Moderatorzy : Paul Delaney, Mistrz Gry, Sirius Hartwood

Drew Pascail
Awatar użytkownika
30
lat
180
cm
detektyw
Uznana Klasa Średnia
Z lekkim uśmiechem pokiwał głową i puścił mimo uszu większość słów @Caroline Hathaway . To nie dlatego, że ją ignorował, albo, że nie przyznawał jej racji, bo często w mniejszym lub większym stopniu przyznawał jej rację. Był po prostu uparciuchem, a uparciuchowi trudno przychodzi zmiana zwyczajów. Zdawał sobie sprawę, że duży nakład pracy nie służy ani jego zdrowiu fizycznemu, ani psychicznemu, ale pracoholizm był chorobą, tak jak inne "holizmy". Więc niech na razie Caroline odtrąbi małe zwycięstwo związane z tym, że Drew dał się wyciągnąć na rajd - i na koński grzbiet.
Początkowo faktycznie nie zauważył, że @Upleaser próbuje sztuczkami zbliżyć się do koni na przedzie. Jedynie po zakłusowaniu widząc jak aktywnie idzie do przodu zaczął hamować jego zapędy, bo nie chciał powodować chaosu w grupie. Oczywiście gdzież by Upleaser mógł to zrozumieć. Natomiast kiedy Drew zapragnął zatrzymać ogiera i jak dżentelmen poczekać na damy można powiedzieć, że Upleaser ostatecznie pokazał różki, nie dając się tak łatwo zatrzymać, jednak Drew skrócił wodze i zablokował dosiad, koniec końców "przekonując" Upleasera do zatrzymania, aczkolwiek nie był to płynny proces.
- W porządku. - mruknął, posyłając Caroline ten swój "firmowy", tajemniczy uśmiech, po czym dodał Upleaserowi łydkę do ruszenia przez stęp do kłusa, aby mogli dołączyć do reszty grupy. Przy tym od razu szykował się na kłopoty i jeśli Upleaser znów próbował wymijać konie, które w zastępie szły przed nimi, to tym razem nie dawał się na to nabrać i sprowadzał go na ziemię. Mogli zawsze zamykać pochód, co na pewno nie spodobałoby się Upleaserowi, a Nearly Perfect pewnie też nie.
Sytuacja na chwilę się uspokoiła, chociaż ogier pewnie dalej był napięty jak postronki. Po kilku minutach stępa czekała ich jednak kolejna "atrakcja", którą wypatrzyła Caroline - dzik. Zwolnił ogiera do kłusa, przypatrując się zwierzęciu, które ani nie było wystraszone, ani nie zamierzało sobie iść. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, kiedy Jessie postanowiła odstraszyć dzika donośnym śpiewem. W ten sposób z piosenką wciąż rozbrzmiewającą w powietrzu ominęli dzika i czekała ich póki co prosta droga bez przeszkód. Za namową Jessie przez jakiś czas Drew podśpiewywał pod nosem piosenkę, którą Jess zainicjowała.
- Zależy od sytuacji i miejsca. Skoro miejsce jest idealne na galop, mogę jechać szybko. Może nie wyląduję na drzewie, chociaż może to już taka rajdowa tradycja, że ktoś zatrzymuje się na drzewie? - odpowiedział @Jessica Wrens , chociaż oczywiście nie uśmiechało mu się bliskie spotkanie z drzewem. Tudno było przewidzieć co odbije Upleaserowi, ale z drugiej strony przyda mu się chwila galopu, a Drew przypomnienie sobie jak to jest. Ustalili moment, oraz tempo galopu, po czym Drew najpierw posłał ogierowi półparadę, a potem wypchnął go do galopu z dodaniem łydki. Przy tym od razu nie zaczął naciskać na pedał hamulców od razu spodziewając się po ogierze najgorszego, ale był czujny i gotowy przypomnieć Upkowi, że kolejka w grupie wciąż obowiązuje.
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda mamabear#4191. Piszę w trzeciej osobie. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Dla użytkownika

Nearly Perfect
Awatar użytkownika
9
lat
170
cm
Skoki
Mały Sport & Rekreacja
Nie przejęła się nawet tym lekkim bujnięciem się @Caroline Hathaway , chociaż zazwyczaj byłą koniem wyczulonym na bezpieczeństwo jeźdźca, co mimo wszystko nie przeszkadzało jej w płoszeniu się, a to miało przeróżne skutki. Tym dość aktywnym kłusem dotarła już niemal do miejsca, gdzie zatrzymali się Drew i Upleaser, i była gotowa ich wyprzedzić, czy się to komuś podoba, czy nie, ale wtedy w końcu Caroline wróciła na ziemię i wdepnęła hamulce. Mimo wszystko Nearly odpowiedziała na nie z opóżnieniem, tak więc sprowadzenie ją do spokojniejszego kłusa lub stępa trwało trochę dłużej, ale nie wymagało zabierania ją na woltę. Mimo wszystko była średnio zadowolona z podcięcia jej skrzydeł i z tego, że znów musiała iść za Upleaserem, ale i tak chyba zachowywała większy spokój od niego.
Po krótkim okresie spokojnej jazdy, mniej więcej nie naznaczonej żadnymi przeszkodami grupa spotkała na swojej drodze dzika. Już wcześniej Nearly zdradzała objawy zaniepokojenia, a teraz, gdy dzik znajdował się już niedaleko zaczęłą strzyc uszami, nerwowo parskać a nawet próbowała się cofać, nie mając wielkiej ochoty na przechodzenie obok dzika. Przestała próbować cofania się, a w następstwie ucieczki chyba tylko dlatego, że zaskoczyło ją śpiewanie. Zdecydowanie jej zdaniem nie był to najlepszy moment na wesołe hałasowanie fałszywie nazywane śpiewaniem. Caroline udało się wykorzystać to zdziwienie niefrasobliwym zachowaniem ludzi, aby ruszyć klacz do przodu, w celu przejścia obok dzika, chociaż nerwy Nearly były bardzo napięte i nie mogła się uspokoić, chociaż dzik zniknął z zasięgu wzroku.
Niestety jak pech to pech, jak nie dzik to giez czy inne obrzydlistwo, które upatrzyło sobie chamranie w zadek, albo jeszcze gorzej latanie koło łba. Nearly dobyła z siebie kolejne, nerwowo-sfrustrowane prychnięcia, próbując zniechęcić muchę do latania koło niej. Tak się w tym zaperzyła, że kontynuowała opędzanie się, chociaż mucha zniechęciła się nieco wcześniej. Przestała zwracać pełną swoją uwagę na Caroline i pozostałe pary i kiedy kobieta wysłała jej pomoce do zagalopowania Nearly wciąż była przekonana, że ta mucha wciąż lata i cóż.. lekko się zdziwiła, że gdzieś odleciała, a reszta grupy przeszła do galopu. Zamiast oczywiście samej do niego przejść postanowiła poskarżyć się -w formie przeciągłego rżenia - jakie to życie jest okrutne i tak dalej.

Zadanie 10
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda mamabear#4191. Piszę w trzeciej osobie. Wątkom +18 mówię brak danych.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Eventy

Upleaser Van't De Vour
Awatar użytkownika
5
lat
181
cm
Mały Sport & Rekreacja
Domyślał się rudy, że subtelne próby wyprzedzenia, nie od razu spotkają się z dezaprobatą chłopaka. Dopiero jakby próbował coś bardziej. I jak się później okazało, owe próby wyprzedzenia przody spełzły na niczym, a zatrzymany kasztan nie był z tego faktu zadowolony.
Kiedy @Caroline Hathaway i @Nearly Perfect zaczęły się do nich zbliżać, a nawet ich nieco wyprzedziły kiedy ruda szalenie pędziła przed siebie, ogier niczym dżentelmen puścił je przodem. Następnie nieco nadganiając je, aby powrócić na swoje miejsce. Jednak był ogierem i miał różne głupie pomysły w głowie, bo jeszcze młody wiek i w ogóle. Kiedy mijał parę pań, to szedł na tyle blisko nich za sprawką jeźdźca, że wysunął łeb w kierunku @Nearly Perfect i zanim chłopak zdążył zareagować, to delikatnie z subtelnością, skubnął zad klaczy. Zanim pewnie się jednak zdążyła porządnie odwinąć, to odskoczył lekko w bok i z gracją wrócił na swoje miejsce, udając niewiniątko. Płynnie i szybko wrócił do kłusa po tej chwili w stępie, o dziwo przy okazji nie odstawiając żadnych szopek. Dzik który pojawił się na ich drodze wkrótce później, nie zrobił na Upku większego wrażenia. Na nim? Ogierze z krwi i kości? Po takim ojcu? Napiął się jedynie nieznacznie, starając się wyglądać groźniej i na większego (jakby już nie był duży), by postawić na sztorc uszy i furknąć tylko ostrzegawczo. Czuł się trochę odpowiedzialny za jeźdźca na grzbiecie i panie za sobą, ale na szczęście te dzikie zwierzę zostało spłoszone przez Jessie na czole stawki. Upek ochoczo zareagował na sygnał od @Drew Pascail do przejścia do galopu, wchodząc mocniej zadem pod kłodę i odpychając się z niego w przód i aktywnie ruszając nim w dalszą trasę. Może troszkę na początku próbował nieco wyprzedzić przód, ale już nie tak bardzo i po trupach jak wcześniej. I nie był pewny jakby się zachował na końcu stawki, obecna pozycja była taka w sam raz. No może nie do końca, no bo nie pierwszy, ale też nie ostatni.

Zadanie 16

DOTYCHCZASOWA KOLEJKA ZAKOŃCZYŁA SIĘ 22.06 O GODZINIE 15:36. CZAS NA NAPISANIE POSTÓW W NOWEJ KOLEJCE MIJA 26.06 O GODZINIE 15:36
Mów mi Karolina. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda karoliniaa94#3933. Piszę w 3 osobie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Eventy

Randolph Varmus
Awatar użytkownika
34
lat
188
cm
Bereiter, instruktor NHM
Uznana Klasa Średnia

Uśmiechnął się szeroko słysząc reakcję @Jessica Wrens. Kiedy ostatni raz miał do czynienia z kimś z tak pozytywną energią? Zapomniał, jak to jest przebywać między ludźmi, którzy... najwyraźniej lubią innych ludzi. To nie tak, że Ran był gburem, który każdego nienawidził i każdą osobę już na starcie spisywał na straty. Nie potrafił się odnajdować wśród nowych, a przez swoje zafiksowanie pracą, nawet tutaj czuł, że każda twarz jest dla niego nowa. Nawet osoby takie jak Jess, które kojarzył z pracy od lat; były dla niego wielką niewiadomą. Przez długi czas mu to nie przeszkadzało. Nie interesował się za bardzo tym, co dzieje się w stajni, nie interesował się wynikami innych osób, a co najważniejsze, relacjami w Orchardzie. Dopiero ostatnio zapiekło go kijowe wrażenie, że jest kompletnie sam - w takich ogólnych, ludzkich relacjach. Starzał się, nic dziwnego, że zaczynał to odczuwać.

-Wohoo... Kolego. - Czując, jak North rozjeżdża się nieznacznie, mężczyzna oddał mu nieco więcej luzu na pysku, chcąc go, chociaż w ten sposób wspomóc. Zaraz za kałużą Varmus usiadł w siodło, opatulając boki zwierzęcia łydkami, naprowadzając go na poprawny rytm, ściągając go ponownie na ziemię. Po pokonaniu kilku kroków zaczął pracować nadgarstkiem oraz dosiadem, doprowadzając siwka do dłoni i prosząc o mocniejsze zaokrąglenie się i podstawienie. Nie był w tym jednak natarczywy; poznał ogiera na tyle dobrze, aby wiedzieć, że nagminne działanie na jego pysk, wywoła jedynie sprzeciw, którego teraz chciał za wszelką cenę uniknąć. Dłoń działała miękko i delikatnie — na dodatek jechali na halterze, którym mężczyzna operował subtelnie, mając w głowie cały czas fakt, że po pierwsze North nigdy się w nim nie poruszał, a po drugie, działanie halteru potrafiło być intensywne. Widząc, że zwierze podłapuje i wyrównuje ruch, poklepał go po szyi, uśmiechając się do siebie delikatnie; pełen luz, pełna swoboda, nic tylko cieszenie się z miłego rajdu. Na chwilę jego myśli odpłynęły od towarzystwa, całkowicie przylegając do siwego. Spoglądał na jego łopatki, zastanawiając się nad ich ruchem, jakby starając się odnaleźć jakąś anomalię, nieregularność. Ostatnimi czasy coraz częściej zatracał się w swojej głowie, starając się rozwikłać tylko sobie znane rozważania. Cholera... wybija jak na trampolinie.

Kiedy już miał skierować swoje spojrzenie na bok i przednią prawą nogę North'a, zmarszczył czoło, od razu przekierowując źrenicę przed siebie — dzik? Przytrzymał siwego z dosiadu, zwalniając go z krzyża do stępu, nie chcąc zatrzymać się na zadku kasztana przed nimi. Łagodnie poklepał zwierze po szyi, nie chcąc swoją nerwową reakcją, napędzać karuzelę lęków. To, że ogier szedł przez parkur jak pocisk, wiedział, ale to, jak zachowa się przy dzikim zwierzęciu — kolejna gigantyczna niewiadoma. Randolph powinien przyzwyczaić się do tych "niepewności" w swoim życiu, a i tak nadal zdawał się za każdym razem zaskoczony.

Przysłuchiwał się otoczeniu, mając na uwadze każdą wypowiedź, jaka padała w zastępie. Jednak myśli Kanadyjczyka faktycznie powędrowały nieco dalej, niż przewidywał, przez co wcześniej rozgadany (szok), wyciszył się i zamknął na moment. Chcąc poświęcić więcej uwagi siwemu, którego poprosił na powrót o wejście w dynamiczny, ale dosyć nisko ustawiony kłus, zaczął subtelnie prosić go o zgięcie w szyi to na lewą, to na prawą stronę. Wyłapując odpowiedź @Drew Pascail na zadane przez @Jessica Wrens pytanie, ożywił się znów nieznacznie. - W sumie... im szybciej tym lepiej. - Co było w stu procentach zgodne z prawdą, bo chociaż nie wyglądał na takiego, to lubił zapierdalać :lol: Podążając za grupą, podniósł ogiera nieco do góry od dosiadu, wspierając go na dłoni, kolejno przypominając mu o sobie półparadą — zaprosił go do szerokiego galopu, w wygodnym dla siebie ustawieniu, kontrolując moment zrywu, coby nie wystrzeliło ich jak z procy. Niesiony przyzwyczajeniami z parkuru, Ran miał przeczucie, że North pewnie będzie chciał pognać na złamanie karku, kiedy dostał na to niejako przyzwolenie. Varmus usiadł najpierw w siodło, dopiero po chwili unosząc się do niskiego półsiadu, zwracając cały czas uwagę na kłodę zwierzęcia i sposób, w jaki się pod nim ustawia. Tereny miały taki plus, że zawsze w neutralnych warunkach, można było wyłapać pewne odruchy i mechanizmy ciała konia, które kolejno można przepracować podczas treningów "w sterylnych warunkach".
@North


/ przepraszam za zamułkę, obiecuję poprawę, żyćko zmiotło ;_; /

DOTYCHCZASOWA KOLEJKA ZAKOŃCZYŁA SIĘ 26.06 O GODZINIE 15:36. CZAS NA NAPISANIE POSTÓW W NOWEJ KOLEJCE MIJA 30.06 O GODZINIE 15:36

Mów mi Klaudia. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda krez #4898. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię zawsze na tak.
Szukam brak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: seks, przekleństwa, przemoc, uzależnienia.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Charleston Disasterpiece
Awatar użytkownika
9
lat
181
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Oczywiście jako wierzchowiec niemający zbytnio skokowej praktyki nie wymierzył sobie szczególnie trafnie odległości. Skok może nie był "sarni", raczej zachowywał pewną optymalną płynność ruchu jak dla konia, niemniej wypadł daleko i, jak na przeszkodę zupełnie płaską, również nieproporcjonalnie wysoko, wobec czego tym bardziej mógł niecelowo majtnąć nieprzygotowaną na takie posunięcie z jego strony brunetką. Był to dziwny, niezbyt do niego pasujący wybryk, a kasztan jakby świetnie zdawał sobie z tego sprawę i chyba teraz udawał, że zupełnie nic się nie stało, a on przecież cały czas elegancko kłusował - i nic poza tym. Przy tej okazji wybaczył Jess nawet to nieskoordynowanie ręki z jego skokiem, bo skoro do niczego nie doszło, to nie doszło i tyle. :lol:
Wydawało się, że jako czołowy koń powinien wypatrzyć potencjalne niebezpieczeństwo przed nimi jako pierwszy, jednak Charl z czasem po prostu wkręcił się w samo poruszanie się do przodu, jednocześnie rozkręcając się ze swoim ruchem jako takim - szedł z niezaprzeczalną energią, ale przy tym niesamowicie lekko i miękko, do czego po optymalnej dawce kłusa był dostatecznie rozgrzany. Dzik na ścieżce w oddali jakoś początkowo mu umknął, dzięki czemu jego amazonka miała wystarczająco czasu na przygotowanie go do przejścia w dół, a potem na wyegzekwowanie tego przejścia. W końcu on też wypatrzył dzikiego zwierza, jednak z dużej odległości nie wydawał się nim zaaferowany, jedynie nastawił uszy do przodu obserwując go... ale finalnie odstawił swoje radary do tyłu, gdy Jess rozpoczęła swój koncert. :lol2: Całe szczęście że on był taki dzielny, żeby się tego nie przestraszyć, chociaż jakby tak spojrzeć na jego minę to na pewno wyglądałby na delikatnie zdezorientowanego.
Gdy droga im się zwolniła, a on otrzymał stosowny sygnał, ponownie zakłusował, niemniej przez pierwszych kilkadziesiąt metrów pozostawał ostrożny i czujny. Dopiero ze zwiększającą się odległością wracał do swojej lepszej wersji, na powrót oferując swojej amazonce stopniowo coraz miększy ruch w oparciu na jej pomocach. Wraz z nadejściem czasu na małą przerwę w stępie wydawał się już całkowicie wyluzowany i przy okazji bardzo otwarty – w kwestii tego, jak śmiało kroczył przed siebie, maszerując długimi, nieskrępowanymi niczym krokami. Sytuacja nie uległa najmniejszemu pogorszeniu ani po powrocie do kłusa, ani też po zainicjowaniu przez Jessie galopu. Na ten impuls skłaniający do wejścia w wyższy chód Charl zareagował momentalnie, płynnie odpychając się od zadu w obszerny trzytakt. W terenie, po solidnym rozruszaniu się, nie miał problemu z mocnym galopowaniem, dlatego życzenie grupy, aby dać „więcej czadu” mogło zostać spełnione. Co więcej, wydawać się mogło, że kasztan w tym galopie bawi się doskonale, bo sam z siebie chętnie rozciągał swoje długie nogi w kolejnych chętnych foule, przy tym poparskując sobie do rytmu i ani na chwilę nie gasnąc.

@Jessica Wrens

DOTYCHCZASOWA KOLEJKA ZAKOŃCZYŁA SIĘ 30.06 O GODZINIE 15:36. CZAS NA NAPISANIE POSTÓW W NOWEJ KOLEJCE MIJA 04.07 O GODZINIE 15:36
Mów mi luczkowa.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Jessica Wrens
Awatar użytkownika
30
lat
168
cm
zawodniczka ujeżdżenia
Uznana Klasa Średnia
Bardzo ucieszyła ją taka odpowiedź grupy. Już dawno nie miała okazji ku temu, by większą grupką puścić konie szybkim galopem przed siebie, a była to jedna z fajniejszych rzeczy, jakich można było doświadczyć na końskim grzbiecie. Charleston na szczęście też zdawał się podzielać entuzjazm Jessie i wręcz zaskoczył ją tym, jak chętnie szedł do przodu, w dodatku w zupełnie niewymuszony sposób. Nic dziwnego, że na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, najlepiej świadczący o tym, jak dobrze się bawiła. Nie musiała nawet nic robić, bo koń sam trzymał tempo, a droga była szeroka i prosta, dając im idealne warunki do takiego galopu. Jedynie raz obejrzała się kontrolnie przez ramię, żeby upewnić się, że wszyscy się trzymają i nikt nie walczy o życie, ale z taką grupą zapewne były to nieuzasadnione obawy.
W pewnym momencie zaczęli zbliżać się do rozwidlenia dróg, więc Jessie podniosła wysoką jedną rękę, tym sposobem alarmując resztę o konieczności zwolnienia. Wybrała lewą drogę, która była znacznie węższa od tej, po której jechali dotąd, więc odpowiednio szybciej uspokoiła galop. Wróciła w siodło i z pomocą półparad pierw zwolniła, a potem przeszła do kłusa, w którym anglezując wciąż żywo jechała przed siebie. Ku jej zaskoczeniu, na drodze znalazło się niewielkie, przewrócone drzewko, które swobodnie można było skoczyć nawet z kłusa. Z tego powodu nie zrezygnowała z tej drogi ani nie szukała sposobu na okrążenie drzewa, tylko jechała prosto na przeszkodę. Co prawda Charleston ze skokami nie miał nic wspólnego, ale skokiem nad kałużą udowodnił, że potrafi to zrobić instynktownie, więc szczerze liczyła na to, że tym razem będzie podobnie. Reszcie grupy taka przeszkoda na pewno nie miała sprawić kłopotów, skoro poza kasztanem, wszystkie inne konie skakały na co dzień. Jessie skupiła się więc na tym, żeby Charlie nie zaczął wytracać prędkości na widok przeszkody, ani spływać na boki. Prowadziła go w korytarzu z pomocy, w razie potrzeby zachęcając go dodatkowo głosem do tego, by jednak podjął się wyzwania. Była przygotowana na to, że skok może być pokraczny i niewygodny, ale bardziej liczył się dla niej efekt, czyli przedostatnie się na drugą stronę. Sam fakt, że tym razem to ona miała zainicjować skok, a nie zostać nim zaskoczona, powinien sprawić, że łatwiej będzie jej zgrać się z ruchem Charlestona. Jeśli udało im się przedostać na drugą stronę, a nie zatrzymać tuż przed drzewem, to pochwaliła konia i dalej jechała kłusem aż do końca drogi, gdzie kończył się również las i zaczynała łąka, z której było już widać jezioro, cel ich podróży.

@Charleston Disasterpiece
[zadanie 5]
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 312087 lub Discorda Joy#9747. Piszę w w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Szukam sześcioletniego synka.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: głupotę xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Charleston Disasterpiece
Awatar użytkownika
9
lat
181
cm
Ujeżdżenie
Duży Sport
Chociaż galopował bardzo śmiało i obszernie, zaś Jessie mogła czuć tę moc przepływającą przez jego ciało w ruchu, pozostawał przy tym w pełni responsywny, to znaczy w każdej chwili był w stanie odpowiedzieć na sygnał swojej amazonki, jeśli ta poprosiłaby go chociażby o zwolnienie. Zapewne nie wykonałby czystego przejścia z takiego galopu do stój, aczkolwiek nie mając przed sobą innych koni - do których mógłby chcieć gonić, nawet jeśli nie było to w jego stylu - mógł przejść do niższego chodu lekko i płynnie. Kiedy więc przyszła pora na uspokojenie galopu, bez dyskutowania skrócił swoje foule, przy tym nie robiąc się wcale sztywny, i tak galopował jeszcze zwolniony przez jakiś czas, aż został sprowadzony do kłusa.
Po zmianie wciąż był przyjemnie okrągły i miękki, śmiało też opierał się na kontakcie. Mimo to nie pozostawał obojętny na otoczenie, czy może bardziej nie ignorował go, acz nie ekscytował się niczym szczególnie. Przeszkoda na drodze nie umknęła więc jego uwadze, ale i nie wywołała w nim niczego co można byłoby nazwać ekscytacją. Jedyną jego reakcją było nastawienie uszu w kierunku "sztangi" - bo właśnie za sztangę wziął ten nie za gruby pień. Nic zatem chyba dziwnego, że w swojej głowie nastawiał się na pokonanie go jak zwykłego drążka, a że drążki znał, wobec czego sytuacja wydawała mu się jasna, to i faktycznie szedł przed siebie bez utraty pewności w poruszaniu się. Zachwianie - i to znaczne - miało miejsce już w trakcie, kiedy Charl wyciągnął już jedną przednią nogę, aby przejść nad przeszkodą; zorientował się jednak (całe szczęście) że nie będzie to pasować, i udało mu się od razu zareagować, bo jeszcze nie oderwał drugiego przodu od ziemi. Zamachnął się więc w powietrzu tą pierwszą kończyną, zaś pozostałymi nogami odbił się już jak do małego skoku, i taki oto pokraczny skok popełnił. :lol:
Jako, że drzewo miało taki bezpieczny, niewielki rozmiar, kasztan dał radę uratować sam siebie z opresji, wobec czego w jednym kawałku (może bardziej w dwóch, jeśli nie traktować jego i Jessie jako całości) wylądował po drugiej stronie barykady. Trochę się przy tym nieporozumieniu musiał wyciągnąć szyją do przodu, przez co niewykluczone że wyrwał brunetce nieco wodzy z ręki, albo przynajmniej lekko wyciągnął ją z siodła, niemniej nie wykorzystywał tej sytuacji przeciwko niej. Dał się sprawnie pozbierać do pionu i kłusował dalej, w kolejnych krokach odzyskując aktywne tempo, którego nie miał bezpośrednio po niezgrabnym lądowaniu. Parę razy parsknął przeciągle, ciężko powiedzieć czy w ramach "otrzepania się z popiołu", czy w jakim tonie, w każdym razie musiał sobie ponownie odreagować w pewnym sensie krępujące zajście (w końcu był eleganckim koniem, chodząca gracja i finezja, co nie?).
Zmiana krajobrazu wywołała w nim bardzo delikatne, ale jednak poruszenie. Więcej otwartej przestrzeni rozpościerającej się przed nim napełniało go zawsze entuzjazmem, choć oczywiście entuzjazm ten nie odbierał mu dobrych manier. Dalej szedł w oparciu na pomocach właścicielki, tylko jego ruch stał się jeszcze ciutę bardziej lekki i sprężysty, jakby starczyło mu ledwo muśnięcie łydką aby raz jeszcze - rzecz jasna w pełni kontrolowanie - odpalić wrotki.

@Jessica Wrens
Mów mi luczkowa.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odpowiedz