Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Obiecała sobie, że w tym roku zrealizuje chociaż jedno noworoczne postanowienie. Z całej listy wybrała kilka najbardziej prawdopodobnych, jednak brak czasu i talentu szybko zweryfikował marzenia o tytule mistrza domowych wypieków. Zakończyło się na dwóch ciastach, z czego to ostatnie okazało się zakalcem stulecia, a przedostatnie tata skwitował słowami „bardzo dobre, ale więcej tego nie rób”. Trzeba było spojrzeć prawdzie w oczy: nie umiała piec i nic nie dało się z tym zrobić. Kolejny pomysł na liście obejmował zdrową, zbilansowaną dietę. W empiku kupiła kilka najpopularniejszych pozycji kulinarnych, przeczytała wszystko od deski do deski, nauczyła się liczyć kalorie, cukry i białka, a później przez miesiąc żywiła się tak zdrowo, że każdy mijany po drodze fast food wołał błagalnie by do niego wstąpić. Poległa wracając do pierwszego postanowienia. Na spotkanie z Jess upiekła cały półmisek ohydnych ciasteczek i przynajmniej trzy zjadła tylko dlatego, że były słodkie. W końcu dobrnęła do pierwszych prób jazdy samochodem. Po ostatnich wydarzeniach była nadgorliwa i znerwicowana, co chwilę rozglądała się dookoła, jeździła zdecydowanie zbyt wolno, a najmniejsze odstępstwa od normy przyprawiały ją o mdłości, ale nie dało się odmówić jej uporu. Po kilku miesiącach nauczyła się panować nad emocjami, jazda po mieście zaczęła przynosić zalążki przyjemności, a zaoszczędzony czas mogła poświęcać na próbę realizacji kolejnych postanowień. Była z siebie dumna jak nigdy, co w końcu doprowadziło ją do funkcji, o którą nigdy by się nie podejrzewała. Obiecała Aidenowi, że tym razem to ona przywiezie ich z wesela, aby ten nie musiał martwić się swoim stanem w drodze powrotnej. Sama raczej nie piła. Alkohol zwyczajnie źle na nią działał, bo pomijając kaca mordercę, zazwyczaj miała potwornego moralniaka i przysięgała sobie, że to był ostatni raz.
- [...] ta laska co siedziała obok nas wywołała straszną dramę w toalecie. Podobno siostra panny młodej odbiła jej chłopaka...- przerwała, spoglądając na stacyjkę. Odnosiła wrażenie, że samochód zaczyna słabnąć mimo prawie pełnego baku i już miała podzielić się swoimi spostrzeżeniami z Aidenem, kiedy auto dosłownie odmówiło posłuszeństwa. „Zakaszlało”, zgasło i umarło, ale jeszcze na tym etapie Hayley próbowała walczyć z ogarniający ją niepokojem.
- Okej, nie wiem co się dzieje, ale to niemożliwe... nikt nie może mieć takiego pecha – Pocieszała się, jeszcze raz przekręcając kluczyk, bo przecież miała podbity przegląd. Wszystko było w pełni sprawne, nie mogło tak po prostu przestać działać. A jednak. Zatrzymali się na środku leśnej drogi i nic nie wskazywało na szybki powrót do domu. Zbladła kiedy zdała sobie z tego sprawę, chociaż szybko odzyskała trzeźwość umysłu. Włączyła awaryjne, odszukała w bagażniku trójkąt i poprosiła Aidena o ustawienie go w odpowiedniej odległości, a później sięgnęła po telefon. Brak zasięgu w tym miejscu nie wydawał się zaskakujący, ale odarł ich ze złudzeń. Musieli radzić sobie sami.
@Aiden Craven
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Aiden Craven
Awatar użytkownika
25
lat
177
cm
sprzedawca w Locoskates
Pracownicy Usług
Chociaż wiedział o trudnościach Hayley z jazdą samochodem (ale nie o tym, co za nimi stało i co je spowodowało), to czuł się w pełni komfortowo ze świadomością, że to ona miała prowadzić w drugą stronę. Ufał jej, a poza tym dzięki temu nie musiał się ograniczać poprzedniej nocy, choć to akurat wyszłoby mu na zdrowie, biorąc pod uwagę jego stan z poranka. Nie był dramatyczny, ale dalece odbiegał od ideału. Aiden z pewnością czułby się lepiej, gdyby nie chciało mu się tak strasznie pić. Jednak w obliczu dobrej zabawy, która nie opuszczała ich przez cały wieczór, naprawdę nie miało to żadnego znaczenia. Był szczęśliwy, że udało im się tam dotrzeć.
- Poważnie? - Zapytał z niedowierzaniem. Pomijając kto kogo zdradził, blondynowi nie mieściło się w głowie, że ktoś wpadł na pomysł wywlekania takich rzeczy na cudzym weselu. Z drugiej strony, sprawa chyba nie została mocno rozdmuchana, skoro dowiadywał się o niej dopiero teraz, od Hayley. Chyba, że po prostu już o tym nie pamiętał, choć wydawało mu się, że nie stracił wątku nawet na chwilę.
Nagłe zakrztuszenie się i zgaśnięcie auta sprawiło, że lekko nimi szarpnęło w pasach, co wywołało na twarzy Aidena lekki grymas.
- Co się stało? - Zapytał, rzucając okiem na kontrolki, które rozbłysły na desce niczym lampki świąteczne. Naprawdę nie widział nawet jednego powodu, dla którego mogło się tak stać. - Nie wierzę - mruknął pod nosem, nim wysiadł z auta żeby rozstawić za nim trójkąt w odległości kilkudziesięciu metrów. Miał być ostrzeżeniem dla innych kierowców, choć blondyn miał wrażenie, że od bardzo długiego czasu nie minęli ani jednego auta ani żywej duszy.
- I co? Nikt nie odbiera? - Zapytał, podchodząc z powrotem do przyjaciółki, zupełnie nieświadom tego, że po prostu nie miała zasięgu. Kiedy problem wyszedł na jaw, Aiden od razu sięgnął do swojej kieszeni, żeby spróbować zadzwonić ze swojego telefonu. Niestety - jego komórka także milczała. - Kurczę, myślisz, że nie da się nic z tym zrobić? - Zastanowił się na głos, podczas gdy odszedł pierw parę kroków w lewo, a potem w prawo, trzymając telefon powyżej głowy z nadzieją, że uda mu się złapać chociaż kreskę zasięgu. Bez szans. - Wcale mi się to nie podoba... Może spróbuję go popchnąć i wtedy zaskoczy? - Zaproponował, gorączkowo myśląc nad rozwiązaniem, które pomogłoby im wyjść z tarapatów. Jeszcze nie dopuszczał do siebie myśli, że prawdopodobnie ich jedynym ratunkiem może być jakiś przejezdny. Robiło się już bardzo ciemno, więc szukał opcji, które były w zasięgu ich możliwości.

@Hayley Wright
Mów mi Zuza. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Pokiwała przecząco głową, ale jej zaniepokojony wzrok zdawał się nie sięgać sylwetki Aidena. Śledziła otaczające go ciemne kontury drzew, jakby za chwilę miało wyłonić się z nich coś, co nieraz oglądała w pastiszowych horrorach i chociaż odsuwała nieprzyjemne myśli na bok, ciemność napawała ją dziwnym lękiem. Nigdy się jej nie bała, ale leśna droga nocą sprzyjała pracy wyobraźni, co nie pomagało w znalezieniu najrozsądniejszego rozwiązania. Gorączkowo analizując swoje położenie, przeszła kawałek w prawo, później zawróciła i odeszła kolejne kilka kroków do tyłu cały czas śledząc ekran telefonu.
- Nie ma zasięgu... – oznajmiła z rezygnacją, przenosząc spojrzenie na ciemny cień który widziała przed sobą zamiast twarzy rozmówcy. Stał w takim położeniu, że pośród panującej ciemności mogła tylko domyślać się jakie emocje próbował uzewnętrzniać, ale z jakiegoś powodu uznała, że wystarczy przytaknąć kiedy zaproponował, że spróbuje popchnąć samochód. Dopiero po chwili mruknęła niemrawe:
- Okej, spróbujmy - i zasiadła za kółkiem. Niedługo później auto ociężale przetoczyło się do przodu, ale mimo usilnych prób i gorączkowych powtórzeń, tylko jeden raz, przez chwilę, udało im się usłyszeć wzbudzające niepotrzebną nadzieję ciche mruczenie silnika. Po zaledwie kilkunastu sekundach pojazd znów zgasł, tym razem nie wykazując żadnej chęci współpracy.
- To na nic! – Oznajmiła wysiadając z auta i trzaskając drzwiami. Zupełnie nagle wezbrała w niej złość i rezygnacja, jakby zepsuty samochód przelał czarę goryczy, która od dawien dawna wzbierała po brzegi. Bo to przecież nie tak, że kompletnie nie umiała jeździć. Umiała, na swój sposób. Dobrze znała znaki drogowe, niemal na centymetry potrafiła manewrować zarówno do tyłu, jak i do przodu, a parkowanie rzadko sprawiało jej jakąkolwiek trudność. Problem pojawiał się zazwyczaj w aspekcie emocjonalnym, który przyćmiewał wszystkie mocne strony. Stres za kierownicą zbyt często górował nad skupieniem i to właśnie tutaj leżało źródło problemu, a kiedy wreszcie zaczynała wierzyć, że mogłaby zacząć sobie radzić, ta kupa złomu odmawiała posłuszeństwa.
- Spróbujmy się przejść, może złapiemy zasięg albo jakiegoś stopa – Zaproponowała z wyraźnie wyczuwalną irytacją. Pomogła Aidenowi zepchnąć samochód na pobocze, na tyle na ile było to możliwe, włączyła światła pozycyjne, a później zabrała ze sobą torebkę i zamknęła auto na klucz.
Ruszyli poboczem przed siebie przez cały ten czas starając się zatrzymać mijane auta albo chociaż złapać zasięg. Zaczynało być coraz ciemniej i zimniej, jednak dłuższą chwilę nie zwracała na to uwagi. Dopiero po prawie godzinie bezowocnego spaceru, ogarnęła ją fala lęku i rezygnacji. Las zdawał się nie mieć końca. Samochody prawie tędy nie jeździły, nie było zasięgu, a na domiar złego wszystko wskazywało na obecność leśnych stworzeń blisko drogi, których echo niosło się w powietrzu złowieszczo. Najgorsze były odgłosy wydawane przez jelenie, tak głośne, że kilka razy odwróciła się za siebie szukając w ciemności wielkich, dzikich sylwetek. Nie było ich wprawdzie wiele. Przez cały spacer usłyszeli je zaledwie raz, może dwa, ale ten dźwięk wydawał się dziwnie groźny i potężny. Miał w sobie coś, co wzmagało poczucie zagrożenia tak silne, że zaczęła żałować decyzji o opuszczeniu samochodu.
@Aiden Craven
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Aiden Craven
Awatar użytkownika
25
lat
177
cm
sprzedawca w Locoskates
Pracownicy Usług
Bardzo chciał, żeby ten pomysł zadziałał tak, jak wyobrażał sobie to w głowie. Jednak w rzeczywistości pchnięcie auta w pojedynkę okazało się trudniejszym zadaniem, niż początkowo zakładał. Z całych sił musiał się zaprzeć i dopiero za trzecim razem udało mu się pchnąć pojazd na tyle mocno, że leniwie potoczył się do przodu, czemu towarzyszył obiecujący dźwięk odpalanego silnika. Nadzieja minęła jednak równie szybko, co się pojawiła - auto znowu zastygło w bezruchu i nie zapowiadało się na to, by mieli odpalić je samodzielnie.
Nagła reakcja ze strony Hayley wprawiła Aidena w osłupienie do tego stopnia, że nic nie powiedział. Chyba nie potrafił przywołać w pamięci obrazu zezłoszczonej Hayley, która właśnie przed nim stała, na granicy rozgoryczenia i bezsilności. Nie wiedział, jak na to zareagować, więc wybrał najbezpieczniejsze rozwiązanie, jakim było milczenie w oczekiwaniu na kolejne decyzje.
- Okej - bąknął pod nosem, gdy Hayley, wciąż wyraźnie poirytowana, zdecydowała o przejściu się. Co prawda nie sądził, by miało im to pomóc w czymkolwiek, ale wolał się nie wtrącać, żeby przypadkiem jeszcze bardziej nie wytrącić Hayley z równowagi, tym bardziej, że nie miał lepszego pomysłu w zamian.. Może z tego powodu ogarnęło go zwątpienie i obawy już na początku tego spaceru donikąd. Cały ten czas szedł parę kroków za Hayley, niepewnie rozglądając się na boki i pocierając zziębnięte ramiona. Również słyszał te wszystkie dźwięki dochodzące z lasu i wcale mu się to nie podobało.
- Hay... - Odezwał się wreszcie nieśmiało. - Może jednak wróćmy do auta? - Zaproponował, bojąc się, że jeżeli w końcu nie zabierze głosu, to zrobią niepotrzebne kilometry na nogach. Do tej pory spotkali tylko jedno auto, które minęło ich jakby byli niewidzialni. Nawet nie był zdziwiony, bo też raczej nie zatrzymałby się w środku ciemnego lasu po to, żeby wziąć z drogi dwie, zupełnie obce osoby. Co prawda chyba nie przypominali seryjnych morderców, ale przezorny zawsze ubezpieczony.
Ryk jeleni przestraszył go w szczególności za pierwszym razem. Gdy dobiegł jego uszu, aż się wzdrygnął i z obawą spojrzał na przyjaciółkę.
- Słyszałaś to? Wracajmy szybciej, proszę - jęknął, niby wiedząc, że jelenie - dopóki nie wejdą im w drogę - raczej nie stanowią dla nich zagrożenia. Jednak wydawane przez nie dźwięki sprawiały, że wyobraźnia blondyna zaczęła pracować na całego. Kiedy już zawrócili, w pewnym momencie coś przykuło jego uwagę. Oświetlał sobie drogę latarką z telefonu, gdy nagle usłyszał jakiś szelest w krzakach na poboczu. Skierował w tamtą stronę strumień światła, by po chwili wręcz podskoczyć z piskiem, gdy w ciemności rozbłysły czyjeś ślepia.
- Boże, Hay, zginiemy tutaj - powiedział, czym prędzej oddalając się z nią z tego miejsca. Nie chciał nawet wiedzieć, co na nich patrzyło i czy rzeczywiście tam było, czy tylko mu się wydawało, że jest.
- Mam nadzieję, że nic się nam nie wedrze do środka. Nie umiem się bronić przed dziką zwierzyną - powiedział, wytrwale idąc w stronę auta. Dobrze, że droga była prosta, bo w przeciwnym razie byłby zdania, że się zgubili. Wydawało mu się, że powinni już widzieć auto, ale niestety... Odeszli chyba dalej niż sądził na początku.


@Hayley Wright
Mów mi Zuza. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Marsz stawał się coraz bardziej uciążliwy. Narastająca wilgoć oblepiała ich ciała, przeszywając paraliżującym zimnem. Nieprzystosowane do długich dystansów kozaczki cisnęły i ocierały skórę na nogach, a na domiar złego, sukienka nieprzyjemnie plątała się pomiędzy udami przygnieciona ciężarem długiego, jesiennego płaszczyka. Chciała wracać. Jak nigdy marzyła o ciepłym łóżku, świeżej pościeli z białym prześcieradłem, gorącej kąpieli, gorzkiej herbacie albo chociaż tych brzydkich, bawełnianych skarpetach w jednorożce. Jej myśli, całkiem niezależnie od woli, uciekały w stronę ciepła, komfortu i poczucia bezpieczeństwa, które w tej chwili zdawało się tak odległe jak najbliższy przystanek autobusowy.
- I będziemy tam siedzieć do rana? – wymruczała z czymś na pograniczu niezrozumienia i rezygnacji. Potrzeba odpoczynku niemal od razu rozsiadła się w umyśle jak w starym, babcinym fotelu, ale wiedziała, że tak długo jak będą parli do przodu, będzie miała poczucie, że działa. Ta egoistyczna potrzeba początkowo uniemożliwiła jej postawienie się w sytuacji Aidena, ale błagalny ton głosu chłopaka, nie pozostawiał złudzeń. Był zmęczony, przerażony i zrezygnowany. Dopiero teraz zatrzymała się, odwróciła przodem do niego, układając w myślach przemowę motywacyjną, którą starała się podnosić na duchu samą siebie przez przynajmniej połowę tej okropnej drogi.
- Aiden, to... – nie ma sensu Nie potrafiła dokończyć myśli stojąc z nim twarzą w twarz. Wyglądał jak cień samego siebie, tak blady, że nawet w otaczającej ich ciemności, zauważała nienaturalną biel skóry. Jego wzrok błądził po krzakach, szukał źródeł dźwięków w nadziei, że mimo wszystko żadnego nie znajdzie.
- No dobra... – Jęknęła, powstrzymując napływające do oczu łzy. Wcale nie była pewna gdzie leżało ich źródło; w sytuacji, dyskomforcie, Aidenie czy wszystkim naraz. Przełknęła gorycz z gęstniejącą śliną, powlokła nogami w ślad za coraz szybciej maszerującym mężczyzną, w końcu łapiąc go za rękę. Próbowała w ten sposób wzbudzić w sobie resztki otuchy, ale nieświadomie pogłębił jej stan swoimi słowami. Nie mogła na niego liczyć w tej chwili. Poczucie osamotnienia i ciężaru sytuacji, spadło na nią tak niespodziewanie, że kilka łez popłynęło po policzkach. W drugą stronę szedł tak szybko, że prawie ją za sobą ciągnął kiedy próbowała trzymać go za rękę, dlatego równie ukradkiem zabrała dłoń i otarła oczy. Tym razem to ona musiała wykrzesać z siebie tyle siły i optymizmu ile tylko mogła, nawet jeśli w głębi duszy wcale nie wierzyła w powodzenie tego pomysłu.
- Nie powinno. Zamkniemy się w środku i przeczekamy do rana – Próbowała włożyć w swój ton chociaż trochę przekonania, nawet jeśli mówiła to tylko po to, żeby podnieść go na duchu.
- Chyba, że masz lepszy pomysł...? – Nie była pewna czy próbowała zadać pytanie, zapytać o zdanie czy wręcz skłonić go do zmiany decyzji. Tak czy owak nie udało jej się ukryć rozgoryczenia.
@Aiden Craven
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Aiden Craven
Awatar użytkownika
25
lat
177
cm
sprzedawca w Locoskates
Pracownicy Usług
- Tak? - Jęknął, patrząc jej w oczy z wyraźnym zrezygnowaniem. Nie chciał się kłócić, ale nie miał pojęcia, co chciała osiągnąć, idąc przed siebie drogą, która zdawała się nie mieć końca. Przez godzinę z pewnością zdążyli przejść co najmniej cztery kilometry, a mimo to nie widział końca drogi. Równie dobrze mogła się ciągnąć się jeszcze przez kolejne dziesięć kilometrów lub więcej, a nawet gdyby udało im się tam dotrzeć... To co dalej?
Co prawda siedzenie w aucie do samego rana również nie miało poprawić ich sytuacji, ale z dwojga złego Aiden wolał przejść tę drogę za dnia, bez obaw, że coś ich zaatakuje. Liczył również na to, że nad ranem będzie większy ruch, co równało się większym szansom na uzyskanie pomocy.
W drodze powrotnej rzeczywiście szedł szybciej, niż normalnie, nawet gdy Hayley chwyciła go za dłoń. Starał się wówczas dostosować swój krok do jej tempa, ale mimowolnie - zapewne z powodu dojmującego zimna i narastającego strachu - wciąż szedł za szybko. Nie była to dla niego łatwa sytuacja. Choć tak naprawdę niewiele mu groziło, to nie mógł się oprzeć wrażeniu, że niebezpieczeństwo wisi w powietrzu. Wyobraźnia płatała mu figle, wykorzystując najskrytsze lęki, które miał przecież nie bez powodu. To właśnie nocą został pobity kilkanaście miesięcy temu, a od tamtego czasu raczej unikał szlajania się po zmierzchu.
Czuł też, że Hayley była rozczarowana i rozgoryczona. Nie był pewien, czy było to spowodowane całą tą sytuacją, czy może jego postawą, co sprawiało, że czuł się jeszcze gorzej, choć podobnie jak Hayley, ciągnął grę pozorów i starał się nie pokazywać po sobie, że go to dotyka.
- Nie bardzo... Ale może wreszcie nam się poszczęści i ktoś będzie tędy jechał? - Była to właściwie jedyna opcja, na jaką liczył. Obawiał się, że noc w aucie może być bardzo ciężka i to niekoniecznie ze względu na (nie)wygodę, a niskie temperatury. W aucie z wyłączonym silnikiem było przecież niemal tak samo zimno, jak na zewnątrz, tylko nic nie padało na głowę i nie zawiewał wiatr, który tak bardzo dawał im teraz w kość. Aiden z niezadowoleniem zauważył również, że powoli zaczyna pojawiać się mgła, która sprawiała, że w lesie robiło się jeszcze straszniej niż przedtem.
W końcu dostrzegł zarys porzuconego na poboczu auta, ale po paru kolejnych krokach stanął jak wryty.
- Jasny gwint - o mało się nie zapowietrzył, rozpościerając ramiona na boki tak, żeby zatrzymać idącą za nim Hayley. - Nie ruszaj się - powiedział cicho, kompletnie nieruchomiejąc. Przez chwilę mogła pomyśleć, że popadł w paranoję i miał zwidy, bo faktycznie przy aucie nie było widać niczego, co mogłoby wzbudzać niepokój, ale już po chwili wychylił się zza niego... dzik, który z ciekawością oglądał auto z każdej strony.

@Hayley Wright
Mów mi Zuza. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Odpowiedz