Luke może i zachowywał opanowanie i spokój w różnych takich gorących sytuacjach - co w większości przypadków zapewniało ich bezpieczne rozwiązanie - ale nie oznaczało to, że w takim razie nie obawiał się ich prowokowania. Chociaż obawiał to raczej nieodpowiednie słowo, bo przecież nie wsiadał na koński grzbiet od początku stresując się potencjalnymi momentami strachu i/lub buntu u wierzchowca, bo tak to na pewno nie wyglądało. Był jednak świadomy usposobienia swoich podopiecznych i w chwilach, kiedy działo się coś wywołującego w nich panikę, starał się działać w taki sposób, aby zapewnić zwierzęciu możliwość ochłonięcia oraz, w idealnym przypadku, odbudowania pewności siebie podczas danej jazdy, co całościowo miało się przekładać na upewnianie zaufania do niego jako jeźdźca. Rzecz jasna nie oczekiwał, że takim podejściem zmieni całkowicie reakcje trenowanych kopytnych, aczkolwiek był dobrej myśli jeśli chodzi o nadzieje na poprawę - nawet w takich beznadziejnych przypadkach, jaki prezentował Otello ze swoją emocjonalnością (w końcu robił się starszy, dojrzalszy, więc w sumie kto wie). W każdym razie z wdzięcznością przyjął przytaknięcie koleżanki na propozycję odetchnięcia w stępie. Po Jessie co prawda w żadnym razie nie spodziewał się, że naciskałaby na kontynuowanie od razu kłusa, niemniej i tak doceniał jej zrozumienie.
-
Spoko, ja czuję się, jakbym siedział na smoku - podłapał żart, choć przecież skąd miał wiedzieć, jakie to uczucie faktycznie siedzieć na smoku.
Jedno było pewne - właśnie tak sobie to uczucie wyobrażał: tykająca bomba niewyobrażalnej siły i energii pod nim, a on oddzielony od jej wybuchu cienką granicą, przed której przekroczeniem chronił go jedynie brak najdrobniejszego zachwiania. Mimo to nie ciążyła na nim jakakolwiek presja i zapewne dzięki temu udało się im w końcu jakoś przepracować całe tamto spięcie.
Rytmiczne anglezowanie w równowadze zakończyło się wraz z przejściem do stępa, które mężczyzna tradycyjnie przeprowadził z dbałością o odpowiednie przygotowanie oraz jak najsubtelniejsze wyegzekwowanie. W niższym chodzie bez zawahania pozwolił ogierowi wyciągnąć szyję na dłuższej wodzy, samemu jednak nie wyłączając się zupełnie w tryb odpoczynku i chillery. Nadal czuwał nad ruchem naprzód pracą dosiadu oraz delikatnym działaniem łydek, a jego postawa w siodle nie zapadła się - aczkolwiek zarówno wcześniej, jak i teraz, był rozluźniony.
-
No pewnie, jak najbardziej. Jak dla mnie może być naprawdę długi, bez zwalniania i zjeżdżania w pierwszą drogę w bok do stajni. Jeśli masz ochotę, to jechałbym dalej cały czas po tej ścieżce, ona potem nieco się zwęża i idzie lekko pod górkę, i tam najlepiej jest przejść do kłusa dopiero pa minięciu takiego powalonego, starego drzewa, bo niedługo później jest możliwe odbicie na Orchard. - Jego propozycja, choć podał ją w takiej dość szczegółowej postaci, po pierwsze nadal była jedynie propozycją - i jak najbardziej mogli się zdecydować na zwolnienie oraz zjechanie w kierunku "do domu" przy pierwszej możliwej okazji - a po drugie, zawierała ten dokładniejszy opis tylko po to, aby wszystko na pewno było klarowne. Wrens zapewne znała te okolice równie dobrze (albo może i lepiej, kto wie?) co on, więc to nie tak, że pokazywał jej coś nowego, a jedynie posługiwał się punktami orientacyjnymi dla jak najlepszego porozumienia.
Niezależnie od decyzji koleżanki, start pozostawał taki sam. Po dotarciu stępem do początku tej wspomnianej drogi skupił się na przygotowaniu ciemnogniadego do nadchodzącego galopu; nabrał miękko wodze na pewniejszy kontakt, podpierając tę zmianę pomocami aktywizującymi i prosząc o zaokrąglenie sylwetki, a niewiele później zachęcił go do zakłusowania impulsem od łydki. Spodziewał się zagalopowania lada chwila, wobec czego nawet nie zaczynał anglezować, półparadami dając Rohanowi znać, że zaraz nastąpi kolejne przejście. Właściwie nie obawiał się zasugerować mu wejścia w galop chwilkę przed Jess i Charlestonem, tak aby ogier nie musiał się stresować myślą o tym, że zostanie w tyle.
Kiedy para przed nimi także już galopowała, Sugarman w ślad za brunetką przeszedł do wyważonego półsiadu, przy tym nadal równomiernie obejmując boki konia łydkami i oferując elastyczny kontakt z ręką, który był skory nieco wydłużyć i zrobił to bardzo chętnie. Aktywizującym działaniem wskazywał ujeżdżeniowcowi może nieprzesadnie mocne, ale i tak śmiałe tempo, licząc na jego pozostanie we względnie okrągłych ramach. Poza subtelną pracą, którą wykonywał w kierunku tej okrągłości i energiczności galopu, nie narzucał mu nic innego, przynajmniej tak długo jak nie istniała taka konieczność - a tą stanowił dopiero zamiar zwolnienia do kłusa, czy to przed pierwszym rozdrożem, czy dopiero po pokonaniu naprawdę solidnego odcinka. W jednym i drugim przypadku blondyn postarał się o spokojne przygotowanie i przeprowadzenie przez przejście w dół, nie wstydząc się przemówić do Otella w ramach wspomożenia tegoż.
@Otello of Rohan @Jessica Wrens
so i run __ and hide and tear myself up
start again with a brand new name __ and eyes that see into
i__n__f__i__n__i__t__ y
nagroda za I msc. w rankingu: podwójne punkty doświadczenia za kolejny już tylko 1 trening