Johnny był zły, że przez ten cały wypadek jego plany na wieczór rozmyły się. Co prawda mógłby bardziej uważać przechodząc środkiem ulicy, więc na pewno część winy spoczywała na jego barkach, jednak ostatecznie nie wydarzyło się nic strasznego. Jednak wizyta w szpitalu była koniecznością, bo jednak przy upadku zarył tą swoją piękną główką o asfalt i nawet pojawiła się jakaś krew. Chociaż początkowo był tak wściekły, że był w stanie wstać i sam pójść opierdolić kierowcę, zrzucając na niego całą winę. Lecz wtedy okazało się, że sprawczynią była młoda, ładna i urocza blondyneczka. A to już kompletnie zmieniało jego podejście do sytuacji. Jednak nie w pierwszym odruchu, bo na samym początku jej buzia wydała mu się w pewnym sensie znajoma. Musiało to być tylko jego wrażenie, bo gdy dziewczyna stanęła z nim twarzą twarz, to nie zdradzała żadnych personalnych emocji co do jego osoby. Więc nie spotykał się z nią nigdy wcześniej. To jeszcze bardziej mu odpowiadało. Natychmiast schował całą swoją złość w kieszeń i zaczął zachowywać się jak na ofiarę incydentu drogowego przystało.
Był skory do współpracy z blondynką z dwóch powodów. Po pierwsze, wzywanie policji jemu wcale nie było na rękę. Wolał się nie wychylać, a tym bardziej samemu nie dzwonić na policję, bo gdyby zaczęli grzebać to mogłoby się dla niego źle skończyć. Po drugie, w ten sposób szedł dziewczynie na rękę, więc ona z automatu była mu dłużna. A ten układ naprawdę mu odpowiadał. Ustalili wspólną wersję, wezwali pogotowie, a potem oddał się w ręce pierw ratowników, później lekarzy. Dalej rozpoczął się cały maraton przeróżnych badań i wizyt lekarskich, przez co jego noc strasznie dłużyła się, a na sam koniec dowiedział się, że będzie musiał zostać w szpitalu przez kolejne trzy dni.
Początkowo trafił do jakiejś ogólnej sali, ale szybko wyjaśnił to sobie z kim trzeba - czyli dokładnie mówiąc
posmarował - więc został przeniesiony do mniejszej, ale prywatnej i to nawet z telewizorem. Nie spodziewał się żadnych gości, bo nikogo nawet nie poinformował. Jedynie swoich współpracowników, z którymi miał się kontaktować w najbliższym czasie. A mimo to usłyszał pukanie do drzwi. Odwrócił twarz w jej stronę i chwilę przyglądał się jej uważnie, po czym nawet lekko uśmiechnął się.
- Pani Sprawczyni, zapraszam. Tym razem chyba kontakt z panią niczym mi nie grozi - zaczął z lekkim poczuciem humoru. Widział jak bardzo zestresowana była dziewczyna poprzedniego dnia, więc stwierdził że próba celowego wzbudzania w niej jeszcze większego poczucia winy nie będzie najlepszą taktyką.
- I czym przyszła mnie pani przekupić do podtrzymania „naszej wersji wydarzeń”? - powiedział, kierując wzrok na rzeczy, które kupiła. Jak na osobę, która miała zabandażowaną głowę, całą prawą rękę i usztywnioną nogę, to naprawdę dopisywał mu humor. Johnny umyślnie dwukrotnie zwrócił się do niej „per pani”, licząc że dzięki temu blondynka przedstawi się. Co może rozjaśni mu, czy kojarzył ją czy tylko wydawało mu się.
@Hayley Wright