Czasem żałował, że kiedy inni przychodzili tutaj się rozluźnić albo w ogóle chodzili po mieście, żeby odpocząć sobie po długim, męczącym tygodniu, on do późnych godzin nocnych pozostawał w zasadzie w pracy. Nie nachodziło go to często, ale dostatecznie, by zapadło w pamięć. To był jeden z tych dni. Choć Leonard starał się nie nadużywać alkoholu (w jego wieku już od dawna rozumiał, że kaca nie od parady określało się mianem mordercy), tego dnia z chęcią usiadłby w jednym z pustych pokoi w swoim mieszkaniu i napił się, piłby tyle, żeby nie pamiętać tego krótkiego spotkania. Miał wrażenie, że od samego spoglądania w jej kierunku, coś zaczyna go boleć i nie dostrzegł zupełnie, że najwyraźniej ta jego dziwna, niespokojna postawa, została przechwycona przez nieznajomą kobietę.
Czy musiała właśnie tutaj siadać? Och, tak, oczywiście, że tak. Czuł, jak serce niezdrowo przyśpiesza bicie i robi mu się gorąco. Rzadko palił w pracy, a już na pewno nie obsługując klientów, ale chęć sięgnięcia do kieszeni po paczkę papierosów narastała z każdą chwilą coraz szybciej. Nie zrobił jednak żadnego ruchu, a jedynie pokiwał głową w odpowiedzi na jej słowa i schwycił smukłą, wysoką szklankę, napełniając ją piwem z nalewaka. Nie było to na pewno piwo kraftowe, ale mogła spodziewać się czegoś, co rzeczywiście miało smak i nie śmierdziało koncernem. Na koniec, zgodnie z jej prośbą, zabarwił je całkiem przyzwoitą ilością soku malinowego i po uprzednim wetknięciu do szklanki papierowej słomki, postawił przed nią jej zamówienie. -
Bardzo proszę - choć mówił cicho, w lokalu nie było takiego gwaru, by miała go nie usłyszeć. Nie wspominał nic o cenie, bo stolik przy którym siedziała i tak miał otwarty rachunek, więc dodatkowo wbił tam jeszcze jedno piwo i złapał za ścierkę, wracając do wycierania szkła. Choć udało mu się to ukryć, czuł jak dłonie drżą mu delikatnie, jakby ostatnie dwadzieścia minut spędził stojąc na mrozie. Nie było powodu, by kontynuowali rozmowę. Nie było powodu, by w ogóle ją zapamiętał. Skoro jednak był cholernym masochistą, to czemuby nie... -
Pierwszy raz tutaj? - zagadnął ją, dokładając wszelkich starań, by nie wpatrywać się w nią, a jedynie zerkać, jak to się robiło w trakcie normalnej, swobodnej rozmowy. Tylko czy ta była właśnie taka? Szczerze w to wątpił.
@eloise doherty