Colin Wilkes
Awatar użytkownika
43
lat
187
cm
programista
Uznana Klasa Średnia
Zaczynali się docierać - chociaż, może nie było to najlepsze określenie wojny pokoleń, do której doszło po niezapowiedzianej przeprowadzce Colina, do JEGO domu, w którym działa się jakaś dzika, szalona impreza. Pijani dzieciaki obściskiwały się na JEGO kanapie, ktoś wymiotował do JEGO zlewu w JEGO kuchni, a wspomnienie gołych pośladów, które zobaczył w SWOJEJ sypialni, nadal przyprawiają go o ciarki żenady, i jeszcze ten szok i niedowierzanie na twarzy Sadie. No na prawdą, miał prawo się zdenerwować. Dlatego pierwsze dni w domu w Hampden Park, spędzili na niemym mijaniu się w kuchni albo w salonie. Dopiero po tygodniu, kiedy emocje opadły zaproponował wieczorny seans filmów przy pizzy - na zakopanie kości niezgody.

Kilka godzin później, okolica osiemnastej.

Uwijanie się w kuchni przerywa dzwonek, po którym nastąpiło głośne szczekanie suczki. Bagaż podbiegła do drzwi wejściowych, głośno komunikując wszystkim domownikom, że to to ktoś przyszedł, ej no patrzcie, ktoś tam jest, czemu nikt mnie nie słucha, obcy, obcy za drzwiami, obcy z peperoni.
- Odbiorę - rzucił przez ramię w kierunku przygotowującej jakieś przekąski córki i ruszył do wejścia. - Spokój. - Suczka na komendę spojrzała na niego obrażona, ale szybko przypomniała sobie czym kończy się posłuszne wykonywanie komend i wyraz oburzenia, zmienił się w pełen oczekiwania na smaczek. Kawałek suszonej kaczki, w mniej niż sekundę zniknął w odmętach psiego pyska. Colin otworzył drzwi i przyjął od dostawcy ubera sporych rozmiarów papierową torbę, z której wystawały butelki coli, jakieś chrupki kukurydziane i składniki do pizzy, na którą ciasto rosło przy kaloryferze. - Dzięki i dobranoc. - Powiedział wręczając, dziwnie pachnącemu młodemu człowiekowi napiwek, po czym wrócił do kuchni. - Chyba wszystko już mamy. - Powiedział wypakowując zakupy. - Zetrzyj ser, a ja wyrobię ciasto. - Zakomenderował, dziwne to było uczucie, ostatnie dwadzieścia kilka lat to Mary wydawała polecenia, a on je pokornie wykonywał a teraz. Był wolnym skrzatem, nikt nie mówił mu co ma robić ani co myśleć. Było to przyjemne, acz przerażająco uczucie wolności.

@Sadie Wilkes
Mów mi Colin, Colin is good. Piszę w trzeciej osobie. Wątkom +18 mówię nie.
Szukam młodszej córki i syna, jeszcze żony, może siostry bliźniaczki z potencjalną rodziną, sąsiadów, nowych znajomych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Pogubione przecinki, a z innych to czasami zdarzy mi się przeklinać, wiecie motyla noga, ja piórkuje ite sprawy. Spory przyrost boomerstwa na metr kwadratowy..

Podstawowe

Sadie Wilkes
Awatar użytkownika
20
lat
169
cm
Baristka
Pracownicy Usług
Nie mieli innego wyjścia, niż po prostu spróbować jakoś połączyć swoje dwie egzystencje w tych czterech (no, może paru więcej) ścianach, w których nagle mieli się znaleźć. Sami. Bez mamy Sadie i jej rodzeństwa. Szczerze mówiąc, nie pamiętała, czy kiedykolwiek została na dłużej sam na sam z ojcem. Na pewno nie na kilka dni, zawsze był przecież ktoś.
Było trochę dziwnie i niezręcznie, szczególnie gdy przypominała sobie moment przyjazdu ojca. Wybrał najgorszy z możliwych dni - już lepiej by było gdyby po prostu siedziała gdzieś u znajomych czy jakimś klubie nocnym, zawsze można było jakoś zatuszować to czy tamto. Ale nie, musiał trafić na środek imprezy, którą ona organizowała. Nie pamiętała nawet, jak udało się wyprosić tych wszystkich gość w tak szybkim tempie, jeszcze mniej rozumiała jakim cudem doprowadziła dom do względnej czystości, gdy ojciec w dość niemrawym humorze próbował przetrawić wszystko, co zobaczył. Zresztą nie tylko to, bo powód swojego nagłe zjawienia się Eastbourne musiał jej wyjawić. Tym razem nie przepuściła.
I szczerze? Nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. O matce, o nim, o tym co działo się pewnie teraz w domu.
Może właśnie dlatego potrzebowali tego wieczorku filmowego. By jakoś uporządkować wszystkie relacje, które nagle zaczęły ewoluować.
Harry Potter był dobrą opcją. Sadie widziała wszystkie części po kilka razy, dała więc wolną rękę ojcu, w kwestii wyboru tego, która mieli obejrzeć.
Przekąski, które miały umilić im wieczór, powoli powstawały. Nie zabierała się za nic wymyślnego - miała dwie lewe ręce jeśli chodzi o gotowanie - kroiła więc sery i wędliny oraz warzywa i robiła z nich koreczki, czasem, gdy tata nie widział, rzucając Bagażowi jakiś kawałek mięsa. Wiedziała, że ten ma swoje przysmaki, ale nigdy nie potrafiła się powstrzymać.
Gdy przybył dostawca - miała nadzieję, że nie ten przystojny i że nie straciła okazji, bo niestety trudno jej było podejrzeć przez ojce i psa - pomogła rozpakować zakupy, zresztą w końcu sama lepiej wiedziała, gdzie co ma swoje miejsce.
Skinęła głową, gdy została poproszona o starcie sera i jeszcze przez chwilę w ciszy dzielnie pracowała, starając się nie zetrzeć też swoich paznokci, zanim w końcu się nie odezwała.
- Szczerze nawet nie wiedziałam, że też potrafisz robić domową pizzę. Zresztą, rzadko kiedykolwiek razem gotowaliśmy. Chociaż nie, zawsze nas wołaliście, żeby porozkładać składniki na pizzy, gdy byliśmy mali, ale nie wiedziałam, że też robiłeś ciasto - usmiechnęła się lekko, choć było w tym wykrzywieniu ust coś dziwnego. Jakby, nie wiedziała jak ugryźć całą sytuację. Dość ciężką jak dla niej. Bała się poruszać temat mamy, ale czuła, że jakoś musi to zrobić.

@Colin Wilkes
Mów mi Agnis. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Agnis#9981. Piszę w 3 osobie liczby pojedyńczej. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam wrażeń, młodszego rodzeństwa, przyjaciół.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nałogi, wulgaryzmy, może nagość i seks.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Odpowiedz