Reakcja lekarki była jak najbardziej profesjonalna i raczej nie było w niej niczego nieprawidłowego. Jednak mimo tego Holly nie mogła się wyzbyć okropnego poczucia winy i wstydu. Racjonalne argumenty zdawały się w ogóle nie trafiać do Holly na przestrzeni ostatnich dni; wciąż wierzyła we własną prawdę, która sprawiała, że jeszcze gorzej się ze sobą czuła.
Nie była gotowa na tak wielką zmianę. Nie była gotowa na macierzyństwo i w tych okolicznościach nie sądziła, że kiedykolwiek będzie. Przerażało ją wszystko, co z tym związane: ciąża, poród, wychowywanie człowieka i całą ta odpowiedzialność za jego przyszłość. Ledwo była w stanie zadbać o siebie... Poczucie bycia gorszą nie opuszczało jej ani na moment. Czuła się gorsza przez to, że wydawało jej się, że nie nadaje się do tego. Widząc te wszystkie szczęśliwe matki, czy to na ulicy, filmie, przychodni, pracy, gdziekolwiek, nie widziała nigdy siebie w takiej roli. Być może trochę im zazdrościła tego, że były zdolne do takich emocji, których Holly w sobie nigdy nie odnalazła. Czuła też, że zawiodła Tonego, znowu mimowolnie porównując się do Aaren, która umiała mu dać to, czego ona nie potrafiła.
Wysłuchała lekarki, ale ta wiedza raczej nie miała zostać z Holly na długo. Myślami znowu wybiegła gdzieś daleko, prawdopodobnie za sprawą bliskości Tonego powstrzymując się od kolejnego rozpłakania się. Nie spojrzała im w oczy, od kiedy tylko spytała o to, co teraz liczyło się dla niej najbardziej. Po wyjściu z przychodni i zetknięciu się z chłodnym powietrzem, poczuła się już w ogóle wszystkim przytłoczona. Bez słowa wsiadła do auta z Tonym, wyglądając przez okno po swojej stronie i za wszelką cenę unikając rozmowy na ten temat. Tony zdawał się jednak mieć inne plany.
Serce jej zamarło, kiedy się odezwał, przerywając długą i nieznośną ciszę między nimi. Przełknęła nerwowo ślinę, przenosząc wzrok na przednią szybę i zawieszając go na masce auta. Minęła chwila, zanim odzyskała władzę nad własnym ciałem i niepewnie pokiwała głową. Łzy znowu wezbrały, wywołując też drżenie dłoni. -
Przepraszam... - powiedziała cicho, niemal ledwie słyszalnie, gdy w połowie jej się załamał głos. Kolejne łzy zaczęły kapać na ręce, którymi obracała pierścionek wokół palca, starając się w ten sposób rozładować to napięcie.
Ta decyzja nie przyszła do niej łatwo. Zupełnie spędzała jej sen z powiek, nie dając spokoju również w nocy. W zasadzie wtedy jej obawy jeszcze bardziej się nasilały, jakby również przez sen miało ją to nękać. Tony być może nawet nie zwrócił na to uwagi, skoro Holly poza pracą większość czasu i tak spędzała w łóżku. Każdą z opcji rozkładała na czynniki pierwsze, starając się być jak najbardziej obiektywną. Jednocześnie przemawiał przez nią tak ogromny lęk, że nawet, gdy postawiła na swoje szczęście, bała się o tym powiedzieć Tonemu. Nie z obawy o jego reakcję, ale przez to, że po raz kolejny była zawodem. Tym razem nie dla swoich rodziców, tylko jedynej osoby, którą darzyła tak szczerym i silnym uczuciem.
@Anthony Wayford