Tim uśmiechnął się.
-
Nie martw się, nie zdradzę tego żadnemu facetowi – mogła być tego pewna. Dlaczego? Bo prędzej Tim przegoniłby takiego, niż zdradzałby coś, co może jej się podobać. Riley sam nie miał powodzenia w miłości. Dla niektórych był po prostu nudny i zbyt poważny. Nie przejmował się tym, póki miał przy sobie przyjaciół. A uczucie? Może przyjdzie samo, albo już przyszło, czego nie chciał przyznać? Prawdę mówiąc wiele razy był zazdrosny o przyjaciółkę, bo chociaż życzył jej jak najlepiej – zawsze i na zawsze – lubił, gdy miała dla niego czas. Mogli się dzielić swoimi przemyśleniami, ale czy mówili kiedyś, co tak naprawdę czują? Timothy nigdy się nie przyznał, że przyłapywał się na myślach o tym, jakby to było, gdyby byli parą. Zawsze byli ze sobą blisko, ale nie w sposób romantyczny. Nie chciał jej stracić.
-
Po tobie nie widać upływającego czasu – powiedział to szczerze. Ciągle wyglądała na taką, którą można było zapytać o wiek w barze. -
Poza tym wiek to tylko liczba, tak naprawdę – śmiali się, kiedy Melanie dowiedziała się o napisie na drzwiach jego pokoju. Jak został „
tatusiem” w domu.
-
Wszystko jeszcze przed nami – podsumował. Tim powinien otworzyć się na innych, albo raczej na tych, których ma najbliżej. Często bywało tak, że nie widzi się tego, co ma się obok. Może nie chciał się przyznać do tego, co widział już od dawna. Gorzej, jeśli zrozumie to wtedy, kiedy będzie już za późno. Co wtedy zrobi?
-
Nie przeczę, kilka dni temu jedna z klientek zostawiła mi na serwetce numer telefonu. Ładna była, miała śliczny uśmiech i długie, ciemne włosy– udawał rozmarzonego, a potem szybko uciął:
-
Ale wyrzuciłem to od razu do kosza. Tam jest miejsce dla śmieci - zmarnować serwetkę, wstyd!
Nie zwrócił uwagi na klientkę, bo nie. Nie lubił takich tanich chwytów. Miał duszę marzyciela i romantyka, takiego starej daty. I wcale mu to nie przeszkadzało.
-
Tak, wiem, wiem – powiedział. -
Nocne wyprawy są normalnością, ale nie chciałbym, by te miejscowe plotkary miały cię na językach. O siebie się nie martwię – nie chciałby, żeby ktoś ją obgadywał i myślał Bóg wie co. Niektórzy nie rozumieją tego, że przyjaźń ma swoje prawa i jedną z jej cech jest dostępność 24 godziny na dobę.
Tim nie uważał się za atrakcyjnego, tylko przeciętnego faceta. To mu jednak nie przeszkadzało. Mimo to, kiedy Melanie mówiła o nim, sam poczuł się trochę zmieszany. Nie wiedział co odpowiedzieć, ale w końcu wydukał:
-
Oczy są zwierciadłem duszy, tak mówią – Tim zawsze zwracał uwagę na oczy. Dla niego to była najważniejsza część urody kobiety. Lubił jeszcze patrzeć na dłonie, dlaczego? Dobre pytanie, sam nie był pewien skąd mu się to wzięło.
-
Hmmm, no dobrze, nie będę nalegać, ale jestem ciekawy. Kiedy już zostaniesz znaną artystką, będę dumny, że zostałem nieświadomie, ale jednak, twoim modelem – gdyby wiedział o tym, że to nie jej jedyna praca przedstawiająca Tima, to by się chłopak całkiem poczuł dziwnie. Ale w miły sposób!
-
Tak, myślę, że zrobię kilka dobrych zdjęć – przyznał. Miał w planach uchwycić swoją przyjaciółkę, gdy będzie nad czymś rozmyślać, bądź kiedy po prostu będzie rozkoszować się spokojem i ciszą. Lubił robić zdjęcia spontanicznie, bo te niepozowane są najlepsze.
-
Dzwonił do mnie Rhys, mój kuzyn z Londynu, nie wiem, czy go pamiętasz. To ten, o wyglądzie metalowca, który dla dziewczyny musiał obciąć włosy i pozbyć się kilku kolczyków – był w Eastbourne kilka razy, ale nudziło mu się. Typowy mieszczuch, ale spoko gość. -
Żeni się w przyszłym miesiącu. Może chciałabyś pójść ze mną na przyjęcie weselne? - zapytał prosto z mostu. Miał wiele znajomości, ale żadna dziewczyna nie była nią. Nie oczekiwał, że od razu odpowie, albo że się zgodzi. Może miała inne plany, albo nie miała chęci, wszystko możliwe. Nie obrazi się, to można obiecać.
@Melanie Torres