William Pilgrim
Awatar użytkownika
22
lat
179
cm
gbur
Prekariat
Druga czternaście w nocy. Czwartek. Właściwie to już piątek, ale dla Billiego, który wstał gdzieś między jedenastą, a szesnastą dzień dopiero się rozpoczął. Młoda wyjechała na jakąś wycieczkę szkolną, Sugar Padre jak zawsze siedział w pracy, a ich najnowsza osoba współlokatorska szlajała się po miejscach, na które Billy miał ochotę tylko pluć (z pobudek ideologicznych, wiadomo), miał więc wolną chatę, a to w jego przypadku oznaczało epickie marnowanie nie tylko czasu, ale generalnie życia.
Znaczy spał snem sprawiedliwego, budząc się dopiero na późne popołudnia, bo co innego od rana miał robić, skoro ostatnio właściciel food tracku, w którym William od początku wakacji uczciwie pracował, oświadczył mu, że sezon się skończył, więc Billy już jest niepotrzebny i może się na ryj pierdolić. Mniej więcej. Jedyną przyzwoitą czynnością jaką uprawiał jeszcze było spędzanie czasu ze swoim rodzeństwem, bo z jakiegoś powodu ta mała dwunastoletnia wywłoka, którą porwał z domu (wedle wersji ich matki. Wedle wersji Młodej i Billiego Młoda sama się wyniosła) nalegała na utrzymywanie kontaktów rodzinnych z młodszym rodzeństwem, Billy, Billy, my nie możemy ich zostawiać samych przecież. Najczęściej więc to młodsze rodzeństwo brał na spacery różne, przejażdżki rowerem, czy inne szaleństwa na placach zabaw, bo Billy publicznie się do tego nie przyznałby nigdy w życiu, ale place zabaw lubił do dziś, szczególnie w towarzystwie wszystkich młodych jego starej.
Nie dalej jak parę dni temu na jednym z tychże placów zabaw dawał się zakopywać w piaskownicy swojej sześcioletniej siostrze Kate i jej koleżance, bo Kate miała ostatnio fazę na dinozaury i wykopaliska i on już dość miał tych randomowych postojów podczas spaceru, gdzie Kate udało się wypatrzeć kawałek ziemi, w którym to natychmiast zaczynała kopać, bo może znajdzie kość jakąś super. Pojeb mały. Ale rzecz w tym, że smutny był strasznie, jak niczego nie znajdował, no i te postoje długie były jak diabli, Billy więc postanowił to ukrócić. Obiecał, że da się zakopać i odkopać, ale na placu zabaw, na który dotrą już bez zakłóceń.
I w sumie miło mu się w tym piachu leżało, z okularami przeciwsłonecznymi założonymi tylko, żeby mu do oczu nie wpadło za dużo tego ścierwa. A przynajmniej miło, dopóki właściciel koleżanki Kate nie dotarł do nich i nie próbował zabawy ukrócić.
Billy nie rozumiał czemu, już lada chwila miał mieć twarz zasypaną i w końcu odrobinę spokoju. Zamiast zabawy w wykopaliska JJ (a.k.a. właściciel siedmiolatki) zaproponował zabawę w Indianę Jonesa, którą ponoć przygotowywał ostatnie dziesięć minut zakopywania, po drugiej stronie placu zabaw. Młode na to poleciały, JJ pomógł Billiemu wstać i z piasku się otrzepać i w gruncie rzeczy to miło im się kolejne pół godziny ni to gadało, ni bawiło z dziewczynami.
Absolutnie intencjonalnie podpatrzył JJowi przez ramię adres, jaki tamten wklepywał w aplikacji Ubera, kiedy mieli się już rozejść. Nie miał planów, co z tą informacją zrobi jeszcze, może po prostu chciał wiedzieć, gdzie ewentualnie będzie mógł porzucić Kate, jak już go wkurwi i nie martwić się jednocześnie o to, że dziewczyna nie będzie w dobrych rękach (jakby martwić się chciał, to by ją u starej swojej zostawił, wiadomo).
Łaził teraz po Lagney wypalając kolejnego skręta, po tym, jak jego znajomi zwinęli się na imprezę do tej pizdy cholernej jednej, która mu serce dwa miesiące temu złamała i on nie miał zamiaru na nią patrzeć, ani tym bardziej w jej imprezie uczestniczyć. Porzucony więc, ale też radośnie na bani pałętał się po tej okolicy bogatych lamusów, kiedy wzrok jego padł na tabliczkę z nazwą ulicy, którą to JJ wklepał w swój telefon.
W jednym z okiem paliło się światło i zaraz mignęła Billiemu w tymże oknie znajoma poniekąd czupryna.
Czupryna była urocza i dość miło się z nią wtedy gadało.
A Billy się nudził i w sumie to zjadłby jakąś kanapkę.
Huh.
Wypalił skręta do końca, wrzucił go do pobliskiego śmietnika (mógł być rebelem, spierdoliną ludzką i koszmarem wszystkich osób mieszkających w tej okolicy, ale był też wiernym fanem Grety, okej) i przeskoczył przez niskie ogrodzenie, że zaraz wspiąć się na niskie piętro po znajdującej się pod oknami przybudówce. Można mu odmówić wielu talentów, ale wspinać potrafił się niemalże na wszystko, wliczając w to proste ściany. Tyle się w życiu nauciekał przed ludźmi, którzy mu chcieli spuścić wpierdol, że nawet coś z tego wyciągnął.
- Siema - rzucił radośnie, uchylając okno i opierając się o jego framugę łokciami.

@JJ King
Mów mi Janek. Piszę w 3 os., czas przeszły. Wątkom +18 mówię że miło je widzieć, ale najczęściej mi się nie chce.
Szukam ludzi ze skłotu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Dużo przekleństw, autodestrukcyjnych zachowań oraz pomysłów, których nie pochwaliłaby Twoja mama..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

James Jr King
Awatar użytkownika
23
lat
173
cm
Uznana Klasa Średnia
Jagger była ucieleśnieniem szatana.
A przynajmniej od kiedy skończyła sześć lat.
Ze starszymi siostrami JJ zdecydowanie lepiej się dogadywał — z nimi mógł porozmawiać na tematy głębsze i płytsze, porobić rzeczy (z lub bez wiedzy Joey, czego oczy nie widzą itp. itd.) lub posiedzieć we własnym towarzystwie nie robiąc nic i też było fajnie. Młodą trzeba było ciągle czymś zajmować, żeby nie próbowała biegać po suficie, a to bywało męczące. Zajmowanie jej, JJ po suficie biegać nigdy raczej nie próbował (ale pewnie też do łatwych nie należało, chociaż Jagger po paczce cukierków pewnie by się nawet nie zmęczyła). I dlatego też z najmłodszą miał jednak pewne granice wytyczone, bo jak June i Jojo ogarniały, żeby mu nie wbijać do pokoju, jak był w połowie projektu, no, chyba że się paliło, waliło, albo ewentualnie potrzebowały pomocy w matmie. Jag za to lubiła udawać, że tabliczki 'nie przeszkadzać' nie rozumie, czym są słowa, jak się czyta, i wparowywała mu w jego progi bezceremonialnie. Znaczy raz jej się udało, bo potem właśnie wytłumaczył jej, że nie może tak robić, mentalnie rysując wielką szarą krechę (bo czerwona pewnie za bardzo by młodą kusiła do jej przekraczania) i miał z nią względny spokój.
Oczywiście dawał jej się czasem wyciągnąć na jakiś spacer, czy do kina na nową bajkę, chociaż wtedy zabierali też i starsze siostry, bo bajki to była świętość i trzeba je było oglądać wspólnie. Póki jeszcze było ciepło i miło na zewnątrz, to JJ coraz częściej dawał się namawiać na popołudnie na przeróżnych placach zabaw, które czasem musieli zmieniać, bo z młodej jednak szatan wychodził. Nie każde dziecko lubiło bawić się w rycerzy, gdzie główną rozrywką było nawalanie się gałęziami po głowach, dziwna sprawa. Po kilku takich akcjach niezadowolone matki zabierały swoje dzieci z daleka od Jagger, więc pole bitwy trzeba było zmieniać, a młoda szybko zaprzyjaźniała nowe dzieci i dręczyła swoją przyjaźnią, aż te nie zostały zabrane przez rodziców. JJ w całym tym zamieszaniu raczej trzymał się z boku, interweniując tylko wtedy, gdy sytuacja groziła podbiciem oka, wybiciem zęba czy wyciągnięciem organów przez nos (zdarzyło się to tylko raz, bo Jagger naoglądała się czegoś o faraonach i bardzo chciała zmumifikować swojego nowego kolegę. Jego starszy brat był wniebowzięty, bo z gówniaka chyba był diabeł dorastający Jagger do pięt), a tak to siedział na jakiejś pobliskiej ławce, przeglądając rzeczy w telefonie, czasem rozmawiając z innymi opiekunami, jeśli byli w zbliżonym wieku i w ogóle było o czym rozmawiać.
I tak właśnie poznali Kate i Billiego, Jagger bawiła się świetnie, JJ coś tam z bratem nowej koleżanki siostry rozmawiał, a jak zauważył ten nieszczęsny błysk w oku szatana, który oznaczać mógł tylko to, że jak zakopywać Billiego, to włącznie z nasypaniem mu piachu do oczu, nosa i ust, to szybko odwrócił młodych uwagę i kolejny kryzys był zażegnany. Musiał w końcu uważać, bo jak tak dalej by szło, to wkrótce pewnie zabrakłoby im placów zabaw w Eastbourne.
Przez te kilka dni zdążył o całym zdarzeniu zapomnieć, bo następnego dnia młoda próbowała przebiec cały park tylko i wyłącznie po drzewach, o mały włos sobie przy tym karku nie łamiąc, dając mu przy tym milion stresu i zabierając tym samym przynajmniej kilka dobrych lat z życia.
Było trochę po drugiej w nocy i miał zamiar położyć się spać...trzy godziny wcześniej, żeby choć odrobinę odespać poprzednią zarwaną noc, kiedy to nie spał do piątej, a obudził się o siódmej (no zgadnijcie przez kogo). Ale los tak chciał, że wypluł mu jakiś ciekawy artykuł, który miał potencjał pomóc mu w rozwiązaniu blokady w jego najnowszym hobbystycznym projekcie robotycznym (który to właśnie od kilku nocy spędzał mu sen z powiek, bo rozwiązać go musiał i musiał to zrobić t e r a z), więc plany na spokojny sen po raz kolejny poszły do kosza, który już i tak pełny był zabazgranych i pomiętych kartek. Dodatkowo Jay, z którą podzielił się swoim problemem kilka dni temu, jak zwykle nie odpisywała, co bardzo typowe było i go wcale nie dziwiło, liczył tylko, że jak w końcu odpisze, to z jakimś sensownym pomysłem na rozwiązanie tej całej blokady.
Sprawdzał właśnie, czy jedna z rzeczy w jego projekcie zgadza się z tym, co było w artykule, gdy nagle w oknie pojawił się Billy.
-Kurwa typie - podskoczył nieco na krześle, bo jednak nie spodziewał się, że ktoś mu będzie zaglądał do pokoju o drugiej w nocy. A szczególnie przez okno. - Popieprzyło cię? Co ty tu w ogóle robisz? Skąd wiesz, gdzie mieszkam? - Zadał serię pytań, wstając od biurka, a jego kolana wydały nieprzyjemne strzyknięcia, jakby chciały mu powiedzieć, że jednak już trochę przesadza z tym siedzeniem do późna. Następnie podszedł do okna, zasłaniając przed intruzem resztę pokoju i dając mu wyraźny sygnał, że nie był tam mile widziany. Jak już znalazł się nieco bliżej, dosięgnął go znajomy zapach zioła (może sam nie palił, ale na imprezach bywał i głupi jednak nie był). - Nie to, gościu, jeszcze jesteś zjarany. Weź idź dręcz kogoś innego, bo ja nie mam na to siły, okej?

@Billy Pilgrim
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię naaaaah.
Szukam ..
Uwaga, moje posty mogą zawierać: źle postawione przecinki, nadmiar nawiasów, przekleństwa.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

William Pilgrim
Awatar użytkownika
22
lat
179
cm
gbur
Prekariat
Gdyby Billy dostawał pięćdziesięciocentówkę za każdym razem, kiedy ktoś go pyta, czy go popieprzyło, to byłoby go stać na to ostatnie piwo, a tak podwędzić musiał je kumplowi. I może na cukierka.
Zjadłby cukierka.
Nie przejmował się szczególnie tym, co ludzie myślą i zwykle po podobnie wrogiej reakcji (która, swoją drogą, w oczach Billiego nie była wroga, w końcu nie dostał po ryju) dawali ująć się jego urokiem, teraz więc oparł się tylko wygodniej w tym oknie.
- Wyglądało jakbyś nie spał, to wpadłem się przywitać. Trochę głodny jestem, nie masz czegoś do jedzenia? O, nie chcesz skoczyć na kebsa? - zaproponował zaraz, podrywając głowę zaraz, bo zdawało się to być przednim pomysłem. Zresztą i tak musiał się lekko wyprostować, żeby utrzymać kontakt wzrokowy z chłopakiem, a nie jego kroczem.
Billy był dżentelmanem i nawet jeżeli stojący przed nim gość był uroczy i bardzo w kategorii "ruchałbym", to zawsze trzeba zapytać o zgodę, tak? Tak. A o zgodę najlepiej pytać trzymając kontakt wzrokowy.
Och, to wyglądało na bardzo wkurwiony kontakt wzrokowy. To może kiedy indziej o tę zgodę.
- Nic dziwnego, że nie masz siły jak siedzisz z papierami o drugiej w nocy - zauważył, trochę wyciągając szyję, żeby móc spojrzeć za biodrami chłopaka w głąb pokoju na rzeczone papiery. - Kebs przydałby ci się jak nic. Jaranko też - dodał, wracając wzrokiem do jego twarzy. - Stary, nie patrz tak, jakbym ci matkę zabił, ja nie z takich. Byłem w okolicy, ale znajomi pojechali do takiej pizdy, słuchaj, straszna jest, trzy razy mi serce złamała, więc wiadomo, że nie będę jechał po czwarte złamanie, mi już wystarczy, ja mam za delikatną duszę na takie numery. - Billy jak wpadał w monolog, w dodatku po joincie, to nie do końca potrafił... przestać, nawet jeżeli ktoś próbował mu przerwać. - Serio, jeżeli kiedyś spotkasz jakąś Raine to trzymaj się od niej z daleka, bardzo niemiła jest, jest jak taki kebs z sosem terijaki, niby spoko, ale kończysz potem trzy godziny rzygając w kiblu.
Niewygodnie mu się robiło, na przybudówka była dość nisko i sporo nadwyrężać się musiał, żeby się utrzymać, o wiele łatwiej by było, gdyby dał radę po prostu wskoczyć do środka.
- Kurwa, totalnie nie jest kebsa z tym sosem z tej budki przy szpitalu, nie ma to sensu. Ale ja mówiłem o tej zdradliwej zołzie, co mnie porzuciła wielokrotnie, z nią też się nie umawiaj, chyba że ją zabierzesz na randkę na tego kebsa i ją tam porzucisz. I jak wszyscy do niej pojechali to nie miałem co robić, byłem tuż obok i ta nazwa ulicy mi się skojarzyła z tym, co widziałem u ciebie w Uberze, więc pomyślałem, że wpadnę. Witam. Cześć. Co z tym jedzeniem? - urwał w końcu na więcej, niż ułamek sekundy i spojrzał na niego wyczekująco. - Słuchaj, podsuniesz się? Niewygodnie mi trochę.

@JJ King
Mów mi Janek. Piszę w 3 os., czas przeszły. Wątkom +18 mówię że miło je widzieć, ale najczęściej mi się nie chce.
Szukam ludzi ze skłotu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Dużo przekleństw, autodestrukcyjnych zachowań oraz pomysłów, których nie pochwaliłaby Twoja mama..

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

James Jr King
Awatar użytkownika
23
lat
173
cm
Uznana Klasa Średnia
JJ był zmęczony. Nie na tyle zmęczony, by iść spać, ale na tyle zmęczony, żeby nie chcieć użerać się z natrętem.
- Ty masz w zwyczaju tak wbijać do każdego, u kogo w nocy się świeci? Co, nie, nie chcę skoczyć na kebsa. - Spojrzał się na niego z tak, jakby właśnie zaproponował mu budowanie rakiety w ogrodzie. Chociaż jak tak pomyśleć, to chyba bardziej skłonny byłby planować misję podboju innych planet niż wychodzić z domu na jakiegoś kebsa. Oburzenie szybko zamieniło się w podirytowanie, kiedy ten dodatkowo wypomniał mu jego projekt. Nie skomentował tego jednak, bo nie widział w tym większego sensu. Wdawanie się w dyskusję było równe dłuższemu przebywaniu typa w jego oknie, a on chciał się go jak najszybciej pozbyć i wrócić do siedzenia z papierami.
A potem (zdecydowanie nieproszony) gość zaczął jakiś tragicznie długi monolog.
JJ był zmęczony².
Słuchał go niezbyt uważnie, zaczynając się przy tym poważnie zastanawiać, czy jeśli walnie głową odpowiednio mocno w ścianę, to typ się odpierdoli, biorąc go za obłąkanego, albo chociaż JJ straci przytomność i jak się obudzi to Billiego już tam nie będzie. Gdy ten W KOŃCU skończył mówić zmęczony³ JJ tylko przetarł twarz dłońmi, jakby to miało w jakikolwiek sposób mu pomóc (nie pomogło).
-Tak, tak, bardzo szkoda, głupia laska, kebs jej na ryj, oby rzygała jak kot, ale myślę, że jak złamała ci serce trzy razy, to powinieneś trochę zrewidować swoje życiowe wybory. -Przewrócił oczami i rzucił krótką poradą. Szkoda, że sam nie umiał z niej skorzystać i np. uznać, że lepiej spać niż siedzieć do białego rana nad projektami, które nie mają zamiaru nigdzie uciec. - Mam ci współczuć, że wpierdalasz mi się w okno i ci niewygodnie? - Podniósł brwi w zdziwieniu na roszczenia Billiego. - Wiesz, że możesz po prostu sobie pójść i nie będziesz miał problemu? - Już chciał mu zaproponować jakiś batonik skitrany w szafce, z nadzieją, że to typa usatysfakcjonuje i wróci tam, skąd przybył, zostawiając go w spokoju, ale usłyszał drapanie do drzwi. To oznaczało, że śpiąca do tej pory gdzieś w salonie Cosmos się obudziła i domagała wpuszczenia do pokoju, a znając suczkę to im dłużej będzie musiała czekać, tym większy raban zacznie robić. A odkąd mieszkał z nimi też pies Joey to rabanu było cztery razy więcej, bo jak się okazało ilość decybeli i chaosu produkowana przez więcej niż jednego psa nie była wprost proporcjonalna do ilości tychże psów, a bardziej przypominała wykres funkcji kwadratowej. Jednym słowem: tragizm.
- Nie właź mi tu. - Powiedział w stronę intruza, wskazując na niego palcem, żeby przypadkiem nie uznał, że chodzi mu o kogoś innego, po czym odsunął się od okna i poszedł na drugi koniec pokoju, otwierając suczce drzwi, a ta wparowała do środka z merdającym ogonem, plącząc się chłopakowi pod nogami.

@Billy Pilgrim
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię naaaaah.
Szukam ..
Uwaga, moje posty mogą zawierać: źle postawione przecinki, nadmiar nawiasów, przekleństwa.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Odpowiedz