Wysoce prawdopodobne, że Harvey chciał za bardzo. Chociaż wydawało mu się, że już w dużej mierze ten etap miał za sobą. Jednak wtedy naprawdę nie myślał trzeźwo, nie widział tego, co miał przed oczami, za bardzo koncentrował się na pozytywach, nie dostrzegając wad. Jednak teraz nie nakręcał się tak szybko. Przecież nie widzieli się z Dorcas raz czy dwa, spotykali się już od jakiegoś czasu, zdążył ją trochę poznać. Nie wyglądało na to, że przypisywał jej cechy, których nie miała czy nie dostrzegał czegoś, co powinno go zaalarmować. Lecz to była jego perspektywa i mimo wszystko mogła być trochę zaburzona.
- Może… chociaż wolałbym nie - wymruczał pod nosem. To znaczyło tyle, że zaangażował się już na tyle, by bać się teraz nagle jakiegoś uświadomienia. Zdjęcia kolorowych klapek z oczu i zapoznania się z szarą rzeczywistością. Gdyby po raz kolejny bardziej wymyślił sobie czyjś obraz, a nie potrafił dostrzec go naprawdę, to chyba już oznaczałoby, że coś było z nim mocno nie tak. Zawiesił się na dłuższą chwilę, zastanawiając się nad tym, czy naprawdę mógł sam sobie dopowiedzieć za wiele. Ocknął się dopiero po jej następnych słowach. Uniósł podbródek do góry, skierował na nią swoje spojrzenie, zapatrzył się w jej buzię i zaczął słuchać ze szczególną uwagą.
- Świetnie. Czyli z tych dwóch opcji zostaje mi friendzone… Heh. Mówiłem, że mi też nie wychodzi w tym temacie - odpowiedział widocznie nieucieszony jej wnioskami. Oczywiście przyjaźń to też była bardzo wartościowa relacja, lecz Harvey zdążył już się nastawić na coś więcej. No i Dorcas przecież niesamowicie podobała mu się i… to byłby niemały cios w jego męską dumę, gdyby okazało się że utknął w friendzone.
- W takim razie chyba muszę to jakoś sprawdzić na tym wyjeździe - dodał z lekkim, jednak dosyć niepewnym uśmiechem. Oczywiście nie miał na myśli nic przesadnego, jednak takie ładne okoliczności przyrody i fakt, że mieli być tam tylko sami mogły im jedynie sprzyjać, by chociaż trochę się do siebie zbliżyć. Oraz sprawdzić, czy ta bliskość ma jedynie przyjacielski charakter, czy może kryje się za nią coś głębszego…
Jego ciemne ślepia wpatrywały się w nią, gdy uśmiech stopniowo zaczął znikać z jego buzi. Był widocznie zdezorientowany i wgapiał się w nią z taką intensywnością, jakby cały czas procesował, czy to co usłyszał było prawdziwe. Bo brzmiało tak cholernie irracjonalnie, że nie wydawało mu się, że te słowa naprawdę mogły paść z jej ust. Zresztą Harvey też już nie ogarniał do końca wszystkiego. W między czasie wypili już tą całą butelkę wina. Chociaż nie był to mocny alkohol, to jednak spożyli go dosyć szybko i to zapewne także rozwiązało mu język. Mówił bardzo prostym językiem, bo gdyby o tym samym opowiadał na trzeźwo, to jego opowieść na pewno byłaby o wiele bogatsza. Sens jednak pozostawał taki sam. Przypadkowo spotkał się ze swoją byłą, co było dla niego ciężkim przeżyciem, pomimo iż od ich rozstania minęły ponad trzy lata. To samo za siebie wiele mówiło. Bo gdyby ich rozejście było łagodniejsze, to powinien już dawno to przepracować. Jednak w swojej wypowiedzi podkreślił, że nie było mu łatwo. Zdawał sobie sprawę, że blondynka nie miała niemal żadnych informacji o ich rozstaniu, ale jeżeli chciałaby je teraz zdobyć, to Spencer porozmawiałby z nią, bo czuł że mógł to zrobić… jednak bardzo szybko zawiódł się na tym „przeczuciu”. Nie wiedział, jaki proces myślowy zaszedł w jej głowie i doprowadził do takich bezsensownych wniosków. Jednak poza tym, że on był abstrakcyjny, to też bardzo bolesny. Jakby to było takie proste… zejść się i dalej być ze sobą, jakby nic złego się nie stało, a ta ich cała pieprzona, cudowna przyszłość stała przed nimi otworem. Cholernie zabolało, bo przecież… tylko tego chciał. Harvey nie miał żadnych wielkich planów czy marzeń. Te jego wydawały się takie normalne i przyziemne. I mógł to wszystko mieć. Właśnie z Harper. Ale rozpadło się. Nie, nie rozpadło się. Rozjebało się. Tak nagle i drastycznie, że nie wiedział, co miał ze sobą zrobić. Że nie był w stanie wyjść ze swojego łóżka, nie widząc sensu w jakimkolwiek działaniu. Że płakał jak małe dziecko, nie potrafiąc zrozumieć dlaczego… a Hayley od tak sobie zarzuciła tym wspaniałym pomysłem, że miałby dać im drugą szansę. Kurwa, jakby ani przez moment o tym nie pomyślał. Jakby nie próbował tego jakoś układać i ratować w swojej głowie. Jakby nie chciał, tylko uparcie zapierał się przy swoim. Chciał, naprawdę chciał, ale… wtedy wszystko sobie przypominał i rozpadał się od początku. Nienawidził go. Czuł wstręt do niej. A sam siebie potrafił jedynie wyśmiać.
- Hayley, kurwa, ciebie popierdoliło? - zapytał, nie ruszając się z miejsca. Naprawdę wolałby, żeby to był jakiś pieprzony żart niż prawdziwa - nawet pijacka - insynuacja. Jej słowa były zupełnie nielogiczne, bo na podstawie jakich argumentów?
Było naprawdę miło i fajnie. No tak, to dużo. A przecież cała otoczka, jego postawa i nawet padające wprost słowa wcale nie sugerowały, że nadal mocno to przeżywał.
- Ona mnie zdradziła - wypowiedział te słowa już o wiele słabiej, bez tak mocno słyszalnego oburzenia jak chwilę wcześniej. Natychmiast odwrócił twarz przed siebie, na szczęście szybko dostrzegając, że ten temat powodował w nim za wiele przykrych emocji.
- Spadam stąd - mruknął, nie zostawiając jej za dużego pola manewru. Wcale nie czekał na jej reakcję czy słowa wytłumaczenia. Obawiał się, że zaraz mógłby albo wybuchnąć albo po raz kolejny pozwolić się rozłożyć przez swoją spierdoloną przeszłość i nieistniejącą przyszłość. Tak więc trochę lekkomyślnie, ale zsunął się z gałęzi, upadając na ziemię. Przeszedł go nieprzyjemny, piorunujący dreszcz od stóp po kolana, ale trwał dosłownie ułamek sekundy. Nie chciał tu być. Nie chciał na nią patrzeć. Nie chciał z nią rozmawiać. Nie chciał spróbować zrozumieć, czemu to powiedziała. Chciał tylko uciec przed tymi uczuciami.
- Jeszcze raz… wszystkiego najlepszego, Hay - powiedział nawet nie odwracając się w jej stronę, jednak na tyle głośno by usłyszała. Po czym szybkim krokiem powędrował przed siebie. Nie zatrzymywał się ani na chwilę. Nawet nie odwrócił w jej stronę. Zostawiając blondynkę liczył na to, że razem z nią zostawi ten obraz szczęśliwej przyszłości, który pojawił się w jego głowie i… który był dla niego tak nieosiągalny, że samo jego wyobrażenie łamało mu serce.
[ zt ]
@Hayley Wright