Awatar użytkownika

lat

cm
Elita

Langney Cemetery
cmentarz

Obrazek
Cmentarz to miejsce skłaniające do refleksji, miejsce, w którym dzieci odwiedzają swoich rodziców, rozmyślając nad życiem, które razem spędzili, a rodzice odwiedzają swoje dzieci starając się nie myśleć o życiu, które mogły mieć. Miejsce, w którym młodzi zostawiają kwiaty na grobach swoich przyjaciół, odganiając od siebie chęć spotkania z nimi, a starsi zapalają znicze na grobach swoich ukochanych godząc się z myślą o tym, że niedługo zapewne do nich dołączą.
Mów mi Eastbourne.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Dla użytkownika

Dillon C. Johnson
Awatar użytkownika
25
lat
192
cm
właściciel sklepu wędkarskiego
Tradycyjna Klasa Robotnicza
001.
Dillon & Dorcas
look


Samotność nie była mu obca. Dobrze znał to uczucie, a za sprawą doświadczenia potrafił umiejętnie się z nim obchodzić. Pustkę, jaką pozostawiali po sobie odchodzący ludzie, traktował jako zmianę, na którą nie miał wpływu. Godził się z nią, lecz to nie oznaczało, że nie odczuwał bólu, jaki po sobie pozostawiała. Niegdyś – kiedy jeszcze nie traktował życia z należytym szacunkiem – próbowałby zamaskować uczucia zabawą. Śmiałby się głośno, udając, że osoba, którą stracił, była dla niego nikim, nikim ważnym. Prawdopodobnie, pod wpływem alkoholu lub innych substancji, kłamałby, starając się odebrać jej dobre imię. Łatwiej było zapomnieć o kimś, kogo traktowało się jak karalucha – irytującego, niedającego się wyplenić insekta, którego obecność rozstraja nerwy. Obecnie nie wiedział, czy to przez zmianę otoczenia lub parę dodatkowych lat na karku, czy też za sprawą samego Andy’ego, jego podejście do śmierci, uległo znaczącej zmianie. Wprawdzie wciąż traktował ją jako coś nieuniknionego, na co nie ma się bezpośredniego wpływu, jednakże przestał pajacować, a szarganie pamięci o zmarłym, wydawało mu się niedorzeczną dziecinadą. Bo jak mógłby powiedzieć choćby jedno złe słowo na temat poczciwego Andy’ego?
Od pogrzebu minęły trzy miesiące, a Dillon każdego pieprzonego dnia odczuwał nieobecność sędziwego przyjaciela. O poranku nie budziły go dudniące ze starego radia wiadomości (oczywiście serwowane przez skrajnie konserwatywne media), ani zapach przypalanego bekonu i czarnej, błotnistej kawy, którą Andy uwielbiał. Zamiast tego codziennie o siódmej ze snu wyrywała go melodia jednego ze standardowych alarmów w telefonie, którą z dnia na dzień darzył coraz większą dozą nienawiści.
Radził sobie. Przez minione cztery lata Andy nauczył go, jak o siebie zadbać, co nie udało się nikomu wcześniej. Może właśnie z tego powodu miał do niego tak ogromny szacunek? I właśnie dlatego regularnie – każdej niedzieli – zjawiał się na miejscowym cmentarzu, by wymienić kwiaty przy jego pomniku i zapalić świece. Wiedział, że jeśli nie zrobi tego on, nikt inny nie zada sobie tyle trudu.
Z tego powodu (przekonany, że poza nim poczciwy Andy nie obchodził zbyt wielu miejscowych), widząc pochylającą się nad nagrobkiem staruszka dziewczynę, zdziwił się. Jego czoło przeszyła widoczna zmarszczka, a jedną z pierwszych myśli było to, że ktoś próbował zniszczyć marmurową płytę. Dopiero podchodząc bliżej, zorientował się, że to ona – Dorcas Black – męczyła się ze wciąż gasnącymi zapałkami, próbując rozniecić płomień znicza.
— Daj to, bo się poparzysz — rzucił i nie bacząc na reakcję blondynki, odebrał jej paczkę zapałek i zwinnym, wprawionym gestem, odpalił knot świecy. — Szybko poszło — stwierdził, ustawiając znicz wedle własnych preferencji, choć jego poczucie estetyki nie było na najwyższym poziomie. W milczeniu, próbując nie patrzeć na dziewczynę, usunął stare kwiaty i wymienił je na świeże.
— Nie sądziłem, że ktoś tu przychodzi. Poza mną — dodał, bez większych emocji zerkając na Dorcas.

@Dorcas Black
Mów mi Karolina. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Presta#1949. Piszę w Trzeciej osobie liczby pojedynczej czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Bardzo chętnie lecz ze smakiem.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nagość, nałogi, wulgarność.

Podstawowe

Dorcas Black
Awatar użytkownika
24
lat
162
cm
Pielęgniarka
Uznana Klasa Średnia
Wiele można o niej powiedzieć, ale nie to, że łatwo zapominała. Była to wada, której wielu przypisywało łatkę zalety. Przecież na egzaminach było to coś zbawiennego. Podobnie, jeśli chodziło o mniejsze lub większe uroczystości jak urodziny, lub rocznice. Niestety, ale wiązało się to też z tym, że pamiętała każdą osobą, która zrobiła jej źle w życiu. Może nie miała na ścianie wydrapanych pionowych kresek, oznaczających dni, które przepłakała, ale wiedziała, że było ich sporo, a część z nich z pewnością byłaby spowodowana młodym mężczyzną, który niespodziewanie zjawił się naprzeciwko niej na cmentarzu. Zwykle udawało jej się z nim rozminąć. Sama odwiedzała cmentarz regularnie, bo śmierć żony jej kuzyna zaskoczyła ją i nie umiała inaczej poradzić sobie z nagłą utratą kogoś bliskiego, chociaż od jej śmierci minął już niemal rok.
O śmierci Andy’ego dowiedziała się przypadkiem — rzeczywiście nie był postacią szczególnie poważaną w miasteczku, ale Dorcas go lubiła. Nawet po jej “rozstaniu” z Dillonem, czasem rozmawiała z nim przed jego domem, jeśli tylko nadarzyła się okazja. Z oczywistych względów nie bywała w tamtych okolicach zbyt często.
A jednak proszę “oczywisty wzgląd” musiał chyba przyjść nieco wcześniej niż zazwyczaj, bo zwykle nie wpadali na siebie, nad nagrobkiem Andy’ego.
- Nie, zostaw… - Powiedziała, gdy Dillon wyjął z jej nieco zmarzniętych już dłoni upierdliwy znicz. Angielska wiosna jeszcze nie pokazała się na horyzoncie, więc zdążyła przemarznąć do szpiku kości, ale jednocześnie przynajmniej dziś nie padało. To w jakiś sposób ratowało sytuację, bo nie wyglądała żałośnie, jak zmokła kura. Nie, żeby to miało jakiekolwiek znaczenie, bo nie byli tu na pokazie mody.
Oczywiście, że jej nie posłuchał. Oczywiście, że zabrał jej znicz i zapalił, a potem postawił, gdzie chciał. Nie, żeby była szczególnie zaskoczona, bo przecież to nie było tak, że nagle zaczął liczyć się z jej zdaniem. Nadal w głowie odbijały jej się słowa jej rodziców, którzy powtarzali, że nie jest to chłopak dla niej. Że zostawi ją prędzej, czy później, kiedy tylko wystarczająco się zabawi. I cóż… mieli racje. Dorcas wciąż czuła gdzieś głęboko w sobie żal, którego nigdy wcześniej nie miała okazji na nim wyładować, ale też roztrząsanie przeszłości nad grobem Andy’ego nie było w jej zwyczaju.
- Był dobrym człowiekiem. Nawet jeśli wielu sądzi inaczej. - Odparła, odwracając wzrok w momencie, gdy Dillon postanowił na nią spojrzeć. Wiedziała, że nie opanowałaby się, żeby nie spojrzeć na niego z wyrzutem. Że z pewnością odczytałby z jej oczu, że pomimo upływu lat, nadal ma do niego żal. Nic nie mogła poradzić na to, że chyba po raz pierwszy i jak dotąd ostatni, ktoś ją tak skrzywdził. Owszem, nie obiecywali sobie wiele, a w zasadzie to nawet nic, ale ona się przywiązała, jak ta głupia. I chyba w tym wszystkim o wiele bardziej była zła na siebie samą, niż na niego.
- Przykro mi, że odszedł. - Dopiero teraz zdecydowała się podnieść na niego spojrzenie. Przykro mi, że zostawił cię samego miała chęć dopowiedzieć, ale zagryzła jedynie policzek od środka. - Jak się trzymasz? - Nie powinno jej to obchodzić. Powinna przestawić znicz po swojemu, dołożyć kwiatek, który nadal stał obok pomnika i pójść w cholerę. A jednak z jakiegoś powodu stała tam, pocierając dłonią o dłoń, żeby ją nieco rozgrzać. Obiecała sobie jednak, że nie zajmie mu zbyt dużo czasu. Andy był mu bliższy i z pewnością Dillon chciał spędzić z nim trochę czasu na osobności.

@Dillon C. Johnson
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Przekleństwa, OCD, stany lękowe, seks, przecinki w złych miejscach.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odpowiedz