Pytanie o psychiatryk skwitował tylko wzruszeniem ramion i stwierdzeniem, że cholera wie. Były Madeleine zdawał się być beznadziejnym przypadkiem, a przynajmniej w oczach Eloya, jednak nie chciał definitywnie wrzucać go do tego worka. Kto wie, może coś byłoby w stanie go zmienić.
Na przykład średniowieczne tortury.
-
Uważasz więc, że ja nim jestem? - Ton głosu miał raczej spokojny i zaciekawiony, dziwiąc się nieco, że Madeleine tak postrzegała takie sprawy. -
Nie chciałem cię urazić, a raczej doradzić, z własnego doświadczenia. Uważam, że to ważny temat i nie trzeba się tego wstydzić. Ale nie namawiam, chociaż mi bardzo to pomogło. - Wzruszył ramionami, nie chcąc prawić jej morałów - była w końcu dorosła i sama mogła (w końcu!) decydować o własnym życiu, do tego przecież nie byli jakimiś bliskimi przyjaciółmi, żeby jej tak z buciorami włazić i przekonywać do czegoś, czego może nie chciała. Mógł tylko liczyć na to, że jednak może przemyśli, albo porozmawia z kimś innym na ten temat, nawet jeśli tylko po to, żeby wyzbyć się tej przykrej opinii o osobach szukających pomocy.
-
Super. Przekażę mu w takim razie, a namiary już ci wysyłam. - Kilka kliknięć w telefonie później i kontakt znalazł się u Madeleine. -
Nic mi nie mów, albo fotowoltaika, albo jakieś ubezpieczenia, garnki czy inne pożyczki, mam wrażenie, że z każdym dniem wymyślają kolejne. - Dopijając swoją herbatę zaczął się zastanawiać, czy pomysły tym ludziom się kiedyś skończą, czy może rynek był nieskończenie wielki i niewyczerpany.
@Madeleine Choi