Jedyne zwierzęta, na jakie mogła sobie pozwolić Mary, były konie, a mimo to nie odważyła się jeszcze na kupno żadnego. Szczerze obawiała się tego, że zwyczajnie zabraknie jej czasu przez to, jak intensywne życie wiodła. Przez wzgląd na to nie miała też za wiele znajomych, co jakoś specjalnie nie dawało się je we znaki. W zupełności wystarczały jej rozmowy przeprowadzane w pracy bądź stajni, bo nie ukrywajmy, ale nigdy nie była specjalnie towarzyską ani gadatliwą osobą. O wiele bardziej wolała się skupić na rozwoju własnym niż relacji z innymi. Z tego samego powodu nie była nigdy w dłuższym związku, bo ten prędzej czy później się rozpadał i to najczęściej z jej winy. Jeżeli już się z kimś spotykała, to raczej jednorazowo i nie podtrzymywała takich romansów na dłuższą metę, zwyczajnie nie czując takiej potrzeby.
Gdy dziś wyszła na wieczorne bieganie, również nie planowała spotykać się z nikim. Zatrzymała się akurat przy mostku, pod którym jak zwykle było stado kaczek, aby złapać oddech i zrobić sobie przerwę, kiedy nagle usłyszała szczekanie psa. Normalnie by się tym nie przejęła, w końcu było tutaj mnóstwo psów wyprowadzanych na spacery. Osobiście nie uważała tego za dobry pomysł w związku z żyjącym tutaj ptactwem, które tym sposobem mogło łatwo zostać ofiarą takiego pieska, ale z drugiej strony nie jej to oceniać. Na tego psa zwróciła jednak uwagę, bo biegał luzem, bez właściciela. Mało tego, biegł prosto w jej stronę. W pierwszym odruchu trochę jej mina zrzedła, ale chyba nikt by nie chciał, żeby obcy pies ruszył w twoją stronę.
Nie spanikowała jednak. Wzięła wdech, żeby uspokoić nerwy, po czym spojrzała w stronę czworonoga. Starała się, aby w jej postawie nic nie narzucało zwierzęciu próby ataku czy czegokolwiek, co mogłoby go sprowokować, ale z drugiej strony za cholerę się na tym nie znała. -
Cześć, słodki, gdzie zgubiłeś swoją panią? - Mruknęła do pieska, który do niej podbiegł całkiem blisko. Na szczęście na obwąchaniu się skończyło, chociaż zapobiegawczo Suárez nie zamierzała go głaskać i trzymała rączki przy sobie. Zamiast tego przydeptała nogą ciągnącą się za nim smycz i schyliła się, żeby ją podnieść. -
Poszukamy Twojej właścicielki, co Ty na to? Albo właściciela - miała w zwyczaju mówić do zwierząt i niewiele myśląc, rozejrzała się dookoła, czy nikt przypadkiem nie szuka swojego podopiecznego. Jej wzrok natrafił na zmierzającego w jej stronę chłopaka, którego twarz zdawała jej się dziwnie znajoma. Ruszyła w jego stronę, zabierając ze sobą psa, który na widok Eloy'a ruszył w jego stronę z zadowoleniem. Potwierdziło to jej przypuszczenia.
-
Mam rozumieć, że to Twoja zguba? - Zapytała z uśmiechem, wyciągając w jego stronę dłoń, w której trzymała smycz.
@Eloy Morales
2x podwójne punkty doświadczenia za kolejny trening