Treningi w towarzystwie innych koni zawsze były sporym problemem, jeśli chodziło o Salvatore. Oliver przekonał się już o tym nieraz, a ogierowi nie w głowie było zmienienie swojego zachowania. O wejściu na halę dał innym znać poprzez donośne rżenie, dodatkowo sprowokowane tym, że akurat minęła ich jakaś nieświadoma para. Powiedzieć, że był
pobudzony to w tym przypadku jakby nic nie powiedzieć. Wręcz go roznosiło od środka, więc nic dziwnego, że posłuszne stępowanie według wskazań Olivera nie było mu w smak. Ciężko mu przychodziło nawet skupienie się na nim, bo co rusz jego uwagę zwracał inny koń. Najtrudniej było, kiedy któraś para akurat oddawała skok, a siwy był o to niesamowicie zazdrosny. No bo jak to, ktoś już skakał, a on nie mógł?
Biorąc pod uwagę fakt, że mężczyzna nie oczekiwał od niego od początku wiele i pozwalał mu się rozglądać, to nie dochodziło między nimi do większych spięć. Braku aktywności mu się nie dało zarzucić, wręcz przeciwnie. Ogierowi ciężko było pozostać w stępie i co rusz próbował głosem zaczepiać jakieś inne konie - tylko głosem, bo pozostali jeźdźcy szybko zorientowali się, że nie warto się do nich zbliżać.

Salvatore szybko też się zorientował, że znajdowały się tutaj klacze, a to już w znacznej mierze odejmowano Oliemu jakikolwiek autorytet. Nieraz próbował poderwać głowę nerwowo, bo nie radził sobie ze swoimi emocjami. Nie zmieniał toru ruchu, ale to by było na tyle z pozytywów jego aktualnej pracy. Ciągle próbował przyspieszać i lekceważył swojego jeźdźca na rzecz wszystkiego innego, co działo się w hali.
@Oliver Pelerieux