Madeleine Choi
Awatar użytkownika
28
lat
167
cm
Tłumaczka chińskiego i koreańskiego
Uznana Klasa Średnia
Madeleine w końcu zakończyła rozmowę telefoniczną. Pierwotnie miało jej to zająć pięć minut, ostatecznie skończyła po pół godzinie. Nie było to zarazem nic zaskakującego. Widok jej siedzącej przed komputerem, czy z telefonem w dłoni, rozmawiającej w innym języku, było czymś normalnym. Dziewczyna nieraz przesadzała w przyjmowaniu zleceń. Nie umiała znaleźć tego umiaru, który sprawiłby, że pracowałaby o stabilnych porach, a nie, że niekiedy w godzinach nocnych można było dostrzec ją piszącą nadal na klawiaturze z nosem w ekranie. Dzisiaj miała w końcu oderwać się od tego. Chociaż na jeden weekend, odpoczynek zdecydowanie się należał. Zrobi to nawet dosadnie, ale jeszcze nie była tego świadoma. Rozmowę przeprowadziła w swoim pokoju, siedząc przed swoim biurkiem. Chcąc szybko jeszcze wysłać tego ostatniego maila, telefon odłożyła na szufladce służącej do umieszczenia w niej klawiatury. I gdy opuściła to pomieszczenie, istnienie tego małego urządzenia poszło w niepamięć.
Spakowała się do podróży już wcześniej, walizka leżała w pokoju dziennym tuż przy wyjściu, gotowa do wrzucenia do bagażnika auta. Pozostało jej tylko zgarnięcie jeszcze kosmetyków z łazienki, które miała umieścić w mniejszej torbie do tego przeznaczonej. Będąc w łazience wróciły jej wspomnienia jak niegdyś korzystała z niej wspólnie z Mirabelą, która zdecydowała się niedawno opuścić to miejsce. Niby zrozumiałe, że wiecznie nie będzie się mieszkało z tymi samymi lokatorami, może dojść do momentu, gdzie drogi się rozejdą i będzie to normalne, ale Madeleine zdecydowanie jej wyprowadzka kłuła ją w sercu. To była pierwsza osoba, której zaufała i której poddała się urokowi. Nie spodziewała się, że byłaby w stanie ją pociągać jakakolwiek kobieta, ale wspólne upojne chwile z nią dały jej do zrozumienia, że i płeć piękna interesuje ją w "ten sposób". A tu cała ta magia prysła niczym bańka mydlana. Dziewczyny nie rozwinęły niczego poważniejszego, wręcz przeciwnie, jedna z nich postanowiła się usunąć z tego domu. Mad nadal nie potrafiła się z tym pogodzić i choć nie dawała po sobie poznać, dało się zauważyć, że coś jej leży na sercu, jeśli temat Mirki wracał. Nadal tego nie przegadała z nikim, może warto byłoby o tym pomyśleć? By odczuć chociaż małą ulgę? Niestety nadal nie zdecydowała się tego zrobić. Może za jakiś czas to się zmieni?
- Rex, spakowałaś się już? - powiedziała donośniej, kładąc torbę ze spakowanymi już kosmetykami na walizce, w międzyczasie wyczekując reakcji dziewczyny, która prawdopodobnie przebywała w swoim pokoju. W momencie, kiedy Madeleine wprowadziła się do tego domu, pewnie nikt by nie przypuszczał, że kiedykolwiek między sobą znajdą jakąkolwiek nić porozumienia. A tu okazało się zupełnie inaczej. Co prawda Mad nie mogła zaprzeczyć, że z początku nie mogła się odnaleźć w tym, że mieszkała pod jednym dachem z osobą, u której pamięć mocno szwankowała. Tu nie chodziło o zwykłe bycie zapominalskim, a o zmaganie się z poważniejszymi zaburzeniami pamięci. Z czasem jednak udało jej się do tego przyzwyczaić, a do Rex nabrała pozytywnej sympatii. Wykazywała się nawet opiekuńczością, kiedy nie była zajęta pracą, pilnowała ją by znowu czegoś nie zapomniała. Wiedziała, że nie była w stanie spamiętać za nią wszystkiego, ale na tyle ile mogła pomagała jej.
Gdzie w ogóle tak się dziewczyny pakowały? Między Madeleine a jej ojcem kontakt zdecydowanie odżył. Nie sprowadzał się jak dotychczas do rozmów telefonicznych na tle służbowym, gdyż tłumaczyła dokumenty również w jego firmie, ale też rozmawiali o codzienności i na inne luźniejsze tematy, aż w końcu ten zaprosił ją do domu rodzinnego na weekend, gdyż dawno jej nie widział, tak samo jej mama. Podarował jej nawet prezent. Wiedział, że Madeleine uczęszczała na kurs prawa jazdy, zdając go za drugim razem, więc w ramach nagrody (i tego że w maju wypadały jej urodziny) kupił dla niej samochód. Po dostarczeniu go na miejsce, świeżo upieczona pani kierowca korzystała z niego do poruszania się po mieście. Czemu w takim razie Rex też się pakowała? Madeleine wiedziała, że Rex lubiła zwiedzać, wiedziała też że nigdy nie była w Liverpoolu, więc uznała, że szkoda by było, gdyby jej to uniemożliwiła. Zarazem obawiała się długiej podróży autem. Miała te prawo jazdy, ale na tyle krótko, że jeszcze nie czuła się pewnie za kółkiem. Chciałaby mimo wszystko mieć towarzystwo w drodze na północ, a lepszego towarzysza niż rudowłosa nie znajdzie!

@Rex Marigold
Mów mi Leida. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Leida#0757. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię raczej tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: błędy, dziwnie złożone zdania i literówki.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
Czy się spakowała?
Otóż nie.
Bo zapomniała, i to nie samego spakowania się, ale o całej tej wyprawie. Więc gdy Maddie (która już dawała jej się tak nazywać, cud normalnie jakiś) ją zawołała, to Rex stanęła jak wryta na środku swojego pokoju, po czym zaczęła w chaosie totalnym przeglądać wszystkie ponaklejane i walające się tu i ówdzie karteczki, pragnąc się dowiedzieć na co dokładnie ma się pakować. I taką na szczęście znalazła i - na szczęście - wyjazd miał być tylko weekendowy, więc spakowanie się nie powinno było jej zająć dużo czasu. - Tak, oczywiście, zaraz będę!! - Odkrzyknęła, w pośpiechu wrzucając do podręcznej torby kilka ubrań z szafy i innych niezbędnych rzeczy. Kiedy Madeleine zaproponowała jej wspólną wyprawę do Liverpoolu, Rex zgodziła się bez większego namysłu, bo wizja tego wypadu bardzo jej się podobała (sądząc po ilości wykrzykników nakreślonych na karteczce), choć nieco smucił ją fakt, że razem z nimi nie jechała też Mirabela. Nic jednak na to nie mogła poradzić, bo przyjaciółka miała prawo decydować sama o sobie, a była z tych wolnych duchów szukających nowych wrażeń, więc już w ogóle nie powinno to Rex dziwić. Nie zmieniało to faktu, że jej nagły wyjazd ugodził nieco rudowłosą w sam środeczek, a jednocześnie zauważyła też, że to nagłe zniknięcie Mirki wpłynęło na jej współlokatorkę. Rex nie do końca wiedziała co zaszło między kobietami (przez chwilę nawet myślała, że były w związku i zerwały, nadal nie była pewna czy to nie była prawda) i nie zamierzała bardziej wnikać, dopóki jedna z nich nie zdecyduje się, by ją wtajemniczyć.
Z podręczną torbą i plecakiem w ręku ruszyła na korytarz, przywitała z Maddie po czym grzecznie poszła za nią do samochodu, żeby zapakować wszystkie bagaże.
- Okej, chyba mamy wszystko, nie? Można ruszać w drogę na przygodę! - Zwróciła się z uśmiechem do Madeleine, otwierając przy tym drzwi pasażera i wrzucając plecak na siedzenie, czekając na potwierdzenie gotowości do drogi od świeżo upieczonej pani kierowcy.

@Madeleine Choi
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Madeleine Choi
Awatar użytkownika
28
lat
167
cm
Tłumaczka chińskiego i koreańskiego
Uznana Klasa Średnia
Rex powinna czuć się wyróżniona, gdyż była pierwsza osobą (zaraz po niechlubnym byłym mężu dwudziestosiedmiolatki), której pozwoliła na używanie jej imienia w wersji skróconej. Madeleine ogólnie tego naprawdę nie znosiła. Wymagała wręcz od innych, żeby zwracali się do niej pełnym imieniem, a gdy ludzie o tym zapominali, zwracając się do niej "Mad" czy "Maddie", poprawiała, nie kryjąc się wcale ze swoim niezadowoleniem. Tutaj nastał wyjątek, który dowodził tylko w tym, że Rex zdobyła u azjatyckiej dziewczyny przyjacielską sympatię.
Poczekała cierpliwie na pojawienie się rudowłosej w pokoju dziennym. Zilustrowała ją uważnie, gdy w końcu to zrobiła. Zastanawiała się oczywiście czy na pewno wzięła wszystkie niezbędne rzeczy, ale widząc wypełniony jej plecak i podręczną torbę, była przekonana, że tak powinno faktycznie być. A jeśli nie, jakieś rozwiązanie zawsze się znajdzie. Brakujące rzeczy można dokupić, pożyczyć lub obejść się zwyczajnie bez nich jeśli będzie taka możliwość. Madeleine będzie miała okazję z tego skorzystać. Nawet nie zauważyła, kiedy położona luzem kosmetyczka na małej walizce runęła na ziemię. I gdy już wychodziła z rudowłosą w stronę auta, ciągnęła tylko te walizkę, którą ulokowała w bagażniku swojej Kii, bez wspomnianej wcześniej kosmetyczki.
Zanim jednak wyszły, uśmiechnęła się lekko na słowa Rex, by następnie zmrużyć oczy, jakby czemuś się przyglądała. Ostatecznie wysunęła dłoń w stronę twarzy dziewczyny, by poprawić jej lekko rozczochrane włosy na czubku głowy. No, teraz było lepiej!
- W takim razie idziemy - zakomunikowała, poprawiając małą torebkę, którą spoczywała od dawna na jej ramieniu. Otworzyła drzwi, by przepuścić najpierw Rex, by następnie wyjść za nią, zamykając za sobą drzwi na klucz. Madeleine nie wyglądała na specjalnie spiętą, lecz na myśl, że tyle kilometrów przed nimi czekało, odczuwała stres.
Pomogła młodszej przyjaciółce (bo chyba za nią mogłaby już ją uważać, co nie?) wrzucić jej rzeczy do bagażnika. Następnie usiadła na miejsce kierowcy, wychylając się w stronę tylnych siedzeń, by położyć na krańcu jednej z nich swoją torebkę. Ruszyła dopiero wtedy, kiedy upewniła się, że zarówno ona jak i Rex mają zapięte pasy oraz gdy rudowłosa dała znak gotowości do drogi. Jeszcze tylko ponad pięć godzin i będą na miejscu!

@Rex Marigold
Mów mi Leida. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Leida#0757. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię raczej tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: błędy, dziwnie złożone zdania i literówki.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
Bagaże? Spakowane.
Pas? Zapięty.
Okulary przeciwsłoneczne? Na nosie.
Hotel? Trivago.
Samochód wytoczył się powoli z podjazdu i rozpoczęła się kilkugodzinna droga do Liverpoolu. Rex była przekonana, że ta wyprawa będzie wspaniała, cudowna i w ogóle same miłe wspomnienia będą. Ekhem. Znaczy byłyby, gdyby Rex pamiętała, żeby o nich pamiętać, a że nie pamięta żeby pamiętać żeby pamiętać, to pozostaje jej zapisywać wszystko w zeszycie i liczyć na cud, że będzie wiedziała w którym.
Nie był to pierwszy raz, jak jechała z Mad autem, co poznała od razu po neonowo-różowej karteczce przyczepionej do panelu pomiędzy siedzeniami z zapisanym adresem gdzie miały dotrzeć. Rudowłosa szybko zabrała się za wpisanie danych w nawigację i ponownie odprężyła w fotelu, gotowa do długiej drogi.
Jazdą znudziła się jakieś piętnaście minut po tym, jak wyjechały, bo krajobrazy były równie monotonne co ładne. Udało jej się wypatrzeć tylko jedno coś w oddali i nawet nie była pewna czy to krowa czy po prostu jakiś krzak. Westchnęła ciężko.
- Daleko jeszcze? - rzuciła zawiedzionym głosem, bo czuła jak cała radość z wycieczki opuszcza ją równie szybko, co chęci do życia opuszczają pięciolatka jak mu balonik-minionek pęknie. - Wiem. Puszczę jakąś muzykę fajną, od razu będzie się przyjemniej jechać, co ty na to? Zaufaj mi Maddie, będzie ekstra. - Z nowym zapałem, nawet nie czekając na odpowiedź przyjaciółki, sięgnęła do plecaka i wygrzebała z niego telefon, szybko otwierając Spotify i łącząc się przy okazji z samochodem - najwyraźniej to nie był pierwszy raz, jak DJowała podczas podróży. Zaczęła szybko przeglądać swoje playlisty, pomijając takie wytwory przeszłej siebie jak ‘ulubione hity Mirki’, ‘słuchaj jak ci smutno’, ‘H A M I L T O N’ czy ‘nie słuchaj jak ci smutno bo będzie ci smutniej’, aż w końcu nie natrafiła na ‘Shrek życiem Shrek miłością’ i po prostu nie mogła nie kliknąć. Marigold nie klikająca w taką playlistę byłaby równie niedorzeczna, co wcześniej wspomniany pięciolatek uznający, że wcale mu się ten balonik nie podobał i nie będzie na niego łez wylewał. Wszyscy kochają minionki (i Shreka). Szczególnie rex pięciolatki.
Z głośników wybrzmiały pierwsze nuty ‘All star’, a Rex uśmiechnęła się szeroko do Maddie kiwając głową do rytmu. Może nie pamiętała tekstu, ale była świadoma, że ta piosenka była arcydziełem stworzonym dla uciechy zwykłych ludzi, a to właśnie Rex była takim zwykłym człowiekiem, więc zamierzała bronić swojego wyboru dzielnie i do ostatniej kropli krwi. Jak na prawdziwego duchowego pięciolatka przystało.


@Madeleine Choi
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Madeleine Choi
Awatar użytkownika
28
lat
167
cm
Tłumaczka chińskiego i koreańskiego
Uznana Klasa Średnia
Madeleine przez te pierwsze 15 minut drogi nie za wiele się odzywała. Była wpatrzona przed siebie w drogę, z uwagą zwracając na każdy znak drogowy i światła, byleby tylko nie popełnić najmniejszego błędu. Jechała z przepisową szybkością, z czasem ją tylko lekko przekraczając, gdy granice Eastoburne zostawiły za sobą, a przed nimi rozciągała się już tylko droga otoczona polami z dwóch stron. Tylko co jakiś czas mijały jakieś mniejsze zabudowanie.
Zerknęła krótko na Rex, gdy ta majstrowała przy nawigacji w samochodzie. Nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Jak już to przez jej myśli przechodziło błagalne "Tylko Rex proszę cię, nie zepsuj tego". Nie żeby nie ufała swojej przyjaciółce, ale gdy Madeleine dostawała coś i było to coś drogiego, była przewrażliwiona na punkcie tej rzeczy. W końcu naprawy są drogie, więc lepiej starać się jak najlepiej im przeciwdziałać!
- Dopiero co wyjechałyśmy... - powiedziała, marszcząc lekko swoje brwi. Minął ledwo kwadrans, a Rex już pytała jak daleko jeszcze do celu ich podróży. Aż strach pomyśleć co będzie, gdy minie godzina... - Bylebyś tylko nie wpadła na to, że chcąc umilić mi czas i żeby ogólnie mi było miło, puścisz coś z moich rodzinnych stron. Wtedy zatłukę- powiedziała, nie brzmiąc jakby sobie tylko żartowała. Ale nie no, Madeleine nie byłaby w stanie jej skrzywdzić tak na poważnie. Prędzej zatłukłaby osobę, która by śmiała tknąć bądź obrazić rudowłosą dziewczynę. Maddie była nie do poznania. Ale co na to poradzić, że dwudziestosiedmiolatka weszła w rolę starszej siostry. Nie planowała nawet tego!
Wybór padł na soundtrack ze Shreka. Madeleine kojarzyła piosenkę, gdyż pojawiała się ona w radiu czasem w ramach jakiś konkretnych zestawień przebojów sprzed lat, ale nie kojarzyła, że ten utwór był gdziekolwiek wykorzystany. ALE ŻEBY TAK SHREKA NIE ZNAĆ? Maddie, masz sporą zaległość do nadrobienia...
Koreanka (a raczej Angielka? Bo jednak urodziła się w Liverpoolu... czemu ludzie potrafią tylko komplikować wszystko!) nie poddała się muzyce. Dochodziła do jej uszu, ale priorytetem dla niej było jednak skupienie na drodze. I to skupienie ją uratowało. Niespodziewanie na ulicę wyszedł człowiek, który musiał nieźle zabalować, bo nogi ledwo go trzymały w pionie. Może zabawił się na całego zeszłej nocy na wiejskim weselu i nadal nie trafił do domu? Kto tam wie. Maddie za to wcisnęła gwałtownie pedał hamulca, powodując nagłe zatrzymanie pojazdu. Stanęła o włos od mężczyzny, który położył ręce na masce, by następnie się odepchnąć i z uniesioną ręką na znak "sorry, nie chciałem", iść dalej przed siebie na drugą stronę zupełnie niewzruszony. Zdenerwowanie pani Choi poszybowało w górę, a jak ona się denerwuję to...
- KURWA MAĆ, CIĘŻKO ROZEJRZEĆ SIĘ CZY JAKIEŚ AUTO NIE PRZEJEŻDŻA?! MOGŁAM ZABIĆ!- powiedziała wkurzona, wcześniej uchylając szybę od swojej strony, uprzednio ściszając piosenkę, która leciała z radia. Patrzyła w stronę mężczyzny ze wściekłością. Gdyby miała moce jak pies Piorun z animacji o tym samym tytule, człowiek pewnie by już nie żył.
Tak, gdy Maddie się denerwuje i panikuje to nie panuje nad sobą. A gdy nie panuje nad sobą to rzuca wyzwiskami i głośno krzyczy.

@Rex Marigold
Mów mi Leida. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Leida#0757. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię raczej tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: błędy, dziwnie złożone zdania i literówki.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
Rex może i filmu nie pamiętała na tyle, żeby umieć go zacytować czy powiedzieć, co dokładnie się działo, ale zupełnie nie przeszkadzało jej to w bawieniu się do soundtracku. Bujała się w najlepsze i kiwała do rytmu, czasem nawet wykonując ruchy taneczne dłońmi, bo muzyka napełniła ją nową energią. Była właśnie w trakcie “podnoszenia sufitu”, w które bardzo się wczuła, gdy schlany w trzy dupy typ wytoczył się im pod koła. Przez nagłe zahamowanie poleciała nieco do przodu (jak dobrze, że ktoś kiedyś wymyślił pasy!) i przeklęła głośno, a gdy się już wyprostowała, to pijak akurat machał ręką na przeprosiny, więc instynktownie, choć niepewnie, mu odmachała. Taka już była, że każde skierowane w jej stronę machnięcie odwzajemniała, nawet jeśli później okazywało się, że wcale nie kierowano tego gestu do niej. Ale lepiej być przezornym niż potem przepraszać, że się kogoś nie zauważyło.
Patrzyła się na Maddie z totalnie zszokowaną miną, zaskoczona jej nagłym wybuchem. Po chwili mrugnęła, zamknęła rozdziawione usta, pomachała ponownie (na pożegnanie oczywiście) do zdezorientowanego pijaka i z szerokim uśmiechem, pełna zachwytu powiedziała:
-Ja chcę jeszcze raz.


@Madeleine Choi
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Madeleine Choi
Awatar użytkownika
28
lat
167
cm
Tłumaczka chińskiego i koreańskiego
Uznana Klasa Średnia
Pewnie wdałaby się w większą kłótnie z tym mężczyzną, gdyby nie to, że kierowca auta, który od dłuższej chwili stał za Kią Madeleine, zaczął trąbić. Madeleine wcisnęła pedał gazu i kontynuowała jazdę w stronę Liverpoolu. Wzięła głębszy oddech, starając się uspokoić, ale szło jej to niestety nie najlepiej. Rex w tym nie pomagała.
- Jak tak bardzo chcesz jeszcze raz to znajdź sobie innego kierowcę, który chętnie z tobą rozegra podobny scenariusz do tego - skomentowała z poirytowaniem, nawet nie zważając na to, że tekst wypowiedziany przez rudowłosą był zarazem dziwnym trafem cytatem z produkcji, której to soundtrack właśnie słuchały. Madeleine nie przywróciła głośności samochodowego sprzętu grającego do poprzedniego stanu, więc jeśli Rex koniecznie chciała dalej sobie słuchać muzyki, musiała zrobić to osobiście.
Madeleine znowu za wiele się nie odzywała się przez kolejny kawał czasu. Patrzyła przed siebie, rozglądała się dookoła, przyglądała się każdemu znakowi drogowemu i sygnalizacji świetlnej. Robiła wszystko by nie doprowadzić do żadnej kolizji, czy innej nieprzyjemnej drogowej sytuacji. Naprawdę, ona jedyne czego chciała do dotrzeć bezpiecznie do rodzinnego domu, czy oczekiwała wiele od losu?!
Gdy do Liverpoolu pozostało niecałe trzydzieści minut drogi i stanęły autem po raz kolejny na czerwonym świetle, spojrzała na rudowłosą.
- Mogłabyś sięgnąć mój telefon z torebki? Jest na krańcu tylnego siedzenia za mną - zaczęła, wskazując wzrokiem mniej więcej w stronę wspomnianego miejsca. Mogłaby w sumie sama to zrobić, korzystając z okazji, że właśnie stoją na światłach w oczekiwaniu na zielone, ale Madeleine nie chciała za wszelką cenę odrywać dłoni od kierownicy. Nie chciała też stracić czujności i skupienia, toteż wolała poprosić przyjaciółkę o przysługę - I odszukać na liście kontaktów mojego ojca, by zadzwonić do niego i poinformować, że niedługo będziemy na miejscu?
A to pech, telefon został w domu, naprawdę wiele kilometrów stąd. Jeszcze Madeleine nie była tego świadoma. Ale zaraz się to zmieni. W tym czasie cieszmy się tymi ostatnimi minutami ciszy, bo przecież ta kobieta nie przyjmie do świadomości braku tak ważnego dla niej urządzenia ze stoickim spokojem!

@Rex Marigold
Mów mi Leida. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Leida#0757. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię raczej tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: błędy, dziwnie złożone zdania i literówki.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
Rex niczym niezadowolony pięciolatek wypuściła z siebie powietrze, po czym pogłośniła muzykę i odwróciła głowę w stronę szyby, obserwując zmieniający się krajobraz. Gdyby nie była śmiertelnie obrażona na Mirabelę, to pewnie zarzuciłaby ją furą smsów dokładnie opisujących wydarzenia ostatnich kilku minut. Chociaż gdyby nie to całe zamieszanie, które się wydarzyło, a którego Rex w sumie nie pamiętała, poza jakimiś zapisanymi szczątkowymi informacjami, to Mirka pewnie siedziałaby w aucie razem z nimi. Ale, ponieważ stało się jak się stało, a rudowłosa nie przewidywała, żeby w najbliższym czasie znów zobaczyć się z przyjaciółką (którą w sumie Garcia nadal była, bo Rex to raczej prosty człowiek był i aż tak szybko długoletnich przyjaźni w błoto nie wyrzucał, czy coś), to pozostawało jej wlepiać wzrok w okno samochodu i liczyć pojawiające się zwierzęta czy inne ciekawe rzeczy przy drodze, bujając się przy tym w rytm muzyki, bo po coś ją jednak włączyła. Zawsze był też Billiam, który zapewne odpowiedziałby jej, gdyby zasypała go informacjami, ale jakoś tak wypadło jej z głowy, że smsowanie do tego konkretnego ziomka było możliwą opcją.
- Pewnie, już chwila. - Odpowiedziała na prośbę Maddie, sięgając po jej torbę i bezceremonialnie przegrzebując jej wnętrze. Bo przecież dostała pozwolenie od właścicielki torebki, to co się będzie ograniczać i jak z jajkiem obchodzić. Grzebała i sprawdzała każdą kieszonkę po kilka razy, aż w końcu się poddała. - Złe wieści Maddie, chyba go zapomniałaś. A to niby ja mam amnezję. - Rzuciła z uśmiechem, mając nadzieję, że jednak nie zdenerwuje kierowcy jeszcze bardziej, bo to by było mocno niekorzystne. - Pamiętasz może numer? Mogę zadzwonić ze swojego. Jesteśmy już za daleko, żeby się po niego wracać, ale może to i lepiej. Nikt z pracy nie będzie ciebie męczył. - Pokrzepiła współlokatorkę, mając nadzieję, że ta zaraz nie zatrzyma samochodu i nie każe jej zasuwać pieszo do Eastbourne, bo to by było mocno niekorzystne.

@Madeleine Choi
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Madeleine Choi
Awatar użytkownika
28
lat
167
cm
Tłumaczka chińskiego i koreańskiego
Uznana Klasa Średnia
Za to Madeleine działała inaczej. Owszem, potrafiła angażować się w przyjaźnie, czy jakiekolwiek relacje, ale zostając ponownie skopaną przez los, nie zamierzała angażować się w próby jakiegokolwiek ratunku. Mirabela odeszła? Dobrze. Skoro tak chciała, niech jej będzie. Błagać o zmianę decyzji nie zamierzała, bo wiedziała, że przy tym może zrobić sobie jakiś niepotrzebnych nadziei. Samo zaangażowanie się w zatrzymanie osoby przy sobie mogłoby sprawić tylko większy ból, więc lepiej pozwolić po prostu odejść. Madeleine nawet i bez prób zmiany decyzji Garcii odczuwała swoje, a tak przynajmniej uchroniła się przed większym bólem, że nawet próby zatrzymania ją na miejscu na nic się zdały.
Nie zwróciła większej uwagi na pogłośnioną muzykę, obecnie liczyło się dla niej tylko to, żeby Rex zrealizowała jej prośbę. Pewnie sama ściszy ją, gdy rudowłosej uda się do jej ojca dodzwonić. Nie powinno być z tym problemu, gdyż nie miał dzisiaj żadnych służbowych spraw, tylko czekał na przybycie swojej córki wraz z jej przyjaciółką. Było jej z tego powodu bardzo miło. Wiedziała, że jest zapracowanym człowiekiem i była przekonana że więcej czasu spędzi z mamą aniżeli z nim, a tu pozytywnie ją zaskoczył. Naprawdę cieszyła się, że relacje z nim wracały na właściwe tory, gdzie ani ona ani on nie mieli sobie nic do zarzucenia. Madeleine zresztą obiecała mu, że nie da sobie wejść na głowę jak Aaronowi. Małżeństwo z nim naprawdę wiele ją nauczyło, nie chciała dopuścić do czegoś podobnego po raz kolejny.
- Zapomniałam? O czym ty mówisz?! - powiedziała z lekko podniesionym głosem. Miała nadzieje, że rudowłosa sobie tylko żartowała z niej, by zrobić jej na przekór. Nie lubiła tego, ale w obecnej chwili byłaby w stanie to znieść, niż to, że telefonu faktycznie w torebce, a tym bardziej w samochodzie, nigdzie nie było.
- Pewnie źle przeszukałaś te torebkę, zrób to jeszcze raz- poprosiła, ignorując jej pytanie, czy pamięta numer telefonu swojego taty i jej przekonanie że dobrze w sumie, że ten telefon się nie znalazł. Normalnie by już fukała, że jak to bez telefonu żyć? W tych czasach się nie da! To jak bez ręki!
W tym momencie starała się jeszcze zachowywać chociażby pozory spokoju, ale te starania nie szły jej za dobrze. Bomba już tykała, stukała niecierpliwie opuszkami palców o powierzchnie kierownicy, którą to obecnie trzymała. I ta bomba zamierzała wybuchnąć, gdy faktycznie się okaże, że telefon pozostał daleko za nimi w Eastbourne. Gdyby ten telefon był istotą żywą, byłby pewnie dozgonnie wdzięczny Madeleine, że o nim zapomniała. Zapewne już na jakimś leżaczku by sobie w najlepsze chillował, ciesząc się niespodziewanym urlopem!

@Rex Marigold
Mów mi Leida. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Leida#0757. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię raczej tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: błędy, dziwnie złożone zdania i literówki.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
Sytuacja wyglądała tak:
Z jednej strony była Rex, pewna na procent milion, że torebkę przeszukała, telefonu w niej nie było, trzeba było powiedzieć trudno i jakoś dać sobie bez niego radę.
Z drugiej strony za to była Maddie, która wyglądała tak, jakby zaraz miała jej para pójść z uszu i najlepiej schować przed nią wszelkie czerwone rzeczy, bo jeszcze się na nie rzuci jak rozwścieczony byk (chociaż to nie kolor je denerwował, ale mniejsza z tym).
Każdy zdrowy na umyśle człowiek przytaknąłby tylko osobie kierującej autem, która bądź co bądź była odpowiedzialna za bezpieczeństwo pojazdu, po czym grzecznie jeszcze raz ze spokojem przeszukał torebkę.
Rex nie była 'każdy zdrowy na umyśle człowiek'.
Rex była niczym niezadowolony pięciolatek (patrz posty wyżej) i jej się nie mówiło, że nie miała racji. Szczególnie jak wiedziała, że ją miała.
Co więc zrobiła Rex?
Otóż najpierw oczywiście przesadnie przedrzeźniła Maddie, po czym spojrzała na nią, zmrużyła oczy i wywróciła torebkę do góry nogami i potrząsnęła nią, wyrzucając całą zawartość na swoje kolana.

Niech sobie Maddie sama zobaczy, że telefonu nie ma.

- Widzisz?? Mówiłam, że zostawiłaś. - Powiedziała z triumfem i dumą w głosie, zadzierając przy tym nieco głowę, bo w końcu wyszło przecież, że to ona miała rację, co było bardzo satysfakcjonujące. Czy było to zachowanie przemyślane? Absolutnie nie, i po chwili ruda sobie zdała sprawę, że może wypatroszenie torby nie było zbyt dobrym pomysłem, patrząc na to, że Maddie i tak już była wkurwiona. Ale cóż, carpe diem, czasu nie cofnie, najwyżej zaraz sobie znajdzie jakiś transport powrotny do Eastbourne.
Przynajmniej miała telefon i mogła sprawdzić, nie to, co niektórzy zapominalscy.

@Madeleine Choi
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Madeleine Choi
Awatar użytkownika
28
lat
167
cm
Tłumaczka chińskiego i koreańskiego
Uznana Klasa Średnia
Nawet na ułamek sekundy przez myśl by jej nie przeszło, że Rex postanowi przetrzepać torebkę w tak "drastyczny" sposób, a przede wszystkim - że będzie do tego w ogóle zdolna. Zarazem jakby nie patrzeć, sposób, w jaki postanowiła tłumaczce dać do zrozumienia, że jej telefon pozostał w domu, był dobry i dosadny. Teraz Mad nie mogła zarzucić przyjaciółce, że nie przeszukała jej torebki wzdłuż i wszerz, tylko to ona siedziała z głową w chmurach i nie pomyślała o tym, by się upewnić, że jakże naprawdę istotne dla niej urządzenie, najważniejsze na świecie (zaraz po komputerze oczywiście...) jest w tej cholernej torebce.
- Ale nie w ten sposób! - skomentowała oburzona, patrząc, jak cała zawartość jej torebki wylądowała na kolanach Rex. Klucze do domu, błyszczyk, krem do rąk, lusterko, douszne słuchawki bezprzewodowe (że też o nich nie zapomniała, a o telefonie już tak!) i tabletki przeciwbólowe... No nigdzie nie było tego cholernego telefonu! Całe szczęście, że stały akurat na światłach. Kto wie, czy w innych okolicznościach nie doszłoby właśnie do jakiegoś poważniejszego wypadku drogowego, gdzie obie trafiłby ostatecznie nie do Liverpoolu, a do szpitala w pobliskim mieście, które to właśnie mijały. Lekarzom zdecydowanie lepiej oszczędzić tak potencjalnego krnąbrnego pacjenta, który naprawdę nie znosił przebywania w takiego typu miejscówkach. - Dobra! Dotarło do mnie, że nie ma go! - krzyknęła wręcz, by następnie uderzyć dłonią w kierownice. Gdy sygnalizacja świetlna ukazała zielony kolor, nacisnęła pedał gazu, by ruszyć autem dość ostro. Podczas dalszej drogi milczała przez dłuższy czas, z pokerową twarzą obserwując rozciągającą się drogę przed nią, choć iskry wkurzenia (wręcz wkurwienia) nadal były widoczne w jej spojrzeniu i sposobie trzymania kierownicy - widać było, że dzierżyła ją w dłoniach zdecydowanie mocniej niż dotychczas.
Wiedziała, że raczej mało prawdopodobne było, że ktoś odezwie się w sprawach służbowych, gdyż wszystkie swoje powinności zdążyła zrealizować przed wyjazdem. Ale co jeśli ktoś zadzwoni do niej ktoś w pilnej sprawie i coś przegapi? Że przez swoją nieostrożność dobra oferta umknie jej sprzed nosa? Co jeśli jedno głupie nieodebrane połączenie zaważy na jej renomie?
Boże, Madeleine, jak ty jesteś uzależniona od tego telefonu.
- Kurwa no, jak mogłam go nie schować do torebki!- odezwała się nagle. Jak widać, frustracja tym faktem nadal jej nie minęła. Przeżywała to jakby czekało ją miesięczne funkcjonowanie bez smartfona, a tu raptem wyjechała tylko na weekend. Aż strach pomyśleć co by się z nią działo, gdyby w Liverpoolu miałaby pozostać na miesiąc...

@Rex Marigold
Mów mi Leida. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Leida#0757. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię raczej tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: błędy, dziwnie złożone zdania i literówki.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
Na jawne oburzenie Maddie Rex tylko wzruszyła ramionami. Co tu było mówić więcej, skoro ciemnowłosa nie chciała jej wierzyć, a ruda nie zamierzała się z nią zbytnio przekomarzać i próbować słownie wyjaśniać swoich racji, skoro i tak by jej pewnie nie wierzyła, znając życie.
- O, ale patrz, masz ładowarkę. Będę mogła pożyczyć? Bo zapomniałam swojej. - Zapytała lekkim tonem, zupełne przeciwieństwo przyjaciółki, która była tak bardzo zdenerwowana. Jak nie lubiła, gdy wypominało jej się to, że czegoś zapomniała (co zdarzało się coraz rzadziej na szczęście, bo raczej wszystkie ziomki nauczyły się, by tak nie robić, albo ubierać to w jakieś żarty, które Rex łatwiej było przetrawić niż takie zwyczajne oskarżenie), tak nie miała najmniejszych problemów z tym, żeby samej sobie wytykać zapominalstwo i robić z tego żarty. Faktycznie, może i zgubiona ładowarka nie była aż tak poważną stratą jak telefon, ale nadal była dość niekorzystna.
Na krzyki i nieco bardziej wzburzone zachowanie kierowcy tylko patrzyła z wybałuszonymi oczami, nieco podskakując na fotelu, gdy Mad wydawała z siebie głośniejsze odgłosy. Do tego prawie walnęła głową w deskę rozdzielczą, gdy ta ostro zahamowała, ale czy jej to wypomniała albo wyraziła swoje oburzenie? Nie, bo nie dolewa się oliwy do ognia przecież, jakieś resztki instynktu samozachowawczego mieć trzeba i te sprawy.
-Przynajmniej wiesz, że czeka na ciebie w domu i będziesz tam za dwa dni, a nie nie-wiadomo-kiedy. To zawsze jakieś pocieszenie chyba? - Rex starała się dać przyjaciółce jakąś iskrę optymizmu i to, że zawsze mogło być gorzej, przecież mogła zabrać telefon i zostawić go u rodziców, albo co gorsza, w kiblu na jakiejś stacji benzynowej. A tak to sobie grzecznie czekał gdzieś tam w domu i nie musiała się zbytnio nim przejmować. I sprawdzać go co 5 sekund.
- To pamiętasz ten numer do rodziców? - Zapytała, gdy zauważyła, że zostało im jeszcze jakieś 20 minut drogi. Wypadałoby jedna zadzwonić i uprzedzić, że już za momencik u nich będą. Rex zaczęła się zastanawiać, czy Maddie jest z zachowania bardziej podobna do któregoś z rodziców, czy może jest takim szalonym miksem, i szczerze — ruda nie mogła się doczekać, żeby ich poznać i przekonać się o tym osobiście.

@Madeleine Choi
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Madeleine Choi
Awatar użytkownika
28
lat
167
cm
Tłumaczka chińskiego i koreańskiego
Uznana Klasa Średnia
Madeleine na pewno wolałaby zapomnieć tej cholernej ładowarki, niż samego telefonu. Bez tego pierwszego przedmiotu dałoby się jeszcze przeżyć. Na pewno ojciec użyczyłby im swojej bez problemu. Kto wie, czy w domu nie miał też jakieś zapasowej albo pozostałej po poprzednim telefonie. Bo przecież on koniecznie musiał być na "czasie" z nowymi modelami swojej ulubionej marki (a że był Koreańczykiem, łatwo byłoby się domyślić, o jaką konkretną markę chodziło). Najbardziej lubił te "niecodzienne", jak składany w pionie czy w poziomie. Nie było to zdecydowanie ekologiczne. Ale chociaż nie wyrzucał ich do śmieci, tylko kurzyły się w domu. I był przy tym jeszcze jeden plus - jego żona, gdy jej telefon przestanie wyrabiać, nie musiała się martwić, że zabraknie dla niej nowego. Wystarczyło zajrzeć do wystawy męża. Sama Mad nie była lepsza w szanowaniu przedmiotów, ale przynajmniej w obecnej sytuacji było z nią już lepiej. Nie kupowała sobie mnóstwo ciuchów, a telefon czy inny sprzęt elektroniczny wymieniała, gdy się zepsuł (szkoda tylko, że jeszcze nie wpadła na to, że można jeszcze zepsutą rzecz naprawić). Zmiana otoczenia wychodziła jej na dobre. Widocznie w małżeństwie tak się nudziła, że chodzenie na zakupy i kupowanie ciuchów stało się jej tymczasowym hobby. Teraz nie czuła pilnej potrzeby wymieniania swojej garderoby co sezon. Jak coś jej się podobało to owszem, kupowała, ale zwykle była to jedna rzecz, gdy uznała, że pasuje do innej rzeczy, którą już ma i warto było kupić. Na pewno Rex i Mirabela miały znaczący wpływ na to, by się ogarnęła, a Maddie pozostało albo się dostosować, albo drzeć koty ze współlokatorkami. A zdecydowanie lepiej się przyjaźnić, czyż nie?
- Ech... wszystko mi jedno czy z niej skorzystasz, czy nie - wzruszyła ramionami, choć ani trochę było to wzruszenie spokojne. Niby obojętnie odpowiedziała, ale w jej głosie nadal dało się wyczuć frustrację. Nadal nie mogła znieść tego, że zapomniała o tym cholernym telefonie. Niby podejrzewałoby się o to Rex, a tu proszę. W swoim niepamiętaniu wykazała się większą pamięcią niż kobieta siedząca obok niej za kółkiem.
- Ale nie będę na bieżąco ze wszystkim! Cholera wie, czy ktoś nie napisał do mnie właśnie z jakimś zleceniem. I będzie za późno na przyjęcie go. I co jeśli ktoś mnie pilnie gdzieś potrzebuje? Mógł ktoś mieć uwagi do przetłumaczonych dokumentów i prosić o pilną poprawkę. Nie mogę sobie pozwolić na takie zaniedbania! - stwierdziła. Oj Madeleine... Naprawdę. Nikt. Cię. Nie. Zabije. Jak. Nie. Odezwiesz się. Przez. Dwa. Pierdolone. Dni. A jeśli koniecznie będzie musiała zajrzeć w zasrane maile, równie dobrze może je sprawdzić u taty na jego sprzęcie. Niepokojący był sam fakt, że nie przyszło jej pierwsze do głowy to, że przecież ojciec może się zamartwiać, bo może już dzwonił do niej parę razy i się nie dodzwonił. Pierwsze co widziała przed oczami to swoją pracę. Że musi zrobić to, musi zrobić tamto, nie może zapomnieć o tamtym. Ważna tylko praca, praca, praca, praca. Nawet jeśli brak telefonu wiązał się z torturowaniem Mad tą rozłąką, chociaż na moment była odcięta od swoich obowiązków. Oby tylko w tym domu rodzinnym w końcu wyluzowała.
Tak jak zapomniała zabrać telefonu ze sobą, tak, chociaż telefon do ojca faktycznie pamiętała. Podała go sprawnie, bez choćby cienia zwątpienia. Jej ojciec faktycznie się martwił i mówił o tym, gdy Rex udało się ostatecznie dodzwonić. Nie dość, że telefonu nie wzięła ze sobą, to nie napisała nawet, że wyjechała już z przyjaciółką w stronę Liverpoolu! I biedny faktycznie dzwonił milion razy bez skutku.
Dojechały na miejsce paręnaście minut później. Koreanka zaparkowała na wolnym miejscu przed domem i wyszła z auta, by udać się do bagażnika, z którego wyciągnęła najpierw rzeczy Rex, by jej je podać i następnie wzięła swoje. Drzwi otworzyła im mama Madeleine, która z uśmiechem na twarzy witała dziewczyny łamanym angielskim. Madeleine pochwaliła ją, gdyż pamiętała, że jej słownictwo ograniczało się do skrajnego minimum. A tu nawet złożyła dłuższe zdania, była pod wrażeniem! Zarazem była zaskoczona, że większą uwagę poświęcała rudowłosej, którą to obdarowywała pozytywnymi epitetami odnośnie jej urody, pytając, czy kolor jej ślicznych włosów jest w pełni naturalny, kończąc na propozycji czy nie napije się czegoś. Już nawet zachęcała ją do wejścia do wnętrza domu. Zanim wszyscy usiedli przy stole w jadalni, gdzie już było gotowe jedzenie, mama Mad pokazała Rex pokój gościnny, w którym przenocuje te jedną noc. Widać było, że był przygotowany na jej przyjazd. Było naprawdę czysto. O łazience oczywiście też nie zapomniała, by pokazać. I o pokoju Mad. Bo przecież trzeba zrobić córce przypał, która miała epizod w tłumaczeniu chińskich i koreańskich dram, kiedy to studiowała sinologię. A że je tłumaczyła, to się w nie wkręciła. A jak się w nie wkręciła, to kupowała plakaty z ulubionymi aktorami. A jak kupowała te plakaty, to je przyklejała na ścianę. I one nadal tam wisiały.

@Rex Marigold
Mów mi Leida. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Leida#0757. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię raczej tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: błędy, dziwnie złożone zdania i literówki.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
- Słuchaj, jak nie to zlecenie, to jakieś inne. Czy przypadkiem ciągle ktoś cię nie bombarduje wiadomościami? Naprawdę nikomu nic się nie stanie, jeśli poczekają do poniedziałku. W końcu jest weekend, jak nie mają życia to już ich problem. - Spróbowała pocieszyć przyjaciółkę i trochę przemówić jej do rozumu, bo Maddie była pracoholikiem ogromnym i Rex właśnie w tamtym momencie postawiła sobie za misję sprawienie, że ta wychilluje i odpuści trochę tę swoją kulturę zapierdolu.
Tata Madeleine przez telefon sprawiał wrażenie człowieka niezwykle miłego i wielce zatroskanego, w końcu nie wiedział do momentu, aż ruda do niego nie zadzwoniła, co się z dziewczynami dzieje. Na żywo był równie przyjazny, a do tego można było dostrzec, do którego z rodziców współlokatorka była bardziej podobna. Z kolei jej mama zachwyciła Rex tym jaka była gościnna i uprzejma, i sama została przez dziewczynę skomplementowana (za ładne posługiwanie się angielskim również, idąc w ślady Maddie), a ruda chętnie odpowiadała na wszelkie pytania zadane w jej stronę. Rodzice Koreanki byli tak drastycznie różni od jej własnych, że dziewczynie aż się robiło miło w środeczku, gdy mogła zaznać takiego normalnego rodzinnego życia, a nie tego pełnego ciągłych gniewnych spojrzeń, kąśliwych uwag czy tłumionych przez matkę szlochów. Przynajmniej tak miała to wszystko opisane w swoich zeszytach, bo rodzicieli nie widziała od prawie roku i jakoś niezbyt jej się spieszyło, aby do nich wracać. Po tej wycieczce dużo chętniej znowu zawitałaby w progi rodziny Choi niż swojej własnej.
Uśmiechnęła się wymownie w stronę Maddie, gdy zobaczyła jej dawny pokój, ale nie skomentowała jakoś bardziej, bo jednak w końcu już się dziewczyna wystarczająco na nią zdenerwowała i wolała więcej przykrości jej nie sprawiać.
Obiad minął im w niezwykle przyjemnej atmosferze, a Rex z chęcią słuchała wszelkich historii opowiadanych przez wszystkie osoby zebrane przy stole. Po skończonym posiłku jeszcze trochę porozmawiali, a następnie rudowłosa podziękowała za wspólnie spędzony czas i udała się do pokoju, żeby móc pozapisywać sobie rzeczy i przy okazji pozwolić rodzicom nacieszyć się obecnością córki bez udziału osób trzecich, bo na pewno mieli sporo do nadrobienia i nie chciała im przeszkadzać. Potem została zawołana na kolację, podczas której mama Maddie usilnie próbowała nauczyć ją korzystać z pałeczek (a sama Rex uważała to za bardzo urocze z jej strony), co z początku nie wychodziło jej zbyt dobrze, ale ostatecznie nawet udało jej się trochę nimi jeść bez robienia ogromnego bałaganu, ku uciesze pani mamy Madeleine. Gdy puste talerze zniknęły ze stołu, na ich miejscu pojawiły się kieliszki i soju, które pili dość oszczędnie, bo przecież następnego dnia czekała je podróż powrotna i niezbyt dobrze byłoby, gdyby wracały na kacu.
Ranek powitała zdezorientowana, ale jej system karteczek z najważniejszymi informacjami i zeszyt pełen opisu poprzedniego dnia, połączone z niezwykłą gościnnością i wyrozumiałością gospodarzy sprawił, że nie czuła się jak totalny wyrzutek i obcy. Więc gdy po śniadaniu zbierali się na dzień pełen zwiedzania Liverpoolu, to Rex czuła się już dużo lepiej i na szczęście mogła cieszyć się z poznawania okolicznych atrakcji i zabytków, z fascynacją słuchając opowieści pana taty Maddie.

@Madeleine Choi
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Madeleine Choi
Awatar użytkownika
28
lat
167
cm
Tłumaczka chińskiego i koreańskiego
Uznana Klasa Średnia
Na całe szczęście Madeleine w domu rodzinnym faktycznie przystopowała i myśli o tym, że KTOŚ MÓGŁ DO NIEJ MIEĆ JAKIŚ INTERES, A JEJ TELEFON ZOSTAŁ NA DRUGIM KOŃCU KRAJU, nie zaprzątały jej umysłu tak znacząco jak jeszcze w samochodzie. Nawet nie dopraszała się o użyczenie jakiegoś sprzętu, by móc przejrzeć swoją skrzynkę mailową. Fakt, że odwiedziła swoich rodziców pierwszy raz od bardzo dawna, pochłonął ją na tyle, że choć na moment przestała przejmować się znacząco tak tą pracą. Naprawdę jej ich brakowało. Cieszyła się, że relacje z nimi (a już zwłaszcza z ojcem), zacieśniały się na nowo, mimo tego, co zdążyła narobić w przeszłości, gdy była jeszcze z Aaronem.
Maddie miała nadzieje, że rodzice zachowają się należycie w stosunku do Rex i nie będzie jej wstyd za nich. Na szczęście naprawdę pozytywnie się zaskoczyła. Zapominała, że od Korei byli odcięci od ponad dwudziestu lat i zachowania charakterystyczne dla przedstawicieli tego narodu, nie uwypuklają się w nich. Nie, żeby gardziła swoją ojczyzną. Uważała, że była naprawdę ładnym miejscem, wartego zwiedzania. Jednak w wielu aspektach, chociażby w społecznych, miała mnóstwo uwag. Wiedziała, że nie odnalazłaby się tam, gdyby coś sprawiło, że musiałaby tam zamieszkać. Jako tłumaczka umiała się dostosować. Rozumiała z czego dane przyzwyczajenia, zachowania, konkretne gesty Koreańczyków (czy nawet i Chińczyków) wynikały, lecz nadal co innego było dostosowywać się do danej kultury przy spotkaniach z przedstawicielami danego narodu, w celu przetłumaczenia tego co mówili, niż żeby faktycznie w tym środowisku przebywać na co dzień.
Całe szczęście, że Rex nie zdecydowała się na komentarze, albo skrupulatniejsze dopatrywanie się szczegółów w wystroju pokoju Maddie. Choć frustracja w ciemnowłosej prawie że uleciała, na pewno takie zachowanie podniosłoby u niej ponownie ciśnienie. Zwłaszcza że gdy później szła spać, dostrzegła, że na biurku nadal miała obramowane w małej ramce zdjęcie byłego męża, które momentalnie znalazło się w koszu na śmieci.
Ojciec był pierwszym do opowiadania historyjek, więc nic dziwnego, że obiad przy stole dłużył się, bo znajdował kolejne tematy, które decydował się poruszać, gdy ledwo zdążył skończyć wcześniejszy. Choć był Koreańczykiem, który w pełni poddał się asymilacji w Anglii, nie zapominał o swoich rodzinnych stronach, o których to lubił opowiadać. Na kolacji za to Madeleine mówiła mamie, że po cholerę męczy Rex, bo przecież umiejętność posługiwania się pałeczkami nie jest jej do niczego potrzebna. W końcu w Anglii się je za pomocą widelca i noża. Ta jednak miała gdzieś uwagi córki i robiła dalej swoje. Widać było, że tłumaczenie i nauka dawały jej pewną formę przyjemności i satysfakcji, gdy Rex już nauczyła się łapać kawałki jedzenia za pomocą dwóch badyli.
Madeleine z początku nie była jakoś specjalnie uradowana na wieść, że będzie musiała chadzać po Liverpoolu i zwiedzać to co już widziała, choć zarazem zależało jej, by Rex dobrze się bawiła i mogła poznać miejsce, w którym to przyszło jej dorastać. Przechadzając się ulicami miasta, zaczęła jednak przekonywać się coraz bardziej do tego pomysłu. Docierało do niej, że dawno nie była na spacerze "tak po prostu", bez żadnego zobowiązania i celu podróży. Zawsze gdzieś po coś szła. A tak? Nawet nie wiedziała, jak powolne spacerowanie bez żadnej presji potrafiło być odprężające. Jakiś czas później zrobili sobie postój w zwykłej knajpie z fastfoodem. Maddie jakoś niespecjalnie to się podobało, a przy najmniej na początku, bo potem zajadała się swoją porcją frytek, które zamówiła i dla siebie i dla Rex.
Gdy wszyscy wrócili do domu, jeszcze chwile dziewczyny w nim poprzebywały, by ostatecznie spakować swoje rzeczy, władować je do auta i wyruszyć w drogę powrotną. Tym razem nie było mowy o zapomnieniu jakieś rzeczy, bo mama Madeleine dopilnowała, żeby wszystko wzięły ze sobą, przy okazji dorzucając im do bagażnika wcześniej zapakowane dla nich porcję jedzenia na później. Przynajmniej nie będą musiały wieczorem siedzieć w kuchni!

@Rex Marigold
Mów mi Leida. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Leida#0757. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię raczej tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: błędy, dziwnie złożone zdania i literówki.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
Liverpool był nawet ładnym miastem. Nie żeby Rex miała jakiekolwiek porównanie, bo raczej zbytnio nie zwiedzała, a nawet gdyby to tak słabo jej się to jakoś w pamięci utrwalało. Ciekawe dlaczego. Nie zauważyła, żeby było jako jakoś obrzydliwie brudno, nikt się na nią z nożem nie rzucił, pogoda była przyzwoita, a buty miała wygodne i stopy ją nie bolały, więc wycieczkę spokojnie mogła ocenić na solidne 6/10. Do momentu, aż nie dostała frytek, bo Rex to jednak był prosty człowiek (z duszą pięciolatka) i jak dostawała ulubione jedzenie, to humor od razu jej się poprawiał (a przy okazji pogłaskała też bardzo przyjacielskiego pieska) więc 6 zamieniło się w 8.5. Można było więc uznać, że wyprawa się udała, odwiedziłaby jeszcze raz, zdecydowanie poleci znajomym.
Bardzo ciepło pożegnała się z panem tatą i panią mamą Maddie, dziękując za gościnę, jedzonko (to na wynos też!) i taką super atmosferę, bo szczerze dobrze się bawiła i miała nadzieję, że jeszcze kiedyś uda jej się spotkać państwa Choi i posłuchać więcej ich opowieści. Albo tych samych, bo dla niej nie było w sumie żadnej różnicy, a bawiłaby się równie dobrze.
Siedząc już wygodnie w samochodzie, podciągnęła stopy na siedzenie (zdejmując wcześniej buty, żeby jej pani kierowca nie opierdoliła z góry na dół za brudzenie fotela) i wyciągnęła swój wierny zeszyt, chcąc dopisać do stron poświęconych Maddie o jej rodzicach, bo uważała, że takich fajnych ludzi dobrze byłoby chociaż trochę kojarzyć i pamiętać. Przypadkiem jednak otworzyła notatnik trochę wcześniej, na stronach poświęconych Mirce, i mimowolnie odkręciła się lekko plecami do drzwi, żeby Madeleine przypadkiem nie zajrzała na kartki i się nie zdenerwowała, czy coś. Rex nie do końca wiedziała, dlaczego przyjaciółka wyjechała. Wiedziała za to, że bardzo ją to zabolało i była na nią zła, bo jednak przyjaciele nie powinni tak robić. Rex z przeszłości chyba też zdawała się nie wiedzieć, o co tak naprawdę poszło, bo czerwona karteczka naklejona gdzieś pośrodku strony mówiła tylko o tym, że wyjechała bez wyjaśnienia i pożegnania i generalnie to foszki-kaloszki, niech jej poduszka będzie zawsze z obu stron ciepła. Ruda westchnęła cicho, rozczarowana brakiem odpowiedzi i spojrzała znad papieru na drogę, idealnie w porę, by zauważyć kogoś stojącego przy drodze, który miał wyraźny znak z napisem EASTBOURNE.
-Maddie! Zatrzymaj się! Zobacz, ktoś chce jechać tam, gdzie my, zabierzmy ją, co?? - Powiedziała podekscytowanym, ale jednak dość cichym głosem, żeby nie wystraszyć przyjaciółki i żeby ta nie spowodowała jakiegoś wypadku na, o dziwo pustej drodze. Co prawda mogła przez przypadek rozjechać autostopowiczkę, a to byłoby niekorzystne, bo Rex wolałaby ją zabrać z nimi w jednym kawałku. Pani kierowca nie miała zbytnio wyboru, żeby się nie zatrzymać, bo ruda z każdym pokonywanym metrem, z którym nie zwalniały, dręczyła ją o to coraz bardziej. Uparła się i tyle, a gdyby Madeleine uznała, że jednak się nie zatrzyma, to mogła być pewna, że Rex będzie jej jęczeć aż do domu, bo przecież mogły komuś pomóc. -Chociaż się zatrzymaj noooo, najwyżej nie otworzymy drzwi, no dawaj, dawajdawajdawajdawajdawajdawaj.
Gdy kierowca w końcu uległa nachalnym błaganiom rozwydrzonej dwudziestodwulatki pięciolatki i się zatrzymała, podekscytowana Rex wyjrzała przez okno i zmarszczyła brwi. Zaczęła przerzucać wzrok ze stojącej przy drodze autostopowiczki na swój zeszyt i z powrotem. Kobieta. Zeszyt. Kobieta. Zeszyt. Mirka za oknem. Kobieta w zeszycie. Kobieta za oknem. Mirka w zeszycie. Mirka za oknem. Mirka w zeszycie.
-MIRKA??? - krzyknęła, ze zdumieniem patrząc na przyjaciółkę stojącą na poboczu.

@Mirabela Garcia <3 @Madeleine Choi
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Mirabela Garcia
Awatar użytkownika
23
lat
182
cm
Architektka wnętrz
Pracownicy Usług
Mirka wcale nie chciała uciec. Ba, nawet nie uważała tego za ucieczkę. Powinna, oczywiście. Ale nie uważała. Dla niej to było bardziej jak oczyszczenie duchowe i umysłowe. Zbyt wiele i zbyt szybko się podziało w krótkim czasie i nie była w stanie sobie z tym poradzić. Czy rozmowa i okazanie uczuć byłoby prostsze i szybsze? Jak najbardziej. Zdecydowanie by oszczędziło wielu niepotrzebnych emocji. W jakiś sposób nie pomyślała, że nagłe zniknięcie kilka dni po wspólnej nocy z Maddie (choć teraz to już raczej Madeleine) może okazać się dewastujące dla nich obu.
Liverpool w dodatku nie był tak ładny i urokliwy jak Eastbourne. Jasne, miał swoje plusy, jednakże serce Mirki należało do małego, nadmorskiego miasteczka. W końcu tam dom twój, gdzie serce twoje.
Centrum jogi i medytacji było w porządku, pomogło wyklaryfikować wiele spraw plączących się po umyśle dwudziestotrzylatki i poznała tam kilka nowych osób, z którymi nawiązała przyjemny kontakt. Ale jednak tęskniła. Chciała się odciąć na jakiś czas, nie odpisywała, nie dzwoniła, ale jej myśli nie były w stanie tak po prostu wymazać wspomnień związanych z Rex i Maddie.
Z powodu natrętnych snów i rozmyślań o przyjaciółkach, Mirka spakowała się w jedną noc, tym razem pożegnała z bliskimi, wzięła psa pod pachę, opuszczając cichą współlokatorkę, z którą dzieliła mieszkanie, i wybyła, łapiąc najbliższy autobus.

Podróż z powrotem do East nie była łatwa. Nie miała biletu na pociąg, łapała najszybsze busy, a niestety brak konkretnego planu nie pomógł w szybkim powrocie do domu. Łapanie stopa również nie było owocne, większość osób pomijała lub nawet nie patrzyła na Mirkę. Parę osób się zatrzymywało, ale dostrzegając psa (lub po prostu patrząc na dziewczynę) mówili, że jednak nie da rady. I zostawiali ją samą.
Nie poddawała się jednak. Wróci do domu choćby i na piechotę, jeśli będzie tylko musiała. Kolejny samochód będzie jej, nie bała się nawet błagać na kolanach.
I faktycznie był jej. Powiedzmy. Chyba.
- REX?! - z ręki wypadła jej torba z tabliczką wskazującą na cel podróży(całe szczęście, że nie upuściła psa), a do oczu nabrało się trochę łez. Nie miała nawet ochoty płakać, ani tym bardziej nie była smutna, ale widok przyjaciółek był tak niespodziewany i nagły, że nie umiała tego powstrzymać. - Co…Co wy tu robicie w ogóle?! Zresztą, nieważne, tak dobrze was widzieć - powiedziała, pełna entuzjazmu.

@Rex Marigold @Madeleine Choi
Mów mi rolka/szysza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rolkie#3002. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Szukam kuzynów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, beznadziejnie skonstruowane posty.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Dla użytkownika

Madeleine Choi
Awatar użytkownika
28
lat
167
cm
Tłumaczka chińskiego i koreańskiego
Uznana Klasa Średnia
Chwała Rex, że pomyślała o zdjęciu butów, zanim zdecydowała się podciągnąć na siedzenie, bo pewnie Madeleine by ją za to zamord... okrzyczała, że siedzisko (w nowym aucie!) jest narażone na niepotrzebne zabrudzenia. A poddenerwowana tłumaczka nikomu nie była potrzebna, więc lepiej było przeciwdziałać temu, by droga przebiegła we względnym spokoju. Przejazd z Eastbourne do Liverpoolu taki nie był, więc niech, chociaż ten z Liverpoolu do Eastbourne taki będzie. Zwłaszcza że były ku temu dobre warunki. Opuściły dom rodzinny Maddie w przyjaznej atmosferze, więc nic tylko utrzymać pozytywny humor do końca dnia, bo co może się jeszcze takiego stać?
Nie spoglądała na to co wypisywała Rex. Może i zastanawiało ją to, co też zapisywała w swoim zeszycie, ale nie na tyle, by nachalnie zacząć ją wypytywać o to. W końcu sama nie chciałaby, żeby ktoś zaglądał w jej smsy czy inne tekstowe znajomości. Niemniej jednak byłoby jej na pewno miło na serduszku, gdyby wiedziała, że jej rodzice zostaną zawarci w jej notatkach. A tak pozostało jej tylko wierzyć, że wywarli na rudowłosej pozytywne wrażenie. I miała nadzieje, że tak faktycznie było i że Rex nie miała do nich żadnych zarzutów (co pewnie było trudne, by mieć jakiekolwiek, zważywszy na to, jacy są rodzice samej Rex).
Oczywiste było, że Madeleine od początku była na nie, żeby pomóc autostopowiczowi w potrzebie i zabrać go ze sobą, by ten mógł dotrzeć do swojego celu w podróży. Nie miała zaufania do obcych, w końcu cholera wie, jakie intencję może mieć osoba, stojąca na uboczu. Mogła wydawać się przyjazna, ale co jeśli będą to tylko pozory, na które kierowca z pasażerami daliby się nabrać i zacznie grozić im niebezpieczeństwo?
- Dobra, dobra! Ale jak coś się odwali, będzie na ciebie - powiedziała, tracąc cierpliwość i zwalniając pojazd. Zgodziła się nie dlatego, że nagle obudziło się w niej dobro, chcące nieść pomoc w potrzebie, tylko by mieć święty spokój. Była już zmęczona tą podróżą i na myśl, że całą drogę by jej Rex wypominała, że się nie zatrzymały, ostatecznie uległa jej, z czego nie była zadowolona. Przecież obiecała sobie od momentu zerwania z mężem, że będzie stawiać tylko i wyłącznie na swoim. Jak widać, nijak jej to wychodziło.
Zaczęła żałować dokonanego wyboru, gdy zlustrowała autostopowicza, a raczej autostopowiczkę. Co prawda pierwsze co dało się u niej zauważyć to szok, że w ogóle natrafiły na Mirabelę, ale ten momentalnie zniknął na rzecz obojętności zmieszanej z urazą. Odwróciła wzrok, by nie musieć na nią dłużej patrzeć. Przecież nie będzie nagle udawać, że wszystko jest w porządku, cieszyć się na widok Mirabeli i zabierze ją tak po prostu do auta, tryskając radością, że wraca do Eastbourne. O ile faktycznie wracała.
- Nagadałyście się już? Mogę ruszać? - powiedziała zniecierpliwiona, trzymając ręce na kierownicy i będąc gotową w każdej chwili nacisnąć pedał gazu. Dziewczyny na pewno czekały na to aż wyda zgodę na to, czy może do nich Mirka dołączyć (gdzie pewnie liczyła się tylko pozytywna odpowiedź). I na bank ten temat został poruszony. Madeleine dalej pozostawała niewzruszona.
- Po moim trupie - odpowiedziała ostatecznie stanowczo i chłodno.
Wiedziała, że zapewniła Rex, że zabiorą. Ale tutaj doszło do wyjątkowej sytuacji. Gdyby wiedziała wcześniej, że tą autostopowiczką okaże się Mirabela, która wcześniej postanowiła sobie zniknąć i je zostawić, a nie ktoś zupełnie przypadkowy, nawet by się nie zawahała, tylko jeszcze by przyspieszyła, by jak najszybciej ją minąć.

@Mirabela Garcia @Rex Marigold
Mów mi Leida. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Leida#0757. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię raczej tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: błędy, dziwnie złożone zdania i literówki.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
- Och, chyba zapomniałam kiedy ustaliłyśmy, że mówimy sobie gdzie jedziemy. - Odparła z przekąsem, mrużąc przy tym oczy. Dalej była na Mirkę zła, dalej bolało ją to, co zrobiła i nie miała zamiaru udawać, że wszystko jest super, tylko dlatego, że nagle przyjaciółka wróciła do jej życia.
Obruszyła się na słowa Maddie, pytanie o możliwość ruszenia wywołało u niej natychmiastową reakcję - jedną ręką odpięła pas, a drugą otworzyła drzwi, wstawiając za nie jedną nogę.
- O nie, moja droga. Mirka może i jest totalnym palantem, ale gdzieś po drodze zanim zboczyła z właściwej ścieżki była naszą ziomeczką. Na pewno istnieje jakiś kodeks, który mówi, że pomóc trzeba. - Odwróciła się w stronę kierownicy na tyle, ile mogła i założyła ręce na piersi. - Z resztą pieska tak zostawisz przy drodze? SERCA NIE MASZ???? - dorzuciła oburzonym tonem, nie mogąc uwierzyć, że Madeleine dopuściłaby się takiej zbrodni. - Obawiam się, że jeśli nie chcesz zabrać tego słodkiego pieska i jego człowieka z nami, to nie mogę się już z tobą koleżankować. - To mówiąc wylazła z samochodu (oczywiście boso, bo kto by się przejmował butami, kiedy należało postawić na swoim) i, uzewnętrzniając swoje wewnętrzne dziecko, tupnęła nogą, chcąc bardziej podkreślić swoje zacięcie co do udowodnienia argumentu.

@Mirabela Garcia @Madeleine Choi
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Mirabela Garcia
Awatar użytkownika
23
lat
182
cm
Architektka wnętrz
Pracownicy Usług
Mirka cofnęła się aż, nie rozumiejąc oschłości w tonie Rex. Przecież przed jej wyjazdem, między nimi było wszystko w porządku. Wstała lewą nogą?
- Ruszać? - przekrzywiła nieco głowę. - Maddie… - zaczęła, marszcząc brwi. W tym samym jednak momencie uruchomiła się rudowłosa, odpinając pas, co raczej było dobrym sposobem by nie pozwolić Madeleine ruszyć pojazdu. Choć szczerze mówiąc, Mirka nie zdziwiłaby się jakby przywiązała Rex pasem siłą. Nie, żeby była agresywna, ale bezpieczeństwo przede wszystkim.
- Jestem palantem…? - zamyśliła się, mówiąc bardziej do siebie niż do którejkolwiek z ex-współlokatorek. Jej ślepota na krzywdę, którą wyrządziła przyjaciółkom była aż przykra.
- O właśnie. Serca nie masz? - wywinęła dolną wargę na wierzch i podrzuciła Brokuła nieco wyżej w ręce, co by Maddie miała lepszy widok na kundelka, któremu wyrządzi wielką krzywdę, jeśli go tu zostawi.
- Rex, stopy sobie pokaleczysz - zauważyła, spoglądając w dół i widząc bose stopy przyjaciółki na gołej ziemi.

@Rex Marigold @Madeleine Choi
Mów mi rolka/szysza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rolkie#3002. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Szukam kuzynów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, beznadziejnie skonstruowane posty.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Dla użytkownika

Odpowiedz