jeśli jednak brunetka wykazała zainteresowanie tą zarzuconą opcją, a sama jej nie kojarzyła, Luke w odpowiednim miejscu uprzedził ją o konieczności zwolnienia do stępa i może mało eleganckim, ale na pewno pomocnym ruchem ręki pokazał kierunek, w którym mieliby odbić. Była to dosyć wąskawa dróżka (ale niewymagająca przeciskania się ciasno między drzewami, na coś takiego z Otellem raczej by nie poszedł :lol:), nieszczególnie wydeptana lecz już po wejściu na nią dało się zorientować, którędy należy iść dalej. W trakcie tej wędrówki blondyn skupiał się przede wszystkim na swoim koniu, bo jednak to w tym miejscu było największe prawdopodobieństwo nastąpienia przez niego na jakiś patyczek, który łamiąc się wydałby przeraźliwy dźwięk - taki godny spłoszenia się.
Po około pięciu minutach ścieżynka wyprowadziła ich na zaciszną, szerszą drogę - Luke poinformował, że powinni zjechać na nią w lewo, a jak już oboje znaleźli się na tym szlaku, zagadnął że mogą ponownie zakłusować. Miało być przed nimi trochę zakrętów i bardzo niewielkich górek, ale potem ścieżka prostowała się.

@Otello of Rohan @Jessica Wrens
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y

Obrazek
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię why not.
Szukam koni na treningi i paru innych głupot.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: żałosne żarty, dużo tekstu mało treści.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
7
lat
170
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Skrócenie wodzy było dla niego wystarczającym sygnałem. Lada moment mieli ruszyć kłusem, a mimo to nie wyprzedzał sygnałów jeźdźca i zareagował dopiero na łydkę. Pierwszym, co mógł zauważyć Luke, było to, że w terenie Otello szedł dużo żywiej niż w jakichkolwiek innych, treningach warunkach. Trudno powiedzieć, czy ten pośpiech był spowodowany otwartą przestrzenią, czy obecnością innego konia na przedzie, ale ogier wyraźnie parł do przodu, nie głuchnąc jednak na sygnały. Jeśli mężczyźnie nie spodobało się to spieszenie - a prawdopodobnie tak było - to Otello grzecznie dostosował się do jego prośby, absolutnie nie próbując przeforsować swojego zdania czy chamsko go wywieźć. Pod wpływem prób zaokrąglenia sylwetki jego kłus z czasem uległ zmianie na lepsze - przestał być taki płaski i spieszący się, a co za tym idzie, stał się o niebo wygodniejszy, nawet jeśli Luke cały czas anglezował. Musiał jednak pilnować Otella, bo ten był skłonny znowu przyspieszyć. Pierwsze kłusy i galopy zawsze były dla niego bardzo emocjonujące. Miał oczy dookoła głowy i był niezwykle pobudzony, a mimo to powstrzymywał się przed niebezpiecznymi zachowaniami, bo te - przynajmniej w celowym wydaniu - raczej nie leżały w jego naturze.
W każdym razie początek trudno było nazwać relaksującym, ale przynajmniej już się nie zatrzymywał i nie pływał na boki, dopóki nie miał ku temu wyraźnego powodu. Na szczęście póki co nie napotkali na swojej trasie żadnych strasznych obiektów, choć tych w lesie na ogół nie brakowało.
W pewnym momencie ponownie zwolnili do stępa, żeby skręcić w boczną, wąską i rzadko uczęszczaną ścieżkę. Pewnie wiązało się to z tym, że pojedyncze gałązki czy dłuższe trawy zaczęły mu się nieco plątać między nogami, co nieszczególnie cieszyło Otella, choć nie wywoływało ataków paniki. Nawet ciche trzaski nie robiły na nim większego wrażenia, gdy szedł za Charlestonem. W takich warunkach pewnie łatwiej było o spotkanie dzikich zwierząt, ale na szczęście póki co nie wyskoczył im żaden dzik ani sarna, których widok bez wątpienia przyprawiałby Otella o stan przedzawałowy. Tymczasem dzielnie jak na siebie przedzierał się do szerszej drogi, na której mieli wznowić kłus.

@Luke Sugarman
Mów mi Otello. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Jessica Wrens
Awatar użytkownika
30
lat
168
cm
zawodniczka ujeżdżenia
Uznana Klasa Średnia
Prędko odczuła prawdziwą przyjemność wynikającą z jazdy. W przeciwieństwie do jazdy na czworoboku, w terenie mogła się odprężyć i nie myśleć intensywnie nad każdym krokiem, co choć przychodziło jej w niewymuszony sposób, to na dłuższą metę było jednak męczące. Tutaj mogła się natomiast rozkoszować. Las pięknie się zazieleniał, sprawiając, że ciężko było oderwać od niego wzrok. Nie musząc się skupiać wyłącznie na koniu, podziwiała te widoki, mimowolnie się uśmiechając. Taki teren, nawet niedługi, na pewno miał ją naładować pozytywną energię na resztę dnia, jeśli - odpukać - po drodze nie wydarzy się nic strasznego. W przypadku Charlestona nie musiała jednak raczej obawiać się takich rzeczy, nawet jeśli towarzyszył im strachliwy Otello. Była w zasadzie pewna, że nawet jeśli oba konie by się czegoś spłoszyły, to po kilkunastu metrach byłoby już po sprawie.
- Pewnie. Powiesz kiedy? - Przystała na jego propozycję, prosząc jednak, by dał jej znać, kiedy skręcić. Nie była pewna, czy myśli o tej samej ścieżce. Jak się miało okazać, znała ją, ale zwykle wjeżdżała w nią z drugiej strony, o czym zorientowała się w trakcie. W zależności od pory roku, las potrafił się diametralnie różnić, a że od dłuższego czasu bywała w nim rzadko, to początkowo nie rozpoznała znajomego miejsca.
Półparadą uprzedziła Charlestona o konieczności zwolnienia do stępa w momencie, w którym zawiadomił ich Luke. Następnie usiadła w siodle, z wyczuciem blokując ruch konia poprzez spięcie mięśni brzucha i przytrzymanie go udami. W przejściu podparła go łydką, sprawiając, że pozostał zwarty i gotowy, zresztą nie bez powodu, bo choć ścieżka była jak najbardziej przejezdna, to przez chwilę musieli jednak bardziej uważać na to, jak stawiają kolejne kroki. Zwłaszcza Jess musiała uważać na głowę, bo zważywszy na wzrost Charlestona, była narażona na oberwanie gałęzią w głowę. Luke pewnie był przyzwyczajony, ale dla niej to była nowość. :lol2:
Przebrnąwszy przez ten najgorszy odcinek, mogli wrócić z powrotem do kłusa. Lubiła takie ścieżki jak ta, nieco bardziej wymagające ze względu na zakręty i niewielkie górki, a mimo to wciąż relaksujące. Ponownie zaprosiła kasztana do wyższego chodu, i tym razem zaczynając anglezować. W nieco bardziej wymagających zakrętach wspomagała go łydkami, ułatwiając wygięcie się. Trochę gimnastyki, nawet w tych warunkach, na pewno nie miało im zaszkodzić.
- Tu zaraz będzie taka polana, prawda? - Zapytała, dając Sugarmanowi do zrozumienia, że jednak kojarzy to miejsce. Faktycznie było dobrym miejscem na galop, ale raczej taki spokojny, bo na szybszy wolała jednak szersze drogi. Na takich polanach jak ta lubiła też czasem trochę porzeźbić, ale nie tym razem. Trzymała się planu, że oba konie mają po prostu trochę przewietrzyć głowy, więc zanim dojechali do polany, spytała się Luke'a, czy ten krótki odcinek wzdłuż lasu mogą pokonać galopem. Jeśli się zgodził, to gdy znaleźli się we wspomnianym miejscu, Jessie cofnęła lekko prawą łydkę za popręg, a lewą przyłożyła do boku konia, wraz z delikatnym ruchem bioder wysyłając go do galopu. Tym razem pozostała w pełnym siadzie, chcąc mieć trochę większą kontrolę nad tym, w jakim tempie będą galopować. Teraz dopiero się rozgrzewali, więc taki spokojny galop był jak najbardziej wskazany. Jej celem było przede wszystkim utrzymanie rozluźnienia, w związku z czym starała się na bieżąco przepracowywać wszystkie delikatne spięcia, jakie pojawiały się w Charlim.

@Luke Sugarman @Charleston Disasterpiece
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 312087 lub Discorda Joy#9747. Piszę w w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Szukam sześcioletniego synka.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: głupotę xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Charleston Disasterpiece
Awatar użytkownika
9
lat
181
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Im dłużej kłusował, tym robił się stopniowo coraz bardziej miękki i rozluźniony, jednocześnie nie tracił koncentracji - nawet pozornie prosta ścieżka w lesie to nie było to samo co idealnie wyrównane, wysokiej jakości podłoże na obiektach treningowych w stajni, a wobec tego mięśnie pracowały nieco inaczej, dzięki czemu ruch pozostawał harmonijny i z całą pewnością daleki od chwiejnego. A i właśnie, mięśnie pracowały, bo zachęcany przez aktywizujące go łydki Jessie szedł w zaangażowaniu, zaokrąglając się w całej sylwetce jeszcze wyraźniej, aż doszło do tego że wręcz sunął z niezaprzeczalną elegancją po tej leśnej drodze, a siedzące w drzewach ptaki z całą pewnością w myślach wystawiały mu co najmniej dziewiątki za akcję nóg i impuls. :lol:
Tak dobrze mu się kłusowało, że początkowo - zupełnie jak nie on, a w każdym razie podczas zwykłych treningów raczej mu się to nie zdarzało - wcale nie miał ochoty zwalniać. Nie był jednak niegrzeczny i gdy brunetka usiadła w siodło aby domknąć go w pomocach do przejścia, z lekkim ociągnięciem ale jednak wyhamował do stępa... nawet się przy tym nie spinając. To znaczy na krótką chwilę zrobił się nieco cięższy na ręku, niemniej problem zniknął szybciej niż się pojawił, samoistnie odchodząc w zapomnienie kiedy Charleston postawił pierwszy krok już w niższym chodzie.
Bez zawahania odbił z tej głównej w boczną, ciaśniejszą ścieżkę. Przez moment nieco uważniej mierzył otoczenie bystrym okiem, ale to by było na tyle jeśli chodzi o jakąś jego reakcję - poza tym pozostawał aktywny i kroczył raźnie przed siebie, nie zważając za bardzo na jakieś okazjonalne trzaski czy szeleszczące dźwięki spod swoich kopyt. Otello też mu w żaden sposób nie przeszkadzał, nawet jeśli miałby się kręcić bliżej przy jego zadzie. Dopóki nie próbował go podgryzać ani uskuteczniać jakichś innych złośliwych zaczepek, kasztan dobrotliwie akceptował obecność drugiego ogiera, zwłaszcza że miał na grzbiecie jeźdźca - bo z jeźdźcem na grzbiecie był przyzwyczajony, że czasem musiał liczyć się z bliskością innych koni i nauczył się ten fakt tolerować.
Po wyjściu na szerszą, już nie taką zarośniętą drogę, ochoczo zakłusował po otrzymaniu do tego sygnału, prędko wracając w tym chodzi do sylwetki osiągniętej w nim już wcześniej. Dzięki temu wyginał się nienagannie w oparciu na pomocach podczas większych i mniejszych zakrętów, pozostając przy tym w równowadze niezależnie od nierówności terenu, oraz przeżuwając sobie delikatnie wędzidło, które w rękach jego właścicielki nie kojarzyło mu się źle.
Zmiany krajobrazu nie robiły na nim szczególnego wrażenia - nieco więcej widocznej przestrzeni nie sprawiło, że nagle odbiła mu palma i zapragnął rzucić się przed siebie szalonym galopem. Jego chęć do ruchu była na tym samym, stabilnym poziomie, jako chęć a nie jakaś dzika potrzeba. Kiedy więc otrzymał impuls do zagalopowania, przeszedł do wyższego chodu od razu i od razu poruszał się w nim aktywnie, jednak nadal to Jess miała nad nim pełną kontrolę i bez najmniejszych problemów mogła ustanowić tempo jako spokojne, lecz przy tym wcale nie pozbawione aktywności ze strony Charla. A że generalnie wszystko mu grało jak trzeba, to i szedł taki przyjemnie okrąglutki, niosąc amazonkę tym swoim dużym ale mimo to wręcz fotelowym galopem. Poparskiwał też cicho do rytmu, czym zdradzał swoje ogólne rozluźnienie.

@Jessica Wrens
Mów mi luczkowa.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Luke Sugarman
Awatar użytkownika
29
lat
184
cm
jeździec, zawodnik i trener
Techniczna Klasa Średnia
Chociaż Sugarman najbardziej lubił skupiać się na koniu i pracy z nim, to jednak byli w terenie, i to nie sami. Skoro zaś okazało się, że na drugiej pozycji Otello czuł się znacznie lepiej i szedł pewniej, tym bardziej mógł skusić się na drobną pogawędkę z koleżanką kiedy już wyjechali na tą nieco krętą ścieżkę i zaczęli kłusować. Mówi się niby, że mężczyźni nie mają podzielnej uwagi, ale po tylu latach pewne rzeczy przychodziły mu na tyle naturalnie, że mógł zagadywać Jess bez utraty jakości w podtrzymywaniu impulsu, kontrolowaniu tempa oraz wyginania wierzchowca na łukach. Podzielił się więc z brunetką tym, że widział wczoraj jak pracownicy stajni obsadzali sadzonki drzew owocowych na przodach posesji, niedaleko bramy wjazdowej. Nie znał się na tym jakoś bardzo, wobec czego wyraził odruchowe zaniepokojenie, czy te drzewka przypadkiem nie przyciągną do Orchardu pszczół, niemniej ostatecznie wzruszył na to ramionami i stwierdził, że na pewno nie było to nieprzemyślane zagranie, a on tylko ma nadzieję, że były to małe jabłonki. To byłoby bardzo praktyczne. Jeszcze gdzieś obok przydałaby się mała grządka, w której zasiałoby się nasiona marchwi, to dopiero byłby wtedy full wypas. :lol2:
- Tak, będzie polana. Ścieżka jest bezpieczna i ciągnie się na tyle długo, że idealnie nadaje się do długiego, spokojnego galopu. - Zrozumiał, że Jessie także znała tę trasę, więc nawet nie to, że ją o czymś uświadamiał, a raczej w ten sposób wyrażał swoją chęć na takie wykorzystanie drogi między polaną a lasem.
Kiedy wyjechali na łąkę, Luke dał się w pierwszej chwili rozkojarzyć okolicznościom przyrody. Wcześniej, kiedy byli w powoli zieleniejącym lesie, już dało się czuć tą wiosnę w powietrzu, co samo w sobie napawało go sporym optymizmem. Jednak dopiero teraz wyraźnie zobaczył, że ta wiosna naprawdę jest w rozkwicie; blondyn zawsze był trochę romantykiem, co było równoznaczne z tym, że przyroda w jakimś sensie go poruszała (w różny sposób w zależności od tego, w jakim otoczeniu przyrodniczym się znajdował). Gra słońca i cienia od chmur na dość gęstym już dywanie z bujnej trawy budziła w nim jakieś odczucia nadziei, radości na coraz cieplejsze temperatury i ogólnie ładniejszą pogodę. Miał to szczęście, że żadne pyłki go nie uczulały, w związku z czym mógł cieszyć się tą piękną porą roku w pełni.
Z tej małej zadumy nad pięknem natury wyciągnęła go sugestia Jess, aby zagalopować - tak jak umówili się jeszcze przed dojazdem do polany. Prędko skoncentrował się całkowicie na ciemnogniadym i wystosował kilka mających go skupić półparad, by następnie w ślad za koleżanką usiąść miękko w siodło i, po przesunięciu jednej z łydek do tyłu, wydać mu wyważony impuls do galopu. Spodziewał się, że za drugim koniem Otello pójdzie niemal sam z siebie, zapewne nie chcąc zostawać za bardzo w tyle - co wiązałoby się z większym oddaleniem od Charlestona. Po tym co działo się do tej pory nie szykował się też na chęć do ścigania się ze strony swojego wierzchowca, niemniej i tak pracą przede wszystkim dosiadu zabiegał o dobre, raczej spokojne tempo. Delikatnym działaniem ręki zachęcał go do galopowania z zaokrągloną szyją, nad całościowym zaokrągleniem sylwetki pracował dół jego ciała, czyli odpowiednio działający w siodle ciężar do pary z obejmującymi boki konia łydkami. Jeśli była taka konieczność, stosował bardziej wstrzymujące pomoce, jednak jeżeli ogier szedł bez pośpiechu, Luke dał mu więcej luzu i nie ingerował przesadnie (choć rzecz jasna nie zostawiał go samego). Po jakimś czasie generalnie chętnie przeszedłby do lekkiego półsiadu, wypróbował więc tę opcję, chcąc odciążyć grzbiet konia, ale jeżeli Otello nie zareagował na to najlepiej, mężczyzna powrócił do pełnego siadu i już w nim pozostał.
Nie nastawiał się na żadną katastrofę, lecz z tyłu głowy miał tą świadomość, że z gęstej i już dość wysokiej trawy bądź z buszu po drugiej stronie ścieżki mogło wyskoczyć jakieś zwierzę. A jednak obyło się bez takich niespodzianek... - Mamy szczęście jeśli chodzi o brak towarzystwa dzikich zwierząt - stwierdził z uśmiechem gdy kolejne foule przybliżały ich do wjechania z powrotem w las. Za moment najpewniej zgodzili się na przejście do kłusa, i dosłownie kilka chwil później... drogę przeciął im całkiem spory zając (może wielkanocny?). Konie zdecydowanie były pierwsze w usłyszeniu i zobaczeniu go, dlatego reakcja Luczka na pewno nie mogła wyprzedzić reakcji jego dzielnego wierzchowca.

@Otello of Rohan @Jessica Wrens
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y

Obrazek
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię why not.
Szukam koni na treningi i paru innych głupot.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: żałosne żarty, dużo tekstu mało treści.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
7
lat
170
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Chociaż jeździec nie kazał mu długo czekać na sygnał do zagalopowania za drugim koniem, Otello i tak zdążył złapać nerwa. Momentalnie obleciał go strach, gdy Charleston ruszył galopem i choć trwało to dosłownie ułamki sekund, zanim i jemu pozwolono dołączyć do galopu, to zdążył wyrazić swoje zaniepokojenie tym faktem. Zgodnie z przypuszczeniami ruszył aż nadto dynamicznie, jakby chciał zyskać pewność, że towarzysz mu nie ucieknie. Dopiero po kilku krokach galopu zaczął się wyciszać, w co wkład na pewno miało działanie jeźdźca. W tych warunkach musiał się nieco napocić, żeby wyegzekwować od konia okrągłą, skróconą sylwetkę, ale nie było to niemożliwe. Uwaga konia wciąż była po równo podzielona między jeźdźcem, a otoczeniem, dzięki czemu pozostawał pod względną kontrolą i pozwalał na manipulowanie tempem. Nigdy nie miał parcia na to, żeby pędzić na złamanie karku lub się ścigać, więc dopóki Charleston pozostawał w komfortowej, nie za dużej odległości, Otello był w pełni usatysfakcjonowany. W pewnym momencie nawet parsknął krótko i sam zaproponował obniżenie szyi, ale ta sielanka niestety nie trwała długo. Ledwie zdążył się odprężyć, a już skończyła im się droga, wymuszając powrót do kłusa. Zwolnił do niego dość płynnie, nie zapierając się na ręce, po czym czujnie nastawił uszy do przodu, wyprzedzając kolejne zdarzenia. Być może wyczuł obecność zająca wcześniej, a może był to zwykły przypadek, ale i tak przestraszył się, gdy spłoszone zwierzę nagle wyskoczyło obu koniom pod kopyta i zygzakiem czmychnęło wgłąb polany. Otello momentalnie się zatrzymał i trudno powiedzieć, czy był bardziej przestraszony, czy zdumiony. Na sztywnych, nieco rozkraczonych nogach obejrzał się za zającem i dopiero w reakcji na jakiekolwiek działanie jeźdźca stanął jak koń, a nie pokraka. Nie był jednak skłonny do tego by kontynuować kłus - cały czas był napięty jak struna i głośno się wentylował przez nadęte nozdrza, na wszelkie próby odesłania do przodu reagując jeszcze większym spięciem, kładzeniem uszu i nadymaniem boków. Nawet jeśli Jessie z Charlestonem zdążyli się w tym czasie oddalić, nie był to dla niego wystarczający argument żeby się odwiesić. Ponownie mógł ich uratować tylko spokój i morze cierpliwości, bo prędzej czy później na pewno miał przetrawić tę traumę i dołączyć do drugiego konia.

@Luke Sugarman
Mów mi Otello. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Jessica Wrens
Awatar użytkownika
30
lat
168
cm
zawodniczka ujeżdżenia
Uznana Klasa Średnia
Również jej uwadze nie umknęły prace ogrodowe, które w ostatnim czasie wykonano w Orchardzie. W przeciwieństwie do Luke'a, od początku była zachwycona tym pomysłem i nie obawiała się towarzystwa pszczół, które były przecież bardzo pożyteczne. Nieraz spotkała się z tym, że na terenie stajni znajdowały się ule i wszyscy żyli ze sobą w zgodzie, więc takie drzewa na pewno nie miały nikomu zaszkodzić, o czym oczywiście nie omieszkała zapewnić kolegi.
Musiała przyznać, że tego dnia jazda na Charlestonie była prawdziwą przyjemnością. Tak jak podczas codziennych treningów musiała się namęczyć, żeby wyciągnąć z kasztana coś więcej, tak dzisiaj nie musiała robić prawie nic. Impuls i chęć do ruchu naprzód, których zawsze poszukiwała, były dziś niewymuszone, sprawiając, że Jessie mogła się w pełni zrelaksować i cieszyć okolicznościami przyrody. Charleston był w galopie tak wygodny, że nawet nie pomyślała o tym, żeby przejść do półsiadu, którym zwykle ratowała się w terenie. Temu koniowi nie zależało jednak na to bym, by ścigać się z wiatrem, więc mogła rozkoszować się takim spokojnym, okrągłym galopem tak długo, jak miała na to ochotę.
Albo do czasu aż skończy się droga. Widniejący przed nimi wjazd do lasu sprawił, że musiała zwolnić do kłusa, o czym w porę uprzedziła Sugarmana, podnosząc rękę do góry i dodatkowo komunikując głosem o swoich zamiarach. Od dosiadu zwolniła do niższego chodu i od razu zaczęła anglezować.
- Prawda? Aż jestem zdziwiona, że jeszcze nie spotkaliśmy żadnej sarny - odparła, tym chyba sprowadzając na nich "nieszczęście" w postaci zająca, który wyskoczył im na drogę niespełna pół minuty później. Pewnie nawet by go nie zauważyła, gdyby nie to, że oba konie dosłownie wmurowało. Chcąc nie chcąc, miało to wpływ na równowagę Jessie, ale na pewno nie w stopniu, w którym byłaby choć bliska rozstania się ze swoją ujeżdżeniówką, która z pewnością również przyczyniała się do tego, że zawodniczka na ogół mocno trzymała się w siodle.
- Co to było? Zając? - Zapytała, oglądając się na kolegę, którego koń zareagował dokładnie tak samo. Oba stały napięte, czujne i wyraźnie zaoferowane zwierzęciem, które już dawno znikło w trawach.
- No już, to nic takiego... - Po chwili odezwała się ciszej do swojego konia, którego pogładziła dłonią po jednej stronie szyi. Dała mu chwilę czasu na to, żeby przemyślał sytuację, po czym poprosiła żeby ruszył stępem. Była przekonana, że oba konie po prostu pójdą do przodu i zapomną o zającu, ale okazało się, że przynajmniej Otello ma w tym względzie inne zdanie. Jeśli Charlie ruszył do przodu, Jessie była zmuszona poczekać na Luke'a i Otella i wjechać na woltę lub całkowicie się zatrzymać. Istnieje jednak ryzyko, że oba konie zafiksowały się na tyle, że pozostawały głuche na prośby, a wtedy nie zostało jej nic innego niż przekonać Charlestona do powrotu na ziemię, choć bez zbędnych nerwów, które nikomu by nie pomogły.

@Luke Sugarman @Charleston Disasterpiece
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 312087 lub Discorda Joy#9747. Piszę w w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Szukam sześcioletniego synka.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: głupotę xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Charleston Disasterpiece
Awatar użytkownika
9
lat
181
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Kasztan naprawdę zachowywał się wzorowo - szedł pewnie przed siebie, w równowadze niezachwianej żadnymi nierównościami podłoża, okrągło i aktywnie oraz bez najmniejszego ciągnięcia. To znaczy w pewnym sensie ciągnął - siebie w ruchu, do tego niewymuszonego zaangażowania, którego brunetka nie musiała od niego egzekwować żadnym większym wysiłkiem, ponieważ starczyła mu subtelna motywacja ze strony podtrzymującej impuls łydki, w połączeniu ze współgrającym z jego foule dosiadem. Gdyby miał taką możliwość, zapewne bardzo chętnie galopowałby przez dłuższy czas w ten sposób, jednak nie oponował przed zwolnieniem z powrotem do kłusa, do którego przeszedł w odpowiedzi na wstrzymujące pomoce właścicielki. Po przejściu w dół poruszał się nadal energicznie, poniekąd odruchowo szukając możliwości wydłużenia szyi jakby sam chciał zaproponować żucie z ręki. Całościowo był solidnie oparty na pomocach i wciąż miał swój ciężar oparty na tylnych kończynach, sprawiając zapewne wrażenie, że jego pewność w poruszaniu się przed siebie jest nie do naruszenia...
Niestety Charleston nie należał do koni w pełni bomboodpornych, i chociaż taki zając był raczej niewielkim zwierzątkiem (zwłaszcza w porównaniu do takiego wyrośniętego hanowera) to zdecydowanie pojawił się, przynajmniej jak dla niego, niespodziewanie. Nagłe przecięcie im drogi w bardzo niedużym oddaleniu (co zapewne odegrało kluczową rolę w przestraszeniu się kasztana) spotkało się z wręcz zszokowaną stopką. Ogier jakby wbił wszystkie cztery nogi sztywno w podłoże podczas dość gwałtownego parkowania, przy którym również delikatnie przysiadł na zadzie, jego głowa poszybowała do góry i wycofała się, zaś z rozszerzonych nozdrzy uleciało głośne furknięcie. Jeszcze dłuższy moment stał w takim wyczekującym napięciu, raz czy dwa wzdrygnął się też w reakcji na szelest w pobliskich krzakach. Dopiero po kilkunastu sekundach spuścił powietrze w przeciągniętym, ekspresyjnym parsknięciu, po którym jednak był w stanie ruszyć przed siebie stępem, o co został poproszony. Jego pierwsze kroki okazały się skrócone i odczuwalnie sztywne, lecz całościowo dało się poznać, że miało mu stopniowo przechodzić przejęcie całym tym zajściem. Kiedy musiał zaczekać na drugiego konia wciąż zdradzał oznaki wzmożonej czujności, niemniej podczas wolty znalazł nieco spokoju w oparciu na pomocach, tak że nawet późniejsze odczekanie w stój nie wzbudziło w nim już nerwów i na dobrą sprawę mógł cierpliwie odstać ile było trzeba, by następnie - wracając do normalności - kontynuować teren.

@Jessica Wrens
Mów mi luczkowa.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Luke Sugarman
Awatar użytkownika
29
lat
184
cm
jeździec, zawodnik i trener
Techniczna Klasa Średnia
Mógł domyślać się takiego a nie innego zachowania Otella przy rozpoczęciu galopu, dlatego tym bardziej się nim nie zrażał i zachował całkowite opanowanie, skupiając się na pracy swojego ciała i szczerze licząc, że jego spokój udzieli się wreszcie choćby w jakimś stopniu wierzchowcowi. Oczywiście okoliczności okazały się sprzyjające – zero zakłóceń z otoczenia, a także zrównoważenie konia z towarzyszącej im pary zagrały na jego korzyść, umożliwiając dotarcie jego wyważonych pomocy do ciemnogniadego oraz ich przemówienie do niego. Niestety nie potrwało to za długo. Wraz z końcem drogi wzdłuż polany lepiej było przejść do niższego chodu, o co poprosił Rohana w następstwie gestu koleżanki. Od razu po zwolnieniu do kłusa anglezował miękko, nie ograniczając ogiera wstrzymującymi pomocami, za to zachęcając go do dalszego, dziarskiego ruchu naprzód. - Ale powiem ci, ostatnio trafiło mi się parę takich terenów totalnie niczym nie zakłóconych – odpowiedział na słowa Jessie, święcie przekonany że w takim razie może rzeczywiście i tym razem nie spotkają żadnej dzikiej zwierzyny, w końcu to nie było coś, co działo się zawsze… Well. :lol:
Nie szykował się na nagłe zatrzymanie, niemniej nie dał mu sobą nie wiadomo jak zachwiać; zadziałały w nim bardzo dobrze wyrobione odruchy, dzięki którym nie wychylił się do przodu - co przy takiej gwałtownej stopce mogłoby trochę nawet wyciągnąć z siodła – za to został ciężarem z tyłu, zupełnie machinalnie siadając głęboko w siedzisko. Nogi jedynie nieco pewniej objęły boki konia, ale bez kleszczowego zaciskania się na nich, zaś ręka pozostała w miejscu, jedynie palce mocniej przytrzymały wodze na wypadek, gdyby miało zaraz dojść do jakiegoś uskoku w bok albo obrotu. Jednak oba konie pozostały nieruchome niczym wmurowane, więc i Luke zaraz naturalnie wrócił do pełnego rozluźnienia, jeszcze zachęcająco przesuwając dłonie w przód. - Chyba zając – potwierdził, zerkając na brunetkę, bo i faktycznie taki zającowaty kształt mignął mu na ich drodze chwilę temu.
Biorąc pod uwagę stopień napięcia jego wierzchowca, Sugarman na pewno nie miał zamiaru cisnąć go o natychmiastowe ruszenie dalej ścieżką, bo zacznijmy od tego, że w takich przypadkach w ogóle rzadko kiedy próbował na siłę wymusić zmierzenie się ze źródłem strachu. W końcu Luczek był uosobieniem łagodności, i czasem przez brak zacięcia dawał sobie lekko wchodzić na głowę… ale czuł się mimo wszystko dobrze ze swoim podejściem. - Heej, kolegoo. Wszystko jest w porządkuu – odezwał się głębokim, spokojnym głosem do konia, przedłużając jeszcze sylaby dla podkreślenia tego calming przekazu. Zadziałał raz aktywizująco, lecz po otrzymaniu w reakcji jedynie poprawy pozycji stojącej, póki co odpuścił aby dać mu po prostu czas na dojście do siebie. Przełożył też wodze do jednej ręki i ułożył ją na końskiej szyi, a następnie zaczął ją miarowo gładzić i powtarzać jeszcze nieco ciszej słowa otuchy. Gdy za jakiś czas ponowił impuls do ruszenia – wtedy kiedy Jess z Charlestonem ruszyli stępem – i spotkał się z ponownym zaparciem się, raz jeszcze odpuścił, nie chcąc wywierać jeszcze większej presji skoro Otello wyraźnie nie radził sobie z tą, którą wywarł na nim jeszcze nadal nieustępujący strach.
Raz na jakiś czas proponował ruszenie precyzyjnym, pewnym impulsem, lecz jeśli koń się zapierał, mężczyzna odpuszczał, znów do niego przemawiał i niebawem ponawiał swoje zapytanie o pójście stępem. Tym sposobem nie był nachalny i nie powodował u wierzchowca potęgowania stresu, ale i tak pokazywał, co powinno nastąpić. Po ilu próbach doszło do przezwyciężenia klątwy odrętwienia to nieważne, ważne że w którymś momencie do tego doszło, na co blondyn zareagował słowną pochwałą i delikatnym poklepaniem po szyi.
- Duże, dostojne, silne zwierzęta… – westchnął z rozbawieniem w ramach komentarza do całej tej sytuacji, dołączając do czekającej na nich dzielnie pary. Z końmi miał do czynienia od dzieciaka, więc ich strach przed nawet małymi, zupełnie nieszkodliwymi rzeczami czy właśnie innymi zwierzętami nie był mu obcy, niemniej raz na jakiś czas i tak zdołał go ponownie zadziwić. – To co, jeszcze chwila na ochłonięcie głów, a potem wracamy do kłusa? – zaproponował, posyłając Wrens przepraszający uśmiech. Czuł jednak, że zostanie zrozumiany, bo przecież Jessie także nie należała do niechlubnego grona jeźdźców, stawiających własne widzimisię ponad dobro kopytnych – czy to fizyczne, czy psychiczne.
Kiedy już wyczuł jakąś względną poprawę u Otella (albo doszedł do wniosku, że ogier potrzebuje przepracować zajście z zającem poprzez ruch) dał znać, że mogą przejść do wyższego chodu, co zasugerował ogierowi aktywizującym impulsem. Ciało jeźdźca nie sugerowało żadnych zagrożeń - Luke nie siedział tak, jakby wyczekiwał kolejnego niebezpieczeństwa, nie próbował tłamsić konia tylko działał lekkimi pomocami, którymi jak zazwyczaj oferował mu stabilne oparcie i zachęcał nimi do angażowania się. W ciężkich warunkach (temperament Rohana był ciężkim warunkiem :lol2: <3) wyłącznie spokój i konsekwencja mogła go wybawić.

@Otello of Rohan @Jessica Wrens
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y

Obrazek
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię why not.
Szukam koni na treningi i paru innych głupot.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: żałosne żarty, dużo tekstu mało treści.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
7
lat
170
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Przekonanie Otella do postawienia pierwszego kroku w przód zajęło zdecydowanie dłużej, niż powinno. Na szczęście koń w swoim uporze pozostawał względnie bezpieczny, bo nie reagował na łydkę cofaniem, czy próbą ucieczki w górę. Po prostu konsekwentnie nadymał się jak nadymka i pozostawał głuchy na prośby jeźdźca, aż wreszcie zrozumiał, że nic mu nie zagraża. Zdecydowanie pomógł mu spokój Luke'a, który nie pozwolił na to, by Otello zaczął pod nim tańcować i zapętlać się w spirali strachu. Mimo to pierwsze kroki stępa były spięte, zupełnie jakby spodziewał się, że lada moment może zostać czymś niemile zaskoczony. Nie odmawiał już jednak ruchu naprzód, co wkrótce pozwoliło im dołączyć do Jessie i Charlestona, przy których poczuł się odrobinę pewniej. Wreszcie głęboko odetchnął i sam zaproponował obniżenie szyi, prosząc o trochę dłuższą wodzę. Jednym uchem co prawda wciąż nasłuchiwał, a ślepiami zerkał za siebie, ale nie przeszkadzało im to w kontynuowaniu terenu.
Po przejściu do kłusa poziom stresu w ciele ciemnogniadego ponownie lekko wzrósł, co wiązało się przede wszystkim z wysokimi emocjami, jakie go nie opuszczały. Nie był prostym koniem do jazdy. Niedoświadczoną osobę prawdopodobnie szybko zostawiłby na drzewie, choć nie było w nim śladu agresji. Był po prostu nadmiernie wrażliwy i wybuchowy, więc zanim udało im się ustalić właściwe tempo kłusa, Luke zapewne miał wrażenie, że siedzi na tykającej bombie, gdyż Otello gotował się w sobie, próbując znaleźć ujście dla emocji w sposobie poruszania się. Ponownie zajęło mu chwilę przetrawienie tej sytuacji i uspokojenie się na tyle, by oboje mogli zacząć z powrotem czerpać przyjemność z tego wyjazdu.

@Luke Sugarman
Mów mi Otello. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Jessica Wrens
Awatar użytkownika
30
lat
168
cm
zawodniczka ujeżdżenia
Uznana Klasa Średnia
Jessie była naprawdę wdzięczna Charlestonowi za ten spokój, którym odznaczył się nawet w stresowej sytuacji. Gdy kątem oka widziała, jak bardzo przeżywa to Otello, tym bardziej cieszyła się, że jej koń potrafił się otrząsnąć "ot tak", bo prawdopodobnie nie byłoby jej stać na takie opanowanie jak Luke'a. Kiedyś była pod tym względem bardziej beztroska, ale odkąd była mamą, to zauważyła, że niepokoją ją takie sytuacje i konie, więc na dłuższą metę nie byłaby w stanie współpracować z takim koniem jak Otello.
- Pewnie, dobrze im to zrobi - przystała na propozycję kolegi, gdy ten już zdołał do niej dołączyć wraz z ciemnogniadym. Nie miała nic przeciw temu, by dać koniom czas na ochłonięcie w stępie; nigdzie się nie spieszyli i choć Charleston był już gotów na to, by znowu kłusować czy galopować, to nie czuła, by stęp jakkolwiek mu przeszkadzał. Poczekała więc na znak od Luke'a, po którym przygotowała swojego konia do zakłusowania, by następnie ruchem bioder i łydką zachęcić go do ruszenia wyższym chodem. Następnie zaczęła anglezować, chwilę poświęcając na to, by wyczuć konia i zareagować na ewentualne zmiany, jeśli jakieś wystąpiły w jego zachowaniu. Jeśli czuła, że się lekko wahał, nie omieszkała udzielić mu większego podparcia łydką, czy nawet wydać zachęcającego cmoknięcia, które miało lekko pobudzić konia i zachęcić do żwawszego kłusa. Jeśli natomiast był pobudzony i zanadto się spieszył, to również podjęła odpowiednie środki, by go jednak odrobinę wyciszyć, choćby poprzez wyraźniejsze siadanie w siodle podczas anglezowania.
- Czuję się jakby jakiś smok siedział nam na plecach - rzuciła do Luke'a z rozbawieniem w głosie, bo mimo trzymanej odległości, nie sposób było nie usłyszeć tego, jak Otello się emocjonował. Nie trwało to jednak długo, tym bardziej, że mimo długiego odcinka, jaki poświęcili teraz na kłus, nie spotkały ich żadne niespodzianki i przeszkody. Z pewnością obie pary zdążyły puścić w niepamięć spotkanie z zającem i ponownie się zrelaksować, nim Jessie podjęła decyzję o powrocie do stępa, oczywiście uprzedzając Luke'a o swoich zamiarach. Po przejściu oddała Charlestonowi wodze, nie martwiąc się o to, że mógłby coś z tego powodu wywinąć.
- Niedługo dotrzemy do takiej fajnej, szerokiej drogi. Co powiesz na drugi galop? - Zaproponowała, wyobrażając sobie, że po dojechaniu do wspomnianego miejsca pierw chwilę zakłusują, a potem od razu przejdą do galopu, o ile nie spotkają na drodze nikogo ani niczego, co mogłoby im pokrzyżować plany. Jeśli mężczyzna przystał na jej propozycję, to jeszcze przez parę minut jechali stępem, aż zobaczyli zakręt, który był początkiem wspomnianej drogi. Jessie zaczęła wówczas przygotowywać Charlestona do nadchodzącego zagalopowania, czyli nabrała wodze na kontakt, dojeżdżając do niego łydką, przez chwilę stępowała, pracując nad zniwelowaniem ewentualnego spięcia, po czym zaprosiła ogiera do kłusa, a tuż potem do galopu, w którym tym razem dała mu szansę pójść szybciej, przechodząc w tym celu do półsiadu.

@Charleston Disasterpiece @Luke Sugarman
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 312087 lub Discorda Joy#9747. Piszę w w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Szukam sześcioletniego synka.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: głupotę xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Charleston Disasterpiece
Awatar użytkownika
9
lat
181
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Jak zostało wspomniane, konieczność odczekania na drugą parę nie wzbudziła w Charlu nowej fali niepokoju, chociaż sama w sobie też jakoś szczególnie bardziej go nie wyciszyła - chociaż w jego przypadku nie była to jakaś wielka strata, bo z reguły nie nakręcał się przesadnie i łatwo odpuszczał swoje strachy po ich minięciu (lub w miarę prędko orientował się, że nie ma czego się bać (chyba że mowa o kałużach)). Z tego względu gdy już ruszyli stępem w komplecie po prostu potrzebował chwili na rozruszanie się w tym chodzie na nowo, dzięki czemu mógł pożegnać się z resztkami spięcia wywołanego przez tamto nagłe przecięcie im drogi przez zająca. Niespecjalnie zwracał uwagę na poddenerwowanie Otella, co najwyżej cofnął na niego czasem ucho kiedy ten wydawał z siebie świadczące o emocjonalnym przeżywaniu dźwięki, ale z nich samych nic sobie nie robił. Był na to zbyt eleganckim koniem. :lol:
Poproszony o przejście do wyższego chodu zakłusował z delikatnym opóźnieniem, które wynikało bardziej z drobnego rozkojarzenia a nie z niechęci. Jego ruch na samym początku kłusa z tego samego powodu mógł wydać się ospaly, aczkolwiek Jessie nie musiała się przesadnie wysilać aby ponownie go ożywić, bo starczyło mu parę nieco wyraźniejszych impulsów od łydki żeby z lekkością zacząć się odczuwalnie bardziej angażować, za czym szło pewniejsze zaokrąglenie sylwetki. Generalnie całkiem sprawnie powrócił do tego, co prezentował sobą jeszcze przed nieoczekiwanym spotkaniem z dzikim zwierzęciem, tym samym oferując swojej właścicielce wysoki komfort jazdy przy niewielkim nakładzie pracy z jej storny.
Nie protestował przed powrotem do stępa otrzymawszy zwalniające pomoce, a po przejściu chętnie skorzystał z oddanej wodzy, swoim wyciągnięciem szyi oraz równym, obszernym krokiem jasno komunikując amazonce swoje ogólnie zrelaksowanie jak i wciąż obecną w nim energię, niesłabnącą z kolejnymi spokojnymi minutami stępa.
Po zjechaniu na obraną przez brunetkę drogę miękko wrócił na kontakt z jej ręką, by niewiele później bez żadnego opóźnionego zapłonu aktywnie zakłusować. Zapewne zgodnie z przypuszczeniem kobiety zagalopował także płynnie, nie zaskakując jej niczym co świadczyłoby o jego nadmiernej ekscytacji bądź nerwach. Czując jednak odciążenie grzbietu za sprawą zmiany dosiadu, dość naturalnie (a w każdym razie naturalnie na tym etapie wyszkolenia) zaokrąglił plecy, równocześnie w jakimś stopniu wydłużając swoją sylwetkę i tym samym popełniane foule, co poskutkowało niewielkim zwiększeniem tempa - bez pośpiechu. Kasztan mógł i był skłonny galopować w taki sposób przez naprawdę długi odcinek, ponieważ pozwalały na to jego nienaganna kondycja, stopień rozgrzania no i przede wszystkim okoliczności, czyli otwarta przestrzeń. Taka a nie inna kombinacja sprawiała, że Charleston nie odczuwal praktycznie żadnych ograniczeń związanych z jego nie najlepszymi doświadczeniami pod jezdzcem w dawnych latach, choć wcale nie sprawiała, że robił się gluchy na pomoce. Wobec tego był w stanie sprawnie odpowiedzieć na zmianę sygnałów wysyłanych przez Jess, choć aktualnie zdecydowanie nastawiał się na żywy galop.

@Jessica Wrens
Mów mi luczkowa.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odpowiedz