Mogła poczuć, jak kąciki jego ust drgnęły w uśmiechu, gdy wreszcie odważyła się odwzajemnić pocałunek. Czekał na tę chwilę, bo dopiero wtedy stało się to prawdziwe, a przez to jeszcze przyjemniejsze i bardziej ekscytujące. Jednak w najmniej oczekiwanym momencie przerwał im dzwonek telefonu, którego Charlie początkowo nie usłyszał, po prostu nie wiążąc tego dźwięku z niczym, co już znał, w przeciwieństwie do Jolene, która od razu zaczęła myśleć o pracy. Dotarł do niego dopiero wtedy, kiedy się odsunęła i zaczęła szukać telefonu w torebce, czemu przypatrywał się z lekką konsternacją, ale niczego nie mówił. Chcąc nie chcąc, i jemu mignęło przed oczami męskie imię na ekranie telefonu, co jeszcze bardziej podkręciło niewygodne wrażenie, że całe to spotkanie skończy się szybciej, niż właściwie się zaczęło. Nie podsłuchiwał rozmowy, więc nie miał pojęcia o czym Jolene rozmawiała. Musiał więc uwierzyć jej na słowo, że to "praca" ją odciągnęła, choć chyba nikogo nie zdziwi, że nie poczuł się przekonany, biorąc pod uwagę jej stan oraz porę, o której otrzymała telefon. Jednocześnie nie poczuwał się do podważania tej informacji. Nie zostało mu nic innego niż przełknąć to drobne... niepowodzenie, którego smak był tym bardziej gorzki, że niewiele doświadczał ich w życiu. Odprowadził dziewczynę wzrokiem, samemu pozostając jeszcze na dachu, aż wreszcie dał za wygraną i również go opuścił, kierując się do swojego mieszkania.
/zt
@Jolene Earnshaw