Lisa Austen
Awatar użytkownika
26
lat
162
cm
zawodnik&beriter
Uznana Klasa Średnia
Czy była zestresowana? Jak cholera! Chociaż przez całą drogę powrotną towarzyszyło jej podekscytowanie i iskierki radości, to wszystko to było przytłumione przez dużą dawką zdenerwowania. W końcu jej wyjazd odbył się w dużym pośpiechu i zamieszaniu. I choć rozmawiała z Lukiem na temat tego kontraktu, to czasu na decyzję było mało, a mężczyzna był zbyt dobry i bezinteresowny żeby ją zatrzymać. To była dla niej duża szansa na nowe doświadczenia i każdy rozsądny zawodnik nie zawahałby się przed przyjęciem oferty. Lisa więc odstawiła na bok swoje uczucia i postanowiła skorzystać z szansy danej jej przez los, a Luke jej nie zatrzymywał. A może chciała żeby ją zatrzymał? W głębi duszy pewnie tak. Chciała żeby wykazał się samolubnością i nakazał jej pozostanie w Eastbourne. Ale ich relacja była jeszcze zbyt nieśmiała aby złożyć jakieś większe deklaracje. Więc wyjechała. A teraz wracała, jak idiotka łudząc się, że coś, albo ktoś, na nią czekał. I choć rozmawiali dużo, wysyłali sobie wiadomości to z żadnej ze stron nie padły wielkie słowa. Nie miała więc podstaw przypuszczać, że dawne uczucia powrócą.
A jednak była tu, tylko z bagażem podręcznym, rozparta na tylnej kanapie taksówki. Zdecydowała się trochę oszukać Luka co do godziny jej przylotu. Zwyczajnie nie chciała fatygować go na lotnisko, zbyt dużo zachodu. Poza tym zastanie go w domu mogło dać jej szerszy obraz sytuacji, czy jakaś nowa dziewczyna pokazała się na horyzoncie :lol:. Pewnie gdyby zapukała do jego drzwi, a otworzyłaby jej jakaś piękna kobieta to uciekłaby z prędkością światła.
Wielka gula w jej brzuchu rosła z każdym kilometrem przybliżającym ją do tego spotkania. Miała wrażenie jakby połknęła kamień. Mężczyzna zdecydowanie za dużo ostatnio zaprzątał jej myśli, zdecydowała się więc prosto z samolotu pojechać właśnie do niego. Przymknęła na chwilę oczy, uspokajając oddech, kiedy taksówka znalazła się przy bramie domostwa. Zapłaciła i wysiadła z samochodu, chwytając w rękę tylko niewielką torbę. Reszta rzeczy miała dotrzeć później, razem z samochodem wszystko właśnie płynęło promem.
Nie była ubrana w nic nadzwyczajnego. Ot, jak do podróży - leginsy, bluza z kapturem i zarzucony na to płaszcz. Starała się ogarnąć jakoś mętlik myśli i uczuć jaki jej towarzyszył, ale nie na wiele się to zdało.
- Idiotka. Skończona idiotka - burknęła cicho do siebie i weszła przez furtkę, niespiesznie podchodząc do drzwi. Z biciem serca, które chyba chciało opuścić właśnie jej klatkę piersiową nacisnęła na dzwonek i czekała.
Mów mi Liska. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda liska#2994. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię czemu nie.
Szukam koni do treningów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: często nie wiem co piszę.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Luke Sugarman
Awatar użytkownika
29
lat
184
cm
jeździec, zawodnik i trener
Techniczna Klasa Średnia
Czy Luke był ślepy? Tak, ale nie śmiejemy się tu teraz ze zdarzeń losowych z przeszłości. Luke był bowiem ślepy także obecnie, lecz w sensie niedosłownym. Nie zauważał wielu ważnych rzeczy, choć wydawać się mogło, że rozkładały się przed nim w najprostszy możliwy sposób, jak na dłoni. Od tylu lat poświęcał swoje życie koniom, że sprawy prywatne... trochę zeszły na dalszy plan. Mocno dalszy. Nie to, że nie interesowały go kwestie uczuciowe, jednak codzienność w stajni i na zawodach pochłaniały niemal cały jego wolny czas, przy tym dając mu takie poczucie przynależności i spełnienia, że ta jego praca zwyczajnie gwarantowała mu prawdziwe szczęście. Nie chodził więc jak jakiś nieszczęśnik desperacko szukający lekarstwa na samotność; owszem, miał za sobą kilka relacji, ale żadna z nich nie weszła na wyższy poziom, który by go zmienił, poprzestawiał mu w głowie. Można powiedzieć, że był taką wersją demo romantyka. :lol: Pragnął silnych emocji, wzlotów i upadków, zaangażowania oraz wzajemnego oddania, lecz wiecznie brakowało mu czegoś, co odblokowałoby tą pełną wersję.
Pojawienie się w jego życiu Lisy było jak wyjście słońca w niby jasny, ale jednak pochmurny dzień. Niestety, to słońce też wyjrzało tylko przelotnie, zanim nasz chłopaczyna zdążył się jakoś rozkręcić. I może koniec końców dobrze się stało, bo chociaż rozłąka nie okazała się niczym przyjemnym, to chyba otworzyła mu trochę oczy i wstrząsnęła nim. Zobaczył, że popełnił poważny błąd przyzwyczajając się do obecności dziewczyny, podczas gdy ona nie była w żaden sposób gwarantowana - a na pewno nie pomagał niedookreślony status ich relacji. Do Pana Poukładanego dotarło, że chciał podjąć wyraźniejsze działanie w kierunku zmiany, postanowił więc, że właśnie to uczyni - kiedy Lisa wróci. Bo skoro mimo jej wyjazdu ich kontakt się nie urwał, na dodatek raz na jakiś czas obił mu się o uszy temat powrotu do Eastbourne i Orchardu, założył że odczekanie będzie najlepszym wyjściem.
Dzwonka do drzwi w ogóle się nie spodziewał. Niedawno wyszedł z łazienki, bo odświeżał się po porannej, krótkiej wizycie w stajni, i teraz jakoś tak krzątał się po domu, przekładając różne rzeczy tylko po to, żeby mieć zajęcie zanim zacznie się zbierać do podróży na lotnisko pod Londynem. Lekko zdezorientowany ruszył w stronę korytarza, by po przekręceniu zamka pociągnąć za klamkę i tym samym uchylić drzwi, w których stanął, ubrany już w swoje docelowe ciuchy - ulubiony ostatnio, grubszy jasnoszary sweter, oraz najprostsze ciemne jeansy. Po domu nie zwykł chodzić w okularach przeciwsłonecznych, nic więc nie przesłoniło wstępującego w jego spojrzenie ogromu zdziwienia zastanym widokiem.
- Lisa...? - Zapytał z niedowierzaniem jak ostatni idiota, bo w rzeczy samej, kto inny miałby tu przed nim stać? - Czemu... Co ty tu robisz? - Kolejne pytanie przesiąknięte było już swojego rodzaju wstępną paniką. Jeśli ona była już na miejscu, to nici z wielkiego przywitania jej na lotnisku. Biedak, nie pomyślał, że jego reakcja wyglądała co najmniej tak, jakby obecność dziewczyny tu i teraz była mu nie na rękę. Zamknął się obecnie w tym, że jego plan runął, w końcu był człowiekiem planu. Zatem wlepiał w nią te swoje niebieskie oczka z nieco rozdziawioną buzią, w pierwszej chwili nie będąc w stanie przetłumaczyć sobie, w jakiej znalazł się rzeczywistości. Totalnie umknęło mu też, że powinien od razu zaprosić ją środka, a zamiast tego stał tak w tych drzwiach, jakby co najmniej skrywał za nimi tajemnice, do których nie chciał jej dopuścić.

@Lisa Austen
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y

Obrazek
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię why not.
Szukam koni na treningi i paru innych głupot.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: żałosne żarty, dużo tekstu mało treści.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Lisa Austen
Awatar użytkownika
26
lat
162
cm
zawodnik&beriter
Uznana Klasa Średnia
Cierpliwość nigdy nie była jej mocną stroną. No może poza jeździectwem - wtedy wykazywała się wręcz niezliczonymi jej pokładami. Stojąc więc u progu drzwi zdążyła przerzucić torbę z prawej do lewej ręki, rozejrzeć po otoczeniu oraz stoczyć bitwę myśli w swojej głowie. Ta bitwa głównie polegała na rozpatrywaniu scenariuszy i wybieraniu który z nich jest najbardziej prawdopodobny. Oto kilka myśli, które zdążyły już zakiełkować:
Myśl pierwsza: O cholera, a co jak pomyliła domy? Biorąc pod uwagę jej zdenerwowanie i roztargnienie to było całkiem możliwe. Czy na pewno jest w dobrej dzielnicy? Zaraz otworzy jej jakiś nieznajomy, a ona będzie udawać, że chce rozmawiać o Bogu czy coś w tym stylu, byleby tylko wykręcić się z sytuacji. - tu szybko rzuciła okiem na numerek znajdujący się na ścianie domu i z cichym westchnieniem ulgi stwierdziła, że chyba jest w dobrym miejscu.
Myśl druga: Bez sensu sobie wymyśliła ten cały plan z przyjechaniem prosto z lotniska. Trzeba było się najpierw ogarnąć, ubrać w jakąś kreację która zwaliłaby Luka z nóg. Coś typu sukienka bez pleców, szybko się ją ściąga w razie czego. :lol:
Myśl trzecia: Liso Austen, jesteś naiwną idiotką. Myślisz, że ktoś czekałby na ciebie te kilka miesięcy skoro nawet nie miałaś odwagi zapewnić go o swoich uczuciach? Good luck with that!
Myśl czwarta: Zaraz mi tyłek odmarznie. Przeklęta Anglia i jej temperatury.
I kiedy tak sobie rozmyślała, prowadząc dialog wewnętrzny, nagle drzwi się uchyliły i stanął w niej nie kto inny, a Luke. Lisa podniosła powoli na niego spojrzenie, chwilę zawieszając się na jego twarzy. Już zapomniała, jaki potrafił być przystojny i jakie robił tym na niej wrażenie. Bardzo szybko jednak została sprowadzona na ziemię bo jego reakcja... no cóż, raczej nie tego się spodziewała.
Wiecie jak to jest - wyobrażacie sobie upragnione spotkanie z kimś. I w waszej głowie wszystko jest takie proste. Widzicie się, rzucacie się sobie w objęcia i zapominacie o problemach. Rzeczywistość jednak wygląda zupełnie inaczej. A rzeczywistość Lisy była taka, że stała właśnie bez najmniejszego ruchu czy słowa, jakby wryło ją w ziemię. Była ostatnią osobą, która by się narzucała mężczyźnie, honor jej na to nie pozwalał. Skoro więc on nie cieszył się na jej widok to może powinna się wycofać? Musiała szybo ułożyć jakiś plan B.
-No ja... - odpowiedziała w końcu, zdając sobie sprawę, że przecież zadał jej pytanie. - Przyjechałam prosto z lotniska. - wzięła głęboki oddech i starając się myśleć logicznie dodała. - Jeżeli przyszłam w złym momencie, to możemy umówić się po prostu a jakiś obiad na mieście. Daj znać kiedy znajdziesz wolne popołudnie. - no i co, nie byłoby prościej jak w filmach romantycznych po prostu zacząć się całować? No byłoby! Tylko to nie był film.
Nie została zaproszona do środka, więc może jednak ktoś tam był? Ktoś kim Luke nie chciał jej sprawiać przykrości w pierwszej chwili po powrocie do Eastbourne? No trudno, to nie będzie pierwszy raz kiedy będzie musiała reperować swoje serduszko. Zrobi sobie torune po barach, może pozna kogoś na chwilę, kto choć częściowo zajmie jej czas.

@Luke Sugarman
Mów mi Liska. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda liska#2994. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię czemu nie.
Szukam koni do treningów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: często nie wiem co piszę.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Luke Sugarman
Awatar użytkownika
29
lat
184
cm
jeździec, zawodnik i trener
Techniczna Klasa Średnia
Taki był z niego niby mądry, rozgarnięty, dorosły (cholera, rzeczywiście to już!) mężczyzna, a stał teraz jak ten debil i patrzył się na najpiękniejszą dziewczynę, jaką znał, nie umiejąc się zachować. Jakby nadal do niego nie docierało, że przyjechała. No bo halo: byli w kontakcie, umawiali się że to on po nią przyjedzie. Luke wszystko sobie rozplanował, a jakiekolwiek odchyły od planów które poczynił przychodziły mu ciężko do zaakceptowania. Nietrudno zatem się domyślić, jak obrót wydarzeń z powrotem Lisy nim wstrząsnął, bo nie dość, że zmieniło się dosłownie wszystko, to jeszcze sam ten plan był dla niego ważny jak mało co!
- Jak to prosto z lotniska... - Powtórzył po niej z bardzo widocznym skonsternowaniem. Przez moment zwątpił, czy aby nie popieprzyły mu się godziny - ona podała mu przedpołudniową, a on zapamiętał popołudniową... Nie, jemu nie przytrafiały się takie rzeczy. Był zbyt zorganizowany, porządny i dokładny, nawet jeśli chodziło o takie ekscytujące sprawy jak powrót ukochanej. Zaraz, zaraz. Czy nie wybiegł w swoich myślach za bardzo do przodu? Chyba tak, bo o ile nie miał jeszcze zaników pamięci, to ich relacja nie szła wcale tak zdecydowanie w tę stronę, by on teraz, po pół roku, mógł tak ją nazywać, nawet jeśli miało to miejsce jedynie w jego głowie. Zwłaszcza, że aktualnie to stał i patrzył się na nią co najmniej jak na obcą osobę - nie celowo oczywiście, zwyczajnie mózg mu zlasowało to, w jakiej sytuacji się znalazł, i że kompletnie nie był na to przygotowany. Nie mentalnie, bo przecież w domu wszystko tylko czekało na powrót panny Austen.
Po usłyszeniu tych dwóch dłuższych zdań jego brwi najpierw uniosły się w zdziwieniu, by następnie szybko się zmarszczyć w ramach wyrazu niezrozumienia i zagubienia. - Co. Nie. Czekaj, wcale nie. Nie w złym momencie. Możesz wejść teraz. - Wykrztusił trochę mało składnie, ewidentnie coraz mniej ogarniając co się dzieje. Co mogło sprawić, że uznała swoje przyjście za nie w porę? Chyba nie jego niejasne zachowanie, które wyglądało dokładnie tak, jakby przyszła nie w porę - tego Luke niestety nie widział. No mówiłam, że ślepy chłopak był.
Gdy już wyraził to jakże piękne zaproszenie (dla przypomnienia, dokładnie powiedział możesz wejść teraz - czy to nie szczyt romantyzmu?) cały nagle drgnął, w widoczny sposób się ocknął, a następnie otworzył szerzej drzwi i wycofał się w głąb niewielkiego korytarza - to była kolejna, niewerbalna część zaproszenia do środka. Teraz powoli zaczynał dostrzegać, że zareagował nieco sztywno na tą jej niespodziankę i zrobiło mu się niesamowicie głupio. Szkoda tylko, że postanowił to naprawić mało konkretnym gadaniem. W końcu nadal był trochę w szoku. - Przepraszam. Nie chciałem, żeby to wyglądało w ten sposób... - Odezwał się ze słyszalnym żalem w głosie, kiedy przekroczyła próg, na co wcześniej jeszcze naciskał jeśli było trzeba. Biedna Lisa. Ten bałwan nie zdawał sobie nawet sprawy, jak jego słowa mogły zabrzmieć w jej głowie wobec obaw, które miała. Bo on mówił o swoim niezręcznym zachowaniu - oczami wyobraźni widział przecież ich wzruszające spotkanie na lotnisku. Miał mieć w jednej ręce spory bukiet białych kwiatów, ten który czekał w wazonie na kuchennym blacie. Lisa miała podejść nieśmiało, a on wtedy objąłby ją wolnym ramieniem i przyciągnął mocno do siebie, nie siląc się nawet na słowa, bo pocałunek, którym by ją obdarzył, mówiłby sam za siebie. A tak to mieli takie jedno wielkie NIEWIADOMOCO, bo ktoś nie umiał się odnaleźć w rzeczywistości innej niż ta, na którą się mentalnie przygotował.

@Lisa Austen
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y

Obrazek
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię why not.
Szukam koni na treningi i paru innych głupot.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: żałosne żarty, dużo tekstu mało treści.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Lisa Austen
Awatar użytkownika
26
lat
162
cm
zawodnik&beriter
Uznana Klasa Średnia
Może, gdyby tylko zdawała sobie sprawę jakie plany miał pan Sugarman, to odpuściłaby sobie pomysł z samotnym powrotem z lotniska (bo ten pocałunek wyrażający więcej niż tysiąc słów brzmi kusząco, a na pewno zdecydowanie lepiej niż sytuacja w której się znaleźli). ALE... no właśnie ale, w jej umyśle odebranie jej z miejsca dość oddalonego od cukrowego domu było niepotrzebnym problemem. Przecież to ona podjęła decyzję o wyjeździe, dlaczego miałaby go obarczać pomocą przy powrocie? Nie wiedziała też, że zupełnie wybije go z rytmu przez ta nieoczekiwaną zamianę planów.
Swoja drogą śmieszna z nich będzie kiedyś para - on: poukładany, z planerem i checklistą w ręce, skrupulatnie notujący każde zbliżające się wydarzenie i ona, pani chaosu: podejmująca decyzję w sekundę, niezorganizowana (ba! nawet nie wiedziała, czy ma gdzie dziś spać, bo przecież hotelu nie zdążyła jeszcze zarezerwować) i wiecznie spóźniona. Ważniejsze dla niej niż ta organizacja, było przyjechanie tutaj i zaspokojenie pragnienia swojego serca żeby zobaczyć w końcu Luka.
Kiedy w końcu zaprosił ja do środka - choć ciężko to nazwać zaproszeniem - weszła bez większego zwlekania. Małą torbę podręczną i torebkę, którą miała przewieszoną przez ciało, zdjęła i rzuciła na ziemię. Szybko też pozbyła się płaszcza, powstrzymując się jednak przed zostawieniem jego również na podłodze (chaos, mówiłam :lol:). Odwiesiła go na wolne miejsce na wieszaku, przez moment zastanawiając się co ze sobą zrobić.
- Po prostu nie chciałam Cię fatygować taki kawałek drogi po odbiór mnie. Przepraszam, jeżeli sprawiłam tym jeszcze większy problem. - odpowiedziała nieco skruszona, starając się wyczytać z jego zaskoczonej miny o co tak naprawdę chodzi.
Przez cały lot kiełkowało w niej ziarenko niepewności, które teraz zapuściło korzenie głębiej. Może miało to coś wspólnego z niezbyt ciepłym przyjęciem ze strony mężczyzny... Może wcale jej tu nie chciał? Ale póki była jakaś nadzieja, ze jednak było inaczej nie planowała się poddać. Nie po to przecież przez ostatnie kilka miesięcy odmawiała randek wszystkim przystojnym Hiszpanom, nie po to wróciła tu tak szybko jak tylko wygasł kontrakt, żeby teraz sobie odpuścić.
- Tak czy inaczej... Miło Cię znowu zobaczyć. - powiedziała nieśmiało, po chwili dodając jeszcze ciszej - Tęskniłam za Tobą - i ponieważ on nie wykonywał żadnego ruchu w jej stronę (ciężko mu się dziwić jak go zamurowało), to ona podeszła do niego, wspięła się na palce i musnęła ustami jego policzek. Niby nic, ale zatrzymała przez dłuższą chwilę wzrok na jego oczach, próbując odgadnąć co też kryje się pod tą czupryną.
Właściwie to zupełnie co innego chciała teraz zrobić. Chciała mu wykrzyczeć, że nie zdawała sobie sprawy ile dla niej znaczył, że cholernie tęskniła i żałowała podjętej decyzji od momentu kiedy tylko wsiadła do samolotu. Chciała go przytulić i pocałować, tak jakby należał tylko do niej i odwzajemniał jej uczucia w pełni. Powstrzymywał ją jednak lęk przed odrzuceniem - demon, który zazwyczaj siał w jej umyśle największe spustoszenie. Odrzucenie było powiem tym, czego obawiała się najbardziej, co bolało najmocniej i po czym nie potrafiła się pozbierać przez długie tygodnie, a czasem nawet miesiące. Dlatego też ten strach blokował i trzymał jej reakcje na wodzy.

@Luke Sugarman
Mów mi Liska. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda liska#2994. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię czemu nie.
Szukam koni do treningów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: często nie wiem co piszę.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Luke Sugarman
Awatar użytkownika
29
lat
184
cm
jeździec, zawodnik i trener
Techniczna Klasa Średnia
Gdy wchodziła do środka, jego wzrok jakoś automatycznie opuścił się na podłogę - wyglądał jak małe dziecko ogarnięte poczuciem winy za może wcale nie jakieś wielkie, ale i tak przykre w skutkach przewinienie. Mimo, że stało się to nie z jego wyboru, bo to blondynka zdecydowała o przyjeździe z lotniska na własną rękę, nadal czuł się w jakimś sensie winny. Był mężczyzną, w żadnym razie oficjalnie jej mężczyzną, jednakże chciał czuć się potrzebny, przydatny, pomocny. Chciał okazywać jej troskę i opiekować się nią - nawet jeśli miało wyrażać się to w takich prozaicznych czynach jak większe i mniejsze przysługi. Jednak bardziej z niego człowiek czynu niż wielkich słów (choć gadać i owszem, potrafił, lecz prędzej w mało istotnych sprawach; zaś te czyny były bardzo przyziemne). Nie miał do niej pretensji, raczej odczuwał swojego rodzaju stratę po okazji to tego, żeby się "wykazać". I bez tej okazji odnosił wrażenie, że nie bardzo miał jak jej zaimponować - tego właśnie żałował w całej tej sytuacji.
Słysząc jej odpowiedź, uniósł swoje niebieskie patrzałki na jej śliczną buzię, ponownie z bijącym z nich niezrozumieniem. - Kiedy ja chciałem się pofatygować... - odparł słabo. Nie miał na celu się z nią spierać o słuszność jej myślenia, niemniej siedziało w nim to pragnienie, aby pokazać, jakie miał wobec niej intencje. Luke był dobrym, uczynnym facetem i raczej nie miewał w zwyczaju odmawiać komuś pomocy, bo po prostu taką miał osobowość. Umiał powiedzieć nie kiedy faktycznie było trzeba, jednak jeżeli przysłużenie się komuś nie miało kosztować go nie wiadomo jak wiele, rzadko korzystał z tej opcji, zamiast tego odpowiadając tak. Wyjazd na lotnisko był czymś na pograniczu - niby nic niesamowicie kłopotliwego czy trudnego, niemniej wymagającego przede wszystkim czasu, który w dzisiejszym świecie stanowił coś bardzo cennego - a z drugiej strony dało się go spokojnie wygospodarować dzięki wcześniejszemu rozplanowaniu. Pewnie dlatego ciężko było jednoznacznie ocenić, czy zgodził się ją odebrać dlatego, że nie widział przeciwwskazań, czy jednak rzeczywiście chciał się wysilić, aby wyrazić swoje zaangażowanie. To znaczy z jego perspektywy prawidłowa odpowiedź była jasna i właśnie z tego powodu nie umiał zrozumieć, dlaczego blondynka uznała, że nie chce wykorzystywać jego dobroci.
Temat w jednej chwili stracił na znaczeniu wobec tego, co padło i stało się zaraz. Mając jej buzię blisko swojej kompletnie utonął w jej oczach, a kierowany niepohamowanym odruchem, uniósł jedną dłoń i delikatnie ujął bok jej twarzy. - Lisa... - na więcej nie było go stać w odpowiedzi na jej małe wyznanie. I to nie tak, że on nie tęsknił. Tęsknił za nią bardzo mocno. Ale chociaż planował sobie te znaczące gesty na jej przyjazd, prawda była taka, że przecież nie mógł mieć pewności, jak miały się jej uczucia wobec niego. A teraz... nadal jej nie miał, bo miło cię znowu zobaczyć oraz tęskniłam wraz z przyjacielskim cmoknięciem w policzek to nadal nic, co mógłby odczytywać jako przyzwolenie na bardziej znaczne zbliżenie się. Powitanie jej na lotnisku miałoby w sobie jakąś dynamikę, która dałaby mu rozpęd do czegoś odważniejszego, a w razie czego byłoby na co zrzucić ewentualną niezręczność, gdyby to jego śmielsze zachowanie okazało się ogromnym nietaktem...
A pierdolić to wszystko.
Normalnie nie działał gwałtownie, lecz w tym momencie poddał się nagłemu, silnemu impulsowi do działania. Jego palce przesunęły się po jej policzku i wplotły między włosy, a wargi zupełnie naturalnie podążyły do jej ust, prawie że wpijając się w nie w pełnym przejęcia pocałunku. Na tą chwilę powieki mu opadły, zaś on cały trochę jakby zamarł wobec tego kontaktu. Najpierw bardziej w niejakim rozpłynięciu... jednak po kilku dłuższych sekundach wróciło to, co wcześniej trzymało go w szachu, nie pozwalając za bardzo nic zrobić - obawy i wątpliwości. Niemal jak oparzony cofnął się, jedynie ręki zapomniał zabrać ze sobą. - Boże... Przepraszam cię, Lisa. Ja nie... - nie chciałem? Otóż chciał. Chciał i nie umiałby temu zaprzeczyć, bo kłamca z niego żaden. Tylko teraz wpatrywał się w nią niemal przestraszony, jako że totalnie nie umiał ocenić, czy właśnie nie spartaczył ich całej, do tej pory raczej przyjacielskiej relacji.

@Lisa Austen
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y

Obrazek
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię why not.
Szukam koni na treningi i paru innych głupot.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: żałosne żarty, dużo tekstu mało treści.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Lisa Austen
Awatar użytkownika
26
lat
162
cm
zawodnik&beriter
Uznana Klasa Średnia
Powinien zrozumieć, że ona od dawien dawna była zdana tylko na siebie. Nikt w ostatnim czasie nie miał ochoty się nią opiekować. Ba, pokusiłabym się na stwierdzenie, że nigdy nikt nie chciał - no może z wyjątkiem rodziców. Jej ostatnie związki należały raczej do przykrych doświadczeń i choć kochała mocno, to równie mocno potem za to odpłacała. Żaden z jej poprzednich partnerów nie wykazywał się nawet najmniejszą troską o jej wygodę czy bezpieczeństwo. To plus fakt, że szybko wypłynęła z rodzinnego domu sprawił, że po prostu musiała stać się samodzielna i samowystarczalna. No bo kiedy dla twojego chłopaka ważniejsze jest wciąganie jakiegoś syfu niż ty, to jakie masz wyjście? Musisz nauczyć się radzić sobie sam, w każdej możliwej sytuacji. A kiedy tylko Lisa pozwoliła sobie na chwile bezradności to najczęściej spotykała się z wykpieniem i dalszym brakiem chęci pomocy. Dlatego też Luke nie powinien mieć jej za złe podjęcia takich, a nie innych decyzji. Wydawało jej się po prostu, że to niepotrzebny kłopot a ona tylko wydałaby się w jego oczach słaba(skoro nawet nie potrafi wrócić sama z lotniska…). I to też nie tak, że nie chciała żeby ktoś w końcu się o nią zatroszczył. Jasne, że chciała! Chciała też czuć, że ma u swojego boku kogoś komu może całkowicie i bezgranicznie ufać, a co za tym idzie powierzyć każdą, nawet najważniejszą sprawę. Dusiła w sobie jednak to pragnienie, bo wydawało jej się niewłaściwe z kilku powodów: po pierwsze ich relacja była dość dużym znakiem zapytania, niby coś więcej niż przyjaźń a jednak nigdy nie potwierdzone przez żadną ze stron; po drugie jej doświadczenie płynące z poprzednich relacji nakazywało jej trzymać na wodzy swoje pragnienia i emocje; po trzecie wreszcie bała się (i to jak) zaufać komuś, bo wiedziała, że jak już zaufa to absolutnie i głęboko, co całkowicie obnażało jej serce. I może dokładała zbyt dużą filozofię do tego wszystkiego, ale taka właśnie była.
Jednakowoż trochę chyba do niej dotarło, że mogła go w jakiś sposób urazić tą zmianą planów, chociaż raczej stawiałaby, że większy problem zrobiła mu przychodząc niezapowiedziana prosto tutaj. Przez chwilę wzięła pod uwagę, że Luke był po prostu zbyt uprzejmy, żeby ją wyprosić gdyby faktycznie okazała się niechcianym gościem. Ogarnęła ja lekka panika na samą tą myśl i już oczyma wyobraźni zastanawiała się jak szybko jest w stanie znaleźć wolne miejsce do spania w Eastbourne. Może hotele nie będą miały dużego oblężenia w tę porę roku, a może w stajni w pomieszczeniu socjalnym jest jakaś wolna kanapa. Aczkolwiek tego jak bardzo upokarzające byłoby dla niej spanie w stajni nie chciała sobie wyobrażać.
Z tych rozmyślań wyrwał ją niespodziewany dotyk na jej policzku, a zaraz potem jej umysłem zawładnęły tylko te jasne oczy przed nią. No i jak on mógł nie widzieć, że ona darzy go uczuciem? I to uczuciem, które zaczynało się blondynce wymykać spod kontroli, ku jej niezadowoleniu oczywiście. A ona mogłaby utonąć w tych oczach i stać tak wiecznie w tym korytarzu, byleby tylko ten mężczyzna zapewnił ją, ze wszystko będzie dobrze. Przecież dawała mu znaki (to jest: patrzyła znacząco i wyraziła tęsknotę), czy to nie aby wystarczająca zachęta żeby ośmielił się na coś więcej w jej stronę? No pewnie nie, żaden facet by się nie zorientował - ale skąd ona to miała biedna wiedzieć. Kiedyś z łatwością przychodziły jej rożnego rodzaju relacje, pocałunki z losowymi chłopakami na imprezach, czy krótkie noce z kimś, kto nie miał większego znaczenia. Teraz było inaczej, bo po prostu jej zależało, na relacji i uczuciu, nie tylko na kontakcie fizycznym.
Pocałunek był dla niej zaskoczeniem, chociaż wyobrażała go sobie kilka razy (nie liczmy dokładnie ile, dobra?). Stąd tez trochę znieruchomiała, czując jego ciepłe wargi na swoich ustach. A za tym pocałunkiem najpierw poszła fala radości, bo oto on, który nigdy nie zdecydował się na żaden krok w jej stronę, nawet gdy mieszkali razem, w końcu podjął jakieś działanie. A zaraz potem nastąpiła irytacja, bo przerwał zanim zdążyła cokolwiek odwzajemnić i jeszcze czuł się w obowiązku ją przepraszać.
Uniosła powoli jedną brew, obserwując go przez chwilę, zaskoczona, że jest taki zmieszany. Potem razem z brwią jeden kącik jej ust powędrował do góry, w lekkim uśmiechu po którym to odparła już całkiem rozbawiona całą sytuacja:
- A czy ty musisz zawsze tak strasznie dużo gadać? - i to mówiąc po prostu przysunęła się do niego, jedną dłoń opierając na szyi mężczyzny, drugą na klatce piersiowej i tak po prostu, zwyczajnie, pocałowała go zachłannie, tak jakby faktycznie długo na to czekała.
Czy tym samym w końcu dała mu jakiś prawdziwy znak, że chce od niego czegoś więcej niż przyjaźni? Możliwe. Czy byłoby łatwiej gdyby potrafiła wysłowić swoje uczucia? Również możliwe. Czy to miało w tej chwili jakieś znaczenie? Absolutnie nie, bo całowała kogoś na kim jej zależało i dla kogo wróciła w to miejsce. I najbardziej chciała się przekonać czy mają szanse na COŚ razem.

@Luke Sugarman
Mów mi Liska. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda liska#2994. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię czemu nie.
Szukam koni do treningów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: często nie wiem co piszę.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Luke Sugarman
Awatar użytkownika
29
lat
184
cm
jeździec, zawodnik i trener
Techniczna Klasa Średnia
Czekał, powiedzmy sobie szczerze, w niemal przestrachu. Uczucia kłębiły się w nim od czasu jeszcze przed jej wyjazdem, tylko nie umiał bądź nie chciał ich nazwać. Kiedy się poznali, w jego życiu zawodowym działo się najwięcej i najlepiej - w ujęciu całej jego jeździeckiej kariery... I to nie tak, że Lisa okazała się mniej ważna. Raczej chodziło o to, że Luke naprawdę chciał podejść do tego wszystkiego powoli, na spokojnie, nie dając się omamić początkowemu niesamowicie silnemu zauroczeniu ani najprostszym popędom. Chciał być jej przyjacielem, kimś na tyle bliskim, żeby wiedziała że może na nim polegać, a on będzie dla niej bezinteresownie niezależnie od okoliczności. Tylko że pomysł okazał się trochę kulawy, bo dziewczyna nie chciała go nawet fatygować na lotnisko (a przecież się umówili...), zaś z tej przyjaźni ciężko było się odbić w jakiś łagodny sposób (a przynajmniej naszemu nieogarniętemu Cukrowi). Więc teraz odbił się wcale nie delikatnie i też nie do końca odpowiedzialnie, biorąc pod uwagę że jej reakcji raczej przewidzieć nie umiał...
-Nie muszę... - odpowiedział jej początkowo zdezorientowany, jakby w ogóle nie widział przed sobą tego jej ślicznego uśmiechu, który mógł już wskazywać na jej przychylny odbiór jego zrywu. Biedny chłopak, on za wolno procesował takie rzeczy. Dopiero po chwili kąciki jego ust poszły w górę tak jak te jej - na krótki moment przed pocałunkiem. Teraz to on nie zareagował od razu, jednak gdy już oprzytomniał, oddał się mu z pełnym zaangażowaniem i wcale nie mniejszą zachłannością. Jego dłoń śmielej wkroczyła palcami między jej miękkie włosy na boku głowy, zaś druga ręka upatrzyła sobie miejsce na talii dziewczyny, odnalezionej bez trudu mimo grubszego materiału bluzy. I można byłoby pomyśleć, że teraz to już odpuści sobie niepotrzebne rozterki... lecz to cały czas był ten sam Luczek. On nie działał bez wyjaśnienia.
- Nie, jednak muszę tak dużo gadać - rzucił z przejęciem prosto w jej twarz, od której ledwo co dopiero się oderwał. Na kilka sekund utknął w jej oczach, jednak nie pozwolił sobie się w nich całkiem zagubić skoro tak naprawdę mieli sobie do wyjaśnienia coś ważnego. To znaczy no, on miał jej do wyjaśnienia. - Bo właśnie powinniśmy porozmawiać, tak myślę. Zobacz, dopiero co przyjechałaś. Nie było cię tu pół roku. I nagle teraz na dzień dobry... jest inaczej - zaciął się na moment i opuścił wzrok. Taki był zawsze wygadany i elokwentny, na treningach potrafił ludziom godzinami o wszystkim opowiadać i nawet robił to z sensem. A tu jakby totalnie nie potrafił wyklarować swojej myśli, która przecież, bądź co bądź, była bardzo prosta. Banalna wręcz. Powoli się wyprostował, uniósł na nią z powrotem swoje niebieskie oczy, a obiema swoimi dłońmi nakrył jej dłonie i przeniósł je na wysokość swojej klatki piersiowej, gdzie oparł je splecione ze sobą. - Jest inaczej, chociaż wiesz, tak naprawdę to wcale wiele się nie zmieniło i to od dawna. Bo ja od dawna jestem w tobie zakochany, Lisa. Powiedziałbym, że po uszy, ale to wydaje się mało - mówił to z pełnym przekonaniem, choć nadal jakoś obawiał się jej reakcji. Czasem gesty były prostsze niż słowa, lecz właśnie słowa wydawały mu się teraz ważne. I może nie powinien swoich formułować tak, jakby oczekiwał z jej strony potwierdzenia, tylko że... o ile nie wyobrażał sobie na nic naciskać, to chyba nie wyobrażał sobie też nie usłyszeć o odpowiedzi czegoś choćby podobnego.

@Lisa Austen
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y

Obrazek
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię why not.
Szukam koni na treningi i paru innych głupot.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: żałosne żarty, dużo tekstu mało treści.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Lisa Austen
Awatar użytkownika
26
lat
162
cm
zawodnik&beriter
Uznana Klasa Średnia
Przez ten krótki moment całkowicie zatraciła się w pocałunku i ich bliskości. Śmielej przesunęła dłonią po jego szyi, następnie po ramieniu zasłoniętym przez szary sweter. To chwilę uspokoiło natłok myśli w jej głowie, który jednak miał zaraz powrócić ze zdwojoną siłą. Bo pocałunek, choć wyczekany, niewiele wyjaśniał, a już na pewno nie to co konkretnie miedzy nimi było.
Do tej pory Lisa niebardzo chciała nazywać uczucie jakie żywiła do Luka. Wiedziała, że za nim tęskni, wiedziała też, że bardzo jej za nim zależało. Niewątpliwie była też między nimi przyjaźń ale też i coś więcej, przynajmniej z jej strony. Bała się jednak to uczucie uformować i nazwać, nadać mu jakiś kształt i postać, spychała je więc mocno w głąb siebie, chowając z małej szkatułce i odkładając w czasie decyzję co z tym dalej zrobić. Gdyby odważyła się nazwać to miłością, a miłość ta nie zostałaby odwzajemniona to bardzo ciężko byłoby jej sobie z tym poradzić. A tak było łatwiej, było bezpieczniej. Miała go w głowie, myślała o nim bardzo często, nigdy jednak nie przyznała się sama przed sobą, że go po prostu kocha.
- Inaczej? - powtórzyła cicho za nim, nie do końca rozumiejąc o co konkretnie mu chodzi. Luke wydawał się jej jakiś zmartwiony, jakby nie umiał znaleźć słów. Przez moment, zanim doszło do kolejnego wyznania, wydawało jej się, że chce się wycofać i wyjaśnić jej, że chyba zaszło między nimi jakieś nieporozumienie i do tych pocałunków i bliskości wcale nie powinno dojść. W kwestiach osobistych nie była pewna siebie, chociaż często taką grała. Dlatego ta myśl spadła na nią jak grom z jasnego nieba, niewątpliwie ujawniając się w mimice jej twarzy. Zmarszczyła brwi, a kąciki ust, jeszcze chwilę temu uniesione w górę, powędrowały w dół. Spojrzeniem wodziła od niego, do ich złączonych palców i dłoni, przygryzła wnętrze policzka zupełnie nie wiedząc co zaraz nastąpi. Za to biedny Luczek mógł to przecież odczytać zupełnie inaczej, tak jakby to ona, opanowana strachem, chciała się teraz wycofać.
Była tak pogrążona w swoich myślach, ale słowa które padły momentalnie ją otrzeźwiły. Nie spodziewała się tego, ba, nawet nie śmiała marzyć o takim biegu wydarzeń. Zamrugała oczętami, wlepiając w niego teraz świdrujące spojrzenie. Teraz przyszedł chyba czas, żeby i ona wyjaśniła mu kilka kwestii.
- Luke ja... - przełknęła ślinę, zabierając się w sobie, ale słowa które potem z niej wypłynęły zaskoczyły ją samą. - Wróciłam tu tylko dla Ciebie. Bo nie mogłam znieść myśli, że jesteś tak daleko. Bo widzisz, myślę, że Cię kocham i kochałam jeszcze zanim wyjechałam. - wypuściła głośno powietrze z płuc, ciągle nie przerywając kontaktu wzrokowego. Wstrząsnęły nią jej własne słowa oraz to, że odważyła się nazwać to uczucie między nimi. W żadnym wypadku tego nie planowała, ale chyba potrzeba wyjaśnienia tego była silniejsza od niej samej. Ale skoro już zdobyła się na jedno wyjaśnienie, to musiała ujawnić jeszcze jedną niespodziankę, którą mogła zszokować biednego Luczka. Oby nie dostał zawału z nadmiaru wrażeń. :lol:
- Muszę Ci coś jeszcze powiedzieć. - chyba zabrzmiało to dość groźnie, ale blondynka szybko dodała - Kupiłam konia. To znaczy kupiłam Ci konia. To znaczy kupiłam nam konia. To znaczy... No po prostu Otello of Rohan jest Twój, tak długo jak zechcesz na nim trenować. Potraktuj to jako prezent na walentynki. - bardzo chciała sprawić mu jakiś niesamowity prezent z okazji jej powrotu. Wiedziała też, że potrzebował więcej dobrych koni do startów. Szybko też w jej głowie powstał plan, żeby kupić jakiegoś dobrego wierzchowca i oddać Sugarmanowi w trening. Nie zrozumcie mnie źle, jeżeli o nią chodziło, to oddałaby mu go na własność, ale dobrze wiedziała, że takiego prezentu to on nie przyjmie. Dlatego też sprytnie (tak jej się wydawało) podsunie mu go do trenowania i startów, a z czasem zupełnie zrzeknie się praw do niego, aby Luczek miał kolejnego świetnego championa.

@Luke Sugarman
Mów mi Liska. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda liska#2994. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię czemu nie.
Szukam koni do treningów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: często nie wiem co piszę.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Luke Sugarman
Awatar użytkownika
29
lat
184
cm
jeździec, zawodnik i trener
Techniczna Klasa Średnia
Powiedzieć, że oczekiwał w napięciu, to jak nic nie powiedzieć. Zabawne – wszystkie znaki na niebie mówiły bardzo wyraźnie, że są sobie z Lisą pisani. Nie, inaczej: że oboje chcą dla siebie jak najlepiej, darzą się wzajemnie głębszymi uczuciami i od dłuższego czasu mają nadzieję na coś więcej. Tylko żadne z nich nic z tym nie robiło. Ona, bo obawiała się zaangażować, miała za sobą nieciekawe doświadczenia i wolała nie wychodzić pierwsza naprzód, żeby się na tym nie sparzyć. On, bo był pipą. Dorosłym, poukładanym, odpowiedzialnym mężczyzną, który nie wykonuje żadnego bardziej znaczącego ruchu w kierunku dziewczyny, za którą szaleje, ponieważ jest ślepy (he he :lol) i nie widzi, że mógłby to zrobić, a ona przyjęłaby jego śmielszy gest z otwartymi ramionami. Skoro więc aż tak mocno nie ogarniał sytuacji raczej oczywistej, nic dziwnego, że obserwowanie jej mimiki i cała ta niezręczność wyznania oraz późniejszego czekania na reakcję… stresowały go. To nie było coś, bo przytrafiało mu się co czwartek. Chodziło o jego uczucia, które naprawdę dojrzały do obecnej formy, a wobec tego ich ewentualne odrzucenie sprawiłoby poważny ból – zatem obawiał się tej odpowiedzi.
A takiej na pewno się nie spodziewał. Miał wprawdzie szczerą nadzieję na potwierdzenie z jej strony, że czuje do niego coś podobnego, ale ta bezpośredniość go zaskoczyła. I najgorsze, że nawet biedak nie zdążył zareagować na jej przyznanie się do tego, że go… kochała. Pragnął wrócić do jej ust, mocno ją objąć, wnieść do wnętrza domu, już nie wypuszczać jej ze swoich ramion… no ale zabiła go nową informacją. To znaczy najpierw się zaniepokoił, jak tylko zasygnalizowała, że ma dla niego jakieś wieści, a jak już zaraz powiedziała o co chodzi, to jakoś tak zamarł i tylko zmarszczka między brwiami pogłębiała mu się przez następnych kilka sekund milczenia, podczas których ciężko trawił to co usłyszał. - To znaczy… – zaczął bezmyślnie powtarzając te dwa słowa, pojawiające się jako początek każdego kolejnego sprostowania z jej strony. Niby rozumiał, co to znaczy. Akurat w konie to on rozumiał. Zwyczajnie może za dużo dobrych wieści na raz? :lol:
- Cholera, Lisa. – Nie zabrzmiał na zadowolonego, chociaż to w ogóle nie tak, że był zły. Otello był znakomitym wierzchowcem, a Luke miał ten przywilej pracować z nim w sumie chyba już od czterolatka. Nie dało się zaprzeczyć, że ten Rohan miał w sobie coś wyjątkowego, a blondyn niesamowicie doceniał możliwość trenowania go i startowania na nim w coraz wyższych klasach zawodów. Tyle, że w ostatnim czasie został wystawiony na sprzedaż (prywatne powody dotychczasowej właścicielki, nie wnikał) i ich wspólna przygoda mogła się równie dobrze skończyć, gdyż nowy właściciel Otella wcale nie musiał chcieć, aby koń pozostał pod skrzydłami Sugarmana. On sam rozważał jego odkupienie… tylko że cena go pokonała. Nie było to wielkie zaskoczenie, że ciemnogniady miał aż taką wysoką wartość – z jego pochodzeniem, umiejętnościami i osiągnięciami ciężko byłoby oczekiwać mniej. Kupienie go to jak inwestycja. I coś ciężko byłoby mu uwierzyć, że Lisa zainteresowałaby się tą konkretną inwestycją, gdyby nie on. Zacisnął mocniej dłonie na tych jej drobnych rączkach i westchnął ciężko. Trochę było mu jednak wstyd. – Ja… Ty… Nie powinnaś… – Zaciął się. Nie wiedział jak to ująć, żeby nie wyjść na niewdzięcznego. Nie planował też kwestionować jej decyzji, bo wychodziło na to, że ona już zapadła i została dokonana. Powoli przysunął się do niej i oparł czołem o czubek jej głowy, przymykając przy tym swoje niebieskie ślepia. Był teraz tak niewyobrażalnie zmieszany. Ona też była z tego świata i na pewno rozumiała, że ta wiadomość była dla niego najlepszą możliwą. Liczył, że zrozumie też, że mógł poczuć się z tym z początku lekko nieswojo, albo wręcz najzwyczajniej głupio.
- Cholera – powtórzył, ale zaraz wybrzmiało ciche parsknięcie powietrzem z nosa, więc ton też wypadał luźniej niż przed momentem. – A ja mam dla ciebie marne kwiaty i babeczki – zaśmiał się słabo, troszkę tak bezradnie, jeszcze procesował to wszystko. Ale… jak już był znów tak blisko niej… a teraz mógł… Jednak wyjaśniających słów mu starczyło. Nagle wypuścił z uścisku jej dłonie, ujął jej śliczną buzię i zachłannie wrócił do jej warg swoimi. Wcześniej nie miał realnego pojęcia, ile tracił, lecz nie miał zamiaru tracić już nic więcej. - Tak się cieszę, że wróciłaś – wymruczał prosto w jej usta, od których oderwał się tylko na tych kilka sekund, żeby jej to zakomunikować. A potem oddał się kolejnym pocałunkom i nie powstrzymał się przed naparciem na nią, żeby oparła się plecami o ścianę, i żeby on mógł wtedy oprzeć się o nią. Nowe forum, nowy Luczek. Troszkę. :lol2:

@Lisa Austen
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y

Obrazek
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię why not.
Szukam koni na treningi i paru innych głupot.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: żałosne żarty, dużo tekstu mało treści.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Lisa Austen
Awatar użytkownika
26
lat
162
cm
zawodnik&beriter
Uznana Klasa Średnia
Chyba kiedyś mu to wypomni... To znaczy, nie żeby teraz jakoś szczególnie narzekała, na sytuację w której się znajdowali bo wszystko zmierzało w dobrym kierunku, no ale gdyby on już dano wykazał się większym zdecydowaniem to oszczędziłoby im to nieporozumień. A już na pewno gdyby wiedziała wcześniej, że żywił do niej jakieś głębsze uczucia to po prostu by nigdy nie wyjechała na ten cały kontrakt. Odkładając to jednak na bok... Ciężko było powiedzieć jak się czuła z tym faktem, że właśnie oboje obnażyli przed sobą swoje uczucia. Jadąc tutaj zupełnie nie planowała takiego rozwoju wydarzeń, a cały ten strach i niepokój jeszcze kłębiły się w niej gdzieś pod spodem. Zupełnie tak jakby nie potrafiła jeszcze przyjąć do wiadomości, że ktoś jest w niej zakochany, a ona właśnie wyznała mu miłość. Kurwa, jak to się mogło w ogóle stać? Przecież miała mu co najwyżej powiedzieć, że bardzo za nim tęskniła. Może nieśmiało zasugerować, że o nim myślała. A tu, zanim zdążyła w ogóle to przemyśleć, słowa same wyleciały z jej ust. A potem, jakby wrażeń było mało, to dołożyła jeszcze informację o Otello. Mogłaby się lepiej nauczyć stopniować napięcie.
Sprawa z zakupem Otello była dla niej dość prosta. Właśnie wróciła z bardzo dobrze opłaconego kontraktu, mając na koncie pokaźną sumę. Z początku nie wiedziała w co te środki zainwestować, a jak to typowa kobieta po prostu chciała zrobić zakupy, w tym przypadku - większych gabarytów. O Otello dowiedziała się gdzieś z ich wspólnych rozmów na odległość, postanowiła więc zorientować się co to za koń i za ile został wystawiony. Szybko przekonała się, że wierzchowiec jest absolutnie warty swojej ceny, wiedziała też, że Luke zrobi z niego dobry użytek. Nawet gdyby ich relacja pozostała na stopie czysto przyjacielskiej, to nie wahałaby się przed powierzeniem mu ogiera w trening, bo po prostu był świetnym jeźdźcem i trenerem. A teraz dodatkowo mogła podarować osobie, którą kochała coś szczególnego. Podejrzewała, że mógł się jednocześnie poczuć nieswojo, zresztą widziała katem oka jego zmieszanie, ale wciąż uważała, że było to po prostu tego warte. Zyskał naprawdę dobrego konia, a ona przecież chciała jego szczęścia. - Może nie powinnam. Ale chciałam. - odpowiedziała, pozwalając mu na ten czuły gest, podczas którego mogła bezkarnie wciągnąć w nozdrza jego zapach. Zaraz wypełnił ją spokój. Chyba już nic złego nie powinno jej teraz dopaść, prawda? Miała jego u swojego boku, oboje darzyli się wzajemnie uczuciem, szacunkiem i troską. Oddychała rytmicznie, czując jak opuszcza ją lęk.
- Całe szczęście, że to - tu omiotła go spojrzeniem - zupełnie mnie satysfakcjonuje. - nie miała na myśli oczywiście babeczek czy kwiatów. Zaskoczył ja kolejnymi pocałunkami, bo to nie tak, że ich nie chciała, ale do te pory był dość oszczędny w takich gestach. Z chęcią to tego przywyknie, potrzebowała tylko chwili czasu.
Przylgnęła plecami do ściany, jednocześnie zaciskając dłoń na materiale jego swetra na wysokości torsu i ciągnąc za sobą. Jej druga dłoń nie pozostała bierna, wędrując, jeszcze trochę nieśmiało i delikatnie, najpierw badając fakturę Luczkowych włosów, potem przesuwając się po szyi, obojczyku, przedramieniu, przechodząc na plecy. Na chwilę oderwała się od jego ust, tylko po to by rzucić z uśmiechem: - Skoro się cieszysz, to mogę zostać na noc? - jej oczy aż błyszczy z radości i czegoś jeszcze... podekscytowania?

@Luke Sugarman
Mów mi Liska. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda liska#2994. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię czemu nie.
Szukam koni do treningów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: często nie wiem co piszę.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Luke Sugarman
Awatar użytkownika
29
lat
184
cm
jeździec, zawodnik i trener
Techniczna Klasa Średnia
Być może, że jeszcze nie docierało do niego, że tych kilka zdań wypowiedzianych przez niego i przez nią tak wiele zmieni. To znaczy w teorii było to coś oczywistego, zdawał sobie sprawę, że wyznanie uczuć będzie przełomem w ich relacji. Tylko to też nie była jakaś tam relacja – wraz z odkryciem przed sobą, że łączy ich miłość… tak naprawdę ich rzeczywistość kształtowało się na nowo. Łączyły się ich osobne do tej pory rzeczywistości w jedną wspólną. Z drugiej strony… przecież chciał tego. Nie potrafił wyobrazić sobie samego siebie w przyszłości z kimkolwiek innym i naprawdę pragnął, aby Lisa była częścią jego świata tak na poważnie. Na stałe. Na pewno.
Uśmiechnął się niepohamowanie w reakcji na jej słowa, bo raczej wyłapał aluzję, o co chodziło – że nie odnosiła się do wspomnianych kwiatów i babeczek. Sugarman nie był jakimś pewnym siebie samcem alfa, do tego stanowczo mu daleko. Czuł się… mocno zwyczajnym facetem, a tego typu miłe rzeczy przyjmował z pewną dozą powątpiewania. Lecz sposób, w jaki blondynka wypowiedziała to jedno zdanie nie pozostawiał pola do polemiki, więc przyjął je bez żadnego ale.
- Tylko na noc? – zapytał zaczepnie, wpatrując się w jej duże oczy lekko rozkojarzonym spojrzeniem. - Myślałem, że może zostaniesz… znowu na stałe? – sprostował po chwili, już bardziej stonowanym głosem. Wcześniej mieszkała u niego przez jakiś czas, bo taka była akurat sytuacja. To chyba też go w pewien sposób blokowało przed wykonaniem w jej stronę jakiegoś bardziej znaczącego ruchu – znali się już jakiś czas, ale wcale jeszcze nie tak bardzo blisko. Nie był wtedy do końca pewny, czy Lisa uważa go za prawdziwego, szczerego przyjaciela, czy może zwyczajnie lubiła go, a innej opcji poza nim za bardzo nie miała. Siedziało w nim takie podskórne przeczucie, że gdyby odważył się na ten jakiś śmielszy gest wobec niej… ona mogłaby sobie pomyśleć, że wykorzystywał okoliczności. Skoro nie miała gdzie się podziać, w jakimś stopniu była „skazana na jego łaskę” (choć oczywiście, gdyby bardzo się uparła, mogłaby zorganizować sobie jakieś inne miejsce do pobytu, ale ta opcja była na pewno cięższa do zrealizowania i utrzymania w tamtym czasie). Z kolei, jeśli była „skazana na jego łaskę”, to jakiekolwiek podchody w kierunku czegoś więcej między nimi miały spory potencjał, aby wypaść na mocno nieeleganckie. Jakby Luke oczekiwał od niej czegoś w zamian, podczas gdy jego chęć pomocy była przecież jak najbardziej bezinteresowna.
Jednak teraz ich wzajemny stosunek został wyklarowany na dzień dobry, a to automatycznie zwolniło mu jakąś blokadę w głowie… i rozwiązało też ręce, które z jej buzi powoli zsunęły się przez szyję na ramiona, potem niżej, częściowo przez jej ręce aż dotarły na boki jej ciała. Pocałował ją raz jeszcze, teraz dłużej, a w trakcie jego paluszki wkradły się nieznacznie pod brzeg bluzy... Wyczuł drobne spięcie, i raczej nie mogło chodzić o temperaturę jego dłoni, te na pewno były przynajmniej ciepłe. Może nie speszył się przez to, nie uciekł, ale łagodnie przystopował, łapy zabierając stopniowo z powrotem na materiał. Następnie odkleił się powoli od jej warg i obdarzył kolejnym uśmiechem – takim, który nie zdradzał w żadnym razie zawiedzenia. Rozumiał (a przynajmniej wydawało mu się, że rozumie) i do niczego się nie spieszył.
- Chodź, wejdziesz w końcu – zaproponował miękko i zaraz pociągnął ją za sobą do wnętrza domu, gdzie faktycznie czekały wspomniane przez niego kwiaty – w formie pięknego, białego bukietu – oraz te babeczki, i to nie byle jakie, bo Luczek się szarpnął i zamówił specjalne muffinki z personalizowanym przyozdobieniem. Były trzy z flagami – portugalską, hiszpańską i oczywiście brytyjską – oraz trzy z końmi, bo z czym innym. Może łącznie nie za wiele, jednak dobrze pamiętał, że z Lisy trochę niejadek i nie chciał jej przytłaczać dużą ilością słodkości, a marnowania jedzenia bardzo nie lubił.
Zaraz mogli usiąść wspólnie na kanapie i, przytuleni, opowiedzieć sobie co u kogo się działo. Niby byli wcześniej w dość stałym kontakcie, ale to nie to samo, co na żywo. A na żywo Luczek chciał nacieszyć się swoją Liską jak najwięcej. <3

[ zt x2 ] @Lisa Austen
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y

Obrazek
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię why not.
Szukam koni na treningi i paru innych głupot.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: żałosne żarty, dużo tekstu mało treści.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Odpowiedz