Awatar użytkownika

lat

cm
Elita

Sale szpitalne

Obrazek
Na każdym oddziale znajduje się kilka sal szpitalnych. Niektóre z nich są jednoosobowe, ale większość mieści kilka łóżek, w których umieszczani są pacjenci wymagajacy dłuższej hospitalizacji i leczenia. Sale może i nie są zbyt przytulne, ale za to zadbane i dobrze wyposażone, dzięki czemu nawet dłuższy pobyt w tym miejscu nie jest aż tak przykry.
Mów mi Eastbourne.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Dla użytkownika

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Poprzednia noc nie należała do spokojnych, choć podobno nic poważnego się nie stało. Mężczyzna, który wszedł wprost pod koła samochodu Hayley, ubrany był na czarno, bez odblasków ani nawet maleńkiego oświetlenia dającego szansę na szybszą reakcję kierowcy. Przez chwilę było groźnie. Zauważyła go w ostatniej chwili, instynktownie wciskając hamulec do samego spodu i gwałtownie wykręcając kierownicę. Straciła panowanie nad pojazdem, a później poczuła, że bok samochodu o coś uderzył i po raz pierwszy w życiu, bała się spojrzeć w lusterko żeby nie zobaczyć leżącego na jezdni ciała. Może nawet nie miała na to czasu próbując odzyskać kontrolę nad kierownicą. Mimo nikłego doświadczenia udało się kilka sekund później, przede wszystkim dzięki stosunkowo niewielkiej prędkości, z którą jechała tej nocy. Nigdy nie była dobrym kierowcą, dlatego jeśli wsiadała za kółko, musiała mieć ku temu dobry powód.
Wyskoczyła ze swojego miejsca, od razu podbiegając do podnoszącego się mężczyzny i chociaż na ten widok poczuła ulgę, za chwilę oblała ją kolejna fala przerażenia. Zabrała go do szpitala, gdzie lekarze wykluczyli najpoważniejsze urazy a później zostawili przez kolejne trzy dni na obserwacji. Dzisiaj był pierwszy, a ona czuła się w obowiązku żeby przyjść i wynagrodzić nieznajomemu wczorajsze zdarzenie, tym bardziej że nakłamał lekarzom, żeby nie robić jej kłopotów. Kupiła wodę, jakieś owoce i kilka lekkich przekąsek, o dziwo świadoma standardów żywieniowych w Brytyjskiej służbie zdrowia.
- Mogę? – Odezwała się, pukając delikatnie w futrynę białych drzwi do sali. Były otwarte, ale mimo wszystko liczyła się z tym, że mógł nie chcieć jej widzieć. Połowę nocy spędzili obok siebie w milczeniu, bo uparła się, że nie wróci do domu dopóki nie zyska pewności, że nic mu się nie stało. Mógł ją okłamać albo po prostu nie mówić nic, ale miała nadzieję, że szok nie usprawiedliwiał normalnego sposobu prowadzenia rozmowy oraz prawidłowych reakcji organizmu na bodźce. Lekarz wykonujący zabiegi też wydawał się kompletnie nieprzejęty sytuacją, ostatecznie grubo po północy oznajmiając, że to wszystko na dziś. Dopiero wtedy zostawiła go tu samego i poszła odpocząć, o ile o odpoczynku można mówić w przypadku nieprzespanej, pełnej emocji nocy.
@Johnny Weaver
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Johnny Carter Weaver
Awatar użytkownika
30
lat
190
cm
Właściciel warsztatu/salonu samochodego
Uznana Klasa Średnia
Johnny był zły, że przez ten cały wypadek jego plany na wieczór rozmyły się. Co prawda mógłby bardziej uważać przechodząc środkiem ulicy, więc na pewno część winy spoczywała na jego barkach, jednak ostatecznie nie wydarzyło się nic strasznego. Jednak wizyta w szpitalu była koniecznością, bo jednak przy upadku zarył tą swoją piękną główką o asfalt i nawet pojawiła się jakaś krew. Chociaż początkowo był tak wściekły, że był w stanie wstać i sam pójść opierdolić kierowcę, zrzucając na niego całą winę. Lecz wtedy okazało się, że sprawczynią była młoda, ładna i urocza blondyneczka. A to już kompletnie zmieniało jego podejście do sytuacji. Jednak nie w pierwszym odruchu, bo na samym początku jej buzia wydała mu się w pewnym sensie znajoma. Musiało to być tylko jego wrażenie, bo gdy dziewczyna stanęła z nim twarzą twarz, to nie zdradzała żadnych personalnych emocji co do jego osoby. Więc nie spotykał się z nią nigdy wcześniej. To jeszcze bardziej mu odpowiadało. Natychmiast schował całą swoją złość w kieszeń i zaczął zachowywać się jak na ofiarę incydentu drogowego przystało.
Był skory do współpracy z blondynką z dwóch powodów. Po pierwsze, wzywanie policji jemu wcale nie było na rękę. Wolał się nie wychylać, a tym bardziej samemu nie dzwonić na policję, bo gdyby zaczęli grzebać to mogłoby się dla niego źle skończyć. Po drugie, w ten sposób szedł dziewczynie na rękę, więc ona z automatu była mu dłużna. A ten układ naprawdę mu odpowiadał. Ustalili wspólną wersję, wezwali pogotowie, a potem oddał się w ręce pierw ratowników, później lekarzy. Dalej rozpoczął się cały maraton przeróżnych badań i wizyt lekarskich, przez co jego noc strasznie dłużyła się, a na sam koniec dowiedział się, że będzie musiał zostać w szpitalu przez kolejne trzy dni.
Początkowo trafił do jakiejś ogólnej sali, ale szybko wyjaśnił to sobie z kim trzeba - czyli dokładnie mówiąc posmarował - więc został przeniesiony do mniejszej, ale prywatnej i to nawet z telewizorem. Nie spodziewał się żadnych gości, bo nikogo nawet nie poinformował. Jedynie swoich współpracowników, z którymi miał się kontaktować w najbliższym czasie. A mimo to usłyszał pukanie do drzwi. Odwrócił twarz w jej stronę i chwilę przyglądał się jej uważnie, po czym nawet lekko uśmiechnął się. - Pani Sprawczyni, zapraszam. Tym razem chyba kontakt z panią niczym mi nie grozi - zaczął z lekkim poczuciem humoru. Widział jak bardzo zestresowana była dziewczyna poprzedniego dnia, więc stwierdził że próba celowego wzbudzania w niej jeszcze większego poczucia winy nie będzie najlepszą taktyką. - I czym przyszła mnie pani przekupić do podtrzymania „naszej wersji wydarzeń”? - powiedział, kierując wzrok na rzeczy, które kupiła. Jak na osobę, która miała zabandażowaną głowę, całą prawą rękę i usztywnioną nogę, to naprawdę dopisywał mu humor. Johnny umyślnie dwukrotnie zwrócił się do niej „per pani”, licząc że dzięki temu blondynka przedstawi się. Co może rozjaśni mu, czy kojarzył ją czy tylko wydawało mu się.

@Hayley Wright
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, uzależnienia, przemoc psychiczna i fizyczna, seks.

Podstawowe

Osobowość

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Czuła jak obcina ją wzrokiem, kiedy tak stała w progu z przejętą miną i skruszoną postawą. Mimo spędzonej na poczekalni nocy, nie spodziewała się, że dzisiaj zastanie go w takim stanie, co jeszcze wyraźniej odebrało jej pewność siebie. Uważnie prześledziła każde zadrapanie i bandaż na jego ciele, czując jak usta zaczynają zasychać z narastającego poczucia winy. Mimo wszystko starała się nie dać niczego po sobie poznać, dlatego uśmiechnęła się lekko, nieśmiało robiąc kilka kroków do przodu.
- Dzisiaj nie mam przy sobie samochodu. To odrobinę zmniejsza ryzyko – zażartowała przytomnie i inteligentnie, wbrew emocjom jakie obudziły się do życia wraz z widokiem poturbowanego z jej winy mężczyzny. Na chwilę zamilkła. Może takie żarty nie były na miejscu? Miał prawo być na nią zły i nawet jeżeli w pierwszym odruchu nie zdradzał negatywnych emocji, wolała nie mieć w nim wroga.
- Nie myślałam o tym w ten sposób...- Uśmiechnęła się niepewnie, podając mu papierową torbę, którą przyniosła i mając już wolną rękę, zaczesała włosy do tyłu. Była niepewna i przestraszona, nie do końca potrafiąc ocenić czy żarty nieznajomego są wynikiem specyficznego poczucia humoru czy ukrytymi wyrzutami. W obu tych przypadkach, czuła się osaczona swoimi myślami, bo prawda jest taka, że wczoraj oboje mieli sporo szczęścia.
- To tylko kilka drobiazgów, ale gdybyś... gdyby pan potrzebował czegoś jeszcze, proszę o kontakt – W pewnym momencie złapała się na tym, że używając zwrotów grzecznościowych narzucił formalną relację. Poprawiła się w połowie zdania, czując jak policzki oblewa gorący rumieniec, a później odchrząknęła cicho i wyciągnęła w jego kierunku dłoń.
- Może, moglibyśmy przejść na „ty”? Mów mi Hayley – Zaproponowała grzecznie. Nie miała pojęcia czego się spodziewać, a brak utartego, stałego schematu znów wprawiał ją w zakłopotanie. Czasem zastanawiała się z czego wynika ten niezbity brak pewności, ale nigdy tak naprawdę nie znalazła przyczyny. Nawet jeśli coś wydawało się oczywiste, bardzo łatwo odrzucała fakty bezustannymi pytaniami „a co jeśli się mylę?” i tak właśnie było w tej chwili. Znów poczuła, że musi go przeprosić, mimo wczorajszej rozmowy na ten temat, ale ugryzła się w język. Wracanie do tego nic nie zmieniało i musiała zaakceptować swoją bezsilność.
- Jak się czujesz? – Zapytała cicho, nie mając odwagi rozgościć się na stojącym obok krześle.
@Johnny Weaver
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Johnny Carter Weaver
Awatar użytkownika
30
lat
190
cm
Właściciel warsztatu/salonu samochodego
Uznana Klasa Średnia
- Odrobinę… więc czuje się już trochę bezpieczniej - kontynuował swoją wypowiedź w tym lekko humorystycznym tonie. W sumie Johnny nie czuł się jakoś wielce poszkodowany przez ten wypadek. Trochę oberwał, ale pewnie za kilka tygodni zupełnie nie będzie o tym wszystkim pamiętać. No chyba, że ten incydent okazałyby się dla niego szansą na potencjalną nową znajomość z - nie ukrywajmy - naprawdę piękną dziewczyną. To przekonywało go do odgrywania nieco większego luzaka niż prawdopodobnie zaprezentował na początku i powolnego zdejmowania ciężaru z ramion blondynki. Chociaż oczywiście też nie tak całkowicie. Bo przecież mógłby powiedzieć cześć, dzięki za troskę, zostaw rzeczy i spierdalaj. I pewnie gdyby potrącił go jakiś grubas z piwnym bojlerem i przyszedł okazać skruchę, to właśnie tak zachowałby się. Jednak tutaj miał nieco inny plan…
Odebrał od dziewczyny torbę, po czym skupił się na przeglądaniu jej zawartości, a o wiele mniej na niej samej. Tak z czystej ciekawości i żeby czasem dziewczyna nie poczuła jakiegoś większego zainteresowania z jego strony. To w końcu on był tutaj ofiarą, więc to na nim należało się skupić. Lekko ściągnął brwi, gdy padło jej imię, jednak to nie dostarczało mu wystarczających informacji. Odstawił torbę na szafkę obok łóżka, po czym uścisnął jej dłoń. - Pewnie, tylko… Hayley i co dalej? Jakieś nazwisko? Czy po prostu Hayley? - zapytał, ponownie unosząc jeden kącik ust do góry. W tej sytuacji on nie miał wyboru, musiał przedstawić się swoimi pierwszym imieniem, bo przecież znajdowali się w szpitalu. Tutaj wszyscy zwracali się do niego po imieniu bądź nazwisku. - Johnny Weaver - przedstawił się w pełni, tak jak należało. Tym samym licząc że jemu też uda się poznać jej pełne, prawdziwe dane personalne.
- Czuję się… mniej więcej tak jakby wczoraj mnie ktoś potrącił - odpowiedział ponownie w nieco zabawnym tonie, ale zaraz uśmiech w końcu zniknął z jego twarzy. Ludzie różnie reagowali w stresie, on na przykład mógł wtedy stawać się przesadnie zabawny. Ale wtedy gdy emocje zaczynały puszczać, to należało zacząć zachowywać się jak na dorosłego człowieka przystało. Cicho westchnął i opuścił na chwilę wzrok w dół. - Nie będę kłamał, że nic mi nie jest i nic mnie nie boli. Ale żyję, jestem względnie cały, a po jakiejś krótkiej rehabilitacji czy tam fizjoterapii, będę raczej w pełni zdrowy, jak powiedział pan doktor. - W końcu było widać po nim jakieś przejęcie jego własnym stanem. Dobrze było mieć pozytywne nastawienie i uśmiech na twarzy, ale nie chciał odgrywać też takiego totalnie oderwanego od rzeczywistości. No i jednak, liczył trochę na współczucie blondynki. - A gdybym potrzebował, to nawet chętnie bym się z tobą skontaktował tylko… jak? - dopytał po chwili, unosząc na nią swoje spojrzenie zbitego psa.

@Hayley Wright
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, uzależnienia, przemoc psychiczna i fizyczna, seks.

Podstawowe

Osobowość

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Uśmiechnęła się łagodnie, obserwując twarz Jonnego z nieśmiałym zainteresowaniem. W tym świetle tęczówki Hayley przybrały niejednoznaczny, brązowy odcień, w którym błądziła nuta zieleni i chyba faktycznie ktoś mógłby uznać ją za ładną. Miała bardzo poprawną figurę, dobre proporcje i lekkie zarysy mięśni pod oliwkową skórą, ale nigdy nie przykładała szczególnej uwagi do swojego wyglądu. Dbała o siebie, owszem, jednak nie umiała wykorzystywać atutów w praktyce. Może właśnie dlatego nie spodziewała się, że Johnny mógł rozważać każdy ruch w jej obecności. Starając się go zrozumieć, odrzuciła kilka drobnych, niepokojących sygnałów i rozluźniła ramiona. Od razu ciało zrobiło się jakieś lżejsze, bardziej plastyczne i skore do większej ilości drobnych gestów. Uśmiechnęła się trochę szerzej kiedy odłożył torbę na stolik, wyciągając dłoń w jej kierunku, a później powtórzyła jego gest. Jej własny uścisk był delikatny, pełen niepewności i niepasującego do niczego spokoju. Chyba wreszcie zaczynała się wyciszać, dlatego kiedy cofnęła dłoń, znów zaczesała włosy do tyłu.
- Hayley Wright – poprawiła się, zmotywowana pytaniem nieznajomego. Swoją postawą dawała mu dużo przestrzeni, nie oceniając sposobu postępowania ani nie wpisując go w żadne konkretne ramki. Wydawała się wręcz patrzeć zupełnie inaczej niż ci, których spotykało się na co dzień, ale nie od razu dało się powiedzieć co takie wrażenie w ogóle wywoływało. Być może była to właśnie ta pełna ufności łagodność, która sprawiała, że już na pierwszy rzut oka Blondynka budziła zaufanie.
- Chciałabym powiedzieć, że miło poznać – Odezwała się tak cicho, że nuta goryczy stała się ciężka do wyłapania. Nie do końca nad tym panowała, ale przy kolejnych słowach bardzo wyraźnie dało się zauważyć jak postawa kobiety przybiera mimowolny dystans. Znów miała ochotę zacząć go przepraszać, aż w końcu podeszła trochę bliżej i chyba chciała wyciągnąć dłoń w jego kierunku, ale wycofała się w ostatnim momencie.
- Lekarze zaobserwowali coś niepokojącego? – Dopytała spokojnie, a później kiwnęła ze zrozumieniem głową. Wygrzebała z torebki mały kalendarz i wyrywając z niego kartkę, napisała swój numer. Kiedy wręczyła mu go do ręki, poczuła, że powinna już wyjść. Zbyt długie spotkanie mogłoby być dla niego męczące, zwłaszcza jeśli mowa o towarzystwie całkiem obcej osoby.
@Johnny Weaver
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Johnny Carter Weaver
Awatar użytkownika
30
lat
190
cm
Właściciel warsztatu/salonu samochodego
Uznana Klasa Średnia
Gdy wysunęła dłoń w jego kierunku, to bez najmniejszego zawahania zrobił to samo. Pewnie ją uścisnął i uśmiechnął się do niej subtelnie, po czym... usłyszał jej nazwisko. Musiał zawalczyć z samym sobą, żeby wyraz jego twarzy nie uległ diametralnej zmianie. Może to był tylko jakiś zbieg okoliczności, że nazywała się tak samo jak upierdliwy policjant, który węszył wokół jego interesu. Miał jeszcze ten moment niepewności, ale zaraz wszystko wyjaśniło mu się. To musiała być jego córka. Gdy dowiedział się o tym, że jakiś pies kręci się wokół warsztatu, to kazał go sprawdzić. Faktycznie, mężczyzna miał córkę. Johnny widział ich wspólne zdjęcia, które wynajęty przez niego gość zrobił na jednej z obserwacji. Dlatego kojarzył blondynkę. Okej, więc... należało dokonać szybkiego przewartościowania, jednak nie mógł tak dalej patrzeć się na nią, bo to byłoby podejrzane. Cofnął swoją dłoń i kontynuował. - Gdyby okoliczności były inne, to na pewno mogłoby być o wiele milej - odpowiedział nadal w sympatycznym tonie. Jego głos czy wyraz twarzy nie zdradzały niczego. Johnny był zwyczajny do maskowania swoich autentycznych emocji i odgrywania pewnych scenariuszy. Ten miał być typowy. Wykazać zainteresowanie ładną dziewczyną, udawać miłego i dobrego człowieka, potem jeżeli byłaby zainteresowana to samo poszłoby dalej. Jednak niestety w tym momencie pojawiał się problem w tym, kim była owa blondynka. I jak ostatecznie wpływało to na jego początkowe założenia?
- Coś z tą nogą - powiedział brunet, zerkając na unieruchomioną kończynę. - Nie jest złamana, ale... Coś ze ścięgnem albo stawem... Szczerze mówiąc, to w ogóle na tym się nie znam. Moja wiedza o budowie człowieka ogranicza się do... Dwie ręce, dwie nogi, tułów i głowa. O wiele lepiej orientuje się w samochodach - zażartował po raz kolejny, by jednak trochę poluzować atmosferę. Tak, żeby dziewczyna miała świadomość, że jednak coś mu dolegało, jednak z drugiej strony nie zaczęła obwiniać się tym wszystkim za bardzo. - Jestem już zapisany na tą rehabilitacje. Tylko najgorzej, że lekarz powiedział, że raczej nie powinienem prowadzić samochodu, żeby od razu nie przeciążać tej nogi - mówiąc to uśmiech na jego twarzy zaczął powoli znikać, a nawet pojawiło się jakieś zaniepokojenie, bo w takim razie jak biedny Johnny miałby dostać się do szpitala na tą rehabilitację?

@Hayley Wright
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, uzależnienia, przemoc psychiczna i fizyczna, seks.

Podstawowe

Osobowość

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Poczuła, że coś się zmieniło. Uścisk i mimika Johnnego pozostały takie same, ale wciąż nie mogła odeprzeć wrażenia, że nie spodobało mu się to, co usłyszał. Podniosła wzrok na jego twarz niemalże odwzajemniając długie, intensywne spojrzenie jakby chciała zadać jedno z tych niewygodnych pytań, których najprawdopodobniej wolał nie usłyszeć. Ktoś jego pokroju zawsze miał plan na boku, odgrywał swoje role i ukrywał emocje, ale Hayley z jakiegoś powodu umiała wychwytywać drobne zmiany w zachowaniu swoich rozmówców. Może była to kwestia prawdziwego szacunku i skupienia na drugim człowieku albo naturalna, niczym niewyjaśniona zdolność, ale właśnie w tym momencie odruchowo cofnęła dłoń i wyprostowała się. Ciągle jednak patrzyła na niego tak samo, pytająco i bardzo intensywnie, aż w końcu oparła się o parapet za sobą i uniosła odrobinę głowę.
- Znamy się? – Zapytała prosto, jednocześnie dając mu do zrozumienia, że wychwyciła moment zawahania, który tak bardzo starał się ukryć. Tym razem to ona próbowała znaleźć w przeszłości wspomnienie jego twarzy, ale jak na złość żadna postać nie przypominała Johnnego Weavera.
- Nie tylko okoliczności dotyczące wypadku, prawda? – Domyśliła się, całkowicie burząc pierwsze wrażenie zagubionej, łagodnej i niezbyt mądrej blondynki. Teraz było w niej coś, co mógłby uznać za wyzwanie, bo wbrew delikatnej naturze potrafiła być naprawdę bezpośrednia i bystra. Nie osaczała go pytaniami, choć miał prawo poczuć się skrępowany, głównie ze względu na swoje niezbyt czyste intencje. Wciąż rozmawiał z nią lekko, z delikatnym rozbawieniem, ale tym razem ciągle analizowała, jednocześnie poważniejąc na wzmiankę o bolącej nodze.
- Rozumiem. To jakiś dobry specjalista? – Dopytała nie bezzasadnie. W razie potrzeby miała możliwość odezwać się do Sevastiena z pytaniem o najlepszych lekarzy w okolicach Eastbourne i najprawdopodobniej zdobyć namiary. Nie chciała zresztą zrywać kontaktu, dlatego na wspomnienie o samochodzie kiwnęła twierdząco głową szybko analizując czy byłaby w stanie pomóc mu w ten sposób.
- Chciałabym zaproponować siebie w roli prywatnego szofera, ale chyba wystarczy mi już ofiar – rzuciła żartobliwie i uśmiechnęła się, próbując ukryć nutę rozgoryczenia na twarzy.
@Johnny Weaver
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Johnny Carter Weaver
Awatar użytkownika
30
lat
190
cm
Właściciel warsztatu/salonu samochodego
Uznana Klasa Średnia
Jej pytanie trochę zaskoczyło brunetka. Wydawało mu się, że nie dał niczego po sobie poznać. W końcu raczej bardzo dobrze kontrolował się. Musiał być w tym naprawdę dobry, chociażby ze względu na prowadzone przez siebie interesy. Tak więc, nie oczekiwał jakiegoś zdemaskowania. Jednak Hayley musiała być bardzo spostrzegawcza. Johnny miał nauczkę, żeby za szybko nie kwalifikować wszystkich blondynek do tej samej grupy. Jego twarz przybrała zaraz lekko zdziwiony wyraz, jakby nie rozumiał o co jej samej chodziło. - Raczej nie. Przynajmniej wydaje mi się, że zapamiętałbym cię. Chociażby jakbyś była klientką w moim warsztacie. Bo tak na gruncie prywatnym to raczej nie mielibyśmy okazji. Myślę, że… możesz być o blisko dekadę ode mnie młodsza - odpowiedział spokojnym i niebudzącym podejrzeń głosem. Blondynka z twarzy wyglądała naprawdę młodo, chociaż z tego co kojarzył to wcale nie miała około dwudziestu lat. Lecz w ten sposób zaprezentował jeszcze swoją niewiedzę i błędne rozumowanie, które powinno rozwiać jakieś jej wątpliwości, co do ich znajomości.
- Nie rozumiem. Masz coś konkretnego na myśli? - zapytał, dalej wyglądając na nieco wytrąconego z równowagi. Odchylił się trochę do tyłu i oparł. Nie chował się, nie kulił, nie garbił. Jego pozycja była otwarta i skierowana w jej stronę, nie pokazywał że mógłby cokolwiek przed nią ukrywać.
- Raczej tak. Pierw przyszedł jakiś młody chłopak, ale poprosiłem o konsultację bardziej doświadczonego lekarza, więc raczej można wierzyć jego opinii - odpowiedział nawet w dużej mierze zgodnie z prawdą. Tylko, że wcale nie „prosił” tylko „zażądał” przydzielenia mu innego specjalisty. W końcu chciał szybko wrócić do pełnej sprawności fizycznej i nie chciał, żeby zajmował się nim jakiś szczyl. - Rozumiem. Domyślam się, że to byłoby dla ciebie za dużym utrapieniem i zmartwieniem. Jakoś dam sobie radę - powiedział, nie chcąc wywierać na niej presji. Przynajmniej w taki mocno bezpośredni sposób, bo jednak formując taką odpowiedź i tak to trochę robił, stawiając się w roli bezbronnej, niewinnej ofiary tego nieszczęśliwego zdarzenia. Na sam koniec nawet uśmiechnął się niepewnie do panny Wright, chcąc niejako podkreślić swoje słowa i to, że jakoś sam rozwiąże problem tego transportu.

@Hayley Wright
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, uzależnienia, przemoc psychiczna i fizyczna, seks.

Podstawowe

Osobowość

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
W jego postawie było coś, co alarmowało podświadomość Hayley jeszcze zanim poznała trochę bliżej charakter bruneta. Wczoraj, będąc poddaną silnym emocjom, nie wyłapała tego dziwnego, zakorzenionego głęboko niepokoju, który dzisiaj wydawał się wyjątkowo wyraźnie ciążyć na klatce piersiowej. Po raz kolejny spojrzała na jego twarz, tym razem nie starając się ukryć narastającej czujności, ale wiedziała, że powinna zareagować. Odruchowo kiwnęła przecząco głową dając mu do zrozumienia, że nie wierzy w Jego słowa. Czuła, że kłamał, jednocześnie nie potrafiąc odpowiedzieć na pytanie „dlaczego?” i chociaż w normalnych okolicznościach to byłaby idealna podstawa do zerwania znajomości, wiedziała, że nie powinna. Mógł jej potrzebować choćby do zrobienia codziennych zakupów, ugotowania obiadu albo ogarnięcia domu, ale na samą tę myśl odzywał się zdrowy rozsądek. W szpitalu była bezpieczna, czego nie mogła powiedzieć na neutralnym, pozbawionym ludzi gruncie, nawet jeśli chwilowa niedyspozycja Bruneta dawała jej nieco więcej szans na ewentualną ucieczkę. O czym ja w ogóle myślę? – Zganiła się, podnosząc wzrok na oczy swojego rozmówcy. Nie był szczery.
- Może tylko mi się wydawało... – Zbyła go, zwyczajnie nie potrafiąc wyjaśnić skąd brała się ta paląca pewność. Nie próbowała udawać, że wszystko jest w porządku. Zrobiła się czujniejsza i na powrót spadła mizernie wykrzesana pewność siebie.
- Rozumiem. Najwidoczniej radzisz sobie... dobrze – Uśmiechnęła się, dopiero po wypowiedzeniu tych słów zaczynając rozumieć, że próbowała się w ten sposób wycofać. Wiedziała również, że to zauważył, dlatego zaraz zaczerwieniła się lekko i uciekła wzrokiem w bok. Najlepiej by było gdyby po prostu wyszła, ale znów wyrzuty sumienia zatrzymały ją na miejscu.
- Przepraszam – Po raz kolejny poczuła się winna, zwłaszcza zaczynając rozumieć, że nie jest w stanie mu pomóc. Przeczesała nerwowo długimi palcami włosy, a później wyprostowała się i jeszcze raz spojrzała na twarz mężczyzny.
- Powinnam już iść. Może w ramach rekompensaty... dasz zaprosić się na kawę? – Zagaiła właściwie tylko po to żeby dać mu do zrozumienia, że naprawdę może zadzwonić w razie potrzeby. Z jakiegoś powodu liczyła jednak, że się nie zgodzi.
@Johnny Weaver
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Johnny Carter Weaver
Awatar użytkownika
30
lat
190
cm
Właściciel warsztatu/salonu samochodego
Uznana Klasa Średnia
Johnny nie bardzo rozumiał gdzie popełnił błąd, a to akurat bardzo nie podobało mu się, bo był perfekcjonistą. Może nie we wszystkim, ale na pewno w dwóch dziedzinach - praca i kobiety. To nie tak, że jedynie lubił, ale musiał mieć poczucie kontroli nad sytuacją. Jeżeli ją oddawał to tylko pozornie, przewidując ewentualne przebiegi wydarzeń i dobrze przygotowując się na nie. Tak więc, raczej nie obstawiał że minimalne zawahanie z jego strony zostanie zauważone przez blondynkę. A wyglądało jeszcze na to, że ta na domiar złego przypisywała mu jakieś złe intencje bądź przynajmniej kłamstwo. No jak mogła. Pierw go potrąciła, a on był na tyle miły by tego nie zgłaszać. Po czym Hayley nagle prezentowała jakąś obronną postawę, jakby sam jej się rzucił pod te koła. A przecież wcale tak nie było. Ta cała sytuacja była dziwnym zrządzeniem losu. Jego intencje co do blondynki - mimo iż jak zazwyczaj do większości kobiet - były niewłaściwe, ale wtedy nie znał jeszcze jej danych personalnych, więc nie było w tym nic podwójnie nieodpowiedniego. Podsumowując, można nawet powiedzieć że Johnny poczuł się urażony jej postawą, bo jak śmiała zachowywać się tak wobec ofiary wypadku, która sama spowodowała?
- Najwidoczniej - zabrzmiał raczej marnie. W jego głosie było słychać pewnego rodzaju zawód jej postawą, ale wyglądało to tak, jakby starał się go ukryć. Nie znali się, więc nie mógł mieć do niej żadnych pretensji, ale jednak było widać, że ta pośpieszna ocena, którą poczyniła panna Wright nieco go ukuła. Później już tylko uśmiechał się dosyć niepewnie, krążąc wzrokiem po pokoju. Nie uciekał przed nią, jednak pojawiło się pewne skrępowanie, wynikające z jej nieufnej postawy. Przecież każdy normalny człowiek niesłusznie posądzony o mówienie nieprawdy raczej troszeczkę zniechęciłby się do swojego rozmówcy, prawda?
Przeniósł na nią z powrotem swoje ciemne spojrzenie dopiero, gdy blondynka wyszła z propozycją tej kawy. Zmarszczył nieco brwi, bo jej postawa nie wydawała mu się spójna i było widać, że sobie trawił. Z jednej strony niegrzecznie byłoby odmówić, z drugiej entuzjastyczne przyjęcie propozycji też było niewskazane. - Nie musisz tego robić jak nie chcesz, Hayley - odpowiedział, brzmiąc szczerze i wpatrując się w jej buzię. Po chwili pozwolił kącikom swoim ust rozjechać się nieco szerzej. - Ale jakbyś chciała, to po wyjściu stąd chętnie pójdę z tobą na kawę - odpowiedział, pozostawiając temat otwartym i do decyzji dziewczyny.

@Johnny Weaver
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, uzależnienia, przemoc psychiczna i fizyczna, seks.

Podstawowe

Osobowość

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
To nie tak, że świadomie wystawiła mu opinię. Czuła tylko, że coś jej się nie zgadza i nie potrafiła znaleźć źródła dziwacznego dysonansu, który towarzyszył jej niemalże od samego początku spotkania. Mimo wszystko poczucie winy odezwało się samoistnie, kiedy postawa Johnnego znów uległa zmianie. Tym razem miał prawo być urażony, choć intencje Blondynki nie nosiły znamion chęci zrobienia mu przykrości. Po raz kolejny w całym tym emocjonalnym chaosie, pojawiły się nowe uczucia i chociaż starała się zepchnąć je na bok, miała wrażenie, że nie jest w stanie spojrzeć mu w oczy. Tym razem reakcja wydała jej się dużo bardziej szczera, podważając poprzednią teorię na temat kłamstwa.
- Johnny...przepraszam – Zaczęła zaczesując włosy za ucho. Starając się unikać jego wzroku, skupiła się na opanowaniu własnych reakcji, wbijając spojrzenie w martwy punkt na podłodze. Powinna jakoś mu to wytłumaczyć, ale nie umiała wyjaśnić przeczuć niczym bardziej sensownym niż kobieca intuicja. Może powinna słuchać jej do samego końca, ale nie przyszła tutaj po to.
- Nie umiem tego wytłumaczyć. Po prostu... coś się zmieniło kiedy ci się przedstawiłam. Nie wiem co– panująca w sali cisza stała się jeszcze gęstsza. Tak gęsta, że osiadała w płucach utrudniając oddychanie, ale to nie ona paliła wszystko w głowie Hayley. W jednej chwili zapomniała co chciała powiedzieć i już miała zakończyć, kiedy uzmysłowiła sobie, że mógł wciąż pozostać urażony, co zamanifestowało się w chwilę później. Zawahała się widocznie, szukając w głowie najodpowiedniejszych słów aż w końcu kiwnęła twierdząco głową.
- Gdybym nie chciała, nie zaproponowałabym ci tego – uśmiechnęła się lekko, tym razem wpędzając się w jeszcze większe poczucie winy. Zrobiła dokładnie to, co zarzuciła jemu; skłamała. Nie chciała nigdzie iść. Nie znała go i nie miała dobrych przeczuć, ale była mu coś dłużna.
@Johnny Weaver
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Johnny Carter Weaver
Awatar użytkownika
30
lat
190
cm
Właściciel warsztatu/salonu samochodego
Uznana Klasa Średnia
- Nic się nie stało - odpowiedział, jak należało w tej sytuacji. Jego wyraz twarzy cały czas był niezmienny. Jakby próbował maskować jakieś zawiedzenie i przy tym lekko silił się na uprzejmość po tym jej dziwnym zachowaniu. Musiał jakoś z tego wszystkiego wybrnąć, chociaż już w tym momencie dziewczyna wydawała mu się „trudna”. Niby taka dosyć zwyczajna, kulturalna i grzeczna, ale za tym całym spokojem kryła się nadzwyczajna zdolność czytania ludzi. Wyłapywania najdrobniejszych reakcji, gestów czy zmian w mimice. Nie była to wcale częsta umiejętność, więc Johnny wiedział, że musiał o wiele bardziej się pilnować. A to wcale bardzo go nie zachęcało, bo jednak były sprawy ważne i ważniejsze. Najważniejsze było dla niego utrzymanie prywatności i wizji, którą w danej sytuacji kreował. Gdy coś miało zacząć się sypać bądź gdy wyczuwał zagrożenie, to wiedział że lepiej było się wycofać, by nie wywołać za wiele szkód. A miał bardzo dużo do stracenia i wolał nie ryzykować.
- Też nie wiem. Wright to jednak dosyć popularne nazwisko. Biorąc pod uwagę ile osób przewija się przez mój warsztat to na pewno z jakimś miałem kiedyś do czynienia, ale nie kojarzę nic konkretnego - skomentował, a na sam koniec lekko wzruszył ramionami. Wcale jakoś przesadnie nie tłumaczył się, tylko dawał dosyć logiczne wytłumaczenie, w ten sposób próbując skontrować jej nieco nieproporcjonalną i irracjonalną reakcję.
- Więc, jak już wyjdę to odezwę się do ciebie - odpowiedział, siląc się na delikatny uśmiech. W końcu zaproponowała, więc nie powinien teraz w popłochu wycofywać się. Zresztą sama do niego przyszła, on wcale tego nie oczekiwał. W swojej całościowej ocenie nie zrobił nic złego czy niewłaściwego wobec blondynki. W tym wszystkim, to przecież on był poszkodowany, a jeszcze był dla niej miły i szedł jej na rękę. Lecz widocznie to było za mało, żeby wkraść się w łaski czujnej i nieufnej panny Wright. - Dzień dobry, panie Weaver - odezwał się męski głos należący do lekarza, który w tym momencie pojawił się w sali. Chciał zacząć mówić, ale zorientował się, że John nie był sam. Przywitał się z blondynką, po czym zasugerował, że czas odwiedzin dobiegł już końca, a on musi sam na sam porozmawiać z chorym. - Dzięki, Hayley - dodał jeszcze na pożegnanie, kierując swój wzrok na torbę z zakupami, którą przyniosła.

[ zt ] @Hayley Wright
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, uzależnienia, przemoc psychiczna i fizyczna, seks.

Podstawowe

Osobowość

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Czuła, że silił się na grzeczność ale nie potrafiła przerwać biegu wydarzeń. Brak kontroli wprawił ją w jeszcze większą niepewność, która całkiem wbrew zdrowemu rozsądkowi odcięła Hayley od normalnych reakcji. Wbiła wzrok w ziemię, walcząc z postępującą nieracjonalnie potrzebą ucieczki. Odniosła wrażenie, że miał jej za złe to pełne emocji zachowanie, nawet jeśli nie robiła tego celowo.
- Naprawdę przepraszam – Niemal szepnęła, nie chcąc żeby myślał, że robiła to tylko z poczucia obowiązku albo, co gorsza, próby utrzymania kontroli nad sytuacją. Było jej wstyd, że po raz pierwszy od naprawdę dawna nie potrafi poprowadzić normalnej, merytorycznej rozmowy nawet kiedy starał się wytłumaczyć swoje zachowanie. Pomyślała, że powinna to pociągnąć żeby nie dopuścić do krępującej ciszy, jednak kiedy wróciła myślami do warsztatu i przewijających się w nim ludzi, poczuła, że to nie jest ten kierunek. Nie wiedziała czy przez najbliższe tygodnie będzie mógł pojawić się w pracy, a tym bardziej nie chciała po raz kolejny usłyszeć, że przez nią musiał z czegoś rezygnować. Zamilkła odwracając wzrok od jego twarzy. W jednej chwili, wraz z tą świadomością, zachciało jej się płakać, ale zamiast tego uśmiechnęła się niepewnie. Prawdę mówiąc była zaskoczona, że przyjął propozycję wspólnej kawy, jednocześnie czując coś na rodzaj ulgi. Po raz pierwszy w jego towarzystwie uśmiechnęła się szeroko, jednak nie zdążyła zareagować w żaden inny sposób. Obca sylwetka niewysokiego lekarza pojawiła się w drzwiach, prawie od razu zwracając uwagę Hayley na swoją osobę. Przywitała się kulturalnie, bez sprzeciwów przyjmując słowa mężczyzny. Tym razem posłała Johnnemu lekko niepewny uśmiech, pożegnała się, a później wyszła na korytarz, gdzie emocje osiągnęły swój pełen wymiar. Miała wyrzuty sumienia, które nasiliły się zamiast ustąpić, a potrzeba ucieczki zmusiła ją do szybkiego marszu wzdłuż korytarza. Dusiła w sobie całą bezsilność i złość, ale dopóki była pomiędzy ludźmi, nie mogła dać im ujścia.
@Johnny Weaver
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Sevastien Sheremetyev
Awatar użytkownika
33
lat
191
cm
lekarz internista
Techniczna Klasa Średnia
Idąc szpitalnym korytarzem, byłem wpatrzony w kartę któregoś z pacjentów, wyraźnie nad czymś myląc. Jak zawsze praca pochłaniała całą moją uwagę, ale mimo to kontrolnie podnosiłem od czasu do czasu wzrok, nie chcąc na nikogo wpaść. W jednym z takich momentów moje spojrzenie napotkało znajomą postać, której widok w szpitalu... niespecjalnie mnie zdziwił, choć Hayley nie była tu wcale tak częstym gościem. Odkąd przestała pracować w mojej ulubionej kawiarni, właśnie tu widywaliśmy się najczęściej, czy to w moim gabinecie, czy na ostrym dyżurze.
- Hayley? Cześć, co tu robisz? - Zawołałem, chcąc zwrócić na siebie uwagę kobiety, która akurat patrzyła w przeciwnym kierunku i mogła mnie wcześniej nie zauważyć. Zamknąwszy dokumenty, podszedłem do znajomej z uśmiechem, który jednak szybko znikł mi z twarzy, jakbym miał jakąś złą wiadomość do przekazania. - Poczekaj, niech zgadnę: jesteś tu z powodu tego mężczyzny, który miał wypadek? - Zapytałem, mając na myśli jeźdźca, którego przywiozła dziś karetka. Gdy tylko usłyszałem, w jakiej stajni doszło do tego wypadku, od razu pomyślałem o Hayley i jej znajomych, którzy tam jeździli. Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby przyszła się dowiedzieć, jaki jest jego stan, bo jak wynikało z naszej wiedzy, Oliver nie miał żadnych bliskich, których moglibyśmy poinformować o jego stanie, ani nikt właściwie nie wiedział, jak wyglądał wypadek.
Nie miałem natomiast pojęcia, że moje pytanie miało drugie dno, a Hayley rzeczywiście znalazła się w szpitalu z tego powodu, choć głównym bohaterem tej historii nie był jeździec, tylko mężczyzna, z którego sali właśnie wyszła.

@Hayley Wright
Uwaga, moje posty mogą zawierać: opisy wypadków, poważnych chorób, śmierci.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Podniosła wzrok nie od razu odnajdując twarz Sevastiena pomiędzy nieznajomymi sylwetkami wypełniającymi szpitalny korytarz. Przechodziła właśnie obok kolejki do jakiegoś specjalisty, skrycie licząc na szybkie przedarcie się przez tłum, ale właśnie w tym momencie ktoś zawołał jej imię. Instynktownie odwróciła głowę w kierunku znajomego lekarza, walcząc z reakcjami, które również jemu mogłyby sprawić przykrość. Niepewnie uniosła kąciki ust. Miała nadzieję, że mężczyzna nie dowie się z jakiego powodu tutaj przyszła, przede wszystkim dlatego, że właśnie odwiedzała ofiarę wypadku, do którego sama doprowadziła. Pobladła wyraźnie, ale ruszyła w jego kierunku starając się wykrzesać z siebie tyle pogody ducha na ile było ją stać. Bała się, że zacznie zadawać pytania i, jak się wkrótce miało okazać, nie bezpodstawnie.
- Przyszłam kogoś odwiedzić – Rzuciła przyciszonym głosem, pozostawiając mu przestrzeń na snucie domysłów. Czuła się tak źle sama ze sobą, że chciała odciąć się od każdego, kto mógłby wykazać zainteresowanie takim stanem rzeczy. Sevastien poniekąd stwarzał takie zagrożenie, zwłaszcza kiedy zagaił o... Johnnym. Jej twarz zrobiła się jeszcze jaśniejsza, co w połączeniu z ogólnie złą kondycją po nieprzespanej nocy, mogło sprawiać wrażenie choroby. Skąd to wiedział?
- Tak...- Zająknęła się cicho, starając się opanować drżenie na całym ciele. Jeśli okoliczności wczorajszego zdarzenia ujrzały światło dzienne, powinna przygotować się na złożenie wyjaśnień w miejscowym posterunku policji.
- Na szczęście to tylko chora noga – Wcale nie brzmiała na pocieszoną, kiedy nawet w tych słowach przebijał wyraźny strach. Sheremetyev mógł jednak zorientować się, że najprawdopodobniej rozmawiają o dwóch różnych osobach.
@Sevastien Sheremetyev
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Sevastien Sheremetyev
Awatar użytkownika
33
lat
191
cm
lekarz internista
Techniczna Klasa Średnia
- Noga? Miał szczęście, że nie skończył na wózku albo... - w tym momencie urwałem, uświadamiając sobie, że coś się nie klei. - Czekaj. Chyba nie mówimy o tym samym mężczyźnie - zauważyłem przytomnie, marszcząc delikatnie brwi. Wystarczyła dosłownie sekunda, jedno uważne spojrzenie na Hayley, żebym zauważył jej niewyraźną minę. Wyglądała jakby zobaczyła ducha i miała zaraz zemdleć, co sprawiło, że zapomniałem o powypadkowym pacjencie. - Dobrze się czujesz? Wyglądasz dosyć blado. Może chcesz na chwilę usiąść w gabinecie? - Zaproponowałem, będąc właśnie w drodze do niego. Zaniepokoił mnie stan kobiety i na chwilę nawet zapomniałem o tej "drobnej" nieścisłości, która wynikła w rozmowie.
Wspólnie udaliśmy się do mojego gabinetu, po wejściu do którego odsunąłem Hayley krzesło, samemu podchodząc do okna, żeby je uchylić. Dopiero wtedy wróciłem uwagą do znajomej i przysiadłem na brzegu biurka. - Wybacz, byłem przekonany, że przyszłaś z powodu tego wypadku, który miał miejsce w Twojej stajni, podczas gdy tylko odwiedziłaś swojego znajomego... - zacząłem się tłumaczyć. Nawet przez sekundę nie pomyślałem, że mogło być zupełnie inaczej, a Hayley spowodowała jakiś wypadek. Co prawda już raz byłem świadkiem podobnej sytuacji z jej udziałem, ale to wciąż nie był powód, żeby ją podejrzewać o takie rzeczy. Nawet jej nietęga mina i nerwowe zachowanie nie dały mi do myślenia, bo raz, że przywykłem już do tego, że w moim towarzystwie zachowywała się dość nerwowo (a może nawet nie tyle, co w moim, co ogólnie, bo przecież nie miałem porównania), a dwa, że naprawdę byłem przekonany o tym, że poczuła się słabo, o co nie było trudno w szpitalu. Wiele ludzi reagowało w ten sposób przez samą obecność w tym miejscu, a co dopiero na widok całej tej aparatury, którą na pewno widziała będąc w sali.

@Hayley Wright
Uwaga, moje posty mogą zawierać: opisy wypadków, poważnych chorób, śmierci.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Nie spodziewała się takich słów z ust Sevastiena. Na ułamek sekundy posłała mu zagubione, pełne rozpaczy spojrzenie, a później znajomy dreszcz podrażnił mięśnie okalające kręgosłup. W naturalnym odruchu otworzyła usta żeby coś powiedzieć, ale właśnie w tej chwili uzmysłowiła sobie, że nie ma nic na swoją obronę. Nieodpowiedzialną jazdą mogła uczynić z Weavera kalekę i chociaż chwilę później zorientował się, że mówią o dwóch różnych osobach, upierdliwy uścisk wciąż utrzymywał się na gardle Hayley. Po raz pierwszy w życiu miała ochotę po prostu uciec od ludzi i rozpłakać się we własnym domu, ale czuła, że musi ciągnąć to dalej jeśli sprawa miała pozostać tylko pomiędzy nią i Johnnym. Zgodziła się więc na wizytę w gabinecie Sevastiena, wymuszając na sobie wdzięczny uśmiech kiedy odsunął krzesło, a później w milczeniu zajęła miejsce naprzeciwko dużego, uporządkowanego biurka. Nie mogła się uspokoić, ale chyba nie było widać pełnego wymiaru wewnętrznej walki, którą toczyła sama ze sobą. Pomógł jej trochę świeży powiew powietrza i spokojny głos rozmówcy, który mimo wszystko miał w sobie coś przyjemnie pogodnego. Kiwnęła szybko głową, wciąż dając sobie odpowiednio dużo czasu, na przyswojenie wszystkich informacji. Chwilowy spokój znów zastąpiło spięcie i fala mdłości. Niemal natychmiast pomyślała o Aidenie, który przecież jeździł na tych wszystkich młodych oszołomach, a w takich warunkach nietrudno o wypadek.
- Możesz powiedzieć coś więcej? – Odezwała się szybko, nawet nie będąc w stanie ukryć swojego zaniepokojenia. Liczyła się z tym, że zdradzenie jej danych personalnych i stanu zdrowia pacjenta byłoby poważnym naruszeniem, ale miała nadzieję, że w jakikolwiek sposób mógł obejść przepisy. Poziom adrenaliny znowu podskoczył do niebotycznego poziomu, jednak w tej sytuacji nie była w stanie przejąć się samą sobą. Strach o zdrowie przyjaciela zaczynał ją przerastać.
@Sevastien Sheremetyev
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Sevastien Sheremetyev
Awatar użytkownika
33
lat
191
cm
lekarz internista
Techniczna Klasa Średnia
- Eh... - Westchnąłem cicho, popadając w wyraźne zakłopotanie. Dopiero gdy rozmasowałem krótko kark, ponownie spojrzałem na Hayley. Nie powinienem był jej o niczym mówić, ale z drugiej strony był cień szansy na to, że znała tego mężczyznę, a wsparcie kogoś znajomego było mu w tym momencie bardzo potrzebne. - Dzisiaj rano karetka zabrała ze stajni mężczyznę, który spadł z konia i stracił przytomność. Osoba, która go znalazła, sugerowała, że mógł się przewrócić z koniem. Co by w sumie wiele wyjaśniało w kwestii jego stanu... Ma na imię Oliver, mówi Ci to coś? - Zapytałem, świadomie trochę naciągając tajemnicę lekarską, choć nie aż tak bardzo, biorąc pod uwagę fakt, że samo imię teoretycznie nie było wystarczające, by rozpoznać tożsamość pacjenta. Ufałem jednak Hayley na tyle, by zagadnąć ją o to. Byłem jednym z tych lekarzy, których zainteresowanie pacjentem nie kończyło się na wyleczeniu ich. W tym przypadku wiedziałem, czy może raczej domyślałem się, że mężczyźnie przyda się zwykła, koleżeńska pomoc, polegający choćby na upewnieniu się, że jego koniowi nic nie dolega. Kiedyś nie myślałem o tym w ten sposób, ale odkąd poznałem paru koniarzy i ich spojrzenie na świat, zacząłem rozumieć, że czasami przejmowali się zwierzętami bardziej niż sobą. Sam bym zresztą zareagował podobnie, gdybym z jakiegoś powodu nie mógł wrócić do domu, w którym czekał na mnie Bear. Nosiłem nawet w portfelu taką informację, w końcu nigdy nie wiadomo, ale większość ludzi zapewne nie była tak przygotowana, bo nawet nie przychodziło im głowy, że coś takiego mogło się wydarzyć. W końcu nikt nie zakłada wychodząc z domu, że tego dnia już do niego nie wróci.

@Hayley Wright
Uwaga, moje posty mogą zawierać: opisy wypadków, poważnych chorób, śmierci.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
W gabinecie zapanowało nerwowe napięcie, które wprowadzali zazwyczaj ludzie czekający na diagnozę swoich bliskich. Dla Sevastiena takie emocje były chlebem powszednim i nawet jeżeli wciąż zachował w sobie odpowiednio dużo empatii, na przestrzeni lat musiał nauczyć się obcować z ciężkimi do zniesienia emocjami. Taka umiejętność niewątpliwie stała się nieodłączną częścią jego zawodu, którą Hayley z tej perspektywy mogła poznać dopiero teraz. Dla niej te emocje były raczej jednorazowym, ciężkim do zniesienia przeżyciem pełnym niepewności i stresu. Na szczęście nie zostawił jej z tym samej, mimo wyraźnego zakłopotania. W ciszy wysłuchała wszystkiego, co miał jej do powiedzenia, choć dopóki nie usłyszała imienia, ciężko było w ogóle skupić się na wypowiadanych słowach. Dopiero po chwili odrobinę się rozluźniła, wyraźnie krzywiąc twarz w grymasie troski. Wiedziała o kim mowa. Z Oliverem mijali się na stajennym korytarzu dosyć często, nawet jeśli ich znajomość raczej nie wychodziła poza krótkie „cześć” i ewentualnie kilka grzecznościowych zwrotów. Kiedyś mieli okazję spotkać się kilka razy, ale ich drogi naturalnie zaczęły się rozchodzić i chyba żadne szczególnie nie zabiegało o zmianę zaistniałej sytuacji.
- Tak. Znamy się z widzenia – Odezwała się w końcu. Jej głos wciąż lekko drżał, ale najgorszy stres zaczął powoli schodzić z organizmu. Teraz była w stanie trochę logiczniej myśleć, choć wciąż zdradzała oznaki niepokoju.
- W jakim on jest stanie? – Dopytała z przejęciem, za chwilę wzdychając cicho.
- Tak bardzo ogólnie – Dodała tylko dlatego, że nie chciała naciskać. Wiedziała, że mógł powiedzieć jej niewiele, ale zwykłe ogólniki chyba wystarczyłyby do zobrazowania sobie rozmiaru obrażeń.
- I mogłabym go odwiedzić? Nie wiem czy ma kogoś, kto mógłby mu pomóc w ogarnięciu tego wszystkiego.
@Sevastien Sheremetyev
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odpowiedz