Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
Rex miała misję. Bardzo poważną misję, a przynajmniej na jej standardy, bo chodziło o przygarnięcie kotów. Kolorowe karteczki, ponaklejane na pudełko pełne kocich saszetek, już kolejny dzień krzyczały na nią, żeby spojrzała w swoją galerię, i że to DZISIAJ będzie ten dzień, kiedy uda jej się zachęcić je do zostania. Bo oba młodziaki wydawały się dość przyjazne, a czarno-biały nawet wyraźnie zakumplował się z Tostem, tylko jakoś zawsze ruda za bardzo przejmowała się robieniem im zdjęć i kręceniem filmików, a w tym czasie stworzonka najedzone i zadowolone zabawą uciekały gdzieś w krzaki. Z mocnym postanowieniem (i telefonem zostawionym w salonie) wyszła na podwórko i...nie zastała kotków, które teoretycznie zjawiały się codziennie o tej samej porze. Zmarszczyła brwi i założyła ręce na biodra, mocno skonsternowana całą sytuacją. Chwilę pochodziła po podwórku, nawołując zwierzęta i potrząsając jedzeniem, a gdy nadal nie słyszała nawet szelestu w pobliskich krzakach, postanowiła opuścić własny ogród i udać się na wyprawę po okolicy.
Wróciła się jeszcze tylko po telefon i zeszycik o nazwie 'sąsiedzi' po czym szybkim krokiem ruszyła na przeszukiwanie okolicy. To musiał być ten dzień, w ktorym uda jej się zgarnąć koty, żeby nie musiały już żyć w niebezpiecznym zewnętrznym świecie. Rex bardzo gardziła nieodpowiedzialnymi ludźmi, którzy swoim kotom pozwalali na beztroskie bieganie po okolicy i niszczenie lokalnego ekosystemu. Do tego zawsze istniało ryzyko tego, że jakiś trafi pod samochód czy przytrafi mu się inna przykra rzecz, a to byłoby tragiczne. I bardzo nie chciała, żeby tak stało się z kluchami ze zdjęć, więc uważnie zaglądała do wszelkich zarośli i pytała sąsiadów, jeśli jakiegoś akurat spotkała. Pech chciał, że futrzaki praktycznie rozpłynęły się w powietrzu, bo nikt ich nie kojarzył. Miała już się poddać na tę chwilę, wrócić do domu i zaciągnąć do szukania Maddie, może nawet zadzwonić po Billiego czy ten też nie pomoże, ale w momencie, gdy odwróciła się na pięcie i jeszcze ostatni raz żałośnie potrząsnęła saszetkami, zza płotu jednego z domów usłyszała ciche miauknięcie. Szybkie zerknięcie nad ogrodzeniem sprawiło, że szeroko się uśmiechnęła, bo oto pod rosnącym na podwórzu kasztanowcem, w nieco rozmiękłym już kartonie siedzialy nie-do-końca-jej zguby. Szybko przewertowała swój notatnik, szukając jakiejkolwiek informacji o tym, czy właścicieli domu zna, lub czy chociaż ma do nich kontakt, ale spotkała się tylko ze znakami zapytania i dopiskiem "niby ktoś mieszka, ale ja bym nie ufała, pewnie duchy".
Wzruszyła ramionami. Jeśli faktycznie ktoś tam (nie)żył, a jej nie znał, to będzie miał okazję poznać i tyle. Podziękowała w myślach za to, że ów ktoś nie postanowił odgrodzić swojej posesji wysokim płotem zwieńczonym drutem kolczatym, a raczej przeciętnym w tamtych rejonach ogrodzeniem, dzięki czemu z łatwością mogła je przeskoczyć. Odwróciła się plecami do budynku, bo w końcu nie przyszła tam by pukać do drzwi i pytać, czy łaskawie może zabrać bezdomne koty z podwórka. Była na misji, a w tym momencie jej celem było (nie)ukradnięcie zwierzątek (w końcu chyba nie można było ukraść kota, który do nikogo nie należy, nie?). Po chwili już kucała przed mruczącymi znajdami i wyciągała otwarte saszetki w ich stronę, drapiąc je przy tym za uszkami i ciesząc się niezmiernie z tego, że jednak nic im nie było, co raczyła im przekazać, rozczulając się nad ich słodkością.

@Wolfram Schuster
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Wolfram Schuster
Awatar użytkownika
25
lat
183
cm
bezrobotny
Elita
Dzień zapowiadał się pięknie. I to właśnie najbardziej mierziło Wolframa odkąd otworzył oczy. Słońce i niewiele białych chmurek zwiastowały cieplejszy dzień, co poskutkowałoby przeleżeniem w łóżku do co najmniej południa. Jednakże Wolfram miał kota, więc nieważne jak bardzo by zachlał poprzedniej nocy, był odpowiedzialny za żywe stworzenie. A owo stworzenie domagało się posiłku, alarmując to głośnym darciem ryjka. Żul należała niestety do zwierząt głośnych i raczej niecierpliwych, toteż z łatwością wygoniła właściciela z łóżka za pomocą kilku pazurków wbitych w brzuch.
Ciężki poranek przeistoczył się całe szczęście w całkiem przyjemne popołudnie, kiedy to pogoda się poprawiła (tj. niebo stało się mocno pochmurne), a kotka była najedzona na tyle, że nie dawała się we znaki darciem japy. Nawet zdążyło popadać, co ucieszyłoby Wolframa, gdyby taki stan utrzymał się co najmniej do wieczora. Mimo że szlajanie się po mieście było dobrą rozrywką, a wydawanie kolejnych to pieniędzy ze spadku dobrym sposobem na poprawienie sobie humoru, tak dzisiaj miał ochotę zostać u siebie. Pogodne dni dawały się we znaki jego psychice i w pewnym sensie miał poczucie winy, gdy przesiadywał wtedy w domu. Dobrze więc, że parę tygodni temu kupił rolety, które dopuszczają minimalną ilość światła, dzięki czemu nie będzie się czuł jak w więziennej izolatce.
Kolejne godziny ciszy i spokojnego buszowania po internecie (i prawdopodobnego zakupu pierdół, których nawet nie potrzebuje) zostały przerwane po raz kolejny przez burą kotkę. Tym razem nie chodziło jedzenie (co było stanem wyjątkowym), ale o wyjście z domu. Niestety, Żużel została przygarnięta przez Niemca około roku temu, gdy szlajała się samotnie po dworze i akurat wybrała jego dom, przy którym postanowiła przycupnąć i wprosić się jak do siebie, gdy tylko otworzył drzwi po raz pierwszy. Od tamtej pory byli nierozłączni, toteż jako odpowiedzialny właściciel, zakupił jej szelki. Nie chciał jej odbierać dawnego życia, mimo że wiedział, że krzywda w domu jej się nie stanie (a stać go było na najróżniejsze pierdoły od drapaków po domki czy woliery ogrodowe). Takie drobne spacerki jednak wydawały się być dobre i dla niego i dla niej i motywowały do ruszenia dupy, gdy stan psychiczny Wolframa się pogarszał.
Ubrał kotkę w czarne szelki z tęczowymi akcentami i wyszedł tylnym wyjściem, posłusznie dając się prowadzić przez zwierzę. Z anielską wręcz cierpliwością pozwalał jej stać minutami w jednym miejscu, by mogła się popatrzeć w przestrzeń. Albo w inny wymiar. Albo w duchy. W cokolwiek, co koty widziały w chwili zawiechy.
Żul pokręciła się na tyłach domu, zawiesiła łapki na jabłoni, o którą starła sobie pazury i następnie poprowadziła Wolframa na przód. Chciała oczywiście ruszyć przed siebie ku drodze, przygodzie i niebezpieczeństwom. Jej okropny właściciel jednak podniósł ją jedną ręką do góry i zawiesił przy boku jak dziecko, kiedy to kątem oka zauważył obcą osobę na swoim terenie. Oczywiście nie miał nic przeciwko niespodziewanym gościom, szczerze mówiąc miał to w dupie. Był jednak szczerze zaintrygowany, co ruda nieznajoma robi pod drzewem.
Ruszył ku niej raczej powolnym, spokojnym krokiem, trzymając w miarę mocno kota przy piersi, a jeszcze mocniej smycz w dłoni, gdyby jednak postanowiła zeskoczyć. Zatrzymał się kilka kroków za dziewczyną. - Co tam masz? - zapytał łagodnie, by zrobić stąpnięcie do przodu, tuż obok. Na widok kociąt przytrzymał nieco mocniej Żula. - Hm. Jeszcze wczoraj ich tu nie było. To jej pudełko, lubi w nim siedzieć - wskazał palcem wolnej dłoni na burą. - Więc chyba będzie się trzeba pozbyć intruzów - dodał, unosząc brew na rudą. - Patrz Żul, chcesz kolegę? - spytał, całując kotkę w czoło.

@Rex Marigold
Mów mi rolka/szysza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rolkie#3002. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię idk.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: różnie bywa no.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
Rex była tak zaaferowana kotkami, że nawet nie usłyszała, jak ktoś się do niej zbliża, nic więc dziwnego, że gdy usłyszała za sobą czyjś głos lekko podskoczyła zaskoczona. Odwróciła się na piętach, uniosła głowę i...oborzeokurwa, jakiśliczny.jpg, mowę jej odjęło.
Zamrugała kilka razy, jakby człowiek do niej mówiący miał być wytworem jej wyobraźni czy inną fatamorganą. Gdyby była w jakimś animowanym filmie zapewne znajdujące się na drugim planie pobliskie otoczenie przestałyby istnieć, tło za nieznajomym przybrało różowy kolor, a wokół jego postaci latałyby serduszka i inne bańki mydlane, gdy w tle słychać by było delikatne skrzypce, a może nawet anielski chór.
W tym momencie słońce postanowiło lekko wyjrzeć zza chmur i oświetlić blondyna swoimi ciepłymi promieniami, a Rex nie pozostało nic innego jak oniemieć z zachwytu i na chwilę zapomnieć, jak się oddychało, a choć amnezję miała już jakiś czas, to nigdy wcześniej jej się to nie zdarzyło.
- Ależ ty jesteś piękny. - Wyrzuciła z siebie z zachwytem, patrząc prosto w oczy nieznajomego (a co to były za piękne oczy!!), a potem przypomniała sobie o obrośniętym, nieco zaniedbanym domu znajdującym się za mężczyzną. - Jesteś duchem? - Zapytała, choć była pewna, że zna odpowiedź - musiał być, bo ludzie nie mieli prawa być tacy piękni.
Ocknęła się ze swojego zachwytu dopiero w momencie, gdy blondyn zaczął mówić coś o pozbywaniu się intruzów. Momentalnie przytuliła czarno-białą znajdę bliżej siebie, a ta zaczęła ocierać się o jej policzek i delikatnie mruczeć.
- O nie, nie możesz zabrać Kartonika. - Odparła ze zmartwieniem w głosie. Gdyby chciał od niej jej portfel, telefon czy inną materialną rzecz, pewnie podałaby mu ją bez chwili zawahania. Stawiała jednak granice na żywym inwentarzu i była skłonna nawet zrobić polizane-zaklepane, żeby tylko piękny nieznajomy nie zabierał jej nowego zwierzątka. Podniosła się z kucek, przytrzymując mocniej kotkę do siebie i spojrzała na jej towarzysza niedoli, który nadal przesiadywał w pudełku, patrząc na ludzi z zaciekawieniem. - Ona zostaje ze mną, ale jeśli uhh Żul? - Przeniosła wzrok na kotkę znajdującą się w ramionach chłopaka, nie będąc pewna czy dobrze usłyszała jej imię, bo może to był Żuk? Rzep? - I Koteczek-bez-imienia się polubią, to jestem skłonna ci go zostawić. - Zaproponowała z szerokim uśmiechem, bo widać było, że ósmy cud świata jest odpowiedzialny i nie puszcza zwierzątek samopas, więc wiedziała, że zostawi znajdę w dobrych rękach. Do tego zawsze mogła sobie zapisać, że brat Kartona znajduje się we własności ładnego sąsiada i mieć powód, żeby go odwiedzać i bezceremonialnie do niego wzdychać, bo przecież nie można rozdzielić futrzaków na zawsze, to byłoby bardzo niemiłe! Zero korzyści osobistych, tylko dobro kotków!!

@Wolfram Schuster
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Wolfram Schuster
Awatar użytkownika
25
lat
183
cm
bezrobotny
Elita
Piękny? Nigdy się nad tym nie zastanawiał. Nikt nigdy mu też zresztą nie powiedział, że jest w jakikolwiek sposób atrakcyjny. Swoją drogą, nie przywiązywał do tego większej wagi, nie był to jego priorytet. Ponadto w wielu aspektach był jak skóra zdjęta z ojca, ta sama szczęka i oczy, co tylko mu przeszkadzało, gdy przypominał sobie tego człowieka. Szczęście było takie, że nikt go nigdy do niego nie porówna, ponieważ najzwyczajniej w świecie jego wręcz minusowa ilość znajomych nie znała rodziców Wolframa. Sam chciałby ich nie znać.
- Hm, dziękuję - przyjął komplement raczej naturalnie, kiwając przy tym głową. - Choć nie sądzę, żeby to była taka ważna cecha. Cóż mi po byciu pięknym, co nie? - dodał po chwili od niechcenia, przyglądając się nieznajomej.
- Duchem? - zamyślił się, marszcząc brwi. Po niedługiej chwili pokiwał głową. - Można to tak nazwać. Tak, jestem duchem - wrakiem człowieka, strzępem ludzkim, chodzącą mięsną powłoką. Tego już jednak nie powiedział na głos. Nie chciał wystraszyć rudej, której to spotkanie okazywało się być zadziwiająco odświeżające umysł. - A ty nim jesteś?
Kartonik. Widać, nieznajoma miała podobny gust w nazywaniu kotów jak on, choć można by rzec że kocie imiona to była loteria. Pasowało do nich niemalże wszystko. Dostojny Hrabia Miauczyński Ósmy, zwyczajny Chlew czy drobny, choć zadziorny Asmodeusz. Autentycznie można było nazwać kota w jakikolwiek sposób, i tak będzie pasować. - Nie zamierzam zabierać Kartonika - zapewnił, spoglądając na kociątko trzymane w rękach rudowłosej. - Widzę, że już się do niego przywiązałaś - dodał, poprawiając chwyt na swojej kotce, która wydawała się być bardzo zaintrygowana natrętami.
Spojrzał na kocie dziecko znajdujące się dalej w kartonie i uklęknął, stawiając Żul na ziemi obok i przytrzymując, żeby nie zrobiła młodemu krzywdy. - Myślę, że Żul i Drapichrust się polubią - stwierdził, dając kocięciu otrzeć się o jego dłoń. - A jeśli nie, to się do ciebie odezwę. Jak ci na imię?

@Rex Marigold
Mów mi rolka/szysza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rolkie#3002. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię idk.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: różnie bywa no.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
Wzruszyła ramionami, nieznając dokładnej odpowiedzi na pytanie - nie było to nigdy tematem jej przemyśleń, a nawet jeśli, to i tak tego nie pamiętała. Pewnie gdyby czasem zastanowiła się, co mówi, zamiast paplać bez filtra to komplement nawet nie wypadłby z jej ust.
- Niektórzy dzięki temu mają podobno łatwiej w życiu, ale cholera wie ile w tym prawdy. - Odpowiedziała z lekkim uśmiechem, dając znać, że wcale nie uważa życia nieznajomego za usłane kwiatkami i tęczą. Starała się nie oceniać całego czyjegoś życia po pierwszym spojrzeniu (co nie znaczyło, że nie mogła się nim zachwycić, to było zupełnie co innego!). Sama przecież na pierwszy rzut oka była normalna, a jak daleko od normalności była przekonywał się każdy, kto pobył z nią trochę dłużej niż przelotne spotkanie. Chodziło tu oczywiście o amnezję dziewczyny, a nie o jej chaotyczną i nieraz dziwaczną naturę, bo kto na tym świecie nie był chociaż odrobinę dziwny?
Podniosła brwi ze zdumienia. Jednak miała rację - zdecydowanie był za ładny na zwykłego śmiertelnika! W pewnym sensie bawiła ją ta ironia losu - oczywiście, że pierwsza osoba, w której się zadurzyła i która jej się spodobała musiała okazać się być duchem (czy mogła pokusić się o stwierdzenie, że się w pięknym nieznajomym zakochała, gdy jedyne co chciała to porwać go do tańca i dowiedzieć się każdej rzeczy, którą skłonny byłby się z nią podzielić? Czy może to było jednak zbyt duże i poważne słowo, gdy nie znała go nawet pięciu minut?). Nie miała doświadczenia w tych całych nieplatonicznych uczuciach, bo jeśli wierzyć skrupulatnym notatkom Rex z przeszłości nikt nigdy nie zachwycił jej tak, jak stojący przed nią nieznajomy. Rex z okresu nastoletniego była za to totalną enigmą i tajemnicą, bo jakoś nie przyszło jej do głowy zapisywać każdej myśli i uczucia w pamiętniczku, dziwny człowiek.
- Niee, na sto procent nie umarłam. - Odpowiedziała lekko, machając przy tym ręką. Szczerze miała nadzieję, że gdy kiedyś umrze to odzyska wszelkie wspomnienia, które tak szybko ulatywały z jej życia, więc naprawdę liczyła, że faktycznie nie jest martwa.
Odetchnęła z ulgą, gdy zapewnił, że nie zabierze jej Kartona, po czym pokiwała głową zgadzając z jego kolejnym stwierdzeniem - zdecydowanie zżyła się już z kotkiem, podobnie z resztą jak czekający na nią w domu Chlebek, i jak ona by pewnie jakoś przeżyła brak nowego zwierzątka w domu (zapomniałaby) tak Tościk zapewne tęskniłby za swoim nowym kumplem, a tego Rex nie chciała.
- Drapichrust do niego pasuje. - przyznała szczerze i uśmiechnęła się, widząc jak kotek ociera się o potencjalnego nowego właściciela. I wtedy coś zaskoczyło w jej mózgu, elementy układanki wpadły na swoje miejsce i prawie aż cofnęła się o krok z szoku, jaki przyniosła ta nowa myśl do jej głowy. Przecież ona nawet nie wierzyła w duchy. Ta jakże prosta myśl sprawiła, że poczuła, jakby mózg zrobił salto w jej czaszce. Huh. Faktycznie. Nie wierzyła w duchy, więc skąd w ogóle pomysł, by zadać takie pytanie? Nie miała czasu się jednak nad tym zastanawiać, bo przecież miała przed sobą niezbity dowód, że piękny nieznajomy jest jak najbardziej żywy - kotek ocierał się o jego dłoń. Choć była świadoma teorii, że zwierzęta niby widzą duchy czy inne demony (a sam Bułek rano tępo wpatrywał się w ścianę, jakby właśnie widział tam coś niewidzialnego dla niej, choć może po prostu mózg mu się tymczasowo wyłączył, kto go tam wiedział) to raczej niezbyt jej ufała. Mężczyzna zajęty był drapaniem znajdy, więc Rex postanowiła wyciągnąć rękę i lekko tyknąć go palcem w policzek. Policzek był ciepły. Duchy nie są ciepłe. Ona nawet nie wierzy w duchy. Wniosek był jeden.
- Ale z ciebie kłamca, nie jesteś duchem. - Rzuciła oskarżeniem, ignorując przy tym jego pytanie i zakładając ręce na piersi. Może jednak nie odda mu Drapichrusta i zabierze dwa kotki do domu, bo jak to tak można, kłamać komuś w żywe (!!!!!) oczy.

@Wolfram Schuster
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Wolfram Schuster
Awatar użytkownika
25
lat
183
cm
bezrobotny
Elita
- Może i tak. Kanon piękna jest okrutny. I moralnie zły. Degradujemy ludzi tylko do kategorii zadbanej skóry, dużych oczu lub…innych części ciała, w ogóle nie zwracając uwagi na zalety praktyczne. I jest to społecznie pochwalane przez masy - skomentował, kierując wypowiedź ni to do niej ni do siebie samego, raczej jedynie wypuszczając na światło dzienne przemyślenia, które kotłowały mu się w umyśle od jakiegoś czasu. Nie oczekiwał, ani nawet nie potrzebował odpowiedzi czy zażartej dyskusji na konkretny temat. Całkowicie wystarczała mu możliwość podzielenia się swoim zdaniem z kimś, kto jest bardziej rozumny niż kot. Próbował raz dawać ujście potrzebie wygadania się Żul, ta jednak przeniosła tylko wzrok na ścianę, pokręciła nosem i zaczęła myć sobie brzuch jak gdyby nigdy nic. Nie zdawała się nawet słuchać, więc co to za satysfakcja? Najbardziej zależało mu właśnie na tym, by rozmówca mógł słyszeć i rozumieć, co Wolfram ma do powiedzenia. Wystarczyłoby pokiwać głową czy nawet go wyśmiać, miał to głęboko w poważaniu, byle go słuchano.
- Szczerze ci zazdroszczę - posłał jej spojrzenie, które może i było krótkie, ale dało się dojrzeć w nim wiele smutku i niezasklepionych ran. Nie robił tego nawet specjalnie, to po prostu było widać. Podobno oczy są odzwierciedleniem duszy, a jego dusza od dawna była w strzępkach. - Chciałbym móc odżyć. Czasami. Częściej jednak się zastanawiam, czemu życie postanowiło zostawić mnie na ziemi i nie da zaznać spokoju.
Nigdy nie miał myśli samobójczych. Nigdy się też nie kaleczył. Doskonale rozumiał osoby, które tak robiły, ale jednak sam osobiście nie widział sensu w cięciu własnej skóry. Nie zabijało to jego bólu psychicznego, nie resetowało rodziny do ustawień fabrycznych, nie przynosiło mu ulgi. Nie chciał też umierać. I nie chciał żyć. Najprościej byłoby go wymazać jak rysunek słabym ołówkiem albo żeby zasnął i nie musiał się już budzić, żyjąc w świecie snów.
- Też tak myślę - zgodził się, głaszcząc kociątko za uszami i po grzbiecie, co zwierzątko doceniało, odwdzięczając się głośnym i długim mruczeniem. Kocie odgłosy były do tej pory jedynymi dźwiękami, jakie szczerze cieszyły i rozczulały Wolframa. Nie potrafił przejść obojętnie obok miauczącego kota, musiał przystawiać głowę i uszy do mruczącego chlebka i czuł potrzebę przytulenia się do ćwierkającego sierściucha. Były to takie krótke, ale bardzo ważne momenty, kiedy to czuł się naprawdę wolny i wyluzowany. Nic go nie trapiło, nie drażniło, nie powodowało skurczu w gardle i zaciskania się pięści. Krótki moment szczęścia.
Z transu ocknął go palec rudowłosej, dotykający jego policzka dość niespodziewanie, a następnie poleciało oskarżenie.
- Skąd ta pewność? - spytał, zabierając dłoń od mieszkańca kartonowego pudełka, i odwrócił się wciąż na kuckach w stronę nieznajomej. - Nie kłamałem. Psychicznie jestem duchem. Fizycznie nie do końca. Na jedno wychodzi - skomentował, podnosząc się do wyprostowanej pozycji. - Nie jestem duchem w stereotypowym tego słowa znaczeniu. Zawiedziona jesteś?

@Rex Marigold
Mów mi rolka/szysza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rolkie#3002. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię idk.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: różnie bywa no.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
Kucała tak i patrzyła na niego z dołu, słuchając wypowiadanych przez nieznajomego słów i tylko kiwała lekko głową. To nie tak, że nie chciała go słuchać, czy że ją jego słowa nie interesowały. Ot, było ich za dużo i brzmiały zbyt...mądrze, a ona akurat nie była tego dnia przygotowana na słuchanie filozoficznych wywodów. Ona tam przyszła tylko ukraść, znaczy no, ekhem, zabrać kota, nikt jej nie powiedział, że spotka kogoś, kto będzie mówił dużo inteligentnie brzmiących słów!
- Ja bym sobie nie zazdrościła, ale to nieważne. - Skrzywiła się nieznacznie, bo nie wyobrażała sobie, jak ktokolwiek mógłby chcieć codziennie budzić się i nie pamiętać większości rzeczy. Nawet ten głęboki smutek, który dostrzegła w krótkim spojrzeniu, zdecydowanie nie przekonał jej, że nieznajomemu należał się jej los. Nikomu się nie należał i gdyby wierzyła w reinkarnację i karmę, to uznałaby, że zapewne musiała nieźle spierdolić w poprzednim wcieleniu. - Wiesz, podobno to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życia. Może przypadek chciał, żebym się tu znalazła? - Uśmiechnęła się promiennie, bo wcale nie zdziwiłaby się, gdyby tak było. Świat działał w dziwny i pogmatwany sposób, może jej poszukiwanie kota miało ją doprowadzić właśnie do pięknego i smutnego nieznajomego i miała do niego wyciągnąć pomocną dłoń? Nie była pewna, w jaki sposób miałaby mu niby pomóc, ale nie zastanawiała się nad tym zbytnio (jak nad wszystkim ostatnio).
Rex teoretycznie miała być mądra. Dostała się przecież kiedyś na medycynę i ładnie pozdawała szkolne egzaminy. Ba, nawet rodzice byli dumni, a to już coś znaczyło. Piękny nieznajomy wprowadził ją jednak w konsternację i poczuła, jak większość jej szarych komórek pakuje swoje niewielkie walizeczki, bierze je pod pachy i wychodzi, trzaskając drzwiami. - Chyba nie rozumiem, tak szczerze. Psychicznie duchem? Czy każdy z nas nie jest psychicznie duchem? Wiesz, dusza, te sprawy? Psychika chyba nie jest namacalna, nie? Myśli są ulotne, dopóki ich nie zapiszesz, wspomnienia szybko przestają istnieć, jeśli jakoś ich nie utrwalisz... - Zamyśliła się, marszcząc brwi i lekko mrużąc przy tym patrzące gdzieś w bok oczy, a jeden z kącików ust powędrował w górę, gdy wysunęła je, starając się dość do jakiegoś konkretnego wniosku. Nie doszła. Komórki mózgowe jednak nie chciały wrócić, zapewne siedząc już w samolocie na Majorkę, bo przecież należał im się urlop. Podrapała mruczącą Karton za uszami i ponownie skierowała spojrzenie na nieznajomego.- Zawiedziona? A skąd. Zaintrygowana? Jak najbardziej. - Znów się uśmiechnęła, bo tym razem to nie było już zaintrygowanie tylko jego niewątpliwym pięknem, ale też tym jego wnętrzem, które tak pokrętnie i metaforycznie opisywał.

@Wolfram Schuster
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Wolfram Schuster
Awatar użytkownika
25
lat
183
cm
bezrobotny
Elita
- Ważne. Czemu nie? - zapytał z nieukrywaną ciekawością. W jaki sposób nie zazdrościć życia osobie, która wydaje się być tak wesoła i otwarta (a to tylko pierwsze wrażenie!) jak nieznajoma rudowłosa. Rozumiał, że różnie ludzie podchodzą do różnych wydarzeń, ale czy rzeczywiście da się utrzymać pełnię szczęścia? A może to była tylko powłoka, taka warstwa (jak u ogrów)? Wolfram nosił swoje uczucia jak odzież wierzchnią (jak osły), dało się łatwo poznać jeśli coś mu nie pasowało albo był nieszczęśliwy. Ruda natomiast, choć zdawała się na pierwszy rzut oka raczej prosta do rozgryzienia, stawała się coraz to bardziej intrygująca.
- Miło mi w takim razie, że przypadek cię tu sprowadził - rzekł, kłaniając się głową w jej kierunku. Jakby mógł, to by posłał jej uśmiech, ale kosztowało go to zbyt wiele w tej chwili, dlatego skończyło się na zwykłym skinieniu czupryną.
Spotkanie rudej może go nie “cieszyło”, ale był ukontentowany towarzystwem, które stawało się z każdą chwilą coraz ciekawsze. I przy okazji przewietrzy się trochę dłużej tym razem. Może to jego powinno się wyprowadzać na spacery.
Podniósł brwi i wykonał krótki, szybki ruch głową przekrzywiając ją nieco w przyjemnym zaskoczeniu wywodem dziewczyny. Taki potencjał. - Nie jest namacalna. Ale ją czujesz. Czujesz, gdy boli. Gdy z jakiegoś powodu nie pozwala ci się ruszyć z miejsca, paraliżuje całe twoje ciało. Trochę jak wiatr. Albo wiara. A moja psychika jest duchem. I ja to czuję - mówił, patrząc się w jej piegowatą twarzyczkę. - Myśli bywają ulotne, to prawda. Ale wspomnienia nie przestają istnieć. Przynajmniej… - zaciął się na chwilę, by odwrócić wzrok i westchnąć cicho. - Przynajmniej nie moje.
Podniósł się z klęczek, dając na chwilowe pożegnanie drapnięcie za uszkiem Chruścikowi, i przeniósł wzrok na dziewczynę. - Zaintrygowana? Czym? - zapytał, robiąc parę kroków w jej stronę by wyciągnąć rękę i smyrać Kartonika po głowie palcami. - W końcu nie jestem duchem, którym miałem być. Czyż nie? - rzekł, spoglądając jej w oczy.

@Rex Marigold
Mów mi rolka/szysza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rolkie#3002. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię idk.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: różnie bywa no.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
Wzruszyła ramionami, nie siląc się nawet na zdawkowe "bo nie". Rozmawianie o jej przypadłości nie przychodziło jej z trudem, nie wstydziła się też tego, nic z takich rzeczy - po prostu akurat w tamtym momencie uważała, że woli tę informację zachować dla siebie, nie musiała przecież opowiadać historii swojego życia po pięciu minutach znajomości, prawda? Zresztą nie chciało jej się odpowiadać na jakieś dodatkowe pytania, które zapewne wyklułyby się w umyśle nieznajomego. Podobała jej się rozmowa taka, jaką była i nie chciała jej psuć swoją historią choroby.
- Mi też jest miło. Bardzo. - Odpowiedziała, zadzierając brodę lekko do góry i uśmiechnęła się, podnosząc jeden kącik ust wyżej od drugiego.
Zamrugała kilka razy na jego odpowiedź, nie mając własnej, która dorównywałaby jego filozoficzności.
- Ale ty jesteś depresyjny, wiesz? - Powiedziała pierwsze, co przyszło jej na myśl, podobnie jak wcześniej go skomplementowała. Tylko tym razem to nie był komplement. Raczej nie. Nie skomentowała wywodu o wspomnieniach, chociaż bardzo chciała zrobić uno reverse i powiedzieć, że tym razem to ona zazdrościła jemu. Ale wciąż nie chciała mu zdradzać swojej...tajemnicy? Wolała mieć tego asa w rękawie, bo piękny nieznajomy może i był piękny, ale nadal był nieznajomy i jeszcze by się okazało zaraz, że jakiś niefajny i by wiedział o niej taką rzecz ważną dość. Albo po prostu Rex miała nastrój na trzymanie sekrecików i jeśli później go spotka, to będzie zabawnie, że go nie pamięta, a on nie wie czemu. Niezbadane były motywy jej działań i wyborów.
Niepamiętanie rzeczy czasem było przydatne - ceniła sobie to, że nie pamięta wstydliwych momentów gdy zapomniała portfela do sklepu, prawie wpadła komuś pod koła czy powiedziała coś, czego nie wypadało mówić. Albo gdy była smutna czy zła. Ale czasem chciałaby pamiętać też te długie wieczorne rozmowy ze znajomymi, film, który ostatnio obejrzała czy nawet te gorsze rzeczy, bo przecież budowały w pewnym sensie charakter i sprawiały, że człowiek czuł się ludzko, a nie jak jakiś robot.
- Tobą. - Odpowiedziała krótko. Tak po prostu. Nieznajomy przybliżył się, więc uniosła nieco głowę, żeby móc nadal patrzeć mu się w twarz. Nawet nie poczuła, że nieco się zarumieniła przez to, jak blisko stał, zajęta myśleniem nad dalszą odpowiedzią. - Jakbyś był duchem, to nie byłbyś do końca prawdziwy, nie? Więc w sumie cieszy mnie to, że jednak jesteś realny. I dzięki temu może jeszcze kiedyś się spotkamy i będę mogła cię bliżej poznać, hm? - Uśmiechnęła się delikatnie, bo blondyn był intrygujący i naprawdę miała nadzieję, że da radę go lepiej poznać. I oczywiście zapisać wszystko w jakimś zeszycie, żeby nie musieć za każdym razem pytać go o to samo. O ile będą kolejne spotkania, bo przecież mężczyzna mógł uznać, że chuj jej na ryj że nie ma ochoty już jej widzieć. To byłaby wielka szkoda.

@Wolfram Schuster
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Wolfram Schuster
Awatar użytkownika
25
lat
183
cm
bezrobotny
Elita
Nie naciskał na odpowiedź. Nie przywiązywał do tego tak dużej wagi, jeśli będzie chciała mu powiedzieć, to mu powie. Jego rodzice lubili siłą wyciskać z niego odpowiedzi na pytania, które po prostu go zatykały, bo wiedział, że będzie miał kłopoty z tego powodu. Głównie chodziło o oceny w szkole. No, do czasu gdy zorientowali się, że nic z niego nie będzie i nie warto inwestować swojego czasu i nerwów. Po prostu go odcięli i nie zamierzali sobie psuć humoru rozmową z pierworodnym.
- Ano wiem. - przytaknął jedynie na jej stwierdzenie, wzruszając ramionami. Wiedział o tym i się z tym nie krył, bo nie potrafił. Albo nie chciał? Nigdy się nad tym nie zastanawiał, takie zachowanie było dla niego po prostu naturalne i nie miał nad tym większej kontroli. Dodatkowo czasami ludzie obdarzali go zadziwiająco dużym zaufaniem, ponieważ czuli się swojsko i bezpiecznie przy człowieku, który często mówi co myśli i nie trzyma emocji w środku. Nie raz i nie dwa w barach zwierzano mu się, jakby był samym barmanem czy ich terapeutą, zwykle też wtedy opłacał ich rachunek, przez co podpite kobiety nazywały go ich aniołem stróżem. Oczywiście nie brał ich nigdy do siebie ani nie zostawiał numeru, co najwyżej załatwiał im bezpieczny powrót do domu, ponieważ za każdym razem, za każdym dobrym uczynkiem czyhało takie przyjemne, choć drobne ciepło, które rozgrzewało mu wnętrze. Nie było to może jakąś rewolucją, ale zawsze był to jakiś drobny powód, by wstać następnego dnia z łóżka. O ile się w nocy oczywiście spało. Co jemu zdarzało się rzadko.
- Hm. Odwzajemnione oczywiście - kiwnął do niej głową w pewnego rodzaju ukłonie. Znali się krótko. Właściwie, to nie znali się w ogóle. A jednak dziewczyna była otoczona zadziwiającą aurą, wymieszaniem otwartości i miłości z tajemnicą, co bardzo, ale to bardzo było pociągające dla umysłu Wolframa i chciał móc poznać ją lepiej.
- Jesteś tu mile widziana, kiedy tylko zechcesz. Może następnym razem powodem spotkania nie będzie para przybłęd? - ponownie zbliżył dłoń do kocięcia znajdującego się w jej objęciach i przejechał delikatnie palcami po jego policzku.


@Rex Marigold
Mów mi rolka/szysza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rolkie#3002. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię idk.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: różnie bywa no.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
- Hmm. Bardzo możliwe, chociaż wszystko zależy od przyszłej mnie. - Wzruszyła ramionami, zaciskając usta w krótkim uśmiechu, bo przecież nie była pewna tego, co postanowi zrobić za miesiąc, tydzień, czy nawet kolejnego dnia. Lubiła mówić o sobie w trzech wymiarach - była Rex z przeszłości, która czasem nieco ją denerwowała tym, że czegoś nie zapisała, ale dzięki której wiedziała też rzeczy, których normalnie by nie wiedziała. Była Rex tu i teraz, która żyła dla siebie i robiła wszystko, co akurat chciała, nie przejmując się tym, co było czy będzie, bo jeśli rano obudziła się i postanowiła, że ma ochotę na jakąś rzecz czy wycieczkę, to nie miała opcji zostawić tego na później - w końcu później mogłaby uznać to za głupi pomysł (a takie były przecież najlepsze, więc trzeba je było od razu realizować, zanim doszłoby do niej, że są bez sensu!). Jedynym wyjątkiem było zapisywanie rzeczy - to Rex 'tu i teraz' robiła dla Rex z przyszłości, żeby ta się potem nie wkurwiała na Rex z przeszłości, że ta czegoś zapomniała... Rex z przyszłości za to była enigmą, zagadką i jedną wielką niewiadomą. I trochę jak taki rozkojarzony szczeniaczek. Czy po obudzeniu zobaczy foliową torebkę i uzna, że czas na zakupy? Może gałąź uderzy w jej okno i ruda postanowi wybrać się do lasu na spacer? No enigma no. Była jednak pewna, że nawet jeśli spotka chłopaka za miesiąc, to nadal będzie nim zauroczona - takie rzeczy nie znikały z dnia na dzień. Przynajmniej miała taką nadzieję (byłoby to bardzo niekorzystne).
W pobliskim krzaku coś zaszeleściło i tylko tyle wystarczyło, żeby ciesząca się głaskami i atencją Karton postanowiła wykonać wielką ucieczkę. W jednej chwili siedziała grzecznie w objęciach Rex, a w kolejnej już wyślizgiwała się i, odbijając się od ramienia dziewczyny, wskakiwała na pień kasztanowca. Usadowiła się na (na szczęście) jednej z niższych gałęzi drzewa, a gdy ze strasznego krzewu wyleciał niewielki ptak, skomentowała to żałosnym miauknięciem i smutnym spojrzeniem w stronę rudej. Rex oglądała to wszystko z otwartymi ze zdziwienia ustami, a gdy dotarło do niej to, co się zadziało, to tylko odwróciła się w stronę drzewa i podparła biodra rękami. - No Karton, co ty narobiłaś co? Czekaj już cię ściągam. - To mówiąc podeszła do pnia i, łapiąc za najniższą gałąź, podciągnęła się w górę, by zaraz na rzeczonej gałęzi usiąść. Kotka była już w sumie niedaleko od niej, ale żeby bezpiecznie ją złapać, dziewczyna postanowiła wejść trochę wyżej. Noga jej się trochę omsknęła, co nie zraziło jej, żeby dotrzeć do swojego celu i z uśmiechem wyciągnąć rękę do uciekinierki. - No chodź. - Wzięła ją na ręce i dopiero wtedy skierowała wzrok na nieznajomego. - Dasz radę ją ode mnie wziąć? Łatwiej będzie mi zejść. - Niby zadała pytanie, ale zanim skończyła mówić, to już zwisała nieco z gałęzi, trzymając się jedną ręką drzewa, a drugą wyciągając w stronę blondyna, żeby podać mu kociaka.

@Wolfram Schuster
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Wolfram Schuster
Awatar użytkownika
25
lat
183
cm
bezrobotny
Elita
- Ciekawy koncept. - zamyślił się, skupiając na chwilę wzrok w jednym konkretnym miejscu. - Nigdy nie myślałem o tym w ten sposób. Czy to dzieli się na przeszłego, teraźniejszego i przyszłego mnie? Czy są też wersje alternatywne typu “co by było gdyby…”? - dopytał z wyraźnym zaciekawieniem. - Naprawdę interesujące, chyba wprowadzę to do swoich codziennych przemyśleń - przyznał, kiwając jej głową w krótkim ukłonie, jak gdyby dziękował jej za dodatkową garść wiedzy. Albo raczej pomysł, który wydawał się o tyle fajny, że może pomoże mu nieco inaczej podchodzić do życia. - W takim razie, dziękuję przeszłemu sobie, że wyszedł z domu i mógł spotkać się z taką ciekawą osobą jak ty - na ostatnie słowo zerknął jej w oczy przyjaźnie. - Dobrze to robię?
Cisza porozmowowa była zwykle przyczyną pożegnania się lub bardzo niezręcznej wymiany spojrzeń. Nigdy jednak nie przeszkadzała Wolfiemu. Mógł dłużej poanalizować (eks)rozmówcę, przemielić w głowie całą rozmowę od początku, poprawić ewentualne błędy w wypowiedzi lub coś naprostować. Zwykle jednak nie było na to czasu, ponieważ druga osoba się wyłamywała i uciekała z miejsca, rzucając krótkie ‘cześć’.
Tym razem nie skończyło się ciszą.
Szelest z krzaków wystraszył kocię w rękach rudej, które uciekło na kasztanowca, przez co jego właścicielka postanowiła wspiąć się na gałęzie, by uratować maleństwo. Wolfie nie chcąc stać i się przyglądać, postawił Żużel na ziemi i przywiązał smycz do wyrastającego z ziemi korzenia na tyle mocno, by nie była w stanie się wyrwać i uciec (co prawdopodobnie chętnie by zrobiła).
Stanął bliżej drzewa, wystawiając nieco ręce na boki, by asekurować dziewczynę. Złapał szybko od niej kotkę i wsadził bezpiecznie do kartonu obok Chruścika, samemu wracając do poprzedniej pozycji, nie chcąc by nieznajoma spadła i skręciła sobie kark. - W porządku? - spytał, w razie gdyby potrzebowała pomocy.

@Rex Marigold
Mów mi rolka/szysza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rolkie#3002. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię idk.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: różnie bywa no.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
- Owszem, dzieli się. Chociaż nie jestem pewna co do wersji alternatywnych. Przynajmniej nie w moim przypadku. - Jeden z kącików jej ust powędrował w górę, gdy nieznajomemu wyraźnie spodobał się pomysł. - Wiesz, ja to raczej żyję z dnia na dzień. Carpe diem te sprawy. - Dodała, żeby uzasadnić, czemu to nie przewidywała więcej 'odmian Rex' w swojej narracji. „Co by było gdyby” raczej nie wchodziło w jej zakres przemyśleń, bo przecież nigdy nie miała wglądu w całość sytuacji, która się wydarzyła, a tylko w to, co miała zapisane lub było jej opowiedziane. To tak, jakby definitywnie postawiła się za jedną stroną konfliktu, bazując tylko i wyłącznie na tym, co dana osoba napisała w emocjach w poście na Facebooku, nie zwracając uwagi na argumenty drugiej strony (a potem by się okazało, że osoba, za którą się postawiła, była w błędzie i przekręcała wszystko na swoje). Jedyną opcją było myślenie 'co by było gdyby nie wsiadła wtedy do auta'. Ale to było zbyt dołujące, by Rex miała zaprzątać sobie tym głowę. - Hm. Przeszły ty to raczej ty z wczoraj albo sprzed tygodnia, a przynajmniej według mnie. Ale wiesz, możesz sobie sam ustalać to, kiedy zmieniasz się w teraźniejszego siebie. W końcu ty to ty i nikt nie powinien ci nic narzucać, nie? - Pokiwała się nieco na piętach i znów obdarzyła go uśmiechem, starając przegonić z głowy myśli o swoich kontrolujących rodzicach.
Karton była bezpiecznie skitrana ze swoim kompanem przygodowym, więc Rex mogła odetchnąć z ulgą i przymierzyć się do zejścia z drzewa. Wyprostowała się w miejscu, po czym, przytrzymując pnia drzewa, zeszła gałąź niżej i po szybkiej analizie za i przeciw ułożyła ręce na korze po bokach swojego ciała i zsunęła się z drzewa. Nie była na tyle wysoka, żeby po prostu dotknąć stopami do podłoża, więc ostatecznie właściwie z kasztanowca zeskoczyła i jakimś cudem nie poślizgnęła się na leżących na ziemi liściach, tylko bez problemu wylądowała na stopach, zaraz otrzepując pobrudzone dłonie o spodnie. Ten jej nagły zeskok z gałęzi spowodował, że znajdujące się na niej kasztany postanowiły uwolnić się i wybrać własne życiowe ścieżki (bestie idk, nie mam pojęcia, o czym piszę ok), a jeden z nich niefortunnie na metę swojego lotu wybrał głowę nieznajomego, od której odbił się z impetem i wylądował niedaleko stóp rudej. Sama dziewczyna, widząc to, najpierw się nieco się skrzywiła, kuląc ramiona bliżej szyi, po czym parsknęła śmiechem. - Wszystko ok? - Zapytała z nieukrywanym rozbawieniem, bo jednak jak dla niej sytuacja była komiczna, po czym namierzyła orzecha i podniosła go spośród liści.
- To chyba twój kasztan? - wyciągnęła dłoń z rzeczonym kasztanem w stronę nieznajomego, szczerząc się przy tym i ledwo powstrzymując chichotanie.

@ Wolfram Schuster

//PODRYW NA KASZTANA, POWTARZAM, PODRYW NA KASZTANA, TO NIE SĄ ĆWICZENIA
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Wolfram Schuster
Awatar użytkownika
25
lat
183
cm
bezrobotny
Elita
- Mhm. - Czyli każdy może mieć własną wersję. Zanotował to w głowie i skinieniem dał jej do zrozumienia, że (raczej) nadąża. - Carpe Diem brzmi miło. W pewnym sensie tak funkcjonuję, ale myślami odbiegam do przeszłości, więc nie sądzę, żebym do końca spełniał warunki chwytania dnia. Mimo wszystko dobra filozofia, żeby nie zmarnować życia - wypowiedział się, dość mimowolnie zbaczając myślą wgłąb umysłu. Wspomnienie, jakie mu wylosowano było z dość wczesnego dzieciństwa. Tak jak i teraz, był na zewnątrz, głaszcząc bezdomnego kota i obserwował mrówki, którym budował dom z piachu, kompletnie rujnując ich drogę do mrowiska. Inne dzieci były również zafascynowane małymi stworzonkami, ale raczej w kontekście brania ich na ręce lub próby deptania, Wolfram wtedy objawiał swoją z lekka aspołeczną naturę i przeganiał towarzystwo, rzucając w nie piaskiem.
Z zamyśleń, ponownie, oderwała go rudowłosa. - Ja sprzed tygodnia to już historia. Nie biorę za niego odpowiedzialności. Przeszły ja, to ja z dnia dzisiejszego lub wczorajszego, moim zdaniem. Kiedy niektóre rzeczy da się jeszcze naprawić. Zależnie od sytuacji - wzruszył ramionami, jakby w ogóle nie myślał wcześniej nad odpowiedzią. I faktycznie tak było, rzadko kiedy nad tym myślał.
Ruda całe szczęście zeskoczyła z drzewa i nie zrobiła sobie przy tym większej krzywdy, więc nie było potrzeby wzywania pogotowia. Karton, Żul i Chrust również byli cali i zdrowi, więc cała akcja zakończyła się sukcesem. Względnym, ponieważ opadający z drzewa kasztan przyfasolił Wolframowi w głowę, chowając się w trawie, pozostawiając ofiarę zdezorientowaną i, prawdopodobnie, z małym guzem na głowie.
Położył dłoń na włosach, przeczesując je palcami, by na nie spojrzeć następnie, w razie gdyby pojawiła się krew. - Wszystko ok - powtórzył po dziewczynie bez pytającego tonu i ponownie ręką powędrował między złote kosmyki, starając się wymacać czy nie ma uwypuklenia lub blizny.
Spojrzał się w stronę zamachowca, który był trzymany przez nieznajomą i chwycił go, obracając przez chwilę w dłoni, jakby sprawdzał czy nic mu nie jest. - Teraz już tak, dziękuję - posłał jej przyjazny wzrok (idk czy jest coś takiego wgl, ale jak on się nie uśmiecha to chuj wie co zrobić xd) i kiwnął (po raz milionowy) głową w jej stronę w podziękowaniu.
- Znajdę mu jakieś dobre miejsce - dodał, chowając kasztana do kieszeni.

@Rex Marigold
Mów mi rolka/szysza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rolkie#3002. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię idk.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: różnie bywa no.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Rex Marigold
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Petsitter
Techniczna Klasa Średnia
Pokiwała krótko głową, akceptując jego zapewnienie, że kasztan nie zrobił mu wielkiego krateru w czaszce. Uf. Uśmiechnęła się do blondyna, gdy wspomniał o znalezieniu dobrego miejsca dla swojego napastnika, po czym przybrała poważną minę. - No ja mam nadzieję, że nie trafi gdzieś w kąt. - Uniosła nieco brodę, próbując brzmieć tak, jakby od bezpieczeństwa brązowej kulki zależały losy wszechświata, jednak kąciki jej ust same z siebie wędrowały do góry i całą powagę szlag trafił. Wcale jakoś bardzo jej nie zależało na tym, żeby nieznajomy zachował przedmiot - w końcu i tak nie będzie miała jak tego sprawdzić, bo raczej wątpiła, że po tym spotkaniu jeszcze się zobaczą, biorąc pod uwagę fakt, że wyraźnie nie był nowym mieszkańcem okolic, a jednak nic o nim ani o jego domu nie miała zapisane. Starała się mieć chociaż drobną uwagę na temat każdego z pobliskich jej sąsiadów (do jednego nie można było podchodzić do ogrodzenia, bo groził policją. Inna pani zawsze zapraszała wszystkich na herbatę, a jeszcze inna często wyglądała z okna, gdy tylko słyszała kroki na ulicy), żeby wiedzieć do kogo w razie móc zwrócić się o pomoc czy zagadać, gdy spotka się ich przed posesją.
Podeszła do pudełka, w którym grzecznie siedziały dwa łobuzy i wyjęła z niego Karton, po czym znów odwróciła się do blondyna - Chyba już pójdziemy, pamiętaj, żeby zabrać go do weterynarza i sprawdzić, czy nie jest na coś chory. - Skinęła głową w stronę drugiego kociaka, samej już planując dręczenie Maddie o podwózkę do lokalnej kliniki. Miała nadzieję, że przyjaciółka nie będzie miała nic przeciwko nowemu lokatorowi (a nawet jeśli to raczej nie miała nic do gadania i zostanie postawiona przed faktem dokonanym). Przytrzymując mocniej kotkę podeszła do ogrodzenia i jak wlazła na teren, tak go opuściła, szybko znajdując po drugiej stronie płotu, zanim jednak zniknęła za rogiem, wyszczerzyła się po raz ostatni i pomachała chłopakowi na pożegnanie. - Pa, piękny nieznajomy, do ponownego poznania!

/ztx2
@Wolfram Schuster
Mów mi Mi. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Mi#9438. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię Nah.
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
wulgaryzmy, źle postawione przecinki oraz nadmiar nawiasów
.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odpowiedz