Wszelkiego rodzaju łuki czy okręgi nie sprawiały mu większych problemów pod warunkiem, że Letizia pilnowała stosowania poprawnych pomocy. Naughty Boy miał to do siebie, że czasami wykorzystywał niedopatrzenie jeźdźca, ale nie oznaczało to od razu, że dziewczyna miała się na nim czuć jak na tykającej bombie. Nie dał po sobie odczuwać żadnego spięcia, po prostu żywo stępując po hali ścieżką wybraną przez amazonkę. Po wstępnym rozgrzaniu mięśni na jednej stronie przyszło mu zmienić kierunek jazdy i rozpocząć tę samą pracę na drugą stronę. Pozwolę sobie założyć, że była to akurat jego słabsza strona, przez co Letizia musiała dużo bardziej uważać na wykonywane ćwiczenia. Nie były jeszcze tak angażujące, więc ewentualne problemy mogły polegać co najwyżej na zbyt małym zgięciu bądź wypadaniu łopatką czy też zadem, co dało się bardzo łatwo skorygować.
W miarę zbierania wodzy na kontakt zaczął unosić głowę, intensywniej przeżuwając wędzidło. Nie usztywnił się przy tym, a łatwo przyszedł do ręki, w ramach skupienia wycofując na swojego jeźdźca jedno ucho. Na następnej wolcie już łatwiej było go dopilnować z tym, żeby dobrze się wpisał w kształt figury, przy czym utrzymywał stały, równy krok, nie próbując przyspieszać ani zwalniać. Ciągle był włączony w treningi typowo sportowe, z tymże pod różnymi jeźdźcami, więc ani myślał o tym, żeby się ociągać - tym bardziej, że był raczej energicznym i żywym kucykiem, którego nie trzeba było prosić dwa razy. Przy drugim kole było identycznie, podobnie jak też po zmianie kierunku. Wtedy nawet łatwiej mu to wychodziło. Nie były to zbyt zajmujące ani ciekawe ćwiczenia, ale nie kombinował w żaden sposób, wiedząc, że początek treningu zawsze taki musiał być i nie oznaczało to, że reszta treningu też taka będzie. Nadzieję dodatkowo robiły mu ułożone hali drążki, na które spoglądał co jakiś czas, jakby już wyczekiwał momentu wejścia na nie.
Zakłusował chętnie i płynnie pod warunkiem, że Letizia go dobrze do tego przejścia przygotowała. Od razu zaczął się poruszać sprężystym, żywym kłusem, przez pierwsze metry unosząc nawet ogon u nasady i bawiąc się w araba przez parę minut. Nawet zwykły kłus był ciekawszy od żmudnego stępowania, stąd też jego niegroźne, ale jakże przydatne ożywienie. W kłusie wolty oraz serpentyny także nie sprawiały mu trudności, zwinnie wyginał się w wyznaczonym mu kierunku, zachowując żwawość swojego chodu. Przy pierwszym przejściu do stępa trochę się "zagapił" i wykonał je z lekkim opóźnieniem, nie będąc specjalnie przygotowanym na takie zadanie. Mimo wszystko kolejne przejścia wychodziły mu już lepiej, a on sam był coraz bardziej wyczulony na pomoce jeźdźca, wręcz oczekując od niego kolejnych sygnałów. Jeszcze nie zgadywał następnego celu Fontane, ale szybko mogło to ulec zmianie.
Na krótkiej ścianie został zatrzymany. Jeśli zatrzymanie to było z kłusa, to wykonał je bez przechodzenia w stęp, odpowiadając w miarę szybko na pomoce. Równo obciążył wszystkie nogi, ale po zaledwie dwóch sekundach odstawił jeden przód, co wymagało poprawienia od amazonki, jeśli tylko zauważyła ten błąd. Przy zatrzymaniu ciągle pozostawał nastawiony na pomoce i wyczekiwał sygnału do ruszenia, po którym kontynuował kłusowanie, poparskując sobie co parę kroków. W miarę takich przejść i zatrzymań był zmuszony coraz bardziej angażować zadnie nogi, wkraczając nimi głębiej pod kłodę. Obniżenie zadu wiązało się z lekkim zaokrągleniem sylwetki, ale wciąż był daleki od zebrania.
Wkrótce wrócili do stępa, w którym Gortat miał chwilę na odsapnięcie. W rzeczy samej nie był jeszcze zmęczony, co najwyżej miał lekką zadyszkę, ale zupełnie mu to nie przeszkadzało. Stawiał równe, dość obszerne kroki, aktywnie żując kiełzno i zaczynając się przy tym pienić lekko. Korzystając z tej krótkiej przerwy, również spojrzał w kierunku ułożonych drągów i chociaż takie samotne, smutne drążki nie wyglądały zachęcająco, to kucyk już z niecierpliwością wyczekiwał możliwości skorzystania z nich.
@Letizia Fontane
2x czyste przejazdy w próbie terenowej