Lekko się zarumieniła, gdy wypomniał jej to, że jej ufał. Zaraz jednak znowu się cała rozpromieniła, gdy zgodnie z prośbą ją pocałował. A potem znowu... Najlepiej by tego wcale nie przerywała, ale już po drugim pocałunku się odsunął i ją zostawił, co musiała jakoś przetrawić, choć zdecydowanie niezadowolona i nienasycona. Na szczęście długo czekać nie musiała na jego powrót i to nawet nie z pustymi rękami. -
Widzisz, jakiego masz dobrego pana? - Mruknęła do Lokiego, który od razu zaczął merdać ogonem, gdy dostał kawałek sera, na który wcześniej się nie załapał. -
No mam nadzieję, bo kolejnych nie będzie - uprzedziła go, oddając mu klucze. Następnie stuknęła się z nim kieliszkiem, upijając większy łyk wina, które zdążyło się już dobrze schłodzić w tym czasie.
Tony nie zdążył się długo nasiedzieć, gdy zabrała mu kieliszek, odstawiła na stoliku obok i przechyliła do tyłu tak, by się położył na plecach. Podążyła wtedy za nim, kładąc się jednak bardziej na brzuchu, by móc utrzymywać z nim kontakt. Z takiej odległości była w stanie zbadać fakturę skóry i każdą niedoskonałość czy bliznę na twarzy, a wciąż skupiała się na jego oczach. Po takim czasie wciąż nie dowierzała w szczęście, które je spotkało po tym wszystkim, co przeszła. Nawet łóżko, na którym teraz się znajdowali, niezmiernie jej o tym przypominało. Pierwsze spotkania, ilość przepłakanych godzin, depresyjnych dni i tygodni, wspomnienie wspólnych, długich nocy, opatrywanie świeżych ran czy planowanie wspólnych wakacji... Wszystko to sprowadzało się do jej pokoju, pozytywne wspomnienia przeplatały się z negatywnymi, a Holly chyba dopiero teraz doceniała to wszystko, dzięki którym - w mniejszym czy większym stopniu - mogli być teraz wreszcie spokojni, mimo wrażeń sprzed miesięcy czy lat. Co więcej, gdyby tylko wiedziała, co ją po tym wszystkim będzie czekać, z pewnością poszłaby w to raz jeszcze bez zawahania. -
Kocham Cię - powiedziała po długiej chwili ciszy, kiedy była pogrążona w intensywnym myśleniu, które na ogół nie zwiastowało nic dobrego. Słowa te teraz miały silniejszy wydźwięk niż na co dzień, co może tłumaczyło lekko zeszklone oczy. Nie znaczyło to, że wtedy były nieszczere, bo przecież kosztowały ją wiele. Teraz była świadoma jego i swoich wad, które zdawały się ginąć na tle zalet i silnego uczucia ich łączącego.
@Anthony Wayford