Hazel Judy Pearson
Awatar użytkownika
27
lat
175
cm
Rysownik komiksów
Prekariat
Pozornie wszystko, to co działo się między nimi, było zwykłą rozmową. Orbitowała ona przez cały czas wkoło artyzmu, utrwalania mniej, lub bardziej nieprzyzwoitych wizji. Pozornie. Prawda była zupełnie inna. Ich rozmowa, już od jakiegoś czasu powoli przekraczała granicę, którą powinno się przekraczać. Judy była tutaj, ponieważ tego chciała, a co najważniejsze, by spełnić obietnicę wcześniej złożoną. Miała przecież tylko, a może nawet aż nanieść wizję twórczą na ścianę. Nic więcej. Licho natomiast siedziało właśnie w kącie pokoju i chichotało, z rozbawieniem przyglądając się scenie, jaka właśnie rozgrywała się na jego oczach. Wtem przecież były tutaj obie. Artystka i modelka. Dwa różne światy oddzielone od siebie wielką kreską podziałów społecznych. Obie przecież należały, do dwóch różnych światów, a Judy nawet i trzech. Z jednej strony była szaloną artystką mieszkającą w najgorszej dzielnicy, a do tego była również dobrze wychowaną panienką, o przeszłość bogatej rodziny, gdzie wymagano od niej zbyt wielu rzeczy. Ona natomiast wybrała takie, a nie inne życie. Życie szczura pogranicza. Te natomiast, jak już zostało tutaj powiedziane prześlizgiwała się między życiem, a przeżyciem. Na tyle dobrze, by wylądować właśnie tutaj, przy boku osoby jak zdawać się mogło, dobrze ułożonej, samodzielnej i chyba wiedzącej czego chce, od życia. Ot przeciwieństwo. Naprawdę uroczo śmiejące się.
-Podobno znajdzie się jeszcze parę innych specjalności- Odbiła piłeczkę, umyślnie przemilczając wszystkie wady, w jakich była "specjalistka". Tego akurat jej towarzyszka nie musiała wiedzieć, nie teraz gdy powoli tonęła w tym uśmiechu, spojrzeniu, śmiechu. Wszystko, to przedzierało się do jej umysłu. Powoli, wytrwale odganiając sen. Ten natomiast pragnął nadejść, lecz najwyraźniej ciekawość wygrała, a może to wina tego małego licha?
Judy przytaknęła lekkim sinieniem głowy, potwierdzając przy tym, iż naprawdę jest zdolna przenieść nawet największe fantazje na karty. Jeśli oczywiście tylko tamta będzie tego pragnęła. Zrobi, to z perwersyjną ciekawością i fascynacją, jaką może odczuwać jedynie artysta. Przecież, cóż jej potrzeba do szczęścia więcej? Poznanie, wyobrażenie, uwiecznienie. Tylko tyle, a może aż tyle? Zapłatą oczywiście będzie wykonanie kopii, dla samej siebie. Oczywiście w celach powiększania zasobów artystycznych, a nie tych zbereźnych! Jaasne.
-A już w niej nie jestem?- Spytała, z tym swoim ulicznym uśmieszkiem błąkającym się na ustach. Dziewczyna dobrze wiedziała, że na swój sposób już dawno zagościła w umyśle swojej modelki. W jaki sposób? Tego nie miała pojęcia. Za to pewność już tak. W innym przypadku przecież nie byłoby jej tutaj, a pomyśleć, że wszystko zaczęło się od niewinnego spotkania na jednym, z festiwali, na który mimo wszystko nie chciała iść, a tu proszę taka niespodzianka. To tam właśnie zaczęło się wszystko od drobnego pokazu artystycznego, chwili rozmowy prowadzącej, do zakończenia w tym konkretnym miejscu. O ironio, również opierając się na rozmowie, i artyzmie. Przewrotność losu, czy raczej brak wyobraźni? Zapewne, to drugie. Dziewczyna przecież nie widziała świata poza tym co właśnie miała przed oczyma, a co oddaliło się na tyle daleko, by poczuła uczucie pustki. Przez chwilę, lecz jednak. Naomi mimo odczuć artystki nadal była blisko. Nadal mogła odczuwać bliskość drugiej osoby, a mimo wszystko czegoś brakowało. Zapewne, to ta chwila ulotna. Impuls, iskra przeskakująca pomiędzy ciałami, którą odebrano Judy.
-Ucieka- Wyszeptała, doskonale wiedząc, że prowokuje kolejne drobne gesty, jakimi została obdarowana. Na swój dziwny sposób lubiła pogrywać, z innymi osobami, a gry słowne były tym, co naprawdę lubiła. Zwłaszcza gdy miała rację, a miała, skoro od dłuższego czasu obserwowała Naomi, z nieukrywanym zainteresowaniem. Dostrzegała delikatne zmiany zachodzące u kobiety. Rejestrowała, uśmiech, spojrzenie, drobne ruchy. Samej starając się być zachowawczą. Pragnęła zachować resztki profesjonalizmu, pomimo iż z każdą kolejną chwilą wyczuwała, że granice pomiędzy pracą, czy artystą-modelką ktoś stara zasypać piachem, by te zniknęły bezpowrotnie. Jednak, jak miała inaczej się zachować? Nie znała jej, a tym bardziej nie były przyjaciółkami, czy znajomymi. Były obcymi osobami łączącymi jedną chwilę, łóżko, spojrzenie, subtelny dotyk palców, u jakich zakończeniu kryło się niebezpieczeństwo.
-A co jeśli nic nie skrywam?- Odpowiedziała mimowolnie, prawie natychmiast odpowiadając na kolejne pytanie -Mogę być nikim. Mogę być szczurem. Mogę być wszystkim, co chcesz- Nad sensem wypowiedzianych słów nie myślała, lecz kto na jej miejscu mógł rozmyślać nad sensem, gdy miała przy sobie osobę mówiącą tonem, jaki można było określić "kuszeniem niewinnych"? Jak mogła skupić się na czymś innym skoro kolejne słowa padające, z ust modelki sprawiły, że niewinnie się uśmiechnęła w jej stronę, co można było odczytać w sposób "to może spróbuj".
-Możemy pozwolić, by nami zawładnął- Zaryzykowała, wypowiadając te słowa, na moment odrywając spojrzenie, od twarzy dziewczyny tylko i wyłącznie po to, by spojrzeniem powędrować, za dłonią modelki. Poczuła, jak przyjemne ciepło płynące od dłoni wywołuje uczucie gęsiej skórki, jak serce mimowolnie przyspieszyło swój rytm, a nie powinno. -Mogę również chwycić Cię za dłoń, tak abyś nie była sama w chwili poznawania obcego dla Ciebie świata- Dodała po chwili zawieszenia pomiędzy światami. Czy oby na pewno obie znajdowały się w tym samym świecie? Judy nie miała pojęcia. Zasadniczo, już od dobrych paru chwil nie potrafiła odnaleźć się w tym całym świecie, jaki powoli zaczynał wymykać się jej wyobrażeniu. -Albo...- Uniosła spojrzenie ponownie, ku twarzy kobiety, z jaką przyszło dzielić jej tą chwilę w nieznanym świecie -...możemy kształtować, go wedle własnej woli, pragnień, potrzeb. Pytanie brzmi, czy na pewno my jesteśmy w tym świecie, czy raczej świat już dawno pożarł nas- Zapewne wielu uzna, że Judy zbyt wiele mówi, lecz nie potrafiła inaczej. Nie w chwili, gdy miała wkoło siebie tak wiele bodźców rozpraszających jej umysł. Nie w chwili, gdy uniosła się na łokciach tylko i wyłącznie po to, by móc skrócić dystans pomiędzy nimi. Linia, na jakiej wisiała ich znajomość, zapewne w tej chwili powoli zaczynała pękać, a może już dawno wisiała na ostatnim włosku? Nieważne. Artystka po raz ostatni posłała w jej stronę tak dobrze znany wszystkim uśmiech, w jakim kryła się wizja zaczepki. Jak inaczej nazwać chwilę, w jakiej usta Pearson znalazły się zbyt niebezpiecznie blisko jej towarzyszki, o włos od tragedii, do jakiej nie doszło. Przynajmniej nie w chwili, gdy Judy szeptem opisała swojej modelce świat, jaki przed nimi może się znajdować. W kilku barwnych słowach przedstawiła wizję taką, jaką tamta pragnęła usłyszeć, a raczej tak przypuszczała nasza artystka, która to mimo własnej niechęci odsunęła się nieznacznie, by uniknąć tragedii, nadal jednak będąc na tyle blisko, by żadna nie czuła się pokrzywdzona. Zagrała, zaryzykowała. Pytanie brzmi, czy wizja przedstawiona była trafna?
@Naomi Eaton
Mów mi . Piszę w 3os, czas przeszły. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Za fabuły

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
31
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Naomi doskonale była świadoma tego, jak cienka była granica, po której stąpały. Granica między fascynacją a pokusą, między grą słów a czymś, co mogło z łatwością wykraczać poza słowa. Każda wymiana spojrzeń, każda uwaga, była jak kolejny krok w tej subtelnej choreografii, którą same stworzyły, nie do końca wiedząc, dokąd zmierzały. A jednak, to właśnie ta niepewność, ta niejasność, nadawała tej chwili niezwykłej intensywności.
Słowa Hazel wciąż krążyły w głowie Naomi – "Mogę być nikim. Mogę być szczurem. Mogę być wszystkim, co chcesz." Była w tym jakaś zagadkowa mieszanka pewności siebie i nieuchwytności, jakby Hazel balansowała na granicy zniknięcia, ale zarazem dawała Naomi nieograniczone możliwości, by mogła ją zdefiniować na nowo.
Naomi podniosła rękę, tym razem z większą pewnością, pozwalając sobie na bardziej świadomy gest. Jej dłoń zatrzymała się na karku Hazel, subtelnie badając fakturę skóry pod palcami, zanim lekko pogładziła ją. Głos Naomi, gdy w końcu się odezwała, był miękki, ale wyczuwalnie bardziej poważny.
Możesz być wszystkim, co chcę? – powtórzyła, przechylając głowę w stronę Hazel, jakby starając się dokładnie zrozumieć, co tamta miała na myśli. – A co jeśli chcę, żebyś była po prostu sobą? – Jej błękitne oczy błyszczały, a na ustach pojawił się delikatny uśmiech, jakby czekała na to, jak Hazel zareaguje na to wyzwanie.
Naomi nie była pewna, czy chciała "kształtować" świat wokół siebie, jak to zasugerowała Hazel. Nie w ten sposób. Czuła, że coś ważniejszego działo się pomiędzy nimi – coś, co wymagało więcej autentyczności, więcej otwartości. Hazel, choć była jak otwarta książka, której Naomi czytała tylko wybrane fragmenty, wciąż kryła w sobie coś więcej. Czuła, że za każdym kolejnym słowem i każdym spojrzeniem kryje się cała gama emocji, których jeszcze nie zdołała odkryć.
Kiedy Hazel nachyliła się bliżej, ich usta niemal się stykały. Oddech Naomi był ciepły, czuła na sobie zapach Hazel, jej bliskość, ale nadal pozostawiała tę maleńką przestrzeń, w której mogły jeszcze oddychać swobodnie, bez naruszania tej niewidzialnej linii.
Co cię powstrzymuje? – zapytała nagle, kiedy tamta ponownie się odsunęła. W jej głosie zabrzmiała nuta prowokacji, ale i szczerego zainteresowania. Chciała wiedzieć, co zatrzymuje Hazel w tej chwili, co sprawia, że mimo tej niebezpiecznej bliskości, wciąż trzymała dystans. – Jesteś tak blisko, ale wciąż się powstrzymujesz. Dlaczego?
Pytanie, które zadała, nie było niewinne. Chciała, by Hazel dała jej odpowiedź – prawdziwą, autentyczną. Może to było próżne, ale Naomi nie była zainteresowana dalszą grą pozorów. Oczywiście, wiedziała, jak przyjemne było przeciąganie tej chwili, to napięcie w powietrzu. I była pewna, że Hazel czerpała z tego równą satysfakcję. Ale coś w Naomi – może jej wrodzona chęć kontroli, może coś innego – pchało ją do tego, by przerwać tę grę i przejść na głębszy poziom.
Powiedziałaś, że możemy pozwolić, by ten świat nami zawładnął... – mówiła powoli, wyczuwając, jak każde słowo, które wypowiadała, osiadało w powietrzu między nimi. – Więc... co cię przed tym powstrzymuje? Czy to obawa, że ten świat pochłonie nas bez reszty? A może to po prostu... ty?
Hazel była intrygująca i zagadkowa, a Naomi uwielbiała to w niej. Z jednej strony była pewna siebie, otwarta, gotowa do flirtu, a z drugiej – zawsze pozostawiała margines tajemnicy, jakby chroniąc jakąś część siebie przed całkowitym odkryciem. Naomi to fascynowało, ale i zaczynało frustrować. Miała wrażenie, że mimo tej bliskości, mimo tego, jak bardzo ich słowa zbliżyły je do siebie, Hazel wciąż miała na sobie jakąś niewidzialną osłonę. I właśnie teraz Naomi chciała ją przebić.
Zamiast się odsunąć, Naomi pozostała blisko, czekając na odpowiedź Hazel. Przesunęła delikatnie palcami po jej karku, jakby badając granice, sprawdzając, jak daleko może się posunąć. To była subtelna prowokacja, ale też wyraz czułości, który mówił więcej niż słowa.
Czuła, jak napięcie między nimi rosło z każdą sekundą, jakby każde kolejne słowo i gest były małymi zapalnikami, które mogły wywołać coś nieodwracalnego. Ale właśnie to ją pociągało. Ta chwila, w której wszystko mogło się zmienić.
Naomi wiedziała, że teraz to zależy od Hazel. To, co zrobi lub powie teraz, mogło nadać ich relacji całkiem nowy kierunek.

@Hazel Judy Pearson
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Hazel Judy Pearson
Awatar użytkownika
27
lat
175
cm
Rysownik komiksów
Prekariat
Nie mogła skupić uwagi na niczym innym, jak tylko na bliskości. Było w tym coś naprawdę odurzającego. Czuła, jak oddech Naomi owiewa twarz niczym ognisty wiatr. Muskał skórę, włosy, rozpalał zmysły, których coraz ciężej było powstrzymywać. Poczuła palce na swoim karku. Zadrżała, mimowolnie. W pierwszej chwili wróciły wspomnienia, o brutalnym dotyku, którego była ofiarą. Pamiętała zbyt dobrze, jak zimne palce zaciskały się na jej szyi pozostawiając trwały ślad na dość spory okres czasu, tu natomiast było inaczej. Ten dotyk. Przyjemny, delikatny, badawczy. Czuła, jak opuszki palców badają fakturę skóry. Judy przez dłuższą chwilę biernie obserwowała, każdy ruch dłoni, jej wzrok szybko przeniósł się twarz panny Eaton, a dokładniej na usta wypowiadające kolejne najprawdopodobniej ważne pytania. Wszystko, to wyglądało niczym piękny obraz, który powinien być odwzorowany. Ona już go zapamiętała. Wyryła pod powiekami chwilę ulotną, niczym papier poddany obróbce ognia. Już wiedziała, co ma zrobić. Jak odpowiedzieć na zadane wcześniej pytania. Nie wahała się przed kolejnym krokiem.
Więc... co cię przed tym powstrzymuje?
Słowa odcisnęły się na jej duszy niczym wypalone piętno niewolnika. Czuła, jak otaczają, jej serce galopujące coraz szybciej, z każdą sekundą, w jakiej ponownie skracała dystans między nimi tylko i wyłącznie po to, aby móc ułożyć głowę na jej ramieniu. Poza, jaką musiała przybrać, by tego dokonać, była naprawdę niewygodna, lecz miała to głęboko w poważaniu. Musiała, to zrobić, aby móc wprost, do jej ucha wyszeptać.
-Może ja...- Dwa krótkie słowa zakończone muśnięciem zagłębienia szyi towarzyszki przez wargi. -Może Ty...- Kolejne dwa słowa. Kolejny pocałunek złożony coraz bliżej kuszących warg. -Może my...- Zakończyła tak samo enigmatycznie, jak miała w zwyczaju. Tym razem, jednak nie czekała na odpowiedź, a wprost przeciwnie. Zamknęła usta kobiety w krótkim, niewinnym jak na okoliczności pocałunkiem, jakiemu bliżej było do tych składanych ukradkiem w dawnych czasach, gdy jakiekolwiek podobne zachowanie mogło zostać odebrane, jako nietakt czy nawet hańbę dla całej rodziny.
Wszystko trwało jedynie chwilę, którą można było uznać za mgliste wspomnienie snu, tuż po obudzeniu obok bliskiej osoby. Gdzieś, z tyłu głowy posiadasz wspomnienie, a tuż przed oczyma jest ona -ta druga osoba- nieświadoma Twoich wyobrażeń nocnych. Artystka po raz kolejny tego dnia cofnęła się, nieznacznie nadal czując na karku badawcze palce, co na swój sposób koiły, dawały złudną nadzieję, że jeszcze wszystko może być dobrze.
-Taka odpowiedź Cię satysfakcjonuje?- Spytała, z tym swoim wręcz dziecinnym uśmieszkiem malującym się na ustach, lecz jej spojrzenie mówiło zupełnie co innego. Dziwny błysk rozbawienia, a może tląca się zaczepka... Kto wie, co tak naprawdę skrywała. Szczerze powiedziawszy, to nawet sama Judy nie wiedziała, co tak naprawdę ma teraz w głowie.
@Naomi Eaton
Mów mi . Piszę w 3os, czas przeszły. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Za fabuły

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
31
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Naomi poczuła, jak jej oddech na chwilę zamarł, gdy Hazel pochyliła się bliżej. Jej ciepłe słowa, delikatne muśnięcia warg, były jak iskry, które mogły łatwo rozpalić coś znacznie większego. A jednak, choć to było dokładnie to, na co czekała, w tej chwili odkryła, że pragnęła czegoś więcej niż tej subtelnej gry. Pocałunek Hazel był krótką, efemeryczną chwilą, ledwie dotknął jej ust, a już przeminął. Tylko smak, ledwie wyczuwalny, pozostał na jej wargach, jak obietnica czegoś, co mogło się wydarzyć – ale nie musiało.
Naomi czuła, jak jej serce przyspiesza, a ciało automatycznie reaguje na bliskość Hazel. Jednak ten pocałunek, choć delikatny i elektryzujący, nie był odpowiedzią, której szukała. Był jedynie chwilowym wytchnieniem w tym napiętym tańcu, który prowadziły, i choć Naomi mogła przez chwilę dać się temu porwać, nie mogła zignorować pytania, które wciąż wisiało w powietrzu – dlaczego się powstrzymujesz?
Hazel, choć na pozór otwarta i pełna prowokacji, wciąż była zagadką. Jej uśmiech, ten dziecięcy, niemal złośliwy błysk w oczach, mówił jedno, ale to, co kryło się głębiej, w jej głosie i gestach – było czymś, co Naomi chciała odkryć. Nie chciała powierzchowności. Nie teraz, kiedy była tak blisko. Chciała prawdy, autentyczności, a Hazel – mimo wszystkich swoich flirtów i uśmiechów – wciąż trzymała w sobie coś, co pozostawało poza zasięgiem Naomi.
Gdy Hazel cofnęła się, ich spojrzenia znów się spotkały. Naomi pozwoliła sobie na chwilę ciszy, starając się zrozumieć, co naprawdę działo się w tej chwili. Palce wciąż delikatnie spoczywały na karku Hazel, wyczuwając drobne napięcie pod skórą, ale nie wycofała dłoni. Zamiast tego, delikatnie przesunęła ją wzdłuż karku, jakby próbując znaleźć odpowiedź na pytanie, które wciąż krążyło w powietrzu.
Kiedy kobieta spytała, czy taka odpowiedź satysfakcjonuje Naomi, blondynka powoli uniosła brew, przyglądając się jej uważnie. Milczała przez chwilę, jakby rozważając odpowiedź, pozwalając, by napięcie między nimi sięgnęło punktu, w którym każda sekunda ciszy zdawała się nabrzmiewać nowymi emocjami.
Nie – odpowiedziała w końcu, cicho, ale stanowczo. Jej głos był miękki, lecz w tonie wyczuwalna była nuta determinacji. – To nie wystarcza.
Nie była pewna, jak Hazel na to zareaguje, ale Naomi nie miała zamiaru pozwolić na dalsze zwodzenie. Oparła czoło o czoło Hazel, ich oddechy się mieszały, a bliskość między nimi była niemal namacalna, jakby powietrze zgęstniało.
Chcę czegoś prawdziwego – wyszeptała, przymykając powieki na ułamek sekundy. – Nie tylko gry i prowokacji. Chcę wiedzieć, kim jesteś, bez tej osłony - jej słowa zawisły w powietrzu, jak wyzwanie. Wiedziała, że Hazel miała w sobie coś więcej niż tylko maskę uwodzicielki, którą tak skutecznie zakładała. To było fascynujące, ale Naomi pragnęła dotrzeć do czegoś głębszego – do tej części Hazel, która mogła ją zaskoczyć, może nawet złamać. Ale to właśnie to ryzyko było tak kuszące.
Wciąż trzymając Hazel blisko, Naomi przesunęła palcami po jej szyi, delikatnie, niemal czule, jakby próbowała przekonać ją, że jest bezpieczna, że może się otworzyć. Mimo bliskości wiedziała, że dystans między nimi nie mierzył się tylko fizycznie. Jej oczy wciąż spoglądały głęboko w oczy Hazel, próbując zrozumieć, co kryło się za tymi enigmatycznymi odpowiedziami i zagadkowym uśmiechem. Czuła, że to nie była tylko gra – że Hazel próbowała coś ukryć, ale nie do końca wiedziała, jak to zrobić, nie wzbudzając podejrzeń.
Więc zapytam jeszcze raz – powiedziała cicho, zbliżając się na tyle, że ich usta były znów niebezpiecznie blisko. – Co cię powstrzymuje? - Pozostawiła pytanie między nimi, jak kolejną szansę. Jej ręka wciąż delikatnie pieściła kark Hazel, a napięcie między nimi, to subtelne i elektryzujące, nie ustępowało. Tym razem Naomi była gotowa czekać na prawdziwą odpowiedź – nie na kolejne zagadki i półsłówka.

@Hazel Judy Pearson
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Hazel Judy Pearson
Awatar użytkownika
27
lat
175
cm
Rysownik komiksów
Prekariat
Tego było za wiele. Judy, czuła jak emocje starają się opuścił, jej czaszkę w rytm bijącego serca. Ono natomiast biło niczym oszalałe. Przez chwilę nawet myślała, że wystrzeli ono, z jej klatki piersiowej. Czuła, jej dotyk na swoim karku. Czuła bliskość. Przyjemny ciepły oddech na swojej twarzy. Spojrzenie, w jakim zapisano pytanie, chęć poznania. Tyle emocji, pytań. Ona natomiast nie mogła, jej dać jasnej odpowiedzi.
Naomi czekała na jej odpowiedź. Na słowa. Na trochę poświęcenia.
-Moje serce, to skała, którą fale przykryły, to dzwon przytłumiony ciężarem głębiny. Znikam w ciszy. Oddalam się sama w poszukiwaniu tego co mam.- Wyszeptała w chwili, gdy Naomi była blisko niej, w chwili gdy ich oddechy mieszały się w niewidzialnym tańcu niewypowiedzianych pragnień. W chwili, gdy czuła ją tak blisko siebie. W chwili, gdy przez moment były tak blisko przekroczenia cienkiej, niewidzialnej linii. Judy naprawdę pragnęła, ją przekroczyć. Pragnęła poczuć coś więcej, Naomi, jednak była taka piękna i niebezpieczna. Kobieta czuła, jak rozbija się niczym, o skały przeznaczenia, które nie jest jej dane. Wiedziała doskonale, że nie powinna była tonąć w doznaniach, spojrzeniach. Ciepła krew szumiąca w jej żyłach pchała, ją w stronę dziewczyny, pchając ją w stronę upojnego zatracenia.
-Obie dobrze wiemy, że nie ma dobrej odpowiedzi- Naprawdę starała się dobrać odpowiednie słowa. Jak miała, jej powiedzieć, że nie wie sama? Jak wytłumaczyć, że nie rozumie swojego zachowania, uczuć, a co najważniejsze tego wszystkiego, co działo się między nimi? Nie wiedziała. Niezależnie, od tego co chciała powiedzieć, wszystko zdawało, się być zbyt skomplikowane. Na tyle, by zwątpiła w samą siebie. Przez chwilę. Ułamek sekundy spojrzała w jej stronę, z wahaniem wypisanym w spojrzeniu. Tyle wystarczyło, by zaryzykowała. Postanowiła powiedzieć, to co właśnie miała w głowie. Podzieliła się więc, z Naomi swoją niepewnością, a konkretniej faktem, iż sama nie ma pojęcia, co ją powstrzymuje, mimo iż ciało mówi coś innego. Na dowód swoich słów uchwyciła jej dłoń, tylko i wyłącznie po to, by móc ją ułożyć na piersi w miejscu, gdzie powinno się znajdować serce. Niech poczuje ten dziki rytm wybijany. Niech zrozumie, że naprawdę czuje coś więcej, pomimo iż nie potrafi pięknie dobierać słów niczym, jakiś poeta. Judy postawiła wszystko na jedną kartę. Pozwoliła, by jej ciało mówiło samo za siebie. Przyspieszony rytm serca, oddech, spojrzenie podążające za kobietą.
-Nie umiem pięknie mówić. Więc... po prostu poczuj, to sama- Wyszeptała w jej stronę, z nadzieją na zrozumienie w chwili, gdy dalej trzymając dłoń Naomi, poczęła przesuwać, ją po swoim ciele. Pragnęła, by ta przez ten prosty gest mogła w jakiś pokrętny sposób zrozumieć, jej punkt widzenia. W jaki sposób? Judy skrywała na swoim ciele, jak i duszy naprawdę wiele złych wspomnień. Te pierwsze dało się wyczuć natychmiast. Blizny, zgrubienia, niedoskonałości okalające jej ciało w miejscach, gdzie prowadziła dłoń dziewczyny. Druga część, jednak była ukryta. Nikt poza Judy nie wiedział, jak wiele blizn skrywała w swoim sercu, psychice. Na pozór przecież była wesołą, młodą kobietą. W środku natomiast była skrzywdzoną dziewczynką.
Ryzykowała, aż tak odsłaniając sie przed Naomi. Wiedziała, że rzuciła wszystko na szalę, nie zdając sobie sprawy, w jaką stronę zostanie ona przechylona. Nie była przecież idealna. Nigdy nie była. Po ostatnich przeżyciach bała się zaufać innym, a mimo wszystko pozwoliła, by przyjemne ciepło płynące od dłoni przebiegało przez jej ciało w chwili, gdy ona uważnie przyglądała się twarzy swoje niedoszłej modelki. Chciała mieć pewność, że wszystko czuje. Pragnęła wyczytać, z jej twarzy myśli, emocje....
-To jest prawdziwe- Stwierdziła, cicho puszczając, jej dłoń w chwili, gdy po raz kolejny przysunęła się ku niej na tyle blisko, by dzieliła je długość kartki papieru. Właśnie wtedy postanowiła zakończyć ich grę poprzez pocałunek odbiegający, od tego czym uraczyła ją wcześniej. Czymś, co miało w założeniu nieść w sobie ładunek emocjonalny mówiący "poradzisz sobie, z takim bagażem"
@Naomi Eaton
Mów mi . Piszę w 3os, czas przeszły. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Za fabuły

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
31
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Naomi patrzyła, jak Hazel pochyla się w jej stronę, wciągając ją jeszcze głębiej w tę nieskończoną spiralę napięcia i pragnienia. Jej słowa, wypowiedziane szeptem, odbijały się echem w głowie Naomi. Próbowała je zrozumieć, nie zniechęcać się kolejną zagadką, w którą Hazel uwikłała swoje myśli. A potem, zanim Naomi zdążyła odpowiedzieć, Hazel poprowadziła jej dłoń ku swojej piersi. Naomi poczuła pod palcami szybki rytm serca, bijącego jakby było na granicy wybuchu. To było coś, czego nie mogły ukryć słowa, coś, co mówiło prawdę bez względu na to, ile zagadek Hazel próbowałaby rzucić między nie. Przez moment nie była pewna, co ma zrobić. To była prawda – prawda, której tak pragnęła, ale jednocześnie prawda nieprzewidywalna, dzika, wymykająca się jej kontroli. Czuła, że Hazel zrzuca przed nią maskę, odsłaniając coś głębszego, bardziej kruchego. Coś, co mogło łatwo się złamać, jeśli Naomi nie postąpi ostrożnie, a ta świadomość była lekko przerażająca. W pierwszym odruchu chciała wręcz cofnąć dłoń, ale ostatecznie nie stchórzyła.
Gdy Hazel prowadziła jej dłoń po swoim ciele, Naomi poczuła pod palcami nie tylko ciepło, ale także blizny. Wyraźne ślady przeszłości, które mówiły o bólu i cierpieniu, jakiego doświadczyła. Uważnie śledziła je wzrokiem, jednocześnie badając palcami ich fakturę w stopniu, w którym zdecydowała o tym artystka. Nie były to jednak blizny, które odpychały. Dla Naomi były one niemym świadectwem siły Hazel, jej walki i tego, co przeszła, cokolwiek to było. To było jak niezamierzony gest zaufania, odsłonięcie czegoś, co do tej pory Hazel starannie ukrywała. Naomi wiedziała, że dla Hazel to była ogromna odsłona, wystawienie się na ryzyko odrzucenia. To, co z początku wydawało się grą, flirtem, nagle nabrało zupełnie innej głębi. Przez chwilę nawet było jej wstyd, że zmusiła ją do takiego obnażenia się. Nie powinna była naciskać na coś tak intymnego. Czuła ciężar tego, co Hazel przed nią odkrywała. Słowa kobiety, że nie umie pięknie mówić, brzmiały teraz jak wyznanie, którego Naomi nie mogła zignorować.
Zrozumiała, że w tej chwili słowa mogły być zbędne. To było coś, co musiała przyjąć w pełni, bez pytań. To, co Hazel jej ofiarowała, było aktem odwagi, odsłonięciem się w sposób, który był znacznie bardziej intymny niż pocałunek czy dotyk.
Spojrzała Hazel w oczy, szukając potwierdzenia, że to, co czuje, jest realne. Jej wzrok natrafił na niepewność, lęk, ale także coś jeszcze – może nadzieję, że zostanie zrozumiana, że nie zostanie odrzucona.
Naomi delikatnie przesunęła palcami po jednej z wyraźniejszych blizn, znajdującej się tuż przy obojczyku Hazel. Palcami dotknęła miejsca, gdzie skóra była wyraźnie zgrubiała, a pod palcami wyczuła twardość, jakby ciało wyryło sobie pamiątkę po dawnym bólu.
- Czuję to - powiedziała szeptem, a jej ton głosu pozostawał tak samo ciepły jak przedtem. Wciąż nie odsuwała ręki. Wręcz przeciwnie, pogłębiła gest, obejmując Hazel ramieniem i przyciągając ją do siebie jeszcze bliżej. Nie chciała, by Hazel czuła, że jej blizny są jakąkolwiek przeszkodą. Chciała pokazać jej, że to, co przeszła, nie jest ciężarem, który teraz musiała nosić sama. I choć nie mogła odjąć jej tego bólu, mogła zaoferować coś innego – przestrzeń, gdzie Hazel mogła być sobą, bez konieczności ukrywania czegokolwiek.
Zupełnie nie spodziewała się pocałunku, który nastąpił parę chwil później. Nie w tamtym momencie. Poczuła, jak jej własne serce przyspiesza, z emocji, które zaczynały w niej narastać. Delikatnie przesunęła dłonią po ramieniu Hazel, po jej karku, po policzku, aż w końcu zatrzymała ją na jej wargach. Hazel była blisko, zaledwie na odległość oddechu, ale Naomi nie chciała teraz rzucać się w wir emocji. Zamiast tego powoli przybliżyła swoje usta do jej ust, niepewnie, jakby dając jej jeszcze jedną szansę na wycofanie się. Pocałunek był delikatny, subtelny, pełen niepewności, ale i czułości. Był to gest, który miał wyrazić więcej niż słowa, więcej niż te wszystkie półprawdy, które do tej pory krążyły między nimi.
Oddaliła się tylko na chwilę, by spojrzeć Hazel prosto w oczy, chcąc zobaczyć, co tam teraz było. - Wiesz, że nie musisz się przede mną bronić? Możesz być sobą. Z tym wszystkim, co przeżyłaś - powiedziała, składając jej swego rodzaju obietnicę. Może i trochę przypominała anioła, któremu daleko było do mroku, ale jednak widziała w swoim życiu wystarczająco wiele i nie sądziła, by cokolwiek skrywało się za bliznami Hazel, miało ją przestraszyć.
Znowu musnęła palcami jej kark, pozwalając, by ciepło jej dotyku przekazało to, czego słowa już nie mogły wyrazić.
- Nie mam pojęcia, co się spotkało. Ale nie muszę tego wiedzieć, jeśli nie jesteś gotowa o tym mówić. To też jest w porządku - zapewniła ją, nie chcąc, by tamta czuła się teraz zobowiązania do tłumaczenia się z tych wszystkich śladów na swoim ciele. Chciała, by poczuła się bezpiecznie. Wydawało jej się, że właśnie tego teraz potrzebowała.

@Hazel Judy Pearson
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Hazel Judy Pearson
Awatar użytkownika
27
lat
175
cm
Rysownik komiksów
Prekariat
Bliskość, jaką otrzymała, była czymś nowym, niespotykanym w jej dotychczasowym życiu. Przyjemne ciepło płynące, od ciała kobiety. Kojący głos, mówiący wprost, jak i pomiędzy wierszami, że wszystko będzie dobrze, a co najważniejsze nikt niczego nie wymaga, od niej w tej chwili. Poczucie bezpieczeństwa, bliskości. Przynależności, do czegoś więcej niż jedynie ulotnej chwili. Tego właśnie brakowało w życiu Judy. Teraz, to miała. Przynajmniej przez złudną chwilę. Pragnęła uchwycić się tej myśli. Zamknąć w pozłacanej klatce, tak aby nie umknęła zbyt szybko.
Wszystko przecież się kończy.
Każdy odchodzi.
Pozostają jedynie blizny na sercu i umyśle.
Te fizyczne, to jedynie wypadkowa wielu niefortunnych zdarzeń. Źle obranych dróg, ludzi spotkanych na nich. Ci ostatni byli najgorsi. Nadal odczuwała skutki ostatniego spotkania, a może napaści. Nie, nie te fizyczne, lecz emocjonalne. Każdy nawet najmniejszy dotyk, w okolicach szyi sprawiał jej niewyobrażalny ból psychiczny, a mimo wszystko nie cofała się przed bólem niosącym w sobie nutę ukojenia. Czuła palce prześlizgujące się po skórze. Tańczące na jej ciele. Były zapowiedzią czegoś dobrego. Tak chciała przynajmniej myśleć.
Tak myślała, czując kojące objęcia Naomi.
Tej Naomi.
Zapewniającej, że wszystko jest dobrze. Na wszystko jest czas, a może i nawet miejsce.
Osoby przypominającej teraz połowę, jej obrazu. Drugą część zajmowała ona sama. Wtem pomysł sam narodził się w głowie. Nowe dzieło. Chwila ulotna, a zarazem do pochwycenia.
-Popełniłam błąd. Wiele błędów. Przyszło mi za nie zapłacić- Wyjaśniła nieśmiałym, cichym głosem pozwalając sobie na ukrycie twarzy w tak przyjemnym cieple ciała swojej niedoszłej modelki. Na swój dziwny sposób powiedziała, już naprawdę dużo, a zarazem tak mało. Jak miała wyjaśnić tej istocie, że przestała kontrolować własne życie? Jak wyjaśnić fakt odtrącania wszystkich w tym najbliższych? Czy zrozumie? Zapewne nie. Zapewne jak każdy miała własne problemy, lecz jej nie ciągnęły ją ku otchłani, wymuszając pozostawienie, najbliższych, walkę z własnym szaleństwem, obawami, koszmarami, które nie chciały się skończyć nawet po otwarciu powiek.
-Jako w piekle, tak i na ziemi- Niechętnie oderwała swoje ciało, od jej ciała. Wycofała się nieznacznie, podsuwając nogi po brodę, te natomiast objęła rękoma.
-Tak nazywa się Twój portret- Oznajmiła, a na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech. Odmienny, od tego co już poznała Naomi. Niby radosny, a zarazem niepewny. Balansował na granicy uczuć, tak jak obie balansowały przez ostatni czas. Nie mogły tego przecież robić w nieskończoność. Judy doskonale wiedziała, że im dłużej będzie trwać w jej ramionach tym bardziej będzie jej trudniej odejść. Była przeklęta, a jej przekleństwem była chęć bliskości drugiego człowieka. Nie , nie taka na chwilę, lecz zwyczajna, jaką posiadali normalni ludzie. Wiedziała również, że jest to nieosiągalne.
-Dziękuje- Wyszeptała, po raz ostatni sumując tym jednym słowem wszystko, to co było jej dane zaznać ze strony Naomi. Zresztą, co innego mogła powiedzieć? Nigdy nie była dobra w te wszystkie relacje międzyludzkie.
-I wybacz, za tamto- Dodała, mając na myśli oczywiście, jej wcześniejsze zachowanie ukradkiem skradzione pocałunki. Wolała przeprosić. Nie siedziała przecież w głowie kobiety. Nie znała, jej myśli, uczuć, czy wszystkiego innego co mogła skrywać. Zresztą, to wszystko nie miało, już znaczenia. Nie w chwili, gdy postanowiła wstać, z łóżka w celu odejścia. Tak przynajmniej mogło się zdawać, w chwili gdy kierowała się w stronę drzwi. Los wesoło chichoczący w kącie chciał, jednak coś innego. Świadomie, czy też nie pchnął Judy w stronę Naomi. Na tyle skutecznie, by, zamiast opuścić pokój, ta ponownie wróciła na łóżko. Oplotła dziewczynę w pasie, kładąc przy tym głowę na jej ramieniu tylko i wyłącznie, po to by mogła wypowiedzieć wprost do jej ucha trzy słowa.
-Nie żałuje tego.
@Naomi Eaton
Mów mi . Piszę w 3os, czas przeszły. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Za fabuły

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
31
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Naomi siedziała przez chwilę w ciszy, próbując zrozumieć, co tak naprawdę wydarzyło się w ostatnich minutach. Słowa Hazel brzmiały jej w głowie jak echo. Były proste, ale jednocześnie niosły ze sobą tak wiele znaczeń, że Naomi potrzebowała chwili, by je przyswoić. Zastanawiała się, czy to wszystko - bliskość, to intymne wyznanie - było prawdziwe? A może Hazel, jak to dotąd bywało, znów budowała wokół siebie mur?
Naomi nie mogła tego wiedzieć. Hazel była dla niej jak labirynt, pełen zagadek, ukrytych korytarzy i ślepych zaułków, w których czasem można było się zgubić. Ale teraz, kiedy dziewczyna opierała głowę na jej ramieniu, kiedy ich oddechy ponownie się mieszały, Naomi czuła, że oto nadszedł moment, w którym musiała się zdecydować. Czy podążyć dalej tym ścieżkami, czy pozwolić Hazel odejść? Czy może spróbować zatrzymać ją przy sobie – nie siłą, nie naciskiem, ale zrozumieniem?
Czuła, jak Hazel oplotła ją w pasie, jej ciepło było wyraźnie wyczuwalne na skórze. To nie był gest osoby, która chce się odsunąć, choć słowa Hazel brzmiały jakby próbowała stworzyć między nimi dystans. A jednak wróciła do niej, pozwoliła sobie na chwilę słabości, na bliskość, którą zazwyczaj unikała.
Naomi wzięła głęboki oddech, starając się nie myśleć o tym, jak delikatna jest ta chwila. Wiedziała, że każda reakcja musiała być ostrożna, że Hazel była jak porcelanowa figurka - wystarczyło jedno nieostrożne słowo, by coś między nimi pękło.
- Wiesz - zaczęła powoli, starając się, by jej głos brzmiał spokojnie, choć w środku targały nią emocje. – Każdy z nas popełnia błędy – kontynuowała, zastanawiając się nad własnym życiem i swoimi decyzjami, które nie były wolne od błędów. Delikatnie przesunęła palcami po jej plecach, chcąc jej przekazać nie tylko słowami, ale i dotykiem, że jest przy niej. Naomi czuła, jak Hazel napina się pod jej dotykiem, ale nie odsunęła się. To był dla niej sygnał, że mimo wszystko pragnęła tej bliskości, nawet jeśli sama jeszcze nie była gotowa tego przyznać.
- Przykro mi, że twoje tyle cię kosztowały. Ale to, że przeżyłaś to wszystko, że nadal tu jesteś, pokazuje, jak silna naprawdę jesteś... I nie definiuje cię w całości, Hazel. Jest częścią ciebie, ale nie całym obrazem - powiedziała, zastanawiając się, jak bardzo Hazel musiała walczyć z własnymi demonami. Jak często musiała się cofać, by tylko zbudować na nowo tę twardą powłokę, którą tak starannie ukrywała pod pozorami pewności siebie. Zrozumiała wtedy, że to, co Hazel jej pokazała – te blizny, ten ból – było czymś więcej niż aktem zaufania. Było to wołanie o pomoc, nawet jeśli Hazel sama nie zdawała sobie z tego sprawy.
Naomi czuła, jak jej serce zaczyna bić szybciej. Chciała powiedzieć coś, co mogłoby uspokoić Hazel, ale wiedziała, że nie ma magicznych słów, które mogłyby zniwelować jej lęki, ani żadnych formuł, które mogłyby uleczyć rany, zarówno te widoczne, jak i te, które głęboko skrywała.
Zdecydowała jednak, że nie będzie odpuszczać. Cokolwiek by się nie działo, chciała, żeby Hazel wiedziała, że nie jest sama. Że w tej chwili, w tej przestrzeni, przy niej, może być sobą.
Naomi uśmiechnęła się delikatnie, gdy Hazel odsunęła się nieco, podciągając nogi pod brodę. Wyglądała teraz tak krucha, tak zamknięta w sobie, a jednak Naomi dostrzegała w tym geście próbę ucieczki przed tym, co czuła. Jakby Hazel chciała schronić się przed emocjami, które zaczynały ją przytłaczać.
Naomi poczuła, jak Hazel przesuwa się ponownie w jej stronę, jak jej ręce owijają się wokół jej talii. Ten gest, tak prosty, a jednak tak znaczący, sprawił, że Naomi wiedziała, że Hazel chce, by została. Może nie umiała tego powiedzieć wprost, ale jej ciało mówiło za nią. Naomi uśmiechnęła się, czując ciepło Hazel przy sobie.
Nie musisz mnie przepraszać za pocałunek – powiedziała cicho, nachylając się, by musnąć jej włosy ustami. – Nie musisz się bać. Nie musisz się bronić przed sobą. – Jej słowa były proste, ale szczere. W tym momencie Naomi nie musiała grać ani flirtować. To była chwila prawdziwości, w której obie odsłaniały siebie na zupełnie nowy sposób. Czuła, jak Hazel znowu się do niej tuli, jak jej ciało drży delikatnie, choć nie z zimna, lecz z emocji. To było jak walka – Hazel walczyła ze sobą, ze swoimi lękami, z przeszłością, która nie dawała jej spokoju. Naomi wiedziała, że ta walka nie skończy się w ciągu jednej nocy. Ale była gotowa być częścią tej drogi, jakakolwiek by ona nie była. Hazel zasługiwała na to, by mieć przy sobie kogoś, kto będzie z nią, bez względu na to, jak trudna będzie ta podróż. Nie miała pewności, czy będzie w stanie jej towarzyszyć przez całą drogę, ale może nawet krótki epizod miał okazać się znaczącym zwrotem w akcji.

@Hazel Judy Pearson
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Hazel Judy Pearson
Awatar użytkownika
27
lat
175
cm
Rysownik komiksów
Prekariat
Nie musiała przepraszać, a mimo wszystko uczyniła ten prosty gest. Niby niewielki, a mimo wszystko znaczący. Wiedziała przecież, że czasem wystarczy jeden prosty gest, by wszystko zrujnować. Jedno zaciśnięcie palców na szyi, uderzenie, słowo. Ostatnie bolały najbardziej. Odciskały piętno na ciele i umyśle człowieka, pchając ku niewidzialnej klatce, w której pozostanie zamknięty na zawsze. Judy doskonale zdawała sobie sprawę, z takiego obrotu sprawy. Sama przecież w niej była. Sama co dzień starała wyrwać, się z okowów więzienia zwanego życiem.
Nawet teraz. Czując ciepło, płynące z wypowiadanych słów, kojący powiew oddechu płaczący umysł. Wszystko, to było zapowiedziom czegoś. Tylko czego? Wyzwolenia, a może kolejnej próby wtrącenia jej na samą czeluść otchłani? Dziewczyna na swój artystyczny sposób była szalona. W pewnym wieku przestała rozróżniać senne koszmary, od życia realnego. Prace, od przyjemności, wolności. Utkwiła na drodze, z jakiej nie było powrotu. Drodze, z której się nie wraca pomimo wyraźniej ścieżki powrotnej. Nie miała powodu wracać. Straciła rodzinę, siostrę, wszystkie osoby, na jakiej kiedykolwiek, jej zależało. Zyskała natomiast coś zupełnie innego. Samotność, ból, koszmary przypominające, o świecie który sama stworzyła w swoich pracach. Koszmar, z czasem przybrał bardziej ludzki odcień. Był namacalny niczym kobieta siedząca naprzeciw niej.
Ona nie była koszmarem. Prawda?
Odruchowo przeniosła spłoszone spojrzenie, na twarz dziewczyny doszukując, się w niej oznak okrucieństwa, jakie już przyszło jej ujrzeć w innych oczach, a może nawet szaleństwa?
Nie, nie było tam niczego takiego. Jedynie próba zrozumienia, chęć pomocy, litość? Tak. Na pewno tak, bo niby co innego mogłaś ujrzeć? Co zrobiła, by przeglądając, się w spojrzeniu tamtej dane było ujrzeć, jej taką mieszankę? Co znowu zrobiła?!
-Chyba czas wrócić, do pracy- stwierdziła nieco głośniej niż wypowiadane wcześniej słowa, jak gdyby tym pragnęła zakończyć wcześniejszy tak trudny temat. Nie widziała powodu, by go ciągnąć. Słowa przecież nic nie wniosą, a ona miała zadanie do wykonania. Zresztą cała ta bliskość, intymność pomimo bycia naprawdę przyjemna i kojąca nie zmieniała nic. Nadal dzieliło, je zbyt wiele a różnice prędzej, czy później zaczną rzutować na świat. Tak przynajmniej myślała w tamtej chwili. Cóż innego miała myśleć? Nie była nią. Nie wiedziała, co też siedzi w głowie znajomej, lecz gdyby wiedziała, to coś by to zmieniło?
-Chyba, że ma pani inne życzenia- dodała, już tym naturalnym tak dobrze znanym, Naomi głosem, by w kolejnej sekundzie obdarzyć ja swoim ulicznym uśmieszkiem. Judy wróciła, pomimo iż w jej spojrzeniu zaszła drobna zmiana. Czyżby zasługa siedzącej tuż przed nią dziewczyny? Obie doskonale zdawały sobie sprawę, że już nic nie będzie takie samo. Życie. Współpraca. Spotkania, do jakich zapewne dojdzie niezależnie, od tego czy będą spowodowane one chęcią, czy jedynie kończeniem pracy. Judy bowiem na swej drodze bez powrotu, odnalazła rozstaje dróg. Nie wiedziała jeszcze, w którą stronę postanowi postawić swoje kroki. Wiedziała jedno. Przynajmniej dzisiejszego wieczoru nie była sama. Nie będzie już rozmów tego typu. Zapewnień. Pora zapomnieć o ranach rozdzieranych przez sępy.
-Co powiesz, jeśli zaproponuje Ci przygodę?-Spytała, z figlarnym uśmiechem błądzącym na ustach w chwili, gdy tym razem ostatecznie odsunęła swoje ciało, od dziewczyny, by zamknąć pewien niewygodny rozdział w ich relacji. Pozostała jej przecież odwaga, a nie ból i gałąź przeznaczona dla słabych. -Jeśli oczywiście masz odwagę pozostawić bezpieczne mieszkanie, oraz znane sobie miasto. Mogę pokazać Ci coś, o czym nawet nie wiesz, że istnieje. - Dodała, omiatając spojrzeniem pomieszczenie, jak gdyby szukała w nim swoich porozrzucanych rzeczy, a przecież takich nie miała. Nic przecież nie zaszło.
@Naomi Eaton
Mów mi . Piszę w 3os, czas przeszły. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Za fabuły

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
31
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Nagła zmiana nastroju wprawiła Naomi w konsternację i zaciekawienie. Ta kobieta, która jeszcze przed chwilą wydawała się tak delikatna, jakby każdy kolejny oddech mógł złamać jej kruche wnętrze, teraz emanowała energią, która była niemal zaraźliwa. Propozycja Hazel była niespodziewana, niemal szalona, ale w tym właśnie tkwił jej urok. Naomi wiedziała, że nie była to tylko zwykła przygoda - to było zaproszenie do czegoś większego, do świata Hazel, który choć pełen chaosu, miał w sobie coś magnetycznego.
Uśmiechnęła się kątem ust, a jej oczy błyszczały iskierką ekscytacji. Ta propozycja była bardzo kusząca. Naomi pragnęła wyrwać się z monotonii codzienności, z rutyny, która choć była wygodna, to na dłuższą metę była przytłaczająca. Od dawna potrzebowała jakiejś odmiany, a Hazel - ze swoją niepokojącą, ale i intrygującą aurą - wydawała się być dokładnie tym brakującym elementem.
- Przygodę? - zapytała, unosząc brew i pozwalając, by w jej głosie zabrzmiała nuta żartobliwej sceptyczności. - Zabrzmiało trochę jak wyzwanie - dodała, uważnie przyglądając się kobiecie. Jej uśmiech zdawał się mówić "uwierz mi, warto zaryzykować", a Naomi jej wierzyła. Może to było nierozsądne, ale nie potrafiła się powstrzymać. Coś w niej mówiło, że jeśli teraz powie „nie”, będzie tego żałować. W końcu życie polegało na podejmowaniu ryzyka, prawda? - Dobrze. Zgadzam się. Ale po jednym warunkiem - musisz obiecać, że nie zostawisz mnie gdzieś na końcu świata bez mapy i telefonu - pozwoliła sobie na żart, tak naprawdę nie sądząc, by Hazel zamierzała zrobić cokolwiek na jej szkodę. Hazel mogła być nieprzewidywalna, ale Naomi czuła, że jest w tym jakaś szczerość, jakaś obietnica, że nie pozwoli jej na prawdziwą krzywdę.
Nie miała pojęcia, co kryło się pod tymi słowami ani jakie myśli krążyły po głowie artystki. Nic jednak nie stało na przeszkodzie, by wybrała się z nią w nieznane, zwłaszcza jeśli miał to być krótki wypad, na co skrycie liczyła, bo jednak przyziemne sprawy trzymały ją mocno na miejscu.
- Więc co teraz? - Zapytała. - Masz jakiś plan, czy rzucisz mnie na głęboką wodę bez ostrzeżenia? - Była zaczepna, ale nie napastliwa, bo i nie podejrzewała Hazel o złe zamiary. Była wyłącznie ciekawa tego, co tamta mogła jej pokazać. Może miało to mieć związek z jej osobą, historią, dzięki czemu Naomi mogłaby odkryć więcej kart i lepiej zrozumieć tę tajemniczą istotę?

@Hazel Judy Pearson
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Hazel Judy Pearson
Awatar użytkownika
27
lat
175
cm
Rysownik komiksów
Prekariat
Delikatny uśmiech znów zagościł na twarzy Judy, która założyła dłonie na piersiach stojąc tuż na przeciw swojej towarzyszki. Przez chwilę mierzyła wzrokiem kobietę, która mimo wszystko stała się jej bliska, a następnie podeszła ku niej. Oparła kolano, o łóżko, dzięki czemu ponownie znalazła się zbyt blisko niej. -Jedyne miejsce, w jakim mogę Cię zostawić, to Twoje mokre sny- Oznajmiła, z dozą czułości kładąc dłoń na jej policzku, po jakim przesunęła palce tak, iż kciukiem przesunęła, po ustach kobiety. I już zdawać się mogło, że dojdzie, do czegoś więcej... Już gdzieś, z tyłu głowy można doszukiwać się jakiegoś aktu, a tu proszę. Judy zrobiła krok wstecz, wyciągając przy tym dłoń, ku dziewczynie tak by ta mogła ująć jej dłoń zachęcająco. -Teraz przebierz się w coś wygodnego, chyba że wolisz paradować w "tym stroju"- Wypowiadając te słowa, wymownie skinęła w jej stronę, doskonale wiedząc, że jej ubiór, a raczej prawie jego brak nijak nie pasuje, do przygody jaką zaplanowała. Zwłaszcza że jeszcze przed chwilą poznawała każdy element jej ciała, oczywiście w celach poznania! Bez podtekstów, jakie mogły zaistnieć między nimi, a jakie na szczęście nie miały prawa bytu. Owszem pragnęła tego, a jednocześnie wiedziała, że nie może pozwolić sobie na takie zachowanie. Nie jeśli zacznie jej zależeć. Wszak znała siebie, a jednocześnie szanowała tą dziewczynę. Ot wypadkowa tych dwóch rzeczy była jedna. Nie mogła sobie pozwolić na żadne zachowanie, które może odbić się negatywnie na ich relacji, o ile taka miała miejsce. -W sumie, co tam ukrywasz?- Spytała, jak gdyby nic podchodząc do szafki, komody, czy co tam ona miała i bezceremonialnie otwierała zawartość, mając nadzieję, że nie trafi na szufladę pełną bielizny, czy jakiś erotycznych zabawek. Na jej szczęście pierwszych parę otwartych komór, wypełnione było ubraniami, z jakich wybrała odpowiedni strój, który rzuciła w stronę dziewczyny. - To powinno być odpowiednie- Stwierdziła, nie przerywając penetracji szafy dziewczyny. Z czeluści wyciągnęła jeszcze parę ciuchów, które zmierzyła krytycznym spojrzeniem, a na jej twarzy zagościł znów ten dobrze znany uśmiech. - Mam nadzieje, że się nie pogniewasz?- Spytała i nie czekając na odpowiedź, zaczęła pozbywać się ciuchów, które miała na sobie. Szybkie, metodyczne ruchy, z każdą kolejną chwilą odkrywały więcej i więcej. Zdawać się mogło, że nic nie robi sobie, z obecności towarzyszki, co było wielkim niedomówieniem. Judy, z premedytacja pozbywała się ubrań, dzięki czemu przez zbyt długą chwilę stała przed nią w samej bieliźnie, walcząc, z wybranym ubraniem. Dopiero po kolejnych minutach wsunęła na swoje ciało ciuchy przypominające, jej zapach, jaki towarzyszył parę chwil temu. Zapach kobiety, której pozwoliła poznać swoje ciało. Kojący, przyjemny. -Plan jest prosty... -Podjęła, gdy wreszcie skończyła toczyć walkę, z jej własnym ubraniem, a to pomimo drobnych różnic przylegało, do jej ciała tak jakby było szyte na miarę, z drobnymi różnicami, lecz cii, bo się wyda. -Każde miasto ma złą dzielnicę, a w tej złej dzielnicy znajduje się jeszcze bardziej zła dzielnica. Pytanie brzmi, czy jesteś gotowa poznać mroczniejszą stronę miasta, w jakim mieszkasz?- Przedstawiła swój plan takim, jakim był bez ubawień i udziwnień.
@Naomi Eaton
Mów mi . Piszę w 3os, czas przeszły. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Za fabuły

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
31
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Naomi uniosła brew, słysząc pierwsze słowa Hazel. Kiedy zdanie zawisło w powietrzu, Naomi musiała powstrzymać się, by nie parsknąć śmiechem. Zaskoczenie mieszało się z rozbawieniem, choć w głębi czuła, jak to bezczelne stwierdzenie wbija się w jej myśli z siłą młotka. – Śmiała deklaracja, Hazel – odparła, starając się zachować spokój, choć w jej głosie dało się wyczuć rozbawienie. Jej słowa były lekką kontrą, wyraźnie żartobliwą, ale w środku Naomi czuła, jak coś w niej drży. Ta niespodziewana mieszanka czułości i prowokacji w ruchach Hazel była trudna do zignorowania. Gdy dłoń kobiety przesunęła się po jej policzku, Naomi poczuła, jak mięśnie jej twarzy na chwilę sztywnieją, a potem miękną, gdy kciuk dziewczyny delikatnie musnął jej usta. W tej chwili serce Naomi przyspieszyło, ale nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, Hazel się odsunęła. Ten krótki gest, jakby na granicy czegoś bardziej intymnego, zostawił ją w dziwnym zawieszeniu – jakby miała za chwilę wciągnąć powietrze i dopiero wtedy zacząć żyć na nowo. Hazel naprawdę wiedziała, jak zawładnąć przestrzenią i uwagą drugiej osoby, a poza tym miała w sobie coś, co wytrącało z równowagi, ale robiła to z taką subtelnością, że trudno było się jej oprzeć. Cokolwiek planowała dalej, Naomi wiedziała jedno – była gotowa pozwolić, by to Hazel przez chwilę prowadziła. To wszystko miało w sobie zbyt wiele magnetyzmu, by odpuścić.
Gdy zwróciła jej uwagę na to, że wciąż była niemal naga, Naomi zmieszała się na chwilę. Poczuła się w towarzystwie Hazel na tyle swobodnie, że zupełnie przestała zwracać na to uwagę, zupełnie jakby tatuaże były wystarczającą "szatą". Zaraz jednak zaczęła z uwagą obserwować dalsze poczynania kobiety, która bezceremonialnie otwierała jej szafki i grzebała w ubraniach. Ten spontaniczny gest był czymś, czego Naomi nie spodziewała się po kimś, kto jeszcze chwilę wcześniej wydawał się niemal kruchy. – Pogniewać się? – zapytała z udawaną powagą, łapiąc rzucony w jej stronę strój. – W tej chwili zastanawiam się raczej, czy nie powinnam się obawiać, że znajdziesz coś bardziej kompromitującego, jeśli będziesz szukać dalej. – Jej ton był lekki, ale miała nadzieję, że Hazel zrozumie aluzję i przestanie przetrząsać szafki. Chociaż… czy naprawdę jej to przeszkadzało? Może bardziej ciekawiło, co Hazel myśli, patrząc na wybór ubrań czy na sposób, w jaki Naomi organizowała swoje rzeczy. Większość ubrań, które posiadała blondynka, zdecydowanie zaliczało się do wygodnego, nieformalnego stylu, który sprzyjał jej trybowi życia. Ale w jej szafie nie brakowało też paru seksownych kreacji, bo czasem jednak lubiła poczuć się kobieco i atrakcyjnie.
Wzięła do ręki zaproponowany przez Hazel strój, po czym zaczęła się w niego przebierać, nie mając nic przeciw temu, by kobieta pożyczyła od niej jedną z kreacji. Wybór zdawał się nie być przypadkowy, więc zaczęła się zastanawiać, jakie miejsce Hazel miała w planach, że wymagało ono wygodnego ubrania. Przez myśl jej przeszło, że kobieta mogła zakładać konieczność ucieczki, gdyby stało się nazbyt niebezpiecznie.
- Jestem - odparła bez wahania, jednocześnie zbierając włosy w wysoki kucyk. - Ale zastanawiam się, dlaczego właściwie chcesz mi pokazać tę stronę miasta? - Zapytała, zanim zaczęły się zbierać do wyjścia. – Wiesz o niej coś, czego ja nie wiem? – dodała, marszcząc lekko brwi, ale bez cienia oskarżenia w głosie. Jej ciekawość była szczera, a jednocześnie podszyta delikatnym niepokojem. – Albo... może coś cię tam przyciąga? Coś, co myślisz, że i ja powinnam zobaczyć?
Naomi skończyła wiązać włosy, po czym wsunęła ręce do kieszeni, opierając się o framugę drzwi. Jej spojrzenie nie opuszczało Hazel, jakby próbowała wyczytać z jej twarzy odpowiedź, zanim ta zdąży ją wypowiedzieć.
Czy to miejsce ma coś wspólnego z tobą? – dodała po chwili, tonem, który balansował między ciekawością a delikatną prowokacją. – Bo nie wierzę, że to tylko przypadek. Ty i przypadki raczej do siebie nie pasujecie.


@Hazel Judy Pearson
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Hazel Judy Pearson
Awatar użytkownika
27
lat
175
cm
Rysownik komiksów
Prekariat
Pytania. Wiele pytań padło w przeciągu paru sekund, a z każdym kolejnym na ustach Judy poszerzał się uśmiech. Była gotowa na taki obrót spraw. Wiedziała, że ziarno, jakie zasiała właśnie kiełkuje, a ona niczym matka patrzyła, z dumą na swoje "dziecko".
-Mówi Ci coś Kowloon Walled City?- Spytała, z nieukrywaną ciekawością znając odpowiedź. Niby mówiła, o rzeczy oczywistej, a mimo wszystko wielu ludzi nie poznało tego przepięknego miejsca. Trudno. -Widzisz, wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, z tego że pod ich nosem znajdują się miejsca takie, jak to które chce Ci pokazać.- Wyjaśniła, z cierpliwością godną przedszkolanki podchodząc, ku dziewczynie, z jaką zaczynało łączyć ją coś więcej niż twórczość własna. -Musisz pamiętać tylko, o jednym. Nie daj po sobie poznać, że cokolwiek co zobaczysz na miejscu Cię dziwi- Poprosiła ujmując, ją za dłoń w celu dodania otuchy, czy coś w tym stylu. -Nigdy nie wiesz, czy Twój obiad przed chwilą nie miał dowodu osobistego- Dodała, z nieukrywanym rozbawieniem odruchowo przesuwając opuszkami palców, po wnętrzu dłoni swojej rozmówczyni, robiąc wszystko, by tylko nie spojrzeć Naomi w oczy. Czyżby bała się tego, co w nich zobaczy, a może po prostu sama nie chciała ujawniać swoich myśli, a te były naprawdę chaotyczne. Dlaczego? Zapewne przez wspomnienia, z tamtego miejsca, do jakiego pragnęła ją zabrać. Miejsca ucieczki, dla każdego wyrzutka, uciekiniera, pragnącego odnaleźć "normalność" w tym szalonym świecie. Miejsca, gdzie nie było odcienia szarości, a jedynie przekrój ciemności. Teoria. W praktyce życie wyglądało zupełnie inaczej. Znała całe rodziny, dzieci... Przez parę lat obserwowała ten świat, w jaki powoli została wchłonięta, a teraz miała zamiar pokazać, go komuś innemu. -A teraz chodź.- Poprosiła, miękko chwytając dłoń towarzyszki, tak by mieć pewność, że ruszy tuż za nią, do miejsca zmieniającego postrzeganie świata i rzeczywistości.

***

Świat tego dnia, gdy przemierzały miasto zdawał się być zupełnie inny. Opustoszałe ulice, pierwsze światła palące się w mieszkaniach osób wstających na poranną zmianę, czy też wracających po nocnej zmianie. Odgłosy pracowników miejskich walczących ze śmieciami pozostawionymi przez mieszkańców. Imprezowicze, ćpuny, dziwki... Z każdym kolejnym krokiem krajobraz, z tego sielskiego, wręcz zapalnego zastępowały obrazy upadku ludzkości. Judy, jednak nie zwalniała. Brnęła pomiędzy dzielnicami mieszkalnymi, imprezowymi, aż dotarły, do tak zwanej dzielnicy biedoty. Tam obraz upadku nabierał kolorów. Ona natomiast brnęła dalej. Przemierzała uliczki, czasem przecinała cudze parcele, aż wreszcie zatrzymała się przed ruiną budynku, który lata świetności miał za sobą. Bez słowa otworzyła zardzewiałe wrota, które wydały z siebie przenikliwy jęk zagłuszający kroki młodych kobiet. -Gotowa?- wyszeptała wprost, do jej ucha, z założeniem, iż nie doczeka się odpowiedzi. Dlaczego? Naomi nie miała prawa odpowiedzieć. Nie w chwili, gdy zamknęła jej usta w krótkim pocałunku, z założenia wyglądającym, tak jakby miał być ostatnim. Czyżby pożegnanie? Możliwe. Judy, nie miała zamiaru czekać na reakcje. Nie w chwili, gdy poprowadziła, ją ku klatce schodowej prowadzącej w głąb podziemi. Tam natomiast stało się parę rzeczy jednocześnie.
Po pierwsze poprosiła, ją by zamknęła oczy.
Po drugie. Naomi usłyszała nieśpieszne kroki osób trzecich.
Po trzecie. Zasłonięto, jej oczy i w milczeniu poprowadzono w nieznane.
Przez cały ten czas mogła słyszeć cichy głos Judy prowadzącej konwersacje, z kimś obcym. Dziewczyna najwyraźniej znała te osoby i najprawdopodobniej, jedynie Naomi została pozbawiona wzroku na bliżej nieokreślony czas. Jedno było pewne. Przez cała drogę czuła, że Judy jest przy niej. Artystka bowiem przez ten cały czas znajdowała się blisko swojej towarzyszki, a ich dłonie nadal były złączone. Ot niby nic, a jednocześnie niewypowiedziana pewność, że nadal jest przy niej.
-Gotowa?- Wyszeptała wprost, do ucha Naomi jednocześnie pozwalając sobie na puszczenie dłoni towarzyszki. -Teraz zdejmę, Ci opaskę. Dam czas. Później zdecydujesz, czy chcesz iść dalej- Wyjaśniła, z troską w głosie majstrując przy opasce, a ta opadła bezwiednie pod nogi kobiety, która dopiero teraz mogła w spokoju ujrzeć coś, na co zapewne nie była gotowa. Naomi bowiem stała na czymś w rodzaju antresoli, z której mogła ujrzeć bezkres światełek stanowiących główne źródło światła miejsca tętniącego życiem, przepełnionego zapachem oraz gwarem ludzkich rozmów, które dane było jej słyszeć już jakiś czas temu. Teraz natomiast mogła ujrzeć coś na wzór głównej arterii, miejsca położonego zapewne pod powierzchnią zmieni znajdującego się gdzieś pod miastem, w jakim żyła. Gdzie była? W miejscu, gdzie podobni Judy mogli czuć się naprawdę wolni. Ot Paryż ma swoje katakumby, honkkong wyżej wymienione osiedle, a one miały to. Miasto w mieście położone pod miastem. Ona natomiast znajdowały się w pół drogi miedzy, niemi dzięki Naomi mogła w spokoju chłonąc przedsionek tego, co mała zobaczyć. Ulice pełne ludzi, o pełnym spektrum wiekowym. Stragany, sklepy, przybytki wszelakiego sortu. Neony, lampki, nawoływania. Ot chaos w czystej postaci.
@Naomi Eaton
Mów mi . Piszę w 3os, czas przeszły. Wątkom +18 mówię tak.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Za fabuły

Naomi Eaton
Awatar użytkownika
31
lat
174
cm
instruktor jazdy konnej
Nowi Zasobni Pracownicy
Naomi przez chwilę nie odpowiadała, próbując zrozumieć, dlaczego Judy wybrała właśnie to pytanie - o Kowloon Walled City. Uniosła brew, a jej myśli zaczęły błądzić po strzępkach informacji, które kiedyś obiły jej się o uszy. Czytała o tym miejscu w artykułach, widziała zdjęcia, które wyglądały jak wyjęte z jakiegoś dystopijnego filmu. Blokowiska tak ściśnięte, że niemal tworzyły jedno ciało, plątanina kabli, rur i ludzi, którzy żyli w tej urbanistycznej anomalii. Miasto w mieście, chaotyczne i niemal całkowicie pozbawione zasad.
Kowloon? – powtórzyła powoli, a w jej głosie dało się wyczuć nutę sceptycyzmu. – To to chińskie osiedle, prawda? Gdzie nie było żadnych zasad i wszystko rządziło się swoimi prawami - Przez chwilę patrzyła na Hazel, jakby szukając potwierdzenia. – Chcesz mi powiedzieć, że w naszych okolicach jest coś podobnego?
Gdy Hazel zaczęła wyjaśniać, Naomi nie mogła oderwać od niej wzroku. Sposób, w jaki kobieta mówiła, był pełen czułości, jakby opowiadała o czymś, co było jej bliskie, co znała lepiej niż cokolwiek innego. Ale równocześnie w jej słowach kryła się nuta ostrzeżenia – delikatna, niemal niewidoczna, ale wyczuwalna dla kogoś, kto potrafił uważnie słuchać.
Naomi przełknęła ślinę, gdy Judy zbliżyła się do niej, łapiąc ją za dłoń. Jej dotyk był ciepły, delikatny, a zarazem stanowczy. W tym prostym geście było coś, co przyprawiło Naomi o lekki dreszcz - nie strachu, a raczej niepokoju pomieszanego z fascynacją. Słowa Judy -zwłaszcza to ostatnie, o "obiedzie, który miał dowód osobisty" - sprawiły, że Naomi uniosła brew, powstrzymując nerwowe parsknięcie śmiechem. Nie była pewna, czy to miało być ostrzeżenie, żart, czy jedno i drugie...
- Jasne, postaram się nie wyglądać na zdziwioną - odparła, choć jej głos zdradzał, że była sceptycznie nastawiona do tego pomysłu. Czuła, jak Judy przesuwa opuszkami palców po wnętrzu jej dłoni, co sprawiło, że przez chwilę poczuła się dziwnie bezbronna. Hazel unikała jej wzroku, co tylko wzbudziło jej podejrzenia - czyżby coś ukrywała? A może po prostu nie chciała, by Naomi dostrzegła coś, co mogło zdradzić jej prawdziwe intencje?
Naomi zacisnęła lekko dłoń, jakby chciała przypomnieć Hazel, że nadal tu jest, że to wszystko dzieje się naprawdę. – Hazel… – zaczęła, ale zaraz urwała. Nie chciała zabrzmieć zbyt poważnie, nie w tej chwili. Zamiast tego uśmiechnęła się lekko, starając się rozładować napięcie. – Dobra. Prowadź. Ale ostrzegam, jeśli mnie w coś wplączesz, to... - Nie dokończyła, pozwalając, by "groźba" zawisła niewypowiedziana w powietrzu. Jej słowa miały w sobie nutę żartu, ale w głębi serca Naomi czuła, że to, co za chwilę zobaczy, może zmienić jej sposób patrzenia na świat. A Hazel wydawała się być tego świadoma. Co więcej, wydawała się tego chcieć.

* * *
Naomi szła za Hazel pewnym krokiem, niemal odruchowo wyczuwając, w którą stronę zmierzają, choć trasa była jej obca. Świat, który Hazel prowadziła, nie był dla niej czymś zupełnie nowym. To prawda, że od dawna trzymała się od takich miejsc z daleka, ale nie dlatego, że budziły w niej strach. Wręcz przeciwnie – czuła w nich coś znajomego, niemal zbyt bliskiego, by pozwolić sobie na komfort dystansu. Widok imprezowiczów, ludzi na krawędzi, zmęczonych życiem lub uciekających przed jego ciężarem, nie był dla niej szokiem. W pewnym momencie życia widywała to codziennie.
Były chłopak Naomi wciągnął ją kiedyś w tę rzeczywistość – nie na tyle, by straciła kontrolę nad sobą, ale wystarczająco, by zrozumiała, jak cienka granica dzieli świat „normalnych” ludzi od tych, którzy dryfują na marginesie. Poznała tę drugą stronę miasta od podszewki: ciasne, zadymione pokoje, cuchnące potem i chemikaliami; rozmowy, które kończyły się na obietnicach zmiany, nigdy niespełnionych; spojrzenia ludzi, którzy mieli więcej tajemnic, niż mogliby kiedykolwiek zdradzić.
Nie czuła więc strachu, mijając kolejne zaułki pełne postaci, które dla kogoś innego mogłyby wydawać się groźne. Raczej pewien rodzaj dystansu, zmieszanego z lekkim znużeniem. Zamiast tego, całą swoją uwagę skupiała na Hazel. W sposobie, w jaki prowadziła je przez ten labirynt ulic i podwórek, było coś niemal instynktownego, jakby ta droga była dla niej niemal tak dobrze znana, jak jej własny dom. Hazel zdawała się płynąć przez to środowisko, a Naomi obserwowała ją z mieszanką fascynacji i ostrożnej ciekawości.
Kiedy dotarły do dzielnicy biedoty, Naomi zwolniła, choć tylko na chwilę. Ten widok był czymś, co potrafiło ją poruszyć – nie dlatego, że był nowy, ale dlatego, że przypominał jej o wszystkim, od czego kiedyś uciekła. Rzędy zniszczonych budynków, ludzie, którzy próbowali przetrwać dzień, tocząc walkę z samymi sobą i światem. Hazel szła dalej, jakby nie zauważała tych obrazów, ale Naomi widziała w jej oczach coś innego. To nie była obojętność – raczej coś w rodzaju akceptacji, może nawet swoistego przywiązania.
Kiedy wreszcie dotarły do zrujnowanego budynku, Naomi przystanęła, wpatrując się w popękane ściany i zardzewiałe wrota ledwo trzymające się w zawiasach. Nim zdążyła odpowiedzieć na zadane pytanie, poczuła ciepło warg na swoich ustach. Krótki pocałunek, tak niespodziewany i intensywny, że niemal wytrącił ją z równowagi. Naomi wciągnęła ostro powietrze, serce zabiło jej szybciej, ale nie zdążyła zareagować – czy to słowem, czy gestem – zanim Hazel odwróciła się i ruszyła dalej, prowadząc ją ku schodom.
Nie była najszczęśliwsza, gdy Hazel kazała jej zamknąć oczy. Odebrało jej to orientację i pewność, poczuła znajome napięcie, jakby organizm przygotowywał się na coś nieoczekiwanego. Ale to nie był strach. Nie w pełni. Raczej czujność, wzmocniona przez przeszłość, która nauczyła ją, że w takich sytuacjach liczy się spokój i wyczekiwanie. Obecność Hazel działała jednak na nią uspokajająco. Nie całkowicie, ale wystarczająco, by zamiast panikować, Naomi skupiła się na otoczeniu: cichych rozmowach, echem odbijających się krokach, ledwie wyczuwalnym zapachu wilgoci, zmieszanym z czymś, co przypominało metal i dym.
Niepewnie kiwnęła głową, a potem Hazel rozwiązała opaskę, która zakrywała oczy blondynki, odsłaniając widok, którego nie spodziewała się w najśmielszych snach.
Naomi stała nieruchomo, próbując ogarnąć wzrokiem chaos, który rozpościerał się przed nią. Nie był to widok, na który jakkolwiek można było się przygotować i prawdę mówiąc, Naomi w pierwszym odruchu miała ochotę się wycofać, ale nie mogła wykonać ruchu. – Co to jest…? – wykrztusiła w końcu, ale jej głos niemal utonął w gwarze, zanim dotarł do Hazel.

@Hazel Judy Pearson
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Joy#9747. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię tak.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego w nich nie ma.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Eventy

Odpowiedz