-Serio?- Spytała, będąc lekko zbitą, z tropu. Mieszkała tutaj na tyle długo, aby nie odczuwać strachu, a wprost przeciwnie. Nie musiała zamykać drzwi. Nie musiała odczuwać strachu, ponieważ usłużni sąsiedzi zawsze byli obecni, a każda anomalia była raportowana. Tak jak Harper. Wiedziała, o jej przyjściu już w chwili gdy pojawiła się na osiedlu. Wszędobylski monitoring zadziałała, a będąc poinformowanym, kogo mają wypatrywać, dały znać, ze taka osoba właśnie przemyka w cieni niczym jakiś chory zboczeniec czy ktoś w tym rodzaju. Właśnie, za to Judy kochała swoich sąsiadów. Byli niezawodni, a zarazem nie zadawali zbędnych pytań. Ba nawet w pewien sposób dbali, o jej młodszą siostrę, a lokalny element dobrze wiedział, że nie może spaść jej włos, z głowy, ponieważ w innym wypadku ona Judy zrobi im z tyłka jesień, z dupy średniowiecza.
-Ok?- Odpowiedziała niepewnie. Wszystko, to było spowodowane faktem, iż po raz pierwszy gościła ją u siebie. Po raz pierwszy od wielu lat niebyłą sama w swoim własnym świecie, a wprost przeciwnie. Miała tutaj swoją siostrę. Jedyną osobę, jaką kochała na tyle, by mogła wtargnąć w jej życie, bez większego problemu. Osobę, jakiej wskazała kierunek w stronę tego, co kiedyś było kuchnią, a teraz? Teraz, to jedynie zapuszczona przestrzeń, w jakiej robiła jedynie kawę oraz mniej lub bardziej skomplikowane drinki. Przecież nigdy na dobrą sprawę jej nie używała. Nie umiała przecież gotować, a skoro żyła w 21 wieku, to korzystała z owego faktu, ile się tylko dało. Zamawiała jedzenie, czy też po nie wychodziła. Dziś jednak nie planowała takich ekscesów. Nie wiedziała przecież, co też jej siostra chciała zjeść. Nie znała jej mimo wielu lat spędzonych razem. Bez słowa wyciągnęła, z szafki jeden kieliszek oraz szklankę, jakie szybko umyłaby pozbyć się zalegającego kurzu i bez słowa podsunęła w stronę siostry, szurając po blacie. Bez słowa poczekała, aż szkło zostanie napełnione i prawie natychmiast, odruchowo wzięła szklankę, a na jej ustach zagościł nieznaczny uśmieszek. -Kuchnie już znasz...- Wyjaśniła, ruszając przed siebie w stronę salonu, jaki okazał się być zagraconym pomieszczeniem, w jakim 90% zajmowały, różnego sortuj obrazy, tryptyki, czy zamówienia, a ostatnie dziesięć procent stanowiło umeblowanie. Judy wykonała nieokreślony ruch dłonią i stwierdziła
-Salon. Miejsce bólu, nadziei i nieukończonych prac.- Ruszyła dalej, w stronę sypialni gdzie główny wątek stanowił nic innego jak prace bardziej intymne. Portrety osób naprawdę jej bliskich, czy tych, jakie wpłynęły na jej życie. Było ich mnóstwo, lecz na ścianie widniał tylko jednej tryptyk przedstawiający znajomą twarz. Twarz Haprer.
-Sypialnia. Miejsce, gdzie nic się nie dzieje przez wzgląd na moje nudne życie- Wyjaśniła beztrosko i ruszyła dalej, ku łazience gdzie zamiast prac na płótnach znalazło się coś innego. Obraz namalowany na ścianie. Wyglądał niczym szalejący wiatr na jakiejś wyspie skandynawskiej. Na kolejnej ścianie, tej gdzie znajdował się prysznic, znajdował się szkic nowej pracy, przedstawiający tajemniczą postać w kościele ora tą drugą. Niewyraźną. Bez słowa Judy ruszyła dalej w stronę wejścia, przez jakie musiała przejść jej siostra, a tam na ścianach można było ujrzeć obóz treningowy przypominający ten z Mulan czy innej bajki Disneya. -
Tyle- Wyjaśniła, z rozbrajającą szczerością, jaką szybko zamaskowała przytuleniem siostry. Tak, Judy miała gdzieś czy ta się wzdrygnie czy też nie. Potrzebowała bowiem jej bliskości. Pragnęła tulić tą kobietę, do siebie. Chciała poczuć jej ciepło. Musiała przecież wiedzieć, ze jest ona prawdziwa. Bo co jeśli nie była? Co jeśli była jedynie marą? -
Wiesz, ze wiedziałam, że przyszłaś?- Spytała, z lekkością odstępując od niej, jednocześnie łapiąc ja za dłoń i prowadząc, do salonu nadal dzierżąc przy tym szklankę w dłoni.
-Ta dzielnica nie jest taka zła. Wszyscy tutaj dbają, o siebie a obcy są szybko weryfikowani. Wiesz... Nie stało Ci się nic, ponieważ opisałam, Cię lokalnemu folklorowi. Obiecali, że nie spadnie Ci włos, z głowy... W innym przypadku nasz mały układ szlag by trafił.- Wyjaśniła, mimo iż nikt jej nie prosił, o to jednocześnie wskazując dłonią jeden, z wolnych foteli, jakie posiadała. -
Miło, że jesteś.
@Harper Pearson