004. Oh shit!

Sonia & Billy & Cassidy

Sonia Andriejewna Aristova
Awatar użytkownika
19
lat
176
cm
Asystentka, stawia też tarota
Pracownicy Usług
005 (kontynuacja 004)

Rosjanka, zanim dała nieszczęsnego piątaka Billy'emu, by mógł zapłacić za swój bilet autobusowy, przewróciła oczami. Cóż, można rzec, że słowa dotrzymała i rzeczywiście pożyczyła kasę współlokatorowi, ale to oznaczało, że ten dalej jest w ciemnej dupie i będzie miał problemy z tymi byczkami, co ich goniły.
Świetnie! Cass serio mnie zabije!
Stęknęła do siebie, gdy ciężko opadła obok dilera na siedzeniu. Oczywiście wiedziała, że ten piątak od niej nie wybawi go z opresji, ale już nie zamierzała na niego naciskać. by ten łaskawie powiedział jej, ile rzeczywiście musi oddać. Czasem Pilgrim był tak cholernie uparty, że Sonia po prostu miała ochotę go udusić, co pewnie też wynikało z tego, że sama taka potrafiła być, a zdecydowanie miała siebie wystarczająco dosyć, żeby jeszcze użerać się z kimś, kto potrafił ją czasem aż za dobrze przypominać. Poza tym, naprawdę nie miała ochoty być zdzielona po swoim kędzierzawym łbie przez Cassidy, co pewnie zrobiłaby, bo raz - jak idiotka zaczęła bić się z od siebie większym facetami, dwa - nie wybiła głupot z równie kędzierzawego łba Billa i trzy - matczyny instynkt Cass (ach, ta sugar mommy) uruchomi się i z zmartwienia oraz troski nakrzyczy, że co oni sobie wyobrażają, że tak się narażają. Oczywiście na spokojnie wszystko dało się wyjaśnić, ale wciąż, nim będzie możliwość, żeby to zrobić, trzeba będzie przyjąć burę.
Zajebiście!
Sonia westchnęła ciężko i potarła nasadę nosa, wyraźnie zmęczona nie tylko tym, w czym właśnie uczestniczyła, ale również tym, co niedługo miało nadejść. I w duchu prosiła wszelkie duchowe byty, żeby jej kurwa pomogły i sprawiły, żeby Cassidy nie było w mieszkaniu, chociaż na tyle, żeby mogła się ogarnąć z Billym, żeby nie wyglądać aż tak źle, szczególnie diler. Rosjanka niestety też nie prezentowała się najlepiej i czuła na sobie spojrzenia innych pasażerów, ale ignorowała je, zbyt skupiona na tym, żeby wymyślać kilka różnych scenariuszy, gdy już dotrze z współlokatorem do mieszkania i co w zrobić.
Autobus zatrzymujący się na ich przystanku był jak zapadnięcie wyroku.
Aristova wyszła, dziękując i żegnając się z kierowca na odchodnym. Spojrzała na budynek, w którym mieszkali i poczuła, jak serce bije jej trochę szybciej.
- Kurwa - syknęła, mając wrażenie, że to jedno słowo idealnie opisze, co właśnie teraz czuła. Miała ochotę znowu zapalić, ale wiedziała, że po prostu musiała wejść do środka i ewentualnie skonfrontować się z wkurwioną Cass... co wydawało się jej gorsze, niż walka z większymi od siebie facetami.
No, ale do odważnych świat należał, więc nawet jeśli absolutnie nie czuła się odważnie, wciąż weszła do środka ich mieszkania.
Gdy tylko przekroczyła próg ich domu, zaczęła nasłuchiwać czy ktoś z ich współlokatorów jest. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby nie było nikogo, bo nie miała ani sił, ani ochoty na szczegółowe odpowiadanie na pytania czy też znoszenie przesadnej troski. To nie było złe, jasne! Po prostu Sonia wolała w takich momentach słabości i zmęczenia być sama i samemu doprowadzić się do porządku. Ostatecznie, jeśli ktoś miał być, to tylko nie Cass. Daddy, Kij w dupie lub Głucha Bogini Dywanów - jasne!
No, ale jeszcze okaże się czy jej i Billy'emu sprzyjała fortuna.
- Dobra, bierzemy apteczkę i idziemy do mojego pokoju się ogarnąć - oznajmiła dilerowi, mówiąc do niego szeptem, żeby przypadkiem nikt ich nie usłyszał (chociaż nie musieli się martwić Mirką w tym aspekcie). Nawet przyłożyła palec do ust, dając mu znać, że ma być kurwa cicho, albo dostanie mu się drugi raz. Co jak co, ale Sonia naprawdę nie chciała mieć teraz przeprowadzonego wywiadu, co im się stało.
Gdy ściągnęła swoje ciężkie buty, na palcach i powoli poszła do łazienki, gdzie znajdowała się ich apteczka, ostrożnie stawiając kroki i nasłuchując czy przypadkiem ktoś się nie zbliża.

@Billy Pilgrim @Cassidy Fleming
Uwaga, moje posty mogą zawierać: opisy wypadku samochodowego i jego konsekwencje, nadużywanie alkoholu, przemoc, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

William Pilgrim
Awatar użytkownika
22
lat
179
cm
gbur
Prekariat
Podróż autobusem była dziwnie długa i krótka jednocześnie. Nie potrafił sobie przypomnieć o czym rozmawiał z Sonią - a na pewno o czymś rozmawiał, bo on prawie zawsze o czymś rozmawiał, chociażby z samym sobą, ani kiedy konkretnie wysiedli na ich przystanku. Im dalej od miejsca zagrożenia, tym szybciej adrenalina opadała, ból narastał, a stała czujność zniknęła, pozwalając Pilgrimowi na całkowite zawierzenie swojego losu (znaczy poprowadzenie go do domu) współlokatorce. Szczęście mieli, że to nie było daleko, jedna ta wyjebiście droga dzielnica miała swoje plusy, co nawet by się zgadzało, bo Billy zawsze myślał, że jedne plusy jakie ma w życiu to są te w bateriach, a i tam zawsze trafiał się tylko jeden.
Billy nie był najlepszy z fizyki. Gwoli ścisłości - z życia jako takiego też nie.
Po wejściu do domu był tak zmęczony i obity, że kompletnie nie był w stanie zrozumieć całego tego cyrku, który Sonia robiła jeszcze nie klatce. Był jej wdzięczny i najpewniej będzie wdzięczny po wieczność, gotów był miłością gorącą pałać, ewentualne zawiedzenie Cassidy zaś było jednym z jego większych koszmarów - prawda. Ale w obecnej chwili nie mógł mieć na nie obie bardziej wyjebane. To znaczy nie na nie, jako osoby, ale na ewentualne "co powie Cass" oraz Soni "musimy się bawić w 007". Nie miał na to siły, chciał spać. Dlatego parsknął tylko na jej ciche zarządzenie, mamrocząc coś w stylu:
- Dobra, potem Sońka, potem - i ciężko było określić do czego to "potem" odnosiło się konkretnie. Chuj z tym. Ledwo zrzucił z siebie kurtkę, nawet nie myśląc o tym, żeby rozwiązać sznurówki i kiedy Sonia skradała się do łazienki, on sam od razu, na automacie, skierował się do swojego pokoju, gdzie już oczami wyobraźni widział swoje ukochane łóżko i całe szczęście, że on nigdy go nie ścielił, teraz mógł paść na nie i zasnąć, a rano pościel zmieni i wszystko będzie w porządku, Sonia niech sobie opatrzy obydwie ręce i może się umyje, na pewno się spociła. Billy też się spocił i też miał obite ręce (żeby tylko ręce) i trochę krwawił z ryja, ale to nic on sobie może pościel następnego dnia zmienić.

@Cassidy Fleming @Sonia A. Aristova
Mów mi Janek. Piszę w 3 os., czas przeszły. Wątkom +18 mówię że miło je widzieć, ale najczęściej mi się nie chce.
Szukam ludzi ze skłotu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Dużo przekleństw, autodestrukcyjnych zachowań oraz pomysłów, których nie pochwaliłaby Twoja mama..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odpowiedz