Koła zębate w jej mózgu zdawały się wskoczyć na swoje miejsca i zacząć intensywnie kręcić, gdy nieznajomy powiedział jej, skąd niby mieliby się znać. Coś zaskoczyło w jej skąpej bibliotece wspomnień, jakby książka z zapamiętanymi rzeczami w magiczny sposób spadła z półki i otworzyła idealnie na właściwej stronie, sprawiając, że Rex coś sobie przypomniała. Nie był to dzień, o którym mówił jej blondyn, bo takie cuda zdarzają się tylko w filmach (najczęściej tych świątecznych), ale za to była to informacja, którą rano widziała w swoim zeszycie. Gwałtownie wciągnęła powietrze, a gdyby to było możliwe, to obok jej głowy pojawiłby się gigantyczny wykrzyknik. Błyskawicznie znalazła się na ławce tuż obok nieznajomego i zaczęła grzebać w swoim plecaku, przy okazji rzucając pieskowi garść smakołyków w trawę, żeby mógł się czymś zająć. W końcu udało jej się złapać za swój wierny notatnik i wyciągnąć go z triumfalnym 'aha!' z oceanu przeróżnych pierdół, które zdawała się wszędzie ze sobą nosić. Wychodziła w końcu z założenia, że nigdy nie wiadomo, co może się przydać w danej sytuacji. To z tego powodu właśnie w plecaku miała nie tylko jakieś chusteczki czy kremy do rąk, ale też stertę starych paragonów i paczkę niezatemperowanych ołówków (temperówki nie posiadała), a nie dlatego, że po prostu zapominała, żeby w nim posprzątać.
Szybko zaczęła wertować strony zeszytu, nie próbując nawet jakoś zasłaniać jego zawartości, tak przejęta była całą tą sytuacją. Normalnie starała się raczej nie pokazywać innym swoich zapisków, a przynajmniej nie ot tak, tylko raczej, żeby wesprzeć swoje argumenty w dyskusji lub pokazać, że ma informacje na dany temat. Czasem dzieliła się rzeczami z Mirką czy Maddie, żeby się ponabijać ze swoich dawnych zapisków, ale przed obcymi starała się raczej z notatnikiem kitrać po kątach. Nic dziwnego, bo jeśli siedzący obok niej nieznajomy blondyn rzuciłby okiem na zawartość zeszytu, to mógłby uznać Rex za jakąś psychopatkę. Strony ze zdjęciem danej osoby i informacjami na jej temat, czasem jakieś wspólne zdjęcia, rzeczy poprzekreślane grubymi, czerwonymi liniami i chaotycznie pozamazywane, gdy kiedyś ruda uznała, że nie powinny się tam znajdować z różnorakich przyczyn. Najszybciej przewertowała przez strony z członkami jej rodziny, które w większości były pozaginane, nieco wymięte, a niektóre częściowo naderwane, jakby kiedyś w przypływie złości niemal wyrwała je wszystkie na raz, chcąc zapomnieć o krewnych raz, a dobrze.
W końcu natrafiła na odpowiednią stronę, szybko przeczytała wszystko, co było tam do przeczytania i spojrzała na swojego rozmówcę.
-
Ty jesteś moim pięknym nieznajomym! - Rozpromieniła się, uzmysławiając sobie ten fakt i znów na chwilę wróciła spojrzeniem na strony notatnika, zanim delikatnie go zamknęła. Dopiero gdy znów skierowała wzrok na blondyna, to uświadomiła sobie, jak blisko siebie się znajdują i poczuła, jak jej policzki lekko się rumienią (a może tylko sobie wmawiała, i to od chłodnego wiatru przybrały kolorów?). -
Liczyłam na to, że jeszcze się spotkamy, wiesz? Całe szczęście, że sobie wszystko zapisałam, inaczej nasze pierwsze spotkanie straciłabym bezpowrotnie w odmętach zapomnienia, a to byłaby naprawdę wielka szkoda. - Paplała szybko i bez namysłu, bardzo szczęśliwa z faktu, że jednak udało im się znowu spotkać. A do tego on sam ją zaczepił! Czyli zapewne nie wywarła okropnego pierwszego wrażenia, skoro sam do niej zagadał. Po cichu zaczęła mieć niewielką nadzieję, że to nie będzie ostatni raz, gdy tak się stanie.
-
Rex jestem. - Przestawiła się po krótkiej chwili, dochodząc do wniosku, że chyba najwyższy na to czas. -
I amnezję mam. - Popukała się palcem w skroń. -
Czarna dziura, serio. Permanentnie ktoś mi wciska tam w środku przycisk resetu i nic na to poradzić nie można. - Wzruszyła ramionami, jakby to była najnormalniejsza rzecz do powiedzenia, porównywalna do dzielenia się tym, co kupiło się na obiad, czy ile piesków widziało się na spacerze. Zamachała lekko zeszytem, kontynuując swoje wyjaśnianie -
Stąd notatki i stąd moje nieogarnięcie tego, dlaczego ktoś obcy mnie zaczepia. - Ponownie lekko uniosła i upuściła ramiona, nadal lekko się uśmiechając i czekając na reakcję nieznajomego-znajomego. Do głowy nawet jej nie przyszło, żeby jakoś go przeprosić, bo przecież to nie od niej to wszystko zależało, więc nawet nie miała za co przepraszać.
@ Wolfram Schuster