Trzeba nanieść poprawkę na jedną ważną rzecz. Chorwat stuprocentowym debilem nie był w tamtym momencie. Luigi nim był zawsze i wszędzie, tylko czasem nie ujawniał się tak wyraźnie, jak w innych dniach. Wtedy, kiedy nie odwalał frajerski akcji, miał debilizm w uśpieniu, ale tak czy owak, nieważne gdzie się chłopak zajmował i co robił, zawsze mu towarzyszył i uaktywnienie debilizmu w chwilowym stanie spoczynku był możliwy zawsze i wszędzie.
-
Jak jej powiesz, to owszem, może je urwać, ale nie powiesz… prawda? PRAWDA? PRAWDA, ŻE NIE POWIESZ? - spytał, a w jego głosie dało się usłyszeć ten błagalny ton, niczym jak zbitego dzieciaczka, które to rozwaliło ulubioną doniczkę swojej mamy. Liczył, że JJ okaże litość przyjacielowi i gdy problem zostanie zażegnany, to nie wygada się jego siostrze o tym, że brat nie sprostał w wyprowadzce psów na spacer. A jeśli będzie inaczej… cóż, Luigiemu wtedy na pewno pęknie serduszko i będzie biedny zdołowany, a Jay pewnie jeszcze tylko go dobije. Do niego naprawdę dotarło, że popełnił gafę i już był zdecydowany się poprawić na przyszłość. Naprawdę będzie sprawdzał dwa razy (a nawet i pięćdziesiąt razy!) czy obroże są dobrze założone na pieskach i będzie wychodził partiami po jednym piesku, a nie z trzema naraz. Słowo! Tylko niech JJ zlituje się i zachowa te całą akcję w tajemnicy!
Luigi dalej szukał i nawoływał uciekinierów, ale nie było to takie proste z Akyszem, który musiał wykonywać przystanek za przystankiem. bo przecież ten i tamten skrawek ziemi był tak bogaty w ciekawe zapaszki. Chorwat miał wrażenie, że teraz to piesek robi mu tym bardziej na przekór, w zamian za karę, że śmiał zgubić jego czworonożnych kompanów. On już wiedział, że to jego wina, naprawdę chciał się poprawić i to wszystko naprawić, więc niech kurde cały ten świat na ten moment się zlituje i da mu możliwość znalezienia zgub. Rozglądał się uważnie, wychodził nawet poza ścieżkę w parku, upewniając się, że wszystkie pobliskie krzaki były przeszukane w stu procentach, dzielnie znosząc wąchanie Akysza wszystkiego, co popadnie (a mógł go przekazać JJowi, ale oczywiście o tym nie pomyślał wcześniej). Nawet wpadł też na ten pomysł, by podpytać mijanych ludzi, czy nie widzieli puszczonego luzem goldenka i dalmatyńczyka ciągnącego za sobą smycz i była nawet pani co wskazała mu kierunek, w którym widziała truchtającego w pośpiechu Splita. Bez namysłu podążył we wskazanym kierunku, licząc że chociaż jednego z dwóch zgub zaraz to dostrzeże.
-
Idę, idę! - powiedział, gdy zlustrował JJa, który go to wcześniej zdążył nawoływać. -
Kurde nie tak szybko, wolniej! - powiedział to Akysza, który to postanowił, być szybszy o sekundy od Luigiego i podążyć za głosem wcześniej. Na szczęście Akysz był wzorowym pieskiem i nie ciągnął Luigiego na siłę, tylko dzielnie za nim czekał, aż dotarli ostatecznie na miejsce.
-
Jezusie, Split! - powiedział, gdy dostrzegł psa, którego to smycz wręcz przygwoździła do drzewa przez liczne sploty. Luigi przeszedł momentalnie do działania. Gdy JJ zajmował się przytrzymywaniem dalmatyńczyka, ten pochylił się i rozpoczął akcję rozplątywania łapek, która szła mu całkiem dobrze, choć miał to zadanie utrudnione, bo przecież Split nagle nie stanie w bezruchu jak posąg w muzeum. Ostatecznie akcja ratunkowa zakończyła się sukcesem i już Split trzymany był na smyczy przez Luigiego. Akysz również, tyle że Luigi postanowił jednak wyciągnąć rękę z jego smyczą stronę Jja. -
Trzymaj go, bo jeszcze jakimś cudem zaraz go magicznie zgubię i wtedy będzie podwójnie po mnie u Jay - przyznał niechętnie, bo to było równoznaczne z przyznaniem się do tego, jakim to się jest debilem, ale uznał, że już woli przyjąć na klatę swój debilizm, niż za jakiś czas jakimś cudem zgubić spokojnego pieska. Ale trzeba Luigiemu pogratulować, że nie udawał, że jest wszystko cacy i w ogóle git majones, tylko że odjebał dotychczas najgorszą akcję w swoim życiu.
A Luigi dla Splita powinien pomyśleć o jakimś szkoleniu, by chociaż pies zmądrzał, skoro dla właściciela było raczej za późno.
@JJ King