Nawet nie próbowała go wypatrywać w wodzie, bo było za ciemno. Jedynie po ruchu wody, która odbijała księżyc, potrafiła stwierdzić jego położenie. Zresztą nie robiła teraz za zatroskanego rodzica, nie wątpiąc w to, że Tony nie zrobi sobie krzywdy nawet w prawie kompletnej ciemności. Sama tylko podniosła się do pozycji siedzącej, bo na leżąco przestało być jej wygodnie i trudniej było jej pić wino. Zdjęła nawet buty, które na piasku i tak bardziej przeszkadzały, zauważając, że piasek był już zupełnie zimny, mimo że słońce nie zaszło tak dawno.
Przez tych kilka minut pogrążyła się w myślach, zupełnie odcinając od świata, dopóki Tony nie zawołał jej z wody i ocknęła się z tego transu. Tak bardzo nie wierzyła w to zaproszenie, że aż obejrzała się za siebie, czy na pewno mówił do niej.

-
Zupełnie postradałeś zmysły? - Spytała, bo zdecydowanie nie powinien spodziewać się tego, że wejdzie z nim do wody teraz, skoro nawet w ciągu dnia przychodziło jej to z trudem. Nie było siły, którą wmówiłby jej, że woda wcale nie jest tak zimna. -
Nie ma mowy - pokiwała przecząco głową, nie zamierzając wygłupiać się tak jak on. Dużo lepiej czuła się na brzegu, gdzie mogła w spokoju pić wino, o ile tylko Tony dalej nie namawiał jej na wejście do wody.
Mijały jednak kolejne minuty, kiedy zaczęła czuć się samotnie na tym ręczniku. Coraz intensywniej rozważała dołączenie do Tonego, za czym pewnie stało wypite prawie dwa kieliszki wina. Jak na nią nie było to wiele, ale cały dzień spędzony w upale i niewielki apetyt nie wpływały dobrze na jej tolerancję alkoholu. Wodząc palcem po brzegu kieliszka, zastanawiała się nad tym, jak bardzo będzie tego żałować. -
A jebać - powiedziała w końcu sama do siebie, wychodząc z założenia, że nie będzie miała wielu takich okazji. Na odwagę jednak dokończyła treść swojego kieliszka i dolała jeszcze trochę, co też wypiła na raz jak zawodowa alkoholiczka.

Dopiero wtedy wstała i rozwiązała sukienkę, która razem z bielizną spadły z głuchym dźwiękiem obok jego ubrań.
Nie weszła do wody od razu. Już samo zamoczenie stóp było takim szokiem, że pożałowała wszystkich życiowych decyzji i z trudem powstrzymała ucieczkę przed tym. -
I po co ja to robię... - jęknęła, zduszając odruchowy krzyk, kiedy weszła po kolana, a włosy na karku jej stanęły dęba. -
Nienawidzę Cię - spojrzała na niego, jakby zmuszał ją do tego, choć przecież był niewinny.
@Anthony Wayford