Wzruszyła ramionami, nieznając dokładnej odpowiedzi na pytanie - nie było to nigdy tematem jej przemyśleń, a nawet jeśli, to i tak tego nie pamiętała. Pewnie gdyby czasem zastanowiła się, co mówi, zamiast paplać bez filtra to komplement nawet nie wypadłby z jej ust.
-
Niektórzy dzięki temu mają podobno łatwiej w życiu, ale cholera wie ile w tym prawdy. - Odpowiedziała z lekkim uśmiechem, dając znać, że wcale nie uważa życia nieznajomego za usłane kwiatkami i tęczą. Starała się nie oceniać całego czyjegoś życia po pierwszym spojrzeniu (co nie znaczyło, że nie mogła się nim zachwycić, to było zupełnie co innego!). Sama przecież na pierwszy rzut oka była normalna, a jak daleko od normalności była przekonywał się każdy, kto pobył z nią trochę dłużej niż przelotne spotkanie. Chodziło tu oczywiście o amnezję dziewczyny, a nie o jej chaotyczną i nieraz dziwaczną naturę, bo kto na tym świecie nie był chociaż odrobinę dziwny?
Podniosła brwi ze zdumienia. Jednak miała rację - zdecydowanie był za ładny na zwykłego śmiertelnika! W pewnym sensie bawiła ją ta ironia losu - oczywiście, że pierwsza osoba, w której się zadurzyła i która jej się spodobała musiała okazać się być duchem (czy mogła pokusić się o stwierdzenie, że się w pięknym nieznajomym zakochała, gdy jedyne co chciała to porwać go do tańca i dowiedzieć się każdej rzeczy, którą skłonny byłby się z nią podzielić? Czy może to było jednak zbyt duże i poważne słowo, gdy nie znała go nawet pięciu minut?). Nie miała doświadczenia w tych całych nieplatonicznych uczuciach, bo jeśli wierzyć skrupulatnym notatkom Rex z przeszłości nikt nigdy nie zachwycił jej tak, jak stojący przed nią nieznajomy. Rex z okresu nastoletniego była za to totalną enigmą i tajemnicą, bo jakoś nie przyszło jej do głowy zapisywać każdej myśli i uczucia w pamiętniczku, dziwny człowiek.
-
Niee, na sto procent nie umarłam. - Odpowiedziała lekko, machając przy tym ręką. Szczerze miała nadzieję, że gdy kiedyś umrze to odzyska wszelkie wspomnienia, które tak szybko ulatywały z jej życia, więc naprawdę liczyła, że faktycznie nie jest martwa.
Odetchnęła z ulgą, gdy zapewnił, że nie zabierze jej Kartona, po czym pokiwała głową zgadzając z jego kolejnym stwierdzeniem - zdecydowanie zżyła się już z kotkiem, podobnie z resztą jak czekający na nią w domu Chlebek, i jak ona by pewnie jakoś przeżyła brak nowego zwierzątka w domu (zapomniałaby) tak Tościk zapewne tęskniłby za swoim nowym kumplem, a tego Rex nie chciała.
-
Drapichrust do niego pasuje. - przyznała szczerze i uśmiechnęła się, widząc jak kotek ociera się o potencjalnego nowego właściciela. I wtedy coś zaskoczyło w jej mózgu, elementy układanki wpadły na swoje miejsce i prawie aż cofnęła się o krok z szoku, jaki przyniosła ta nowa myśl do jej głowy. Przecież ona nawet
nie wierzyła w duchy. Ta jakże prosta myśl sprawiła, że poczuła, jakby mózg zrobił salto w jej czaszce. Huh. Faktycznie. Nie wierzyła w duchy, więc skąd w ogóle pomysł, by zadać takie pytanie? Nie miała czasu się jednak nad tym zastanawiać, bo przecież miała przed sobą niezbity dowód, że piękny nieznajomy jest jak najbardziej żywy - kotek ocierał się o jego dłoń. Choć była świadoma teorii, że zwierzęta niby widzą duchy czy inne demony (a sam Bułek rano tępo wpatrywał się w ścianę, jakby właśnie widział tam coś niewidzialnego dla niej, choć może po prostu mózg mu się tymczasowo wyłączył, kto go tam wiedział) to raczej niezbyt jej ufała. Mężczyzna zajęty był drapaniem znajdy, więc Rex postanowiła wyciągnąć rękę i lekko tyknąć go palcem w policzek. Policzek był ciepły. Duchy nie są ciepłe. Ona nawet nie wierzy w duchy. Wniosek był jeden.
-
Ale z ciebie kłamca, nie jesteś duchem. - Rzuciła oskarżeniem, ignorując przy tym jego pytanie i zakładając ręce na piersi. Może jednak nie odda mu Drapichrusta i zabierze dwa kotki do domu, bo jak to tak można, kłamać komuś w żywe (!!!!!) oczy.
@Wolfram Schuster