Awatar użytkownika

lat

cm
Elita

Drusillas Park
zoo

Drusillas Park to zoo, w którym można zobaczyć wiele gatunków zwierząt. W większości są to ssaki, ale też ptaki i gady, których łączna ilość wynosi blisko 800 zwierząt ze stu różnych gatunków. Pracownicy Drusillas starają się, aby odwiedziny w parku były ciekawą edukacyjną wycieczką dla dzieci, organizując dla nich konkursy i interaktywne gry. Największą atrakcję stanowi jednak Lemurland, jaskinia nietoperzy oraz papugarnia, w których można obejrzeć zwierzęta z bliska, a niektóre z nich nawet dotknąć. Drusillas pomaga również zwierzętom poprzez różne inicjatywy służące zachowaniu gatunków, między innymi leniwców, a także ochrania zwierzęta żyjące w dziczy.
Mów mi Eastbourne.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Dla użytkownika

Diane Walkers
Awatar użytkownika
30
lat
166
cm
Uznana Klasa Średnia
#1

@Callum Walkers

Największą radochą dla dzieci zwykle były rodzinne wypady do zoo. Było tam mnóstwo zwierzątek, które były bardzo ciekawe, a także powierzchnia tego miejsca była tak ogromna, że po przejściu całego zoo dzieci były już tak zmęczone, że po przyjeździe do domu zasypiały w swoim łóżeczku i nie trzeba było czytać im bajek na dobranoc. A przynajmniej tak słyszała Diane od swoich koleżanek, innych mamuś. Zatem zaproponowała w wolny weekend mężowi by i oni wraz z synem wybrali się za miasto pooglądać dzikie zwierzaki, których to na pewno nie zobaczą w mieście. Zarówno Callum, jak i Patrick, ich czteroletni syn, ucieszyli się na taki wyjazd, co tym bardziej radowało blondynkę. Każdy mężczyzna był przecież dużym dzieckiem. Jednak to ona zdecydowała się prowadzić auto, gdyż ze względu na problemy z pamięcią męża nie chciała by się zgubili, bo to by spowodowało jedyne płacz syna i zdenerwowanie męża. A to miał być radosny wypad do zoo. Gdy dojechali na miejsce i kupili już bilety to stanęli przed ogromną tablicą, przedstawiającą plan zoo i z czarnymi zwierzątkami, przedstawiające gdzie jakie się znajdują.
- To jakie kochani chcecie zobaczyć zwierzątka najpierw? - zapytała męża i syna, samej się zastanawiając, co ona by chciała zobaczyć. Najszybciej wybrałaby foki, bo uwielbiała te stworzenia, wszelkie fokowate i morsowate. I gdyby był pokaz karmienia fok to musiałaby zostać na nim obowiązkowo. Od dziecka wpatrywała się w nie rozmarzona, uważając foki za najinteligentniejsze zwierzęta i wręcz magiczne.
- Pandy. - odparł jej synek, bo był obecnie na etapie oglądania serii z Po z Kung Fu Panda. Diane zaśmiała się i spojrzała na męża.
- A ty jakie zwierzęta chciałbyś zobaczyć kochanie? - zapytała, lecz widząc jego niepewną minę, ścisnęła go mocniej za dłoń, splatając ich palce ze sobą.
- Przypominasz sobie to miejsce, prawda? - zapytała, bo przecież tutaj to zabrał ją na studiach, wiedząc że uwielbiała pokazy karmienia fok i poprosił o chodzenie, zanim to zaliczyli wpadkę i wzięli ślub. Miała nadzieję że on to pamięta tak samo jak to, że ubrudziła wtedy i siebie i jego watą cukrową z wrażenia. A także jak potem jeździli na wielbłądzie. Kochane wspomnienia, szkoda że tylko jej.
Mów mi nick. Piszę w brak danych. Wątkom +18 mówię brak danych.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Callum Walkers
Awatar użytkownika
0
lat
0
cm
Uznana Klasa Średnia
#1 @Diane Walkers


Największą radochą dla dzieci wydaje się wspólne spędzanie z nim czasu, i zabawa w to co najbardziej on lubi. Ich syn Patrick z charakteru całkowicie przypominał młodego Callum’a z czasów jego dzieciństwa. Miał jedynie cztery latka, a już pokazywał że nie warto z nim zadzierać. Jedynie Diane, jak to zwykle matki mają obawiała się o to, by ich syn nie lubił takich samych rzeczy co jego ojciec, i dlatego w jego pokoju czy telewizorze znajdują się same rzeczy które nie zawierają w sobie żadnego stopnia przemocy. Jedynie na co się ukochana blondynka zgodziła, były przygody słodkiej pandy PO, chociaż i z tym na początku się nie zgadzała i długimi godzinami dyskutowała o tym ze swoim mężem. Może na to wpływ miały dobre przyjaciółki kobiety, które dla mężczyzny były jak… nawiedzone wiedźmy, które wiedzą wszystko ponieważ same już są matkami. Ale prawda jest taka, że żadne poradniki, opinie czy polecenia innych osób w pełni sposób nie przygotują mężczyzny, a tym bardziej kobiety do bycia rodzicem. Sama doskonale Diane o tym przekonała, już podczas pierwszych dni kiedy zadowoleni (ale też lekko przestraszeni) wrócili do mieszkania wraz z synem. Kobieta wtedy uświadomiła sobie szczerze, że seria poradników które tak pochłaniała już w zaawansowanej ciąży nie pomogą w kulminacyjnych momentach, gdzie należy polegać jedynie na swoich domysłach.
Pani Walkers jak to już postanowiła, każdy weekend spędzają wspólnie, a Callum do pracy idzie jedynie w ostateczności, ale wtedy i tak spotyka się z niezbyt pozytywnym odzewem z jej strony. Nie można się temu dziwić, ponieważ weekend to najlepsza okazja na spędzanie ze sobą wspólnie czasu, nawet jak nie z synem to przecież we dwójkę. Wszystkie najpiękniejsze momenty w ich małżeństwie właśnie kojarzyły się z randkami, spontanicznymi akcjami czy nawet z tamtą nocą w akademiku gdzie nikt nie mógł się dostać do pokoju ponieważ Callum i Diane zatonęli w magii objęć i namiętnych pocałunków których nie było wtedy końca.
- Myślę że wraz z naszym dżentelmenem już wcześniej ustaliliście listę co chcecie zobaczyć – powiedział trzymając swojego syna na swoich barkach by ten mógł z wysokości zobaczyć wszystkie atrakcje na które tak dzielnie i długo czekał. Oczywiście jak to zawsze bywa, kobieta niezbyt podchodziła do pomysłu by dziecko siedziało na baranach, ale może to było spowodowane tym wypadkiem, który tak bardzo w sobie przeżyła kobieta. Od tamtego nieszczęsnego dnia, nie było dnia kiedy na wspólnym wyjściu kobieta nie trzymała swojego męża za rękę, pokazując że w pełni chce się nim zaopiekować w tych trudnych chwilach.
- Coś sobie kojarzę… - powiedział oczywiście sprytnie, by po chwili dodać z uśmiechem na twarzy – Tą pamiętną watę cukrową i plamę na sukience po słodkim napoju. Widzisz los cię pokarał za to, że tak upierałaś się o te picie – powiedział oczywiście żartobliwie cmokając swoją ukochaną w usta, gdzie w tym samym momencie ich syn przykrył jedną rączką swoje oczka, by nie patrzeć jak jego rodzice się pocałowali. Ale też będzie doskonale pamiętał ten dzień z faktu, że… zaczęli wtedy tak naprawdę ze sobą chodzić, i zaczęła się zabawa gdzie kobieta do dnia dzisiejszego nie pozwala trzymać w domu nic słodkiego do jedzenia… ponieważ lekarz tak zakazał.
Mów mi nick. Piszę w brak danych. Wątkom +18 mówię brak danych.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Diane Walkers
Awatar użytkownika
30
lat
166
cm
Uznana Klasa Średnia
@Callum Walkers

Wspólna zabawa z dzieckiem, spędzanie z nim czasu to była niezwykle ważna rzecz w rozwoju dziecka. Diane doskonale zdawała sobie z tego sprawę, gdyż pamiętała jako dziecko że jej tata nie miał wystarczająco czasu dla niej i dla jej brata i pewnie to sprawiło, że jej brat wpadł w złe towarzystwo i zaczął kroczyć ścieżką przestępstw. Nie chciała tego samego dla swojego syna, dlatego tak bardzo unikała bajek i gier związanych z przemocą, bo to od nich się zwykle wszystko zaczyna, a potem jest już tylko gorzej. Obawiała się też że po wypadku Callum będzie miał problemy z pamięcią, tak straszyli lekarze że może on kompletnie nie pamiętać ani jej, ani ich syna. Blondynka zatem długo żyła w strachu u swoją rodzinę. Naprawdę ciężko było znajdować bajki i gry dla chłopca bez przemocy, jednak czasami szła na delikatne ustępstwa za sprawą męża, który to wiedział jak ją przekonać do tego, aby się zgodziła pod warunkiem, że on będzie to kontrolował, oglądając czy grając w daną grę z Patrickiem. Co do opieki nad dzieckiem to prawda była taka, że tutaj główną miarę grała intuicja, jedni ludzie mieli ją dobrze rozwiniętą, inni trochę mniej. I żadne poradniki jej nie zastępowały, tylko właśnie intuicja i przeczucie co może dziecko chcieć w danym momencie, lub czego potrzebuje, albo co mu dolega. Początkowo Diane sobie nie radziła, obawiała się że coś z nią jest nie tak, że może nie posiada tego instynktu, skoro mały Patrick tak często płacze... ale okazało się że im bardziej ona się stresowała i obwiniała, że nie zdąży mu zmienić pieluszki na czas, albo nie nakarmi go do syta bo zabrakło jej pokarmu to wpływało na dziecko, które odczuwało niepokój matki i przez to zanosiło się płaczem bez powodu. Całe szczęście Patrick już wyrósł z tego, a Diane była pewna że przy następnym dziecku byłoby już znacznie lepiej, bo zawsze tak jest nieprawdaż?
- Twoje zdanie też jest dla nas ważne. Zatem planuję żebyśmy poszli tam gdzie chciałoby pójść każde z nas. Dlatego każde z nas wybiera po jednym zwierzęciu na start i teraz twoja kolej kochanie. - stwierdziła, nie dając za wygraną. Przecież Callum jak każdy człowiek musiał mieć swoje ulubione zwierzątka, które lubił odwiedzać w zoo. Na początku jak wspomniała o tym, jak zostali po raz pierwszy parą to sądziła, że jej mąż tego nie pamięta, taką zrobił przecież minę... a on się z niej naigrywał, jak on mógł!
- To pokazu fok nie pamiętasz, ale plamę na sukience już owszem? - dostał za to kuksańca w bok, bo jak mógł wytknąć jej to, że się ubrudziła, tak się przecież nie robi! I wiedział on doskonale że ona tak na żarty, dlatego potem dostał już buziaka od swojej żonki.
Mów mi nick. Piszę w brak danych. Wątkom +18 mówię brak danych.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

William Pilgrim
Awatar użytkownika
22
lat
179
cm
gbur
Prekariat
Gdyby ktoś stworzył listę najbardziej stabilnych mieszkańców Eastbourne William "Billy" Pilgrim, podobnie jak znaczna większość jego przesiąkniętego szkodliwymi wpływami social mediów oraz męczącego się z całym stadem zaburzeń psychicznych pokolenia, plasowałby się gdzieś radośnie na szarym końcu.
I najpewniej próbowałby opchnąć dragi wszystkim osobom dookoła niego.
W parze z mocno wątpliwą stabilnością szedł - dość naturalną koleją rzeczy - wyniszczający tryb życia, który był przynajmniej świetnym przykładem dla młodszych sióstr Billiego tego, czego w życiu należy unikać. Billy nigdy nie mógł wiedzieć, ile w danej pracy będzie mu dane faktycznie pracować, więc cisnął zmiany po kilkanaście godzin, a potem zamiast złapać po nich trochę oddechu to wolał szlajać się po klubach, zapijać wciąż dręczące go myśli i wszelkimi możliwymi substancjami sztucznie podtrzymywać swoją przytomność, dopóki nie padał jak długi na kilkanaście godzin, tracił robotę, krąg się zataczał.
No i chuj. Po co miałby coś zmieniać i zostawać takim sztywniakiem, jak jego współlokator albo reszta produktów tego cholernego systemu, który jebał po równo wszystkich biednych i dupę całował bogatym skurwysynom.
W tym wszystkim na całe szczęście miał kompana swojego, na którego mógł liczyć w każdej sytuacji.
Słuchaj, jakiś typ kopnął swojego psa na ulicy, trzeba mu zatkać kibel i zabrać psa w bezpieczne miejsce? Elliot był na pokładzie.
Stary, nie ruchałem od miesięcy, zaraz mi chuj eksploduje? Elliot służył pomocą.
Ja pierdolę, dość mam wszystkiego, chodź się najebać i rzucać śmieciami w najbliższy komisariat? Elliot podsuwał mu opakowanie jajek.
I co najważniejsze - Elliot nie kazał mu się ogarnąć, bo nie był kurwa oderwanym od rzeczywistości gościem, który twierdził, że "wystarczy chcieć". Nie wywracał oczami, nie kazał stopować z niczym i wiedział, co oznaczała nagła śmierć Amy. Sam miał cholerną Effie w swoim życiu i Billy był przekonany, że Steinhart był jedyną osobą na świecie, która rozumiała przez co Pilgrim przechodzi.
Przechodzi, bo trzy lata odkąd ostatni raz słyszał śmiech Amy to było kurwa nic, każda myśl o siostrze dziś bolała tak samo, jak tuż po pogrzebie.
Do rocznicy wypadku brakowało jeszcze paru dni, ale Billy już nie potrafił wstawać z łóżka, nie potrafił funkcjonować trzeźwy, bo rzygać mu się chciało na wspomnienie zakrwawionego ciała Amy. Sypiał więc od paru dni tyle co nic, tęsknotę i strach z wprawą (z której był idiotycznie dumny poniekąd) zasłaniając byciem ciągle na bani i opowiadaniem durnych żartów, przez które raz go Mirka wyjebała z mieszkania (i rację miała zresztą). No i chuj. Telefon już dawno wrzucił gdzieś za łóżko i nie fatygował się z wyciąganiem go, bo bał się, że zaraz staremu zbierze się na miłość, czy inne wyrzuty, na które sam Billy nie miał najmniejszej ochoty - niech typ zapija ryj i się rozgrzesza gdzieś indziej.
- Elliot! - Huknął na pół lokalu prawdziwie uradowany, kiedy zobaczył znajomy profil przy barze i po przedarciu się przez tłum zarzucił mu ramię na kark, jednocześnie obracając się przodem do laski, którą najpewniej właśnie bajerował. Bezczelnie zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu, po czym z udawanym wyrzutem spojrzał na kumpla. - Kochanie, czy ty znowu próbujesz udawać, że jesteś hetero? Już rozmawialiśmy o tym, że przy blondynkach ci nie staje, nie ma co się oszukiwać.
Jedno wkurwione "PILGRIM", jedno urażone spojrzenie blondynki oraz siedem szotów później obaj wyleźli na ulicę w poszukiwaniu a) przestrzeni, żeby zajarać, b) lepszego jutra oraz c) innego lokalu, bo tu już barman zaczął się łapać, że coś więcej zamawiali, niż zdają się zapewniać.
- Powiem ci, Steinhart - zaczął i zaraz zrobił przerwę, żeby się zaciągnąć - że jesteś całkiem zajebisty. Jak pingwin. Pingwiny są kurwa najlepsze na świecie.

@elliot steinhart
Mów mi Janek. Piszę w 3 os., czas przeszły. Wątkom +18 mówię że miło je widzieć, ale najczęściej mi się nie chce.
Szukam ludzi ze skłotu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Dużo przekleństw, autodestrukcyjnych zachowań oraz pomysłów, których nie pochwaliłaby Twoja mama..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

elliot steinhart
Awatar użytkownika
23
lat
180
cm
dziś w eastbourne, jutro na końcu świata
Prekariat
Jeszcze do niedawna Elliot Steinhart wychodził zwykle tylko w piątkowe wieczory; soboty poświęcając później na odsypianie, gdy drzwi rodzinnego domu otwierały się dopiero nad ranem, po kolejnej spędzonej na włóczeniu się nocy. Teraz jednak nawet środek tygodnia i zwykły gorszy dzień wydawał się wystarczającym pretekstem, żeby wyjść z domu i wrócić do niego dopiero nazajutrz. Lub po tygodniu. Ewentualnie? Trzy miesiące później.
Nie miało więc dla niego znaczenia, czy kalendarz w rozładowanym prawie telefonie wskazywał na poniedziałek, wtorek, czy może kolejną szarą niedzielę, od samego rana przypominającą o mszy za Ellie i śmierci, która czekała na każdego Steinharta z wadliwymi genami za rogiem, ulubieńców upatrując sobie wśród najmłodszych członków rodziny. Elliot i tak był poza domem - tym razem już od przeszło pół godziny zajmując miejsce na wysokim stołku przy barze, tuż obok blondynki o wątpliwej inteligencji, ale na tyle miłej, by nie potrafił powiedzieć jej wprost, że nie jest zainteresowany.
Zrobił to za niego Pilgrim. Naginając prawdę, która choć nie miala znaczenia, zdenerwowała Elliota na tyle, by tylko rekompensata w postaci dużej ilości szotów była w stanie uciszyć jego urażoną męską dumę. Nim się jednak obejrzał, alkohol po brzegi wypełniał ich żyły, a oni sami byli już na zewnątrz - Steinhart w popłochu znikając z pola widzenia rozzłoszczonego barmana, a Billy paląc papierosa, którego dymem truł swojego przyjaciela.
- A no, chciałbym mieć takiego pingwina jak ja - stwierdził nagle jakże inteligentnie, zadowolony ze swojej zajebistości (i zajebistości pingwinów też, ich udziału nie zamierzał umniejszać!), najpewniej nie rozumiejąc dostatecznie dobrze wypowiedzianych przez siebie słów, które jeszcze przez chwilę niczym echo w pustym budynku odbijały się w jego pustej głowie. Wyżarty przez palone zielsko mózg zrobił im wystarczająco dużo miejsca, by Steinhart mógł na moment się zawiesić, odzywając ponownie dopiero po dłuższej chwili ciszy: - Albo po prostu pingwina - wzniesiony na wyżyny własnych możliwości na szybko przekalkulował to, co właśnie powiedział, zamglonym wzrokiem nadal wodząc dookoła, aż jego uwagę przykuł trzymany przez Billy'ego papieros. Z początku wyciągnął tylko po niego rękę w kierunku kumpla; dopiero później, spotykając się z niewerbalną odmową, której nie mógł tak zwyczajnie zaakceptować, siłą wyciągnął fajkę z łapy Pilgrima, po kilku dłużących się w nieskończoność sekundach mając wreszcie okazję poczuć w płucach gryzący papierosowy dym, który przez ostatnie minuty zabijał go tylko pośrednio. Steinhart wychodził bowiem z założenia, że skoro i tak miał umrzeć przez serce, równie dobrze mógł odejść z tego świata na własnych zasadach - śmierdząc tanimi papierosami i miętową gumą do żucia, którą notorycznie podkradał siostrze.
- Ejjjj... - wycelował nagle palcem w Billy'ego, ściągając na siebie uwagę kumpla - W Afryce to są jakieś pingwiny, nie? - nim wyłowił z pamięci ciekawostkę o południowoafrykańskich pingwinach, która brzmiała tak absurdalnie, że nie zdziwiłby się, gdyby Pilgrim go teraz wyśmiał, mówiąc, że jest debilem, zaciągnął się raz jeszcze, wolną ręką sięgając do kieszeni spodni po telefon. I nim rażący w oczy jasny ekran przestał tak mocno świecić, a telefon rozładował się na dobre (ładowarka? a co to?), otworzył mapy Google, wystukał trasę, jaką musieliby pokonać, gdyby chcieli pojechać do Afryki, i prychnął pod nosem, gdy ostatni procent baterii zmienił się w najmniej odpowiednim momencie w okrągłe zero. - I chuj, nie będziemy mieć pingwina - mruknął obrażony, nie wiedząc do końca czy bardziej na zepsutą baterię, czy Billy'ego, który nie przewidział, że telefon rozładuje mu się akurat teraz.

@Billy Pilgrim
Mów mi elu. Piszę w trzeciej czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię maybe next time.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: lanie wody.

Podstawowe

William Pilgrim
Awatar użytkownika
22
lat
179
cm
gbur
Prekariat
Billy nie był najbystrzejszym typem w okolicy, bo wiedzę jaką system edukacji próbował mu wpoić przestał wchłaniać na poziomie trzeciej klasy podstawówki, a zwoje mózgowe zdążył sobie wyprostować i przyjarać wszystkim, co w życiu wciągał, ssał i wypalał.
No ale nie da sobie wmówić, że w Afryce są pingwiny.
Z drugiej strony Elliotowi, swojemu przyjacielowi na dobre i na złe, powiernikowi marzeń i lęków, wierzył jak nikomu. Jeżeli Elliot twierdził, że pingwiny są w Afryce, to najwyraźniej tak jest, przytaknął więc, chociaż cała jego mowa ciała trochę kłóciła się z wymamrotanym "debil jesteś", odnoszącym się do tego urkadzionego fajka - na którego zresztą Pilgrim machnął ręką i wyciągnął sobie kolejnego. Jako wielki zwolennik "rób sobie kurwa co chcesz" miał spory problem ze Steinhartem, o którego się....... troszczył?? Chyba tak. Cokolwiek wywoływało ten sprzeciw gdzieś na poziomie żołądka, ilekroć Elliot przyjmował postawę "na pohybel mojej chorobie" sprawiało, że Billy ciskał się jak węgorz, bo nie będzie staremu matkował przecież, ale też nie pozwoli mu robić durnoty.
Z drugiej strony, obaj nie robili niczego poza durnotą. Może powinni pojechać do tej Afryki, tam powinno być świeże powietrze, to przynajmniej może jakoś się to wyrówna. Albo może powinien podjebać tlen ze szpitala i wcisnąć maseczkę Elliotowi na ryj?
Z podobnymi myślami siłował się przez cały czas, kiedy Steinhart walczył z własnym telefonem, próbując zdobyć ten minimum wiedzy o pingwinach, geografii, czy co tam właściwie chciał oglądać.
- Masz, możesz użyć mojeg-... - Skonfundowany zmarszczył brwi, kiedy nie znalazł telefonu w żadnej z poklepywanych kieszeni i z wysiłkiem skurczyły się wszystkie wyprostowane zwoje mózgowe, żeby mu przypomnieć, że żadnego telefonu nie ma przy sobie. Racja. - Ej, słuchaj, w zoo są pingwiny! Słyszałem, jedna z bab mówiła mi ostatnio w domu, że są. Może nawet mają te afrykańskie - dodał zaraz, bo on przecież by Elliotowi nieba przychylił... dopóki na horyzoncie nie pojawiłaby się jakaś seksowna laska pozbawiona standardów (co zawsze było niezbędnym elementem, jeżeli debatowało się o ewentualnym ruchaniu Billiego). - A zoo nie jest daleko. I będziemy mogli pogłaskać lamy - dodał z zachwytem nagle, bo jego młodsza siostra uwielbiała lamy i nic by go bardziej nie uradowało, niż wysłanie temu gnojkowi setki selfiaków, gdzie zaprzyjaźnia się z lamą i odchodzą razem w stronę zachodzącego słońca.
Nawet nie czekał na reakcję Elliota, święcie przekonany, że jego pomysł jest tak fantastyczny, że nikt by nie oponował - a już na pewno nie jego druh na dobre i na złe. Zarządził więc tylko "idziemy!" i ruszył przed sie-... zaraz. Gdzie właściwie było to jebane zoo.
- Możesz iść przodem - zaoferował uprzejmie, bo tyle razy kłócili się o to, który zna lepiej miasto, że nie miał zamiaru obecnie przyznać się do błędu. Czy może to nie z Elliotem się kłócił? Chuj, rozkład ulic Eastbourne był jedną z niewielu rzeczy, na których się faktycznie znał, nie miał zamiaru tracić tejże reputacji tylko dlatego, że wypił o pół kropelki za dużo.

@elliot steinhart
Mów mi Janek. Piszę w 3 os., czas przeszły. Wątkom +18 mówię że miło je widzieć, ale najczęściej mi się nie chce.
Szukam ludzi ze skłotu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Dużo przekleństw, autodestrukcyjnych zachowań oraz pomysłów, których nie pochwaliłaby Twoja mama..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odpowiedz