Od kiedy Argent, brzydko mówiąc, poszła w odstawkę, większość czasu spędzała na pastwiskach - los istnie wymarzony przez Sheridana i jego pokrewnych.
Zdawała się być pogodzona ze swoim losem, a nawet zadowolona. Mogąc spędzać praktycznie cały czas ze stadem, pozostawała spokojna i nawet nie spasła się tak bardzo jak
niektórzy... Niemniej czasami ewidentnie brakowało jej kontaktu z człowiekiem, którego otwarcie lubiła, kojarząc nie tylko z treningami i ewentualnymi smaczkami. Stajenni byli szarą rzeczywistością, do której była przyzwyczajona. Czasami ich zaczepiała, szukając rozrywki, ale w dalszym ciągu to nie było to.
W związku z tym Tony nawet nie musiał się bardzo starać o zwrócenie jej uwagi, gdy pasła się z innymi końmi. Zauważyła go już wcześniej, gdy przechodził obok, ale nie podchodziła od razu, raczej nie potrafiąc go skojarzyć. Przeszła jednak parę kroków tak, by mieć na niego oko, szczególnie, gdy zatrzymał się przy ogrodzeniu, a nie tylko mijał ich. Wiele ludzi przewijało się tędy, więc nie była od razu zainteresowana. Dopiero kiedy dostrzegła, że mężczyzna stoi przy płocie i patrzy w ich kierunku, podniosła głowę z uszami nastawionymi na sztorc. Wcale to nie świadczyło o zaniepokojeniu obcym, a wręcz przeciwnie. Nie minęła chwila, gdy ruszyła spokojnym krokiem w jego stronę, wkrótce stając przed nim i wystawiając głowę w zaciekawieniu do niego. Choć była spokojnym i raczej introwertycznym koniem, to nie miała problemu z tym, żeby zainicjować kontakt i wyciągnęła do niego kolorowe chrapy, próbując skojarzyć go po zapachu czy czymś takim.
@Anthony Wayford
3x czyste przejazdy w próbie terenowej