Zaskoczenia nie można było dostrzec na twarzy Ethana. Szybko dodał dwa do dwóch, zakładając teorię, w której Elizabeth zjawiła się w okolice, by pooglądać konie, a może nawet jakiegoś nabyć. Nie był pewien, jak takiego zwierzaka przetransportować za Atlantyk. Wiódł na tyle konformistyczne życie, że rejs statkiem w ogóle nie przyszedł mu do głowy. Zupełnie nie zdziwiłby go również fakt, gdyby blondynka budowała swój przyczółek w Europie. Dobrze wiedział, że pieniędzy jej nie brakowało. W końcu tak się poznali, jako dorosłe, bogate dzieciaki.
-
Jak mógłbym zapomnieć tego tnącego po twarzy, nigdy nie kończącego się śniegu i mrozu zimą? Ale wy świrujecie na temat hokeja, a przy domach trzymacie szopy czy inne oposy, więc nie dziwi mnie, że jesteście inni. Poczekam do lata, by ponownie wstąpić. – odrzekł z widocznym sarkazmem, ale przy Elizabeth mógł sobie pozwolić. W zasadzie, przy każdym sobie pozwalał, ale ona go na pewno rozumiała, a co najwyżej nie zwracała uwagi.
-
Gospodarz we własnej osobie. – rozłożył ręce, unosząc kącik ust do góry, w ten sposób przedstawiając się Elizabeth jeszcze raz. Nie miał jej za złe, że zwątpiła przez sekundę albo bardziej zdziwiła się, że jest organizatorem całego przedsięwzięcia. Był jednak pewien, że wszystkie tryby w jej głowie złożą się w jedną, spójną całość. Ethan był chyba odpowiedzią na wszystkie jej pytania, jakie miała po przekroczeniu progu posesji. –
Już nie, od ponad roku. Zrobił się tam kurewski syf i większość zaczęła uciekać. Część ludzi przeniosła się właśnie tutaj, inni mieszkają bliżej na jakichś wsiach pod miastem. – wytłumaczył na razie dość oględnie, może nawet bez wielkiego entuzjazmu. –
Wiesz, że jestem obywatelem świata. – usprawiedliwił się szybko. Tam gdzie jest szyk, styl, blichtr – tam był on. Lubił duże miasta, lecz często przyprawiały o większe nerwy niż te mniejsze. –
Musiałem się chwilę przekonać do tego Eastbourne, ostatecznie nie jest tak źle. Zbyt sielankowo jak dla mnie, ale Meads, gdzie się znajdujemy mi wystarcza. Dom jest okej, choć prostolinijny. Nawet nie wiesz, jak horrendalne są tu wymagania. Gdybym chciał postawić szopę z drewna, pozwolili by mi szybciej niż na to wszystko dookoła. – pokręcił głową samemu wątpiąc po raz kolejny ze swoich przygód, ale koniec końców, wyszło na jego. Jak zawsze.
-
Może i my powinniśmy wyskoczyć na jakieś narty? Co myślisz, Vancouver? Lake Placid? A może skoro już tu jesteś, to Alpy? Obiecuję, że nie będę narzekał na zimno. – zaśmiał się pod nosem, lecz równie dobrze, mógł za sobą skrzyżować dwa palce.
-
Wydajesz się lekko zagubiona. Chodźmy z tego tłumu. – nie zdejmując ręki z talii Kanadyjki zaczął prowadzić ją ku wyjścia na tył domu, porywając tym samym od koleżanek, które przynajmniej na moment będą musiały poradzić sobie bez niej. –
Uwielbiam cię w czarnym. – zagadnął w międzyczasie, rzucając krótkie spojrzenie na swoją przyjaciółkę, która niemalże dorównywała mu wzrostem, co akurat bardzo mu się podobało.
Ethan wyprowadził ich na zewnątrz, gdzie część bawiących się ludzi była skupiona wokół basenu, w którym pluskali się i pili pół nadzy albo nawet i nadzy goście. Poprzez podgrzewaną wodę i lampiony z prawdziwych płomieni dookoła było wystarczająco ciepło, by oddawać się takim przyjemnościom w środku zimy. Oakes zajął wolny leżak, przysiadając na nim w poprzek, by być zwróconym w kierunku Elizabeth. Pochłonął parę łyków whisky, mimo że był już trochę zamroczony.
-
Dobrze, możesz mnie dalej raczyć swoim niezrozumiałym akcentem. – ponownie skupił całą swoją uwagę na blondynce, serwując jej lekką uszczypliwość. Niemniej, w jego mowie znajdowały się naleciałości niemieckiego, który przez długi czas był jego głównym językiem, co czyniło sposób mówienia lekko dziwnym i śmiesznym. –
Dostałem pracę w firmie rodziców. Zostałem dyrektorem wykonawczym. Głównie dlatego się tu przeniosłem, gdyż siedziba znajduje się w Brighton, niedaleko stąd. Ciągłe latanie helikopterem z Londynu byłoby nazbyt męczące. – wyjaśnił pokrótce pobudki swojej przeprowadzki do Eastbourne, no i oczywiście chciał się pochwalić, iż pełnoprawnie przynależy do Oakes Gold Corp., która w przyszłości będzie w jego posiadaniu. Na razie musiał poczekać, aż starsi odejdą na emeryturę. Nie hamowało go to, by już teraz rządzić i dzielić w wielu sprawach. –
Powiedz mi lepiej, co ty tu robisz, bo nie uwierzę, że jesteś na wakacjach. Zakładam, że ma coś z tym wspólnego Orchard? Są jakieś zawody czy chcesz kupić kolejną bestię? - przyjrzał się Elizabeth, wyczekując wyjaśnień z jej strony.
@Elizabeth White