Nie tylko Kieran w tym momencie był rannym ptaszkiem, Sirius uwielbiał wstawać skoro świt i kiedy wiedział, że nie ma innych zajęć to pojawić się w stadninie. W końcu nie miał nic innego do roboty, bo oprócz zawodów i treningów czasami coś fotografował i spotykał się z Caroline u której w studiu sobie dorabiał. W gruncie rzeczy to było ich studio do czego jeszcze nie mógł przywyknąć. Nie lubił tego słowa tylko dlatego, że nawet gdy się starał to studio zostało kupione przez jej rodziców i to ona była właścicielem. Nie chciał wyprowadzać ją z błędu.
Nie sądził, że o tej porze może być ktoś jeszcze.. no może oprócz stajennych, którzy skoro świt oporządzali konie. Hartwood przywitał się ze swoją klaczą i skierował kroki w stronę źródła hałasu, który akurat dochodził z paszarni, po drodze Sirius wyciągnął jabłko które miał w kieszeni swojej bluzy jako, że nie jadł śniadania a to jabłko było pierwszym co rzuciło się w jego mieszkaniu warte zjedzenia. Jego lodówka aktualnie świeciła pustkami, a on nie miał czasu nawet na zrobienie zakupów. A może po prostu nie miał dostatecznie dużo pieniędzy? Wprawdzie nie głodował, ale sprzęt na konia trochę kosztował i nawet mimo faktu, że pan Rochester płacił za większość to Sirius był szlachetnym człowiekiem i dokładał się do utrzymania konia. Uniósł brew do góry kiedy zobaczył dziwacznie rozstawione wiadra i pracującego Kierana.
W sumie to przyjaźnili się, nawet gdy Hartwood nie należał do zbytnio wylewnych czy okazujących jakiekolwiek uczucia ludzi.
- Nie wiem czy chcę wiedzieć co ta kombinacja znaczy - nikły uśmiech pojawił się na jego ustach kiedy odbił się od framugi drzwi od ptaszarni i wkroczył do środka uważając na stojace wiadra i przysiadł na jednych workach stojących w rogu biorąc dużego gryza jabłka. Jego ciemne oczy nie odrywały się ani na moment od chłopaka.
- Ranny ptaszek z Ciebie, a gdzie inni stajenni? - kiedy tu szedł nie widział nikogo oprócz niego, oczywiście pytanie to zadał kiedy przełknął ugryziony kawałek jabłka bo matka mu zawsze mówiła, że z pełnymi ustami się nie je.
A Hartwood był wierny niektórym zasadom.
@Kieran Green