Przed rejestracją zapoznaj się z Przewodnikiem.
- Poprzednia
- 1
- 2
ulica
suma punktów doświadczenia
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
- Już nie przesadzaj, kolejka nie była taka długa - odpowiedziała, znowu będąc daleką od załapania jego słów za pierwszym razem. Teraz miała dużo gorszy rozpraszacz, który w stanie upojenia alkoholowego smakował jak najlepsze i najbardziej wykwintne danie świata. Zaburzenia odżywiania who? Nie znała tego terminu.
Łatwo było przewidzieć, że z jej nawykami żywnościowymi na co dzień porcja jedzenia mocno przewyższy jej możliwości. Nie dojadła nawet połowy, gdy położyła głowę na ramieniu Tonego, dopiero teraz odczuwając całe to zmęczenie z całego dnia. Mimo tego że wszystko ją bolało i marzyła już tylko o ciepłym łóżku, była zadowolona i szczęśliwa. Niczego więcej już nie potrzebowała, gdy miała Tonego u boku, a obrzydliwie tłustego kebaba w ręce. - I czemu ja się zabijać chciałam... - mruknęła w pewnym momencie bez chwili namysłu, pewnie przez to, że gdzieś z tyłu głowy ciągle miała to, że incydent miał miejsce prawie równo rok temu. Nigdy w życiu nie powiedziałaby czegoś takiego na trzeźwo, ale od ostatnich dwóch drinków średnio panowała już nad swoim umysłem, który pracował zbyt wolno, by mogła przemyśleć własne słowa przed ich wypowiedzeniem.
@Anthony Wayford
Podstawowe
Osobowość
Likes & dislikes
Za fabuły
Eventy
Dla użytkownika
suma punktów doświadczenia
|
|
50
|
|
|
6
|
|
|
16
|
|
|
0
|
|
|
0
|
|
|
21
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
W przeciwieństwie do jej żołądka, jego zdawał się być bez dna. Zjadł całego kebaba jeszcze zanim Holly dobrnęła do połowy swojego, i prawdopodobnie bez trudu by to powtórzył.
Jej komentarz w innych okolicznościach z pewnością mocno zagęściłby atmosferę, ale teraz wywołał na Tonym dużo mniejsze wrażenie. Zerknął na nią kątem oka, gdy tak opierała się o jego ramię, po czym uśmiechnął się nikle i objął ją ramieniem, przytulając do siebie.
- Cieszę się, że możemy być tu razem - odpowiedział, nie zamierzając w inny sposób odnosić się do tego, co miało miejsce rok temu. W tej chwili było to wspomnienie tak odległe i nierealne, że można było odnieść wrażenie, że było tylko złym snem, choć oboje dobrze wiedzieli, że to nieprawda. Naprawdę był jednak wdzięczny losowi za to, że jej się nie udało. Gdyby nie to... Jego życie wyglądałoby teraz zupełnie inaczej. Czy lepiej, czy gorzej - nie sposób tego ocenić, ale na pewno nie siedziałby pijany na ulicy w środku nocy, a brakowało mu tego bardziej niż podejrzewał.
@Holly Duke
Podstawowe
Osobowość
Likes & dislikes
Za fabuły
Eventy
Odznaki od publiczności
suma punktów doświadczenia
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
- A ja się cieszę, że Ciebie mam - burknęła pod nosem, ale przy tej bliskości bez trudu usłyszał jej słowa. Chciała dopowiedzieć coś jeszcze, płynąc na fali upojenia, ale w tej chwili wróciła do jedzenia swojego kebaba, zapewne niszcząc nadzieje biednego Tonego.
Holly normalnie jadła bardzo mało, ale dzisiejszego wieczoru zdarzył się jeszcze jeden cud, to jest dojedzenie swojej porcji bez jego pomocy. Cóż, cały wieczór i prawdopodobnie popołudnie nic nie jadła, więc nie powinno to dziwić, że teraz miała apetyt jak nigdy. Zajęło jej to trochę czasu, Tony pewnie w tym czasie zdążyłby zjeść drugą porcję, ale i tak wkrótce oboje się pewnie mieli z nimi rozstać w bólu.
Do jej mieszkania stąd mieli bliżej niż do Tonego, więc zapewne to właśnie tam mieli dzisiaj spędzić resztę nocy. Była już tak zmarznięta, że nie marzyła o niczym innym niż przebraniu się i łóżku. Zapewne z jego pomocą wstała z krawężnika, robiąc to na tyle nieuważnie, by nie zauważyć leżącej na ulicy potłuczonej butelki. Bosą stopą nadepnęła na nią, a otumaniony używkami mózg resztką sił to zauważył, gdy podniosła nogę i spojrzała na śródstopie. - Widzisz, kebab się skończył i od razu życie się psuje - rzuciła do Tonego, najwyraźniej niespecjalnie przejęta tą sytuacją. Nie odczuwała bólu specjalnie, więc czym się tu przejmować?
@Anthony Wayford
Podstawowe
Osobowość
Likes & dislikes
Za fabuły
Eventy
Dla użytkownika
suma punktów doświadczenia
|
|
50
|
|
|
6
|
|
|
16
|
|
|
0
|
|
|
0
|
|
|
21
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
Również marzył już tylko o powrocie do domu, bo jeśli jego poziom energii w klubie był niski, to teraz był wręcz alarmujący i przed zaśnięciem na chodniku powstrzymywały go tylko resztki zdrowego rozsądku i zimno, które nawet jemu zaczęło dokuczać, co było sporym osiągnięciem. Dlatego gdy Holly zarządziła powrót do domu, z ulgą pomógł jej wstać z chodnika, niestety również nie zauważając rozbitej butelki do czasu, aż jeden z jej odłamków nie rozciął Holly stopy. Widząc, co się stało, zaklął pod nosem.
- Pokaż, weszło Ci to szkło? - Zapytał, w tych warunkach niestety nie mając jednak szans na dostrzeżenie wszystkiego. Zapewne w stopę weszły jakieś mniejsze odłamki, które ciężko byłoby wyjąć tu i teraz.
- Zaniosę Cię do domu, to już niedaleko - zaoferował się po chwili, nie chcąc, by stawała na tej nodze ani zrobiła sobie jeszcze jakąś krzywdę. Jednocześnie wierzył, że mimo tego, w jakim stanie się znajdował, to da radę bezpiecznie donieść ją do celu, jeśli weźmie ją na plecy lub barki.
@Holly Duke
Podstawowe
Osobowość
Likes & dislikes
Za fabuły
Eventy
Odznaki od publiczności
suma punktów doświadczenia
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
- BOŻE, TONY, KOT - spanikowała momentalnie. Aż się zakręciła na drugiej nodze, rozglądając po okolicy i szukając drogi w stronę swojego domu. - KOTA ZOSTAWIŁAM. CO JAK JEMU COŚ SIĘ STAŁO? TAK DŁUGO MNIE NIE BYŁO, NA PEWNO Z GŁODU UMARŁ - rzuciła wielce przerażonym tonem.
W tym samym czasie stanęła na jednej nodze, oparta o Tonego, bez którego przecież spektakularnie zaliczyłaby glebę, i jakby nigdy nic wyjęła największy kawałek szkła ze skóry, nawet się przy tym nie krzywiąc. Miała milion razy ważniejszy cel niż jakieś tam odkażanie czy doprowadzanie się do porządku! Zapomniała nawet pozostawionych na chodniku butach czy o Tonym, którego równie dobrze mogła tam zostawić, z zacięciem kulejąc w stronę swojego mieszkania, na ratunek biednej Zirze, która zapewne i tak smacznie spała, po zwaleniu wszystkich przedmiotów z półek.
@Anthony Wayford
Podstawowe
Osobowość
Likes & dislikes
Za fabuły
Eventy
Dla użytkownika
suma punktów doświadczenia
|
|
50
|
|
|
6
|
|
|
16
|
|
|
0
|
|
|
0
|
|
|
21
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
- Nie przesadzaj, na pewno nic jej nie jest - rzucił, próbując ją uspokoić, ale na darmo, bo zanim się obejrzał, pomknęła boso przed siebie, oczywiście kuśtykając. Westchnął ciężko, wziął do ręki jej buty i poszedł jej śladem, po chwili podejmując jeszcze jedną próbę zwolnienia jej.
- Ej, kopciuszek! Poczekaj, co? - Zawołał za Holly, bez względu na rezultat raczej nie mając większego problemu z dorównaniem jej kroku. - Może jednak przemyślisz wskoczenie na plecy? Albo przynajmniej się mnie trzymaj, będzie Ci prościej... - powiedział, starając się uniknąć sytuacji, w której ją po prostu do tego zmusi, zanim zrobi sobie krzywdę po raz kolejny nim jeszcze bardziej pogorszy stan zranionej stopy.
@Holly Duke
Podstawowe
Osobowość
Likes & dislikes
Za fabuły
Eventy
Odznaki od publiczności
suma punktów doświadczenia
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
- Daj spokój, to nic takiego - zbagatelizowała po raz kolejny, ale gdy przy kolejnym kroku przypadkiem nadepnęła na jakiś niewielki kamyk, to szybko zmieniła zdanie. - Okej, może jednak mi pomóż - jęknęła i wysunęła rękę, by złapać go pod ramię, na którym mogła się oprzeć w miarę stabilnie. Trzeba przyznać, że musieli wyglądać teraz komicznie, gdy nad ranem próbowali się jakoś przetransportować w jednym kawałku do domu, co akurat Holly średnio wychodziło na ten moment. - Jeśli coś jej się stało, to nie wybaczę sobie tego - powiedziała, zła na siebie, że na własne życzenie się tak spowolniła, gdy była to prawdziwa gra o śmierć i życie.
@Anthony Wayford
Podstawowe
Osobowość
Likes & dislikes
Za fabuły
Eventy
Dla użytkownika
suma punktów doświadczenia
|
|
50
|
|
|
6
|
|
|
16
|
|
|
0
|
|
|
0
|
|
|
21
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
- Na pewno nic się jej nie stało. Nie jest już taka mała... Poza tym niby co miałoby się jej stać? - Zapytał, wciąż nie rozumiejąc, skąd brała się ta nieuzasadniona panika. Z drugiej strony był pod wrażeniem, że Holly tak bardzo przywiązała się do tego maleństwa i tak mocno przejmowała się jego losem, podczas gdy na początku kompletnie nie była przekonana do tego pomysłu.
Wreszcie udało im się dokonać niemożliwego, czyli dotrzeć pod budynek, w którym mieściło się mieszkanie Holly. - Wreszcie... Padam już z nóg - mruknął z wyczuwalną w głosie ulgą, kiedy zaczęli się wspinać po schodach do mieszkania, za drzwiami którego czekało już na nich upragnione łożko. /ztx2
Podstawowe
Osobowość
Likes & dislikes
Za fabuły
Eventy
Odznaki od publiczności
suma punktów doświadczenia
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
Pozwoliłem aby uścisk moich palców zelżał, kiedy ciało Jenn bezwładnie sunęło w dół po ścianie. Nieprzytomne było takie kruche, blade, sine, magnetyzujące... albo... odrażające? Sam już nie wiem. Dominowała we mnie obojętność i ta cholerna strata. To miotanie się we własnych uczuciach krążących wokół kogoś, kogo nieobecność tak bardzo wrzynała się w głowę. Paliła skórę, świerzbiła, drapała, gryzła, łaskotała, wdzierała się z buciorami w poukładane dotąd życie. Żałowałem, że wtedy do niej poszedłem, że liczyłem na jej ucieczkę, że znów wpuściłem do życia jakieś ludzkie instynkty. Całkiem przecież niepotrzebne i zbędne. Może gdyby nie to... z Jennilynn wyglądałoby to teraz inaczej. Może nie miałaby na szyi czerwonych plam, które niedługo rozkwitną paletą zgniłych fioletowo– zielono- żółtych barw. Może prężyłaby się pode mną jak kotka nie z bólu, ale z przyjemności. Może...
- A może nie... – Mruknąłem sam do siebie, odwracając wzrok. Papieros przypomniał o sobie prawie wysuwając się z ust, ale nie poświęciłem mu wystarczająco dużo uwagi aby poprawić jego położenie. Kilkakrotnie przekręciłem pokrętło w zapalniczce. Trzasnęło, zasyczało, poirytowało, zmusiło do kolejnej próby i cholera nic. Powinienem kupić nową już wczoraj...jeszcze raz. Pokrętło, trzask, syk irytacja... pchnięcie? Zaskoczony odwróciłem twarz w kierunku Jenn. Słyszałem, że ślamazarnie gramoli się za moimi plecami, że wstaje, próbuje coś powiedzieć, dyszy, rzęzi, tupie i majaczy, ale nie spodziewałem się ataku. Odwróciłem się ospale, uniosłem dumnie głowę, a później pozwoliłem na bieg wydarzeń. Trzask dłoni na policzku, pieczenie, krótki zgrzyt, szybka analiza, zaciśnięte zęby, odruch. Uderzyłem wierzchem dłoni. Ciało Jenn zatoczyło się od siły ciosu. Patrzyłem jak jej głowa ciągnie za sobą resztę ciała, które znowu upadło z głuchym łoskotem. Była tak osłabiona, że zdziwiłbym się gdyby to wytrzymała.
- I po co Ci to było? – Mruknąłem obojętnie, znów podnosząc zapalniczkę do ust. Dopiero teraz zorientowałem się, że cały ten czas miałem ją w dłoniach, ale właściwie oszczędziło mi to tylko kilku zbędnych ruchów. I jeszcze raz. Pokrętło, trzask, syk…
- Odezwij się jak będziesz miała hajs – Skwitowałem to żałosne zawodzenie, znów nie mogąc odeprzeć od siebie widoku matki. Sam nie wiem ile razy widziałem ją w tej samej sytuacji przed własnym ojcem. Różnica polegała tylko na tym, że on cholernie zalany nie był w stanie po prostu odejść. Ja... pozostałem beznamiętny. Odwróciłem się na pięcie, opuszczając uliczki.
/zt
[ Przepraszam, że zniknęłam. Dojechała mnie ilość obowiązków, ale jeżeli jeszcze masz ochotę coś popisać to bardzo zapraszam ;c]
@Jennilynn Hynes
Szukam brak danych.
Podstawowe
Za fabuły
suma punktów doświadczenia
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
klasa startów
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
nagrody za zawody
Bezsenność okazała się kolejnym przekleństwem jakiego doświadczyła w ciągu ostatnich kilku tygodni. Każda minuta nocy wlekła się mozolnie, jakby słońce wstawało później niż powinno i zachodziło znacznie wcześniej niż zwykle. Kręciła się na łóżku po kolejnym koszmarze, czując jak łzy samowolnie spływają po policzkach mocząc poduszkę. To nie był wytwór wyobraźni. Po raz kolejny wróciła myślami do Genevieve, maglując w pamięci każdy strzępek informacji, który jak dotąd udało jej się zdobyć. Poczucie winy i bezsilności zmieszało się ze sobą, kiedy wskazówki zegara zdawały się stać w miejscu drażniąc bezczynnością i wdzierającym się w głowę dźwiękiem tykającego sekundnika. Nie mogła tak dłużej. Niezdarnie wysunęła się z łóżka, pozwalając aby zimno wywołało na ciele gęsią skórkę. Ubrała się w luźną koszulkę i za dużą bluzę, a później narysowała na oczach dwie pociągłe kreski żeby jakoś zatuszować ślady niedawnego płaczu. Musiała się stąd wyrwać. Przerwać ten stan bezsensownej męczarni, nawet jeśli wiązało się to z samotnym spacerem w ciągu nocy.
W ten sposób dobrnęła aż do zapomnianej części Devonshire, ale nie bała się tego miejsca. Tej nocy nie bała się niczego, co wykraczało poza granicę jej własnej głowy. Może nawet celowo prowokowała ciało do produkcji adrenaliny, żeby przez te kilkanaście minut spaceru poczuć strach zamiast smutku. Szybko nadarzyła się ku temu okazja. Przysadzisty, na oko trzydziestoletni mężczyzna wyłonił się z naprzeciwka, zataczając od nadmiaru alkoholu. Ciągnęła się za nim nieprzyjemna woń wódki, tytoniu i potu, co sprawiło, że w pierwszym odruchu szarpnęła nią odraza.
- Nie jesteś stąd... – Wybełkotał z ponurym uśmiechem, zmuszając dziewczynę do reakcji. Pełna pogardy twarz przybrała ostrzejszego wyrazu. Zatrzymała się na chwilę, wzruszając ramionami w ramach odpowiedzi i już miała zignorować zaczepkę, kiedy coś zatrzymało ją w miejscu. Chciała tego. Cholera, chciała adrenaliny. Potrzebowała jej żeby zapomnieć o całym tym spieprzonym świecie wokół.
- No brawo Sherlocku – Mruknęła wymijająco, póki co trzymając dłonie w kieszeniach i spokojnie taksując nieznajomego wzrokiem. Była to postawa tak dziwna i nietypowa, że mężczyzna zdawał się zgłupieć. Nie przywykł do pełnej ignorancji, pogardy, a tym bardziej braku najmniejszych oznak strachu. Być może nawet, z boku wyglądali jakby dobrze znali siebie nawzajem aż do momentu kiedy zdecydowała się ominąć go niezbyt szerokim łukiem. To był błąd. Momentalnie złapał ją za ramię i szarpnął do tyłu, zmuszając do wyjęcia dłoni z kieszeni. Nie miała zamiaru pozwolić mu na tak jawną prowokację.
Szukam znajomych z policji i studiów.
Podstawowe
Za fabuły
- Poprzednia
- 1
- 2