Madeleine nie było od paru dni w domu. Była wówczas na wyjeździe w Liverpoolu, gdzie zatrzymała się u rodziców. Stamtąd pracowała przez ten okres u ojca w firmie, by brać udział w spotkaniach, w których chodziło o nawiązanie nowych wspólnych interesów. Szczegóły ich przebiegu nie były raczej dla nikogo interesujące, więc nie było co się nad tym rozdrabniać. Jej nieobecność w Eastbourne dobiegła właśnie końca i Madeleine wjeżdżała autem na posesję, by zaparkować go w tym miejscu co zawsze. Wysiadła z auta, by podejść do jego bagażnika, z którego to wyciągnęła swoją walizkę. Poprawiła swoją torebkę na ramieniu i zaczęła maszerować w stronę domu. Nie kontaktowała się tego dnia z Rex, większość dnia spędziła w drodze, gdzie nie przepadała za rozmowami telefonicznymi. Zdecydowanie lepiej było jej jechać w ciszy.
Madeleine ze swoim powrotem miała (bądź nie miała - zależnie od kontekstu) wyczucie. Już wcześniej zauważyła, że wychodził ktoś z domu, ale teraz dotarło do niej, że to był JAKIŚ MĘŻCZYZNA I TO JESZCZE WYGLĄDAJĄCY PODEJRZLIWIE. Nie zdążyła jednak niestety do niego podejść i go zaczepić, bo gdy zjawiła się przed wejściem do budynku, ten już dawno kroczył chodnikiem w oddali. Mimo wszystko na tyle mu się przyjrzała, że jeśli tylko kiedykolwiek pojawi się znowu, będzie go w stanie mniej więcej poznać. Chociażby po chodzie, kolorze włosów czy stylu ubioru. A teraz?
Musiała pilnie odnaleźć Rex i z nią
porozmawiać...
Drzwi nie otworzyła lekko i z szacunkiem do nich. Był to pewny chwyt za klamkę i ich pchnięcie. Czy Madeleine była niezadowolona? Owszem! Miała ku temu powody? Z jej perspektywy JESZCZE JAK.
Będąc już w środku, odłożyła walizkę na bok, torebkę rzuciła w pierwszym lepszy miejscu i udała się w kierunku Rex, która nawet sama poinformowała, gdzie się w ogóle znajduję.
-
JAKI KURWA WOLFIE? - spytała. Bez przywitania, bez "jak się masz", bez opowiedzenia jak minęła jej podróż, bo po co? Teraz liczyło się to, by rudowłosa wyjaśniła kim był ten zblondyniały menel, który jeszcze chwilę temu opuszczał ich mieszkanie! -
NO CHYBA NIE CHODZI CI O TEGO TYPKA, KTÓRY PRZED CHWILĄ OPUSZCZAŁ NASZ DOM?!
Czy dało się porozmawiać na ten temat na spokojnie? Owszem. Ale nie z Madeleine, która z mężczyznami nie miała nadal dobrych skojarzeń. Z tych względów do każdego nabierała podejrzliwości w dwustu procentach i już układała w sobie scenariusze, że facet, który tu był, miał złe intencje.
@Rex Marigold