Przed rejestracją zapoznaj się z Przewodnikiem.
Zawody skokowe
poziom międzynarodowy
1 dzień: rażące słońce, średni wiatr
2 dzień: średni deszcz, brak wiatru
1 dzień: rażące słońce, średni wiatr
2 dzień: średni deszcz, brak wiatru
Kod: Zaznacz cały
[url=https://results.hippodata.de/2022/2156/docs/CLASS_S27_115.pdf][center][b][color=#246eb9]LISA AUSTEN & SMUGGLER - KLASA L, DOKŁADNOŚCI Z DOGRYWKĄ[/color][/b][/center][/url]
Kod: Zaznacz cały
[url=https://results.hippodata.de/2022/2158/docs/Class_S7_CSIYH_1_2PhS_130-135.pdf][center][b][color=#246eb9]LISA AUSTEN & DREAMCATCHER - KLASA N, DWUFAZOWY[/color][/b][/center][/url]
Kod: Zaznacz cały
[url=https://results.hippodata.de/2022/2156/docs/CLASS_S27_115.pdf][center][b][color=#246eb9]OLIVER PELERIEUX & SALVATORE - KLASA L, DOKŁADNOŚCI Z DOGRYWKĄ[/color][/b][/center][/url]
Kod: Zaznacz cały
[url=https://results.hippodata.de/2022/2162/docs/6_20220806_S15_120_J.pdf][center][b][color=#246eb9]LISA AUSTEN & BLIZZARD - KLASA P, ZWYKŁY[/color][/b][/center][/url]
Kod: Zaznacz cały
[url=https://results.hippodata.de/2022/2162/docs/6_20220806_S15_120_J.pdf][center][b][color=#246eb9]SERGEI CHERNIENKO & SHE'S MARVELOUS - KLASA P, ZWYKŁY[/color][/b][/center][/url]
Kod: Zaznacz cały
[url=https://results.hippodata.de/2022/2162/docs/6_20220806_S15_120_J.pdf][center][b][color=#246eb9]DIEGO MONTANA & SOJUZ - KLASA P, ZWYKŁY[/color][/b][/center][/url]
Kod: Zaznacz cały
[url=https://results.hippodata.de/2022/2162/docs/6_20220806_S15_120_J.pdf][center][b][color=#246eb9]RANDOLPH VARMUS & PRIMAVERA BLUE - KLASA P, ZWYKŁY[/color][/b][/center][/url]
Kod: Zaznacz cały
[url=https://results.hippodata.de/2022/2162/docs/6_20220806_S15_120_J.pdf][center][b][color=#246eb9]RANDOLPH VARMUS & THE DRAGON OF THE NORTH Z - KLASA P, ZWYKŁY[/color][/b][/center][/url]
|
|
218
|
|
|
22
|
|
|
42
|
|
|
3
|
|
|
0
|
|
|
60
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Szalenie zależało mi na tym, żeby jeszcze w tym sezonie pokazać się z Salvatore na zawodach. Los jak zwykle rzucał mi mnóstwo kłód pod nogi, wewnętrznie czułem, że to jeszcze trochę za szybko, ale ambicja nie pozwalała mi odpuścić. Koń był w doskonałej formie, a ja... tęskniłem już za tą atmosferą. Dlatego ignorując wszelkie przeciwności losu, pojawiłem się z Salvą na parkurze. Po takiej przerwie atmosfera zawodów było lekko przytłaczająca. To uczucie nie opuszczało mnie nawet po wjechaniu na parkur, kiedy to jadąc kłusem mijaliśmy kolejne przeszkody, zapoznając się z warunkami panującymi na miejscu. Żar lał się z nieba, a ostre słońce odbijało się w kwarcowym podłożu, jeszcze mocniej rażąc w oczy. Nie nastawiałem się na wiele w takich okolicznościach, ale jak zawsze planowałem dać z siebie wszystko, tego samego oczekując od swojego kompana. Wreszcie zatrzymaliśmy się, żebym mógł wykonać oficjalny ukłon. Zaraz po tym poprosiłem konia o to, żeby zrobił parę kroków w tył i niezwłocznie zagalopował z prawej nogi. Ten zabieg miał na celu osadzenie go na zadzie, bo potrzebowałem go zwartego i pod pełną kontrolą, żeby nie powtarzać błędów z treningów. Mimo to od początku pozwoliłem mu iść żwawym, wesołym tempem, wiedząc, że w jego przypadku lepiej jest galopować szybko, niż za wszelką cenę upierać się przy spokojnym galopie.
Namierzyłem wzrokiem pierwszą przeszkodę. Dojeżdżając do niej, w łydkach pilnowałem konia, żeby nie zboczył z najazdu. Nie pozwalałem mu też wydłużyć kroku czy urwać foule, tylko dopilnowałem odbicia w wybranym przeze mnie miejscu, co poskutkowało udanym skokiem. Jak zwykle przesadnie wysokim, ale byłem na to gotów, dzięki czemu nie straciłem równowagi. Po wylądowaniu ponownie poprosiłem o galop na prawo, tym razem kierując się na stacjonatę. Między przeszkodami pozostawałem w dialogu z koniem, próbując utrzymać jego zachowanie w ryzach. Póki co jednak udawało nam się pozostać w zgodzie, wobec czego drugą przeszkodę również pokonaliśmy na czysto. Dalej z pomocą przyszedł mi zakręt, w którym łatwiej było mi podstawić konia. Już w połowie łuku wsiadłem w siodło, żeby dojechać siwego do ręki, a po wyjściu z zakrętu już tylko czekać na odbicie. Wyszedłem wówczas za jego ruchem do półsiadu i oddałem mu tyle ręki, ile potrzebował do swobodnego wyciągnięcia szyi. Po skoku pomogłem koniowi w płynnym odejściu spod przeszkody, a następnie podniosłem go, pokazując mu kolejną przeszkodę. Z pomocą półparad, wyraźnych jeśli była taka potrzeba, wyregulowałem tempo galopu, nie pozwalając ogierowi na to, żeby wpadł w okser. Wysokość przeszkód jak zwykle nie stanowiła dla Salvy żadnego problemu, ale nieprawidłowe odbicie mogło sporo namieszać, czego wolałem uniknąć. Wreszcie wypuściłem go do skoku, zgrywając się z jego ruchem i bez większego trudu wysiadując wysoki lot, do których byłem już przyzwyczajony, podczas gdy niejedna osoba z widowni na pewno robiła wielkie oczy, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi.
Kolejna czekała na nas stacjonata, przed którą ponownie musiałem nieco uspokoić konia, chcąc zmieścić w linii tyle foule, ile sobie zaplanowałem podczas oglądania parkuru. Z powodzeniem dojechałem do oczekiwanego miejsca, skąd wysłałem ogiera do skoku, pozwalając mu na swobodne rozciągnięcie się w locie. Kolejne wyzwanie - potrójny szereg - miało być już trudniejsze, ale nie traciłem przez to głowy. Po energicznym odejściu spod piątki, dopiero w trzech czwartych zakrętu usiadłem w siodle, mniej lub bardziej stanowczo biorąc konia na siebie. Jeśli jego zachowanie tego wymagało, mocniej go przytrzymałem, nie dając się wciągnąć w przeszkodę. Jednocześnie starałem się zachować umiar w tym trzymaniu, bo jednak wciąż miał galopować aktywnie do przodu, żeby mieć z czego skakać (nawet jeśli byłem przekonany, że taką przeszkodę skoczyłby ze stój). Pomyślnie udało nam się wejść w szereg, rozpoczynając udanym skokiem nad 6a. Lądując, nie spuszczałem wzroku z drugiego członu. Wręcz automatycznie wycofałem się do tyłu, podnosząc i przytrzymując konia, któremu nie pozwoliłem odbić się do oksera przedwcześnie. Chwilę później ponownie wyszedłem do półsiadu za jego ruchem, tym razem jednak nieznacznie wypadając z równowagi za sprawą kosmicznej siły, jaką ogier włożył w odbicie. O ile nie zagroziło to mojej pozycji w siodle, to przeszkodziło mu w skutecznym powstrzymaniu ogiera przed przedwczesnym odbiciem do ostatniego członu szeregu. Być może nic by się nie stało, gdyby nie to, że nie miałem szans się przygotować i chcąc nie chcąc, zaburzyłem równowagę Salvatore w locie. Chociaż skoczył z zapasem, to to drobne zachwianie poskutkowało tym, że opuścił jedną z nóg i puknął w drąg na tyle mocno, że ten spadł na ziemię. Nie byłem szczególnie zadowolony, ale od początku nie miałem wielkich oczekiwań, więc ta pojedyncza zrzutka nie wpłynęła negatywnie na moje morale.
Mimo wszystko wolałem, by był to jedyny błąd. Zamiast roztrząsać wpadkę na ostatnim członie szeregu, skupiłem się na tym, żeby prawidłowo pojechać linię do siódmej przeszkody. Nie walczyłem z koniem, pozwoliłem mu iść mocno do przodu, bo mimo tego nie galopował płasko, co byłoby już rzeczywistą przeszkodą. Wyczekałem miejsca odbicia i wyszedłem za koniem do półsiadu, w locie spoglądając w stronę ósmej przeszkody. Podświadomie ułożyłem już swoje ciało na lewo, sugerując Salvatore lądowanie na lewą nogę, z której kontynuowaliśmy galop po wylądowaniu. Wjeżdżając w zakręt do ósmej przeszkody, podparłem go wewnętrzną łydką, ułatwiając utrzymanie równowagi i wpisanie się w zakręt. Zewnętrznymi pomocami z kolei powstrzymałem go przed wypadnięciem z zakrętu, a to wszystko miało nam pomóc w gładkim dojechaniu do ósemki. Była to jedyna przeszkoda z rowem, ale wiedziałem, że ogier co najwyżej dopiero w locie zauważy, że ma coś innego pod nogami. W tej kwestii ufałem mu w 100% i wiedziałem, że nie przestraszy się połyskującej w słońcu wody. Mimo to dojeżdżając do stacjonaty zwróciłem uwagę na to, żeby równo trzymać wodze i równomiernie obejmować siwego łydkami. W locie lekko oparłem się dłońmi o jego muskularną szyję, chociaż tak mogąc sobie pomóc w utrzymaniu się na jego grzbiecie. Czasami miałem wrażenie, że koniecznie chce mnie wysadzić z siodła tymi wysokimi lotami... Mocne oparcie w strzemionach pozwoliło mi jednak na odpowiedni balans w siodle podczas każdej z faz lotu, a następnie na płynne odejście spod przeszkody. Kontynuowałem jazdę w odciążającym, skokowym dosiadzie, dopiero dwie foule przed okserem siadając z powrotem w siodle, żeby zapobiec ewentualnemu, przedwczesnemu odbiciu, które znowu mogłoby mnie niemile zaskoczyć. Szczęśliwie udało nam się dogadać ze sobą w skoku, który wykończyliśmy lądowaniem na prawo.
Ponownie wykorzystałem zakręt do tego, żeby uspokoić galop i podstawić konia. Tuż po tym, jak znaleźliśmy się na wprost oksera, pozwoliłem Salvie wyjść do przodu. Otworzyłem lekko sylwetkę i ruchem bioder zachęciłem do tego, żeby śmiało wyszedł do oksera, za którym czekała już na nas tylko jedna przeszkoda. Po wylądowaniu i odejściu spod oksera od razu wykonałem parę półparad, studzących entuzjazm konia, po czym doprowadziłem go pod stacjonatę, spod której oddał ostatni, równie wysoki skok. I tym razem udało mi się go nie zawieść i zareagować odpowiednio szybko, dzięki czemu ponownie uniknąłem nieprzyjemnego przytrzymania go za pysk czy utraty równowagi. Po lądowaniu zachęciłem do aktywnego pogalopowania w przód, dzięki któremu po chwili minęliśmy celowniki, oficjalnie kończąc przejazd. Pokierowałem ogiera na ścianę, wzdłuż której jeszcze przez chwilę galopowałem, niż zacząłem zwalniać podopiecznego do stępa, którym zjechaliśmy z parkuru na dłuższej wodzy.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
51
|
|
|
10
|
|
|
23
|
|
|
19
|
|
|
36
|
Nie było lepszej chwili na powrót do startów na zawodach niż teraz. A przynajmniej dla Salvatore, który był w świetnej formie, gotów na podbój parkurów oraz oka widowni. Sama podróż była dla ogiera dość męcząca, ale w dniu zawodów po tym zmęczeniu nie było ani śladu. Wręcz przeciwnie, w trakcie rozgrzewki dawał Oliverowi w kość mimo tego, że pogoda była bardzo niesprzyjająca. O wiele lepiej znosił deszcz niż tak rażące słońce jak dzisiaj. Na dodatek był dość podatny na oparzenia słoneczne, ale nic nie powstrzymywało go przed prawdziwym szaleństwem na rozprężalni, gdzie nie brakowało innych koni. Rozgrzewka na zawodach była zawsze najtrudniejszym etapem, bo o dziwo ogier trochę lepiej prowadził się już w trakcie przejazdu. Gdy dzisiaj wjechali na parkur, już był cały nabuzowany i podniecony widokiem przeszkód. Ich oglądanie wcale nie pomagało, bo nakręcał się jeszcze bardziej, przez co ciężko mu było ustać w zatrzymaniu, gdy mężczyzna wykonywał ukłon. Przy cofaniu zadarł głowę, podrzucając wędzidłem w pysku, a następnie zagalopował, od razu poruszając się mocnym tempem, które na szczęście nie było ograniczane przez zawodnika.
Nareszcie pokazano mu pierwszą przeszkodę, do której Salva naturalnie próbował się wyrwać. Tradycyjnie nie spotkało się z aprobatą Olivera, co znowu zaowocowało zadartym łbem i stulonymi uszami konia. Niemniej dał sobie wyperswadować, że nie ma wykonywać wyciągnięcia i wykonał równą ilość foule, po których z impetem odbił się od podłoża. Od razu też złożył nogi pod siebie, zostawiając sobie mnóstwo zapasu nad okserem, co w zasadzie było już jego wizytówką. Druga przeszkoda znajdowała się po niewielkim łuku, w który Salva wszedł gładko, stawiając czoło stacjonacie, która wyglądem nie budziła w nim żadnych zastrzeżeń. Przeskoczył ją na czysto, co wielkim osiągnięciem nie było, zważywszy na wysokie skoki, jakie oddawał. W zakręcie nie stracił równowagi, zginając się na długości całego ciała i trochę wytracając na prędkości w tym celu. Dzięki temu też trochę bardziej podstawił zad, już na prostej linii galopując z ładną tendencją pod górkę, o lekkich przodach i wykraczających tyłach. Ułatwiło mu to kolejne odbicie, znowu nadmiernie wysokie, zupełnie jakby miał ambicje na klasę N czy C, a nie samo L. W każdym razie kosmiczne skoki nie przeszkadzały mu w tym, by lądować w pełnej równowadze i jakby nigdy nic kontynuować dalszy galop, wprost na następny okser. Na jego widok znowu chciał przyspieszyć, ale półparady oprzytomniły go z tymi zamiarami. Był dzisiaj całkiem przyjemny w obyciu i nie walczył tyle z wolą jeźdźca, dlatego kolejny skok również odbył się w harmonii. Jeszcze większe widowisko zrobił, kiedy po wylądowaniu i odjechaniu od przeszkody oddał soczyście z zadu, do czego zawodnik też z pewnością był już przyzwyczajony. Po takiej oznace radości kontynuował galop, wchodząc w zakręt w lewo.
Znowu trochę ponosiło go podekscytowanie, stąd był bliski odpalenia nitro w dystansie do stacjonaty i dopiero reakcja Olivera była w stanie zniwelować to poczucie. Wykonawszy równą ilość kroków do piątki, przed którą podniósł się bardziej na przodach, angażując zad, zwinnie odbił się ze sporą siłą, ciągnąc grzbietem wysoko w górę. Po wylądowaniu kontynuował galop na lewo, rozglądając się czujnie za kolejnymi przeszkodami. Dynamicznie idąc naprzód, nie zwracał uwagi na nic, co działo się poza parkurem, będąc w pełni skupionym na tym jednym zadaniu. Nie był świadomy tego, że przed nimi było prawdopodobnie największe wyzwanie dzisiejszego dnia, więc w odpowiedzi na silniejsze zebranie wodzy oddał lekko jedną tylną nogą. Nie stracił przy tym równowagi, chociaż trochę zabrakło mu płynności w dojechaniu do 6a. Sam skok wykonał bez zarzutów, odbijając się w wyznaczonym miejscu i wykazując szybką reakcją kończyn. Salvatore był gotów oddać kolejny skok na skok-wyskok, będąc przekonanym co do swoich umiejętności i tego, że dokryłby teren i także temu zadaniu sprostał. Stąd wynikł dość huczny dialog między nimi w tym krótkim dystansie. Ogier na szczęście dał sobie przetłumaczyć i zmieścił wyznaczoną ilość foule przed okserem. "Odwdzięczył" się za to Oliverowi bardzo mocnym odbiciem, które miało prawo wytrącić go z równowagi szczególnie, że siwy dodatkowo jeszcze poprawił zadem, rozciągając się nad konstrukcją oksera. Spowodowało to także problem u niego, bo przy lądowaniu miał chwilę zawahania, kiedy mężczyzna próbował odzyskać stan sprzed skoku, a przed nimi była jeszcze jedna przeszkoda. Siwy niewiele myśląc, wykonał nieprzemyślany skok, w którym na dodatek opuścił nogę, którą strącił górny drąg stacjonaty. Skulił w złości uszy, po powrocie na ziemię nerwowo zamiatając ogonem na boki, gdy już wznowił galop. Na Olivera ta zrzutka nie wpłynęła, ale Salva miewał ambicje większe niż własne jajca i był wielce niepocieszony z tego.
Dzięki temu, że Oliver dalej nie próbował spowalniać ogiera i nie ingerował za bardzo w jego tempo, nie doszło to większej "dyskusji" między nimi, o którą było łatwo, kiedy obaj mieli mocne charaktery. Do siódemki podszedł więc w takim szybszym galopie, co nie przeszkodziło w bezbłędnym przeskoczeniu oksera. Mimo jego szerokiej budowy ogier pokonał go bez większych problemów, wznawiając znowu galop na lewo i idąc za wskazówkami mężczyzny. Kolejny zakręt znowu był dość ostry, ale odpowiednio przygotowany siwek wyjechał go w pełni bezpiecznie, nie tracąc też specjalnie na prędkości. Co tu dużo mówić - uwielbiał się ścigać, a skoro duża prędkość na ogół nie przeszkadzała mu w skokach, to nie widział przeciwwskazań do tego. Dodatkowo kolejna przeszkoda mogła być dość ciekawa, ale akurat Salvy nie było co podejrzewać o strach przed wodą. Zauważył ją tylko przez to, że odbijała intensywne słońce, ale ani przez chwilę nie zawahał się przed podejściem do tego. Galopując na sam środek stacjonaty, utrzymywał równy krok i wkrótce oddał energiczny skok. Przelatując nad stacjonatą, zachowywał się jakby naprawdę skakał te 130, nosem wędrując do przodu i baskilując umięśnionym grzbietem oraz szyją. Wyglądało to bardzo widowiskowo, ale z punktu widzenia jeźdźca ciężko było doceniać tę siłę, bo ciężko było przewidzieć kolejne posunięcia ogiera. A trzeba było przyznać, że jemu pomysłów nie brakowało i prawie co trening potrafił czymś zaskoczyć. Ciężko stwierdzić, czy robił to specjalnie, czy nie, ale równie trudno było go tego oduczyć. Taką już miał technikę skoków, którą praktykował od najmłodszych lat, a która Oliverowi najwyraźniej nie przeszkadzała tak bardzo.
Do dziewiątki prowadziła prosta droga, którą Salvatore przebył w szybkim, chociaż nadal w miarę bezpiecznym galopie. Przyglądając się bacznie przeszkodzie, ani myślał zwalniać, nawet jeśli mężczyzna chciał go do tego zmusić. Dopilnowany dosiadem jeźdźca, podjechał wystarczająco blisko, by oddać prawidłowy skok, z poprawną pracą całego ciała oraz lądowaniem na prawo. Czekał ich teraz dość ostry zakręt, na skrócenie którego ogier był gotowy, co pewnie nie było wystarczającą motywacją dla Olivera. Galop w zgięciu pomógł mu w uspokojeniu galopu, chociaż przez cały przejazd poruszał się szybko. Mocniejsze zaangażowanie wewnętrznej, tylnej nogi pomogło mu w dodaniu w dystansie do następnego oksera. Odważnie brnąc przed siebie, zaatakował przeszkodę, którą bez problemu pokonał na czysto. Stąd była już bliska droga do mety, po prostej, z zaledwie jedną stacjonatą przed linią końcową. Sam koń nie był tego świadomy, ale zmęczenie nie przeszkadzało mu w tym, żeby znowu spróbować wyrwać się do przodu. Solidniejsze tempo nie przeszkodziło mu w tym, by jedenastkę potraktować jak wiele wyższą stacjonatę, zostawiając sobie spory zapas. Wróciwszy na ziemię, wyszedł mocno do przodu dzięki zachętom mężczyzny, przekraczając celowniki z całkiem niezłym czasem. Parskając głośno, skierował się na ścianę, gdzie zwolnił do stępa i zszedł z parkuru, wyciągając spoconą szyję.
|
|
80
|
|
|
33
|
|
|
27
|
|
|
3
|
|
|
0
|
|
|
24
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
95
|
|
|
34
|
|
|
9
|
|
|
0
|
|
|
0
|
|
|
23
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Kod: Zaznacz cały
[url=https://results.hippodata.de/2022/2156/docs/CLASS_S27_115.pdf][center][b][color=#246eb9]LISA AUSTEN & HEARTCORE - KLASA L, DOKŁADNOŚCI Z DOGRYWKĄ[/color][/b][/center][/url]
Kod: Zaznacz cały
[url=https://results.hippodata.de/2022/2158/docs/Class_S7_CSIYH_1_2PhS_130-135.pdf][center][b][color=#246eb9]OLIVER PELERIEUX & SENSATIONET LOVE ME - KLASA N, DWUFAZOWY[/color][/b][/center][/url]
Kod: Zaznacz cały
[url=https://results.hippodata.de/2022/2156/docs/CLASS_S27_115.pdf][center][b][color=#246eb9]OLIVER PELERIEUX & BOLERO DE RAVEL - KLASA L, DOKŁADNOŚCI Z DOGRYWKĄ[/color][/b][/center][/url]
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
62
|
|
|
10
|
|
|
36
|
|
|
24
|
|
|
22
|
Dotychczasowe wyniki Sojuza nie były zachwycające. Odpowiadało za to parę czynników, między innymi brak stałego jeźdźca oraz brak doświadczenia. Na dobrą sprawę dopiero poznawał atmosferę zawodów. Debiut na zawodach międzynarodowych nie skończył się dla niego najlepiej, więc jeśli Diego wahał się na podstawie historii ogiera, to było to jak najbardziej zrozumiałe. Warto było mu jednak dać szansę choćby ze względu na rodowód, który przecież nie był bez znaczenia. Sojuz niewątpliwie miał potencjał... Ale potrzebował jeszcze czasu na to, żeby go odkryć. Kto wie, może ta chwila miała nadejść właśnie podczas tego wyjazdu?
Zmiana otoczenia oczywiście nie była dla niego bez znaczenia. Był bardziej rozkojarzony niż zwykle, wszystko interesowało go bardziej niż powinno, ale i tak zachowywał się dobrze jak na swoje lata. Dwa dni po przyjeździe, czyli pierwszego dnia zawodów, był już znacznie bardziej skoncentrowany na pracy, co było widoczne także podczas rozprężenia, gdzie dobrze sobie radził mimo wielu koni dookoła. Po wyczytaniu na parkur, wszedł na plac aktywnym stępem, spode łba łypiąc na mijane przeszkody. Był lekko zdenerwowany, co objawiało się szastaniem ogona i przygryzaniem wędzidła. Widok przeszkód jednak nie robił na nim wrażenia, niezależnie od ich wyglądu i budowy. Wreszcie zatrzymał się we wskazanym przez Diego miejscu, by następnie zagalopować z lewej nogi. Parkur był olbrzymi, co zdecydowanie odpowiadało ogierowi, który mógł swobodnie galopować. Miał obszerną foule, którą krył dużą ilość terenu, nie musząc się przez to spieszyć. Minął w ten sposób dziesiątą przeszkodę, za którą skręcił w lewo, tym samym znajdując się na wprost stacjonaty otwierającej parkur. Namierzywszy ją wzrokiem, nastawił uszy na sztorc i lekko podniósł głowę, nie wymykając się jednak spod kontroli jeźdźca. Bez zmiany tempa dogalopował do jedynki, po czym odbił się z wybranego przez Diego miejsca. Skoczył z zauważalnym zapasem, który był spowodowany tym, że nie miał jeszcze wyćwiczonego oka i nie potrafił skakać zbyt ekonomicznie. Mimo siły włożonej w skok, dość ładnie podciągnął nogi, za to praca szyi i grzbietu na tym etapie pozostawiała jeszcze wiele do życzenia.
Wylądował na prawą nogę, by następnie po łagodnym łuku skierować się na drugą przeszkodę. Wciąż był mocno zainteresowany przeszkodami, ale nie wyrywał się do nich, respektując działanie ręki i dosiadu jeźdźca. Dosyć ciężko było mu się podstawić na takim krótkim odcinku, ale mimo to nie zabrakło mu siły potrzebnej do oddania kolejnego, czystego skoku. Tym razem wykończył go lądowaniem na lewo, gdzie czekał na nich podwójny szereg. Te zawsze były dla Sojuza najbardziej problematyczne, głównie dlatego, że często były bardzo ciasne. Dziś jednak trafił na parkur, który odpowiadał jego wymiarom. Pozwoliło to gniademu na komfortowe wejście w szereg. Z pomocą jeźdźca obrał prawidłowe miejsce odbicia, poprawnie pokonał stacjonatę, a po wylądowaniu również skorzystał z pomocy Diego w odejściu spod przeszkody i przeniesieniu ciężaru ciała na zad. Zmieścił między przeszkodami dokładnie jedną foule, po której ponownie wyszedł do skoku. Szereg zamknął czystym skokiem, po którym kontynuował galop z lewej nogi. Choć droga na wprost, między nieoznakowanymi przeszkodami nie była najkrótszą możliwą, to dla Sojuza była wygodniejsza niż bezpośredni zakręt na czwórkę. Był wielki, więc poprzez dodanie szybko nadrobił utracony na tym czas, w zamian zyskując bardzo wygodny najazd na okser roznaczony numerem czwartym.
Udany skok nad czwórką wykończył lądowaniem na prawo, poprawnie odczytując intencje jeźdźca. Następnie wszedł w zakręt na linię zbudowaną z dwóch przeszkód. Działania jeźdźca wykonane w zakręcie pomogły mu się podstawić, co z kolei przełożyło się na to, że łatwiej było mu się zebrać do skoku nad piątką. Przeskowczy ją, płynnie odszedł spod przeszkody i równym, nieco spłaszczonym ze względu na dodanie galopem, dogalopował do drugiej przeszkody w linii. Nie miał jeszcze na tyle pewności, żeby atakować przeszkody, więc takie wpędzenie go w okser wywołało w ogierze lekką konsternację. Mimo to poradził sobie z tym zadaniem bardzo dobrze, przede wszystkim nie wystraszył się, tylko podjął wyzwania i wyszedł do skoku, w locie starannie podnosząc nogi. Co prawda stracił lekko równowagę, co poskutkowało opuszczeniem przodów w locie, ale przy tej wysokości i zapasie wciąż nie stanowiło to poważnego problemu. Tuż po wylądowaniu był zmuszony skręcić, co ciężko było mu zrobić ze względu na gabaryty. Chcąc nie chcąc, wypadł w zakręcie łopatką, ale jeździec mimo to zdążył go naprostować w najeździe do kolejnego szeregu, z którym Sojuz poradził sobie równie dobrze. Chociaż mało ekonomiczne skoki go męczyły, to wciąż miał stu procentową skuteczność, a także nie tracił entuzjazmu i chęci do ruchu naprzód.
Po szeregu pogalopował na lewo, w zakręcie lekko opuszczając łeb, czemu towarzyszyło krótkie poparskiwanie. Wyraźnie złapał luz w trakcie przejazdu, co było wynikiem równej, harmonijnej jazdy, w której póki co brakowało rażących błędów i niepewnych sytuacji. Doprowadzony do ósemki, poczekał na sygnał Diego, w odpowiedzi na który wyszedł do skoku nad okserem. Wciąż dość przeciętnie pracował szyją, przez co jeździec mógł odnieść wrażenie, że koń pozostaje nieco pusty w skoku. Nie przeszkadzało to jednak w kontrolowaniu go między przeszkodami, bo Sojuz w dalszym ciągu pozostawał opanowany i nie próbował wyciągać mężczyzny do przeszkód. Znalazłszy się na wprost dziewiątej przeszkody, uważnie podniósł głowę i zmierzył stacjonatę wzrokiem. Nie był zbyt przyzwyczajony do rowów, ale z natury był odważnym koniem, więc bez większych trudności dał się doprowadzić do dziewiątki, spod której oddał kolejny, wysoki skok. Podczas tego lotu wyjątkowo mocno zanurkował nosem między przednie nogi, patrząc na to, co jest pod nim, ale oczywiście nie wpłynęło to na skuteczność. Przeszkoda pozostała nienaruszona.
Zakręt do dziesiątki był dla Sojuza wyjątkowo trudny. Mimo starań, stracił w nim prędkość, w wyniku czego musiał włożyć w kolejne odbicie więcej siły. Tym samym skok nie był tak płynny, jak poprzednie, ale mimo brzydszej techniki, ogierowi udało się nie naruszyć przeszkody w trakcie skoku. Wówczas pozostała im już tylko jedna przeszkoda, ustawiona po przyjaznym, łagodnym łuku na prawo, idąc po którym gniadosz zdołał odrobić prędkość. Dzięki temu prościej było mu wyjść do kolejnego skoku, co uczynił chętnie i śmiało. W locie nieśmiało wyciągnął nos do przodu, nie zapominając o starannym podniesieniu nóg. Natomiast po wylądowaniu i odejściu spod przeszkody, przyspieszył w galopie na ostatnich metrach, żeby minąć celowniki. Dopiero za nimi zaczął zwalniać stopniowo aż do stępa, którym zjechał z parkuru, przyjmując pochwały od Diego.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
50
|
|
|
16
|
|
|
15
|
|
|
21
|
|
|
20
|
Smugglerowi atmosfera zawodów nie była obca. Pod poprzednim właścicielem startował sporo, objeździł się po różnych miejscach i parkurach, dzięki czemu dzisiaj mieli przynajmniej jeden stres z głowy. Całą podróż zniósł dobrze, podobnie jak zmianę otoczenia. Po prostu nie robiło to na nim wrażenia. Poza lekkim zainteresowaniem, nie okazywał stresu czy dyskomfortu. Był za to w pełni gotów, żeby zmierzyć się ze sportowymi zmaganiami, jakie czekały na nich na parkurze. Oczywiście nie oznaczało to, że Lisa powinna oczekiwać braku jakichkolwiek problemów, bo te - chcąc nie chcąc - raczej miały wystąpić. Choćby w braku koncentracji ogiera, który lubił się rozpraszać widokiem innych koni. Szczęście w nieszczęściu, że robił to w raczej umiarkowany sposób, niezagrażający nikomu. Lisie udawało się nawet zaskarbić uwagę siwka w stopniu, który pozwolił im na bezpieczne rozprężenie i oddanie paru próbnych skoków, dzięki czemu mogła utwierdzić się w przekonaniu, że wszystko gra i nic nie stoi na przeszkodzie żeby weszli na parkur.
Wszedł na parkur pewnym krokiem. Chwilę później ruszył kłusem, ulegając przy tym chwilowemu rozproszeniu, spowodowanemu galopującym i skaczącym koniem. Był jednak zamknięty w pomocach, co powstrzymało go przed ucieczką spod tyłka amazonki czy inną niesubordynacją. Obejrzał przeszkody, do żadnej z nich jednak nie przywiązując większej uwagi. W końcu został zatrzymany, co uczynił niezwłocznie, a następnie ponownie ruszył stępem, by po paru krokach zagalopować. Potrzebował kilku sekund na to, żeby porządnie rozbujać się w galopie. Ogólnie był dość toporny, brakowało mu lekkości, co było widoczne na pierwszy rzut oka. Ciężko uderzał kopytami o ziemię, sprawiając wrażenie wręcz ospałego, ale wszystko zmieniło się z chwilą, w której zobaczył przed sobą przeszkodę. Długi najazd rzeczywiście sprowokował go do nagłego odpalenia się w galopie, co nie skończyło się najlepiej. Miał dużo siły, którą tym razem wykorzystał przeciwko Lisie. Zwyczajnie zignorował jej próbę przytrzymania, w efekcie wybijając się zbyt blisko. Chociaż starał się nie zahaczyć o drągi, to nie uniknął błędu, jakim było ściągnięcie drąga przednimi nogami. Być może gdyby podnosił je wyżej (z czym miał problem), to uniknąłby tego, ale tymczasem musieli jakoś przełknąć tę gorzką porażkę.
Smuggler wyglądał jednak na niewzruszonego tym niepowodzeniem. Dalej galopował równo, tym razem w porę okiełznany przez Lisę, co poskutkowało zgodnością co do wyboru miejsca odbicia. Zrzutka jednak nie zachęciła konia do lepszej techniki. Znowu wybrał wyższy skok, niż uczciwe podniesienie nóg. Żeby było to wykonalne, musiał oczywiście włożyć w odbicie więcej siły, co z kolei wpływało na poziom zmęczenia. Póki co był świeży, ale pod koniec parkuru mogło to już wyglądać ciut inaczej. Na szczęście przeszkody były niskie, więc była mała szansa na to, że to z tego powodu miał popełnić błędy, ale była to też uwaga na przyszłość, bo wszystko wskazywało na to, że wraz z rosnącą wysokością, problem wcale nie miał maleć... W każdym razie pokonał przeszkodę prawidłowo, po czym płynnie się spod niej oddalił, w drugiej kolejności zakręcając za siódemką na kolejną stacjonatę. Aktywna jazda w półsiadzie skłoniła go do utrzymania energicznego galopu, natomiast stanowczy powrót w siodło przed trójką sprawił, że siwek nie wykonał żadnego niespodziewanego ruchu i dowiózł Lisę do przeszkody zgodnie z oczekiwaniami. Odważnie wyszedł do skoku, już w trakcie lotu wyglądając kolejnej przeszkody, ustawionej niemal na wprost. W myślach zapewne już widział, jak po skoku idzie mocno na czwórkę, ale Lisa stanęła mu na drodze do tych planów. Przytrzymany po ostatnim skoku, machnął jednorazowo łbem, próbując się temu sprzeciwić. Mimo wszystko wycofał się na tyle, by plan kobiety się powiódł. Do końca linii mógł już galopować bez żadnej ingerencji w tempo. Dynamicznie wybił się do oksera, nieznacznie się nad nim wyciągając, co pozwoliło mu na dokrycie przeszkody i bezpieczne wylądowanie po drugiej stronie.
Mowa ciała Lisy podpowiedziała mu, że powinien wylądować na lewo. Sugestia była jednak na tyle mocna, że został sprowokowany do ścięcia zakrętu, co wpłynęło na to, w jaki sposób pokonali piątą przeszkodę. Siwek skoczył pod łagodnym skosem, mimo to zostawiając tyle zapasu nad drągami, że był daleki od ściągnięcia tego, który był zawieszony najwyżej. Oczywiście miało to też wpływ na długość lotu, ale dzięki sile i odpowiedniej prędkości, również pod tym kątem skuteczność skoku nie uległa zmniejszeniu. Była to jednak sytuacja, której powinni się wystrzegać, zwłaszcza w trakcie zbliżającego się szeregu, w którym nie było miejsca na podobne błędy. Głęboki najazd wzdłuż ściany pozwolił im na przyjrzenie się szeregowi oraz na przygotowanie do oddania pierwszego skoku, który był kluczowy. Koń posłuchał się amazonki, do samego końca pozostając pod jej kontrolą. Skoczył ze wskazanego przez nią miejsca, oddając okrągły skok nad pierwszą stacjonatą. Elastyczność rzeczywiście nie była jego mocną stroną, ale na szczęście przeszkody były nieduże, dzięki czemu nie przejawiał wyraźnych odznak wysiłku podczas oddawania kolejnych skoków. Oczywiście musiał się skupić, a nawet zaczął słuchać Lisy uważniej niż dotąd, ale chyba nawet przez chwilę nikt nie miał wrażenia, że w którymkolwiek momencie byli choćby blisko popełnienia błędu. Mimo to Smugglerowi również poniekąd ulżyło, gdy wylądowali za trzecim członem szeregu; przede wszystkim dlatego, że wreszcie zyskał trochę przestrzeni, nawet jeśli kobieta nie przewidywała w tym miejscu dodania, ani nie pozwoliła mu na nie.
Aktywny galop umożliwił mu skok z dalszego odbicia, bo zyskał w nim energię wystarczającą do pokrycia całej szerokości przeszkody. Skok wykończył lądowaniem na lewo, w które zakręcili na jedną z ciekawszych przeszkód tego parkuru, czyli ósemkę z wodą. Stosunek Smugglera do takich przeszkód był raczej obojętny, ale mimo to decyzja o nieco mocniejszym pojechaniu go w przód okazała się słuszna. W przeciwnym razie mógłby się rozkojarzyć, a w efekcie zagapić; tymczasem żadna z tych rzeczy nie miała miejsca, a koń płynnie wyszedł do kolejnego skoku. Po nim jednak przestało być tak kolorowo, bo faktycznie miał ochotę podtrzymać to tempo, a nawet je zwiększyć. Lekko się zbuntował w najeździe do dziewiątki, machając łbem na boki. Przez większość linii oznaczało to lekką przepychankę, ale ostatecznie i tak stanęło po stronie Lisy. Dzięki temu uniknęli błędu i stanęli już przed ostatnim wyzwaniem tego dnia, jakim była kolejna linia zbudowana z dwóch przeszkód. Po skoku nad pierwszą z nich, ogier znowu miał ochotę na mocniejszy galop, ale zdecydowanie działanie Lisy powstrzymało go przed tym pomysłem. W efekcie ostatni skok nie był spłaszczony, za to w przyjemny dla oka sposób zaokrąglony. Siwy wylądował w równowadze po drugiej stronie, po czym energicznie odszedł spod przeszkody, po chwili mijając celowniki, dopiero za którymi zaczął stopniowo zwalniać aż do stępa, którym zjechali z parkuru.