Blondynka siedziała w breakroomie, pijąc kolejną tego dnia kawę. Sprawa, nad którą obecnie pracowała pochłaniała ją doszczętnie, dosłownie spędzając sen z powiek. Pozornie wydawała się banalna, ale wraz z przesłuchiwaniem kolejnych świadków i odnajdywaniem pominiętych wcześniej poszlak, stawała się coraz bardziej zagmatwana. Jasnowłosa była więc wykończona nie tylko fizycznie ale również psychicznie. Ostatnio stwierdziła nawet, że przydałby jej się prawdziwy urlop, co było do niej niepodobne. Kochała swoją pracę ponad wszystko, nawet jeżeli sprawiała jej wiele kłopotów, ale ostatnimi czasy czuła lekkie wypalenie. A gdyby tego było mało, dodatkowego zmartwienia przysporzył jej komendant, który kilka dni temu poinformował ją, że zostanie jej przydzielony stażysta. Próbowała protestować, ale na nic się to zdało, więc w końcu z pokorą przyjęła fakt, że najbliższe kilka miesięcy spędzi w towarzystwie kompletnego żółtodzioba, za którego w dodatku będzie odpowiadać swoją głową. Nie była szczególnie zadowolona. Ba! W ogóle nie była zadowolona, ale skoro musiała, to pozostało jej tylko zacisnąć pięści i jakoś przez to przebrnąć. Z drugiej strony zdawała sobie sprawę z tego, że młodzi ludzie muszą w jakiś sposób nabrać doświadczenia, jeżeli faktycznie wiążą swoją przyszłość z policją. Przecież ona też zaczynała jako stażystka. Niemniej nie zmieniało to jej podejścia. Może gdyby miala trochę mniej pracy... Może... Ale pracy była masa, w dodatku niełatwej i wykańczającej w każdym aspekcie.
Siedząc nad aktami, które czytała kolejny raz z rzędu, aby wyłuskać z nich coś, co mogłoby naprowadzić ją na jakiś trop, czuła jak powieki coraz bardziej jej ciążą. Poprzedniej nocy niemal nie spała, a dzisiaj od rana przesiaduje na komendzie, mocna, czarna kawa już nie pomaga. Chyba uodporniła się na jej działanie - pomyślała i wzdychając cicho, stwierdziła w duchu, że chyba pora przerzucić się na jakieś napoje energetyczne. Podpierała policzek na zwiniętej w pięść dłoni, bo w przeciwnym wypadku, nie byłaby w stanie utrzymać głowy w powietrzu. Jednak w jednej chwili zerwała się gwałtownie, jakby coś ją poparzyło. To komendant skutecznie wyrwał ją z poczucia senności, uderzając otwartą dłonią w blat stolika, na którym położył właśnie kolejne dokumenty. Sarah podniosła rozbiegane spojrzenie i zobaczyła uśmiechniętą twarz mężczyzny. Starała się żyć z nim raczej w pozytywnych relacjach i do tej pory chyba jej się to udawało, bo zawsze przy odpowiadaniu na jej "dzień dobry" uśmiechał się lekko, co nie zdarzało się w przypadku każdej innej osoby.
- Przyprowadziłem ci twoją nową stażystkę - powiedział podniesionym głosem, jakby chciał bardziej rozbudzić blondynkę. Wówczas spojrzała na stojącą obok komendanta młodziutką dziewczynę. Nie zdążyła jednak nic powiedzieć, bo mężczyzna znów zabrał głos:
- Bawcie się dobrze. I pamiętaj, co ci mówiłem - uniósł palec wskazujący, w niemym ostrzeżeniu, jednocześnie posyłając Brouwer wymowne spojrzenie. Blondynka skinęła głową i wtedy komendant uśmiechnął się i ruszył w drogę do swojego gabinetu.
- Masz tam program stażu i zakres obowiązków - rzucił jeszcze na odchodne, a blondynka westchnęła ciężko i zerkając na kartki, upiła kolejny łyk kawy. Później przeniosła wzrok na dziewczynę.
-
Jesteś Jolene, tak? - spytała dla pewności, bo komendantowi zdarzyło się przekręcać imiona tudzież nazwiska. -
Ja jestem Sarah. Proponuję darować sobie takie zwroty grzecznościowe, jak "pani" - dodała po chwili, ruchem głowy zachęcając brunetkę do zajęcia miejsca naprzeciwko. Sarah nie potrzebowała, aby ktokolwiek zwracał się do niej w taki sposób, tym bardziej tutaj, na komendzie, wśród kolegów i koleżanek z pracy. Wystarczył jej prawdziwy szacunek, a nie taki sztucznie okazywany. Znów przeniosła wzrok na dokument, na którym zapisany był program stażu oraz zakres obowiązków, należących do Jolene. Pokręciła lekko głową, czytając te bzdury. No tak... Musieli coś napisać, żeby nie podlascy górze, a to co napisali to już mało istotne, grunt żeby coś było.
-
Czytałaś to? - zapytała z uniesionymi brwiami, pokazując zawartość karki dziewczynie. -
Jeśli tak to nie licz na to, że będziesz to robić. Rzeczywistość jest trochę inna... - wymruczała zrezygnowana, odkładając kartki na stosik.
-
Chcesz napić się kawy albo coś zjeść? Mamy jeszcze trochę czasu. - zaproponowała beznamiętnie. Była wykończona i najchętniej wróciłaby do domu, żeby zmrużyć oko. Niestety musiała tu być, robić swoje i pilnować stażystki, choć wcale nie było jej to na rękę.
-
Komendant wspominał, że mój kolega sobie z Tobą nie poradził... Ale ja też nie pozwolę sobie wejść na głowę, pamiętaj - z ust Sary zabrzmiało to jak naprawdę poważne ostrzeżenie. Do swojej pracy podchodziła rzetelnie, przykładała się do tego co robi i zawsze dawała z siebie 200%, więc również opiekę nad stażystą postanowiła pełnić skrupulatnie i nie kopać pod dziewczyną dołków, ale gotowa była reagować, gdyby ta wykazywała się nadzwyczajną niesubordynacją.
@Jolene Earnshaw