Doczekali się wreszcie wizyty saddlefittera i nowego, dopasowanego do grzbietu Smugglera siodła, co pozwoliło im na rozpoczęcie treningów. Siwemu już zdecydowanie brakowało roboty, sama karuzela i lonże nie do końca zaspokajały jego potrzebę ruchu, która zwłaszcza teraz, wiosną, była wyjątkowo duża. Mimo to nie przysporzył Lisie żadnych kłopotów w drodze na czworobok, choć po drodze działo się wiele ekscytujących rzeczy, w tym - najciekawsze - trening koni wyścigowych. Na widok pędzących koni cały się naprężył, wywołując to specyficzne, trochę nieprzyjemne wrażenie, jakoby lada moment miał się zerwać biegiem, ale jeśli Lisa zachowała spokój i odwróciła jego uwagę, to nic takiego się nie wydarzyło. Jedyne co to trochę sobie pocaplował i pofukał, nie mogąc przecież pozostać tak w zupełności obojętnym na to, że gdzieś nieopodal ktoś inny biegał sobie w najlepsze, a on - biedny, uciśniony - musi grzecznie chodzić.
Na czworobok wkroczył bez zawahania, dosłownie nie zauważając białych płotków, które był gotowy bezwiednie przekroczyć, jeśli Lisa nie zadbała o to, żeby skręcał. Po prostu nie postrzegał ich jako granic czworoboku, już na samym początku nie pozostawiając złudzeń co do tego, że byłby zdolny z niego wyskoczyć przy byle okazji.
Jeśli chodzi o jego tempo, to było żwawe, co było jednak spowodowane głównie niewybieganiem i otoczeniem. Co chwilę jednak spoglądał w stronę tych biegających koni, co go nakręcało i sprawiało, że się spieszył i zadzierał łeb, a mimo to nie był do końca głuchy i szedł tylko w tym kierunku, w jakim kierowała go Lisa. Próby skupienia go zwykle kończył się tym, że ostentacyjnie opuszczał łeb, wyginał szyję w rogal, chwilę bawił się wędzidłem, a potem znowu ukradkiem zerkał w bok i tylko czekał na pretekst, żeby znowu się wylamić, co raz czy dwa doprowadziło nawet do lekkiego potknięcia się, bo taki właśnie był nieuważny.
@Lisa Austen