Moderatorzy : Paul Delaney, Mistrz Gry, Sirius Hartwood

Awatar użytkownika
0
lat
0
cm
Elita

Stolik #4

Postacie biorące udział w randce:
@Sonia A. Aristova & @Charlie Jared Marshall


CIASTECZKA Z WRÓŻBĄ:
fabularnie zostają Wam wręczone tuż przed napisaniem drugiego posta. Kelner odczytuje wróżbę, ciasteczko możecie zjeść.


Sonia:

Ciesz się życiem, póki możesz. Szczególnie dzisiaj. Złe rzeczy zdarzą się w tym miesiącu.


Charlie Jared:

To sprawa życia i śmierci! Upewnij się, że—
Mów mi Mistrzu Gry.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .
Brak odznak
Sonia Andriejewna Aristova
Awatar użytkownika
19
lat
176
cm
Asystentka, stawia też tarota
Pracownicy Usług
006


Czego się nie robi dla biednych zwierząt ze schroniska, prawda? Znaczy, na pewno nie powinno się popełniać ciężkich przestępstw... i w ogóle przestępstw, ale ogólnie każde wsparcie bezdomnych futrzaków w różnych (najlepiej legalnych) formach, to sprawa, którą warto podjąć do wykonania.
Tak sądziła Sonia, gdy usłyszała o imprezie charytatywnej i randkach w ciemno, które były organizowane w ramach tego przyjęcia. I początkowo Aristova, jak jeszcze na samo spotkanie chętnie przyszłaby, to sam udział w drugiej atrakcji nie był dla niej, aż tak pociągający. Nie miała nic przeciwko takim rzeczom, ale sama Rosjanka w gruncie rzeczy nie przepadała, aż tak bardzo za randkami. Lubiła się spotykać, owszem, ale na spotkania, które z założenia nie były oficjalne, a tym samym sztywne. I randewu mogło być luźne, ale zazwyczaj wiązało się z nimi jakieś spięcie. Mogło być ono przyjemne, ale nie dla Sonii, która, gdy tylko wyczuwała coś, co mogło być ewentualnie wiążące lub prowadzące do tego, czmychała na Kamczatkę. Niestety, ale bała się przywiązania i wszystkiego, co mogło się z tym wiązać, a tym samym nie przepadała za oficjalnymi randkami.
Jednak tym razem zdecydowała się na zapisanie się na atrakcję imprezy, bo ostatecznie naprawdę chciała pomóc zwierzakom w schronisku. Dlatego przygotowała się mentalnie na to, że może być cholernie niezręcznie i prawdopodobnie będzie musiała włożyć sporo wysiłku w prowadzeniu małych rozmów, których nie cierpiała i śmiać się z żartów, które nie do końca ją bawiły. Może i Sonia dramatyzowała, ale trzeba jej wybaczyć - po prostu nie przepadała za tym i właśnie mocno wychodziła ze swojej sfery komfortu.
Ubrała się cała na czarno, wykorzystując ochronną moc tego koloru plus czuła się w nim dobrze i elegancko. Mimo wszystko założyła biżuterię z kwarcem różowym na przyciąganie i podniesienie wibracji.
Nie mogła powiedzieć, żeby czuła się jakoś wyjątkowo komfortowo, gdy przyszła na imprezę. Znowu - nie do końca jej typ spotkań. Jednak robiła dobrą minę do złej gry i po prostu usiadła trochę z boku, przypatrując się reszcie gości i ich obserwując. Była też ciekawa czy znajdzie jakąś znajomą twarz, nie mówiąc już o tym, że zastanawiała się, jak właściwie będą wyglądać te randki w ciemno.
Oczywiście wcześniej podała wypełniony formularz kelnerowi.
Sonia musiała przyznać, że była mile zaskoczona opcją wyboru "przyjaźń" oraz "dowolnej płci". I, co tu dużo mówić, poczuła się tym trochę uspokojona, bo teraz wiedziała, że nie była z góry skazana na coś, co ma być romantyczne i na faceta. Nie miała nic przeciwko i temu i temu, ale wciąż to, że była możliwość wyboru, spowodowało, że Rosjanka westchnęła cicho z ulgą. Ktoś mógłby powiedzieć, że skoro randka, to powinno się być przygotowanym na to, że ma być to z założenia coś romantycznego, ale prawdę powiedziawszy Sonia miała to gdzieś. Jeśli musiałaby, to i owszem, zdobyłaby się na flirt, bo chciała pomóc mieszkańcom schroniska, chociaż i tak prędzej próbowałaby nawiązać przyjacielską, niezobowiązującą pogawędkę i ewentualnie przetrwać to wszystko, jeśli druga osoba wciąż wolałaby utrzymać bardziej randkową atmosferę, ale skoro dano jej wybór, to bardzo chętnie z tego skorzystała.
Po prostu nie lubiła robić coś i czuć coś, co było konkretnie z góry narzucone.
Krótko po oddaniu formularza, ktoś zasłonił jej oczy i kłamałaby, gdyby powiedziała, że to nie wystraszyło jej trochę. Chwilowo wahała się czy dać się komuś zaprowadzić nie wiadomo gdzie. Nawet zapytała się swojego przewodnika, co tak właściwie się dzieje i dopiero po uzyskaniu odpowiedzi, że właśnie zaczynają się randki w ciemno, pozwoliła zaprowadzić siebie do innego pomieszczenia, słuchając uważnie jego instrukcji, jak ma się poruszać. Ostatecznie usiadła na miękkim krześle.
Poczuła jak jej serce bije trochę szybciej ze zdenerwowania i uczucia oczekiwania.
Spróbowała dyskretnie podnieść delikatnie swoją opaskę na oczy, by zobaczyć, co się dzieje, ale było całkowicie ciemno i cholera jasna te randki naprawdę miały być w ciemno! Sonia zaprzestała prób zobaczenia czegokolwiek i po prostu cierpliwie czekała na kolejny sygnał, instrukcje lub rozmowy innych uczestników, bo szczerze nie wiedziała, co tak właściwie się dzieje i co robić. To już? Można gadać?
Wreszcie ktoś, chyba kelner, informuje ich, co mogą robić i jak to wszystko działa. Sonia kiwnęła odruchowo głową, chociaż wiedziała, że ten ruch byłby średnio widoczny. Przynajmniej nie było widać, jak zaczęła się nerwowo bawić spiętymi włosami, o!
A teraz była kolei na rozmowę. I cholera jasna, Sonia naprawdę czuła, że nie ma ochoty się odzywać. Jednak nie chciała też siedzieć w niekomfortowej ciszy.
Cholera!
- Em... h-hej! - przywitała się wreszcie, ignorując lekkie załamanie w swoim głosie. - Też się spodziewałaś lub spodziewałeś, że będzie... dosłownie ciemno? - spytała z cichym, spiętym śmiechem i miała nadzieję, że jakoś przełamuje lody, a nie na odwrót.

@Charlie Jared Marshall
Uwaga, moje posty mogą zawierać: opisy wypadku samochodowego i jego konsekwencje, nadużywanie alkoholu, przemoc, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

C.J. Marshall
Awatar użytkownika
32
lat
188
cm
stajenny, tancerz
Pracownicy Usług
Bal charytatywny był wydarzeniem, które nie do końca odpowiadało stylowi bycia Charliego. Chociaż samą ideę uważał za słuszną, chętnie wsparł schronisko i właściwie tylko z tego powodu się zdecydował na udział, to atmosfera, podniosłość i elegancja tego miejsca zupełnie nie były w jego stylu. Trafił tu trochę przypadkiem, trochę z braku laku, nie mając dla siebie lepszych planów na ten wieczór. Prawdopodobnie zmyłby się stąd równie szybko, co się pojawił, gdyby nie to, że w pewnym momencie obsługa tego miejsca zaczęła przechadzać się między gośćmi i proponować im udział w randkach w ciemno. Sięgnął po formularz od niechcenia, przeleciał go wzrokiem od góry do dołu i, dopiero wtedy, w jego głowie pojawiła się myśl, że ten wieczór nie musi być taki zły. Co prawda nie wierzył, że można w taki sposób znaleźć miłość życia, ale nawet nie miał takiego zamiaru. Z pełnym przekonaniem wybrał z dostępnych opcji przyjaźń lub przelotną znajomość, wychodząc z założenia, że może to być całkiem dobra zabawa. Jak się okazało po chwili, wcale się nie pomylił.
Gdy tylko zakryto mu oczy i poprowadzono do sali, już wiedział, że będzie się świetnie bawił. Nie bał się co wyniknie z nowej znajomości ani tego, kogo przyjdzie mu poznać. Sama otoczka, jaką stworzono wokół randki, była wystarczająca, żeby nie opuszczało go dobre nastawienie. Kierowała nim przede wszystkim ekscytacja i ciekawość co do tego, co jeszcze miało się wydarzyć. Zajął miejsce przy stoliku i z zainteresowaniem wysłuchał instrukcji kelnera. Póki co, nawet nie chciał sprawdzić, czy w sali rzeczywiście było tak ciemno, jak zapowiadano. Siedział więc z opaską na oczach i trzymał ręce z dala od niej, jakby nie chcąc sobie przedwcześnie psuć zabawy. Nagła utrata wzroku nie przeszkadzała mu tak bardzo, jak początkowo się tego spodziewał. Siłą rzeczy miał przez to trochę nieporadne ruchy, ale w żadnym razie nie wpływało to na jego entuzjazm, a tego nigdy mu nie brakowało.
- Cześć - przywitał się z osobą, która siedziała naprzeciw. - Nieźle to wymyślili, co? - Zagadnął, dopiero po chwili przypominając sobie, że mógłby jednak zacząć od przedstawienia się. - Jestem Charlie, ale wszyscy i tak mówią mi CJ - dodał, kierując te słowa w stronę nieznajomej, a tak przynajmniej mu się wydawało, bo w gruncie rzeczy nie miał pojęcia, czy siedzą dokładnie naprzeciw siebie, czy może bokiem, a coś go jednak powstrzymywało przed badaniem terenu wokół rękoma. Bardzo nie chciał czegoś rozwalić i przykładowo, zalać czymś stolika.

@Sonia A. Aristova
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam młodszego lub starszego rodzeństwa.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Sonia Andriejewna Aristova
Awatar użytkownika
19
lat
176
cm
Asystentka, stawia też tarota
Pracownicy Usług
Heh, całkiem zabawne, że akurat C.J. i Sonia natrafili na siebie, czyli ci, którzy raczej nie przepadali za balami charytatywnymi, otoczką wokół nich i atmosferą, która panowała na takich przyjęciach. No, ale czego nie robi się dla biednych zwierząt ze schroniska, a ostatecznie była dodatkowa atrakcja, czyli randki w ciemno.
Aczkolwiek Rosjanka nie podzielała, aż takiego entuzjazmu, jeśli chodzi o związanie jej oczu. Można to zwalić na jej problemy z ufaniem innych lub zwykłą przezorność (jej świętej pamięci babuszka uwielbiała powtarzać "przezorny zawsze ubezpieczony", gdy robiła ZDECYDOWANIE za duże zapasy na zimę).
No, ale ostatecznie znalazła się przy swoim stoliku, w kompletnych ciemnościach i słyszała szmery rozmów innych par, nie na tyle głośne, żeby rozpraszały ją, ale też nie na tyle ciche, żeby Aristova zaczęła znowu się zamartwiać, czy przypadkiem nie było to coś podejrzanego i sama pozwoliła zaprowadzić się do paszczy lwa. Z niechęcią musiała przyznać w duchu, że organizatorzy tej atrakcji włożyli sporo pracy, co się ceni.
A propo randek w ciemno, miała kogoś przed sobą, kim powinna się zainteresować.
Sonia wzięła cicho głębszy wdech na uspokojenie się. Ostatecznie miała się dobrze bawić, nawet jeśli jej intencją było głównie wsparcie bezdomnych zwierząt w schronisku, a nie spędzenie miło czasu. To akurat mógł być skutek uboczny jej decyzji, ale wszystko zależało od tego, jak potoczy się rozmowa z osobą, która siedziała naprzeciwko niej.
Na pewno był to mężczyzna, sądząc po głosie. No, chyba że trafiła się Rosjance kobieta z wyjątkowo niskim i grubym głosem, ale w to szczerze wątpiła. Wydawał się być raczej ekstrawertyczny, sądząc po jego słyszalnej ekscytacji, gdy zauważył ilość pracy i kreatywność włożoną w urządzeniu randek w ciemno.
Sonia mimowolnie uśmiechnęła się, co oczywiście było niewidoczne w tych egipskich ciemnościach i z opaskami na oczach.
- Racja, postarali się, chociaż bałam się na początku, że próbują zorganizować masowe porwanie pod pretekstem randek - przyznała z cichym śmiechem w głosie, nie bardzo przejmując się tym, że mogła brzmieć na paranoiczną. Hej, to było całkiem możliwe! W sensie, pewnie Aristova i tak wpakowałaby się w inne kłopoty, ale trzeba jej wybaczyć te napięcie - eleganckie bale charytatywne zdecydowanie były daleko od jej strefy komfortu, więc i jej reakcje mogły być przesadzone. Dobrze, że prowadzący jej kelner był na tyle uprzejmy, by wyjaśnić, co się dzieje.
- Sonia. CJ to jakiś pseudonim z dzieciństwa czy tak po prostu inni tak cię nazywają? - dopytała, bo w kędzierzawej głowie Rosjanki CJ średnio kleiło się z Charliem. Kto wie, może akurat nie znała, że istnieje takie zdrobnienie tego imienia?
Cóż, może ten cały zachód w zakrywaniu oczu uczestnikom i wprowadzanie ich do ciemnego pomieszczenia miał swój klimat, ale miał jeden duży minus - Sonia bała się poruszyć, by przypadkiem niczego nie zrzucić ze stołu. Miała cichą nadzieję, że kelnerzy o tym pomyśleli i na razie nic nie postawili na meblu, a jak już, to zrobią dopiero po odkryciu oczu. Na razie Aristova odchyliła się trochę, a dłonie położyła na nodze, którą nałożyła na drugą. Przypomniała sobie o wróżbie z ciasteczka, którą dostała od kelnera. Wypieku na razie nie zjadła.
- Wierzysz w przepowiednie? - spytała nagle, może trochę od czapy, ale luźno i wesoło. Niezobowiązująco. - Na przykład, taką z ciasteczka, która mówi ci, że masz cieszyć się życiem, zwłaszcza dzisiaj, bo złe rzeczy zdarzą ci się w tym miesiącu? - dodała, już trochę bardziej żartobliwie, bo taki właśnie został przepowiedziany jej los przez kawałek wypieku. I ten sceptycyzm może być dziwny od kogoś, kto uprawia witchcraft, ale nawet Sonia miała swoje granice, szczególnie w kwestii rzeczy, które były niby miały przepowiadać przyszłość. Przykładowo, nigdy nie zadawała pytań o nieznane jutro, gdy stawiała sobie tarota. Poza tym, była ciekawa czy te żartobliwie rzucone pytanie przeistoczy się w jakąś ciekawą rozmowę o światopoglądach. Może tak, może nie? To zależało od CJ.

@Charlie Jared Marshall
Uwaga, moje posty mogą zawierać: opisy wypadku samochodowego i jego konsekwencje, nadużywanie alkoholu, przemoc, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

C.J. Marshall
Awatar użytkownika
32
lat
188
cm
stajenny, tancerz
Pracownicy Usług
- Oo... - Zareagował na jej obawy z wyczuwalną w głosie rosnąca ekscytacją. - To by było coś - przyznał jej rację, czując, jak powoli zaczyna ponosić go wyobraźnia. Nie brzmiał jednak na kogoś, kogo przerażała ta wizja, wręcz przeciwnie. Pewnie dlatego, że siedzieli bezpiecznie przy stoliku i tylko gdybali o niebezpieczeństwie. Gdyby doszło do tego naprawdę, na pewno nie byłoby mu do śmiechu, choć chyba poradziłby sobie w takiej sytuacji. Ewentualnie zginął jako pierwszy, gdyby chciał robić za bohatera, do czego miał spore skłonności. - Ale chyba nikt nie miał takiego dobrego pomysłu - zszedł na ziemię, jednocześnie sugerując nieznajomej kobiecie, że miała niezłą wyobraźnię. - Dobrego w tym sensie, że byłoby to łatwe porwanie. Bo porywania kogokolwiek nie pochwalam - uściślił z rozbawieniem, zanim wzięła go za potencjalnego porywacza.
- Na drugie imię mam Jared, dlatego CJ. Charlie Jared. Poza tym pasowało mi do scenicznego pseudonimu - wyjaśnił, zaraz jednak rozwijając myśl o dodatkowe informacje. - Jestem tancerzem... ulicznym tancerzem - doprecyzował, bo przecież typów tancerzy było całe mnóstwo, począwszy od baletowych, przez towarzyskich, aż po ulicznych, którzy byli najbliżsi jego sercu.
- Czy wierzę w przepowiednie? - Zastanowił się na głos; szkoda, że było ciemno, bo przez to, jak angażował się w rozmowę całą mimiką (teraz na przykład wymownie "patrząc" w górę), czyniło go ciekawym rozmówcą, przynajmniej z optycznego punktu widzenia. Zwyczajnie ciężko było mu usiedzieć w miejscu w bezruchu, lubił się kręcić, czarować wzrokiem i uśmiechem, a tymczasem wycięto mu niezły numer i był skazany tylko na swój głos. - Ta brzmi całkiem wiarygodnie, choć... - zawiesił na chwilę głos. - Czy to nie zadziała tak, że jeśli bym w to uwierzył i podświadomie czekał, aż wydarzy się coś złego, to przyciągnąłbym te złe rzeczy? Jestem skłonny uwierzyć, że tak to właśnie działa. Powiem więcej, jestem przekonany, że tak jest - stwierdził śmiało, nawet nie zauważając, gdy wciągnęła go rozmowa na temat, którego nie poruszyłby prawdopodobnie w innych okolicznościach.
- A Ty? Zamierzasz to sobie wziąć do serca? - Zapytał, nawet nie wiedząc, że miał do czynienia z prawdziwą ekspertką w tej dziedzinie.
Po przyjściu tutaj także otrzymał wróżbę, o czym nie omieszkał się wspomnieć. - Ja też dostałem przepowiednię... Zaczęła się bardzo groźnie, bo: To sprawa życia i śmierci! - Zdobył się nawet na specjalną intonację, która miała podkreślić powagę tych słów. - A potem: upewnij się, że... I koniec, nic więcej. Rozumiesz coś z tego? - Jemu kompletnie nie przychodziło do głowy żadne logiczne zakończenie tego zdania, co sprawiało, że szybko stracił nim zainteresowanie. Taka przepowiednia... Nic nie mówiła, więc ją zbył, być może ryzykując czyimś życiem. Może nawet swoim. Nie wiadomo.

@Sonia A. Aristova
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam młodszego lub starszego rodzeństwa.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Sonia Andriejewna Aristova
Awatar użytkownika
19
lat
176
cm
Asystentka, stawia też tarota
Pracownicy Usług
- Na całe szczęście nikt nie miał tak dobrego pomysłu - skwitowała ze słyszalnym śmiechem w głosie, coraz bardziej odprężając się, bo tak, rzeczywiście nie zapowiadało się na żadne porwanie i dwa, rozmowa z nieznajomym była coraz luźniejsza. Aczkolwiek musiała przyznać, że CJ był od początku wyluzowany, a na pewno bardziej, niż Sonia, co wpłynęło na nią. Wygodniej rozsiadła się na swoim krześle i skupiła się na słuchaniu go, całkowicie ignorując szmer rozmów innych uczestników wokół niej oraz kelnerów kręcących się po ciemnej sali.
Niestety Charlie nie mógł tego zobaczyć, ale Aristovę wyraźnie zainteresowało to, że CJ jest pseudonimem scenicznym.
- To ciekawe. A masz też jakąś własną szkółkę taneczną czy sam tańczysz na ulicy? I w jakim stylu? - spytała, mając nadzieję, że nie przytłoczy tym swojego rozmówcy, ale trzeba wybaczyć Sonii. Uważała taką działalność artystyczną za znacznie bardziej interesującą, niż typowe "bycie CEO" jakiejś firmy. Jasne, to również było godne uwagi, ale po prostu Rosjankę nie interesowały biznesu i to, jak nim prowadzić. Co prawda przemknęło jej przez myśl, że utrzymanie się z działalności artystycznej musi być trudne i była ciekawa czy CJ daje radę bez dodatkowego źródła zarobku, ale nie zamierzała na razie pytać, uważając, że może być to trochę niegrzeczne. A przynajmniej w takim duchu była wychowana Aristova - o pieniądzach się nie rozmawia, albo się je ma lub nie. Po prostu z własnego doświadczenia wiedziała, że gdyby miała utrzymywać się tylko z stawiania tarota, w którym wciąż się szkoliła, mogłoby być jej ciężko, szczególnie, że miała jeszcze w planach pójście na studia.
Sonia odruchowo uśmiechnęła się, słysząc odpowiedź Charliego. Znowu zapomniała o tym, że mężczyzna nie widział jej, ale była zbyt wciągnięta w rozmowę, by o tym pamiętać.
- Nie, nie bardzo. Mam co do przepowiedni podobne zdanie do twojego. To, co ma być, to będzie, a ja po prostu postaram się wykorzystać z tego najwięcej ile się da i wynieść lekcje na przyszłość - odruchowo wzruszyła barkami, ale jej swobodny ton głosu wystarczająco wskazywał na otwarte podejście do przyszłości Sonii. I tak, uważała jak CJ. W dużej mierze wicthcraft polegał na nastawieniu psychologicznym i już w starej książce po babuszce, były wzmianki o tym, jak ważnym narzędziem był umysł i wola. Teraz było to ładnie opisane przez psychologów, aczkolwiek sens pozostał ten sam - wszystko zależało od twojego nastawienia, sposobu myślenia i intencji. Dlatego też Aristova nie brała sobie żadnych przepowiedni, co do przyszłości do serca, bo naprawdę mogłaby przyciągnąć coś niedobrego. Starała się skupiać się w swojej praktyce na teraźniejszości i tym, nad czym rzeczywiście może mieć kontrolę - nad sobą, nad swoim zachowaniem, nad swoimi planami i ich realizacją i skupiała się na zachowaniu harmonii w sobie samej i z otoczeniem, w którym przebywała.
Heh, szkoda, że przepowiednia Sonii nie sprawdziła się na globalnej skali...
Aristova uśmiechnęła się szerzej, rozbawiona tym, jak przepowiednia została skonstruowana i jej interpretacją intonacyjną Charliego.
- Może chodzi o to, żebyś upewnił się że zrobiłeś w życiu to, co chciałeś? Albo powiedział coś komuś swojej ważnej osobie? Dajmy na to, o swoich uczuciach albo jakąś tajemnicę, która cię męczy? - zasugerowała, bo tylko takie pomysły przychodziły jej do głowy, gdy próbowała zinterpretować przepowiednię z ciasteczka tancerza. - Z dwojga złego chyba już wolę swoją, bo stresowałaby mnie przypominajka o tym, że powinnam się otworzyć przed innymi, zanim będzie za późno - już i bez mądrości życiowej z wypieku Sonia czuła nieprzyjemne ciarki i uścisk w żołądku na samą myśl o pokazaniu komuś swojego, ujmijmy to tak, miękkiego podbrzusza, ufając, że druga persona nie zaatakuje go. Nie, zdecydowanie to nie było dla niej. Może jeszcze nie była na to gotowa, może nigdy nie będzie - tego nie wiedziała, ale była pewna, że jest w stanie wziąć kolejne nieprzyjemne wydarzenie w swoim życiu na klatę. I tak, wiedziała, że to było cholernie niezdrowe i plasowało się pod regularne wizyty u psychologa lub psychoterapeuty. Szkoda tylko, że nie miała na nich pieniędzy.
- Eastbourne to twoje rodzinne miasto? - spytała, poruszając trochę przyziemniejsze rzeczy.

@Charlie Jared Marshall
Uwaga, moje posty mogą zawierać: opisy wypadku samochodowego i jego konsekwencje, nadużywanie alkoholu, przemoc, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

C.J. Marshall
Awatar użytkownika
32
lat
188
cm
stajenny, tancerz
Pracownicy Usług
Absolutnie nie czuł się przytłoczony jej pytaniami. Wręcz przeciwnie, zainteresowanie jego pasją zawsze odbierał pozytywnie. Chyba jak każdy, kto miał jakieś hobby, mógł opowiadać o nim godzinami, choć jeszcze większą radość sprawiało mu dzielenie się nim z innymi. Uwielbiał, gdy ludzie spotykani na ulicy spontanicznie się przyłączali do tańca tak, jak tylko potrafili i czuli muzykę. Nijak nie miało się to do jego stylu, ale wciąż niesamowicie go cieszyło.
- Nie mam szkółki, tańczę tylko na ulicy, ale nie sam, tylko z kolegami. Tańczymy breakdance - odpowiedział. Łatwo było ich dostrzec, gdy mieli występ - dookoła nich zawsze tworzył się krąg ludzi, w środku którego po kolei tańczyli na rozłożonym kartonie, robiąc rzeczy, które większości się nie śniły. Niewiele osób mogło się pochwalić taką sprawnością, podczas gdy dla Charliego czy jego kolegów było to coś zupełnie normalnego.
Naturalnie nie było to jego jedyne źródło utrzymania. Ciężko byłoby wyżyć z pieniędzy zabranych od gapiów, zwłaszcza, że osób do podziału było kilka i nie byli w stanie tańczyć przez cały dzień. Żeby się utrzymać robił kompletnie co innego, ale nie była to rzecz, o jakiej warto wspominać. Nawet gdyby miał do czynienia z koniarą.
Słysząc interpretację dziewczyny, aż zamilkł na chwilę, czując się trochę dziwnie. Co prawda nie był typem osoby, która odkładała wszystko na ostatnią chwilę. Podejmował raczej śmiałe decyzje w życiu i niczego nie żałował, choć niektóre z podjętych przez niego wyborów nie było godnych pochwały. Niemniej trochę zmroziła go powaga tych słów.
- Chyba wolałem nie myśleć o tym w ten sposób - zażartował, dość niemrawo, szybko jednak wracając do utraconego luzu. - Chociaż to całkiem mobilizujące słowa. Nigdy nie lubiłem odkładać rzeczy na wieczne "jutro" - wyznał. Była może jedna rzecz, o której nigdy nikomu nie powiedział, ale chyba nawet w obliczu śmierci nie był skłonny wyjawić swojego "małego" sekretu. Na pewno nie rodzinie, która i tak zapewne się wszystkiego domyślała. Teraz, gdy była to odległa przeszłość, tym bardziej nie widział sensu tego robić.
- Nie, urodziłem się w Londynie. Właściwie to na jego przedmieściach. W Eastbourne mieszkam dopiero od paru lat, czterech czy pięciu. A Ty, skąd jesteś? - Zapytał, nie wytykając jej wprost, że słyszał lekkie, charakterystyczne zaciąganie, które jednak budziło raczej ciekawość niż jakieś uprzedzenia. Zdecydowanie nie był osobą, która wrogo odnosiłaby się do kogokolwiek z tak prozaicznych powodów, zwłaszcza, że sam często tego doświadczał swego czasu i nie najlepiej wspominał te czasy. Był jednak ciekaw, z jakiego kraju pochodziła Sonia i co ją sprowadziło w te strony.

@Sonia A. Aristova
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam młodszego lub starszego rodzeństwa.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Sonia Andriejewna Aristova
Awatar użytkownika
19
lat
176
cm
Asystentka, stawia też tarota
Pracownicy Usług
To chyba była jedna z bardziej ujmujących rzeczy, gdy nagle ludzie zaczynali robić coś wspólnie i spontaniczne, jak chociażby dołączenie do tańca. Była to mała rzecz, ale od razu powodowała, że wszystko było chociaż przez chwilę lżejsze i szczęśliwsze.
- Wow - wymknęło jej się, gdy usłyszała, że stylem CJ'a jest breakdance. To byłe warte podziwu! - A tańczycie w jakiś wybranych miejscach czy muszę liczyć na szczęście, że kiedyś natrafię na ciebie i twoją grupę, jak tańczycie? - spytała wesoło, bo chętnie zobaczyłaby mężczyznę w swoim żywiole. Poza tym breakdance był efektywny i przyjemny do oglądania, co tu dużo mówić. Może Sonii udałoby się zobaczyć, jak ktoś z widowni spontanicznie do nich dołącza? Sama raczej spasowałaby, bo nie czuła się komfortowo w centrum uwagi, szczególnie, gdyby miała tańczyć.
- Jak byłam mała, to chodziłam na zajęcia z baletu, ale przyznam szczerze, że nigdy mi się to nie podobało - wyznała z śmiechem, przypominając sobie lekcje pod surowym okiem nauczycielki. Nie wspominając o tym, jak cholernie bolało rozciąganie i niektóre pozycje baletowe. Heh, przynajmniej nie była jedynym rosyjskim dzieckiem, które z niechęcią szło na zajęcia. Na całe szczęście upór małej Sonii odpłacił się i wreszcie przekonała swoja mamę, że to nie ma sensu.
- Tańczysz tylko breakdance czy próbujesz też innych stylów? - dopytała, bo może CJ miał okazję spróbować, chociażby towarzyskiego tańca?
- Wybacz - odparła, ale w jej głosie nie było wiele skruchy. - Ale cieszę się, że chociaż moja interpretacja nie gryzie się z twoim podejściem do życia. Wiesz, może przepowiednia dotyczyła czegoś bardziej trywialnego? "To sprawa życia i śmierci! Upewnij się, że wyłączyłeś żelazko!" - zażartowała, mając nadzieję, że jeszcze bardziej rozluźni atmosferę, ale musiała przyznać, że CJ nie pozostawał długo spięty. Ostatecznie była to tylko wróżba z ciasteczka - zwykła, dodatkowa atrakcja do randek w ciemno... racja?
- Z Rosji, z Jakucka. To miasto na Syberii, najzimniejsze na świecie - odparła z uśmiechem, nieskrępowana tym, że pochodzi z daleka, z przysłowiowego "zadupia". Aczkolwiek te "zadupie" miało prawie 300 tysięcy stałych mieszkańców i ponad 100 kilometrów kwadratowych powierzchni. - Potem przeprowadziłam się z rodzicami do Sankt Petersburga, a od jakiś kilku lat mieszkam w Eastbourne - dodała, precyzując to, jak dostała się do niewielkiego, angielskiego miasteczka, ale bez dodawania szczegółów, dlaczego tu była. Co prawda minęło już trochę lat od wypadku samochodowego, w którym straciła rodziców i mówiła o tym bez przeszkód, ale raczej sama z siebie nie wspominała o tym.
- W Londynie nie byłoby ci łatwiej zarabiać jako uliczny tancerz? - spytała, bo wydawało jej się logiczniejsze, że w stolicy CJ miałby więcej gapiów i tym samym pieniędzy. Może nawet ktoś zainteresowałby się nim i jego grupą?

@Charlie Jared Marshall
Uwaga, moje posty mogą zawierać: opisy wypadku samochodowego i jego konsekwencje, nadużywanie alkoholu, przemoc, wulgaryzmy.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odpowiedz