Awatar użytkownika

lat

cm
Elita

Chapman Wine Merchants
sklep z winami

Chapman Wine Merchants, to miejsce w którym nietrudno uwierzyć, że każde wino ma swoją historię. Równo ustawione na półce rzędy wytwornych butelek, wyglądają jakby nie miały swojej ceny i już od progu krzyczą "musisz mnie mieć!". To doskonałe miejsce, by znaleźć mocny prezent dla partnera biznesowego, pozwalając sobie jednocześnie na podkreślenie swojego statusu majątkowego. Mniej drogo wyglądający klienci mogą odnieść wrażenie, że obsługa sklepu nie traktuje ich do końca poważnie. Ceny w tym sklepie są niebotyczne!
Mów mi Eastbourne.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Dla użytkownika

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Każdy krok ciągnął za sobą falę przyjemnego ciepła zmęczonych wysiłkiem mięśni, ale nawet mimo bólu który temu towarzyszył, nie zmniejszyła tempa marszu. Bała się chodzić nocą sama, zwłaszcza w okolicach Upperton, bo właśnie tam zazwyczaj działo się najwięcej i to wcale nie tak, że ktokolwiek zwracał na nią szczególną uwagę. Przeciwnie. Na ogół nie rzucała się w oczy, przemykała cicho do klatki schodowej i po prostu zaszywała się w bezpiecznych czterech ścianach, ale dzisiaj musiała jeszcze wstąpić do sklepu jeśli chciała zjeść porządną kolację. Po zajęciach tanecznych i całym dniu pracy z końmi, ciało zdecydowanie potrzebowało porządnej dawki kalorii. Ostatnio zresztą schudła dzięki zmianie trybu życia na jeszcze bardziej aktywny, jednak wbrew pozorom, wcale nie było jej to na rękę. Coraz bardziej przypominała malutką, kruchą laleczkę tracąc kobiece kształty na rzecz filigranowej budowy i ani przez chwilę nie uznała tego za urocze. Od szesnastego roku życia trenowała Pole Dance, przez co jej ciało miało wyraźne, ale delikatne zarysy mięśni i o ile nie przesadzała z treningiem, wyglądało naprawdę atrakcyjnie. Teraz te partie zarysowały się jeszcze wyraźniej, jednocześnie nadając sylwetce atletycznego wyglądu. A jednak wydawała się znacznie delikatniejsza niż była, kiedy prawie znikała pod grubą warstwą ubrań, którą zwykle miewała na sobie poza domem. Ostatnio zmagała się z ciągłym uczuciem zimna, kiedy nawet pod kocem dłonie i stopy przypominały dwa sople lodu, a najgorsze było to, że prawie nic nie przynosiło ulgi. Prawie, bo był jeszcze Rubens, który zazwyczaj chrapał gdzieś obok. Wsuwała pod niego zmarznięte nogi, które rozanielony bulterier zazwyczaj przywłaszczał jako poduszkę. Dziś miała zamiar zrobić dokładnie to samo, dlatego z zakupami uwinęła się najszybciej jak potrafiła i już miała wracać, kiedy przypomniała sobie o winie na urodziny mamy. W ten weekend czekała ją fantastyczna impreza wśród podstarzałych, swatających ją ciotek, dlatego z cichym westchnieniem odbiła w stronę Chapman Wine Merchants. W tym miejscu za każdym razem czuła się oceniana i niechciana, ale to właśnie tu obsługa zawsze wiedziała co najlepiej sprawdzi się w konkretnych okolicznościach. Podejrzewała jednak, że za tą wiedzę słono zapłaci i nie myliła się. W ciągu zaledwie kilku minut straciła połowę swojej wypłaty!
@Harvey Spencer
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Musiał się przejść, ochłonąć, zrobić cokolwiek by uspokoić swoje myśli i ogarnąć wszystko to, co w ostatnim czasie działo się w jego życiu. A działo się naprawdę dużo. Po pierwsze, nagle, niespodziewanie i bardzo boleśnie wróciła do jego życia Harper. Po tych ponad trzech latach nie oczekiwał ponownego ich spotkania, a tym bardziej nie był gotowy na te wszystkie emocje, które wywołali wracając do powodów i przebiegu ich rozstania. Po drugie, coraz częściej zaczynał umawiać się z Dorcas. Tutaj mógłby postawić ogromny plus, bo przecież świetnie spędzało im się czas, była też perspektywa na kolejne randki. A no tak, tylko to nie były randki, jedynie spotkania. Spencer wyczuwał jakąś dziwną barierę i wcale się nie mylił, tylko nie miał pojęcia, że dziewczyna poczyniła mylne założenia co do jego osoby i jego orientacji, a to powodowało stanowcze określenie ich relacji.
Normalnie poszedłby odreagować na ściankę, ale ostatnio słabo to się skończyło. Biegać już tego dnia biegał i zagłuszał swoje myśli muzyką, to też wcale nie pomogło. Więc wyszedł po prostu, by się przejść i powdychać to zimne powietrze do swoich płuc, licząc że to go otrzeźwi. Chciał tylko spokoju i stabilności w swoim życiu, czy to było tak wiele? Względnej normalności. Ale im bardziej starał się dążyć w jej kierunku, tym wychodziło na to że w rzeczywistości było coraz gorzej. Przyśpieszył kroku, bo im szybciej szedł, tym szybciej oddychał i liczył że dobre natlenienie organizmu będzie mu sprzyjać. Tylko, że zrobiło mu się cieplej, bo miał na sobie naprawdę grubą, jasną bluzę z kapturem zaciągniętym na głowę. Jego nie zdjął, ale przynajmniej podwinął sobie rękawy za łokcie, uwidoczniając swoje wytatuowane ręce. Szedł tak, patrząc się w płytę chodnikową i tylko co jakiś czas jedynie unosząc wzrok do góry, by czasem nie zaryć w jakiś słup. I przy którymś kontrolnym spojrzeniu kątem oka zobaczył jej buzię. Wcześniej nie zwracał na nikogo uwagi, więc nie wiedział, czy zwyczajnie mijali się, czy cały czas szedł za nią, a ona teraz zawracała. Trwało to dosłownie moment, aż jego umysł połączył kropki i zadziałał odruchowo. - Hej, czekaj… - powiedział, odwracając się prędko i pewnie robiąc coś nieodpowiedniego, czyli chwytając ją dłonią za ramię. Niemocno, byleby ją zatrzymać i wywołać jakąś reakcję. Nawet nie zdążył pomyśleć jak był ubrany, jak wyglądał i że to mogło wyglądać dziwnie. - Hayley? - zdążył jeszcze wyrzucić niepewnie, jednocześnie rozluźniając swój uścisk.

@Hayley Wright
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Dokonała wyboru, starając się nie oszczędzać na prezencie dla jednej z najbliższych osób jakie miała, tym bardziej, że Emily uwielbiała dobre wina. Kiedy Hayley sięgała pamięcią do najmłodszych lat dzieciństwa od razu pojawiał się obraz niedzielnych, rodzinnych obiadów, do których niemal zawsze rodzice popijali Prosecco. Czasem wieczorami mama raczyła się lampką wytrawnego trunku przed kominkiem, a zapytana o historię danego rodzaju, precyzyjnie opisywała proces wytwarzania i leżakowania. Mimo wszystko, zawsze potrafiła zachować umiar, dzięki czemu w ich domu zawsze wszystko funkcjonowało dokładnie tak, jak należy. Oczywistym był więc wybór prezentu, choć Chapman Wine Merchants był jednym z tych miejsc, w których Hayley za każdym razem czuła się gorsza. Działo się tak przede wszystkim przez zachowanie obsługi, sugerujące, że nie wystarczyłoby jej wypłaty na oferowaną tu „średnią półkę” cenową, jednak czasem ta postawa ulegała zmianie, kiedy wchodziła w dyskusję na podstawie zaczerpniętej od matki wiedzy. Tym razem trafiła na sprzedawcę, który do końca nie zmienił podejścia, odpychając ją od tego miejsca tak bardzo, że sfinalizowała transakcję i wyszła jak najszybciej. Chłodny, wieczorny wiatr smagał jej policzki, ale mimo wszystko chciała się przejść, czując natłok negatywnych emocji ze strony obsługi. Taki spacer niejednokrotnie bywał bardzo odprężający i pewnie byłby takim również dziś, gdyby nie sylwetka obcego mężczyzny, która w końcu pojawiła się w zasięgu wzroku. Początkowo nie zwróciła na niego uwagi. Szedł z naprzeciwka, nie wyrażając zainteresowania jej osobą, dlatego kiedy go mijała czuła spokój aż do mementu gwałtownego szarpnięcia za ramię. Harvey starał się być delikatny, ale działające prawa fizyki uniemożliwiły mu przewidzenie dalszego biegu zdarzeń. Była znacznie lżejsza niż wyglądała tak ubrana, dlatego niemal od razu straciła równowagę, puszczając siatkę z zakupami i lecąc w tył na ścianę jakiegoś domu. Gdyby nie jej obecność, pewnie przewróciłaby się do tyłu, ale byłoby to lepsze niż interpretacja, jaka mimowolnie pojawiła się w głowie blondynki. Nagła fala strachu uderzyła w nią tak drastycznie, że zareagowała instynktownie; wzięła głęboki wdech walcząc ze sobą żeby zrobić cokolwiek i zamarła w skrajnym przerażeniu. Dosłownie sparaliżowały ją emocje jakby nie mogła poruszyć nawet małym palcem w prawej dłoni. Zamiast tego zawiesiła wzrok na twarzy „napastnika” dopiero wtedy zauważając znajome rysy. Zielono-brązowe oczy zaokrągliły się z zaskoczenia, choć emocje wcale nie zaczęły schodzić z organizmu. Wciąż nie rozumiała sytuacji i chyba jeszcze nie była zdolna pojąć motywów postępowania Spencera.
- Co robisz? – Ogarnęła się na tyle, żeby być w stanie wykrztusić z siebie cokolwiek. Dopiero teraz zaczynało docierać do niej, że od początku nie był agresywny, jednak mimo wszystko zaczęła się trząść i w pierwszym odruchu nie potrafiła poczuć jeszcze radości ze spotkania. To nie był dobry początek.
@Harvey Spencer
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Harvey do końca tego nie przemyślał. Wróć, nie przemyślał tego wcale, bo przecież zareagował jakoś mimowolnie. Mógł przecież odwrócić się na pięcie, zrobić kilka kroków i nawet zajść jej drogę, ale machinalnie postanowił ją złapać za to ramię. Wydawało mu się, że zrobił to bardzo lekko, ale dziewczyna była nieświadoma tego gestu, więc szła dalej, co skończyło się tam całym wylądowaniem na ścianie. Już w tym momencie przerażenie pojawiło się w jego oczach, chociaż sam nie zdążył jakoś zareagować. Na szczęście nie skończyło się to upadkiem na chodnik.
- Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. To ja… - nie zabrzmiało to najsensowniej, bo prościej było podać swoje imię, ale taka była odruchowa reakcja. Uniósł też swoje dłonie mniej więcej na wysokość swojej klatki piersiowej, by pokazać że nie ma przecież złych intencji. Przesunął je zaraz wyżej, by ściągnąć kaptur z głowy. Na pewno zmienił się trochę odkąd widzieli się po raz ostatni, bo to było… dawno. Chyba na jakiejś imprezie, niedługo po jego rozstaniu z Harper. Miał wtedy jeszcze o wiele krótsze włosy, no i nie był aż tak widocznie pomazany. Jednak twarz brzydka, ale nadal ta sama.
- Harvey. Zobaczyłem cię, znaczy tak mi się wydawało, ale nie wiedziałem, czy tylko wydawało i… sam nie wiem, co chciałem zrobić - początkowo zaczął się jakoś beznadziejnie tłumaczyć. W sumie nie miał przecież powodu, żeby ją zaczepiać. Ich znajomość zakończyła się na etapie szkoły, a potem tylko wiedzieli się przelotnie. Nie miało to większego sensu, chociaż ostatnimi czasy jego postępowanie wydawało się zupełnie nielogiczne, więc nie powinno to go dziwić. Jego wzrok zaraz powędrował w dół, odruchowo chciał się schylić i podnieść torbę, którą upuściła dziewczyna, ale nie było czego zbierać. Butelka wina rozbiła się i jeżeli cokolwiek więcej znajdowało się w torbie, to na pewno nie nadawało się już do niczego. - Oddam ci pieniądze albo zaraz odkupię wszystko i… - przerwał, unosząc wzrok z powrotem na blondynkę. Dopiero wtedy dostrzegł jej sparaliżowanie i to że niemal się trzęsła ze strachu z czym poczuł się naprawdę beznadziejnie. Wycofał się krok do tyłu, nie chcąc by Hayley czuła się przez niego jakkolwiek osaczona. - Naprawdę przepraszam - powtórzył marnie, uznając że skoro niecelowo wywołał w niej taką nieprzyjemną reakcję, to będzie lepiej się odsunąć. W końcu kto jak kto, ale Harvey nie miał złych zamiarów. A już szczególnie wobec swojej starej przyjaciółki z dzieciństwa.

@Hayley Wright
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Złapała się na tym, że nagły skok adrenaliny, odciął zdolność kodowania informacji, jednocześnie wyostrzając reakcję na bodźce. Jak przestraszone zwierzątko, zdawała się dużo mocniej reagować na gesty, mimikę, a nawet ton wypowiedzi, jednocześnie puszczając mimo uszu jej znaczenie. Wszystko dotarło do niej dopiero po chwili, kiedy dłonie (nie)znajomego dotknęły kaptura i powoli zsunęły go z głowy. W panującej dookoła ciemności ciężko było dostrzec twarz Harveya, ale jego dynamiczna gestykulacja w końcu doprowadziła do zmiany pozycji. Żółte światło latarni oświetliło znajome rysy, przywołując na myśl pierwsze skojarzenie z przyjacielem i chociaż wciąż adrenalina krążyła w żyłach, coś się zmieniło. Umysł zaczął funkcjonować jakoś inaczej, przede wszystkim starając się pojąć znaczenie wypowiadanych słów. Wracała też zdolność kontrolowania reakcji, przez co opuściła ramiona i w końcu spojrzała na rozbitą butelkę wina pod nogami. Nie była jeszcze w stanie poczuć żalu, ale jego słowa uświadomiły jej bolesną prawdę – nie miała pieniędzy na zakup kolejnego prezentu. A jednak nie wyobrażała sobie przyjąć zwrotu, dlatego w końcu pokręciła sztywno głową na znak protestu i westchnęła cicho.
- Nie trzeba, daj spokój – uśmiechnęła się lekko, nawet jeśli wciąż całe ciało drżało z nadmiaru emocji. Zawiesiła na nim wzrok, odnajdując w sposobie zachowania gesty dawnego przyjaciela. Nie zmienił się tak bardzo jak mu się wydawało. Wciąż było w nim coś, co dawniej tak bardzo sobie ceniła, nawet jeśli nie potrafiła już powiedzieć co. Powoli odsunęła się od ściany, kiedy zaczęła uderzać w nią całkiem nowa fala emocji. Tym razem to była jakaś dziwna ekscytacja, coś na pograniczu radości, a jednocześnie powściągliwa nieśmiałość. Początkowo nawet przeszło jej przez głowę, że chciałaby go przytulić, ale nawet jeśli jakkolwiek zasugerowała to swoją postawą, wycofała się szybko. Pewnie miał kogoś, kto nie byłby zadowolony z takiego obrotu sprawy i naprawdę nie chciała niczego mu komplikować. Może nawet poczułby się dziwnie nieswojo, bo przecież stracili kontakt na tak długo. Co więcej, sama się odcięła nie umiejąc opanować emocji, jakie zaczęła wobec niego czuć w tamtym czasie. Chyba... mógł mieć żal. A może nie? Może skoro ją zaczepił, to miał nadzieję na odnowienie znajomości?
- Przepraszam... nie spodziewałam się. W ogóle cię nie poznałam... – Wyszeptała, dopiero zaczynając dostrzegać jego zakłopotanie. Powoli zrobiła jeden krok do przodu, ukucnęła obok torby i zaczęła sprzątać rozbite szkło. Powinna poprowadzić z nim jakąś rozmowę, ale kompletnie nie wiedziała od czego zacząć. Próbowała kupić sobie w ten sposób chwilę czasu, ale dotarło do niej, że on znowu odejdzie jeśli nie zatrzyma go w żaden sposób.
- Wszystko u ciebie dobrze? – Zagadała, podnosząc głowę żeby spojrzeć na jego twarz.
@Harvey Spencer
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Harvey zdawał sobie sprawę, że głównym czynnikiem odpowiedzialnym za reakcję blondynki była nagłość tego zajścia. Gdyby myślał rozsądniej i sam nie zachował się dosyć chaotycznie, to zapewne nie przestraszyłaby się aż tak mocno. Jednak dotarło też do niego, że do tego całościowego odbioru mógł przyczynić się jego wygląd. W tej bluzie zaciągniętej prawie na oczy raczej nie wyglądał przyjaźnie. Zresztą wytatuowane łapy też mogły robić nienajlepsze, pierwsze wrażenie. Zazwyczaj nie miał żadnych problemów ze swoim stylem bycia czy specyficznym wyglądem, jednak czego teraz mógł być świadkiem, w nieoczekiwanych sytuacjach działały one na jego niekorzyść. A przecież nie miał złych intencji, bo chciał... zapytała się nawet o to, a on nie potrafił przedstawić swojego toku myślenia, który pokierował jego odruchem. W sumie może wcale za wiele nie pomyślał, tylko kątem oka ją zobaczył i w jednej chwili znalazł się z powrotem w najbardziej beztroskim okresie swojego życia. Gdy nie miał jeszcze zbyt wielu poważnych problemów na głowie i wszystko było jakieś łatwiejsze. Więc pragnął złapać się tego obrazka i towarzyszących im uczyć, a wyszło że złapał się Hayley.
Trzeba. Nie odpowiedział, ale pomyślał sobie. Nie było możliwości, że puściłby ją bez jakiegoś zadośćuczynienia. Jednak nie musiał wykłócać się o to w tym momencie, gdy dziewczyna wydawała się jeszcze mocno rozdygotana. A on sam czuł też ogromne zakłopotanie, wynikające głównie z jej reakcji. - W sumie nie powinno mnie to dziwić, minęło dużo czasu... bo z tego spotkania na imprezie jakieś trzy lata temu, to szczerze mówiąc sam nie za wiele pamiętam - zaczął mówić, czyli reagować w klasyczny dla siebie sposób w stresowych sytuacjach. Wtedy był wrakiem człowieka, który praktycznie nie przypominał samego siebie. A pod uśmiechem i chęcią dobrej zabawy ukrywał swój ból po rozstaniu z Harper. Kojarzył to ich spotkanie, ale nawet nie był pewien jakich głupot jej wtedy naopowiadał, bo na pewno był już mocno wcięty. Zresztą zakodował sobie też w głowie, że Hayley mówiła coś o kimś z kim prawdopodobnie spotykała się. Więc tym bardziej nie chciał mieszać w jej życiu i robić z siebie jeszcze większego idioty.
- Zostaw. Jeszcze brakuje tylko, żebyś się pokaleczyła. Ja to posprzątam - powiedział pośpiesznie, zauważając jak dziewczyna kuca i zaczyna sprzątać ślady jego małej zbrodni. Zaraz zaczął robić dokładnie to samo, chociaż w tym pierwszym odruchu i szoku nawet o tym nie pomyślał. Wydawałoby się, że jego umysł zaczął się trochę rozjaśniać, wtedy pewnie z czystej kultury zadała to pytanie, a on jednak zareagował mimowolnie. Słyszalnie parsknął powietrzem z nosa, bo mimo iż na pewno w swoim życiu miał o wiele gorsze etapy - chociażby śmierć Toma czy rozstanie z Harper - to teraz wcale nie było dobrze. Wypadałoby odpowiedzieć tak, a u ciebie? Jednak kłamanie w nagłych sytuacjach nigdy dobrze mu nie wychodziło. - Powiedzmy, że sporo się dzieje różnych rzeczy, ale... można powiedzieć że jest względnie dobrze - wyjaśnił naokoło, nie chcąc też przesadzać żeby Hayley nie pomyślała o czymś skrajnym. Zresztą po swoich słowach uniósł nieco twarz do góry, by spojrzeć w jej oczy i uśmiechnąć się niepewnie. - A co u ciebie? - zapytał w kontrze i sięgnął po kawałek szkła, który poleciał gdzieś w bok. Akurat miał etykietę. Harvey nie był jakimś znawcą, ale wyglądało na to, że nie był to żaden najtańszy winiacz. - To miało być na jakąś okazję? Prezent? - dopytał, nie dlatego że był wścibski, tylko zwyczajnie poczuł się w jeszcze większym obowiązku, by pożegnać Hayley dopiero wtedy, gdy będzie miała w dłoniach butelkę tego samego wina.

@Hayley Wright
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Wbrew pozorom wygląd Harveya nie miał dla Hayley aż tak dużego znaczenia, choć oczywistym było, że w momencie szarpnięcia przestraszył ją całokształt zdarzenia. Pewnie gdyby nie zinterpretowała jego zamiarów jako atak, przeszłaby obok całkiem obojętnie nawet nie zwracając uwagi na, zdawać by się mogło, nieznajomego przechodnia, albo przeciwnie – połączyłaby kropki i rozpoznała w nim przyjaciela z dzieciństwa. Sama już nie wiedziała czy miałaby odwagę zagadać, bo okoliczności ostatnich spotkań nie tylko nie były sprzyjające, ale wręcz odpychające. Najpierw odsunęła się sama nie potrafiąc znieść myśli, że przegapiła moment na choćby maleńką sugestię co w tamtym czasie do niego czuła. Później umarł Tom, ale próba nawiązania kontaktu zakończyła się pełnym wyrzutów odrzuceniem, które wciąż gdzieś głęboko siedziało w pamięci, podsycając myśl, że nie powinna zawracać mu głowy swoją osobą. Ta myśl dręczyła ją również trzy lata temu, kiedy podczas jednego z przypadkowych spotkań na imprezie spaliła wszystkie mosty jakie jeszcze ich dotąd łączyły. Z premedytacją go okłamała, tylko po to żeby jeszcze bardziej odsunąć się w kąt i nie drążyć czegoś, co jak jej się wydawało, miało szansę jeszcze odżyć. Ciągle czuła do niego jakiś dziwny sentyment, czasem łapała się na tym, że wraca myślami do jego osoby i zastanawia się gdzie jest, jak sobie radzi i co robi, ale nie miała już odwagi na zrobienie choćby jednego kroku, który mógłby coś zmienić. W tej chwili nazywanie go przyjacielem byłoby uzasadnione tylko nielogicznym sentymentem. To byłoby tak niewłaściwe, jak to co zrobiła chwilę później.
- Co się dzieje? – W pierwszym odruchu chwyciła go za sięgającą po szkło rękę, pozwalając długim palcom zacisnąć się na wierzchu jego dłoni. Zignorowała pozostałe wypowiedzi, nie widząc sensu w kontynuacji podejmowanych tematów, tym bardziej że zwyczajnie sam nie rejestrował tego, co mówił. Dopiero sygnał, że coś jest nie tak, wymalował na delikatnej twarzy Blondynki wyraz troski i łagodności jakby próbowała powiedzieć mu, ze wciąż może na nią liczyć. Może to nie był dobry kierunek i powinna kontynuować zamysł sprzed lat, ale nie potrafiła go tak zostawić. Pewnie to wiedział, bo taki stan rzeczy był dla niej całkowicie normalny; zawsze na pierwszy plan wychodziła wręcz irracjonalna dobroć.
- Nie zmieniaj tematu! – nie dała się spławić, zwłaszcza mówieniem o sobie. Na opowiadanie o swojej przeszłości i pełnej znaków zapytania przyszłości, jeszcze przyjdzie czas. Pozwoliła sobie tylko na delikatne potaknięcie głową w ramach odpowiedzi na kolejne pytanie, ale wciąż czekała na rozwinięcie podjętego tematu.
@Harvey Spencer
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Mógł spodziewać się dokładnie takiej reakcji po dziewczynie. Przynajmniej takiej oczekiwałby po tej Hayley, którą znał dawno, dawno temu, kiedy obydwoje byli jeszcze młodzi, głupi i pryszczaci. Spora część dorosłych wspominała swoje nastoletnie lata nie za ciekawie. Spencer nie miał nigdy za wielkich problemów, ani w szkole ani w wśród rówieśników, więc całościowo myślał o tym okresie z sentymentem. Tak samo jak z Hay. Kolegowali się, nie, wróć, przyjaźnili się całkiem długo, a potem to nagle ustało. Nawet nie potrafił sobie przypomnieć, czy był jakiś konkretny powód tego, że ich drogi się rozeszły. Z końca szkoły pamiętał tylko swoje rozważania nad studiami, bo kompletnie nie widział się w żadnym zawodzie, no i Harper. Ona wypełniała wtedy jego niemal cały świat. A Hayley w tym wszystkim zaczęła się powoli zacierać, aż ostatecznie zniknęła całkowicie…
Ocknął się z zamyślenia, czując jej dłoń na swojej. Przeniósł odruchowo na nie wzrok, jednak nie żeby się jakoś oburzyć tym troskliwym gestem, tylko lekko uśmiechnąć pod nosem. Miło, że ktoś zapytał. Po prostu. Nie miał za bardzo z kim porozmawiać, bo wszędzie nawarstwiały się tylko kolejne kłopoty. Mógłby skierować się tylko do rodziców, ale ich wolał nie zamartwiać. Wystarczyło, że stracili jednego syna, a potem ze strachem w oczach patrzyli jak drugi nie mógł pozbierać się po rozstaniu z Pearson. Nie chciał stawać się dla nich ponownym zmartwieniem. - Po prostu… przeszłość dosyć nagle i boleśnie wróciła, teraźniejszość jest bardzo niepewna i niejasna, a przyszłość jest na razie moim wyimaginowanym wyobrażeniem - powiedział bardzo mało konkretnie. Więc blondynka nie mogła mieć pojęcia, że mówiąc o przeszłości ma na myśli Harper, a nie np. Toma. A jego teraźniejszością jest friendzone z Dorcas, a nie wieloletnia relacja z Pearson. W tym wszystkim tylko ta przyszłość była chyba najklarowniejsza. - Ej, nie ma tak, ty tak zawsze robiłaś - potrząsnął głową, orientując się że trochę odpłynął, a Wright zachowywała się dokładnie w ten sam sposób co kiedyś. Uniósł głowę do góry i skierował swoje ciemne spojrzenie na jej duże oczy. - Odwracasz rozmowę tak, żeby nie gadać o sobie. Więc chyba... bardzo się nie zmieniłaś, hm? - zapytał niepewnie, zaraz uśmiechając się już o wiele szerzej. W ten sposób liczył na to, że dziewczyna powie co nie co o sobie, a on odepchnie na bok swoje obecne życiowe problemy, bo miło byłoby chociaż przez moment skupić się na kimś innym.

@Hayley Wright
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
„Przeszłość wróciła nagle i boleśnie.” Jaka przeszłość? Ta związana z Tomem, Harper czy... ta, której cząstkę stanowiła sama Hayley? A może po prostu wszystko było ze sobą połączone, a ona stanowiła integralną część jakiegoś ważnego etapu historii Spencera? Przez chwilę zawiesiła wzrok na jego twarzy, czując jak od nadmiaru emocji zaczyna robić jej się gorąco. Hipoteza, że mówił w tym momencie o niej chyba nie była prawdopodobna, a jednak poczuła się tak, jakby tymi słowami dał jej w twarz. Z jakiegoś powodu miała wrażenie, że widok dawnej znajomej wywołał w nim niechciane wspomnienia, bo przecież dzisiejszego wieczoru faktycznie pojawiła się niespodziewanie i jeśli tylko wciąż wierzył w słowa, które powiedział jej po śmierci brata- boleśnie. Opuściła wzrok na rozbite szkło, nad którym wciąż wisiały ich złączone dłonie, mimowolnie przypominając sobie co jej wtedy powiedział. Dość jednoznacznie zasygnalizował, że nie chce jej znać, bo przecież zniknęła z jego życia już wcześniej. Od momentu pojawienia się Harper, Hayley stała się blaknącym mimowolnie tłem aż w końcu całkiem zatarła się we wspomnieniach. A może wcale nie, bo przecież zatrzymał ją tu teraz...w odruchu. Nabrała powietrza, od razu cofając dłoń jakby dopiero dotarło do niej co zrobiła. To był błąd.
- Chyba nie – Szkoda, że po ciemku nie widziała tak dobrze mimiki Harveya. Może wtedy interpretowałaby to trochę inaczej. Widziałaby, że się uśmiecha i szuka kontaktu, ale teraz mogła wnioskować tylko z tonu i sposobu przekazywania informacji. Nie był konkretny, a więc nie chciał się zwierzać. Pewnie nawet nie chciał z nią rozmawiać tak naprawdę, dlatego starając się nie zwracać uwagi na zdrowy rozsądek zaczęła zbierać szybko i chaotycznie roztrzaskane kawałki szkła. Chyba się przy tym skaleczyła, ale piekący palec był niczym w porównaniu do piekących oczu.
- Muszę już iść. Do zo... cześć – poderwała się z miejsca, kiedy w sposób wystarczający uprzątnęła chodnik pod stopami. Niemal od razu odwróciła się od niego, czując że coraz ciężej jest panować nad emocjami i zrobiła kilka szybkich kroków w przód. A co jeśli znów zinterpretowała coś całkiem bezsensu? Przecież wcale nie chciała go tracić po raz drugi. Zatrzymała się, walcząc z myślami aż w końcu znów zwróciła się twarzą w stronę mężczyzny. Nigdy niczego sobie nie wyjaśnili.
- Ta przeszłość... to ja? – Poczuła, że brzmi to głupio. Jak egoistycznym trzeba być żeby wszystko odnosić do siebie? Zupełnie nagle tok rozumowania nabrał innego toru, jeszcze bardziej wbijając dziewczynę w przekonanie, że jeśli do tej pory nie została uznana za idiotkę, teraz nastąpi to z całą pewnością.
- To znaczy... wtedy mówiłeś, że nie chcesz mnie więcej widzieć i...jeśli ci coś przypomniałam to...przepraszam
@Harvey Spencer
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Nikt na dzień dobry po kilku czy nastu latach raczej nie zarzucał drugiej osoby swoimi problemami. Przecież Hay mogła pytać z czystej kultury, a nie dlatego że ją to w jakimś stopniu interesowało. W końcu ich relacja zakończyła się tak dawno, więc co mogłoby być powodem poza jakimś dziwnym sentymentem do przyjaciela z dzieciństwa. Harvey mógł w ogóle nie udzielać odpowiedzi albo skłamać i zrobić dobry uśmiech do złej gry. Jednak w tych nagłych, dynamicznych sytuacjach nie był najlepszy w kłamaniu. Zwyczajnie tego nie potrafił, więc zachował się kompletnie szczerze wobec niej. Mówiąc coś, ale nie zasypując jej nieprzyjemnymi faktami.
Gdy potwierdziła jego wypowiedź, to uśmiechnął się pod nosem i mocniej skupił na jej twarzy. Jednak nim dostrzegł objawy, które powinny go zaniepokoić to zaczęła zachowywać się chaotycznie, więc tylko odsunął swoje dłonie i patrzył na wszystko mocno zdezorientowany. Bo przecież chyba nie zasugerował nic nieodpowiedniego, prawda? Już sam nie wiedział. Podniósł się i odwrócił w jej stronę, ale nawet nie zdążył zareagować. Naprawdę nie miał pojęcia, co właśnie zadziało się między nimi. A gdy odwróciła się i zadała to pytanie, to nadal nic nie było jasne. Ściągnął tylko brwi i wpatrywał się w jej buzię z widocznym przejęciem. I dopiero po kolejnej wypowiedzi zrozumiał. Połączył fakty i to jemu zrobiło się masakrycznie głupio, że tak niekonkretnie sformułował swoją wypowiedź, więc musiał to jak najszybciej wyprostować.
- Nie, Hayley, nie. Zupełnie nie o to mi chodziło - zaczął od razu zaprzeczać, bo to przecież nie tak, że nagle wywołała u niego fale jakiś wspomnień. A przede wszystkim słowa, których wtedy użył nie były zgodne z prawdą. - Nie miałem wtedy tego na myśli. To znaczy… może trochę miałem, bo nie miałem ochoty widzieć nikogo. Przebywać z kimkolwiek. A wszyscy zaczynali się nade mną litować, mimo iż wcale nie powinni - zaczął tłumaczyć z takim opanowaniem na jakie było go w tym momencie stać. Sam powrót wspomnieniami do tamtych wydarzeń i emocji nie był łatwy, ale to wcale nie chodziło teraz o niego. Ani nawet o Toma. Tylko o Hayley. - Ja wtedy nie byłem sobą. Naprawdę, to było dla mnie cholernie ciężkie i… nie chcę się teraz tłumaczyć. Chodzi mi o to, że powiedziałem to, bo chciałem cię odtrącić. Odrzucić tak samo jak wszystkich, którzy chcieli mi pomóc - kontynuował, zbliżając się do niej kilka kroków bliżej. Tak, żeby on mógł lepiej widzieć jej buzię i ona mogła zobaczyć prawdziwy żal, który przemawiał przez wyraz jego twarzy. - Raczej nie zaczepiałbym cię, jeżeli nie chciałbym cię widzieć - dodał na sam koniec, mając nadzieję że tymi słowami chociaż ją zatrzyma.

@Hayley Wright
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Poczuła się głupio mniej więcej w tym samym momencie, w którym zaczęła zadawać pierwsze pytanie, ale to reakcja Harveya wprawiła ją w poczucie winy i jeszcze silniejszy dyskomfort. Prawda była taka, że musiał zareagować na to co usłyszał, jednocześnie będąc z góry skazanym na porażkę, bo przecież powiedział to, co naprawdę chciała usłyszeć. A jednak ten palący dyskomfort nasilił się, jeszcze częściej wysyłając do świadomości przekonanie, że jest nienormalna i kategorycznie nie powinna była odnosić jego słów do swojej osoby. Teraz straciła pewność siebie. Opuściła wzrok, ale czując jak łzy zaczynają płynąć po policzkach, ostatecznie odwróciła się do niego bokiem. I znowu to poczuła. Kolejna fala wstydu wypełniła cały umysł, nie pozwalając logice dojść do głosu.
- Przepraszam – Sama już nie wiedziała czy mówi teraz o tamtych wydarzeniach, o swojej złej interpretacji czy o tym, że nie potrafiła poprowadzić z nim merytorycznej rozmowy. Czuła, że powrót do tamtego tematu jest konieczny żeby coś pomiędzy nimi oczyścić, jednocześnie wcale nie chcąc tego robić. To wymagało nagłego zderzenia się z tamtymi wydarzeniami i rozdrapania wszystkiego na nowo.
- Po prostu sama już nie wiem co mam myśleć – Próbowała się wytłumaczyć, ale robiła to równie nieporadnie co on jeszcze przed chwilą. Nigdy nie była szczególnie pewna siebie, zwłaszcza jeśli temat rozmowy schodził na przykre wydarzenia z przeszłości. To nie tak, że mu nie przebaczyła. Przeciwnie, nigdy nawet przez ułamek sekundy nie chowała urazy do niego. Chowała ją wobec samej siebie przez tyle lat, cały czas obwiniając się za wszystko, co zostało jej wytknięte. Na co dzień starała się o tym nie myśleć, bo przecież nie była typem ciągle żyjącym w przeszłości, ale teraz kiedy wreszcie stanęła twarzą w twarz z Harveyem, musiała do tego wrócić. Zacisnęło jej się gardło.
- Dlaczego później nie wróciłeś? – Tym razem dość wyraźnie załamał jej się głos. To nie była jego wina. To ona się odsunęła, to ona zaczęła się wycofywać, a jednak miała pretensje do niego tylko dlatego, że tak było łatwiej. Cholernie egoistycznie, ale łatwiej.
- I nawet nie powinnam mieć do ciebie pretensji, bo wiem, że to ja...- wszystko zepsułam. Urwała nie potrafiąc wypowiedzieć ostatnich słów, ale wiedziała, że jeśli skończą teraz rozmowę, nic się nie wyprostuje.
- Chodzi mi o to, że miałeś wtedy rację i... – Zaczesała włosy do tyłu, zaraz jednak opuszczając głowę aby uniemożliwić mu dostęp do swoich emocji wypisanych na twarzy. Zawsze tak robiła kiedy próbowała coś ukryć i praktycznie zawsze odnosiła porażkę.
-... po prostu przepraszam – Dodała nie drążąc kwestii zatrzymania jej na ulicy. Podświadomość zdążyła wytknąć jej ten błąd logiczny już dziesięć tysięcy razy.

@Harvey Spencer
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
W tym momencie po prostu chciał, żeby nie odeszła. Pewnie sam zachowywał się trochę chaotycznie i to co mówił nie składało się w całość. Niby nie powinno mu tak zależeć na zatrzymaniu jej, bo w końcu minęło już tak wiele lat. Jednak gdy kątem oka zobaczył jej twarz, to coś popchnęło go do odwrócenia się i zaczepienia jej. Więc to nie było tak, że teraz rozeszliby się, a on udawałby że w ogóle nie spotkali się. Bo jednak spotkali, zaczęli normalnie, kulturalnie rozmawiać i nagle coś wydarzyło się. Z jakiejś przyczyny pomyślała o sobie i bardzo się tym przejęła. Nawet można powiedzieć nieproporcjonalnie do czasu, który utrzymał, ale… to była Hayley, przecież ją znał, nawet całkiem dobrze. Chociaż to było dawno, jednak wyglądało na to że jej wrażliwość nadal była na dosyć wysokim poziomie. Harvey mógł jedynie spróbować ją jakoś uspokoić i zacząć to wszystko w miarę logicznie wyjaśniać.
- Niedługo potem życie jeszcze bardziej mi się posypało i trochę zajęło mi pozbieranie się z tego bagna - odpowiedział szczerze, nie chcąc wchodzić w szczegóły i opowiadać o tym, że Harper go zdradziła i rozstali się. To były fakty, ale nic nie wnosiłyby do tego, co działo się obecnie między nimi. Zresztą to było tylko częściowo jego wytłumaczenie. - Pomyślałem o tym w pewnym momencie, żeby się do ciebie odezwać. Ale potem przypomniałem sobie o tym, jak długo nie mieliśmy kontaktu. I o tym jak potraktowałem cię, gdy chciałaś mi pomóc, więc zrezygnowałem… jakiś czas później widzieliśmy się na tej imprezie. Zrozumiałem, że ty masz ułożone życie, a ja byłem w rozsypce, więc tym bardziej nie chciałem mieszać - odpowiedział spokojnie, starając się powrócić myślami do tego wszystkiego co wtedy zaszło i przedstawić swoje podejście, które miał w tamtym momencie. Bo przecież można pomyśleć, że mógł wtedy nawiązać kontakt z Hayley. Tylko on nie nadawał się wtedy na przyjaciela, nawet nie na kolegę. Non stop pił, imprezował i uskuteczniał niezobowiązujące relacje. Nie byłby dobrym kompanem do spędzania wolnego czasu. Skoro u Hayley było w porządku, to mógł tylko uśmiechnąć się, życzyć jej powodzenia i wrócić do zapijania swoich smutków. A później już tylko pogrążyć się w swoich kolejnych problemach.
- Miałem racje? - zapytał niepewnie, koncentrując swój wzrok na jej buzi i dopiero teraz dostrzegając, to że płakała. No ja pierdole, jakim dzbanem trzeba być, by zaczepić jedną z najlepszych osób, którą w swoim życiu się poznało i w ciągu kilku minut wywołać u niej łzy? No tak mogłeś zrobić tylko ty debilu. Można powiedzieć, że usłyszał ten karcący go głos w głowie. - Nie przepraszaj mnie, przecież nic złego nie powiedziałaś - powiedział powoli unosząc swoją dłoń i niepewnie kładąc ją na jej ramieniu. Zrobił krok do przodu, stając tuż przed nią. Najchętniej to przytuliłby ją w tym momencie, jednak nie był to raczej taki rodzaj bliskości, na który powinien sobie pozwolić po takim czasie. - Hej… nie płacz. To ja przepraszam. Nie powinienem w ogóle cię zaczepiać. Powinienem się domyślić, że po tym co wtedy powiedziałem jest już za późno i to będzie dla ciebie za ciężkie - zaczął się tłumaczyć, nachylając się nieco nad nią, by nie musieć mówić tak głośno. Za bardzo nie wiedział, co mógłby więcej zrobić. Jak zadziałać żeby się uspokoiła i przestała przejmować, szczególnie że nawet nie miał konkretnych informacji, czym dokładnie spowodował u niej takie zachowanie. Więc wpadł prawdopodobnie na możliwie najgłupszy pomysł ever. - Hayley… wyzywam cię, żebyś nie płakała - powiedział, przy tym dosyć niepewnie unosząc kąciki ust do góry. W końcu wcale nie musiała tego pamiętać i mogła też się oburzyć albo zdziwić, ale liczył że pamiętała.

@Hayley Wright
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Podniosła głowę, poważniejąc i wbijając wzrok w twarz mężczyzny. Znowu to zrobiła. Pozwoliła swoim emocjom przejąć kontrolę, jednocześnie zapominając o Harveyu. A przecież właśnie wracali do rzeczy, z którymi wciąż mógł sobie nie radzić, tym bardziej, że niedługo później jego życie jeszcze bardziej się posypało . A ona nawet o tym nie pomyślała. Jaką egoistką trzeba być...?- te wyrzuty ciągle trawiły ją od środka. Zamiast zapytać, poszukać ustronnego miejsca i porozmawiać jak ludzie, zrobiła dokładnie to, co tak bardzo irytowało ją we własnej osobowości – zareagowała emocjonalnie.
- Rozumiem – szepnęła, walcząc z ochotą zapytania o więcej szczegółów. Nie chciała stawiać go przed przykrą koniecznością odpowiadania na niezręczne pytania. Rozstali się tyle lat temu, że miał pełne prawo nie chcieć się zwierzać. Nie była już częścią jego rzeczywistości i chociaż bardzo chciała zachowywać się tak, jak zachowywali się wobec siebie kiedyś, wiedziała że jest już o wiele za późno. Podzielił ich czas, tak zwyczajnie. Nie uczestniczyli w swoich życiach do tego stopnia, że teraz żadne nie mogło mieć pewności, że wciąż są tymi samymi osobami. A jednak tęskniła za tym wesołym chłopakiem, którego pamiętała sprzed lat i mogłaby powiedzieć w tym momencie tak dużo albo po prostu się do niego przytulić na powitanie, a jednocześnie czuła, że nie potrafi złamać dzielącej ich bariery czasu. To było jak coś całkowicie oderwanego od rzeczywistości, a jednocześnie tak boleśnie realne, że kiedy rozwinął swoją wypowiedź, niemal natychmiast nabrała powietrza do ust. Czy miał rację? Nie. Cholera jasna, nie miał! Życie wymykało jej się spod kontroli częściej niż mógłby przypuszczać. I to nie tak, że zachodziły w nim drastyczne zmiany. Przeciwnie – wszystko stało w miejscu, ale upływający czas zawsze działał na niekorzyść. W ciągu ostatnich trzech lat zmieniła tylko pracę, z której została zwolniona na początku pandemii. Wciąż była sama, ledwo starczało jej na mieszkanie i gdyby nadal byli tak blisko jak kiedyś, najprawdopodobniej wiedziałby, że cholernie bała się przyszłości.
- Jest... po staremu – Zmusiła się do uśmiechu, który przez łzy wcale nie wyglądał szczególnie przekonująco, ale nie chciała żeby myślał, że jest nieszczęśliwa. W większości życiowych sytuacji nie zastanawiała się nad tym czy jest dobrze, a wrodzony optymizm narzucał raczej wesoły tok rozumowania. Dopiero kiedy zaczynała zastanawiać się nad tym trochę wnikliwiej, docierało do niej, że to wcale nie jest dobra sytuacja.
- Może po prostu zaczniemy jeszcze raz? Jakoś...normalniej? – Zaproponowała pociągając nosem, bo skoro i tak już zdążył zauważyć jej płacz, nie było się z czym kryć. Przetarła mokre policzki dłońmi, uważając żeby nie zabrudzić ich krwawiącym palcem i podniosła głowę czując dotyk na ramieniu. Emocje ucichły, jakby dopiero teraz uświadomiła sobie, że on naprawdę nie chciał rezygnować z tej znajomości. Przez chwilę nawet przemknęło jej przez głowę, że zmniejszył dzielący ich dystans, ale nie miała odwagi zrobić nic więcej aż do chwili... rzucenia wyzwania? Dopiero kiedy usłyszała wypowiedziane słowa, parsknęła cichym urywanym śmiechem wciąż tłumionym pozostałymi emocjami i spojrzała na niego dokładnie tak, jak patrzyła kiedyś. Na chwilę zapomniała o podziałach, po raz kolejny przecierając oczy, z których z jakiegoś powodu ciągle płynęły łzy.
- Głupek – mruknęła z lekkim uśmiechem, ale nie powinien traktować tego jako obelgę. Kiedyś bardzo często odpowiadała na te jego wyzwania w taki sposób, jednocześnie zawsze się ich podejmując <3

@Harvey Spencer
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Gdyby tylko Harvey wiedział jakie procesy myślowe zachodzą w głowie dziewczyny, to już dawno by ją wyjaśnił. Bo w tym wszystkim, jeżeli którekolwiek z nich miało być brane za egoistę, to raczej on. Gdyż w końcu prawie od samego początku rozmawiali o nim, a jego próba zmiany tematu na Hayley skończyła się porażką. Co prawda brał też pod uwagę opcję, że dziewczyna zwyczajnie nie chciała o czymś mówić. Jednak z drugiej strony stawianie siebie w roli głównego tematu, gdy widzą się pierwszy raz po x latach, jak najbardziej można nazwać zachowaniem egoistycznym.
- Po staremu? - zapytał, nie wierząc do końca w tą odpowiedź. Uśmiechnął się do niej ciepło, by miała pewność że za jego dociekliwością nie stoi wścibskość, tylko coś na rodzaj troski za starą przyjaciółką. Brzmiało to jak próba uniknięcia jakiegoś tematu. Stwierdził, że najbezpieczniej będzie podejść do tej kwestii z lekkim poczuciem humoru, dlatego też zaraz uniósł jedną brew do góry i zapytał. - Czyli… cały czas chodzisz do liceum i mieszkasz z rodzicami? Bo wybacz, ale jeżeli wspominałaś o jakiś szczegółach wtedy na imprezie, to ja nic konkretnego nie pamiętam. Więc będziesz musiała powiedzieć mi to jeszcze raz - skończył mówić, uśmiechając się już niemal przebiegle, licząc że tym skłoni ją do rozmowy na ten temat. Chociaż chyba troszeczkę zapędził się w swoich słowach, co było widać po zmianie jego wyrazu twarzy. Uśmiech zniknął i wkradł się pewien niepokój. - To znaczy… nic nie musisz. Ale ja chętnie posłucham, jak chciałabyś opowiedzieć mi co u ciebie i jak teraz wygląda twoje życie. Oczywiście nie musi być to teraz… - sprostował od razu, bo nie chciał żeby dziewczyna poczuła się w jakiś sposób przez niego osaczana. W końcu wcale nie musiała chcieć mówić mu o czymkolwiek i nawet nie zdziwiłoby go to za bardzo.
- Jeżeli tylko byś chciała, to ja bardzo chętnie zacznę jeszcze raz - powiedział szczerze, przy tym ponownie uśmiechając się subtelnie. Jego wyraz twarzy stał się o wiele łagodniejszy, a nawet troszkę rozmarzony. - Wiesz, Hayley… jesteś jedną z niewielu osób, które zniknęły z mojego życia i której naprawdę mi brakowało - odpowiedział szczerze. W sumie gdyby się nad tym zastanowić, to od czasu Hayley nie miał tak bliskiej przyjaciółki czy przyjaciela. Głównie jakiś znajomych, kumpli, a wśród dziewczyn różne relacje, które kończyły się prędzej czy później. Przez długi czas rolę jego najlepszego przyjaciela odgrywał Tom. Jednak po jego odejściu Spencer został zupełnie sam ze swoimi problemami. Mógł co najwyżej zwierzać się swojej suczce Charlie.
- Tak, to nadal nie zmieniło się. Taki sam głupek jak wcześniej - powiedział, uśmiechając się do niej już naprawdę szeroko, bo przecież wiedział że te słowa nie miały go obrazić. Często je słyszał z jej ust, zazwyczaj w momentach gdy zachowywał się dokładnie w ten sposób. Dopiero teraz gdy niepewność i niepokój zaczęły go opuszczać i trochę wyluzował, to dostrzegł że blondynka zacięła się przy zbieraniu szkła. Mimowolnie ściągnął brwi i zabrał dłoń, która przez ten cały czas lekko ściskała jej ramię. Sięgnął do tylnej kieszeni spodni, wyciągnął paczkę chusteczek, a potem jedną z nich. Schował z powrotem i niepewnie wyciągnął rękę, by chwycić jej dłoń, przy tym odruchowo zerkając na jej twarz. Ujął ją delikatnie i odwrócił tak, żeby widzieć rozcięcie i zaraz przyłożył do niego chusteczkę. - Cudownie. Pierwsze spotkanie po latach, a ty wychodzisz z niego poturbowana. Strach się bać co będzie po drugim… To znaczy, jak będzie drugie - poprawił się zaraz, nie chcąc wyjść na takiego aroganta i pewniaka, którym przecież nie był.

@Hayley Wright
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Wbrew pozorom jej życie było kompletnie nudne i nieciekawe, jednocześnie zawierając kilka jasnych punktów jak jeździectwo, literatura czy taniec. Każdemu z nich poświęcała swój czas, z pasją rozmawiała o książkach czy zwierzętach, jednocześnie mając już na tyle dużą, ugruntowaną wiedzę w każdej z tych dziedzin, że nie czuła się osaczona zadawanymi, nieraz trudnymi pytaniami. Ostatecznie jednak to było wszystko, co mogłoby stanowić jakieś ciekawe odstępstwo od prostej, ale zapchanej zajęciami codzienności.
- No dobrze... – Westchnęła w końcu, dochodząc do wniosku, że nie uda jej się całkowicie uniknąć tego tematu. Uśmiechnęła się lekko, kiedy rozwinął swoją wypowiedź i chociaż wciąż piekły ją oczy, przez chwilę wydawała się odrobinę radośniejsza.
- Po prostu nie dzieje się nic ciekawego. Wynajmuję mieszkanie w Upperton, ostatnio podjęłam pracę w stadninie i w sumie to wszystko – Wzruszyła ramionami, naprawdę nie mając zbyt wiele do powiedzenia o wydarzeniach z ostatnich kilku miesięcy. Nie była po prostu tym typem, który pakował się w kłopoty i jeśli już dotykało ją cokolwiek, najczęściej miało to związek z towarzystwem, w którym się obracała i ich problemami. Zazwyczaj kończyło się to tak, że kiedy zaczynało robić się lepiej, tacy ludzie odwracali się i zapominali o Hayley, a ona po prostu starała się nikomu nie narzucać.
- Chciałabym – Odpowiedziała dosyć szybko, dopiero po chwili orientując się, że prawie mu przerwała. Czuła jak ostrożnie podchodził do podejmowanych tematów, jednocześnie starając się zachować tyle swobody na ile pozwalała mu sytuacja i mimo wszystko nie potrafiła przejść obok tych prób obojętnie. Po raz pierwszy pomyślała, że to może się udać nawet jeśli kolejne słowa wprawiły ją w lekkie zakłopotanie. Poczuła jak na policzkach zaczyna dominować różowy kolor, a gardło zaciska się w emocjach i chociaż nie powiedział nic, co mogłoby naprawdę ją speszyć, delikatnie odwróciła głowę żeby nie widział jej emocji. Chyba już zawsze będzie reagowała w ten sposób.
- Mnie też ciebie brakowało – Powiedziała jeszcze bardziej tracąc pewność siebie, ale Harvey doskonale wiedział jak to rozładować nawet jeśli robił to instynktownie rzucając jakiś głupi żart. Kiedyś byli zresztą na tym etapie relacji, że w jego towarzystwie peszyła się już trochę mniej, jednak nadzieja na to, że taki stan rzeczy utrzymywał się do teraz, prysła jak bańka mydlana.
- Jeśli dożyję do dziesiątego to później jakoś już pójdzie – zaśmiała się, podając mu palca aby mógł zrobić prowizoryczny bandaż.
@Harvey Spencer
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
Gdy tylko zaczęła mówić cokolwiek to subtelny uśmiech pojawił się na jego twarzy. Nie dlatego, że chciał uzyskać o niej jak najwięcej informacji, ale rozmowa na ten zwyczajny temat mogła pozwolić im odejść do tego wszystkiego, co zadziało się przed chwilą, a w konsekwencji uspokoić emocje i dać im szansę na ten nowy początek, na który właśnie się umówili. Może to nie wydawało się wiele, ale już wystarczająco do tego, by zacząć drążyć dalej.
- Upperton? Głośno, ale przynajmniej masz blisko do barów i klubów, hm? Kiedyś sam myślałem nad przeprowadzką do Upperton, ale ostatecznie cenię sobie spokój Langney - odpowiedział szczerze. To była dla niego idealna dzielnica, bo odcięta od tego całego zgiełku miasta, ale jednocześnie samowystarczalna. Nie musiał tułać się po każde zakupy do centrum. Okolica była bardzo przyjazna i urocza. Jedyny „minus” to był wysoki odsetek dzieci, co wiązało się z nieco większym hałasem - którego on na szczęście nie uświadczył w swoim lokum na tyłach posesji - i konieczność zachowania większej uwagi podczas poruszania się samochodem. Więc w sumie jak dla niego to nie było żadnych minusów. Poza tym, że on sam słabo wpasowywał się w schemat przeciętnego mieszkańca Langney, ale sąsiedzi już raczej do niego przywykli. - W stadninie? Ale czym w sumie tam się zajmujesz? - zapytał, bo akurat w tym temacie był kompletnie zielony. Jakby nic konkretnego nie przyszło mu do głowy, gdy padło to miejsce pracy. To nie było takie oczywiste jak praca w szkole czy sklepie, gdzie od razu w głowie każdego pojawiała się jakaś konkretna wizja, bo miało się do czynienia z tymi osobami.
Spodziewał się dokładnie takiej reakcji, którą chwilę później zobaczył. Na jego buzi ponownie zawitał lekki uśmiech, bo to było niesamowicie urocze, że zareagowała takim zawstydzeniem. Tak samo jak ta dziewczyna, którą znał te dobrych dziesięć lat temu. Nie chcąc jednak utrzymywać tego stanu rzeczy skupił się na kolejnej, bardziej zabawnej części ich rozmowy. - Do dziesiątego spotkania, to już ponownie przywykniesz do mojej głupoty i już zupełnie nic nie będzie ci grozić - zażartował sobie ponownie, starając się rozładować resztki nieprzyjemnego napięcia. Chusteczka w sporym odsetku pokryła się krwią, więc Harvey poprosił dziewczynę by poczekała - tak na wszelki wypadek, jakby miała zamiar gdzieś uciec - i skierował się do pobliskiego kosza. Po drodze zabrał tej resztki szkła z chodnika i wszystko wyrzucił, przy okazji przypominając sobie o tym winie. Wracał już z nową chusteczką, ponownie chwycił jej dłoń i jako tako owinął ranę. - Więc… może jednak odkupię ci to wino? - zapytał, zerkając w stronę sklepu z winami, który znajdował się nieopodal.

@Hayley Wright
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Uśmiechnęła się lekko, wzruszając ramionami. Tak naprawdę do wyboru lokalizacji zmusiły ją ceny mieszkań, które oglądała przed przeprowadzką i to właśnie w Upperton znalazła kawalerkę w dobrej cenie i o dosyć wysokim standardzie, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę koszty wynajmu.
- Przyzwyczaiłam się. Ogólnie wolę tamtędy nie chodzić nocą, bo jest całkiem sporo osób na ulicach i nie zawsze czuję się w pełni bezpiecznie, ale jest dużo autobusów. Zresztą... przystanek też mam dosyć blisko – odpowiedziała, czując się w tym temacie znacznie pewniej mimo, że nie było w nim nic szczególnie interesującego. Niemniej pozwoliło to Hayley na chwilę odpoczynku psychicznego, który w tym momencie był potrzebny im obojgu aby opanować ciągle żywe emocje. Ostatecznie udało jej się odetchnąć dwa razy głęboko i rozluźnić ramiona, choć myśli ciągle pozostawały dziwnie chaotyczne.
-Tak, zaczęłam jeździć konno kilka lat temu – Uśmiechnęła się nieco szerzej. Kiedy widzieli się po raz ostatni, Harvey miał szansę wiedzieć tylko o tańcu, który z biegiem czasu przestał grać w życiu Hayley pierwsze skrzypce.
- Zatrudnił mnie jeden z prywatnych właścicieli. Chyba strasznie bogaty typ, bo normalna osoba raczej nie pozwoliłaby sobie na pracownika, który opiekuje się tylko jednym koniem. W każdym razie mam za zadanie o niego, najogólniej mówiąc, dbać i być może niedługo jeździć. Poza tym zaczęłam pracę z Devocatis żeby trochę dorobić, więc ją po prostu muszę utrzymywać w kondycji i monitorować stan zdrowia. No i... w międzyczasie ogarniam Argent, ale ona już jest moja – głos Blondynki uległ zmianie, kiedy zaczęła mówić o swoim koniu. Stał się miększy, radośniejszy i zdecydowanie bardziej pogodny.
- Tak myślisz? A co jeśli stracę czujność i zabije mnie rutyna? – zaśmiała się szczerze, mimo wciąż czerwonych policzków. Zdawała się nie być przejęta skaleczeniem, dlatego kiedy odprowadziła go wzrokiem, jej mina stała się odrobinę łagodniejsza i znacznie bardziej przyjazna. Poczekała na niego chwilkę, cały czas śledząc wzrokiem już nieco spokojniejsze ruchy, a później znów pokiwała przecząco głową.
- Nie, naprawdę tego nie chcę. Przecież wiesz... – Nigdy nie chciała. Zawsze tak bardzo nie lubiła sprawiać komuś kłopotów, że okupowanie czegokolwiek nawet nie wchodziło w grę, przede wszystkim dlatego, że stawiało Hayley przed krępującą świadomością, że ktoś jest jej cokolwiek winien. A przecież nie była roszczeniowa.
- Może w ramach rekompensaty odprowadzisz mnie do domu? To znaczy… jeśli nie masz żadnych planów albo... – albo w ogóle o tym zapomnij. Znów poczuła się głupio. Pewnie kogoś miał i to kogoś, kto nie byłby zadowolony z takiego obrotu sytuacji.
@Harvey Spencer
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Harvey Spencer
Awatar użytkownika
27
lat
189
cm
Tatuator
Techniczna Klasa Średnia
- Każda lokalizacja ma swoje plusy i minusy, ale pewnie małe mieszkanie w centrum jest jedną z wygodniejszych opcji dla młodej dziewczyny… - odpowiedział jakoś odruchowo, wcale nie rozważając tego że przecież nie musiała mieszkać tam sama. W sumie nawet było o wiele większe prawdopodobieństwo, że wcale nie była sama. Jednak jego wiedza była żadna w tym temacie, więc szybko musiał sprostować. - Bądź dla pary - dopowiedział po chwili, uśmiechając się przy tym niepewnie. Gdyby nie jego rodzice, to on zapewne też wynajmowałby albo kupiłby jakieś mieszkanko w Upperton. W końcu mieszkał tam gdzie mieszkał, tylko ze względu na to że rodzice trochę za wcześnie zainwestowali w przyszłość jego i Harper. Ostatecznie został w Langney, bo ta dzielnica bardzo mu odpowiadała, ale nadal tylko dlatego, że był ogromnym szczęściarzem.
Gdy wspomniała o jeździe konnej na dosłownie na moment wyłączył się. W pierwszym odruchu zawsze myślał wtedy o Tomie. On jeździł i to była jego pasja, ale Harvey wtedy kompletnie nie interesował się tym, więc dla niego to była czarna magia. Zresztą jego brat nie żył już od prawie czterech lat. Wypadek, który uniemożliwił mu jazdę konną miał jeszcze kilka lat wcześniej. Pewnie nawet nie mieli możliwości zetknąć się z Hayley przy jakiejkolwiek okazji, bo to było tak dawno temu. - Jest twoja, to znaczy że ją kupiłaś, tak? - zapytał, będąc zupełnie zielony w tym temacie.
- Rutyna? Ja i rutyna? Chyba jednak słabo mnie pamiętasz - odpowiedział niby tak bezczelnie przechwalając się, ale oczywiście żartując. Co prawda zazwyczaj wolał być gdzieś, wśród ludzi bądź coś robić, ale czasem też miał te dni, kiedy spędzał głównie czas w domu na kanapie, grając na konsoli. Lecz raczej od zawsze starał się jakoś sensownie bądź chociaż zabawnie organizować czas, więc na pewno nudna rutyna w jego towarzystwie Hayley za bardzo nie groziła.
- Pewnie, chociaż jak dla mnie to kiepska rekompensata… ale i tak szedłem się przewietrzyć, więc równie dobrze mogę odprowadzić cię do mieszkania. Przy okazji będziesz mogła po drodze czuć się całkiem bezpiecznie, bo jak zobaczyliśmy na naszym przykładzie, potrafię działać odstraszająco - zażartował sobie z lekkim uśmiechem na twarzy, chociaż raczej to był ten typ słodko-gorzkiego kawału, bo przecież ta sytuacja sprzed parunastu minut wcale nie należała do śmiesznych. Jednak jak wspomniał nie miał nic lepszego do roboty, więc jeżeli mógł chociaż tak jakoś się odwdzięczyć i przy tym spędzić z nią jeszcze trochę czasu, to był jak najbardziej chętny.

@Hayley Wright
Mów mi nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wulgaryzmy, seks, poza tym Harvuś jest milutki c:.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Odruchowo kiwnęła głową. Starała się zachować przy tym delikatny uśmiech, wyrzeźbiony na lekko poczerwieniałej od płaczu i zawstydzenia twarzy, ale za chwilę westchnęła cicho z trudem powstrzymując się od zaczesania włosów do tyłu. Oblana szkarłatem chusteczka na prawym palcu skutecznie zniechęciła ją od wplecenia dłoni we włosy i chociaż znów zaczynała przesiąkać, Hayley opuściła dłoń. Nie chciała żeby Harvey zaczął martwić się głębokością skaleczenia, bo przecież to spotkanie dla ich dwojga było już wystarczająco niezręczne.
- Mieszkam sama – sprostowała spokojnie niemal od razu uciekając myślami w stronę nieprowadzących do niczego spotkań z Sevastienem. Od jakiegoś czasu łapała się na tym, że często wracała do wspomnień związanych z jego osobą, mimo kompletnego braku podstaw. Był dla niej miły, czasem wychodzili na spacery z psami i utrzymywali sporadyczny kontakt, a jednak z jakiegoś powodu zrobiła sobie głupią nadzieję. Westchnęła cicho. To nie miało żadnego sensu.
- Tak, już jakiś czas temu. To najlepszy koń na świecie – ożywiła się nieznacznie, pozwalając twarzy przybrać łagodniejszy i bardziej rozluźniony wyraz. Pewnie byłoby całkiem inaczej gdyby wiedziała co krążyło mu po głowie, ale nigdy nie spotkała Toma w Orchardzie i nawet nie pomyślała o jego pasji. Szkoda, bo może gdyby tak było, z większą łatwością przyszłoby jej zrozumienie Harveya.
- Cóż, praca z końmi nauczyła mnie, że w rutynę można wpadać nawet jeśli ciągle się coś dzieje – tym razem to ona zaśmiała się perliście, choć mówiła całkiem szczerze. Przy zwierzętach, których główną drogą ratunku była ucieczka zdarzały się czasem rzeczy kompletnie nieprzewidywalne, a jednak każdy z jeźdźców po jakimś czasie przyzwyczajał się również do tego i jak gdyby nigdy nic, chodził za zadem czy pod szyją albo wykazywał się nadmiernym zaufaniem wobec tak potężnego stworzenia, że… mogłoby zabić jednym machnięciem nogą.
- Więc to twoje bycie odstraszającym na coś wreszcie się przyda – zaśmiała się po raz kolejny, kierując kroki w stronę domu. Upewniła się przy tym, że pozbierała wszystkie rzeczy, które dało się jeszcze uratować, po czym opuściła to miejsce w towarzystwie starego przyjaciela.

/zt x2
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odpowiedz