Przed rejestracją zapoznaj się z Przewodnikiem.
suma punktów doświadczenia
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
Dla użytkownika
suma punktów doświadczenia
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
klasa startów
|
|
15
|
|
|
401
|
|
|
112
|
|
|
101
|
|
|
63
|
nagrody za zawody
Wypuszczony na niedużą, trawiastą kwaterę, nie wiedział co ze sobą zrobić. Swoim zwyczajem zastygł w miejscu i nieobecnym wzrokiem wpatrywał się w dal, bardziej przypominając posąg, niż żywe zwierzę. Miał w głowie prawdziwy mętlik. Przyzwyczaił się do swojej nowej, szwedzkiej rzeczywistości, i choć jej nie zaakceptował, to powrotna podróż do Anglii mocno się na nim odbiła. Z całego serca nienawidził zmian, a te, jak na złość, były w jego życiu nad wyraz częste. Nie wiedział czego się spodziewać po nowym rozdziale swojego życia. Może gdyby ujrzał choć jedną znajomą twarz, czy nawet pysk, to byłoby inaczej. Poczułby się bardziej swojo, bo póki co kompletnie zamykał się na otaczający go świat. Z typową dla siebie apatią obserwował ludzi i konie mijających ogrodzenie, ale nie reagował na żadne zachęty bardziej niż strzyżeniem uszu. Nie byli warci jego uwagi. Ktoś, kto go nie znał, mógłby być nawet zaniepokojony zachowaniem ogiera, ale tak naprawdę nie odbiegało ono od normy. Czuł się i wyglądał dobrze, choć przy ciele okrytym derką i grzywie zawiniętej w ochraniacze łatwo byłoby zatuszować jakieś problemy. Wszystko jednak wskazywało na to, że zarówno podczas swojej zagranicznej przygody, jak i podróży do domu, nie spadł mu włos z grzywy. Gdyby go zapytać o zdanie, pewnie miałby co innego do powiedzenia na ten temat, ale niestety - nie było sposobu by o tym opowiedzieć. Choćby dlatego, że nie miał się do kogo "odezwać".
@Sergei Chernienko
Podstawowe
Osobowość
Za fabuły
Eventy
suma punktów doświadczenia
|
|
39
|
|
|
45
|
|
|
29
|
|
|
0
|
|
|
0
|
|
|
31
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
Sprowadzenie z powrotem Sleepwalkera było trudnym zadaniem, wymagającym długotrwałych rozmów zarówno z właścicielem Orchard Stable jak i nową zawodniczką fryzyjczyka. Kosztowało go to sporo nerwów, pieniędzy i wymuszało zaangażowanie wielu znajomości, ale ostatecznie dopiął swego. Kary ogier wrócił do stajni, a Serg ponownie dostał go pod swoje skrzydła. Teraz tylko powinien ponownie wkraść się w łaski dresażysty, a to nigdy nie było łatwym zadaniem. Miał jednak na to czas i nie odczuwał specjalnego parcia na szybkie ponowne przekonanie ogiera do siebie.
Poza tym karosz zawsze miał swój oryginalny styl bycia i w sumie nawet Rus nie był pewny, jak ten zareaguje na jego obecność. Zignoruje, czy zacznie strzyc uszami? Na ten moment nie miało to większego znaczenia. Serg spokojnie pokonywał drogę prowadzącą do padoków, mając na ramieniu zarzuconą torbę z najpotrzebniejszymi rzeczami. Ogłowie, lonża, przybory do czyszczenia, marchewki i tyle. Dzisiaj chciał zobaczyć, w jakiej w ogóle formie znajduje się fryzyjczyk.
– Kopę lat, Sleepwalker – W końcu dotarł do ogiera i aż się cały rozpromienił na jego widok. – Pewnie jakbyś mógł, to teraz sporo byś mi nawrzucał i wcale ci się nie dziwię.
Rzeczy niedbale rzucił na ziemię i swobodnie przeszedł pod ogrodzeniem, zatrzymał się jednak w odległości kilku kroków od podopiecznego, chcąc mimo wszystko dać mu czas na reakcję. Nie zacmokał na razie ani razu, ciekawy tego, jakie podejście do sprawy będzie miał sam dresażysta. Jak było wcześniej wspomniane - nie spieszyło mu się, a chociaż nie było może wybitnie ciepło, to zimne temperatury jak dla niego minęły już dawno temu.
@Sleepwalker
Szukam brak danych.
Podstawowe
Osobowość
Za fabuły
Eventy
Dla użytkownika
Odznaki od publiczności
suma punktów doświadczenia
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
klasa startów
|
|
15
|
|
|
401
|
|
|
112
|
|
|
101
|
|
|
63
|
nagrody za zawody
@Sergei Chernienko
Podstawowe
Osobowość
Za fabuły
Eventy
suma punktów doświadczenia
|
|
39
|
|
|
45
|
|
|
29
|
|
|
0
|
|
|
0
|
|
|
31
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
– Zero presji, stary. No, może jeśli zajdzie nam to kilka godzin, to istnieje szansa, że się przeziębię, ale to tam jest mało istotne – Jedno było pewne, akurat w ciszy Serg niekoniecznie potrafił długo wytrwać. – Mam tylko nadzieję, że nie zepsuli ci w Szwecji gustu muzycznego.
Swoim zwyczajem plótł po prostu trzy po trzy. Może i dla niektórych jego decyzja, by usiąść na pastwisku była dość nierozsądna (raz, że pogoda, dwa, że jednak ogier), to on sam wyglądał na całkiem rozluźnionego. Jakby było mniej mokro, to prawdopodobnie po prostu by się położył, ale cóż, w dalszym ciągu była to końcówka zimy, a dopiero marny początek wiosny, więc nie mógł za wiele oczekiwać od warunków atmosferycznych. Zresztą w Anglii często bywało paskudnie, taką już specyfikę miał ten kraj.
Minuty leciały do przodu, a Rus wciąż pozostawał w tej samej pozycji, co najwyżej od czasu do czasu zaczynał coś mówić w stronę fryzyjczyka, ot tak, w celu zwrócenia na siebie uwagi, żeby ten przypadkiem o nim nie zapomniał. Nie oczekiwał od Sleepwalkera entuzjazmu, a co najwyżej pewnej dozy zainteresowania.
@Sleepwalker
Szukam brak danych.
Podstawowe
Osobowość
Za fabuły
Eventy
Dla użytkownika
Odznaki od publiczności
suma punktów doświadczenia
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
klasa startów
|
|
15
|
|
|
401
|
|
|
112
|
|
|
101
|
|
|
63
|
nagrody za zawody
Jeszcze przez parę długich minut stał w miejscu, patrząc w zupełnie inną stronę. O tym, że pamiętał o mężczyźnie, świadczyło tylko skierowane w jego kierunku ucho, które nasłuchiwało muzyki i niejako kontrolowało poczynania człowieka. Wreszcie jednak coś w nim pękło i nie mogąc dłużej ignorować Rusa, znowu zniżył łeb na wysokość jego twarzy i delikatnie trącił jego rękę. Nie domagał się głaskania, bardziej chodziło mu o okazanie jakichkolwiek emocji, które dotąd tłumił w sobie. Co prawda wciąż był daleki od okazania entuzjazmu, ale od czegoś trzeba było zacząć... W gruncie rzeczy nie był to też taki zły początek, bo mógł przecież go przegonić ze swojej kwatery, oczywiście nie za sprawą urazy, tylko zwykłego terytorializmu, bo choć w istocie miał powód, żeby się gniewać, to dalej był tylko koniem i nie patrzył na to w ten sam sposób.
@Sergei Chernienko
Podstawowe
Osobowość
Za fabuły
Eventy
suma punktów doświadczenia
|
|
39
|
|
|
45
|
|
|
29
|
|
|
0
|
|
|
0
|
|
|
31
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
Teraz jednak tylko lekko bujał głową w rytm muzyki, kompletnie nie przejmując się faktem, że zapewne musi wyglądać dość niecodziennie. Dla koni jego zachowanie i tak było postrzegane w kompletnie innych kryteriach, niż przez ludzi, społeczne konwenanse nie robiły na nich wrażenia, za to ogólna mowa ciała już jak najbardziej. I chociaż wiedza Rusa w tym temacie była dość szeroka (chociażby za sprawą jego byłego partnera), to w dalszym ciągu często robił jednak rzeczy po swojemu albo po prostu coś od siebie dodawał.
Jednak cierpliwość, która w przypadku relacji z innymi ludźmi była mu kompletnie obca, w przypadku koni z pewnością popłacała. Rus pozwolił, by kącik warg uniósł się delikatnie, gdy Sleepwalker zdecydował się okazać mu odrobinę zainteresowania. Dobrze pamiętał, że fryzyjczyk nie był wulkanem emocji, dlatego chociaż rozpierały go chęci, by od razu zareagować z pełnym entuzjazmem, to jednocześnie nie chciał zniechęcić ogiera do dalszej interakcji.
Dłoń więc jedynie położył na czole wierzchowca, pozwalając sobie cieszyć tym drobnym kontaktem. Nie drapał go, a pozwolił tej odrobinie energii przepłynąć przez nich, jakkolwiek ezoterycznie to nie brzmiało. Jeśli ogier cofnął się, to nie podążał za nim, chcąc dać mu poczucie, że sam może zdecydować, czy chce znajdywać się w przestrzeni Rusa, czy jednak nie ma już na to ochoty.
Przez jeszcze jakiś czas Serg siedział, pozwalając po prostu fryzyjczykowi przyzwyczaić się do swojej obecności, po czym powoli się podniósł i otrzepał. Stanął bokiem do Sleepa, na razie dalej głównie go obserwując i od czasu do czasu plotąc bzdury w jego stronę. W gruncie rzeczy fryzyjczyk był jednym z najniższych dosiadanych przez niego koni w trakcie kariery, bo Serg w ostateczności rzadko kiedy schodził koni mierzących poniżej 170 centymetrów, ale też dresażysta był siłą rzeczy mocniejszej budowy. Po kolejnej zmianie piosenki (borze szumiący dzięki ci za spotify) zacmokał cicho, chcąc zobaczyć, na ile karosz będzie zainteresowany dalszym kontaktem.
@Sleepwalker
Szukam brak danych.
Podstawowe
Osobowość
Za fabuły
Eventy
Dla użytkownika
Odznaki od publiczności
suma punktów doświadczenia
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
klasa startów
|
|
15
|
|
|
401
|
|
|
112
|
|
|
101
|
|
|
63
|
nagrody za zawody
Po chwili namysłu łagodnym ruchem podniósł łeb i tym samym zerwał kontakt z dłonią Sergeia, choć jego samego nie miał zamiaru tak prędko opuścić. Zaczął się paść tuż obok, skubać zębami trawę, która ledwie odrosła od ziemi, zbyt wydeptana przez inne konie by mieć szansę na to, żeby odżyć. Nie była nawet smaczna, ale przestrzeń, na której się znajdowali, była tak skrajnie nieatrakcyjna, że nawet nie próbował wybrzydzać. Niestety nie mógł zagadnąć Sergeia, spytać się go, jak spędził te parę lat, kiedy się nie widzieli. Mógł mu tylko udzielić swojego milczącego towarzystwa, ale Rosjaninowi chyba to nie przeszkadzało, sądząc po tym, że w pewnym momencie zaczął rozmawiać sam ze sobą, jak przynajmniej mógłby pomyśleć ktoś patrzący z boku.
Obejrzał się na niego, gdy wstał z ziemi i pozostał już z łbem w górze. Może i był dużo niższy, ale dzięki długiej, umięśnionej i wysoko osadzonej szyi, w sposób charakterystyczny dla rasy, zacierał to wrażenie ilekroć stawał wyprostowany, jak teraz. Już od dawien dawna nie było tak, że ktoś do niego przyszedł i kompletnie niczego nie chciał, więc spoglądał na Sergeia wyczekująco, może trochę podejrzliwie, samemu nie potrafiąc zainicjować kontaktu w wystarczającym stopniu, ani tym bardziej prosić się o uwagę, co byłoby co najmniej uwłaczające. W reakcji na cmokanie wyciągnął jednak łeb w stronę mężczyzny, tym razem nie zbywając jego prób nawiązania kontaktu.
@Sergei Chernienko
Podstawowe
Osobowość
Za fabuły
Eventy
suma punktów doświadczenia
|
|
39
|
|
|
45
|
|
|
29
|
|
|
0
|
|
|
0
|
|
|
31
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
Obcowanie z karoszem sprawiało mu jednak szczególną radość, może dlatego, że miał szansę naprawić to, co jednak popsuł. W końcu wielkimi krokami zbliżała (a może już rozwijała się) wiosna, czas zmiany, nowych początków, rozkwitu i innych podniosłych rzeczy, które Rus przeważnie miał tam, gdzie słońce nie dochodzi. Nie zaprzeczał, że przesilenie potrafiło wpływać na nastrój, ale każdy moment był dobry, by zacząć coś poprawiać w swoim życiu. A on planował poprawić swoje relacje ze Sleepwalkerem i tym razem zostać przy nim do samego końca. Było to ambitne założenie, ale Serg potrafił być uparty jak wół, gdy mu na czymś zależało.
A ponowny start mieli nie najgorszy, nawet jeśli poboczni obserwatorzy mogliby stwierdzić, że nie dzieje się tutaj nic nadzwyczajnego. Natomiast Rus zauważał drobne komunikaty, które przesyłał mu fryzyjczyk i chociaż zapewne nie zawsze potrafił odpowiedzieć na nie prawidłowo, to jednocześnie też nie zaprzepaszczał wszystkiego po całości. A przynajmniej tak mu się wydawało, skoro Sleepwalker wciąż zgadzał się na towarzystwo zawodnika wokół siebie.
Gdy tylko dresażysta wyciągnął pysk, Serg zaczepnie połaskotał go po chrapach. No dobra, może odrobinę się teraz zgrywał, chociaż ten typ komunikacji niewerbalnej mógł być odbierany dwojako. Zbliżył się jednak o kolejny krok do fryzyjczyka, by poprawić derkę na jego kłębie. Wsunął na moment palce pod grzywę, czując ciepło bijące od szyi ogiera, grzejące jego chłodne dłonie.
– Mało zielony ten padok, nie sądzisz? – Położył dłoń na grzbiecie karosza i na tym na razie poprzestał, nie drapał go, ani nie przesuwał jej nigdzie. – Może zanim skoczymy się nieco rozruszać, to poszukamy, gdzie po drodze znalazłoby się nieco więcej trawy?
Odstąpił, nie chcąc też nadwyrężać zaufania Sleepwalkera, z planem, by udać się po szczotki i przetrzeć mu nieco pysk i nogi, zanim ruszą dalej. Natomiast jego uwagę nagle przykuł żółty motyl, zapewne cytrynek, który zapewne zabłąkał się po okolicy po wybudzeniu się ze snu zimowego. Serg przez chwilę śledził go wzrokiem, aż zobaczył, że ten przysiada na stokrotce znajdującej się dosłownie przy ogrodzeniu, od jego zewnętrznej strony.
S t o k r o t c e. Proszę, proszę, kwiat świadczący o tym, że faktycznie wiosna postanowiła zbudzić się do życia. Białe, lekko różowiejące się płatki były lekko przyklapnięte przez wilgoć, ale roślina dzielnie trzymała się w pionie, najwyraźniej rzucając wyzwanie wszystkim koniom, które przewijały się przez pastwisko. Serg z wrażenia aż postanowił cyknąć jej zdjęcie, a może jak się postara, to nawet nie spłoszy motyla. Nie bardzo wiedział, komu miałby pokazywać taką fotkę, ale może Luczek doceni jego artystyczne zapędy... bo Randolpha to co najwyżej wpędzi w konsternację.
Rus wyjął telefon i bardzo powoli rozpoczął proces skradania się, co zapewne z perspektywy Sleepwalkera było co najmniej dziwaczne, ale raczej powinien być przyzwyczajony do nietypowych zachowań mężczyzny. Serg kucnął w pewnej odległości od ogrodzenia, motyl zatrzepotał płochliwie skrzydłami, ale postanowił pozostać jednak na stokrotce, a w dodatku na chwilę nawet słońce przebiło się przez chmury, nadając całości iście wiosennego klimatu.
Zawodnik odblokował szybkim ruchem ekran, wybrał opcje aparatu i przez chwilę wyraźnie dumał nad ustawieniami ostrości, aż w końcu przez przypadek strzelił zdjęcie z fleshem, co szybko poprawił. No i proszę bardzo, wiosenne zdjęcie biało-różowej stokrotki o zielonej łodyżce i z motylkiem w pakiecie gotowe. Teraz tylko szybka edycja efektów i voila - wszystko było gotowe do wysłania.
Zadowolony z siebie Rus wstał, coś mu strzyknęło gdzieś w plecach, ale całkowicie to zignorował. Sięgnął w końcu po szczotkę, przy okazji płosząc motyla i ponownie obrócił się w stronę fryzyjczyka, niemalże zgrywając się ruchem z rytmem lecącego w tle alternatywnego rocka. To dopiero wiosenna playlista.
Zbliżył się kilka korków, zatrzymał i wyciągnął szczotkę do przodu, by ogier mógł ją totalnie zignorować, bądź zainteresować się z powodu różnych zapachów. W dalszym ciągu niespecjalnie mu się spieszyło, chociaż w zamian za kilka chwil ze słońcem zaczęły spadać krople deszczu, tworząc delikatną mżawkę. Miał tylko nadzieję, że było to przejściowe, bo inaczej nici z polowania na miejsce z lepszą trawą razem ze Sleepwalkerem.
@Sleepwalker
Szukam brak danych.
Podstawowe
Osobowość
Za fabuły
Eventy
Dla użytkownika
Odznaki od publiczności
suma punktów doświadczenia
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
klasa startów
|
|
15
|
|
|
401
|
|
|
112
|
|
|
101
|
|
|
63
|
nagrody za zawody
Widząc, jak mężczyzna skrada się w stronę obiektu, którego z tej pozycji Sleepwalker nie był w stanie zidentyfikować, znowu cofnął jedno z uszu. Zachowania Sergeia były dla niego czasem zagadką nie do rozwiązania, co nie przeszkadzało mu w prowadzeniu starannych obserwacji. Wkrótce rozwiązanie nadeszło samo, bo widząc telefon w rękach mężczyzny, wiedział już, że to tylko jakaś ludzka, niepojęta fascynacja, zbyt abstrakcyjna, żeby mógł ją pojąć swoim rozumem, ale też wybitnie nieinteresująca w jego mniemaniu. Ponownie schylił się więc do trawy, którą dalej skubał bez przekonania, nie wiedząc, że jego przyjaciel zamierzał to zmienić. Przestał dopiero, gdy mężczyzna znowu wstał na nogi i podszedł ze szczotką w ręku, która na chwilę przyciągnęła uwagę ogiera. Jednak od razu, gdy rozpoznał przedmiot w rękach Rusa, stracił nim zainteresowanie. Ot, szczotka, taka sama jak wiele innych, które już widział. Zapewne miał zaraz poczuć ją na skórze, choć akurat z czyszczenia łba nie miał być szczególnie zadowolony, bo nie był to szczyt przyjemności, w przeciwieństwie do drobnych kropelek deszczu, które zaczęły spadać z nieba, momentalnie podkręcając zapachy, o czym Sleepwalker zapewne przekonał się znacznie szybciej niż Sergei.
@Sergei Chernienko
Podstawowe
Osobowość
Za fabuły
Eventy
suma punktów doświadczenia
|
|
39
|
|
|
45
|
|
|
29
|
|
|
0
|
|
|
0
|
|
|
31
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
– No dobra, kolego, to lecimy na krótki spacer – rzucił, poprawiając jeszcze jego grzywkę na czole.
Ruszył do przodu, i otworzył bramkę, by móc wyjść z karym poza teren padoku. Kierował się tam, gdzie widział najwięcej trawy, ale jeśli fryzyjczykowi po drodze przypasowało inne miejsce, to nie zamierzał go ciągać w tą i z powrotem. Planował jeszcze zrobić z nim dzisiaj lekki rozruch, ale nigdzie im się nie spieszyło i na kryty lonżownik albo biegalnię mogli się udać, jak już zacznie konkretnie padać. Teraz wolał, by ten trochę nacieszył się tym wyjściem, a sam w międzyczasie poprawiał mu warkoczyki. Chociaż Serg był impulsywny i poszukiwał ciągle różnych doznań, to potrafił cieszyć się chwilą. Paradoksalnie konie zawsze w pewien magiczny sposób go wyciszały i chociaż ekstrawertyczny, luźny, przede wszystkim nonszalancki charakter Rusa odbijał się na jego prezencji, to jednak nie przeszkadzał mu w rozwijaniu kariery jako zawodnik. Miał swoje własne podejście, które całkiem dobrze się sprawdzało i jeździectwo prawdopodobnie było jedyną rzeczą (pasją, czy jakkolwiek inaczej to nazwać), w której potencjalnie był w stanie wysłuchać wskazówek kogoś innego. Nie wszystkich oczywiście, ale wciąż był to wynik znacznie lepszy niż w innych dziedzinach jego życia.
– I co, tutaj trochę lepiej, partnerze? – zapytał luźno końskiego towarzysza, odpowiedź raczej wyciągając ze sposobu, w jaki ten się zachowywał.
@Sleepwalker
Szukam brak danych.
Podstawowe
Osobowość
Za fabuły
Eventy
Dla użytkownika
Odznaki od publiczności
suma punktów doświadczenia
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
klasa startów
|
|
15
|
|
|
401
|
|
|
112
|
|
|
101
|
|
|
63
|
nagrody za zawody
Opuścił niewielki padok w towarzystwie Sergeia, nie próbując przecisnąć się przez wyjście pierwszym. Także podczas spaceru nie wychylał się poza ramię mężczyzny, krocząc równo z nim i kompletnie nie zwracając uwagi na to, co działo się dookoła. Mimo tego, że przez ostatnie lata trafiał w przeróżne ręce, jego zachowanie nie uległo większej zmianie. Wciąż mogłoby prowadzić go choćby dziecko, a on trzymałby emocje na wodzy, nie pozwalając by komukolwiek stała się krzywda.
Po dojściu do trawy zastygł w bezruchu i przez dłuższą chwilę nawet nie spoglądał w kierunku zielonki, zupełnie jakby na coś czekał. Dopiero gdy nabrał przekonania, że Sergei rzeczywiście nie ma nic przeciw temu, żeby schylił się do trawy i że przyszli tu właśnie po to, zajął się jej skubaniem, czy też może rwaniem całym pyskiem, bo była znacznie wyższa i bujniejsza niż na tej nędznej kwaterze. Zdawał się doceniać ten gest, bo choć łasuchem nigdy nie był, to jednak trawie nigdy nie mówił nie.
@Sergei Chernienko
Podstawowe
Osobowość
Za fabuły
Eventy
suma punktów doświadczenia
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
klasa startów
|
|
6
|
|
|
21
|
|
|
25
|
|
|
20
|
|
|
5
|
nagrody za zawody
Po porannym wypuszczeniu na padok, kasztan był jeszcze bardziej nakręcony niż zwykle. Przez pierwsze dni miał wychodzić na dwór sam, żeby zapoznać się z innymi końmi z bezpiecznej odległości. Dopiero później miano mu znaleźć jednego czy dwóch kumpli, a potem ewentualnie wypuścić do większego stada na pastwisko. Winnie jednak nie chciał czekać, a oddzielenie od innych koni bardzo go niepokoiło i frustrowało. Zamiast się relaksować, biegał wzdłuż ogrodzenia i rżał. Nikt jednak nie podejrzewał, że wałachowi w pewnym momencie przyjdzie do głowy opuścić padok. Nagle zaczął się przymierzać do przeskoczenia ogrodzenia, co wyglądało tak, że parę razy zbliżał się do niego galopem i gwałtownie hamował przed. W końcu jednak się odważył i skoczył, nieco pokracznie, za to skutecznie. Z zadartym u nasady ogonem zrobił rundę honorową kłusem w postaci większej wolty, po czym jakby nigdy nic zbliżył się do ogrodzenia, za którym było kilka koni i zaczął z zadowoleniem skubać trawę.
@Harper Pearson
Podstawowe
Osobowość
Za fabuły
suma punktów doświadczenia
|
|
16
|
|
|
44
|
|
|
3
|
|
|
|
|
|
|
|
|
43
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
Harper od dawna już marzyła o kupnie konia, ale jakoś wcale nie rozglądała się zbyt aktywnie za wierzchowcami na sprzedaż. Nie chodziło nawet o kwestię finansów, bo wcześniej odkładała na samochód, i to odkładała z bardzo dobrymi skutkami, ponieważ jej tryb życia zdecydowanie nie był rozrzutny, tylko przeciwnie — naprawdę skromny. Samochód dostała jednak od rodziców, więc nagle te odłożone przez nią środki mogły zmienić swoje docelowe przeznaczenie, a wtedy wizja posiadania własnego podopiecznego przybliżyła się do niej o kilka większych kroków… tylko Pearson wciąż nie była pewna, czy to dobry pomysł. Jej życie układało się dziwnie i chyba po prostu obawiała się, że wzięcie pełnej odpowiedzialności za żywe zwierzę może ją przerosnąć. Mimo to przeglądała raz na jakiś czas strony z ogłoszeniami, mówiąc sobie, że to po to, by zwyczajnie „orientować się w temacie”…
Aż trafiła na to jedno ogłoszenie i dosłownie z miejsca się zakochała.
Starała się zachować zdrowy rozsądek, ale później wszystko potoczyło się jakby samo, i tak oto poprzedniego dnia Winnie the Pooh pojawił się w Orchardzie, oficjalnie stając się częścią jej świata. Szczęśliwsza była chyba tylko wtedy, kiedy zaręczyła się ze Spencerem… no ale to stare dzieje i przede wszystkim nieaktualne. Teraz miała nową miłość — był nią właśnie piękny, przeuroczy kasztan. Jej Winnie. To jeszcze nadal brzmiało dla niej jakoś tak abstrakcyjnie, że miała swojego własnego konia, bo sprawa wciąż była mocno świeża, choć przecież trochę czasu też zdążyło już minąć, odkąd pojechała na pierwszą jazdę próbną.
Nie chciała być nadgorliwą właścicielką, ale w stajni i tak zwykle przebywała albo połowę, albo w ogóle większość dnia — i jak na razie nie umiała sobie odmówić zaglądania do wałacha w niemal każdej wolnej chwili. Miała nadzieję być przy jego pierwszym wypuszczaniu na padok, ale akurat wtedy siedziała na grzbiecie innego konia, którego trzeba było pojeździć, więc w kierunku pastwiska udała się dopiero po oporządzeniu tego kopytnego.
Jakież było jej dziwienie, kiedy z daleka dostrzegła, że kasztan stoi poza ogrodzeniem. Myślała najpierw, że może tylko się jej wydaje, ale i tak przyspieszyła kroku, po drodze upewniając się, że w kieszeni kurtki ma jakieś awaryjne smaczki. Będąc już bliżej, zwolniła, bo nie chciała go przecież spłoszyć i sprowokować do zerwania się galopem czy choćby kłusem, skoro — jak się okazało — jednak rzeczywiście był luzem.
— Winnieee, heej — odezwała się spokojnym, miło brzmiącym głosem, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę, gdy podchodziła do niego nieco od boku. — Co ty tutaj robisz? Nie podobało ci się na pastwisku? — zapytała ciepło, licząc, że koń nie odejdzie, tylko zostanie w miejscu. Zbliżając się, wyciągnęła w jego stronę otwartą dłoń, a na niej leżał przygotowany smaczek, tak na zachętę — bo zdecydowanie wolała, aby Puchatek do niej podszedł (albo przynajmniej się nie ruszył) i tym samym dał się od razu „złapać”, niż gdyby postanowił się oddalić.
@Winnie the Pooh
Podstawowe
Osobowość
Likes & dislikes
Za fabuły
Eventy
Dla użytkownika
Odznaki od publiczności
suma punktów doświadczenia
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
klasa startów
|
|
6
|
|
|
21
|
|
|
25
|
|
|
20
|
|
|
5
|
nagrody za zawody
W pewnym momencie Harper znalazła się na tyle blisko, że trudno było mu ją dłużej ignorować. Poderwał wówczas łeb do góry, zwracając go w kierunku kobiety i głośno wypuścił powietrze przez nozdrza. W swojej głowie dokonywał teraz szybkiej kalkulacji - rozważał, czy lepiej będzie mu podejść, czy może jednak się oddalić. Poniekąd zdawał sobie sprawę z tego, że robi coś nie do końca legalnego, co zapewne zostanie mu zaraz ukrócone, a że nie miał na to ochoty, to jednak minimalnie bardziej skłaniał się ku drugiej opcji... Z drugiej strony widział na dłoni Harper smakołyk, który również był zachęcający do tego stopnia, że nawet wyciągnął w jej stronę łeb. Wtedy jednak usłyszał jakiś hałas, który sprawił, że konie z sąsiedniego padoku się spłoszyły i ruszyły kłusem. Puchatek nie pozostał na to obojętny i wzdrygnąwszy się, z zadartą kitą, oglądając się na boki, odkłusował jeszcze kawałek dalej. Było to średnio bezpieczne, ale Harper niewiele mogła na to poradzić. Pozostało jej tylko liczyć na szczęście i na to, że kolejnym razem uda jej się podejść bez przeganiania wałacha jeszcze dalej.
@Harper Pearson
Podstawowe
Osobowość
Za fabuły
suma punktów doświadczenia
|
|
16
|
|
|
44
|
|
|
3
|
|
|
|
|
|
|
|
|
43
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
Harper oczywiście nie łudziła się, że w chwili sfinalizowania zakupu kasztana coś w jego głowie magicznie przeskoczy i od tego czasu Winnie będzie ją postrzegał jako swojego specjalnego człowieka. Co prawda gdzieś tam głęboko w środku miała w sobie coś z małej dziewczynki, która naiwnie liczyła na to, że jej podopieczny polubił ją w momencie, w którym pierwszy raz ją zobaczył, oraz że w tym samym momencie również się do niej przywiązał, a wobec tego nie będzie jej traktować jako kogoś obcego… Jednak miała świadomość, że to bezsensowna wiara, w którą mogłaby wpaść właśnie mała, jeszcze głupiutka dziewczynka, patrząca na świat przez pryzmat nierealistycznych, wręcz bajkowych wyobrażeń.
Miała więc nadzieję, że zachęci Puchatka do pozostania w miejscu (a może i do podejścia do niej) głównie tym, że miała w dłoni smaczka, zaprezentowanego wystarczająco wcześniej przed jej zbliżeniem się. Nie pokładała ufności w więzi, która — patrząc obiektywnie — nie miała kiedy się zawiązać; co prawda wałach miał w jej odczuciu bardzo miłe, towarzyskie usposobienie, aczkolwiek brała poprawkę na to, że ono nie musiało wychodzić na wierzch zawsze i w każdych warunkach — a w tych warunkach, czyli w zupełnie nowym otoczeniu i towarzystwie, jak najbardziej mogła przez niego przemawiać nieufność albo coś tego typu. A zatem: widziała, że Winnie wcześniej subtelnie się oddalał, jakby chciał opóźnić jej dotarcie do niego, ale kiedy znalazła się już prawie obok, a on zadarł łeb do góry i nawet wyciągnął go nieznacznie w stronę jej ręki, i tak pomyślała, że może uda się go złapać bez problemów…
Nie, nie mogło pójść gładko. Kiedy skądś rozległ się bliżej nieokreślony hałas i konie na padoku się od niego spłoszyły, Harper zabiło mocniej serce ze stresu, a jej natychmiastowa obawa stała się faktem, bo kasztan także zerwał się z miejsca kłusem. Ona pozostała za to niczym zmrożona w dotychczasowej pozycji, nie chcąc jakimś gwałtownym ruchem (czy może raczej: odruchem ruszenia w pogoń za Puchatkiem) wywołać w nim jakiejś większej paniki i myśli, że faktycznie należy uciekać. Dopiero gdy kasztan już nieco się oddalił, poszła za nim, wybierając ponownie drogę troszkę naokoło, tak aby podejść go bardziej od boku czy nawet od przodu, jak już gdzieś się zatrzymał. To, że był luzem na otwartej przestrzeni, sprawiało, że blondynka automatycznie martwiła się możliwym, niezbyt bezpiecznym rozwojem sytuacji, aczkolwiek starała się zachować spokój, żeby nie przelać swojego zdenerwowania na wałacha, do którego właśnie od nowa się zbliżała.
— Może jednak miałbyś ochotę poskubać trawę na pastwisku? To by była dla wszystkich najlepsze opcja, naprawdę… — przemówiła do niego znów miłym, ciepłym tonem, znów wyciągając do niego dłoń ze smakołykiem. Tym razem przystanęła na kilka sekund zanim wkroczyła w jego najbliższą przestrzeń, by ostatecznie po tej małej przerwie postąpić ostrożnie trzy czy cztery dzielące ich kroki, w duchu prosząc, by nie wydarzyło się już nic niepokojącego, a jego wewnętrzny łasuch wygrał z wolnym duchem.
@Winnie the Pooh
Podstawowe
Osobowość
Likes & dislikes
Za fabuły
Eventy
Dla użytkownika
Odznaki od publiczności
suma punktów doświadczenia
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
klasa startów
|
|
6
|
|
|
21
|
|
|
25
|
|
|
20
|
|
|
5
|
nagrody za zawody
Zatrzymał się kilkanaście metrów dalej, głośno furkocząc i bystrze rozglądając się na boki. Wciąż był pobudzony i gotów na to, by w każdej chwili znowu się spłoszyć i ratować ucieczką. Jednocześnie był głodny, więc szybkim, nerwowym ruchem schylił się do trawy i skubnął parę źdźbeł. Jednym uchem odnotował, że Harper znowu znalazła się w pobliżu, więc - jak na złość - znowu oddalił się o parę kroków stępem. Kobieta jednak wciąż szła jego śladem, więc postanowił się przekonać, czego właściwie od niego chce. Przystanął i zwrócił się przodem do nowej właścicielki, po czym zaczął ją uważnie obserwować. Dość prędko zorientował się, że miała jedzenie w ręku, więc strzygąc uszami, wyciągnął lekko nos i zaczął niuchać w powietrzu. Nie minęła chwila, jak uległ pokusie i sam podszedł do Harper, żeby - przy odrobinie szczęścia - otrzymać to jedzonko, jakim go znęciła. A że przy okazji mogła go złapać za kantar i przytrzymać? Cóż, tego nie wziął pod uwagę, ale gdy poczuł chwyt, mimowolnie się wzdrygnął. Nie próbował się jednak oswobodzić. Równie szybko zapomniał o utraconej wolności, bo skupił się na rozkoszowaniu smakiem i sprawdzeniu, czy może liczyć na więcej łakoci. Te były dla niego dość ważne, a w tym przypadku okazywały się nawet wyjątkowo pomocne, bo nic innego na pewno nie skłoniłoby go w tym momencie do podejścia.
@Harper Pearson
Podstawowe
Osobowość
Za fabuły
suma punktów doświadczenia
|
|
16
|
|
|
44
|
|
|
3
|
|
|
|
|
|
|
|
|
43
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
Harper co prawda daleko było do niepoprawnej optymistki, jednak potrafiła doszukiwać się jaśniejszych stron nawet w niekorzystnych okolicznościach, co w stajni w ogóle przychodziło jej łatwiej niż w innych warunkach. Największym plusem w obecnej sytuacji było to, że aktualnie w okolicy nikt za bardzo się nie kręcił — a zatem raczej nikt nie miał wywołać jakiegoś dodatkowego zamieszania. Skoro wałach niebawem porzucił dalsze uciekanie i zatrzymał się, blondynka mogła na chwilę odetchnąć i liczyć na to, że drugi raz nic nie sprowokuje go do ponownego zerwania się z miejsca. Na moment zwątpiła, gdy wraz z jej przybliżaniem się, kasztan znów zaczął oddalać się krok za krokiem, ale kiedy przystanął, nieśmiały płomyk nadziei rozpalił się w niej na nowo.
Nie miała przy sobie żadnego uwiązu, lecz nie była zupełnie bezradna, skoro Puchatek miał na głowie kantar, czyli za coś dało się go złapać. Oczywiście miała na tyle rozsądku, żeby najpierw zachęcić go trzymanym w dłoni smaczkiem, a nie sięgać od razu do kantara. Jednak kiedy jej podopieczny zbliżył się do niej i wyciągnął pysia do jej jednej ręki, ona już trzymała tą drugą w pogotowiu, i w tym samym momencie, w którym koń sięgał po cukierka, jej wolna łapka ostrożnie i bez pośpiechu sięgnęła do jednego z pasków.
— Doobry kooń, właśnie tak... — pochwaliła go, troszkę zawczasu, bo chwilę później Winnie jakby się przestraszył, a jego wzdrygnięcie sprawiło, że Pearson już miała przed oczami wyobraźni, jak po tym wzdrygnięciu szarpie łbem i gwałtownie się wycofuje, żeby zwiać... ale na szczęście ta wizja się nie spełniła, więc blondynka mogła zaraz odetchnąć. — No zobacz, wszystko jest okej, już spokojnie — zapewniła kasztana, jednocześnie gładząc go delikatnie między chrapami. Nie chciała się jeszcze wyzbywać pozostałych smaczków, które znajdowały się w jej kieszeni, dlatego przy tym jego sprawdzaniu pozwoliła sobie żadnego następnego nie wyciągać. Za to zaraz zamieniła ze sobą ręce na kantarze, aby móc go pogłaskać i poklepać po szyi, po czym zamieniła je z powrotem, dzięki czemu mogła wygodnie pociągnąć go za sobą — rzecz jasna z wyczuciem, tak, żeby chciał za nią pójść (i w tym punkcie byłaby skłonna ponownie przekupić go smakołykiem).
Oczywiście planowała skierować się z nim do wejścia na padok, na którym powinien przebywać, i o ile nie stawiał oporu ani nie sprawiał innych kłopotów, właśnie tam go zaprowadziła. Jej plan był taki, żeby wpuścić go z powrotem za ogrodzenie i poobserwować jego zachowanie. A gdyby miał sprawiać mocno nerwowe wrażenie sam, bez innych koni... wtedy będzie musiała się martwić, co dalej.
@Winnie the Pooh
Podstawowe
Osobowość
Likes & dislikes
Za fabuły
Eventy
Dla użytkownika
Odznaki od publiczności
suma punktów doświadczenia
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
klasa startów
|
|
6
|
|
|
21
|
|
|
25
|
|
|
20
|
|
|
5
|
nagrody za zawody
W końcu jednak sobie odpuścił, co wiązało się też z tym, że Harper zmieniła chwyt na kantarze. Kontrolnie łypnął jeszcze ślepiem na jej dłoń, tą, która poklepała go po szyi, a gdy już stracił jakąkolwiek nadzieję na dalsze jedzenie, po prostu poszedł śladem właścicielki w wybranym przez nią kierunku. Nie przeszkadzał mu brak uwiązu, mimo iż ciągnięcie bezpośrednio za kantar wywierało nieco inny rodzaj nacisku na jego łeb, który mu się średnio podobał, nawet jeśli był delikatny. Bezproblemowo dotarł z Harper na padok, a także grzecznie na niego wszedł, tuż po tym jednak obracając się przodem i parkując przy samej bramce, zza której wyczekująco spoglądał na właścicielkę. Strzygł jednym uchem na boki, kontrolując zachowanie innych koni, ale jego uwaga była przede wszystkim skoncentrowana na kobiecie, przed którą najwyraźniej nie zamierzał prezentować nerwowych zachowań. Ani właściwie żadnych, bo chyba był przekonany, że zaraz gdzieś razem pójdą. Nie doskwierał mu brak towarzystwa koni, tylko towarzystwa jako takiego, więc Harper zdecydowanie mogła zaradzić temu sama. Może gdyby również weszła za bramkę, to byłby skłonny się zrelaksować i ponownie oddać skubaniu trawy, a tak póki co żył w delikatnej niepewności i napięciu, co wydarzy się za chwilę. Jedno było pewne - sam się nudził i niewątpliwie miał znaleźć sobie rozrywkę, jeśli zostanie postawiony przed taką koniecznością.
@Harper Pearson
Podstawowe
Osobowość
Za fabuły
suma punktów doświadczenia
|
|
16
|
|
|
44
|
|
|
3
|
|
|
|
|
|
|
|
|
43
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
Przyglądała się wałachowi w napięciu — była za niego odpowiedzialna i chociaż bardzo chciała być na tę odpowiedzialność gotowa, nie wiedziała, jak powinna się zachować. Mimo że w stajni bywała regularnie oraz robiła przy koniach względnie sporo od dłuższego już czasu, brakowało jej obycia z tymi niecodziennymi, trudnymi sytuacjami; brakowało jej obycia w podejmowaniu samodzielnych decyzji, których skutków w nietypowych, stresowych warunkach nie potrafiła przewidzieć. Teraz właśnie nie wiedziała: czego może się po nim spodziewać i jak w takim razie postępować wobec tej niewiadomej.
No więc patrzyli tak na siebie oboje, oboje wyczekując, co uczyni to drugie. Blondynka w pewnym momencie aż parsknęła — nerwowo i cicho — bo na swój sposób wydało jej się to wszystko jakoś absurdalnie zabawne.
— Co, piękny? — zagadnęła, bo wypełniające ciszę słowa odejmowały odrobinę z ciężkiej atmosfery, przynajmniej pozornie, a pozory były lepsze niż nic. Zaraz nabrała głębszy oddech i wypuściła powietrze przez usta, by następnie rozejrzeć się naokoło. Otoczenie jak na razie bez zmian. — Czekasz, aż pójdę, żeby znowu wyskoczyć? — Zwróciła spojrzenie z powrotem na kasztana i posłała mu bezradny uśmiech. Westchnęła raz jeszcze, a potem postąpiła te dwa kroki ku padokowej bramce, od której odsunęła się wcześniej, od razu po jej zamknięciu. Jeszcze na krótko się zawahała, ale ostatecznie przeszła przez nią „na drugą stronę” i tym samym znalazła się przy Puchatku.
Błękitne oczy Harper rozświetliły się nieco, gdy obdarzała podopiecznego kolejnym, już weselszym uśmiechem.
— Nudzisz się, hm? — Wyciągnęła do niego jedną rękę, celując w miejsce między klatką piersiową a łopatką, gdzie chciała go delikatnie pomiziać. Mogła go też pozaczepiać z wyczuciem o wargi, podbródek, nos czy przy ganaszach, jednak najpierw chciała ocenić, czy był jakimkolwiek zaczepianiem zainteresowany.
@Winnie the Pooh