Nathaniel Harrison
Awatar użytkownika
27
lat
185
cm
sprzedawca w muzycznym
Prekariat
Nathaniel Harrison
ft. Aaron Liebregts
19.06.1996
Eastbourne
Średnie
Kawaler
Sprzedawca
Bonners Music
Prekariat
Devonshire
ekstrawertyk vs introwertyk
pracowitość vs lenistwo
pokora vs pycha
idealizm vs materializm

Poziom 2

W rozgrywkach nie zgadzam się na: uśmiercenie ani doprowadzenie do kalectwa postaci
Po uzgodnieniu zgadzam się na: jestem w stanie zgodzić się na wiele przy odpowiednim rozplanowaniu
Trigger warning: zniosę wszystko
making momma so proud but your voice is too loud
Ciężko powiedzieć, czym zajmowali się jego rodzice, tak w zarobkowym sensie - ale na pewno szło im w tym beznadziejnie. Byli biedną rodziną, bez perspektyw i raczej bez łączącej ich miłości. Bez sztywnych zasad moralnych, bez ideałów. Beznadziejną.
Nate nie był w domu bity – a przynajmniej, zapytany o to, sam tak by stwierdził, zarówno wtedy jak i teraz. Po prostu często dostawał solidne lanie za to, co przeskrobał. Lub za to, że nieświadomie robił coś drażniącego. Tak czy siak, zwyczajnie otrzymywał karę, tyle w temacie. Zresztą, przemoc domowa w tej najniższej grupie społecznej jest w jakimś stopniu unormowana, jej waga umniejszona. To nikogo ani trochę nie dziwiąca część tego gorszego świata, w którym przecież wszystko jest brzydsze, a standardy znacznie niższe.
Kiedy tylko pogoda na to pozwalała , wychodził na dwór... Okej, jak pogoda była słaba to też wychodził - z tego powodu często się przeziębiał, ale nawet bycie lekko chorym nie powstrzymywało go przed chęcią do zabawy na ulicy czy w parku. Tam przynajmniej otaczały go inne dzieciaki, których codzienność wyglądała podobnie jak ta jego, i z którymi właśnie od tej przykrej jej części najłatwiej mógł uciec. Pozornie oczywiście, tylko chwilowo. Po powrocie do domu czar zawsze pryskał.
just a would've been, could've been should've been, never was and never ever will be
Nie był głupi, lecz do pracowitych też niestety nie należał. Im stawał się starszy, tym uczył się mniej. Lubił myśleć, nienawidził wkuwać, więc świetnie szły mu interpretacje wierszy, wypracowania oraz zadania z matmy, beznadziejnie wszelkie nauki przyrodnicze i historyczno-społeczne. Okazało się też, że miał niesamowitą smykałkę do muzyki, a nauczyciel tego przedmiotu zasugerował, że chłopiec powinien chodzić na zajęcia dodatkowe. Musiałby tylko posiadać własny instrument żeby w nich uczestniczyć, bo te, którymi dysponowała szkoła, były już zajęte przez innych uczniów. Nate miał zapał i aspiracje - ale świat, w którym marzenia dzieci zasługują na wsparcie rodziców, nie był jego światem.
Był zły, że nie mógł dostać tej głupiej gitary. Na tyle zły, że zaczął pojawiać się regularnie pod pobliskim, niewielkim sklepem muzycznym, prowadzonym przez całkiem poczciwego, starszego pana. Młody Harrison, w ramach wyładowywania swojej frustracji, wywijał różne mało zabawne kawały właścicielowi… aż ten któregoś dnia go zaskoczył i, wbrew temu, że mógłby pewnie to podchodzące pod nękające zachowanie gdzieś zgłosić, on zaprosił go do środka. Przymusił do rozmowy po której zachęcił, aby ten rozrabiaka dalej go odwiedzał, ale już nie na takiej zasadzie jak do tej pory. Nate, w zamian za drobną pomoc w sklepie, mógł korzystać z wystawionych tam instrumentów, na których pan Burton – właściciel – pokazywał mu podstawy gry.
Świetne poczucie rytmu, w połączeniu z dużym entuzjazmem i dobrą atmosferą, pozwoliły mu w dość krótkim czasie opanować co nieco gitarę, pianino i perkusję. Aby jego poziom był naprawdę dobry, musiałoby minąć znacznie dłużej, jednak nie technika stanowiła dla niego priorytet, a zwyczajna, dziecięca wręcz radość którą czerpał z grania tak, jak mu się podobało.
Pan Burton zmarł niespodziewanie. Skończyła się zabawa na instrumentach, skończyła się też ta dość szczególna znajomość, z której Harrison miał nie tylko korzyść w postaci nauki, ale też… we właścicielu sklepu miał osobę, która po prostu dobrze na niego wpływała. Z poczucia niesprawiedliwości za to, że ten życzliwy człowiek tak po prostu przestał istnieć, w młodym chłopaku odnowiła się złość. Nie taka objawiająca się na zewnątrz przy pierwszym rzucie oka. Taka głęboka, częściowo skrywana. I narastająca.
I got in trouble the first time my dad saw me dance with the devil
Matka od nich odeszła. Poznała kogoś, kto był w stanie i chciał zapewnić jej lepsze życie, więc zniknęła z tego ich. Nie wzięła go ze sobą, był już wtedy trochę wyrośniętym nastolatkiem i, jak to chłopak w tym wieku, zaczął sprawiać pierwsze drobne kłopoty – był obciążeniem, którego nikt nie chciałby za sobą ciągnąć, wchodząc w jakąś nową rzeczywistość.
Ojciec wkurwiał go niemiłosiernie. Robił mu awantury i podnosił na niego rękę, choć Nate jeszcze w tym wieku wcale nie przysparzał mu problemów takich, jakie mógłby. Czasem popalał papierosy z kolegami z klasy, czasem sięgał po alkohol, ale z niczym nie przesadzał, a jego stary i tak darł na niego mordę… Więc przyszedł czas, aby pokazać temu jebniętemu prykowi, że do tej pory unosił się jeszcze bez przyczyny. Starszy Harrison dostał od syna w końcu prawdziwy powód do tego, aby się wściec. Szesnastolatek któregoś razu zniknął na prawie cały tydzień, a znalazł się, bo… brutalnie pobił aktualnego partnera matki. Była z tego dość poważna sprawa, a przed jej poważniejszymi konsekwencjami uratowało tylko to, że był niepełnoletni, zaś w trakcie napaści, której się dopuścił – dodatkowo naćpany, co dało się naciągnąć tak, że w teorii nie działał z rozmysłem.
Chłopak poczynił w swojej głowie pewien plan – gdy będzie już pełnoletni, spakuje się i wypieprzy z tego małego, cuchnącego cyrku na kółkach, jakim były ich dwa ciasne pokoje. Nie chciał jednak wylądować w totalnej melinie, więc plan uległ zmianie – po zakończeniu szkoły podjął pierwszą lepszą pracę, byle tylko odłożyć trochę funduszy na nowe ciuchy i ogólne zadbanie o siebie, co miało mu ułatwić późniejsze znalezienie lepiej opłacalnego zajęcia. Tylko kiedy zaczął dysponować jakimiś pieniędzmi… plan znów uległ zmianie – wyprowadzka zeszła na dalszy plan, bo samodzielne utrzymywanie się jednak byłoby mniej wygodne. Kasa rozchodziła się na głupstwa, na zewnętrzne pozory lepszego życia. I na częste wyjścia z dziewczyną, z którą był już od roku w związku, a której chciał imponować.
Ostatecznie, będąc koło dwudziestki, przeniósł się z gównianego mieszkania z ojcem, do innego gównianego mieszkania, które wynajął z najlepszym kumplem. Zmiana standardu żadna, jedynie tyle dobrego, że nikt się na niego nie wydzierał przy byle okazji.
so don't hold your breath for me ... but watching you turn blue would be comforting
Mówi się, że miłość zmienia człowieka, ale jeszcze silniej może zmienić jej utrata – tak zapewne powiedziałby ktoś, kto miał w życiu jakieś moralne wzorce, ideały do których dążył, ale nie poradził sobie z rozstaniem z osobą, dla której chciał je realizować… a potem stoczył się na dno. Cóż, Harrisona ciężko byłoby w ten sposób usprawiedliwiać, bo to właśnie brak tych głupich ideałów przyczynił się do zakończenia ponad dwuletniego związku. Związku, w którym faktycznie się starał i możliwe, że był całkiem szczęśliwy, ale jednocześnie uczucia do dziewczyny nie miały takiej intensywności, aby zapragnął stać się dla niej naprawdę lepszym, bardziej wartościowym człowiekiem.
W pewnym momencie było jasne, że najbardziej różniły się ich cele życiowe – ona za wszelką cenę chciała wyjść z tego bagna, jakim było całe ich obskurne środowisko; on, mimo jakiegoś poczucia wyższości względem otaczającego ich syfu i biedy, od zawsze jednak o wiele bardziej gardził tymi, co mieli w życiu lepiej, łatwiej i przyjemniej. Miał do niej pretensje, że chciała stać się częścią tego innego świata, którego on całym sobą zwyczajnie nie trawił.
Ciężko określić, czy skończyli ze sobą, bo ona miała dość i pragnęła się już tylko wyrwać, czy dlatego, że on zaczął jej za to pragnienie nienawidzić. Co zaś jest pewne, to że po tym rozejściu się Nate wkroczył na zupełnie inny poziom wrogości względem ludzi z wyższych sfer.
record scratch; Steve Miller Band tattooed necks and tattooed hands
Czas mija; niektórzy dojrzewają, poważnieją, spełniają swoje marzenia, inni… cóż, utwierdzają się w swoich niezdrowych nawykach i schematach bez wyjścia. Nate, z własnego wyboru, wylądował w drugiej grupie. Tylko pracę znalazł fajniejszą, ale poza tym niewiele zadziało się u niego takich naprawdę pozytywnych zmian.
W jego lekko zapyziałym mieszkaniu zawsze jest tytoń, zioło oraz napoje alkoholowe z całej dostępnej rozpiętości procentowej. Nie zawsze, ale często są w nim też ludzie. Mimo że brunet bardzo ceni sobie czas spędzany w spokoju i samotności, to jednak w zgrai swoich porąbanych znajomych czuje się najlepiej. Nie, wcale nie najlepiej, w każdym razie nie tak bezwzględnie najlepiej. Lecz już względnie, biorąc pod uwagę że nie ma zamiaru nic zmieniać w tej swojej szaro-burej codzienności ani w podejściu do życia, to czuje się w gronie swoich najlepiej, jak w tych warunkach może.
Wszyscy z jego paczki są do niego podobni – młodzi, gniewni, w dużej mierze wydziarani, na pewno nieodpowiedzialni i nieprzejmujący się podniosłymi sprawami. A Harrison przy nich staje się w pewnym sensie… ważny. Jest ważny, bo jest też świetnym manipulantem - ze specyficzną charyzmą i jeszcze bardziej specyficznym urokiem osobistym. Lubi, kiedy inni darzą go widocznym szacunkiem, zachowuje się więc tak, żeby uchodzić za takiego, co na ów szacunek zasługuje. Mimo że niewiele w nim wartości godnych prawdziwego podziwu.
W tygodniu wypadają mu przynajmniej trzy zmiany wieczorne, po których zamyka sklep – zazwyczaj zostaje w nim wtedy jeszcze na jakąś godzinę, żeby pograć sobie na gitarze, pianinie albo perkusji. Największy highlight jego życia poza imprezami, podczas których jest tak nawalony, że wszystko wydaje się zajebiste... Chyba widać po tym, jak to życie świetnie mu idzie.
Mów mi luczkowa. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię I'm here for it.
Szukam trochę kłopotów, trochę romansów - wszystkiego po trochu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: dużo wulgarnych odzywek, zjebany światopogląd, manipulacje i gierki emocjonalne.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Awatar użytkownika

lat

cm
Elita

Akceptacja!

Bardzo się cieszymy, że dołączył*ś do naszego grona! Pamiętaj, że na rozpoczęcie pierwszej fabuły masz 7 dni, w czym pomoże Ci temat Kto zagra?. Nie zapomnij również o odebraniu przysługujących Ci na start odznak! W wolnej chwili zalecamy zapoznanie się z Przewodnikiem po Anglii, który ułatwi Ci wczucie się w klimat miasta. Jeśli masz ochotę, możesz rozwinąć informacje dotyczące Twojej postaci w Informatorze, założyć Kalendarz, który pomoże Ci w kontrolowaniu przebytych fabuł lub skorzystać z social media. W razie jakichkolwiek pytań, służymy pomocą. Miłej zabawy!
Mów mi Eastbourne.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Dla użytkownika

Zamknięty