Harriet L. Pemberton
Awatar użytkownika
29
lat
173
cm
właścicielka Premier Inn
Nowi Zasobni Pracownicy
oo1.
Harriet & Clary


— Nie, nie, nie! Po raz kolejny powtarzam, że nie zamawiałam dwudziestu homarów, tylko d w a homary. Nie zapłacę za taką nadwyżkę! Bo co miałabym z nimi zrobić? Przecież nie będę ich rozdawać przechodniom na ulicy! — mówiła, z minuty na minutę tracąc profesjonalne panowanie nad głosem. Coraz mocniej też ściskała telefon, który trzymała blisko ucha, jednocześnie szybkim krokiem pędząc w stronę domu dawno nieodwiedzanej przyjaciółki. Uwielbiała swoją pracę, bardzo wiele poświęciła, by dopiąć swego i stworzyć własny biznes przynoszący rzeczywiste zyski, a nie tylko wieczne straty. Niestety panowanie nad wszystkim było czasochłonne i męczące – szczególnie jeśli w grę wchodziło użeranie się z niekompetentnymi dostawcami. — Chyba pan żartuje?! — uniosła się, raptownie stając w miejscu. — Proszę się nie rozł… Halo?! Kurwa! — zaklęła. Wzniosła oczy ku niemu i wzięła kilka głębokich oddechów, by się uspokoić. Schowała telefon, poprawiła ubranie i wznowiła spacer, po kilkunastu minutach docierając do celu. Zapukała w drzwi, ostatkami silnej woli powstrzymując się, by nie napisać obraźliwego mejla, mającego wytknąć gburowate zachowanie dostawcy. Nie chciała działać w emocjach, nie kiedy była wyraźnie wzburzona i mogłaby użyć niecenzuralnych słów. Najpierw musiała ochłonąć.
— Clary — westchnęła z mieszaniną ulgi oraz rozpaczy, kiedy jej oczom ukazała się blondynka. Przywitała się z kobietą przyjaznym uściskiem i weszła do środka, zostawiając w przejściu wierzchnie ubranie. — Błagam, powiedz, że u ciebie wszystko wspaniale, nie masz żadnych zmartwień, zarabiasz miliony i nie bierzesz nadgodzin — mówiła, mając nadzieję, że przyjaciółka ma lepszy dzień niż ten, z którym przyszło się zmierzyć samej Harrie. W podobnych sytuacjach zazwyczaj zaciskała zęby i próbowała wszelkimi sposobami poradzić sobie z kryzysem, jednak dzisiaj, odwiedzając Sherbourne, wiedziała, że może pozwolić sobie na chwilowe opuszczenie gardy. Od czasu do czasu nawet ona potrzebowała się komuś wyżalić.
— Za to muszę ci się pochwalić, że regularny wycisk dał rezultat. Zgubiłam dwa kilogramy — pochwaliła się z szerokim uśmiechem i dumą w głosie. Początkowo niełatwo było jej zmusić ciało do ruchu. Na co dzień dużo chodziła – praca w pensjonacie kręciła się wokół przemieszczania się z miejsca na miejsce i pilnowania wszelkich szczegółów. Ale żeby wymagać od siebie wykonywania męczących mięśnie ćwiczeń? To było coś! — Możemy więc dzisiaj napchać się pączkami — zaproponowała, kusząco (co ostatecznie wyglądało raczej zabawnie) poruszając brwiami. — Albo homarami, bo dostawca kretyn, uparł się, że zamówiłam ich dwadzieścia. Co ja zrobię z dwudziestoma homarami? — jęknęła.

@Clary Sherbourne
Mów mi Karolina. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Presta#1949. Piszę w Trzeciej osobie liczby pojedynczej czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Bardzo chętnie lecz ze smakiem.
Szukam byłego męża i potencjalnego partnera.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Clary Sherbourne
Awatar użytkownika
29
lat
170
cm
pielęgniarka
Techniczna Klasa Średnia
03.
we complicate this life ourselves
[ @Harriet L. Pemberton ]

Zebranie się z łóżka potrafiło być okrutne. Szczególnie kiedy nocna zmiana dała się we znaki i na samą myśl o opuszczeniu ciepłego i milutkiego łóżeczka robiło Ci się niedobrze. – Clary, Kochanie! – Głos babci dochodził z dołu, więc blondynka zebrała się z łóżka i otworzyła drzwi swojej sypialni, żeby wyjść do łazienki i wysłuchać, co seniorka rodziny ma jej do powiedzenia: - Wstałam babciu, wstałam! – Blondynka poprawiła na głowie niechlujnego koka, który odrobinę się rozluźnił: - Idę na brydża do Elżbiety, wrócę późno. Baw się dobrze z Harriet. – Młodsza Sherbourne otworzyła buzie, żeby odpowiedzieć, ale usłyszała tylko zamykanie drzwi i westchnęła. Babcia już dobrze wiedziała, że Clary zrobiłaby jej pogadankę o tym, że w jej wieku nie powinno się pić tyle brandy, ale to było jak rzucanie grochem o ścianę. Musiała więc się nastroić na czas spędzony z przyjaciółką. Zerknęła na zegarek i po prostu się ogarnęła, prysznic, włosy i ciuchy mówiące o tym, że raczej nie spała do późnego popołudnia po nocnej zmianie.
Później zniknęła w kuchni, żeby ogarnąć frytki z batatów oraz sałatkę z buraków i jarmużu. Wczoraj zrobiła jeszcze tarte lemon curd, więc o słodkie nie musiały się martwić. Wyciągała właśnie blaszkę z frytkami, kiedy w drzwiach pojawiła się rozemocjonowana Harriet.
Kobieta uśmiechnęła się na widok przyjaciółki, ale jaj szybki wywód o milionach, wspaniałości i braku nadgodzin skwitowała tylko przeciągłym: - Yyyy… - zmarszczyła brwi i dodała: – Chciałabym to powiedzieć, ale nie mogę. – Biorąc pod uwagę fakt, że ostatnia nocka była pełna nadgodzin, więc nie było wyjścia jak tylko zaprzeczyć:
- Zrobiłam jedzenie, więc… - Wskazała kuchnie po lewej stronie od wejścia, która była duża, totalnie oldschoolowa i miała na środku okrągły, dębowy stół, przy którym stało sześć krzeseł.
- Dwadzieścia? Ktoś w miasteczku organizuje wesele i poszalał z menu? – Zamrugała, rozkładając na stole talerze i półmiski z jedzeniem. Sięgnęła na półkę z winami i zaryzykowała z białym, które odkorkowała: - Masz dwadzieścia mówisz, potrzebujesz dwóch, ja chętnie przygarnę dwa. A z reszty niech twój kucharz coś odwali, no, chyba że się zbuntuje to będziesz musiała uśmiechnąć się do mnie. - Wskazała na siebie, niczym konferansjerka telezakupów pokazująca najlepszego robota kuchennego, który pomoże w każdym domu. - Zrobimy jakąś promocję na mieście, co Ty na to? - Nie, żeby planowała zostać szefem kuchni, ale nigdy nie zawiodła swoich przyjaciół i uwielbiała gotować. Urok tego miasteczka był też taki, że z kutra zawsze schodziło coś świeżego, więc ciężko jej było nie podawać owoców morza.
- Możemy go zrobić w maśle z pietruszką i majonezem, z części możemy zrobić pastę podawaną na krakersach, albo zaszalejmy i podajmy na herbatnikach, będzie bardziej po angielsku. - Ostatnią część zdania wypowiedziała usilnie starając się mówić z przerysowanym akcentem.
Mów mi Cattitude. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda cattitude#5494. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak, ale w stylu Sapkowskiego a nie Blanki Lipińskiej.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przekleństwa, krew, rany, wątki erotyczne.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Odpowiedz