Xavier Lennox
Awatar użytkownika
28
lat
187
cm
Za dnia kurier, nocą striptizer
Pracownicy Usług

Podstawowe informacje

Pełne imię i nazwisko: Xavier Lennox
Pseudonimy: Kijek, Xav, Vier, Lenny, Nox,
Wiek: 28 lat
Data urodzenia: 01/11/1993
Miejsce urodzenia: Eastbourne
Miejsce zamieszkania: Sovereign
Typ zamieszkania: mieszkanie w szeregowcu
Tożsamość płciowa: mężczyzna
Zawód: z wykształcenia mechanik, obecnie kurier i striptizer
Miejsce pracy: kurier w DPD, striptizer do wynajęcia
Narodowość: Anglik
Przynależność religijna: wierzący niepraktykujący
Poglądy polityczne: nie zdążył sobie wyrobić
Pojazd: Kia, Sportage 2006 2.0 CRDi

Umiejętności

języki mówione:
» angielski, pewne zwroty po polsku i hiszpańsku
języki pisane:
» angielski
prawo jazdy: ma na samochody osobowe
talenty:
» mechanika, boks i sztuki walki, taniec 'egzotyczny', ręka do zwierząt, rysowanie, kaligrafia

Wygląd

wizerunek: Maxence Danet-Fauvel
wzrost: 187 cm
waga: jakieś 77-80 kg
kolor włosów: brąz, w lato trochę złocisty, czasem farbuje się na czarno
długość włosów: krótkie, czasem minimalnie dłuższe
kolor oczu: niebieskie
budowa: umięśniony
karnacja: blada
głos: raczej niski, ale przyjemny dla ucha
ręka dominująca: prawa
styl ubierania:
nie ma określonego
blizny: kilka niedużych blizn, po dawnych urazach z ringu
piercing: nie
tatuaże: kilka drobnych, zrobionych w więzieniu
znaki szczególnie: raczej nie ma

Zdrowie

choroby psychiczne: bywa nerwowy, nie zawsze panuje nad złością
przebyte choroby: wieku dziecięcego
alergie: jad pszczół
uzależnienia: papierosy
grupa krwi: B-
nawyki snu:
ma bardzo lekki sen, co wyrobiło mu się podczas odsiadki, czasem śpi z otwartymi oczami
nawyki żywieniowe:
zje praktycznie wszystko
nawyki treningowe:
Często pracuje nad swoją kondycją. Nadal trenuje boks, choć nie może być zawodowcem.
pije alkohol?: zdarza się
bierze narkotyki?: nie
pali?: kopci jak piec

Rodzina

matka: nie żyje
ojciec: nieznany
rodzeństwo: gdzieś w świecie jest
dzieci: jedynie zwierzęta
stan cywilny: wolny
status związku: jak wiatr
najlepszy przyjaciel: nieobecny
inne znajomości:
» imię - tekst

Związki

orientacja seksualna: hetero
orientacja romantyczna: hetero
aktualny partner: alkohol i fajki
byli partnerzy: nie ma takowych

Najważniejsze relacje

Obrazek
[NAZWA IKONKI]

IMIĘ I NAZWISKO

OPIS RELACJI

IMIĘ I NAZWISKO

OPIS RELACJI
[NAZWA IKONKI]
Obrazek

Osobowość

lubię:
» boks, papierosy, samochody, jazdę, muzykę, dobre towarzystwo, dobre książki, bójki, ćwiczenia i treningi, rysowanie
nie lubię:
» nudy, fałszywości, więzienia, samotności
lęki: właściwie to nie boi się niczego
sekrety:
» trochę by się ich znalazło; zarówno tych, dotyczących dzieciństwa i bidula, jak i tych z więzienia
hobby: boks, rysowanie, grzebanie w samochodach
irytuje mnie:
» przesadna ciekawość, dociekliwość i nadgorliwość, sztywność, brak poczucia humoru, dwulicowość, przesadna moralność
dziwactwa:
» czasem sypia z otwartymi oczami, przeklina po polsku i hiszpańsku, często się rozkleja, gdy w filmie ginie zwierzak
pozytywne cechy:
» towarzyski, pracowity, lojalny, słowny, staje w obronie słabszych, ma poczucie humoru
negatywne cechy:
» bywa zbyt narwany, podczas bójki potrafi stracić panowanie nad sobą, bywa zbyt pewny siebie

Ulubione

słowo: Lumos
wyrażenie: "Oj, bo zostawię pani awizo"
kolor: czarny
jedzenie: każde
miejsce: wszystko, co jest poza murami więzienia
serial: Daredevil
film: Marvelowskie i seria "Champion"
zwierzę: właściwie każde
książka: książki S. Kinga
pora roku: nie ma ulubionej
pogoda: burzowa lub upały
napój: woli niegazowane
alkohol: rum
zapach: powietrze po burzy
marka: Oby Tania
kwiat: Piwonie
piosenka: lubi słuchać Eminema
gatunek muzyczny: właściwie nie ma określonego

Freeform

Gdy zapytasz mnie, co powiem o sobie ciekawego, nie powiem wiele. Uśmiechnę się, zaciągnę dymem z zapewne trzymanego w dłoni papierosa, a gdy już go wypuszczę odpowiem, że jestem zwykłym, przeciętnym facetem, który szuka czegoś wartościowego w tym życiu. Pewnie dodam, że pracuję obecnie jako kurier, bo jednak coś o sobie powiedzieć wypada. I że nie żyję obecnie ze swoją rodziną, więc szukam kogoś, z kim mógłbym czasem chociażby pogadać. Potem znów uśmiechnę się pięknie i zrewanżuję ów pytaniem, by następnie z wbitym w Twoją twarz wzrokiem kiwać głową i słuchać każdego twojego słowa.

W tym jestem dobry. W czarowaniu i stwarzaniu pozorów beztroskiego chłopca. Ale tak naprawdę nie jestem już chłopcem. A tych czarów używam tylko po to, by nie musieć mówić prawdy o sobie. Bo tak właściwie to mógłbym opowiedzieć Ci o sobie bardzo, bardzo dużo.

Na przykład to, że przez pierwsze lata dzieciństwa żyłem głównie na resztkach przynoszonych przez matkę z restauracji, w której pracowała. Ale to były te dobre dni. W te gorsze musieliśmy zadowalać się samym chlebem, przy odrobinie szczęścia posmarowanym masłem lub śmietaną. Pamiętam też sąsiadów, u których spędzałem większość dni, w które matka nie mogła się mną opiekować. Byli Polakami. Zawsze było u nich głośno, ciągle krzyczeli do siebie w swoim języku i śmierdziało u nich wódką. Ale byli mili. To ich synowi nauczyli mnie jak należy się bronić, gdy ktoś cię atakuje. Mógłbym też opowiedzieć Ci o chorobie matki. O tym, że przez trzy dni siedziałem pod drzwiami wejściowymi czekając na jej powrót, zanim policjanci znaleźli nasze mieszkanie i zabrali mnie do szpitala, gdzie moja matka trafiła po utracie przytomności w pracy. Może nawet wspomniałbym o tym, jak pomagałem jej wiązać włosy w taki sposób, by nie było widać łysiny wywołanej chemią? Albo o tym, jak w jej ostatnich dniach przesiadywałem zasmarkany pod drzwiami jej szpitalnej sali, bo nie chciałem by widziała jak płaczę? O tym, że gdy miałem siedem lat matka zmarła na moich oczach, i że nie było w tym nic pięknego czy spokojnego?

Mógłbym wspomnieć Ci o tym, że właściwe jestem sierotą, i że przez trzy lata żyłem w bidulu. Że nie było tam jakoś wybitnie źle, ale też nie należał on do przyjemnych miejsc. Po raz pierwszy jadałem regularnie i nie musiałem obawiać się o to, że na noc założyłem za mało ubrań i zamarznę. Ale dzieciaki w bidulach nie zawsze są pokorne, miłe i z ufnością czekające na nową rodzinę. Dzieciaki bywają tam jeszcze bardziej okrutne niż szkolni prześladowcy. Bo będąc sierotą nie możesz poskarżyć się rodzicom, a wychowawcy niespecjalnie przejmują się wewnętrznymi potyczkami wychowanków. Ale z dumą mógłbym Ci powiedzieć, że sobie radziłem. Byłem mniejszy i początkowo oberwałem porządnie kilka razy, ale potem wyrobiłem się. Byłem sprytny i szybki. I z własnych doświadczeń nauczyłem się, które ciosy bolą najbardziej.

Czy byłem problematyczny? Oczywiście. Ale właśnie w tym znalazłem sposób na radzenie sobie z problemami i emocjami, które ciągle się we mnie kłębiły. Nawet nie masz pojęcia, ile gniewu wtedy w sobie miałem. Byłem wściekły na wszystko. Na świat, który tak niesprawiedliwie potraktował mnie i moją matkę. Na los, który mi ją odebrał. Na inne dzieciaki, które w moim nieszczęściu widziały powód do szyderstw. Nieustanny gniew towarzyszył mi od lat dziecięcych… Ale czy kiedykolwiek zniknął?

Na takie pytanie nie potrafiłbym Ci odpowiedzieć. Wydawać by się mogło, że gdy z nową rodziną, która postanowiła mnie adoptować, wróciłem znów do Eastbourne, nieco przycichłem. Ale czy gniew zniknął? Niekoniecznie. Znów spotkałem inne dzieciaki, które kiedyś szydziły z moich zniszczonych ubrań, suchego chleba na drugie śniadanie i używanej, za dużej o kilka rozmiarów dziewczęcej kurtki, którą matka jakimś cudem zdobyła dla mnie pewnej zimy. Wyglądała kiepsko, ale była ciepła, a to wtedy liczyło się dla nas najbardziej.

Może padłoby z Twojej strony pytanie, czy ten mój wewnętrzny gniew kiedykolwiek chociaż trochę przycichł. Pokiwałbym głową, znów z pięknym uśmiechem. I wtedy opowiedziałbym Ci o moich nastoletnich latach. Po tym, jak dojrzewanie zrobiło ze mną swoje, coś się zmieniło. I to nie tylko mój wygląd, który, nawiasem mówiąc, stał się całkiem niezły. Zmieniło się to, jak patrzyli na mnie inni. Zabawne, jak wiele może zmienić ładna buźka. Czy gdybym posiadła taką od dziecka, życie potraktowałoby mnie lżej? Niewykluczone. Wracając jednak do pytania… Opowiedziałbym Ci o tym, jak ze szkolnego wyrzutka stałem się jednym z „tych fajnych gości”. Wspomniałbym też na pewno o tym, że zostałem gwiazdą szkolnej sekcji bokserskiej. Bo właśnie w tym mój gniew znalazł swoje ujście. Na ringu wyładowywałem wszystkie te gówniane emocje i złość, a inni byli jeszcze zachwyceni tym, jak szybko radzę sobie z przeciwnikami. Nikt nie miał pojęcia, że za każdym razem biłem się tam z własnymi demonami. A potem gładko dodałbym, że postanowiłem kształcić się zawodowo na mechanika i kontynuować karierę bokserską. Bo w tych właśnie rzeczach byłem najlepszy.

I choć ta część naszej rozmowy toczy się wyłącznie w mojej głowie, wiem, że w tej chwili pytasz mnie o to, czemu w takim razie skończyłem jako kurier, skoro miałem tak szerokie perspektywy. A ja, chcąc być szczerym, musiałbym opowiedzieć Ci o wieczorze, który odmienił całe moje życie. Opowiedziałbym o chwili, w której spuściłem swoje demony ze smyczy. Jak to było? Nie do końca wiem. Pamiętam ból pięści od uderzeń, które wyprowadziłem. Pamiętam ciepłą krew na swoich dłoniach, ramionach i twarzy. Ale nie była to moja krew. A w każdym razie nie tylko moja. Powiedziałbym Ci jakie to uczucie siedzieć w radiowozie ze skutymi rękami, mając przed oczami tylko swoje własne, zakrwawione dłonie i kołaczące się po głowie pytanie, co najlepszego do cholery zrobiłem. Mógłbym powiedzieć Ci, jakie to uczucie zniszczyć sobie życie w jeden wieczór. Może nawet wspomniałbym o procesie i wyrzutach sumienia? O tym, jak to jest widzieć na sali rozpraw zawiedzione spojrzenia małżeństwa, które przez ponad dziesięć lat było dla ciebie jedyną rodziną.

I właśnie tutaj, w tej części mojej żałosnej opowieści, dowiadujesz się, gdzie właściwie spędziłem jedną czwartą mojego życia. Mógłbym godzinami opowiadać o życiu więźnia. O tym, jak to jest być nowym. O spacerniaku, paskudnym żarciu, grach na papierosy i całej tej rutynie. Opowiedziałbym Ci, jak to jest przez siedem lat spędzać każdą noc ze wzrokiem wbitym w sufit, mając nadzieję na dostrzeżenie jakiegoś światła nadziei. Nie robiłem kresek na ścianie. Bo po co? Aby jeszcze dotkliwiej uświadamiać sobie, ile właściwie dni w spędziło się w tym zamknięciu? Mógłbym nawet powiedzieć o tym, jaki żal ściska cię za serce i duszę, gdy przez te siedem lat rodzice adopcyjnie nie odwiedzili cię ani razu. I jak żałośnie się czujesz, bo właściwie to wcale im się nie dziwisz. Jak cholernie samotnym jest się w świecie, gdy wychodzisz z więzienia po siedmiu długich latach, i nikt oraz nic w tym świecie na ciebie nie czeka. Jesteś sam. Byłem sam.

To jest moja historia. Zakończona tym, że przez takie koleje losu skończyłem w tym właśnie miejscu. Pracuję jako kurier, bo do boksu wrócić nie mogę, a mechanika nie sprawia mi już radości. Nocami zaś, jeśli tylko znajdzie się ktoś chętny, by zapłacić za takie widowisko, rozbieram się na w rytm muzyki niczym taki Magic Mike z Eastbourne. Żałosne, nie? Cała ta historia, od samego początku, jest żałosna.

Dlatego, gdy po swoich słowach pytasz mnie jeszcze raz, czy może jednak powiem coś ciekawego o sobie.

Uśmiecham się ponownie, patrząc ci w oczy, i nie dopuszczając do siebie tych wszystkich słów. Po czym mówię.

Mówię, że mój kot ma na imię Lumos.

A ja lubię zapach powietrza po burzy.

I piwonie.

Ciekawostki

  • Sprawia wrażenie beztroskiego, ale to tylko pozory. Nauczył się ukrywać swoje prawdziwe emocje i uczucia pod maską beztroski.
  • Nie robi tajemnicy z tego, że spędził kilka lat w więzieniu, ale też nie chwali się tym na lewo i prawo. Jeśli zapyta się go o to wprost, odpowie szczerze. Ale sam rzadko porusza ten temat pierwszy. Nie zagłębia się też w szczegóły swojej odsiadki.
  • Kiedyś próbował odszukać swojego biologicznego ojca i rodzeństwo. W obu przypadkach mu się nie powiodło.
  • Na pytanie czemu swojego kota nazwał Lumos, z uśmiechem wzrusza ramionami. Tak naprawdę to żałosna historia. Od czasu, gdy w dzieciństwie przeczytał serię o Harrym Potterze, powtarzał to słowo ilekroć czuł się zagubiony czy samotny; przez dzieciństwo, bidul i nawet w więzieniu. Dlatego, gdy po odsiadce przygarnął kota, dzięki któremu przestał czuć się samotnie, nazwał go właśnie Lumos.
  • Obecnie ma trzy koty, dwa psy, szczura, węża i królika. Jego mieszkanie powoli zaczyna przypominać zwierzyniec.
  • Jako striptizer zaczął pracować pod wpływem impulsu, gdy dawny znajomy zaproponował mu to żartem. Wymarzona robota to nie była, ale za coś trzeba żyć, co nie? A że sylwetkę ma wyrobioną, to co mu szkodziło spróbować? Jak się okazało, nie była to wcale taka zła decyzja. Może i nie jest to zbyt chlubne zajęcie, ale przynajmniej opłacalne.
  • W tematach związanych z technologią, rozrywką i kulturą nadal jest nieco w tyle. Powoli jednak nadrabia te stracone lata.
Obrazek
Xavier Lennox
towarzyski
problematyczny
narwany
umie w boks
niespokojna dusza
pewny siebie
były więzień
sprytny
sierota
niezbyt wylewny
Mów mi Kijek. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 21021552 lub Discorda Włóczykij#5998. Piszę w 1 osobie i czasie głównie teraźniejszym. Wątkom +18 mówię hajdy to raczej nie moja bajka.
Szukam suchych majtek na dnie morza.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: raczej nic szczególnego.

Podstawowe

Osobowość

Dla użytkownika

Odpowiedz