-
Och, czyli twierdzisz, że jestem stylowy? - Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, gdy zaczął się zastanawiać, ile razy będzie musiał zdenerwować Sparkle, żeby ta uznała, że ma sobie iść z jej domu. Stawiał na dziesięć, ewentualnie pięć przy dobrych wiatrach.
Skinął głową, podnosząc jedną dłoń, żeby przywitać z Luim, którego wczesna obecność wskazywała tylko na to, że chory musiał być i pewnie z domu o dwunastej wyszedł. Miał zamiar później zapytać o to Jay, jeżeli mu z głowy nie wypadnie. Pokiwał tylko głową na krótkie 'oprowadzenie' przez Sparkle po domu, śledząc wzrokiem miejsca, które wskazywała. Nie skomentował zbytnio jej propozycji rozłożenia kanapy, bo zwyczajnie raczej nie przewidywał spania. I to nie dlatego, że był szalonym imprezowiczem, co to będzie balować to wczesnego ranka, a bardziej przez bezsenność, która ostatnio coraz bardziej mu doskwierała i jakoś słabo widział, że miałby zasnąć. Plus zawsze zostawała opcja, że zdenerwuje gospodynię na tyle, że ta go po prostu wyrzuci i problem logistyki spania się sam rozwiąże.
-
Ja za drinka podziękuję, ale jak masz kawę, to poproszę. Albo sok jakiś czy coś. - Wzruszył lekko ramionami, bo nie miał jakiś szczególnych preferencji, po czym w końcu odstawił torbę z planszówkami obok reszty. Już miał pytać Sparkle, czy może jej w czymś nie pomóc (bo może droczyć się z nią lubił, ale jednak totalnym bucem nie był), kiedy do salonu wparowała spanielka, na co od razu ukucnął, gdy do niego podeszła. -
No cześć Ripley, co tam? - Obdarował ją mnóstwem głasków i drapań za uchem, uśmiechając się szeroko, gdy ta odwzajemniła się radosnym machaniem ogonkiem i próbami polizania go po twarzy. Jeżeli tak miała wyglądać cała impreza, to nagle zdecydowanie bardziej mu się podobało. Szczególnie że do tej pory ich trójka spędzała sylwestra właśnie otoczona ich psami, JJ cieszył się więc, że mimo zmiany miał chociaż taką małą namiastkę normalności.
@Sparkle Fisher @Luigi Martinović @Jay Blue Stilton